środa, 30 listopada 2016

LAĆ OCIEC ? LAĆ ! ! !


WODĘ ? WOSK?
NIEEEE – LIMERYKI !


Ech, Kiemliczówna ze mnie, jak z koziej skóry akordeon, ale co mi tam. Jest wieczór andrzejkowy, leje się wosk, wróżby się wróżą , kto żyw czaruje czym może jak może i kogo może. To znaczy czaruje, kto na czarowaniu się zna a wosk leje, kto wosk ma. Kto wosku nie ma może sobie, na ten przykład, lać tajemniczą miksturę Maliny, specjalnie  na okoliczność andrzejkowego wieczoru przygotowaną, żeby andrzejkowe szczęście przyniosła Miłym Solenizantom i nie tylko im.




Kto ani wosku, ani mikstury lać w ten wieczór nie ma zamiaru to niech chociaż wodę leje, albo, co z laniem wody ściśle związane, limeryki pisać popróbuje. Spróbowałam, chociaż te moje próby to nie są takie absolutnie prawdziwe limeryki, to są limeryki na oko i na wyczucie ... żeby spełnić wszystkie rygory jeszcze mi brakuje. Nie wszystkie wierszyki to limeryki.

Udaje mi się wprawdzie złożyć rym aabba , udaje mi się dwa środkowe wersy krótsze od trzech pozostałych, w pierwszych jest miejscowość, albo imię, ale jeszcze ten ostatni wers kuleje, oj kuleje - ostatni powinien być zaskakujący, lub absurdalny, co u mnie niestety nie za bardzo ... a przecież to właśnie jest esencja smaku limerykowego. Trudno, zamiast esencji będzie przypisek, albo dopisek, jak kto woli. Dopisek nie drobnym druczkiem, kecz kursywą. Dla zmylenia przeciwnika o ile takowy się znajdzie.


Kurtyna w górę i zapraszam. 
Oczywiście z pełnym, hi, hi, uszanowaniem rymów aabba

*

ANDRZEJKOWE


Raz Andrzejkową Nocą, Hania-malina
chciała sobie powróżyć, jak to dziewczyna,
ugryzła cud jabłuszko
schowała pod poduszką
Parys jabłko zeżarł !... to Heleny wina

jabłuszko rozmarzone
uszko zaczerwienione
na resztę spuśćmy zasłonę
:o)


*


.

AUTOIRONICZNE


raz pewna Malina z grodu Piasta
lubiła rymować i pichcić ciasta
z zamiłowania
szła na rusztowania
pokrzywy nie sieją - sama wyrasta

;o)
taka to hi, hi, niewiasta 

*
raz pewna Hania, zwana maliną
lubiła mieszać ocet z cytryną
raz posłodziła
raz popieprzyła
z lirycznie dramatyczną miną

raz w trampkach, raz na koturnie
raz mądrze, raz durnie

*

KRESOWE


Pewien kresowy rasowy Poeta
utrwalić chciał pamięć w wersetach
żeby była
żeby żyła 
też bym tak chciała, lecz głowa nie ta

pamięć trwa 
chapeaux bas

*

POLITYCZNE


Raz pewien Tomasz z Jarosławia
rzekł iż panprezes źle się zabawia
w ludu łaskawcę
narodu zbawcę
Tak to się dzisiaj konfitur pozbawia


*
 
Zacna Sara Maria, białogłowa dzielna
kraj przemierzała od Tatr, aż do Mielna
a tu z Tuska winy
same ruiny !
kłamstwo wyborcze niestety rzecz celna


*

Pewien pan Leszek z Piotrusiem panem
szli jak ta burza, albo wóz z tarpanem
politycznie
hiperkrytycznie
choć prezesunio, wykręcał się sianem

panprezes wie
 jak to robi sie

*


OGÓLNOSZKOLNE
taki z łezką w oku i wspomnieniem


pewien pechowy Alojzy *upa
wpisał się w sztambuch, że mięci kupa
rymy smęcił
ku pamięci
że jest przywiązany jak pies do słupa

;o)

*

OGÓLNOBLOGOWE



Pewien Michałek, Bies z Czadu
nie cierpiał w życiu układów
kochał nalewki
weselił dziewki
pewnie najchętniej córki sąsiadów


*

Urocza Danusia z Torunia rodem
wziąć próbowała mężusia głodem
i choć był krewki
nie dała nalewki
Kochał ją czule i mimochodem

Uwielbiał za wszystko
dzielne chłopisko

*

Słodka alElla Chałwianka
rycerza czekała co ranka
to o nim śniła
sercowa była
taka z niej była przytulanka


*

Raz energicznej pani Bet
spalił się był schabowy kotlEt
wrzasnęła ślicznie
niepolitycznie
został jej tylko z kaczki pasztEt


*

Raz warszawianka, fotograf Ewa
chciała przyłapać, co w trawie śpiewa
dla niepoznaki
wlazła w krzaki
ta tu bęc ! Adam wyszedł zza z drzewa

*

Pewien Klaterek bez dania racji
co dzień spożywał wic do kolacji
kawały słone
i popieprzone
satyrę łykał przy tym bez spacji


*

Pewien wdzięczny Poeta Damiano
zwykł był przemawiać mową wiązaną
raz o zgrozo
walnął prozą
aż mu od tego spuchło kolano

pojęcia nie mam dlaczego
właśnie od tego ?

*


Raz Wyspiarz Tetryk z Madagaskaru
pragnął uniknąć miejskiego gwaru
egzystencjalnie
i niebanalnie
nabawił się przy tym siennego kataru

aaaaa - psik ! 

 *


Pewien Wachmistrz przecudnej urody
podwiki miłował, próżno słał podwody
okrutnie
bałamutnie
gdy dziewka chętna, furda ojców zgody

ajajajjj !!!


*

to tyle wieczornego rymowania
dalsze lanie wody od śniadania
limeryki w trakcie dodawania

:o)



                        z przyjemnością polecam Malina M *                          

strona liiil  
.

niedziela, 27 listopada 2016

ŚNIEG ! ŚNIEG ! ŚNIEG !







w podskokach biegłam do kuchni, krzycząc na cały dom, a potem ciągnęłam Mamcię do okna. Jest !!! nareszcie jest !!! przyklejałam język do szyby i trzymałam tak długo, aż się zlitowała i otworzyła to okno. Stałyśmy tak we dwie, wyciągałyśmy języki, a płatki na nich siadały i topniały. Muszę uważać, śmiała się do mnie, żeby ci zła Królowa Śniegu nie zmieniła serduszka w zimny sopel lodu. Ech, do dzisiaj śmiejemy się patrząc na pierwszy śnieg ... oj, bo wyciągnę język, odgrażam się, oj, bo coś zmajstruję ... majstruj, majstruj, śmieje się Mamcia i najpiękniejsze na świecie zmarszczki układają się wianuszkiem wokół oczu ... Noooo - właśnie zmajstrowałam śnieżny portret ... śnieg dzisiejszy a Mamcia sprzed dwunastu lat. Czary królowej śniegu ? eeee, królowa zła i serca w lód zmienia, niech sobie czaruje gdzie indziej, u nas to zupełnie inne czary. Inna rzecz, że dzisiaj ten śnieg za oknem to marniuuutki jakiś taki, cienki, lebiodowaty, zupełnie niepodobny do tamtego, z mojego dzieciństwa. Ledwo płatki przysiadły na szpakowym drzewie a już topnieć zaczęły. Do bani z takim śniegiem ! A tu jeszcze wrona nadleciała: krrrra zaśmiała się szyderczo, wybałuszyła na mnie wronie oko, bezczelna ! i dalej huśtać się na gałęzi. Huśta się i huśta a marniutki śnieżek spada i spada na ziemię...
Cały śnieg zmiotła ... a sio okupantko przebrzydła !!!




Śnieg. Zawsze, odkąd tylko pamiętam, czekałam na pierwszy śnieg. Pierwszy śnieg to była zapowiedź osobliwego czasu.

Właśnie dzisiaj zaczął padać.
Właśnie dzisiaj zaczął się Adwent.

Pamiętam adwentowe ranki z mojego dzieciństwa. Bo nie tylko na ten śnieg czekałam, czekałam też na adwentowe lampiony. Robienie lampionu to była bardzo ważna czynność w naszym domu. Okupowaliśmy stół w dużym pokoju - dziadziu, mój mały braciszek i ja. Mogliśmy nareszcie ciąć prawdziwymi nożyczkami i śmiecić do woli, mogliśmy wymazać się klejem, a nawet pobrudzić krzesła. Ale czułam się wtedy dorosła i dumna, wszak to do mnie, małej dziewczynki, należało narysowanie lampionu. Szablon rysowałam na religii, przynosiłam do domu, a potem już pracowicie, we trójkę, tworzyliśmy to cudo, a właściwie dwa cuda, bo jeden lampion mój, a drugi witusiowy. Z bloku technicznego był korpus, a w nim otwory w kształcie krzyżyków i andegaweńskich lilijek, potem jeszcze cieniutka bibułka  - czerwona, żółta, zielona i fiołkowa, mała latareczka - i już ....

Wtedy nie było książątek ani księżniczek, które "są tego warte" i którym się należy. Wtedy nie było dla dzieci taryfy ulgowej, przed szóstą rano wędrowało się z tymi lampionami do Kościoła. Śnieg padał, mróz skrzypiał pod stopami, a światełka radośnie podskakiwały, podskakiwały, podskakiwały ... no bo zwykle biegiem było. Jak kozy skaczecie śmiał się Dziadziu, uważajcie, bo ślisko. Zazulciu (to do mnie) jak złamiesz nogę to jak będziesz Mikołajowi pomagała ? no jak ?

Inny świat, inny rytm czasu, wszystko jakieś takie bardziej prawdziwe, ważne, najważniejsze, kształtujące życie. W Kościele rozbrykane światełka poważniały ... "Niebiosa, spuśćcie nam swą rosę, z obłoków zstąpże Święty"" i zapalały się światła - cudowny moment. Moje małe światełko rozpływało się w morzu światła. Zapada w dziecięce serduszko i zostaje w dorosłym sercu na zawsze. Wyrosłam. Kolejny rok mija. Znowu śpiewam adwentową pieśń. Inne słowa, inne nuty, ale Dzieciątko ciągle to samo. I tęsknota, i nadzieja.

Dzisiaj dzieciaki też wędrują z lampionami, lampiony są piękniejsze od naszych, wymyślne,  ale dla nich to już tylko jedna z tysiąca rzeczy, które się dzieją. Za chwilę zgiełk wszechobecnych reklam, kuszących świątecznymi prezentami, zadepcze urok czekania .... odbierze ten czar, który był nam dany.

Właśnie Czas rozpoczął odmierzanie dni
do Świąt cztery tygodnie ...





.
Śnieg ! śnieg ! śnieg ! ... wraca cudowne dzieciństwo
tyle lat, a ja ciągle jak ta mała dziewczynka


Co pierwsze, to wieczne, twierdzi filozof,
nie zapomina się pierwszych przeżyć  ...

Wyrosłam.
W duszy zapalam adwentowe lampiony.
Zawsze będę czekała na pierwszy śnieg. 
Królowa śniegu ominęła moje serce
już Mamcia się o to postarała.


*


                     z przyjemnością nie polecam - Malina M *                      

strona liiil  

wtorek, 22 listopada 2016

CZAS PRZESZŁY


TRAGICZNIE DOKONANY



 .
To JEST Creme Brulee



 .
To BYŁ Creme Brulee



Czas pozaprzeszły niedokonany:
ach - byłabym była to zjadła !!!

...


*



                     z przyjemnością nie polecam - Malina M *                      

wtorek, 15 listopada 2016

TAKA NOC





SIĘ ZDARZA RAZ  !
TYLKO RAZ I WIĘCEJ NIE


Tak mówi piosenka, a piosenka zwykle wie, co mówi, zwłaszcza, że tym razem mówi o księżycu. No mnie na pewno się już nie zdarzy, pomyślałam sobie i od razu postanowiłam przydybać srebrnego jegomości. Tu i teraz ! Czekałam, czekałam i czekałam, żeby chmury raczyły odpłynąć, a potem, jak już odpłynęły to spieszyłam się, żeby mi psotnik nie zwiał.





ooo - jest !



.
Króluje sobie niepodzielnie na jesiennym niebie . Wielki i jasny.



.
Jego Księżycowa Mość w otoczeniu migotliwego dworu.
Dwórki niczym maczek rozsiały się po niebie. Widać ?


.
Absolutnie świecą gwiazdy, miał rzec kiedyś poeta
który poeta ? nie pomnę, wybaczcie, głowa nie ta.

Wieszcz o księżycu na niebie: lśni niczym bałałajka,
dodałam, że zjawiskowy, i że w ogóle to - bajka !





 .
Niech lśni, niech mruga, niech świeci !
niech księżyc kochają poeci i dzieci.
Niech go artyści kochają okrutnie,
tak na wesoło i tak na smutnie ...


.
                           Na koniec zwiał mi  niecnota.
                           Eeech, taka z nim była robota.
                           Myślałam, że z niego jest gość,
                           a on mi, paskudnik - na złość !


Sterczałam w oknie godzinę, oj, dał mi jegomość w kość !
Polowania na pełnię księżyca, mam już w tym roku dość !

Ale cudna ta pełnia była ...
raz na tyle lat się zdarzyła.



*


                        z przyjemnością polecam Malina M *                          

strona liiil  

czwartek, 10 listopada 2016

WEŹ KILO ...


CZYLI
PRZEPIS NA ...


na co przepis ? ano na to, jak przez splątane krzaki i kłujące chaszcze dojść do celu, gdy prosta droga do celu zamknięta, czyli, inaczej mówiąc, jak wykonać fotomontaż, programu do fotomontaży nie posiadając, czyli, mówiąc w skrócie, obiecany ciąg dalszy notki o mnie ...






Zacznę od początku - WEŹ WŁASNĄ FOTOGRAFIĘ ...

Wzięłam kolorową, a zamarzyła mi się czarno biała z kolorowym światłem. Są programy, które pozwalają na wykonanie zdjęcia czarno-białego z kolorowymi elementami. Często oglądamy takie fotografie, czy nawet filmy, chociażby w reklamie telewizyjnej. Zrobienie takiego zdjęcia w programie nie jest wielką filozofią, tyle, że w moim przypadku jest mały szkopuł - ja takiego programu nie posiadam. Nie posiadam i już. Jak chcę mieć czarno-białe z kolorem, to głowy muszę użyć i przez krzaki poleźć. Podstawą do moich krzakowych działań stało się to oto zdjęcie:







.
Zrobiłam je przypadkiem, na wszelki wypadek, może się przyda ...
Niezbyt lubię takie mocno kontrastowe zdjęcia z krzyczącymi kolorkami. Właściwie to nie wiadomo, co tu ważniejsze: kwiaty, czy wrzaskliwy czerwony taboret. I jeszcze to brązowe tło ! Dla mnie kakofonia. Kontrast kolorystyczny niczemu tu nie służy, wręcz wszystkiemu przeszkadza. Oczywiście w moim odczuciu. Zwróćcie uwagę na światło, daje białe placki na kwiatowych listkach a same kwiaty są jak sztuczne, nie ma w nich życia, nie ma światłocienia ani głębi, jest tylko kontrast.


PRZEPIS NA ...
METAMORFOZĘ


Dla ułatwienia nazwałam zdjęcie: X-1, kolejne będą: X-2, X-3, X-4
Do obróbki zdjęcia użyłam programu Corel PHOTO-PAINT 11, to trochę przedpotopowa wersja. Programem tym posługuję się już od wielu lat. Zakupiliśmy go kiedyś do biura, służy mi do obróbki zdjęć, umieszczanych w dokumentacji, do wyciągania z tych zdjęć detali i ukrytych kolorów, za pomocą dodawania, czy zmniejszania kontrastu, światła, ostrości. Jestem absolutnym samoukiem, poznawałam program na zasadzie klikania w ikonkę i patrzenia, co też ona "robi".




.
A teraz po kolei. Najpierw otworzyłam w programie kolorowe zdjęcie X-1.
Postanowiłam, że zdjęcie X-1 będzie czarno-białe. Pierwsza rzecz, jaka mi przyszła do głowy to zmniejszenie do maksimum nasycenia koloru.



.
Jak widać zdjęcie koszmarnie traciło. Zrobiło się po prostu brudnei. Wprawdzie same kwiatki życia nabrały, ale nie o kwiatki idzie, i tak będą kolorowe, za to tło beznadziejne ! i jeszcze wściekła czerwień przeziera. Ta droga okazała się kompletnym bezdrożem. Spróbowałam więc inaczej. Szukałam, szukałam i przy rozwinięciu kolejnej ikonki pokazała się opcja - tryb koloru, Ooo - tu pewnie znajdę ! Faktycznie znalazłam. Moje zdjęcie, przeniesione żywcem z aparatu, otwiera się w trybie: RGB 24 bity. Jak widać poniżej, są jeszcze inne tryby.



.
Zaznaczyłam całe kursorem i skopiowałam do schowka. Skopiowane zapisałam jako X-2 i zaczęłam majstrować. Zmieniłam tryb koloru na "skalę szarości 32 bity", zdjęcie miało niezłą jakość, ale niestety ponad siedemnaście mega, nie nadawało się do "zabawy", bo przy kilkakrotnym kopiowaniu wychodziło prawie pięćdziesiąt mega. Taki cud odpada, nie mam zamiaru bawić się zdjęciem dwa tygodnie. Doszłam do wniosku, że to pewnie opcja z gatunku RGB 48 , czyli zdechł pies - wyższa szkoła jazdy. Spróbowałam więc opcję z tych podstawowych, czyli "skala szarości 8 bitów" Było znacznie lepiej, chociaż zdjęcie ponure. Same kwiaty nie za bardzo były, ale kwiaty i tak miały zniknąć pod kolorowymi.



X-2

Niestety, skoro zdjęcie przejęło opcję skala szarości, wszystko, co próbowałam wkopiować do zdjęcia przyjmowało taka samą opcję. Tak nie pójdzie, nie da rady, oba samce. Spróbowałam więc podejść gadzinę odwrotnie. Skopiowałam tym razem szare zdjęcie X-2 i wkleiłam je do kolorowego X-1



.
Potem wklejone scaliłam z tłem i zapisałam jako X-3. Teoretycznie zdjęcie X-3 wyglądało identycznie jak X-2, ale było już w trybie RGB 24. I to było to !!! teraz mogłam sobie pobrać ze zdjęcia X-1 dowolne kolorowe elementy, wkopiować na szare tło i majstrować, majstrować, majstrować ... i z tłem i z kwiatkami.




.
Zdjęcie X-3 z wklejonym kolorowym kwieciem. Starałam się idealnie wpasować. Teraz pozostało mi tylko majstrowanie.





Gumka to bardzo przydatne narzędzie, tyle, że majstrując gumką trzeba wprawy i wyczucia. W programie są gumki o dwóch kształtach - ostre i miękkie. Majstrowanie ostrymi daje kiepskie efekty, obiekt jest sztuczny i widać, że wklejony. Wyczaiłam, że miękka gumka ma "otoczkę", taki lekki welon, który przy samym obiekcie zostaje i daje potem takie wrażenie, że obiekt naturalnie wtapia się w tło. Ech, doszłam do tego metodą wielu prób, wielu błędów i wypaczeń. Teraz już instynktownie wyczuwam, jak przy danej rozdzielczości, daleko gumką mogę do obiektu podjechać, kiedy gumkę przeciągać, a kiedy tylko delikatnie, punktowo, dotykać, uderzając niczym w klawiaturę.









.
Oprócz kształtu gumka różni się również wielkością. Można też ustawić przezroczystość gumki. Do mazania gumką 0%, czyli nie przezroczystą, trzeba mieć pewną rękę, czasem lepiej dwa razy pociągnąć gumką 50%.



.
Oczywiście mazanie wymaga dopracowania i to wyjątkowo starannego. Najpierw mazałam sobie gumką setką, potem czterdziestką, na koniec, co widać na obrazku, dziesiątką. Po wymazaniu miałam już półprodukt, czyli obrazek czekający tylko na "dogotowanie i dosmaczenie".  To jest zawsze ta najciekawsza, i najbardziej pracochłonna część obróbki. W ruch idzie barwa, kontrast, jaskrawość, światło, nasycenie, ostrość. Tu już potrzeba wyczucia narzędzia, ale nie tylko. Właśnie tu przydały mi się akademickie lekcje rysunku. Pracowałam wirtualnym narzędziem prawie jak ołówkiem : tu mocniejsze podkreślenie, tu ostrzej, bardziej kontrastowo, a tutaj mniej światła, więcej światłocienia, miękko, bardziej malarsko, tu tylko delikatne muśnięcie, tu śmiałe. Kopiowałam biedne kwiatki dziesiątki razy, mazałam, zostawiałam małe fragmenciki, ponownie nakładałam, rozmywałam, po czym wyostrzałam niektóre krawędzie, dodawałam światła, albo światła ujmowałam. Inaczej kwiatki z przodu, inaczej te z tyłu. Kiedy kwiatki były gotowe zapisałam fotografię jako X-4. Teraz pozostało tylko pobawić się tłem. Zbyt dosłowne było, użyłam więc narzędzia, zwanego winietą, żeby tło rozmyć we mgle. Kombinowałam z tymi winietami, jak koń pod górę. Kilkanaście razy zakładałam i sprawdzałam efekt - nie to ! więc cofałam komendę i tak do skutku, to znaczy aż doszłam do wniosku, że mam to, czego właśnie chciałam.


FINAŁ










.
W zamyśle miała to być nastrojowa jesienno-zaduszkowa fotografia ...
taka delikatna niczym mimoza. Rozświetlona od środka ciepłym, złocistym światłem, trochę nostalgiczna, trochę zamyślona. Ulotna. Mglista ...


*


PRZEPIS NA ...
METAMORFOZĘ POLITYCZNĄ


No to do roboty: WEŹ FOTOGRAFIĘ Z NETU ...

Wzięłam fotografię rzymskiej monety, nieco wykadrowałam. Stworzyłam nowe zdjęcie, w formacie kwadratu, składające się wyłącznie z białego tła i ramki. Wkopiowałam monetę w zdjęcie. Efekt widać poniżej.



matryca

Postanowiłam zabawić się w polityczną mennicę i puścić w obieg pieniądz, a jeszcze lepiej dwa, do wyboru: zwykły szeląg i złoty denar. Potrzebne mi były do tego dwie rzeczy - matryca i atrybut władzy, wszak co cesarskie, cesarzowi ... Matrycę właśnie zrobiłam, nazwałam ją "CESAR". Atrybut znalazł się piorunem, wybrałam najbardziej kontrowersyjną i wzbudzającą emocje postać świata polityki, czyli pana prezesa. Zdjęcia odpowiedniego profilu prezesa szukałam dość długo, ten który nadawał mi się do celów menniczych, akurat nie był najlepszej jakości, cóż jaki ..., no mniejsza o to.

Podstawą mojej monety stał się obrazek CESAR-1, czyli zapisany w skali szarości 32 bity obrazek CESAR. Rozpoczęłam polowanie na prezesa ...



CESAR-1 w trakcie

Otworzyłam sobie kolorową fotografię prezesa, wycięłam buźkę, na boku wymazałam, co trzeba i wkopiowałam w obrazek CESAR-1, Na wszelki wypadek wkopiowałam sobie prezesa dwukrotnie. Teraz przystąpiłam do skalowania pana prezesa, gdy już ujęłam mu nieco wielkości i doszłam do wniosku, że głowa siedzi jak trzeba, wywaliłam zbędną głowę. Obrazek CESAR-1 był gotowy.




CESAR-1, gotowy

Jak widać wyszedł mniej więcej fotomontaż małego Kazia, buźka prezesa przyklejona, wyraźnie rozgraniczona i gładka niczym pupa niemowlęcia, od razu widać, że nie w chropawym metalu rzeźbiona. Ruszyłam więc w bój, oczywiście nie z prezesem, a z oporem materiału. Najpierw przeniosłam mój szary obrazek CESAR-1 z powrotem do kolorowego obrazka CESAR i stworzyłam nowy, kolorowy: CESAR-2. Przenosiłam toto dwustopniowo, najpierw tło, które scaliłam z tłem istniejącym, a dopiero potem głowę imć prezesa. Po co przenosiłam ? ano, w trybie koloru RGB wprowadzanie wszelkich zmian daje lepsze efekty. Wypraktykowałam. To, co widzicie poniżej, to już kolorowy CESAR-3, czyli pan prezes przygotowany do hmmmm - obróbki.



CESAR-3

Teraz nastąpiła najbardziej żmudna praca, czyli wyrzeźbienie konterfektu pana prezesa w metalu. Czego to ja nie robiłam ?! wklejałam kilka razy głowę, mazałam fragment, po fragmencie i z kawałków sklejałam głowę ponownie. Fragmentom dodawałam kontrastu, innym odejmowałam, mazałam delikatnie gumką o przezroczystości 90% , tak, by faktura metalu przezierała spod spodu ... w końcu zaaplikowałam panu prezesowi operację plastyczną. wycięłam fragmenty monety, o odpowiednim natężeniu światła i zrobiłam z nich implanty, przeniosłam na policzki prezesa i chyba się przyjęły ...



zły szeląg

Jeszcze tylko miejscami dodałam do laurowego wieńca i do inskrypcji nieco kontrastu, to dla zrównoważenia mocno kontrastowego czoła panprezesa i już. Tak oto zaprezentował się prezes na gotowej monecie. Moneta to szeląg . Tak się składa, że dla mnie zły szeląg. Ale dla kogo innego pewnie dobra moneta, a nawet złoty denar.



denar z tombaku



złoty denar


Stare złoto  prezentuje się nieźle, choć nie wszystko złoto, co się świeci. Niektórzy mówią, że mężczyzna, jak wino, im starszy, tym lepszy ... Co do mężczyzny - pełna z zgoda ! co do prezesa ... w zasadzie też bym się zgodzić mogła, bo im starszy tym ... reszta jest milczeniem, jak mówił pewien książę, a ten akurat wiedział, co mówi.



Na koniec coś z mojej galerii portretów. 





Tak oto przerobiłam kiedyś myśliciela Kierkegaarda na naszego blogowego kolegę, myśliciela Tomasza.


*


                        z przyjemnością polecam Malina M *                          

strona liiil  



niedziela, 6 listopada 2016

NA NIEDZIELĘ






MODLITWA
INTERNAUTY


.                         Boże Romea od czarnych owiec
.                         Boże Julii od spraw beznadziejnych

.                         zatrzymaj się tutaj przez chwilę
.                         przysiądź na brzegu komentarza
.                         jak siadałeś przy studni Jakubowej
.                         daj łyk wody, która jest wodą żywą
.                         z naszych poplątanych języków
.                         ulep morską latarnię
.                         zapomnij nas, jeśli zgaśnie

.                         Boże Uśmiechu
.                         zjedz chleb gospodyni
.                         jest dobry
.                         podaruj jej zielony kapelusz
.                         i sen spokojny o połówce pomarańczy
.                         opowiedz małej Dziewczynce
.                         o wielkim Honorze
.                         napij się miodu Pszczelarza
.                         a jego złotą pszczołę
.                         posadź delikatnie na dłoni Powagi
.                         niech Powaga poczuje
.                         łaskotanie włochatych nóżek
.                         i trzepnij mnie po łapach
.                         jeśli na tej dłoni
.                         zechcę posadzić pająka




.
.                         Boże Mądrości
.                         opowiedz o upadłych aniołach
.                         które myślały
.                         że zawsze będą aniołami
.                         zrób wykład Twojej ekonomii
.                         gdzie po stronie MA
.                         widnieje WINIEN

.                         Boże Miłości
.                         zapisz tu swój nick
.                         zrozumiale
.                         dla Romea od czarnych owiec
.                         dla Julii od spraw beznadziejnych

.                         zostaw nam link
.                         czynny
.                         nie tylko w niedzielę
.                         Boże ...


*


                        z przyjemnością polecam Malina M *                          

strona liiil