wtorek, 14 listopada 2017

GRZANKI, GRZANECZKI

jakie znowu grzanki ???
Tort powinien się zjawić, na powitanie gości ! ! ! i to porządny, domowy Tort Malinowy, po tak długiej Maliny nieobecności.


.
Tortu Maliny niestety niet,  na stole jest tylko substytut z cukierni.


*


ZAMIAST TORTU BĘDĄ WIĘC GRZANKI
  powitalne grzanki Maliny Hanki

Grzanka pierwsza - sucharek. Jednym słowem suchar, czyli bardzo stary, odgrzewany dowcip, z czasu studenckiej młodości Maliny. Dowcip podany oczywiście w wersji nieco zmodyfikowanej przez Malinę:

W pewnej parafii jegomość proboszcz znany był z krewkiego charakteru i wojowniczych kazań. Jak to w zwyczaju na tej parafii bywało, przysłano jegomościowi na praktykę kilku młodziutkich kleryków. Chłopięta nabożne pilnie przyglądały się życiu parafian no i pracy proboszcza. A że chłopcy inteligentni byli, to w lot jegomościa przejrzeli i dowcipy zrobić mu zaczęli. Działo się to jeszcze w czasach, gdy jegomoście kazania głosili z ambon. Na ambonę wychodziło się po schodkach, nad głową miało się baldachim, pod ręką balustradkę z białym obrusikiem, a przed oczami tłum wiernych. Co niedzielę proboszcz wychodził, groźnym wzrokiem po wiernych toczył i  grzmiał, grzmiał, grzmiał ! Tak było i tym razem. Proboszcz wszedł na ambonę, zaczął spokojnie, ale po chwili nie wytrzymał:

- znowu w parafii pełno nieślubnych dzieci !!!

Tu z całej siły walnął pięścią w biały obrusik. A pod obrusikiem ... zmyślni klerycy umieścili pinezki, na sztorc, główkami do dołu ... Ojjj !!! podniósł jegomość pokłutą rękę do oczu , odwrócił groźny wzrok i wrzasnął:

- do diabła ! znowu robota kleryków !!!

*


Grzanka druga - sucharek muzyczny. Jednym słowem zakazany owoc pokolenia Maliny - piosenka słuchana z wypiekami na twarzy, w tajemnicy przed rodzicami ... pocztówkowa płyta na adapterze Bambino, mgła na sercu i wyobraźnia hen, hen, gdzieś tam, w malinach ...


.


Ej, jakie pokolenie takie suchary ... chyba się naszym dzisiejszym młodym śmieszni wydajemy,  może nawet śmiesznie niewinni ...

*

Grzanka trzecia - sucharek fotograficzny. Jednym słowem, jedne z ostatnich zdjęć Maliny. Takie jakieś dziwnie proroczo nostalgiczne.






Wiosna jeszcze była, potem nastąpiła fotograficzna czarna dziura.







.
I znowu grzaneczka - tym razem jednak nie sucharek, ale świeżynka. I to
jaka smakowita świeżynka ! Lato, a z latem Chrzest naszej Oleńki.




Działo się, gdy mnie tutaj nie było, nie da się ukryć, działo ...


*


Grzanka ostatnia - suchar gastronomiczny. Jednym słowem pasztet z biurowej młodości Maliny. Oj tam, oj tam, już za dużo tych malinowych grzanek ! Malina do wyjścia marsz ! Co za dużo, to nudne ! Pasztet z młodości to możesz sobie, ale w następnym wpisie.

KTO LUBI GRZANKI - uśmiecham się pięknie - niech tu, dla odmiany, swoją zaserwuje i powitalne przyjęcie nam wszystkim umili :)


A TERAZ CAŁKIEM SERIO


Bardzo długo mnie tu nie było, całe lato. Ech, może to stąd te suchary i przywołana młodość ... Wtedy to byłam silna, wtedy to mogłam tak wiele, a teraz ??? Teraz jestem jak to pochyłe drzewo, na które choroby skaczą, jak wściekłe. Fakt, przy chorobie Mamci trzymałam się mocno, adrenalina poszła w ruch, jeszcze dużo mogłam wytrzymać, ale gdy Mamcia wróciła i do siebie powoli zaczęła dochodzić, mój organizm upomniał się o swoje ... i to solidnie się upomniał ! Jak nie żyły, to kręgosłup, jak nie urok, to (ojjj !) przemarsz wojsk ... Matuniuuu, dlaczego te wojska po moim kręgosłupie stadami i po nodze, i po żyłach, i po nodze ... no STOP ! ogłaszam koniec bycia lebiodą, wracam tu z uśmiechem. Co ma być z Maliną, to i będzie, najważniejsze, że siły dodaje mi uśmiech mojej, chodzącej już, Mamci.


*

Jak dobrze wrócić
D Z I Ę K U J Ę


*


                        wszystkim z serca dziękuję - Malina M *                          
strona liiil