piątek, 30 października 2015

TAKA ŚPIEWKA

Oj, dana, dana, najlepsza to rozgrzewka,
z pigwy bombowa nalewka !





pigwa to, czy pigwowiec ?
kto wie, niechaj podpowie.


A teraz spełniam obietnicę. Obiecałam, że sięgnę do źródła to i sięgnęłam. Kurcgalopkiem do mojej przyjaciółki blogowej, naszej Danuśki, się udałam, bo dobrze pamiętałam, że kiedyś taki specjał serwowała. Przepis jest prosty, obojętnie ile pigwy mamy.





 .
PIGWÓWKA DANUŚKI


*  owoce pigwy albo pigwowca umyć, drobno pokroić i pozbawić pestek, 
    dla szybszego "dojrzenia" nalewki można pokrojone owoce 
    zmiksować blenderem

*  zalać spirytusem. Żeby owoce były dobrze zalane spirytusu powinno 
    być około 60% objętości

*  dobrze rozmieszać, dodać laskę wanilii , cukier i wodę - na oko, 
    według własnego smaku, ale z wodą tak, żeby zawartość spirytusu 
    była nie mniejsza niż 50%, wtedy naleweczka będzie najlepsza

*  Nalewkę przelać przez gęste sito, potem raz jeszcze ją dopieścić 
    smakując, czego brakuje: cukru, spirytusu, wanilii czy wody. 
    Dopieszczoną i dosmakowaną  przelać do butelek i odstawić.

*  jeśli pigwę na początku zmiksowaliśmy na dnie butelki pojawi się 

   osad, nie należy go wylewać. Dodaje to smaczku 

*  po dwóch lub trzech miesiącach zlewamy, oczywiście może stać 
    dłużej, jeśli tylko ktoś ma odpowiednio więcej cierpliwości

*  powtórnie smakujemy i ewentualnie dopieszczamy, jeśli nalewka
    czegoś ma zbyt mało

 
No to na zdrowie ! Panie i Panowie
uwierzcie - ma smak i moc !!!



 Dlaczego pigwa nie śpiewa, poety to dylemat, 
czemu nie spada z drzewa, to polityczny temat.





Gdy panieńskim rumieńcem pigwa nam zapała,
do naszej naleweczki jest już doskonała.

Oj dana, dana,
magiczny specjał Danusi,
gdy mgły rozsnuje jesień,
każdego skusić musi !





Dynia to, czy kabaczek,
włożył pasiasty kubraczek ?

Oj, dana, dana,
magiczny specjał Danusi,
dynię w karetę zamieni,
temu, kto nań się skusi.





Krówka to, czy cielaczek,
nosi diabelski ten znaczek ?

Oj, dana, dana,
w cielaczku szukać szatana ?!
Ej, krówka to, czy nie krówka,
wszystkiemu winna pigwówka !





na zdrowie ! Panie i Panowie

Oj, dana, dana,
magiczny specjał Danusi,
każdy, kto czyta tę notkę,
kiedyś skosztować musi !

Ojjj - MUSI !!!

*


                       z przyjemnością polecam  Malina M *                          

strona liiil  


czwartek, 22 października 2015

MÓJ ZEGAR WYBORCZY

już ruszył ... już odmierza czas do niedzieli
Klamka zapadła. Właśnie oddałam głos w wyborach a właściwie oddałyśmy głos obie z Mamcią. W tym roku korespondencyjnie.

Obie tak samo i obie bardzo świadomie bo muszę się przyznać, że w każdej z nas drzemie polityczne zwierzę. Od słynnych czerwcowych wyborów do głosowania zawsze chodzimy rodzinnie. Żadnych wykrętów, czy wymówek. Jak poza domem to zaświadczenie. W wolnym kraju możliwość wyboru władzy to nie pańszczyzna, to przywilej.

 
.
A dlaczego tym razem korespondencyjnie ?
Otóż w tym roku moja Mamcia nie może wyjść z domu, nie może pójść do lokalu wyborczego, bo od kilku miesięcy leży ze skrzepem. Martwiła się bo nie wyobraża sobie, że jej głos mógłby się zmarnować. Przyjrzałam się dobrze naszej ordynacji wyborczej i problem się rozwiązał - załatwiłam Mamci głosowanie korespondencyjne. Przy okazji sobie też, żebyśmy, jak zawsze, razem mogły oddać głos, bo dla nas głosowanie to święto.

To doskonały pomysł, by ludziom umożliwić głosowanie korespondencyjne, szkoda tylko, że nasza PKW nie potrafi jasno i klarownie wyłożyć co, jak i gdzie. Wielu ludziom taki sposób bardzo by ułatwił życie ale nie ułatwia.

Bo łatwo połapać się w tym nie było, oj nie było !

W zasadzie to ja dość dobrze poruszam się w urzędowych sprawach. Kiedy usłyszałam, że w tym roku korespondencyjnie można i do Parlamentu zaraz ochoczo zabrałam się do dzieła. Postanowiłam mojej Mamci sprawić przyjemność, jako że sprawianie Jej  przyjemności sprawia mi przyjemność wyjątkową. Ale żeby tych przyjemności nie było w nadmiarze już na wstępie spotkała mnie przykra niespodzianka - weszłam na stronę PKW i żarty się skończyły, od razu zaczęły się wyborcze schody ... Poczułam się jak skończony tuman.No gdybyśmy mieszkały poza granicami to wszystko jasne, dokładnie opisane gdzie trzeba iść, co ze sobą mieć i jak sprawę załatwić ale mieszkamy w Kraju a tu już nic takie jasne nie jest. Korespondencyjnie można ale trzeba odpowiedni wniosek do odpowiedniego organu przed dwunastym zanieść. No ciekawe - jak na przykład 85 letnia babcia ma wiedzieć jaki organ i jak ma po ten wniosek się udać, kiedy właśnie jest chora. Cóż, pewnie większość chorych babć zrezygnowała na starcie bo z internetu nie korzysta a wnuczkom głowy zawracać nie chce. Nie rozumiem, czy tak trudno w mediach prosto i jasno, jak krowie na rowie, wyłożyć:

UWAGA! UWAGA!

-   od tego roku KAŻDY może głosować korespondencyjnie
    nie tylko osoba niepełnosprawna - każdy ! bez żadnych zaświadczeń !
-   wystarczy pójść do swojego urzędu, np Urzędu Gminy albo
    Urzędu Miasta i wziąć wniosek
-   można pójść samemu albo wysłać kogoś, wniosek wydadzą każdemu
-   można też pobrać wniosek internetowo ze strony PKW 
-   wniosek trzeba wypełnić, podpisać i do tego urzędu wysłać pocztą,
    albo faxem, albo zanieść, albo poprosić, żeby ktoś zaniósł
-   po kilku dniach kurier przyniesie do domu pakiet wyborczy, 
    trzeba mieć wtedy przy sobie dowód tożsamości i odebrać osobiście
-   w pakiecie są karty do głosowania , oświadczenie i instrukcja
-   kurier umówi się na odbiór i w określonym dniu pakiet od nas 
    odbierze, wtedy też trzeba okazać dowód , oczywiście kurier musi 
    odebrać pakiet  od osób chorych i po 70 roku życia, pozostali muszą 
    nadać przesyłkę na poczcie osobiście 

KONIEC - PROSTE



.
No niestety, w życiu wcale takie proste to nie było ! Na stronach PKW coś tam wprawdzie napomknięto, ale z tego czegoś niewiele wynikało. Zaczęłam więc szukać w internecie, znalazłam jednak tylko wskazówki dotyczące wyborów prezydenckich, o parlamentarnych jak makiem zasiał, najwyżej wyjaśnienia jak ma głosować osoba niepełnosprawna z aktualnym zaświadczeniem o niepełnosprawności. Skrzep w nodze to tylko choroba, zaświadczenia nie dostaniemy a zresztą czasu na to już nie było, bo czas leciał nieubłaganie i termin składania wniosków się zbliżał.




Zabrałam się więc do szukania wskazówek na stronie "odpowiadającego organu" czyli, mówiąc ludzkim językiem, naszego Urzędu Miejskiego. I co? I też nic, mgła. W końcu zostało mi już tylko jedno - na końcu języka metryka. Zadzwoniłam do "odpowiadającego organu".  Przedstawiłam się grzecznie, miła pani przekierowała mnie od razu do "odpowiadającego wydziału" tam drugiej pani przedstawiłam o co chodzi i poprosiłam o wyjaśnienie, co mam zrobić. I tu prawie z tych wyborczych schodów zleciałam ! Pani w majestacie prawa poinformowała mnie, że nie ma możliwości głosowania korespondencyjnego, żadnej ?!!! tylko za granicą, w Kraju aktualne zaświadczenie o niepełnosprawności albo ustanowienie pełnomocnika. Ech, ręce mi opadły, szczęściem tylko na moment. W urzędach bywam z racji zawodu bez przerwy i nauczyłam się jednego - trzeba grzecznie ale jeśli ma się rację, to namolnie. A namolnie to ja potrafię. Po czwartym moim oświadczeniu, że jednak korespondencyjnie można , Pani skierowała mnie do Naczelnika Wydziału. Tu już było super. Pan kompetentny, wyjaśnił mi wszystko spokojnie, upewniając się czy dobrze zrozumiałam, zapytał czy jestem może przy komputerze, kiedy odpowiedziałam, że tak, krok po kroku poprowadził mnie ze strony głównej Urzędu aż do samego wniosku. Byłam zaskoczona, poświęcił mi sporo czasu. Urzędnik, frontem do petenta. Tylko jak tuman się poczułam. Przecież wchodziłam wcześniej na stronę Urzędu i za czorta nie znalazłam tego wniosku. Oj miły mój Urzędzie - pomijam siebie, ale jak schorowana babcia ma znaleźć informację, jak ścieżka ze strony głównej taka : w górnym menu, na samym końcu mała ikonka BIP, wchodzę, w bocznym menu, na samym końcu listy - "różne" dopiero w tych "różnych" jest o wyborach. W aktualnościach to ja sobie szukałam, w paru innych zakładkach strony głównej też, ale te "różne" z BIP-u to mi do głowy nie przyszły i tak głowę Pana Naczelnika musiałam zawracać.

Wnioski wypełniłyśmy i zaniosłam przy okazji do Urzędu. Mamcia się denerwowała - a co będzie, jak nie przyślą ? Przysłali, to znaczy kurier przyniósł, sprawdził nasze dowody i wydał nam pakiety.
Uroczyście wypełniłyśmy karty do głosowania !

Wczoraj rano odebrałam telefon " tu kurier wyborczy, za pół godziny będę u państwa" - za pół godziny rzeczywiście był . Już po wszystkim. Karty wyborcze zostały przekazane, głosy oddane. Pięknie się uśmiechnęłam i Kurier, chociaż nie musiał, odebrał również mój pakiet.

  
Obie GŁOSUJEMY NA LISTĘ NR 2 czyli na PO , 
PAN SIEMONIAK DOSTAŁ OD NAS 2 GŁOSY,
PAN KILIAN TAK SAMO




Teraz postaram się trochę więcej udzielać się na forach. Awatar jak widać mam przygotowany. Debaty są już za nami. Oglądałyśmy, oczywiście same debaty, bo dywagacje dziennikarsko-politoligoczne pod tytułem co poeta miał na myśli nie mają sensu. I tak z góry wiadomo kto co powie. Liczy się cyrk i amerykańskie fajerwerki, opakowanie a nie treść. Media kreują pawie i papugi a potem będzie lament, że nie mamy orła ! No pewnie, a niby skąd ? z lokowania wykreowanych produktów? Ech, niech się dziennikarze i politolodzy sami sobą zachwycają, ja tam oczy mam własne, uszy też. Słuchałam uważnie. Co mogę powiedzieć ? Może dwie takie bardziej "osobowe" refleksje :

** Nie pomyliłam się. Moja Pani Premier mnie nie zawiodła. Wielki szacun za to, co powiedziała o uchodźcach, nawet jeśli to, co powiedziała, ujmie nam wyborców. Brawo ! tak właśnie pojmuję wiarę i człowieczeństwo. Niech elektorat Pani Szydło boi się pierwotniaków, niech nawet wygra strasząc i podjudzając ludzi przeciwko innym, sprawa elektoratu, ich wiara, ich poglądy, nie mój świat.

** A tak zawodowo to uśmiechnęłam się z politowaniem do tego ciągłego rozliczania PO z obietnic. Ech, Pani Szydło, rządziliście przecież dwa lata, obiecaliście 3 miliony mieszkań i co ? Za dwa lata nie zdążyliście sporządzić jednego projektu, jednego mieszkania, to jak ? zamierzaliście prowadzić te wasze budowy dwa stulecia ? Pięćdziesiąt kadencji ? Teraz biliony obiecujecie to pewnie w tym tempie spełnicie  dopiero w wieczności. Ale to już sprawa waszego elektoratu, chce to wierzy.




Miały być dwie refleksje to były i wystarczy. Już zegar tyka ...
Teraz już liczy się kartka, urna i głos. Każdy tak samo ważny. Każdy na wagę przyszłości. Dlaczego się tak przejmuję ? dlaczego straciłam tyle czasu dla jednego głosu ? To proste - nie jest mi obojętne, co się w mojej Ojczyźnie dzieje. Nigdy nie było.

Może i człowiek spala się przejmując, może dystans jest zdrowszy a obojętność pozwala dłużej żyć. Może nie powinno człowiekowi ciągle na wszystkim tak zależeć ale wierzcie mi - im bardziej zależy, tym bardziej życie ma smak !

A ja smakować lubię, oj lubię !
Nie tylko smakoszem jestem,
jestem straszną łakomczuchą


*


                       z przyjemnością polecam  Malina M *                          

strona liiil  

poniedziałek, 5 października 2015

OTCHŁAŃ

Światem zaczęła rządzić jesień "topi go w smutku i czerwieni"
A co gorsze, zaczyna topić go w błotku i bajorku. Coraz smutniej, coraz straszniej. Człowiek człowiekowi wilkiem i hieną, nienawiść rozlewa się jak cuchnąca plama ropy na szmaragdowym oceanie. Oblepia wszystko, co napotka na drodze. A zaraźliwa gadzina niczym AH1N1.
I skąd tu wziąć szczepionkę ? antidotum na beznadzieję ?

Zamyśliłam się - skąd mi nagle ta jesienna beznadzieja ? !

Jak to skąd ? ! Kampania przecież ! Otwieram telewizor - o zgrozo, nie daje się już tego słuchać. Wchodzę na internetowe fora - matuniuuu ! ! ! hejter, hejtera, hejterem pogania i na hejcie jedzie, niczym na łysej kobyle. Jednym słowem demokratycznie wyborcza wolność słowa. Ciekawe, jak daleko można zajechać na takiej wolności opluwania, wolności rzucania oszczerstw. Wolno już przecież grozić odwetem, wolno kłamać, wolno też udawać, wolno, wolno, wolno ... chyba wolno już wszystko. Granice odpowiedzialności rozmyły się we mgle, zniknęły jak duch ojca Hamleta.

Dzisiaj chodzę sobie od rana i nucę wpadającą w ucho piosenkę Soyki:

                       " otchłań nie je i nie pije
                         i nie daje mleka …
                         a co robi otchłań ?
                         otchłań czeka …”

Zamyśliłam się - skąd mi nagle ta otchłań ? !

Dedykuję tę piosenkę tym, co to z upodobaniem w otchłań zaglądają i z zachwytem strącają tam swoich przeciwników. Są oni jak te nieroztropne panny z Ewangelii. Uzbrojeni po zęby we własne prawa zabrali ze sobą na wojnę Sprawiedliwość, nie pamiętają jednak, że płomień pali się Miłością.
Z lubością słuchają dzwonu, który bije dla innych i wykluczają że może bić dla nich. Jak te panny, którym mądrości zabrakło …



.
Zamyśliłam się - skąd mi nagle te Panny ? !

Ano chyba z ostatnich dyskusji. Od pewnego wpisu Panny chodzą za mną krok w krok, zaglądają w oczęta, głębi w nich szukają i ma się rozumieć szukają rozumu. Głębia u mnie, hmmm, nie przymierzając niczym otchłań oceanu, ale rozum ? Ech, według niektórych, podobno z tym, to u mnie już nieco gorzej. Światełko wprawdzie majaczy, ale takie raczej schyłkowe. Wkrótce pewnie pogrąży się w odmętach. Oj tam, oj tam, myślę sobie : rozum, to rozum, ale przecież jest jeszcze mądrość.

I znów zamyśliłam się - skąd mi nagle takie zamyślenia ? ! 

Jest mądrość rozumu i jest mądrość serca. Która z mądrości mądrzejsza? Mędrca trzeba do rozsądzenia sporu. Albo poety. Mędrcem nie jestem. Wielbię rozum ale wybieram mądrość serca.

Na koniec cytat ze starotestamentowej Księgi Mądrości : 

           Mądrość jest wspaniała i niewiędnąca:
           ci łatwo ją dostrzegą, którzy ją miłują,
           i ci ją znajdą, którzy jej szukają,
           uprzedza bowiem tych, co jej pragną,
           wpierw dając się im poznać.
           Kto dla niej wstanie o świcie, ten się nie natrudzi,
           znajdzie ją bowiem siedzącą u drzwi swoich.
           O niej rozmyślać to szczyt roztropności,
           a kto z jej powodu nie śpi, wnet się trosk pozbędzie:
           sama bowiem obchodzi i szuka tych, co są jej godni,
           objawia się im łaskawie na drogach
           i popiera wszystkie ich zamysły
                                    


.
Zamyśliłam się - skąd mi nagle te zdjęcia ? !

Ech , przynajmniej na to pytanie odpowiedź jest prosta i jednoznaczna.
Złapałam kiedyś słońce w obiektyw i już nie puszczę !
Co mi tam błotka i bajorka, i jesienne smutki ...
Kampania kiedyś się skończy


 
                            z refleksją polecam  Malina M *                               

strona liiil