wtorek, 10 kwietnia 2018

TŁO

TO JUŻ NIESTETY TYLKO TŁO
a ja pamiętam Katyń ...





Pamiętałam jako dziecko, pamiętałam jako młodzież, pamiętam i teraz ...

O Katyniu opowiedział mi Dziadziu, byłam małą dziewczynką , niewiele rozumiałam ale widziałam smutek w Dziadzia oczach ... jego jasne oczy zmieniały się, gdy opowiadał ... co roku mówił więcej i inaczej. Rosłam i rozumiałam coraz bardziej, w ogólniaku już wiedziałam dużo, wiedziałam też, że na lekcji historii o tym będzie cisza ... i była. Za to na przerwach dyskutowaliśmy z kolegami zawzięcie. Ja byłam w ogólniaku oficjalnie prawie wraży element, a to ze względu na wujka księdza.  Nieoficjalnie wcale tak źle nie było, nie powiem, było nawet dobrze :) dobrą stroną tego był fakt, że ze mną o takich rzeczach, jak Katyń, można było rozmawiać do woli i bezpiecznie, wiadomo było, że do nieprzewidzianych nie dojdzie. Rozmawialiśmy wtedy bardzo dużo i jak na szczenięce lata poważnie.

A potem były studia .... noooo - moja "piąta grupa" uchodziła za grupę wywrotowców :) tam już odważnie i prostym tekstem mówiliśmy. Wrocław to wtedy był naukowy Lwów i Wilno, mieliśmy nosa, że "nasi" nam niczego złego nie zrobią, ale, no właśnie, przecież nie wszyscy byli "nasi" a nas, studentów, najbardziej wciągało drażnienie tygrysa za wąsy ... mieliśmy taką tygrysicę - panią od nauk politycznych. Jak wiadomo nauki polityczne marksizmu i leninizmu to był przedmiot najbardziej architektom w zawodzie niezbędny i przesyłano nam "odpowiednie" osoby do kształtowania naszych młodych kręgosłupów. Nie zapomnę jak sympatyczny kolega rysował na okładce notatnika śliczne, świnki i dorabiał im dymki z napisem " Związek Radziecki to ja". Stały numer to - kolega podnosi rękę:

- mogę zadać pytanie ?
- oczywiście, proszę
- może nam pani powiedzieć, co było w Katyniu ?

Tu pani robiła się czerwona, jak burak i trzaskając drzwiami wybiegała z sali wykładowej. Potem był dywanik u dziekana. A potem kolejne podchody, kolejne wąsy tygrysicy , nie daliśmy biedaczce o Katyniu zapomnieć. 

*




Czasy się zmieniły, ludzie się zmienili, zmienili się bohaterowie.
Pamiętaliśmy jeszcze do niedawna o Katyniu, czciliśmy, brzmiał dzwon pamięci. Jeszcze do niedawna, a dzisiaj ? Jak nędznie wygląda tamten las i garstka tych, którzy "w imieniu" oddają hołd. Zastanawiam dlaczego dzisiaj nasz prezydent NIE MUSI być w Katyniu?! ... czy pomordowani Oficerowie dzisiaj nie mają już takiego znaczenia, jakie mieli 8 lat temu? co się zmieniło w kwestii Katynia? Tak łatwo zapomnieliśmy?! Po co było tak się w czasach słusznie minionych trudzić, by pamięć o Katyniu zatrzeć ...

PAMIĘĆ "SAMA" SIĘ ZATARŁA ...
jest najwyżej tłem do innej pamięci ...


*


                               ze smutkiem polecam Malina M *                              
strona liiil  

52 komentarze:

  1. Chce byście wiedzieli, gdy dziś będą międlić w pyskach nazwę Katyń,gdy będą tez wspominać "naszych oficerów"i odmieniać przez przypadki, łącząc ten wypadek z ich śmiercią,ze od lat ośmiu na cmentarzu wojskowym w Katyniu, nie zjawiła się ani jedna delegacja rządowa.
    Gdy będziecie słuchać ten stek kłamstw i przekłamań warto wspomnieć dlaczego i po co Lech Kaczyński leciał do Smoleńska i ile razy był na odbywających się tam corocznych. uroczystościach
    Wizyty Lecha Kaczyńskiego w Katyniu
    10 kwietnia 2006 r. - nieobecny
    17 wrzesnia 2006 r.- nieobecny
    10 kwietnia 2007 r. - nieobecny
    17 wrzesnia 2007r. - obecny (wybory do sejmu)
    10 kwietnia 2008 r. - nieobecny
    17 wrzesnia 2008r. - nieobecny
    10 kwietnia 2009 r. - nieobecny
    10 wrzesnia 2009 r. - nieobecny
    10 kwietnia 2010r. - .......(kampania prezydencka)
    Bez komentarza.
    "Zastanawiam dlaczego dzisiaj nasz prezydent NIE MUSI być w Katyniu?"
    Bo tak jak tamten Pora wyborów jeszcze nie nadeszła

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak Wieśku - mje pytanie dlaczego ten prezydent nie musi, jest właściwie pytaniem dlaczego tamten musiał ... nie jechać, bo to rozumiem, ale wbrew logice lądować we mgle, dlaczego nie potrafił zwyczajnie podać, o co piloci prosili, na które zapasowe ma samolot polecieć. Zastanawiam się, że skoro tamten wewnętrzny przymus, by uczcić poległych, był aż tak silny i jest uważany przez zwolenników Prezydenta Kaczyńskiego za wyjątkowy patriotyzm, to dlaczego takiego przymusu i takiego patriotyzmu nie ma obecny prezydeny ... tyle

      Usuń
  2. Teraz obowiązuje "przekaz dnia" powtarzany przez wszystkich z PIS
    Gdyby nie Pis nie dowiedzielibyśmy się ze ciała zostały zamienione ze w trumnach sa szczątki rożnych osób.Ze nie badano DNA
    O tym ze domagaliśmy się natychmiastowego ściągnięcia do Polski ciał ofiar,ze badania DNA sa długie i mozolne.Ze nie daliśmy Rosjanom czasu na dokładniejsze badania zapomnieliśmy.
    Najważniejsze iz jesteśmy bliżej prawdy a może i ta prawda nas wyprzedziła wiec ja doganiamy Schody do nieba już mamy.Butów mi na nich brak Widać ze do nieba czwórkami szli w butach,Nawet ci z opozycji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to, co robi się rodzinom nie pisowskim to czyste draństwo ... rodziny pisowskie pragną coś udowodnić ale te inne najbardziej szanują pamięć i spokój zmarłych, każde wyciąganie z grobu, to gigantyczna trauma ... Czy ta okrutna gra warta świeczki ? ... a czego się dowiedzieli chcący ekshumacji ? że szczątki pomieszane ... rewelacja wprost, no nie spodziewali się! przt takim armagedonie! nie po to wyciągali ludzi ale po to, by ślady wybuchu odkryć
      eeeech - tyle cierpienia

      Usuń
  3. Miesięcznice smoleńskie wyparły pamięć o Katyniu.Teraz prezes każe czcić pomnik na placu Piłsudskiego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. plac zdobyto podstpem, ponoć na cele obronne ?!!! Dziwię się, że wlaściwie zrażają resztę społeczeństwa do Lecha Kaczyńskiego. Ta cała polityka prowadzi do tego, by wykreować w młodym pokoleniu obraz bohatera, którym prezydent nie był, obraz silnego prezydenta,darzonego zaufaniem , którym nie był ... był przyzwoitym człowiekiem, opozycjonistą znaczącym i głową państwa, był przy tym dość chimeryczny ... nie był bohaterem, wylatując do Smoleńska miał poparcie 17% ...
      to nie jest powód do stawiania go na cokół i piedestał. Pomnik nie jest pomnikiem prezydenta, który zginą tylko PREZYDENTA w ogólnym znaczeniu a to insza inszość

      Pomnik wszystkich Ofiar Katastrofy to co innego, TU MOŻNA SIĘ SPIERAĆ O MIEJSCE, TRYB POSTAWIENIA I CAŁĄ POLITYCZNĄ OTOCZKĘ, ale nie o to , czy powinno się Im Wszystkim pomnik postawić ... ...

      Usuń
  4. I znowu zapomni się o Katyniu...
    Obrzydliwa ta polityka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stokrotka11 kwietnia 2018 06:13
      Nie !
      Nie to nie polityka, ale ludzie którzy za tym stoją i ich obrzydliwe charaktery.CZŁOWIECZEŃSTWO pisane przez duże "CZ"oplute pohańbione.
      Nie widzisz nie czujesz tego!Chyba nie bo słowo "polityka " to usprawiedliwienie,czynów,szkodliwych dla nas wszystkich

      Usuń
    2. A jednak uważam że polityka jest rzeczą obrzydliwą. Myslę że czuję i widzę bardzo dużo.
      Ale przecież mogę mieć własne zdanie - prawda?

      Usuń
    3. Teza, iż polityka jako taka jest obrzydliwą, skutecznie wtłaczana nam do głów, powoduje, że przyzwoici ludzie się od niej odżegnują, więc rządzą nami ci inni...

      Usuń
    4. Tym, którzy twierdzili, że "warto być przyzwoitym" usuwa się teraz kamienie pamięci ..., daleko i napisem do dołu
      z powodów politycznych ta pamięć "winna" być zatarta ...

      Usuń
  5. Niestety, masz rację. Zostało tło wykorzystywane do bieżącej, wstrętnej polityki.
    Też nie rozumiem dlaczego obecny Prezydent na MUSIAŁ być w Katyniu. To bardzo dobre pytanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bez odpowiedzi Bet ...
      chociaż - chyba życie odpowiedziało, a przynajmniej odpowiadać zaczyna

      Usuń
  6. Nikt z polskich władz nie złożył w Katyniu ani jednego kwiatka wysłali jednego ambasadora z Moskwy.
    Usłyszeliśmy za to stwierdzenie Andrzeja Dudy, że
    „ich śmierć przyniosła jeszcze jeden element wspólny – pamięć o nich”.
    Zaiste ,dziwna to "pamięć"
    Przy tym słowa Kaczyńskiego: – „Nie lękajcie się”?
    To tylko farsa w ustach tego... który nawet w Sejmie chodzi w obstawie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a po co władza ma składać kwiatki ?
      na obchodach był ambasador,a nasz pan minister oświadczył, że to była ODPOWIEDNIA ranga obchodów ?!!!!!!!!!!!!!

      Usuń
  7. Kiedyś gdy uczyłem się w szkole o polsko-radzieckim braterstwie broni, ojciec w pierwszym porywie złości, powiedział, bym się spytał pani od historii, czy za przykład może służyć Katyń. Potem ochłonął i stwierdził żebym nic nie mówił.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wtedy za takie pytanie mogłeś mieć szkolny wilczy bilet, nie, nie oficjalnie, po cichu ... Tata pewnie pomyślał, że powinieneś dorosnąć wtedy będziesz rozumiał i Katyń i szykany

      Usuń
  8. A ja zauważyłam, że o Katyniu sprzed prawie 80 lat bardziej mówi się 17 września niż 10 kwietnia. 10 kwiecień został przejęty przez rocznicę katastrofy pod Smoleńskiem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest paradoksalne ... przecież gdyby nie Katyń to by Smoleńska nie było ... czcimy cześć

      Usuń
  9. Tak z ciekawości sprawdziłam obchody 75 rocznicy Zbrodni Katyńskiej, czyli rok 2015, prezydentura Bronisława Komorowskiego, 10 kwietnia to na miesiąc przed pierwsza turą wyborów prezydenckich 2015. Uroczystości katyńskie w całości wyglądały wówczas tak :

    Centralne uroczystości w kraju odbędą się 3 kwietnia w Warszawie przy Grobie Nieznanego Żołnierza. Rocznica zostanie także uczczona 9 kwietnia na jednym z czterech Cmentarzy Katyńskich – Polskim Cmentarzu Wojennym w Kijowie-Bykowni. W obu wydarzeniach udział wezmą rodziny ofiar Zbrodni Katyńskiej oraz najwyższe władze Rzeczypospolitej Polskiej.

    10 kwietnia na Polskim Cmentarzu Wojennym w Katyniu hołd ofiarom Zbrodni Katyńskiej odda delegacja rodzin ofiar i władz RP na czele z Ministrem – członkiem Rady Ministrów, Szefem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, Jackiem Cichockim oraz Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego Małgorzatą Omilanowską.

    TEŻ PREZYDENT NIE MUSIAŁ :(

    10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem rozbił się rządowy samolot, a w katastrofie zginęło 96 osób, w tym ówczesny Prezydent RP Lech Kaczyński.Każdy kolejny 10 kwietnia to kolejne rocznice tej tragedii. Mam taką nadzieję, że osoby, dla których to jest ważne mają prawo obchodzić rocznice śmierci ofiar tamtej katastrofy.

    Konwoje z polskimi oficerami skazanymi przez Stalina na śmierć tzw. decyzją katyńską do miejsc straceń były organizowane od 3 kwietnia 1940 roku do 12 maja 1940 roku, a polscy żołnierze ginęli z rąk sowieckich oprawców przez wiele dni tamtej wojennej wiosny. Tak więc dzień 10 kwietnia to nie jest rocznica mordu katyńskiego i moim zdaniem obchody rocznicy katastrofy w Smoleńsku niczego nie przysłaniają.



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zdaje się, że pamięć o przeszłości staje się niekiedy orężem w walce przeciwko innym (oczywiście chodzi o tych straszliwych wrogów, którzy z pamięcią robią to, czego nigdy nie robimy my ;-).

      Usuń
    2. Anonimowy, każdy pamięta, co mu się pamiętać podoba ...nie jest dla mnie wrogiem ten, kto wybiera pamięć inną, niż moja ... mnie jest smutno, że tamta pamięć przemija i nie mam zamiaru tego przemilczać, bo teraz akurat Katyń nie "na topie" i ważniejsze świętuje Państwo ... niech świętuje jedno i drugie - nie da się ???

      Usuń
    3. Już prawie maj Beatko ... i co?
      uczciło nasze Państwo godnie ?
      jeśli to jest godnie, to ...

      To, że akurat w roku kampanii Prezydent "nie musiał", chociaż wcześniej bywał tam, częściej od innych prezydentów, może świadczyć o różnych rzeczach, może chciał uniknąć posądzeń o kreowanie się i zdobywanie głosów ? wolę tak niż gdy prezydent nie bywa normalnie, a w roku wyborczym nagle musi.

      Usuń
    4. "każdy pamięta, co mu się pamiętać podoba" - tego warto się trzymać.

      Usuń
  10. Kiedyś za czasów PRL pokazano mi/w ścisłej tajemnicy/pamiątki z Katynia które zostały przywiezione po pierwszej niemieckiej, jeszcze ekshumacji.
    Pamiętam iz mimo upływu lat potwornie śmierdziały trupim rozkładem.Nie dało się tego oglądać.
    Juz za "wolnej Polski" ktoś? Kto? Urządził taka wystawę pamiątek w jednej z bram kamienicy na Krakowskim Rynku.Mimo przewiewu i otwartych na rozcież skrzydeł bramy smród był potworny.
    I to sa te przykre wspomnienia nieumiejętnych ekspozycji,pamiątek tego typu.

    OdpowiedzUsuń
  11. PAMIĘĆ W NASZYCH SERCACH IM POMNIKIEM.
    [fragment Pani Anny}
    Dokładnie 73 lata temu, po jednej z najkrwawszych i najbardziej zaciętych walk drugiej wojny, polska Biało-czerwona dumnie załopotała zatknięta na ruinach klasztoru. Pierwsza. Dopiero kilka godzin później generał Anders rozkazał naszym wywiesić obok brytyjską. 60 lat temu, dokładnie 18-go maja w południe, w ruinach klasztoru zabrzmiał Hejnał Mariacki.
    To było 73 lata temu, a czy my o tym pamiętamy ?

    Leopold nie miał dzieci, nie miał wnuków ale miał nas.
    Moją Mamusię uważał za córkę a mnie przekazywał to wszystko, co pewnie by przekazał swojemu usynowi, gdyby ten syn żył. Ale zmarł kilka dni po urodzeniu. Zasuszone maki przetrwały, długo leżały między kartkami starej książki aż w końcu trafiły do szkoły, opowiadać dzieciom o honorze, odwadze, poświęceniu i miłości Ojczyzny. Inne wojenne pamiątki leżą schowane w żołnierskim, blaszanym pudełku, a listy i dokumenty w pamiątkowej kasetce. No i w naszych sercach.

    A. T

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A.T. - nigdy nie myślałam, że ktoś moje opowiadanie zapamięta na tyle, by do niego wrócić ...
      DZIĘKUJĘ w imieniu Wujka Bolka, uśmiecha się teraz na łące pełnej maków, czerwonych nie jak krew, czerwonych jak miłość ...

      Usuń
    2. PANI WSPOMNIENIA NOSTALGIĄ GOREJĄCĄ
      WPLECIONĄ W NASZĄ HISTORIĘ, W NASZE DZIEDZICTWO.
      I PEWNIE POWRACA CZAS NA NOCNE ROZMOWY POLAKÓW.
      A. T

      Usuń
  12. A i tuż okazało się,że:
    -ofiary są nieważne,bo zostały przyćmione tymi żyjącymi,którzy pomnikują tych,którzy przeciwko tamtym,co,panie tego..
    -umyśle,wyłącz się proszę
    -mamo,ja wariat,kup mi komisariat

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Waszku - teraz komisariat może się niechcący okazać w pakiecie z paralizatorem ... lepiej już sekretariat ....
      oooo - sekretariat będzie w sam raz

      Usuń
  13. Witaj Haniu.
    Mam do Katynia szczególny sentyment, bo dwóch kuzynów ojca w nim zamordowano. Dokładnie w Starobielsku.
    Teraz tragiczna katastrofa smoleńska go przytłacza.
    Pozdrawiam serdecznie.
    Michał

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W naszych sercach i w pamięci Katyń jest i będzie,,, gorzej, że Smoleńsk przykryje Katyń wmłodym, w ich sercach nie ma tego, co w naszych, dla nich to zdarzenie, jeśli niezbyt czczone to pewnie i niezbyt warte pamiętania ... w nich zapisuje się tylko ta nowa tragedia

      Usuń
  14. Kochana!
    Pamięć czasem bywa bolesna, ale historii nie cofniemy, niestety.
    Pozdrawiam mile:)

    OdpowiedzUsuń
  15. O! Po wpisie na Twoim profilu w Googlach, automatycznie pojawiła się możliwość zostawiania komentarzy na Twoim blogu... Cuda się dzieją, których ja, old man, nie bardzo mogę pojąć:))
    No a Katyń - nie do pomyślenia historia, która nie powinna była się wydarzyć. Długo nie miałem o niej pojęcia, bo wyuczony w komunistycznym systemie szkolnictwa, czym innym byłem tam karmiony. Na szczęście nie udało im się przekabacić mnie na swoja stronę...

    Serdecznie pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
  16. PRZYKRE TO WSZYSTKO..Pozdrawiam Aniu.

    OdpowiedzUsuń
  17. Malinko,toż to wszyscy wiedzieli od dawien dawna,jeszcze za komuny nawet,kto zamordował polskich oficerów. Ja np dowiedziałem się od mojego staruszka-ojczulka,bo wcześniej to była głucha cisza na ten temat..Czeski film..nikt nic nie wie..Ale wcześniej Wolna Europa itp..
    Teraz Malinko mam ogromniastą prośbę do Ciebie..Swego czasu byłaś w Hiszpanii i zaliczyłaś taką miejscowość pt. Pampeluna..No i tam zamieściłaś niezwykle sympatyczną sekwencję z miejscowej kawiarni-restauracji..no niewiem,jak nazwać..Wspaniałe sceny! Dlatego proszę Cię,podaj mi datę,bo chciałbym to przetrasplantować. Malinko,nie pamiętam,kiedy to było,no chyba kilka lat temu..Gdybym się ostro zajął poszukiwaniami,to ło matko jedyna! Kupa lat!Malinko, z samej góry ci dziękuję i zaręczam,że będę dziko i wściekle wdzięczny Ci za odpowiedż i będę Cię wielbił na wszelkich dostępnych mi mediach,o le!

    OdpowiedzUsuń
  18. Ad vocem..Malinko,ktoś z blogowiczów już przetransplantował tę scenę,tylko nie pamiętam,czy alElla czy Eliza..W każdym bądź razie polecam się..

    OdpowiedzUsuń
  19. Malinko,przepraszam Cię..Te Hiszpanie i Pampeluny to nie do Ciebie,a do alElli miały być adresowane,bo Ona tam przecież była..Ale mi się siurpryzy ostatnio trafiają,o jejku,jejku..

    OdpowiedzUsuń
  20. Niesamowity tekst, jestem pod wrażeniem. Poruszyłaś tak ważną kwestię. Świat się zmienia, zapominamy, nawet o znaczeniu przyjaźni zapominamy, a co dopiero o znaczeniu historii. Naprawdę poruszający post. Bardzo serdecznie Cię pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Późno bo późno ale sie dopiszę ale nie o Katyniu a o Oświęcimiu.
    /Nie rozumiem do końca dlaczego Auschwitz ?/.
    Czy w czasie II WŚ w moim mieście Katowicach było coś wiadomo o obozie w Oświęcimiu ?.
    Tak - było wiadomo, że jest tam obóz koncentracyjny ale kto z niego wrócił nie puścił pary z gęby i szczegółów nie znano. Wg opowieści rodzinnych po śmierci zwolnionych znajdowano w ich mieszkaniu stosy suszonego chleba.

    OdpowiedzUsuń
  22. NA POETYCKIEJ STRONIE
    JEDNYM Z OSTATNICH ODWIEDZAJĄCYCH PAN WASZEK
    TAK BURZLIWIE WYZNAJĄCY SWOJE UCZUCIA DO PANI ANNY .
    TO ZROZUMIALE.
    A TAM JUŻ DZIEWIĘĆDZIESIĄT TYSIĘCY ODWIEDZAJĄCYCH,
    PEWNIE TEŻ TĘSKNOTA ZA EWĄ.

    Spowiedniku zgrzeszyłem.
    Tęsknię za Ewą. Za jabłonią w raju.
    Na pokutę
    wyznacz dziesięć zdrowasiek.
    Jeden ojczenasz.
    Na wszelki wypadek,
    Ażebym nie musiał wracać do Ciebie.
    Dodaj kilka psalmów.
    Odmawiając
    Pokutne modlitwy
    Wciąż będę tęsknił za Ewą.
    Za jabłonią w raju.
    Spowiedniku nie chcę grzeszyć.
    Przemień mnie w drzewo.
    Wyrosnę nad rzeką Białą.
    Tam
    Ewę spotkałem.

    A. T

    OdpowiedzUsuń
  23. TRUSKAWKI.
    Z tego miasteczka wyruszyłem w świat po maturze
    pełen nadziei i radości. Bezmiernej wdzięczności
    dla moich Profesorów. Moich wychowawców.
    To oni życzyli mi szczęścia.
    Czułem ich troskę od pierwszych dni pobytu w
    moim ukochanym miasteczku. Moim Eldorado.
    Powrót dziecka z syberyjskiej katorgi
    do cudownego miasteczka jawił się bajkowym snem.
    A pierwszą moją Wychowawczynią Pani
    Profesor Małecka, Alicją z krainy czarów.
    Świat bajkowy na Syberii był moją wolnością.
    Ucieczką od głodu i zniewolenia.
    Wcześnie poznałem czarodziejską moc baśni.
    Ludowych pieśni.
    W wyprawach do tajgi z Mamą wciąż oczekiwałem, że
    za następnym załomem tajgowej tropy
    otworzą się wrota do świata bajkowego.
    Do mego utraconego dzieciństwa nad
    Stawem Brzeżańskim z moim psem przybłędą,
    zastrzelonym w czasie deportacji na sybir.
    Tamte miasteczko mój świat bajkowy.
    Pierwsze szkolne dnie.
    Koleżanki i Koledzy życzliwi.
    Niesforna gromada istot pozbawionych dzieciństwa.
    Wyrwanych z syberyjskiej katorgi. Żydowskich gett.
    Warszawskiego powstania.
    Dzieci ocalałe z ukraińskich mordów.
    To byliśmy my. Większość rozbrykana.
    Rzucanie kasztanami w tablicę.
    Jeżdżenie ławkami po klasie
    Czuliśmy się bezgranicznie wolni.
    Ileż serca i cierpliwości mieli nasi Wychowawcy.
    Pani Profesor Małecka, któregoś dnia mnie i Jasiowi
    Markuszowi wręczyła klucz od swojego
    ogródka działkowego nad rzeką Białą.
    „…Pojdżcie, zerwijcie sobie trochę tego
    co tam znajdziecie…” rzekła.
    W ogrodzie czerwień nieznanych mi jagód.
    Trochę większych od poziomek. Oszołomienie.
    Słodycz i czerwień.
    Z zapartym tchem kosiliśmy dłońmi owoce.
    Nie wiedziałem, że to truskawki.
    Wpierw zjadaliśmy te czerwone.
    Dalej te półczerwone. Zielone za pazuchę,
    zerwane do ostatniej.
    Łan truskawek opustoszał. Ledwie staliśmy na nogach.
    Oddałem klucz Pani Profesor z niepokojem sumienia.
    Unikałem spojrzenia w oczy.
    Po kilku dniach na korytarzu pierwszego piętra
    szkoły podstawowej, Pani Profesor zapytała :
    „…Smakowało…?” Objęła. Przytuliła.
    Zaszlochałem.
    „…Synu ! To tylko truskawki, truskawki…”
    Powtarzała.

    A. T

    OdpowiedzUsuń
  24. CZAS POŻEGNAŃ.
    Ostatni gasi światła.
    Bliskie sercu Gimnazjum i Liceum nie istnieje.
    Odeszli których kochałem, którzy wykuli mój los.
    Miasteczko, moje Eldorado dogorywa.
    Dom, w którym dorastałem w ruinie.
    Przejazd kolejowy z biało - czerwonymi szlabanami
    i Dziewczyną z warkoczami wspomnieniem.
    Ostatni gasi światła.
    A jednak nie pozwólmy im odejść w zapomnienie.

    POŻEGNANIE PANI PROFESOR HELENY MAŁECKIEJ

    Polskiego uczyła Pani Profesor Helena Małecka.
    Wiecznie zatabaczona. Paliła skręty.
    Z kieszeni marynarki wydobywała machorkę.
    Do zgiętej wpół bibułki wsypywała szczyptę.
    Zwijała. Z lubością oblizywała skręt. Dla szczelności.
    Zapalała. Z rozkoszą zaciągała się. Słup dymu
    unosił się nad Nią. Szczypało w oczy.
    Machorkę preparowała sama. Była z tego dumna.
    W zimowe i deszczowe dnie paliła na korytarzu.
    Tak było w szkole podstawowej.
    W gimnazjum i liceum. W ciepłe dnie i latem
    paliła na dworze. Trzymałem się z daleka,
    kiedy paliła na korytarzu. Z powodu gorejącej machorki.
    Zatykało dech. Podobna była do parowozu.
    Z powodu kłębów dymu i kapelusza na głowie.
    Średniego wzrostu. Owalna twarz. Współczujące oczy.
    Zatroskane.
    Kopcąc skręta, obracała głowę na prawo i na lewo,
    wyszukując ofiarę do dyskusji.
    Zwykle padało na mnie. Byłem w pobliżu.
    Czekałem na te dyskusje. W siódmej klasie
    kupiłem historię filozofii. Pewnie pod ich wpływem.
    Parowóz ruszał w moją stronę. Udawałem, że stoję
    jak słup soli, czekając na tortury.
    Nie dawała się zwieść. Zawsze to samo:
    Chcesz cukierka...?
    Z kieszeni, a w niej też trzymała machorkę,
    wydobywała kolorowy szklak. Otrzepywała z okruchów
    tabaki. Pocierała o poły marynarki. Wręczała
    trzymając szklak w palcach. Kanony higieny
    naruszała u podstaw. Wkładałem do ust
    przesiąknięty smakiem tabaki cukierek,
    a z kłębów dymu ledwie prześwitywała Jej twarz.
    Wyglądała jak duch. Gorejąca machorka szczypała w oczy.
    Dzwonek. Parowóz odjeżdżał. Chwytałem łapczywie
    resztki świeżego powietrza. Wracałem do życia.
    W ciepłe dnie Pani Profesor paliła na dworze.
    Nie była podobna do parowozu.
    Chcesz cukierka…? Rytuał się powtarzał...
    Ciągnęła dalej przerwany temat.
    Bardziej słuchała niż mówiła. Wciągała
    do dyskusji. Pytała o zdanie.
    Wiedziała więcej, dużo więcej niż to co
    było w programie nauczania. Szanowała odrębne zdanie.
    Przestrzegała.
    „N I E C H L A P J Ę Z O R E M”
    Mówiła wiersze. Rozumiała ich rytm i zamysł.
    Mówiła naturalnie, na pozór obojętnie.
    Mówiła i głos zanikał... Litewskie pola zakwitały gryką
    jak śnieg biała. Rejent i Asesor wiedli swoje spory.
    Jankiel grał swój nieśmiertelny koncert.
    Od stepów Akermana ciągnęło goryczą bylin.
    Tęskniłem za stepami Akermana...
    To już było w gimnazjum.
    Za placem sportowym mały park.
    Pani Profesor jak zwykle kopciła.
    Zapach dymu inny. Pewnie do machorki
    dodała znanych tylko Jej wonnych korzeni.
    Zaczęła mówić :
    „Dwunastu braci wierząc w sny zbadało mur
    od marzeń strony, a poza murem płakał głos,
    dziewczęcy głos zaprzepaszczony.
    I pokochali głosu dźwięk…”
    To nie był wiersz Mickiewicza.
    To nie były sonety krymskie.
    Takich słów jeszcze nie słyszałem. Przejmujących.
    Był to wiersz Leśmiana o Dziewczynie.
    Mówiła dla mnie, swego ucznia.
    Pewnie doszła do wniosku, że nadszedł
    czas wtajemniczenia.
    c.d.n.

    A. T

    OdpowiedzUsuń
  25. C.D.
    W programie nauczania takich wierszy nie było.
    Panią Profesor spotkałem wiele lat później.
    Zosia Horodyńska była na tym spotkaniu
    z Marysią Gałązką. Któreślecie Liceum naszego miasteczka.
    Na placu Profesorowie w szeregu.
    Dzień słoneczny. Lato. Pani Profesor w kapeluszu.
    Bez skręta w ustach. Po kolei podchodzimy do każdego
    z Profesorów. Uściski. Powitania. Moja kolej.
    Zbliżyłem się do Pani Profesor.
    Podała dłoń. Ująłem w swoje. Ucałowałem.
    Jej ręce pachniały machorką.
    Wyprostowałem się.
    Pani Profesor patrzyła pytająco...
    Nie poznawała. to ja ! Wymieniłem nazwisko.
    Wciąż patrzyła pytająco.
    „Synu ! Pewnie cię w życiu skrzywdziłam…”
    Powiedziała ze smutkiem.
    Między nami bezkres niepamięci.
    Szukałem słów pomocnych w przebiciu się
    przez szklany mur zapomnienia.
    Za tym murem Pani Profesor. Zawdzięczałem jej wiele.
    Bardzo wiele. Patrzyła... Nie poznawała.
    Pani Profesor ! Przecież mówiła Pani dla mnie
    wiersz o Dwunastu Braciach... Leśmiana !
    O Dziewczynie ! Pocieplały Jej oczy.
    Pewnie dotarły do Jej świadomości moje słowa...
    A może to łzy i niemy szloch w moim sercu
    skłoniły Ją do wyszeptania :
    „Synu...Mój synu...”
    A. T

    OdpowiedzUsuń
  26. Dziękuję Panie Tetryka!
    Pamięć i wdzięczność należne.
    Odzew Pańskiego serca im pomnikiem.
    A. T

    OdpowiedzUsuń
  27. Za sprawą J.K i partii rządzącej katastrofa smoleńska przysłoniła tragedię katyńską. Katastrofy lotnicze się zdarzają i nie mamy na to wpływu, choć pozostają bolesną zadrą dla rodzin ofiar. Natomiast Katyń nie powinien mieć miejsca. Tak jak wszystko, co łączy się z II Wojną Światową musi pozostać w pamięci obecnych i przyszłych pokoleń.

    OdpowiedzUsuń
  28. NA POETYCKIEJ STRONIE
    Pani Aisab, jak się domyślam Pani Basia,
    o pasaniu gęsi. Nie łatwe to było
    nasze chłopskie dzieciństwo.
    A wspomnienie o Janeczce Basi poświęcam

    Dziewczyny z Chłopskich Rodzin.

    Moja Mama też była Chłopską Dziewczyną.

    Janeczka.

    Dziewczyna z chłopskiej rodziny.
    Deportowana na sybir.
    Dawne czasy. Bal maturalny.
    Tańczymy. Gra orkiestra.
    Ubrana w granatową spódniczkę,
    kolorową bluzeczkę. Piękna.
    Cudownie piękna. Kotyliony. Bufet.
    Rysio wodzirejem. Para na prawo.
    Para na lewo. Polonez.
    Gra orkiestra. Bal.
    Pod sklepieniem auli kula z lusterkami.
    Obraca się. Odbija promienie reflektora.
    Mienią się tęczą. Gra orkiestra. Bal kotylionowy.
    Blaski światła padają na twarz Janeczki.
    Jest szczęśliwa.
    Na bluzeczce kotylion z numerem.
    Na moim ten sam.
    Wylosowaliśmy te same numery.
    Tańczymy razem.
    Grzmi orkiestra. Zagłusza głosy rozmów.
    Gwar, śmiech. Para na prawo. Para na lewo.
    Bal.
    Pod ścianą grono pedagogiczne. Bacznie śledzi,
    ażeby nie było nadmiernych przytulań.
    Tańczymy na odległość.
    Janina !
    Obok Pani Wychowawczyni.
    Dlaczego nie jesteś w białej bluzce ?
    Idź do domu ! Przebierz się ! Pobiegła.
    Od liceum do domu dziewczynki
    parę kilometrów. Biegła.
    Minęła kościołek gimnazjalny.
    Rynek z rozdartą lipą. Pocztę.
    Dalej ulicą Kościuszki na obrzeże miasta.
    Tam jej dom. Pośpiesznie zmieniła bluzeczkę.
    Wracała.
    Biegła. Wciąż biegła.
    Chłopskie dziewczynki są wytrzymałe.
    Śpieszyła się na bal. Była zmęczona.
    Wiatr osuszał łzy.
    W kolorowej bluzeczce też była piękna.
    Najpiękniejsza na świecie.
    Pewnie wymarzyła sobie jej kolor i krój.
    Chłopskie dziewczynki są wytrzymałe.
    Wciąż w życiu biegną. wciąż się śpieszą.
    Ledwie podrosną doją krowy.
    Później wyrzucają gnój. Później ładują
    snopy na wóz. Nie mają czasu na sen,
    na naukę.
    Chłopskie dziewczynki są wytrzymałe.
    pomagają swoim Mamom,
    bo to też są Dziewczynki. Tylko starsze
    i zawsze zmęczone.
    Chłopskie dziewczynki z Eldorado.
    Odnalazłem dom. Stalowa furtka.
    Druciany płot. Za furtką ganek, schody i pies.
    Leży na murku. Pilnuje domu. Przybiegł drugi.
    Kwiaty. Kaskady kwiatów przed domem.
    C.D.N.
    A.T

    OdpowiedzUsuń
  29. C.D.
    Czerwień i biel. Błękit kwiatów i nieba.
    Słońce. Zamknięte okna. Dzwonek przy drzwiach.
    Na ganku pies. Bezruch.
    A kogo pan szuka ?
    Odezwał się głos sąsiada z domu naprzeciw.
    Wychyłił się z okna. Bacznie obserwuje obcego.
    Szukam panią Janinę. Odparłem.
    Koleżankę ze szkoły. A...
    Pewnie poszła do kościoła. Niech pan dzwoni.
    Może ktoś tam jest. Otworzyłem furtkę.
    A tam psy.
    Jeden pies leżał na murku i groźnie na
    mnie patrzył. Drugi zamachał ogonem.
    Stanąłem na stopniu. Pies na murku
    podniósł się, Zawarczał. Groźnie szczeknął.
    Tylko, że tego szczekania ledwie było słychać.
    Był malutki. Podobny do wiewiórki,
    Ale ogon miał jak pies. Sierść jak ptasie piórka.
    Na pyszczku wąsy i kosmyki sierści.
    Podałem rękę. „Ugryź, ugryź dla zdrowia...”
    Zachęcałem.
    Jeszcze raz szczeknął i zawstydził się.
    Pogłaskałem pod szyjką.
    Psy bardzo lubią głaskanie pod szyjką.
    Najbardziej jednak to po brzuszku.
    Głaskałem pieska po brzuszku,
    leżał na plecach. Podwinięte łapki.
    Był wniebowzięty.
    Drugą ręką przytrzymywałem,
    ażeby nie spadł z murku.
    To Centuś !
    Centuś...
    Odwróciłem się. To była ona.
    Janeczka !
    Opromieniona słońcem.
    Zaprosiła do środka. Schludnie, przytulnie.
    Schody na piętro. wiszą myśliwskie trofea.
    Tam mieszka syn. Rzekła. Jest leśniczym.
    Zaparzyła kawę. Usiedliśmy w kuchni.
    Centuś położył się u stóp gospodyni.
    Za oknem tamto miasteczko.
    Zapatrzyłem się w tamtą dal.
    Mówiła o przeżytych latach.
    Zdała maturę. Wybierała się na studia.
    Marzyła o prawniczych.
    Ten sam zaśpiew kresowy w mowie.
    Pamiętam ten zaśpiew.
    A dlaczego Centuś ? Zapytałem.
    Syn kiedyś przyniósł szczeniaczka.
    Zapłacił dolara. Podobno rasowy.
    Nazwijmy pieska: „Dolar”. Zaproponował.
    A jakiż to dolar. Zaoponowałam.
    To ledwie centuś. I tak zostało. Centuś.
    Pies wpatrywał się w oczy gospodyni.
    Razem ze mną słuchał jej opowieści.
    Zapach kawy. Czasami machał ogonkiem.
    Był podobny do wiewiórki.
    Za oknem tamto miasteczko
    i bezkres nieba.

    A. T

    OdpowiedzUsuń
  30. EPITAFIUM
    BOHATEROM 51 PUŁKU PIECHOTY
    STRZELCÓW KRESOWYCH Z BRZEŻAN.

    Umierałeś w bitwach za Ojczyznę.
    Padłeś pod Iłżą.
    Mordowany przez ukraińskich zbrodniarzy,
    bolszewickich i niemiecko - faszystowskich
    oprawców w gułagach i Oświęcimiach.
    Na zesłaniach syberyjskich.
    Padłeś pod Monte Cassino.
    Na polach pod Lenino.
    Na innych już zapomnianych pobojowiskach.
    Umierałem z Tobą.
    Przekazałem pamięć.
    Zmartwychwstałeś.
    Przekazałem pamięć imienną i bezimienną.
    Pamięć w dębach szumiącą,
    Na sztandarach i w kamieniach zaklętą.
    Żarliwą modlitwą na ołtarze wyniesioną.
    Przekazałem pamięć.
    Zwykłą ludzką pamięć,
    W sercu krwawiącą.

    A.T

    OdpowiedzUsuń
  31. Witam, to nieprawda, że nasz rząd i prezydent zapomnieli o Katyniu ! Wręcz przeciwnie, razem z nimi czciłam wspomnienia i WIDZIAŁAM co i jak robią, by czcić też ich pamięć. Przykro mi tego słuchać. Tym bardziej od tych, których przodkowie mieli spore zasługi dla Polski.Obecna ekipa właśnie przywraca i tradycje i wspomnienia naszej chwały. Bądź zdrowa. Gabi

    OdpowiedzUsuń