i niby nic na niej szczególnego
Wilno rok 1939
A historia ? Historię zacznę od mamy Janki, czyli od Kazimiery, siostry mojego Dziadzia. Kazia urodziła się w Złoczowie ale niezbyt długo przyszło jej mieszkać w rodzinnym mieście. Była śliczną dziewczyną, jej uroda zwracała uwagę nie tylko młodych chłopców. Miała szesnaście lat kiedy na zabój zakochał się w niej stateczny "dorosły" mężczyzna. Zakochał się na tyle, że nie zwracając uwagi na wiek panny poprosił o jej rękę. Panna poczuła się zaszczycona i zalotnika przyjęła a rodzice panny spokojnie oddali mu rękę córki.
.
Tu jeszcze szczęśliwa rodzina, Kazia z mężem i ich trójka dzieci: Janka, Edek i Irena. O Edku opowiadałam już wcześniej. Zginął w Powstaniu Warszawskim, nie wyszedł nigdy z kanału. Kazia do końca życia nie przestała na niego czekać.
.
Edek i Janka. Ostatnie zdjęcie rodzeństwa. Kto by pomyślał, że wkrótce jego czeka czeka śmierć w kanale a ją zsyłka na Syberię. Taki młody chłopak ! ech, patrzę na zdjęcie, taki podobny do mojego brata.
Ale wracam do początku historii Janki. W Jarosławiu stacjonowało polskie wojsko, tam Janeczka poznała Adama, przystojnego oficera. To była wielka i szalona miłość, potem uroczysty, wojskowy ślub i droga pod szablami. Kiedy jednostka Adama przeniosła się do Wilna, cała rodzina tam zamieszkała. Janka i Adam doczekali się dwóch ślicznych córeczek Zosi i Basi. Kazia niestety w 1941 została wdową.
Wilno, rok 1944
Wojna trwała ale życie rodzinne toczyło się w miarę normalnie. Przyszedł rok 1944. Kiedy właśnie, z wielką radością, oczekiwali na trzecie dziecko, po którejś z akcji Adam, wpadł w łapy NKWD. Były tortury ale nie wydał nikogo. Wtedy złapali Jankę i z niej chcieli zeznania wydusić. Nie zdradziła, enkawudzista w szale wściekłości rzucił ją na ziemię, zaczął kopać i deptać po brzuchu. Zabił dziecko. Adam został skazany na 25 lat zsyłki na Syberię, Janka "tylko" na 15 lat. Proces był wyjątkowo szybki, przed wywiezieniem na Sybir więzienie na miejscu. I jeszcze coś strasznego - los dzieci ! w wyroku postanowienie, że zostaną oddane do domu dziecka. Kazia, samotna wdowa, była przerażona ale głowy nie straciła. Druga córka, Irena, mieszkała wtedy ze swoim mężem w Odessie. Zaalarmowani natychmiast przyjechali do Wilna. Załatwili migiem fałszywe dokumenty i jako własne, adoptowane dzieci, wywieźli dziewczynki w głąb Polski. Kazia dotarła do nich trochę później, zaraz po wywiezieniu Janki i Adama na Syberię.
Wywieźli ich oddzielnie. W nieludzkich warunkach, w załadowanych do granic wagonach bydlęcych, jechali tygodniami, stłoczeni, bez światła, powietrza, tylko dziura, w wiadomym celu, wycięta w podłodze wagonu.
Jeśli ktoś po drodze umierał to trup jechał dalej z żywymi.
Adam
Adam trafił do kopalni ołowiu, Janka do lasu, zbierać żywicę.
Pewnego dnia w kopalni więźniowie zorganizowali bunt, bunt stłumiono a poziemna radiostacja trafiła w łapy bolszewików. No cóż, Adam zanim został oficerem był inżynierem elektrykiem, jedynym w tej kopalni, za radiostację obwiniono więc Adama - dostał karę śmierci. Tajnymi kanałami przesłał Jance list w którym się pożegnał na zawsze.
Minęły długie lata, nadeszły lata 50-te, Janka pracowała w lesie w strasznych warunkach, było tak zimno, że oddech zamarzał, przyszło skrajnie wyczerpanie i przyplątało się zapalenie płuc, zbliżał się koniec. Życie zawdzięcza Janka pewnemu zesłańcowi, który przygarnął ją nieprzytomną a potem leczył czym mógł i karmił czym mógł , odejmując sobie od ust. Została z nim, wtedy urodziła się Irusia, imienniczka młozzej siostry Janki. Janka cały czas myślała tylko o jednym - wrócić do Polski, do córeczek i do mamy. Gdy w końcu stało się to możliwe przyszła nieoczekiwana wiadomość, jak grom z jasnego nieba - Adam żyje !!! . Cuda czasem się zdarzają, czasem takim cudem jest amnestia.
Do Kraju wyruszyli w trójkę, Janka, Zesłaniec i Irusia. Przy granicy Janka rozstała się z owym Zesłańcem, tak jak to sobie na samym początku obiecali. Byli ze sobą w tym koszmarnym czasie ale przecież on wiedział, że cały czas opłakiwała śmierć ukochanego Adama.
W domu na Jankę czekał Adam, cudem ocalony przez amnestię. Adam pokochał Irusię jak własną córkę i wychował ją z miłością tak, jak własne córki. W starszym wieku, po śmierci Janki, to właśnie z Irką zamieszkał i pomagał jej wychowywać wnuki.
.
Te czasy to już ja dobrze pamiętam bo Irusia to prawie moja rówieśnica, odrobinę tylko starsza. Z tych czasów pochodzi właśnie to zdjęcie. Stoimy tu, od prawej: moja Babcia, Mamusia ze mną, Dziadziu, Tatuś z braciszkiem no i Ciocia Janka z Irusią. Do Janki mówiłam ciociu bo to przecież siostrzenica mojego Dziadzia. Zdjęcie zrobił nam wujek Adam.
.
A tu, na moście pozujemy w trójkę:
ja, Hania, mój braciszek Witek i kuzynka Irusia.
Wojna to straszne słowo. Wojna porozrzucała rodziny po świecie
Ot choćby popatrzcie na to zdjęcie - dwie kuzynki "Złoczowianki" jedna urodzona na Syberii, druga na Ziemiach Odzyskanych, obie sercem z dalekich Kresów. Obie, jak większość ludzi stamtąd, silnie związane z rodziną, z jej losami i pogmatwaną historią.
Ech, dziwnymi drogami chadzają losy ludzi ...
chociaż straszne są to jednak drogi miłości.
*