WEDŁUG MALINY M
zakłada, że "niedawno" jest pojęciem względnym,
im Malina starsza, tym względnym coraz bardziej.
ot - choćby taki fotomontaż
Niedawno go zmajstrowałam. Kiedy ? bagatelka, tylko siedem lat temu. Przypomina mi się stary polski film, zwłaszcza jedno zdanie z tegoż filmu:
Pan tu, panie Pogorzelski, dziewki bałamucisz,
a ja gorę !!! a ja gorę !!!
Hmm - pani tu, pani Malino, teorie wysnuwasz,
a się dzieje !!! a się dzieje !!!
*
Czas umyka, niczym rozpędzona kula śniegowa, coraz szybciej, coraz szybciej ... Ale do rzeczy. Zdjęcie z ostatniego, wielkanocnego, śniadania:
Jeszcze tak niedawno trzymałam TOTO na rękach,
a teraz !!!
Oczywiście to starsze TOTO mam na myśli. TOTO, to jest Myszka, moja chrześnica i bratanica ... tak niedawno trzymałam wielki i ciężki becik, z wierzgającą dzieciną. Spotkał mnie zaszczyt, zostałam mamą chrzestną. Mamą chrzestną pierwszego dziecka mojego brata.
.
Strasznie byłam dumna ! Wtedy to mamy trzymały swoje dzieci przy Chrzcie. Pewnie bym nie była sobą, gdybym czegoś nie wykombinowała. Wykombinowałam, że zamiast mamy trzymała dziecię będę ja, ja i już ! Trochę się napracowałam, żeby Wujek, który Myszkę miał ochrzcić, dał się przekonać. W końcu byłam jedyną bratanicą, czy nie ?! Pozwolił na ekstrawagancję. Niestety, los zemścił się na mnie. Nie przewidziałam, że będzie dłuuugo i bardzo uroczyście. Dziecię solidne, więc solidnie ciężkie, beciko-materacyk ciężki, jak jasny gwint. Ręce mi zdrętwiały, dosłownie padałam, ale jak w pewnym momencie mój Wujek się pomylił i zamiast Marzeno Anno, powiedział do Myszki - Anno, odleciałam z zachwytu ! Zresztą, ze mnie zawsze zachwycona cioteczka była, nie da się ukryć.
Latka biegły, na Pierwszą Komunię kupiłam jej w prezencie wianek, taki wtedy nietypowy, z jednego ulubionego przeze mnie, żywego, kwiatka. Do tego tylko trochę gipsówki ... ech, niech Myszka będzie czysta i świetlista i jedyna w swoim rodzaju, jak ten jabłoni kwiat, tak sobie wtedy myślałam...
Tak niedawno ...
dzisiaj ten mały chłopczyk jest ojcem Oleńki
Tak niedawno ...
ciocia - na twoje 40 urodziny (ojjjjj)
Kula śniegowa się toczyła, Myszka rosła. Ogólniak ... moje schody, okno mojego gabinetu, czyli sali języka polskiego. Wyżej było okno od gabinetu królowej nauk. Na tych schodach i ja siadałam, czasem z jakąś książką, czasem z zakochanym chłopakiem. Tak niedawno ... Wszystko jest takie same, tylko czas już nie jest ten sam.
.
Byłam bardzo ciekawa jaką drogę, w jakim zawodzie, Myszka wybierze. Wybrała dwie drogi, muzyczną i techniczną, Pogodziła muzykę z fizyką, jak kiedyś ja malarstwo z matematyką. Dobrze, że istnieją takie zawody, dobrze, że nawet można je pokochać.
Myszka - magisterka
Ech, moja uczelnia, a na niej Myszka - poważna studentka, na, a jakże, poważnym kierunku. Elektronika ze specjalizacją akustyka. A ja pamiętam jak w naszym gmachu, na Prusa, gdzie mieścił się wydział architektury, akustycy mieli swoje laboratoria. W podziemiach je mieli, tuż obok naszej pracowni rzeźbiarskiej. Do laboratoriów dojeżdżali z gmachu głównego, a to spory kawałek, bo wydział architektury jest zupełnie na uboczu, wyemancypowany od politechnicznej reszty. Jakoś zbytnio chłopcy nie protestowali, bo na piętrze, koło dziekanatu, był nasz uczelniany klubik, Do klubiku, na sałatkę, ciągnęliśmy wszyscy, jak do miodu, zwłaszcza dziewczyny, a dziewczyny z architektury uznawane były za fajne ?! Hmm, z tą fajnością, to różnie, ale trzeba przyznać, że wtedy u nas dziewczyn prawie pół, na pól, a u akustyków zero ... chętnie nas odwiedzali, chłopaki zresztą jak malowanie. To było tak niedawno ... a teraz Myszka, akustyczka, po tamtej stronie. Jaki ten świat jest dziwny ...
.
Wprawdzie niedawno byłam studentką, to jednak czasy dla studentów były zupełnie inne. My za żelazną kurtyną, my zbuntowani studenci. Teraz przed studentami świat stoi otworem. Tylko brać, co dobrego oferuje. Są wymiany studentów, można pracując, uczyć się, albo ucząc, pracować.
Myszka pracowała i uczyła się hen, w świecie, od Stanów po Australię. Ta nauka nie poszła na marne. Jeśli można pracować i bywać na wykładach, w najsławniejszej operze świata, jeśli można tam nawet zagrać, to jakie to wspaniałe doświadczenie dla przyszłego akustyka. Kula śniegowa się toczyła się dalej, Myszka wróciła, poszła do pracy i wróciła na uczelnię, już teraz w innej roli, po drugiej stronie "katedry".
Myszka - dochtórka
w tle moja uczelnia ... eeeech
w tle moja uczelnia ... eeeech
To było tak niedawno ... to był mój świat, biegałam po tych schodach jak młoda koza, z wywalonym językiem, z indeksem w torebce. Zaledwie kilka groszy w tej torebce zwykle miałam, starczało albo na skrypt, albo na studencki obiad, w pobliskim barze na ulicy Norwida. Ruskie, kopytka, albo placki po węgiersku - delicje po kotlecie górskim ze studenckiej stołówki ! Brrr - jak ja nie cierpiałam kotleta górskiego!!! wrrrrrr, górski to było kawałek czegoś siekano-mielonego, z kłębkami żył i chrząstek, połączonych dziwnym tłuszczem. Wsuwaliśmy same ziemniaki i surówkę. Kotlety rzędem wracały do kuchni. Co zrobić, tylko pierwsi szczęśliwcy zdążali załapać się na zwykły mielony, albo kaszę z sosem. Królem stołówki niezmiennie był górski. Zawsze się spieszyłam, zwykle czegoś zapominałam. Tyle się działo, tyle zaprzątało moją młodą, szaloną, głowę. Patrzę na zdjęcie niżej - za moich czasów, a nie tak dawno to oczywiście było, zupełnie inaczej te mury wyglądały, nosiły jeszcze ślady wojny. Teraz wypiękniały, jest się z czego cieszyć.
.
Moja poczciwa Alma Mater, taka jak kiedyś, tylko orzełek ma koronę, ściany nowe okna i tylko mnie tam nie ma ... Nie ma ! za to jest Myszka, ta pierwsza z lewej. Taka kolej rzeczy, a jeszcze tak niedawno ... eeeech.
Niedawno, tym razem na prawdę niedawno, zaproponowano Myszce stworzenie specjalnych zajęć dla architektów z akustyki ... na moim wydziale. I co ty na to ciocia ??? ja na to, jak na lato ! ano zobaczymy, jak będzie. A jak teraz jest ? Jest, jak zawsze, ciepło i bardzo rodzinnie.
Obie lubimy koronkowe parasolki
Teraz Myszka zostanie mamą chrzestną.
Zupełnie jak kiedyś ja, chrzestną pierwszego dziecka jej brata.
Teraz, to Myszka jest ciocią.
A jeszcze nie tak dawno słyszałam:
ciocia - ty to byłaś niezła aparatka !
*
z przyjemnością polecam Malina M *
Czas chyba jednak nie jest po naszej stronie...
OdpowiedzUsuńnie jest Rademenesie ... teraz czas jest po ich stronie...
Usuńale to, co po naszej, po naszej zostanie już na zawsze :)
Ech...
OdpowiedzUsuńPOZDRAWIAM SERDECZNIE :)
UsuńAnula,jak pięknie opisałaś wspomnieniami siebie i Myszkę ☺ Czas pędzi za szybko.
OdpowiedzUsuńIm człowiek starszy tym mniej czasu ,doba niczym pół doby.Nie zatrzymamy się nigdy. Piękne fotografie. A mała kruszynka rośnie jak na drożdżach. Życzę zdrówka.Pozdrawiam cieplutko.
oj rośnie rośnieeee , a przy tym ciekawa świata , ech a jeszcze nie tak dawno jej nie było, teraz świata bez tej kruszynki już sobie nie wyobrażam ...
UsuńOj, Haniu, przy tak pięknej narracji, o tak pięknej bratanicy, rzewność człowieka ogarnia , bo i własnej wspomnienia młodości (nie tak zresztą dawnej), nachodzą.
OdpowiedzUsuńTomku - mnie niestety rzewność coraz częściej naxchodzi ... po cichu przyznam , że nachodzi mnie szczególnie, gdy w lustro patrzę ... ojojojjjjjj
UsuńWitaj Haniu.
OdpowiedzUsuńMasz rację, czas jest pojęciem względnym. Swoją droga, ja w miarę upływającego czasu zaczynam się gubić w Twoich wspomnieniach rodzinnych. Mam zagwozdkę, czy Ty to Myszka, czy Myszka to Ty.
Fajne są wspomnienia, miłe i bez wad...
Pozdrawiam serdecznie.
Michał
PS. Zmęczony człowiek dalej szedł....
tym razem to 2w1 ... :)
Usuńna wszystkich zdjęciach oczywiście Myszka ....
mnie nazywało się w rodzinie Zazulcią :)
Lubię takie historie, lubię wspomnienia i przeszłość.
OdpowiedzUsuńi ja lubię ... że lubię teraz, to zrozumiała, jestem już przecież w wieku, w którym lubienie jest naturalne, ale ja lubiłam zawsze. Śmiałam się, że moi rodzice mają dwoje odmiennych dzieci
Usuń- mój brat do przodu i na Zachód
- ja do tyłu i na Wschód
:)
Ciąg dalszy wzruszającej
OdpowiedzUsuńsagi rodowej westalki kresowej.
A. T
Dziękuję uśmiechem za kresową westalkę ...
Usuń:)
Jak sobie zdaję sprawę jak czas ucieka i umyka robię wszystko żeby nie przeciekał
OdpowiedzUsuńja niby też robię, tyle, że to moje sito jakieś takie strasznie dziurawe ostatnio
UsuńNie wiem czy nawet sie domyślasz.Byc może bezwiednie wpisałaś się do "Polskiej fotografii kolekcjonerskiej" w kategorii "fotografia rodzinna"
OdpowiedzUsuńA "Polska fotografia kolekcjonerska" to wciąż dosyć rzadkie hobby.
Byc moze a i na pewno, iż w tamtych czasach fotografia i akcesoria do niej były dość drogim.Było to drogie hobby i tylko nielicznych na nie, było stać
Byc może i dla tego, iz w kraju nawiedzanym i wstrząsanym wojnami płonęły domy i mieszkania, a w nich nie tylko pamiątki ale i tez i ludzie.
Byc moze i dla tego, iz gdy przyszło uciekać czy emigrować nikt nie pamiętał o zabraniu fotografii,To z "majątku" nie było najważniejsze"
Ty masz taka kolekcję, i jak sądzę przebogatą Potrafisz jednocześnie powiązać je w narracje czy historie
/stad tylko krok do almanachu czy książkowych wspomnień/
I powiem Ci jeszcze jedno W narracji przypominasz mi Kornela Makuszyńskiego o którym ktoś powiedział "do jego kałamarza nie wpadła nigdy, kropla goryczy"
Wszystko przesłodzone prze- lukrowane, aż nieprawdziwe.
Moze to i dobrze albowiem sa ludzie dla ktorych "czas wspomnień" powinien być taki a nie inny.Lub chcą,takie a nie inne wspomnienia.
Rzeczywistość jest inna rzeczywistość skrzeczy,ale dlaczego nie możemy jej przedstawiać w ciepłych barwach.
Myszek ci tam u Was było dostatek a jak z Kocurami ?
moje krople goryczy przełykam po cichu, bez epatowania ... Tak jakoś bywa, że docenić słodycz potrafi kto zakosztował smaku goryczy ... i cieszyć się też
UsuńPrzyznaję, że masz powód do dumy. Rodzinna saga. Może warto założyć kronikę rodzinną i to wszystko spisywać? Dla potomnych :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
Spisuję Basiu, na rodzinnym blogu ... to znaczy spisywałam, teraz mam przerwę ale oczywiście wrócę ... uporządkuję a jak skończę to wspólnie z bratem w pracowni wydrukujemy i każde dziecko z naszej duuuuże rodziny dostanie
UsuńMalinko - bądźmy szczęśliwi, że i nas trzymano na rekach i my mieliśmy kogo trzymać.
OdpowiedzUsuńIm człek starszy tym większa pociecha z tego co napisałem w pierwszym zdaniu.
Pozdrawiam
Tak Piotrze ... a ponieważ nas trzymano to teraz całym sercem oddajemy i z całej siły trzymamy ...
Usuńech, żeby tylko z tego nadmiaru miłości nie podusić tych trzymanych :)
To pytanie a "jak z Kocurami" to nie "bez kozery" zadane.
OdpowiedzUsuńAlbowiem ten felieton, dałem do przeczytania wnuczce mojej jeszcze nieletniej, co to uczyć sie nie chce i oczekuje "księcia z bajki" za którego "wyjdzie" a on jej ma zapewnić.
Pokazałem i mowie /po jej przeczytaniu/
Ucz się dziecko, urodę masz a i rozum należy rozwijać, a dojdziesz do doktoratu jak ta piękna pani.
A ona mi na to.
Niemożliwe i nie ma takich kobiet, a te wszystkie 'doktoraty" to jej Kocury pisały a ona się tylko w kieckę wbiła by ładnie wyglądać i poszła po odbiór dyplomu.
Wiec jej mówię
"Co ty dziecko mówisz, przecież to pisze inna kobieta, znany architekt, nie mniej piękna i mądra"
Popatrzyła na mnie i powiada Ales dziadek naiwny W szkole ci nie mówili ze kobiety głupsze są, od chłopów?
A nam to pani na lekcjach mówiła a nawet w podręcznikach o tym piszą I na dowód przynosi mi dopuszczony przez MEN podręcznik
"Wędrując ku dorosłości. Wychowanie do życia w rodzinie" pod redakcją Teresy Król, które mają wspierać nauczycieli.
/Podręcznik ten został dopuszczony przez MEN już w 2009 roku./
Oraz przekonać chłopców, żeby wobec dziewcząt byli wyrozumiali: "Jeśli zdecydujesz się pomóc koleżance w geometrii, zdobądź się na cierpliwość i wyrozumiałość, choć może cię irytuje, że tak wolno myśli albo czegoś nie pamięta".
No i co na ty na to staruszku?
Zatkało mnie i powiadam .Bede pisał do Autorki niech i coś o Kocurach napisze.
Takie to teraz mamy"młodzieży chowanie?"
A tak ogólnie..To o co ci się mianowicie rozchodzi??
Usuńm_16Waszek
:) co do Kocurów to mają ostre pazury i miauuuuu lubią robić
UsuńJa nie jestem zbyt typowa bo w realu zawsze zamiast przyjaciółek miałam przyjaciół rodzaju męskiego , poczynając od podstawówki a na biurze kończąc , wcale ze mnie taka znowu pijawka nie była, co by żerowała na kocurkach ...
słodka idiotka też raczej nie, to drugie czasem ale pierwsze w żadnym wypadku nie - słodycz i owszem ale tylko do jedzenia :)
ja doktoratu nie mam - wnuczkę możesz uspokoić :) za moich czasów bywało tak, że czasem trzeba było wyboru dokonać: poglądy albo doktorat, warunkiem koniecznym bywało takie małe cóś, maleńki podpis w odpowiedniej legitymacji odpowiedniej partii, oczywiście nie każdemu ten warunek stawiano, tylko niektórym ... nie miałam problemu z wyborem :) wybrałam i zresztą do dzisiaj nie żałuję, życie mi odpłaciło w naturze, czyli w obiektach :)i kocurki nic do tego akurat nie mają.
a Myszka - jej doktorat na badaniach oparty i własnych doświadczeniach, nie da rady odwalić bo nie ma z czego, tego rodzaju badań nie było ... pudło
------------
powiedz wnuczce , że kompleksy to fatalna rzecz ...
a kocurki niech żyją :)
OBAWIAM SIĘ, ŻE ZAKAPUJĄC WNUCZCE,
UsuńTO CO ZAKAPUJE,
WNUCZKA NIE MA SZANS.
KOCUR
Przywołując Kornela,
OdpowiedzUsuńpomyślałem sobie 'ot i nareszcie',
a tu znów to samo.
KOCUR
:)i śmiech i uśmiech ...
UsuńDzieci są "żywą metryką" no i nie wiadomo czy cieszyć się czy martwić? Tak
OdpowiedzUsuńcieszyć Bet , jak najbardziej cieszyć ... każdy czas ma swoje dobre i złe ... a my zawsze młode, czyż nie ????
UsuńEch, Malinko, niezwykła masz rodzinę... Kobiety co do jednej piękne i mądre, mężczyźni też co najmniej przystojni... Jest na to przepis? ;-)
OdpowiedzUsuńa toś mnie Tetryku w kozi róg zapędził ...
Usuńi co mam rzec ? ....
Tempus fugit, Haniu. Twoja urocza i wzruszająca rodzinna saga musi wywoływać uśmiech nawet u najbardziej ponurych sensatów - sceptyków.
OdpowiedzUsuńWybitny polski aforysta Ryszard Podlewski wymyślił, oj, wymyślił:
"Starość zaczyna się wtedy, kiedy miejsce marzeń zajmują wspomnienia.".
Widocznie nie był otoczony tak pięknymi kobietam!!!
Pozdrawiam, całuję i tulę oraz zapraszam do mnie na rodzinne Śniadanie Mistrzów
CHA - to u mnie pomieszane ... wspomnienia , wspomnienia, wspomnienia ... a marzenia ? no o bocianach sobie marzyłam i widzisz ... gadziny się naprawiły i drogę do naszego domu odnalazły ... i babcią jestem :)
UsuńTeż nieobce jest mi, Haniu, świadome dziadostwo. Na razie trójka wnuków, lecz jeszcze mam bezdzietnego syna, który powoli dobiega 30, zatem chyba wiele jeszcze przede mną...
UsuńOch, Malino, czas dla niektórych nie jest bez-względny. Nadal jesteś piękną kobietą, choć już nie młodą kozą :) A jaka to satysfakcja, gdy młode pokolenie drepce po naszych dróżkach...
OdpowiedzUsuńoj Beatko - ja to już wygladam wyłącznie na zdjęciach :) w lustrze to już gorzej
Usuńale przyznam, tak strasznie wyglądem się nie przejmuję, będzie, co ma być i już , a od martwienia się wyglądem to tylko zmarszczek przybywa ..
Wspomnienia są zawsze bez wad ... ech, Skaldowie też mieliby co wspominać...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :))
bo wspominamy tylko to dobre ... złe nasz rozum wypiera ...
UsuńPiękne TOTO!
OdpowiedzUsuńi kochane :)
UsuńHANIU
OdpowiedzUsuńTY WIESZ, ŻE ZAWSZE Z OGROMNĄ PRZYJEMNOŚCIĄ CZYTAM TWOJE RODZINNE WSPOMNIENIA.
TWOJA BRATANICA JEST PRZEPIĘKNĄ I NIEZWYKLE UTALENTOWANĄ DZIEWCZYNĄ. WIEM, ŻE JESTEŚ BARDZO DUMNA Z JEJ OSIĄGNIĘĆ.
SERDECZNIE POZDRAWIAM:)
ech - dumna jestem z naszych młodych, bardziej dumna niż z ich osiągnięć jestem z tego, że chociaż to już "stare konie" ciągle mówią , mamusiu, tatuś ... tak jak do dzisiaj ja :)
UsuńMalinko Kochana! Jesteś absolutnie uroczą kobietką! Mnóstwo lat marzyłem..aż się doczekałem..Dlaczego w wirtualu,a nie w realu???
OdpowiedzUsuńoj tam, oj tam ....
UsuńMalinko,jesteś bezwzlędnie,absolutnie uroczą kobietką,jestem w Tobie dziko,wściekle,beznadziejnie zakochany..No i popatrz,co narobiłaś..No popatrz.
OdpowiedzUsuńjaaaaa ???
Usuńoj, biedna, ja, biedna ... ale nie ja jedna ...
Jestem wzruszony Pani Anno !
OdpowiedzUsuńprzekazem wiersza pamięci o Panu Pułkowniku
Lotniku Stanisławowi Stalickiemu.
Pamięć kresowa najwyższą wartoscią
na Pani stronie.
Parę słów o tej postaci
bliskiej memu sercu:
Pułkownik Stanisław Stalicki,
Dowódca 26 pułku lotnictwa myśliwskiego
w Zgierzu Pomorskim w latach 1964 – 1966.
Wpisany w historię i pamięć o Brzeżanach.
Czytał moje opracowania i wiersze o Brzeżanach.
Na jednym z ostatnich zjazdów kresowych
obdarowywał Brzeżańczyków fotografią
ołtarza w kościele farnym w Brzeżanach.
Był na jego poświęceniu w roku 2009.
Podarował i mnie.
Zdjęcie piękne. Najlepsze jakie widziałem i mam.
Sądziłem, że jest nieśmiertelny.
Nie zapytałem skąd ten kunszt mistrzowski.
Odszedł niepostrzeżenie.
Na następnym zjeżdzie kresowym Go nie było.
Odszedł 3 maja 2010. Pochowany 6 maja
z wojskowymi honorami w kwaterze
na cmentarzu Murckowskim w Katowicach.
Daleko od Brzeżan. Zbyt daleko.
Samolot bojowy zakreślił krąg pożegnalny.
Zagrzmiał rozpaczą,
Umknął w niebo.
W pamięci fotografia ołtarza
w kościele farnym w Brzeżanach.
Pisał piękne listy o samolotach.
Był nimi oczarowany.
w 1951 roku napisał Do Dęblina.
Został przyjęty.
Do końca swych dni oddany Brzeżanom.
W pamięci pozostanie obok Dowódców, Oficerów, Podoficerów i Żołnierzy
51 Pułku Piechoty Strzelców Kresowych
w Brzeżanach.
to bardzo ważny przekaz , umieściłam te wiadomości na kresowej stronie, tuż pod pięknym wierszem, żeby ci, którzy nie czytują komentarzy mogli się dowiedzieć . Wspaniała postać, pamięć to nasz obowiązek ...
Usuńzapraszam do czytania wierszy Pana A.T.
Usuńteraz wprowadziłam tu , na blogu, ułatwienie - w narzędziach, po lewej stronie, pod moim zdjęciem jest ikonka z symbolem AT, wystarczy kliknąć w obrazek i przekierowuje na stronę z wierszami :)
Malinko kochana,nawet nie wiesz,jaką jesteś CUUUUDOWNĄ,uroczą kobietką..Nawet nie wiesz..
OdpowiedzUsuńnie da się ukryć Waszku - nie wiem :)
UsuńBardzo zacna historia. Jeśli o mnie chodzi to jednak mój umysł nie ogarnia fizyki/matematyki/chemii itp. za bardzo. Nie ogarniam też muzyki, ale od strony tworzenia jej, tych nut, zapisywania dźwięków na nośnikach itp. Dlatego kręcę się raczej w rejonach takich jak socjologia, politologia, administracja. Ciekawiło mnie to już od gimnazjum, studia uważam za udany wybór, a teraz coś więcej. Tylko pytanie co?
OdpowiedzUsuń:) To mi się chyba cytryna większa od średniej krajowej trafiła. Oj będzie co dusić, będzie dużo soku z tej metafizycznej cytryny.
U mnie raczej tylko deszcz i chmury. Ale zimno jest, że aż strach do sklepu iść. Dziś jakieś 7-8 stopni. Masakra.
Pozdrawiam!
:) widać kiedy rozdawali kataklizmy stałeś w kolejce z napisem - cytryny ... życzę żebyś rozsmakował się w cytrynowym soku i delektował nim całe życie
Usuń- podziwiam, dla mnie ekonomia to zawsze był horror, nawet na studiach się ze mnie śmiali - HANKA do egzaminu z matmy uczy się dzień, a do ekonomii politycznej (tak, tak, wtedy była ekonomia socjalizmu)ryje cały tydzień i tak w końcu trójeńka
:)
I znowu to samo... i znowu!
OdpowiedzUsuńNiezaprzeczalnie, jesteś królową narracji! Umiesz tworzyć klimat, opowiadać... U mnie z tym kłopot. Nigdy nie umiałam "się rozpisywać". Ujmowałam wszystko krótko i zwięźle.Co ja wymyślałam, żeby napisać porządne wypracowanie, choćby na dwie strony! Jednak "trening czyni mistrza". Dziś i mnie się udaje, chociaż trochę....
Pozdrawiam:)
Ewciu - krótko, zwiężle i w punkt , to właśnie jest mistrzostwo ...
OdpowiedzUsuńprojektowanie na przykład polega na tym, by z wielu własnych, rozbudowanych koncepcji wybrać tę najkrótszą i najcelniejszą ... trudna sztuka, trzeba nauczyć się rozstawania z własnymi pomysłami ... trzeba umieć rozebrać cebulkę
:)
Mnie wydawało się zawsze, że to wada. W dawniejszych czasach, "lanie wody", to była cenna umiejętność.
UsuńDziś jestem zdania, że zbyt wielu tę cechę wykorzystywało we wszystkich dziedzinach życia, głównie rządzący posiedli tę umiejętność i wcale im nie mija...
ANULKO! I co ja mogę?
UsuńPa;)
Czytałam z zapartym tchem. Wspaniała rodzina i jest kogo wspominać. Tak się toczy życie. Jedno pokolenie dojrzewa, drugie dorasta i tylko ta sama Alma Mater łączy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Haneczko, wstap do mnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wszystkich serdecznie, chwilowo nie było mnie na blogu ale wracam z uśmiechem i pozdrowieniem
OdpowiedzUsuńPiękne wspomnienia, które przeczytałam od dechy do dechy - tak mnie poniosło ! :)A wiesz Malinko, zauważyłam, że im człowiek starszy tym szybciej czas leci. Mówię; dopiero była sobota i dzisiaj też sobota?
OdpowiedzUsuńBardzo piękne są Twoje wspomnienia a chrześnica - wspaniała.
Serdeczności.
Przecudnie się czyta, z uśmiechem na twarzy i wzruszeniem w oczach, jednym tchem.... :)
OdpowiedzUsuńWitam Malinko!
OdpowiedzUsuńNa Twoim miejscu tak bym sie nie upieral, ze to moja uczelnia. Rowniez moja, tylko wydzial inny. Ale jak Architektura na Prusa, to mur, beton Wroclaw. Pozdrawiam Pania Inzynier - tyz inz Andrzej tzn. Jedrua
Dla czego tu tak pusto ?
OdpowiedzUsuńZa moich czasów a było już po epoce dinozaurów, po upadku starożytnej Grecji i Rzymu też .
Gdybym żył w tamtym czasie chodził za Platonem po gajach oliwnych i słuchał, słuchał słuchał Prawdopodobnie nie bardzo bym się zgadzał z Arystotelesem
Szkoda. chociaż moje czasy też były ciekawe. W tych czasach Dziewczyny z Architektury również były fajne.
Dziewczyny z Waszego rodu (pokazywane na Twoich fotografiach) są piękne.
Czy Masz jakieś miejsce abym mógł coś do Was napisać poza tymi publicznymi wpisami.
Wyrazy szacunku i sympatii dla Ciebie Druhno i dla Twojej Druhny Mamy
CZUWAJ Mirek
Jutro skończę i zamieszczę tekst o Bitwie Warszawskiej. Ten tekst to będzie wynikał z opowieści mego Ojca
Ojciec mój był ranny w bitwie nad Bzurą. Później był trzy miesiące w Warszawie.Wrócił już jako żołnierz Związku Walki Zbrojnej, który został przekształcony w Armię Krajową.
Moja Żona ,która była na Podlasiu składała przysięgę 11 listopada 1939 roku również w ZWZ