czwartek, 12 maja 2016

PAŁAC

jak z baśni tysiąca i jednej nocy. To z daleka.
A z bliska miejscami jak z opowiadania o złej czarownicy, albo złośliwych gnomach, co gryzą , podgryzają i wygryzają.




.
Pałac w Krowiarkach. Widok od strony parku. Pamiętacie ??? pisałam już kiedyś o tym pięknym obiekcie, a nawet obiecałam ciąg dalszy historii. Nie wymieniłam tylko nazwy pałacu. A że damy spełniają obietnice, nawet w dzisiejszych czasach, więc teraz zapraszam. Wcześniej tylko przypomnę:


Pałac wyróżnia fantazja i malarskość.  Zestawianie różnorakich form architektonicznych, nieregularność rzutu, bogactwo, a nawet przepych dekoracji, zróżnicowanie bryły, bogactwo ryzalitów, wież i wieżyczek, formy dachów, lukarny, szczyty, wszystko to układa się w przebogaty, a jednak harmonijny bukiet. Wielość stylów, wielość form, nagromadzenie wszystkiego na raz, mogło dać odwrotny skutek, dysonans, czy nawet, jak by to dzisiaj ktoś powiedział, wręcz kociokwik. Mogło, ale nie dało, bo ci, co przykładali rękę do tej budowli robili to z wyjątkowym znawstwem, wyczuciem i na prawdę po mistrzowsku. Pałac miał szczęście, bo z tych samych kwiatów jeden ułoży miotłę, drugi piękną wiązankę. Ta wiązanka na prawdę godna jest uwagi i podziwu.

Pałac wybudowany został z cegły.  Starsza  część to korpus główny i skrzydło południowe. Na górnym zdjęciu to część widoczna po lewej stronie. Pomijając fragmenty wieżowe, jest to budowla jednopiętrowa. Pierwotną część pałacu wieńczy dach mansardowy z lukarnami, niegdyś dach ten pokrywał łupek. Elewacje są otynkowane. Na fragmentach tynku, pod złuszczona współczesną farbą, widać czerwone wymalowania. Wnętrze rozplanowane zostało w układzie dwutraktowym, sale od zachodu i od wschodu, rozdzielone korytarzem międzytraktowym, z sienią pośrodku. W tej części znajdują się jedne z najpiękniejszych sal pałacu. Od strony wejściowej Sala Balowa i Sala Jadalna, od strony parku Sala Mauretańska. Sale pałacowe, jak kto woli komnaty, nakrywają przepiękne sufity, z przebogatą dekoracją stiukową, albo drewnianą, spotkać też można sufit pokryty elementami wytłaczanymi z mosiężnej blachy, pokrytymi różnobarwną emalią. W pałacu oczywiście jest też komnata łaziebna, czyli łazienka, w stylu biedermeier, pokryta delikatną biało-liliowa ceramiką. Nad natryskiem, do którego schodzi się schodkami, jest piękna rzeźba, a na białych kaflach fruwają liliowe jaskółeczki. Oprócz natrysku była tam wanna i,  uczciwszy uszy, hrabiowski sedesik.
Nowsza część pałacu jest już wyższa i ma dwa piętra. Założona została na rzucie prostokąta z dwoma płytkimi ryzalitami i cylindryczną wieżyczką. Tę część pałacu nakrywa dach dwuspadowy. Część nowszą pałacu z częścią starszą łączy okazała, reprezentacyjna klatka schodowa. Klatka otwiera się do obu części pałacu, a oświetla ją witrażowy świetlik w dachu.

W pałacu, niczym w lustrze, odbijają się dziewiętnastowieczne style, mody i gusty. To, co dzisiaj ukazuje się naszym oczom, jest efektem przebudów, częstych zmian i modernizacji. Tak urokliwy obiekt powstał z inspiracji sztuką nowożytną różnych epok, od renesansu, manieryzmu, baroku aż po rokoko, doskonale wpisanej w elementy nowoczesnej wówczas secesji. Oczywiście mamy tu też "zwykły" barok. Nie dziwi styl neomauretański czy biedermeier, bo przy tej różnorodności dlaczegóż miałby dziwić. Na zdjęciu poniżej elewacja pałacu widoczna od frontu.


.
Budowla stoi na lekkim wzniesieniu w urokliwym parku. Jesienią miejsce przypomina scenerię filmu. Takiej scenerii nie powstydziłby się sir Arthur Conan Doyle, a mistrz Hitchcock spokojnie mógłby stopniować tu grozę. 



.
Park istniał właściwie już od wybudowania pałacu, ale szczególnego wyrazu nadali mu w połowie dziewiętnastego wieku Amand i Fanny von Gaschinowie. Później Edgar Henckel-Gachin von Donnersmarck zmienił park według znakomitego projektu Gustava Naumanna i Fritza Hanischa.




.
Park wokół pałacu ma prawie osiemnaście hektarów. Gatunki niezwykłych drzew były sprowadzone aż z Anglii, a sadzone je osobno, tak, aby w pełni można było podziwiać ich piękno. Po parku prowadziły ścieżki usypane z białego kamienia, a samym środku był się sztuczny staw z romantycznym mostkiem a przy pałacu altany, latarnie i rzeźba myśliwego.




.
Sam pałac jest centrum tego pięknego założenia, ale czegóż tam jeszcze nie ma ?!! czego jeszcze nie było ?! Mauzoleum właścicieli, altana , dom zarządcy, oranżeria, browar i gorzelnia, zabudowania gospodarcze ze stajniami i krytą ujeżdżalnią, nawet domek mastalerza. Większość, choć w różnym stanie, zachowała się do dzisiaj.  Wszystko to tworzyło z parkiem wyjątkowo urokliwe miejsce.


HISTORIA


Do siedemnastego wieku stał tu dwór drewniany. Piękny szlachecki dwór. Dwór należał do możnego rodu. Murowany pałac to już późniejsza historia.
1678 w wiosce Krowiarki zostaje wzniesiony pałac z drewna, Pałac należy do możnej rodziny von Beess, ówczesnych właścicieli Krowiarek.
1690 pałac przejmuje Leopold Paczyński, hrabia Tenczynka i Paczyny.
1798 właścicielem drewnianego pałacu zostaje graf Karol von Strachwitz.
1725  Karol von Strachwitz przekazuje w testamencie swój majątek synowi, Janowi Maurycemu i nakazuje mu budowę murowanego pałacu.
1826 Jan Maurycy von Strachwitz  rozpoczyna budowę murowanego pałacu, na miejscu poprzedniego, drewnianego.
1840 Ernest Joachim von Strachwitz, syn Jana Maurycego, kontynuuje budowę. Wyposażenie powstałej budowli kosztuje go 126,6 tys. marek
 1842 (1843?) Ernest Joachim von Strachwitz sprzedaje wieś rodzinie Gaszynów, a dokładnie swojemu kuzynowi hrabiemu Amandowi von Gaschin. Amand Leopold Erdmann Edward hrabia von Gaschin (takie nazwisko przyjęli Gaszynowie przyjmując tyruł hrabiowski w 1653 roku) poślubia  w Roku Pańskim 1837 polską kompozytorkę i filantropkę Fanny Leszczyc - Sumińską. Hrabina Fanny, czyli Franciszka Nimfa von Gaschin-Rosenberg (Sumin-Sumińska) osiada wraz z mężem w Krowiarkach. Amand i Fanny mają trójkę dzieci: Wandę Malwinę, Pamelę Ernestynę i Mikołaja Melchiora. Młodsza córka jest upośledzona umysłowo, syn poświęca się karierze wojskowej, w randze podporucznikiem kirasjerów. Spadkobierczynią rodziny zostaje najstarsza córka, hrabianka Wanda.
1856 15 maja hrabianka Wanda Malwina von Gaschin, w wieku 19 lat, poślubia w Krowiarkach grafa Hugona II Henckel von Donnersmarck. Wanda  Malwina i Hugo II Karol Łazarz Eugeniusz Fryderyk Henckel von Donnersmarck, dają początek nowej linii na Brynku i Krowiarkach, czyli linii  Henckel-Gaschin von Donnersmarck.
1879 hrabina Wanda  Malwina Henckel-Gaschin von Donnersmarck  dziedziczy po swojej matce, Franciszce Nimfie von Gaschin-Rosenberg, majątki wokół Kietrza, Makowa i Krowiarek. No i oczywiście nasz pałac, który od tej chwili staje się własnością rodu Henckel von Donnersmarck.
1892  pożar trawi północną, wówczas jeszcze drewnianą, część pałacu.
1898 skrzydło północne zostaje odbudowane w stylu w stylu secesyjnym, stanowi ono właściwie oddzielną budowlę.
1900 z  majątków powstaje ordynacja. Hugo i Wanda zamieszkują Krowiarki do 1905 roku, a potem przenoszą się do pałacu w Brynku. W maju 1906 roku w Krowiarkach obchodzą złote wesele, co odnotowują Nowiny Raciborskie: "Wczoraj obchodził hr. Henckel-Donnersmarck z swą małżonką hr. Wandą z Gaszynów uroczystość złotego wesela. Z tej okazji wieś była pięknie przystrojoną, wieczorem była wspaniała iluminacya, puszczano także sztuczne ognie. Hrabina Wanda, właścicielka Polskiego Krawarza jest ostatnią po kądzieli ze starej, możnej rodziny górnoślązkich hrabiów Gaszynów" (* Polski Krawarz - przez pewien czas Krowiarki)
1911 pałac zamieszkuje Edgar I graf von Henckel-Gaschin.
1939 pałac staje się własnością Hansa II grafa von Henckel-Gaschin. który  przetrwa tu całą wojnę. Hans II czyli - Jan (Hans) Maria Łazarz Amand Antoni Henckel-Gaschin von Donnersmarck, o matuniuuuuu .
 1945  gdy zbliża się front wschodni graf wysyła żonę za granicę, a sam, w marcu  wsiada na rower i ucieka przed wojskami Armii Czerwonej do Baborowa. Stamtąd pociągiem do Czech i, via Czechy, aż do Brazylii.


TERAZ TROCHĘ IKONOGRAFII



Tak wyglądał pałac w roku 1914.



Sala Balowa

Jedno z piękniejszych wnętrz pałacu, nazywane w niektórych źródłach Salą Białą, Salą Portretową czy Błękitnym Salonem. Zachwycająca. Tylko popatrzcie - jeszcze w 1965 roku była tak dobrze zachowana. Biało-złote cacko, oprawne dekoracją sztukatorską i snycerską, nawiązującą do motywów barokowych, rokokowych i stylu regencji. Sufit, którego głęboka faseta tworzy coś na kształt zwierciadlanego sklepienia, ozdobiony jest owalnym plafonem. Są na nim anioły, tarcze herbowe, wieńce, girlandy i chmury. Pod fasetą dekoracyjny fryz z wieńców róż, girland, twarzy nimf i satyrów. W narożach fasety mitologiczne rzeźby i kartusze z herbami. Charakterystycznym elementem jest barokowy kominek, z kariatydami i atlantami. Nad kominkiem wielkie lustro z obramieniem snycerskim w kształcie palmowych liści. Na ścianach boazerie z festonami i maskami. Kratki, wstęgi, kartusze, muszle, woluty, rocaille i róże. Stiukowe grupy satyrów, putta, malowidła z rodzajowymi scenkami i freski. W boazerie wkomponowane zostały cztery portrety rodziny cesarskiej.



Jego wysokość cesarz Karol VI


Jej wysokość cesarzowa Elżbieta Krystyna


Jej wysokość cesarzówna, nie znam imion
Maria Anna, albo Maria Teresa


Portrety dodawały sali splendoru i zapewne miały w jakiś sposób podkreślać powiązanie rodu magnatów z cesarskim dworem Habsburgów. A ród był znakomity, jak na ówczesne czasy. Wraz z ucieczką z pałacu Hansa Henckla Gaschin von Donnersmarck, w 1945 roku, skończyła się tu era panowania magnatów.




.
Tylko na elewacji ciągle jeszcze widnieją herby rodowe. Ten po prawej to herb rodziny von Gaschin,  a ten po lewej pewnie rodu von Donnersmerck.

Po wojnie w pałacu urządzono dom dziecka, potem przedszkole, szpital, wreszcie sanatorium. W 1989 roku pałac stał się własnością osoby prywatnej. Później, z roku na rok, niszczał coraz bardziej, a jego właściciel unikał konserwatora zabytków jak zarazy.  W końcu, w 2004 roku wystawiono pałac na sprzedaż. Dopiero w 2006 roku, znalazł się nabywca z luksemburskim kapitałem. I wreszcie prace ratujące obiekt przed całkowitym zniszczeniem ruszyły. Tu skromnie napomknę, że dwa lata później my pojawiliśmy się na pałacowym horyzoncie.

Jak dostaję do opracowania jakiś zabytek lubię najpierw, zanim wezmę się do pracy, pobuszować po tekstach źródłowych, odczytywać historie mieszkających w nim ludzi, zanurzyć się w ich świat, zwyczaje, nawet tytuły czy imiona. Ech, taki hrabia ośmiorga imion to jest to ! No a jak wyglądam przy nim ja,  Anna Zofia imion tylko dwojga ? i to jeszcze bez tytułu i rodowych włości ... cienka Bolkowa. 


ZAGADKA ?

Odgadnij dziesięć szczegółów, którymi różnią się dwie poniższe fotografie.



.
.
Dla ułatwienia dodam, że oba zdjęcia dzieli kilka lat. Zresztą mniejsza już o dziewięć szczegółów, wystarczy mi ten jeden, najważniejszy szczegół !!!


.
Szczegół widać doskonale od drugiej strony pałacu, czyli od frontu. To przepiękna neobarokowa wieża. Niestety, była już wieża. W sierpniu 2007 roku nad Krowiarkami przeszła wichura. I tu pech - wichura spowodowała przechylenie wieży. Zresztą może pech, a może prawidłowość. Wieża wsparta była na ośmiu drewnianych belkach. Jednej belki już nie było, druga belka całkowicie zgniła, a trzecia, jak wiatr mocniej powiał, złamała się na pół. No na jednej belce to nawet dziecko wie, że nie da rady. Wieża groziła zawaleniem do środka pałacu, i to prościutko do sali balowej. Po oględzinach i burzy mózgów zdecydowano się na zdjęcie zabytkowej wieży. Przyjechała straż pożarna, z drabiny strażackiej można było robić pomiary, jak Pan Bóg przykazał, czyli "in situ". Potem wieżę zdjęto.

Była wieża, nie ma wieży 
teraz wieża w trawie leży.

Zrymowało mi się. Trochę głupawo, ale za to prawdziwie. Inwentaryzacja wieży trwała prawie cały sierpień. Wieża, zanim ją zdjęto, musiała zostać bardzo dokładnie wymierzona no i oczywiście "obfotografowana" i to w najdrobniejszych detalach, tak, aby po jej zdjęciu można było odtworzyć ją w oryginalnym kształcie. Inwentaryzację, szczęściem, wykonał doskonały wrocławski architekt. Potem zespół konserwatorów zajął się renowacją, pieczołowitym zabezpieczaniem zachowanych blaszanych detali, a przy okazji odtwarzaniem detali brakujących, według posiadanych oryginałów. To, czego nie dało się w żaden sposób uratować leży sobie teraz smętnie w trawie, przed frontową elewacją. Kiedyś wieża zostanie odtworzona identyczna jaka była, hełm pokryją rybie łuski, zalśni iglica, a z kartuszy groźnie spoglądać będą maszkarony. Najpierw trzeba jednak uratować i zabezpieczyć to, co jeszcze się zachowało, czyli stropy i dach. To właśnie projektowo nasze zadanie. A pałac wart zadania i ratowania !!!!


WNĘTRZA
Niestety, to nie moje zdjęcia.  


.
.
.
.
.
.

.
Zdjęcia wnętrz piękne, artystyczne i profesjonalne. Autorem jest młody człowiek, trzydziestolatek, pasjonat. Już autor książki. Chapeau bas.  Wnętrza, jak widać, są magiczne. Podobno można zrobić w nich ślubną sesję zdjęciową. Dla oglądających zachwyt, ja niestety mam skrzywienie zawodowe, jak patrzę na przykład na takie zdjęcie klatki schodowej to najpierw - ooooch !!!!! a potem - o matuniu, pożarówka ! i zaraz myśli zaczynają błądzić po bezdrożach niemożliwości ...  Ktokolwiek będzie robił projekt wnętrza, czy to będę ja, czy kto inny, niejedną nockę zaliczy nad łamigłówką, jak tu niemożliwe uczynić możliwym. Bo takie na przykład żeliwo - idealny materiał do rzeźbienia stopni w prawdziwe arcydzieła, jednak gdy się pali, to żeliwo rozgrzewa się i o wiele gorzej służy ewakuacji niż drewno, fakt, są farby pęczniejące, ale uroku stopniom odbiorą, a jeszcze schody kręcone są, klops na całej linii ... jedyny sposób to chyba anioła posadzić ze spadochronem, jak by co. W tym przypadku fotograf od pokazywania cudów jest, a projektant od czarnej roboty i od dokonywania cudów. Ale ja tę czarną robotę kocham okrutnie.

Wracając do wnętrz - ja, jak zwykle, mam tylko robocze zdjęcia. Zdjęcia pomieszczeń, którymi właśnie się zajmujemy. Po tamtych profesjonalnych fotografiach te aż wstyd pokazać, ale pokażę, bo mają dla mnie wartość, pokazują naszą pracę od kuchni, no i tylko tu można je zobaczyć.


.
.

PROJEKTY

1.  Na pierwszy ogień poszedł projekt zabezpieczeń i remontu części stropów. Robiliśmy ten projekt dawno, w latach 2008 i 2009.  Przed przystąpieniem do projektu budowlanego trzeba było przede wszystkim dokonać oceny stanu technicznego obiektu, na podstawie oględzin i badań makroskopowych poszczególnych elementów konstrukcyjnych. I okazało się, że stropy drewniane, w przeważającej części, są mocno zniszczone, belki drewniane, w strefie oparcia na murze w większości przegniłe, grożą zawaleniem a nawet już się zawaliły. Wszystko to przez działania wilgoci pochodzącej i od ścian podciągających kapilarnie wodę z gruntu, i od wody opadowej, przedostającej się bezpośrednio na ściany i stropy przez  nieszczelności w pokryciu dachowym. Elementy drewniane stropów, w większym lub mniejszym stopniu zostały porażone przez grzyby i owady niszczące drewno. Tylko niewielka część stropów zachowała się w stanie umożliwiającym czasowe użytkowanie. No niestety, pod dynamicznym obciążeniem człowieka, stropy te wykazywały nierównomierne drgania. Rozbiórka takich stropów to skomplikowana operacja, trzeba przecież wcześniej delikatnie zdemontować i zabezpieczyć elementy ozdobne. Wszystko zgodnie z wytycznymi opracowania konserwatorskiego.





.
Na rysunku parteru zaznaczyłam kolorami trzy piękne sale, o których już tu wcześniej pisałam : salę balową, jadalną no i mauretańską, żebyście mogli tak jakoś sobie to przestrzennie wyobrazić. A teraz popatrzcie jak na tym rysunku czerwono !!! czerwone przerywane linie to są belki stropowe w ratowanych stropach, tych, co to były na najlepszej drodze do zawalenia. Ale się nie zawaliły ! W miejscu części stropów drewnianych trzeba było wykonać stropy żelbetowe, płytowo-żebrowe o układzie żeber zgodnym z układem zdemontowanych belek drewnianych. Wymianę stropów wolno było prowadzić sukcesywnie, pomieszczeniami. Ściany w miejscu oparcia stropów wymagały odpowiedniego przygotowania.




.
Najciekawsze dla mnie było wzmocnienie stropu nad Salą Mauretańską. Wykonano je pozostawiając stare, drewniane belki stropu i wykorzystując podstemplowaną podsufitkę, razem z wkładkami styropianowymi, jako tracony szalunek nowego stropu żelbetowego. Dla zachowania górnego poziomu posadzki wysokość istniejących belek drewnianych trzeba było obniżyć o ok. 10cm, tworząc miejsce dla żelbetowej płyty. W drewnianych belkach zamontowano stalowe klamry dla zakotwienia ich w płycie żelbetowej, w ten sposób słaby strop drewniany został podwieszony do nowego stropu żelbetowego. W innej sali, żeby umożliwić  wykorzystanie zachowanych elementów dekoracyjnych zastosowano żebra stropu żelbetowego o zmniejszonym rozstawie (66cm) i przekroju 14x25cm – dostosowanie do wymiarów zachowanych elementów. Dla usztywnienia konstrukcji przestrzennej budynku nowe stropy skotwiono ze ścianami konstrukcyjnymi.


2. W zeszłym roku przyszła kolej na następny projekt, czyli na REMONT WIĘŹBY DACHOWEJ I DACHU. Znowu ogromna praca. Miesiące przy komputerze, stały kontakt z konserwatorem zabytków. Cała więźba w projekcie podzielona została na kilka segmentów. To dla ułatwienia choćby drukowania a potem wykorzystywania na budowie rysunków. Przy wymaganej skali rysunki całej więźby to straszne jamniki. Rezultat naszej pracy pokażę na przykładzie jednego z segmentów :




.
Niższy poziom więźby i strop nad korytarzem. Na czerwono zaznaczone są elementy, które zostaną wymienione na nowe, według istniejących. Tu jeszcze da się wytrzymać, elementów do zachowanie jest sporo.



.
Tutaj to już czerwono !!! elementy nośne jako tako ale krokwie - absolutny rozkusz bawełniany, jak mawiał kiedyś mój szef. Co mogło to stare krokwie podżarło a woda skutecznie dzieła dokończyła.



.
Kto dociekliwy jest i lubi wiedzieć co, jest co, to proszę bardzo - można sprawdzić co słup, co podwalina, co kleszcz, a co krzyżulec albo zastrzał.




Projektowanie to praca zespołowa. Mam nadzieję, że nasz elektryk mnie nie zamorduje, że pozwoliłam sobie bez zgody pokazać jego pracę. Dla mnie ciekawa jest taka odgromowa instalacja. Pewnie dobre anioły i duchy przodków unoszą się nad budowlą i pilnują pałacu, ale strzeżonego Pan Bóg strzeże - odgromy i uziomy czynią swoją powinność ! a właściwie to czynić będą, bo projekt z końca zeszłego roku, a od końca projektu do końca prac droga daleka.


MODEL WIĘŹBY





.


.
Model wygląda jak bajkowa konstrukcja z patyczków i zapałek.  Ale to nie jest zabawka, każdy element ma tu określoną "matematycznie" wielkość i położenie w przestrzeni. Wszystko jest dokładnie zmierzone i obliczone, każdy układ statyczny sprawdzony.



.

.
Tak widzimy model na monitorze podczas tworzenia. Tło jest czarne. Tło przeważnie przyjmuje się czarne, lepiej wtedy linie są widoczne. Trochę inaczej wygląda to w przypadku rysunków płaskich. Tło również przyjmuje się czarne ale używa się warstw i kolorów. Każdy oczywiście warstwy i kolory sam sobie ustawia. każdemu co innego się świeci i po oczach daje. Oczywiście można sobie szare tło ustawić ale ja ślepawa jestem więc świeci mi się wyłącznie na czarnym. Dlatego też większość rysunków, które pokazuję ma czarne tło, jest to po prostu zrzut z ekranu. Czasem zamieniam na pliki do druku i dopiero robię zrzut ale traci się wtedy na jakości a i tak rysunki na blogu nie są zbyt czytelne i trzeba blokować wymiarowanie i opisy.




Teraz zbliżenie na konstrukcję wieży.



I wieża w koszulce ... 
Jeśli o modę chodzi, to koszulka neobarokowa.

Akurat wieża nie jest nasza. Wieżą już wcześniej zajmował się Wrocław, gotowa została zaimportowana w do naszych rysunków całego dachu.
Myślę, że fajnie jest tak sobie popatrzeć, jak to ta konstrukcja na prawdę wygląda. Tyle już lat pracuję a takie rzeczy niezmiennie wprowadzają mnie w zachwyt. Nad geniuszem człowieka, nad talentem twórcy, trafnością intuicji i precyzją myśli. Nie ma oczywiście obowiązku sporządzania modeli przestrzennych, ale te modele bardzo ułatwiają prawidłowe przeniesienie skomplikowanych i nakładających się na siebie elementów na rysunek płaski. Model pomaga później prawidłowo odczytać płaski rysunek wykonawcom no i oczywiście inwestorowi. Zostaje też na przyszłość jako swego rodzaju dokument.


3. I wreszcie trzeci projekt, świeżutki, bo tegoroczny. Tamte dwa projekty to domena konstruktorów, czyli braciszka i bratanka, a ten trzeci - moja. Mówię o projekcie witraży w oknach Mauzoleum. Były tam kiedyś witraże, zachowały się niewielkie fragmenty, elementy konstrukcji i małe odłamki szkła, w kolorze kobaltowym. Dzisiaj tego już nie pokażę, bo niechcący wyszedł mi już nie jamnik, ale wręcz stonoga o tysiącu kończyn.

*

Ponoć prawdziwego architekta
poznaje się nie po tym jak zaczyna
a po tym jak kończy ... i co ???

i końca nie widać ...

*
Na pamiątkę zostawię tu sobie dzisiejszy komentarz z FB




.
  Sprawił mi ogromną radość :-) ! Dziękuję ...


                        z przyjemnością polecam Malina M *                          

strona liiil  

47 komentarzy:

  1. Witaj Haniu.
    Fajny pałac. Jeszcze w nim nie byłem, ale...
    Co się odwlecze, to nie uciecze.
    Pozdrawiam serdecznie.
    Michał

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj Michałku - sesja ślubna Ci się szykuje :-))))
      ale serio - pałac wart zwiedzenia ale jeszcze nie wpuszczają

      Usuń
  2. Piekny pałac..Na reszcie sie nie znam..Ale podziwiam wszystko co piekne...;Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. reszta to tylko ciekawostka,
      zresztą kolega po fachu Twój, pan Mąż zna się dobrze :-)))

      Usuń
  3. Weszłam raz jeszcze I, OOOOOOOOOOOO!!!!JAKIE CUDA TU WIDZĘ I CIEKAWOSTKI O PAŁACU..Aniu niesamowite robi wrażenie..Zastanawiam się jak było zimą ,czy mieli w tych pałacowych komnatach w miarę ciepło..Czy były tylko kominki?Widać sporo tu pracy Was czeka ,ale kto jak nie WY..To się wie ,ma się głowę co? ::))) Anulka i niech teraz taki P.ADAM POPATRZY JAKA JEST RÓŻNICA Między Tobą a Nim w zawodzie ::)))Ty zostawiasz po sobie piękno na dalsze stulecia.♥Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Danuśka tam były też piece, w mauretańskiej taki cudny , taka wysoka żeliwna, zwężająca się ku górze kolumna ... a kaflowe - istne cuda ... i windy z kuchni były ... a ściany takie grubaśne :-) fajnie w lecie chłód trzymały a w zimie ciepełko z pieca szybko się nie ulatniało ... a do tego panny służące z termoforem albo i inszym specjalistycznym urządzeniem łoża wygrzewały

      Usuń
    2. Az mnie ciekawość zżera,by ten pałac zobaczyć w realu..No to nie było tak źle zimą ,w piecu huczało ogniem ::) panny nie zamarzały ha ha ha buziaki::))

      Usuń
    3. Danuśka - ja to bym nawet zaryzykowała domniemanie, że panny nie tylko nie zamarzały ale wręcz rozgrzewały się do wysokich hmmm temperatur ...

      Usuń
    4. Panny służące rozgrzewające łoże specjalistycznym urządzeniem... Nie masz to jak specjalizacja! :-)

      Usuń
    5. :-) a mój kolega pewnie by powiedział:
      nie wiedziałem, że TO specjalizacja się nazywa

      Usuń
  4. Malinka pracowita jest i lubi to co robi. Da radę:)
    Zastanawiam się, czy tego pałacyku już nie pokazywałaś? Jakby mi znajomy był;)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znajomy, znajomy :-)))
      kliknij link DAMĄ BYĆ - tam widoki z dachu i takie tam "elementy" może niezbyt poważnie, ale właśnie o tym pałacu

      Usuń
  5. Pałac imponujący ale ten park... Niesamowicie dobrze obfotografowany i chyba w istocie przepiękny. Tak sobie dawniej ludzie żyli. Kudy nam do nich?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. BET - TY ZAWSZE POWIESZ KOMPLEMENT :-)
      -----------------------
      Noooo - kudy nam
      ale wiesz co, u mnie za oknem sowy huczą ... autentyczne, jak na dawnej Kobrze ... Za domami po drugiej stronie ulicy widzę korony drzew starego bardzo parku. Wieczorem to ciarki aż przechodzą, otwieram okno, gaszę światło, żeby muchy nie lazły, a tu nastrój ... zaraz jakiś szkielet mnie za szyję złapie... Pamiętasz "Kapitana Sowę na tropie" tam była scena z lasem sowami i sztucznym szkieletem, ale wtedy się bałam :-)
      teraz wiosna to pewnie pan sowa "podwala się" do panny sówki w sposób tak nachalny, że ... strach.

      Usuń
  6. Czy wiadomo kiedy będzie można zwiedzić pałac?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PEWNIE JESZCZE NIE TAK PRĘDKA ALE TAK NA PRAWDĘ TO POJĘCIA NIE MAM

      Usuń
  7. Uwielbiam te wpisy o zabytkach. Pałach i tak miał sporo szczęścia, że w rękach prywatnego inwestora nie strawił go ,,przypadkowy" pożar, po którym zostają jedynie gołe mury. Co przytrafiło się już różnym obiektom zabytkowym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o TAK, tu masz absolutna rację. Kiedyś wiele zabytków zniszczyło się przez nieuczciwych nabywców. kupowali podpisując zobowiązania do zabezpieczenia i remontu pod okiem konserwatora. Podpisywali akty notarialne i prawne cuda niewidy, a jak stawali się właścicielami, to majątkiem poręczali kredyt bankowy, z kredytem się często ulutnili a bank zostawał z zabytkiem , z którym nie wiedział, co zrobić, bo nabYwcę trudno znależć. Cena za którą można odkupić od państwa przez konserwatora jest ceną o wiele niższą zwykle, niż to, co by chciał bank sobie odebrać. Cena jest niższa bo konserwator zdaje sobie sprawę że ilość pieniędzy, które trzeba wpompować w ratowanie zabytków to wielokrotność tego, co by się wydało na zbudowanie od nowa takiego samego obiektu. Czasem nawet można "ruinę" nabyć za symboliczną złotówkę, byle potem uratować. Teraz już takich cwany praktyk z ręczeniem w banku od dawna nie ma.

      Usuń
  8. Piękny pałac, ciekawe wyzwanie...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj ciekawe ale bardzie dla moich chłopaków, ja to nos wsadzam i tylko im "historycznie" konsultuję, znaczy jak co to wrzeszczę - tylko tego mi nie ruszajcie !!!!

      Usuń
  9. O wrażeniach duchowo- artystyczno- estetycznych, nie napisze bom barbarzyńca.
    Pomyślałem ile to cholerstwo ulepione jak plażowy zamek z piasku,musiało kosztować w utrzymaniu a ile służby i te codzienne drobne naprawy konserwatorskie, by nie powstało, to co zostało.
    Ośmiałem się czytając
    "W pałacu oczywiście jest też komnata łaziebna, czyli łazienka, w stylu biedermeier, pokryta delikatną biało-liliowa ceramiką. Nad natryskiem, do którego schodzi się schodkami, jest piękna rzeźba, a na białych kaflach fruwają liliowe jaskółeczki. Oprócz natrysku była tam wanna i, uczciwszy uszy, hrabiowski sedesik."
    I pomyślałem.Tylko jedna?
    I ta wyobraźnia spaczona "podsunęła mi pod oczy "jaśnie panią czy pana bieżących przez te wszystkie
    Wnętrza co to rozplanowane zostały w układzie dwutraktowym, sale od zachodu i od wschodu, rozdzielone korytarzem międzytraktowym, z sienią pośrodku.
    Bo ich zmogła sr..ka.
    Akurat w odległym skrzydle.I biegnie takie biedactwo do jedynej/a gustownej/ a ta akurat zajęta bo "jaśnie pana" tez
    I sala balowa była A i kolejki balowiczów widoczne, do tej jedynej,by zdarzyć.
    No cóż mieli służbę i być może jak w Wersalu "te rzeczy" załatwiało się za drzwiami, za kotara ,w rogu, czy do kominka.
    No coz wyobraźnia ,czasami krąży po antypodach...
    PS
    Co tam ma byc ?.Hotel.
    Jeśli tak to "wszystkiego najlepszego" w użeraniu się "z materią"przepisami i Inspektorami i ta myślą wieczną
    By to co powstanie, w użytkowaniu, było głupoto i idioto odporne.
    By przyszły użytkownik,sam sobie nie zrobił krzywdy.


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooooo - wiedziałam, że ten biedermajer Ciebie zainteresuje. Było tych łazienek więcej ale ta była reprezentacyjna. Taki znowu stary ten pałac nie był. Woda w pałacu była więc reszta też. Windy z kuchni działały, ogrzewanie też. jESZCZE NIE WIADOMO, CO TAM TAK DO KOŃCA BĘDZIE. nA RAZIE ROZMAWIALI BARDZO WSTĘPNIE O PRZYSTOSOWANIU TEGO PAŁACU DO ZWIEDZANIA caps, stąd te moje dywagacje o pozarówce, wiesz, kategoria zagrożenia ludzi ZLIII wymogi duże, dojścia, przejścia i tak dalej. Mówiło się kiedyś o takim pomyśle, żeby w piwnicacgh było SPA , TO AKURAT BY BYŁO SUPER, POMIESZCZENIA GENIALNE, mikroklimat w nich fantastyczny, 30 piwnic, sklepionych, woda pod podłoga, przy pałacu, kiedyś był tu nawet basen. Park już ma ścieżki edukacyjne, ogląda się te piękne drzewa. jest na środku staw, zarośnięty ale odtworzyć się da. Jak by tak w sali jadalnej bzrobili restauracyjka to w piwnicy w dawnej kuchni miejsce na zaplecze jest , ale to tylko moje gdybanie, nie rozmawiałam o tym)
      Na pewno nie będą dzielili tych pięknych zabytkowych komnat,widać, że zabytki kochają i raczej pasjonaci. Konserwatora "uważają" Z Mauzoleum cacuszko zrobili a do niczego się przecież nie przyda, magnaci tam spoczywaja. Kopułę tak odnowili że nie siada mucha. Parter reprezentacyjny i większość piętra na hotelowe pokoje odpada ale na części piętra i na poddaszu hotel by mógł być, ale rację masz - w tym przypadku taniec ze strażakiem i sanepidem KARKOŁOMNY. A poza tym nikt do pokoju pałacowego bez łazienki nie przyjedzie, a dzielenie komnat z ozdobnymi sufitami odpada całkowicie . Chciałabym Wieśku z tym powojować, ale o czym ja tu mówię? nikt na razie o hotelu nie wspomina

      Usuń
  10. No to kamień z serca.Bo przypomniały mi się takie "Węgierskie Pompeje"Odgrzebany "niedawno" pałac króla Macieja Korwina w Wyszehradzie a w pałacu już na początku XV wieku, była łazienka z doprowadzoną ciepłą wodą oraz ogrzewanie podłogowe.O wodociągach fontannach i bieżącej wodzie nie wspomnę
    No i jeszcze genialne/ przynajmniej dla mnie/ zrekonstruowana kuchnia pałacowa do której kierujesz się zapachem Bo konserwatorzy rozpalili piec pałacowy i pozostawili w nim nadpalone i spalone polana.Pachnie ogniskiem Kto wie co oni jeszcze tam 'warzyli" ale zapach jest "jak trzeba"
    Co podrzucam, jako "pomysła" gdybyś chciała pozostawić np zwiedzającym,do oglądania dawna a dziś "bezużyteczna"kuchnie
    Jeśli zaś uśmiechnęłaś się czytając to moje "barbarzyństwo" to o to chodziło w ten pochmurno deszczowy dzień.
    A piękno ,jest nie do opisania!!
    Tobie zaś życzę, by rezultat, Twoich działań był taki. By "dorodny wszechpolski młodzian" któremu akurat zdarzyło się go odwiedzić, na sam widok, mógł powiedzieć swojskie "o -rwa" a niesioną puszkę po piwie zamiast wywalić "do kąta", wrzucił do stojącego obok kosza.
    I to właśnie jest "wychowanie obywatelskie"zawłaszczone dziś przez krętaczy
    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :-) a kosze stylowe w parku ...
      Młodzian pewnie tu nie zawita, wszak polscy Gaszynowie stali się von Gaschin, a gniazda takiego tałatajstwa Wszechpolak podziwiał nie będzie, ani przed piwem, ani po piwie ... to pozostawi dla takich obrzydliwych typów, jak ja ... sam chętnie by tu pewnie ruinę zobaczył, a że właściciele, Polacy, mają spółkę z częściowym luksemburskim kapitałem, to ... strach się bać młodziana !!!

      Usuń
  11. Piękna pasja, piękna praca i piękne efekty (zamierzone).
    I co tu dodać? Oprócz uśmiechu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. TETRYKU - o uśmiechu to mogę powiedzieć tytułem "TO LUBIĘ" :-)))
      a skoro się uśmiechasz, to poproszę - potrzymaj kciuki, żeby do mnie trafił ten projekt przystosowania wnętrza pałacu do zwiedzania. Trudny bardzo, ale to jest właśnie to w mojej pracy. Trzymaj kciuki, bo sam wiesz - wstępna obietnica to często tylko pisanie na piasku ...

      Usuń
    2. Ty to masz dobre serce i myśl nie skażoną
      .Byc moze moje nieprecyzyjne "odwiedzić" może budzić takie skojarzenia.
      Bo odwiedzić, można po to, by podziwiać lub by rozpoznać co by tu można zap...by mieć na piwo.
      Wszak "nasza dorodna" od dawna jeździła "do Niemca" by "zajumac"to ta teraz pod gustownymi sztandarami ONR wykształcona bardziej,będzie chciała zrekompensować za "reperacje wojenne + przynależność do Uni, bo jak przecudnej radiowej urody Beatka Kempa wykaże w swojej 'komisji" ze Unia nas okrada a my jej dopłacamy To...!
      Tak niech oni lepiej na bramie stosowny napis wywiesza, iż to jest ten Luksemburg, gdzie znany prezes SKOK-u swe miliony ulokował /za przyzwoleniem oczywista oczywistość PIS-u/
      A tablica ma byc drewniana i prosta Bo inaczej ,jak memu koledze z kancelarii prawnej, taka wykonaną z brązu zap...Tzn załadują na wózek dziecinny.Bo ostatnio jak się takowy widuje z cała pewnością zobaczysz pchającego go złomiarza.Mimo po "pincet" na każde z tym ze nie na pierwsze i nie wszystkim."tendencja dzietności" dalej jest "constans"

      Usuń
    3. Trzymam z całej siły!

      Usuń
    4. :-) wielkie dzięki Tetryku ...
      wiesz, chciałam Piotra Opolskiego podpytać, czy może coś więcej wie , jakąś legendę zna , bo ja z innego województwa, w Krowiarkach na gościnnych występach, ale jakoś tak mi głupio być namolną ... może Piotruś tu wdepnie to sam opowi
      U nas to Hochbergowie najbardziej znani. Majstrowałam kiedyś sporo przy ich dobrach i nawet sobie "portret" z portretu Daisy zrobiłam ale opolskie rodziny to była dla mnie zupełna nowość.

      Usuń
  12. My całą rodzinka wybieramy się może w lipcu do Sztokholmu zwiedzić miasto.Sztokholm jest tak pięknym miastem ,woda,wysepki,kanały i ciągle te urokliwe miejsca::) I oczywiście chcę zobaczyć Pałac rodziny królewskiej::)))Aniu jak fajnie się zrobiło::)))☺ ☺ ♥♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To popatrz za mnie Danuśka :-)
      i jak co to wpadnij w zachwyt :-)

      Usuń
  13. PRZEKAZ PANI ANNY O RENOWACJI
    PAŁACU W KROWIARKACH RADOSNYM, ESTETYCZNYM PRZEŻYCIEM.
    A JEJ UDZIAŁ W ODBUDOWIE BEZMIERNĄ NOBILITACJĄ
    JEJ TALENTU.
    JESZCZE BARDZIEJ ROZBŁYŚNIE WITRAŻEM JEJ PROJEKTU
    W MAUZOLEUM PRZYPAŁACOWYM.
    OCZEKIWANIE KOLEJNEGO ZACHWYTU.
    ZACHWYTU NIE ZMĄCONEGO.
    DLA WYBRANYCH.

    A. T

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a dla mnie ogromna radość czytać takie słowa ...
      Rycerze byli ... rycerze są ...

      Usuń
  14. Aniu jeszcze nie śpię,po obejrzeniu Eurowizji ,sen odszedł,muszę się zmęczyć..Raz jeszcze spojrzałam na uroczy pałac,na wykonywaną pracę.Jestem naprawdę pod wrażeniem,PANOWIE KONSTRUKTORZY odwalacie kawał dobrej roboty..Chwała Wam za to.Polska przez to będzie piękniejsza i bogatsza .Trzeba Panów pochwalić::))) Ania jest znana z uzdrawiania chorych zabytków ♥ Wspaniała osoba .Życzę całej załodze owocnej pracy♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. DANUŚKI - MOJE CHŁOPAKI SĄ SUPER I BRAT I BRATANEK A TALENT DO KONSTRUKCJI MAJA PO MOIM TACIE ... NAWIASEM, Z URODY BRATANEK KROPKA W KROPKĘ MÓJ TATO A JESZCZE URODZILI SIĘ DOKŁADNIE W TYM SAMYM DNIU TYLKO W ODSTĘPIE 60 LAT.
      zAWSZE SIĘ UŚMIECHAM JAK PRZYPOMINAM SOBIE ROZMOWY BRATA Z TATEM
      - i co myślisz Wtuś na to zbrojenie ?
      - a po co tak ! tatuś to bunkry atomowe buduje

      Ech młodzi zawsze, zanim nabiorą doświadczenia to szarżują niczym kamikadze. Dzisiaj stateczny i doświadczony braciszek rozmawia ze swoim synem:

      - i co myślisz Krzysiu na to zbrojenie ?
      - a po co aż tak ! tatuś !!!
      -----------------
      Szczęście że u mnie chłopaki mają od kogo czerpać doświadczenie i to garściami. A teraz jeszcze bratanek ze mną pracuje czasem przy architekturze, ale ma do tego dryg niesamowity. A jak mi się dobrze pracuje na inwentaryzacji, zrobionej przez niego. Nic nie płynie sobie w dal, ściana na ścianie stoi a detale architektoniczne narysowane tak, że mi oczęta wychodzą , a jak jeszcze mnie zapyta o ochronę pożarową, tak z ciekawości, to się rozpływam.

      Usuń
    2. CZAS BIEGNIE WSTECZ
      ZATRZYMANY W BIEGU.
      TAK NA CHWILĘ.
      EXEGI MONUMENTUM DLA PANI OJCA.
      PAMIĘĆ .
      A.T

      Usuń
    3. Aniu jednym słowem ,jesteś szczęśliwą kobietą ::)))Mieć takich zdolnych chłopaków w pracy,nie trzeba palcem pokazywać ,bo każdy wie co ma robić.Bardzo odpowiedzialna praca,ale zarazem przynosi tyle radości.
      Świetna rozmowa panów::))☺☺..Ty masz Aniu piękne życie::)))Potrafisz to wszystko poskładać w jedną całość.Jesteś niesamowita i bardzo zorganizowana ::)))))Bywaj kobietko ::))))Uciekam spać::))))

      Usuń
    4. miłego popołudnia Danuśka, dzisiaj jak się nie sprężę to mi szanowny braciszek głowę urwie i co ???!
      kobita cez głowy to tak do 18 lat urocze ... a mnie 18 nminęła w poprzednim stuleciu ... zabytkowa jestem matrona, żadne urywanie głowy w rachubę nie wchodzi, bo już nie odrośnie ...

      Usuń
    5. A.T.
      MÓJ TATO UŚMIECHA SIĘ DO PANA
      ....

      Usuń
  15. Niesamowite miejsce. Z zewnątrz prezentuje się przepięknie, ale wnętrze, mimo zniszczeń jest również rewelacyjne. Przecież to wymarzone miejsce do zdjęć filmowych i nie tylko. A Twoja historia i znajomość rzeczy - godna podziwu. Zdjęcia świetnie, podobnie jak opowiedziana przez Ciebie historia.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak - miejsce magiczne i na staty film i na współczesny ...
      na komedię, albo na kryminał, a najlepiej zabawny kryminał, taki, jakie pisywała Chmielewska ... plenery cudne, studnie przodków się znajdą, jak by co to wszystko na czerwono być może, szyfrem da się poruszać, artystów w komnaty wpakować łatwo a "ciało" w lodówce aż się prosi ...
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  16. Witaj Stefanie, kopę lat :-)
    Góra z górą nigdy, ale architekt z architektem, czemu nie.
    Czytam co piszesz i widzę, że nie tak znowu głupio zrobiłaś, opuszczając nasz Wrocław. Fajna ci się rzecz trafiła z tym pałacem. Szukaj mnie na fejsbuku, jak zgadniesz kim jestem ?
    Do miłego Stefanie

    :-) Stefan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. !!!! :-) :-) :-)
      ale niespodzianka :-)
      zgaduj zgadula który to Stefan ???? Ech gdzie te lata, gdzie te Stefany ? już nawet zapomniałam ile sztuk nas było ...
      A poszukam, poszukam :-) z radością młodość spotkam ...

      Usuń
  17. Kolejny świetny wpis na blogu :)

    OdpowiedzUsuń
  18. A że mnie tu nie było wcześniej? Wszak kiedyś o tym pałacu rozmawialiśmy. Haniu, wszystko, co ratujesz, staje się piękne, bo oddajesz temu swoja duszę

    OdpowiedzUsuń
  19. Chapeau bas! Wspaniała robota! Zdjęcia przepiękne. Szcun, jak mawia teraz młodzież. :) Pozdrawiam.
    PS. Zaglądam do Ciebie na Fb - posłałam wiadomość z propozycją zostania Twoją znajomą, jednak nie otzymałam aprobaty. I. O. :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Przepraszam za literówki, spieszyłam się. :)

    OdpowiedzUsuń