piątek, 30 stycznia 2015

ŚWIERKOWO, SERCOWO

Ona otulona, otulony On ...
dokoła świat zimny i śnieg, i szron




     czapy mają śniegowe 
      serca mają świerkowe
i w gałęziach wiatr


Ona rozmarzona, rozmarzony On ...
poza nimi świat zimny i śnieg, i szron


   mają ciepło czapeczek
    i szczęścia kawałeczek
i zaczarowany świat


Ona już znudzona i znudzony On ...
śni im się świat zimny i śnieg, i szron



          
       rozsypały się marzenia
                     w lód zmieniły się westchniena
hen odleciał wiatr


Ona już gdzie indziej i gdzie indziej On ...
został tylko świat zimny i śnieg. i szron


 *

GDZIE ZIMA ??? ZIMY NI MA
no to przynajmniej na obrazki popatrzmy


                      z przyjemnością  polecam  Malina M *                         

jeśli podobał Ci się ten wpis
to wejdź na liiil    i zagłosuj

czwartek, 22 stycznia 2015

CO JA MOGĘ

zrobić na Dzień Babci i Dziadka ?
Ja mogę na przykład upiec tort Babci Walerii.

 


Zawsze piekę ten tort na szczególne okazje. To już tradycja.
Kilka dni przed śmiercią Babcia zapisała, na wyrwanej z zeszytu kartce, przepis swojej mamci, czyli mojej prababci Ludwiki. Dzisiaj kartka prawie się rozleciała ale przepis przetrwał, siedzi w mojej głowie. Zresztą nie tylko mojej bo to przepis "ogólnorodzinny"


.
Tak smakowicie babciny tort orzechowy wygląda .
Nie ma w sobie ani grama mąki, za to spirytusu !  lepiej nie mówić !!!
Tort trochę jest zmodyfikowany, bo Babcia Waleria do tortów kokosu nie używała. Środkowy placek powinien być z migdałów a tort powinno się posypać orzechami i na wierzchu ułożyć smażone wiśnie, takie 1/1 kilo wiśni, kilo cukru. No cóż - migdały akurat "wyszły", orzechów było jak na lekarstwo a wisienki ja zeżarłam wcześniej ... więc tort jest "hybrydowy"


.
A to moje najpiękniejsze, wspólne zdjęcie z Babcią
moją kochaną Babcią Walerią.

Umarła jak miałam 5 lat. Nie pamiętam Jej twarzy, ani rąk ani spojrzenia, nie wiem jak pachniała i jakie piosenki śpiewała mi do poduszki. Podobno byłam Jej oczkiem w głowie. Podobno kochałam Ją małpią miłością, graniczącą z uwielbieniem. Podobno pierwsze samodzielne kroki postawiłam, żeby do Niej pobiec


*

Na murku - to było ulubione powiedzonko mojego Dziadzia. I nie ma ono nic wspólnego z murkiem ze zdjęcia, To po prostu, nieco osobliwa, odmiana powiedzenia "na święty nigdy"


.
- Dziadziu! jutro umyję naczynia.
- aha, na murku ! co oznaczało, że ich pewnie nie umyję.

Do dzisiaj, kiedy podejrzewam, że coś nigdy nie nastąpi mówię – aha, zobaczę te pieniądze, chyba na murku ! Skąd ten murek w mojej rodzinie, do dzisiaj nie wiem. I jeszcze jedno powiedzonko pamiętam:

- Dziadziu ! nie-eeech mi Dziadziu pożyczy złotówkę !
- nie mam pieniędzy ! drobne wyszły a grube się powściekały.


.
Na zdjęciu jestem z moim  Dziadziem Romualdem.
Ja to ten pulpet z jasnymi włosami. Mój Dziadziu przypominał zupełnie profesora Zina. Właściwie to On nas wychowywał. Rodzice pracowali a Dziadziu był z nami cały dzień. On brał nas na kolana, opowiadał bajki a potem opowiadał prawdziwe historie ze swojego życia, o wojnie, o przyjaźni, o honorze, o wartości i znaczeniu słowa, o Lwowie, o Kresach, o Złoczowie, o Marszałku, nawet o pojedynkach. Jako mała dziewczynka znałam cały kodeks honorowy. Wiem - już o tym mówiłam ale dzisiaj sobie jeszcze świątecznie powspominam.

Dziadziu Romuald grał na gitarze i śpiewał piosenki Szczepcia i Tońcia, gotował nam ruskie pierogi i faszerowaną kapustę, i kartoflankę z pieprzem i czosnkiem. On zrobił mi prawdziwy wózek dla lalek i kupował znaczki, ubierał choinkę i nauczył co to jest gobelin. Łowił ryby, kolekcjonował stare monety i stare zegary. Przed wojną Dziadziu pracował w sądzie, w Złoczowie, potem była działalność w AK, obóz w Kowlu, przyjazd w bydlęcych wagonach na Ziemie Zachodnie i bieda, straszliwa bieda, bo honor nie pozwolił mu pracować w komunistycznym sądzie, a że na wojnie nauczył się naprawiać zegarki to został zegarmistrzem, chyba kiepskim, bo zarabiał grosiki. Z tych grosików kupował nam słodycze i mikołajowe prezenty, w tajemnicy przyniósł jeża, którego w piwnicy karmiliśmy mlekiem i jabłkami.

Dziadziu czytał nam książki i zachęcał, żebyśmy sami czytali. Nauczył mnie mówić prawdę i cenić odwagę cywilną, uczył czym w życiu jest honor, czym jest odpowiedzialność za drugiego, przyjaźń wiara i patriotyzm. Przez 17 lat byłam jego ukochaną wnuczką i nie wyobrażałam sobie, że może odejść. Tak całkiem to nigdy nie odszedł. Patrzy tam na mnie z góry a ja do tej pory czasami sobie z nim w duchu rozmawiam






Waleria i Romuald, moi Dziadkowie „po kądzieli”




dziewczynka w ciemnej sukience to mała ja ... Oni stoją po bokach


*

Dziadkowie „po mieczu” mieszkali daleko, wiem, że mnie bardzo kochali, że Babcia Zofia lubiła sadzać mnie po kąpieli na stole i czesać moje złote loczki a Dziadziu Jan chronił przed ukąszeniem pszczoły. Nie uchronił.
Niestety, nie odwzajemniałam Jego miłości, na widok wąsów dostawałam histerii ze strachu. Bardzo szybko Ich zabrakło, musiały mi wystarczyć opowiadania.




.
To zdjęcie zrobił mi mój wąsaty Dziadziu Jan, przed rodzinnym domem mojego Tatusia, w Sieniawie. To był mój pierwszy wyjazd na wakacje. Na tym oknie zdobywałam pierwsze życiowe doświadczenia. Nauczyłam się, że pszczoła z dziadkowego ula, chociaż śliczna i ma skrzydełka to jednak nie jest zabawką i skrzydełek wyrywać nie należy bo zrobi aj.


*





  
Ich dzień
nie mogę złożyć serdecznych życzeń
ale mogę się za Nich pomodlić



                      z przyjemnością  polecam  Malina M *                         

jeśli podobał Ci się ten wpis
to wejdź na liiil    i zagłosuj
 

czwartek, 15 stycznia 2015

DAMĄ BYĆ

albo panienką z okienka.
Najlepiej z romantycznego, pałacowego.




Z takiego, za którym świat tajemnicą jest,
mgławicą i wielką niewiadomą ...




Uchylać rąbka tej tajemnicy,
poznawać świat nieznany i mgliście zawoalowany ...
(jak kto woli zakryty prozaiczną folią budowlaną).




Ach, damą być precyzyjną i perfekcyjną.
Powłóczyste miewać spojrzenie lecz wzrok czujny i przenikliwy, niczym światło lasera. Od zachwytu do konkretu. Z obłoków na ziemię, a na ziemi zimne szkiełko, oko, miernik, matematyczne wzory i żadnego tam zmiłuj.
Ech - całymi wieczorami nad księgami tajemnymi ślęczeć, jak alchemik jakiś, albo mag, co z niebytu kształty wyprowadza i do życia przywraca.




A rannym słonkiem, ze skowronkiem, świt witać w pałacowej lukarnie.




Im słonko niżej tym cienie dłużej... W grudniowy poranek niezwykłe widoki chłonąć. Grę świateł, kolorów, słońca i mgły. Królestwo za taki widok !


.
Z wysokości włości doglądać, powinności damy, w tej mierze, czyniąc.


.
Mieszkać w wieży tajemnej. O - takiej, na przykład, jak ta wieża poniżej.



 Albo trochę innej.



A gdy zmrok zapadnie reflektorem oświetlać drogę rycerzom.
Niech przybywają, niech damę z opresji każdej ratują, niech o honor damy walczą, żeby na czas zdążyła z czym zdążyć ma ! Niech murem za damą stają i niech pomagają. A co !!!




Ostatecznie i w takiej wieży zamieszkać damie, to nie dyshonor.
Miejsce to dla damy godne ... a nawet wygodne.




Konstrukcja wieży pewna, stateczna i bezpieczna.
Co ma wisieć nie utonie, najwyżej spadnie na głowę.


.
A żeby nie spadało znienacka i zdradziecko zabezpieczone jest jak należy.
Damy nie lezą gdzie nie trzeba, wstęp tutaj tylko dla rycerzy i to wyłącznie takich z dobrą szkołą rycerstwa. Słowem - tylko dla orłów !



.
Za to na dach damy wyłazić mogą, jak najbardziej. Ile dusza zapragnie.


.
Podglądać damę na dachu rycerzom się nie godzi i nie uchodzi !


.
Ale tylko na stromym dachu. Jak na taki płaski dach dama wylezie, to z dołu kina nie ma ... za to z góry -  panoramy roztaczają się jak w bajce.


.
Hmm - a może by tak nie damą a Julią zostać ? i nie na dachu a na balkonie stanąć mężnie ? A pod balkonem Romeo i odwieczny dylemat :
zarwie się balkon pod damą, czy też nie ? wytrzyma słodki ciężar, czy z ciężarem wyląduje na głowie Romea ... Oj tam, oj tam - wytrzyma, wytrzyma ! Dwieście lat damy wytrzymywał to i teraz da rady, chociaż kto wie ... bo dama nie taki znowu okruszek.


.
Ech, przyznaję - z tą Julią to był raczej kiepski pomysł.
Lepiej jednak damą być i jeszcze do tego herb mieć historyczny. I pieczęć, i tytuł profesji przynależny. A jak nie pieczęć to chociaż tycią pieczątkę, co to drzwi odpowiednie otwiera i uczciwszy uszy, godnie zawód damie sprawować pozwala. Godnie i zgodnie ze sztuką szlachecką, znaczy budowlaną. No i oczywiście wiano mieć ! bogaty dorobek i doświadczenie. Bez wiana ani rusz ! Im wiano większe tym starających więcej  - ot, co.


.
Ach, damą być i bywać ! bywać ! bywać ! nie leniuchować !
Zaproszenia dostawać do miejsc tak pięknych i tajemniczych jak ten pałac. Fantazyjny i malarski. Ile w nim różnorodnych form, nieregularności rzutu, bogactwa dekoracji. Jakie zróżnicowanie bryły, bogactwo ryzalitów, wież i wieżyczek, jakie ciekawe formy dachów ! Ach !!!


.
Co to za miejsce tajemne ?

Opowiem w następnej notce, bo jak na damę przystało, teraz zakasałam rękawy i wzięłam się do ciężkiej pracy. A jest przy tym cudzie co robić !!! Oczywiście wespół w zespół z moimi rycerzami, konstruktorami.
Prawdę powiedziawszy to na rycerzy zwaliłam lwią część obowiązków, bo w ciężkiej pracy i w niebezpieczeństwie, to rycerz zawsze przed damą postępuje a dama za nim, z przyjemnością, podąża.


.
W życiu tak bywa, że to piękno formy, jak dama, zachwyca oczy.
Nie zawsze widać, że przed damą postępuje rycerz, przed pięknem formy, bezpieczeństwo konstrukcji ... wtedy dopiero wszystko ma swoje miejsce.
W końcowym efekcie dama błyszczy, raduje serca i oczy ...

A co z rycerzem ?
bez rycerza dama nie istnieje ...


                      z przyjemnością  polecam  Malina M *                         

jeśli podobał Ci się ten wpis
to wejdź na liiil    i zagłosuj

środa, 7 stycznia 2015

PRZYŁAPAŁAM JE

na chwilę otworzyłam wielkie, magiczne oko.
Obiektyw - czarna otchłań, która pożera ...


.
Cicho na gałęzi przysiadły motyle.
Koronkowe, bajkowe, kryształowe, lodowe …



.
Lodowe motyle boją się czarnej otchłani
a przecież ona pozwoli im żyć wiecznie.





.
Koronkowe motyle nie wiedzą nic o wieczności.
Lodowe serca zapalają jak ćmy, co do słońca lecą.
A słońce skrzydła im opala …



Żyją w blasku chwilę
     a potem łzą spływają …


*

                            z refleksją  polecam  Malina M *                            

jeśli podobał Ci się ten wpis
to wejdź na liiil    i zagłosuj