poniedziałek, 30 września 2013

ZAPROSZENIE

dzisiaj zapraszam wszystkich znajomych
CAŁY SZANOWNY KOMENTARIAT, jak to ładnie ktoś określa,

na blog Andrzeja Art Klatera, zwanego przeze mnie Klaterkiem.
Andrzej Skupiński, aktor, dziennikarz i polonista sprawił mi wielką przyjemność i zamieścił na swoim blogu wywiad ze mną. Od dawna bywam i komentuję na blogu Klaterka. To ciekawe, barwne i warte odwiedzin miejsce. Nie da się przejść obojętnie. A jak ktoś lubi śląski humor to znajdzie tam hanysowe perełki.



                               
zapraszam serdecznie na blog Andrzeja - wystarczy kliknąć link powyżej

wywiad  **WPUSZCZONY W MALINY** zaczyna się tak:

- Mój nick Art Klater to fonetyczny zapis angielskiego wyrażenia „art clutter”, co można przetłumaczyć jako „artystyczny rozgardiasz” Jaka jest geneza Twego – Malina M.?

- Z moim nickiem sprawa nie jest tak prosta. Miałam aż trzy różne nicki. Pierwszy nick, jakim posługiwałam się na forach i blogach, to – wstrętny liberał .Taki prowokacyjnie przekorny nick. To były czasy, kiedy ….. reszta na blogu Klaterka


  z przyjemnością zapraszam Malina M*  

sobota, 28 września 2013

PUSTYNIA

to właśnie mam w głowie po kilkudniowym projektowym maratonie.
Padłam jak pies Pluto, zarwałam dwie nocki ale zdążyłam !!! rzuciłam branżowym lwom na pożarcie gotowy projekt ! niech się teraz elektrycy
i instalatorzy pomęczą i niech trochę się poświęcą bo czas nieubłaganie goni do przodu a termin to rzecz święta ... no - prawie ...




.
Siedzę ja sobie przy komputerze, zmęczona jak diabli, oczy mi wyłażą, inteligencja nieco przydeptana. Dzwoni telefon, machinalnie naciskam klawisz - to zaprzyjaźniony wielebny w sprawie zabytku.
Pogadaliśmy chwilę a potem pyta :

- opowiedzieć ci dowcip o mrówkach ?
- uhmmm
- idą dwie mrówki przez pustynię i odmawiają Ojcze Nasz
- znasz to ???
- nieee !
- no widzisz ! a one znały !





.
Dowcip wyjątkowo mi się spodobał chociaż ...
nie jest to chyba dowcip o mrówkach tylko o refleksie szachisty albo o tym, co wielbłąd ma na głowie. Wielbłąd jaki jest każdy widzi, co ja mam na głowie, to widać po nieobecności na blogu, a co z refleksem ? Cóż,
jak w głowie pustynia to skąd ja mam prędkości i refleksu nabrać ??!

W głowie piasek, w oczach piasek. 
Z powodu piasku nie napiszę chyba już nic więcej.
Zostawiam stare pustynne zdjęcia




.
I wielbłąda.Ten to ma dobrze, 
zawsze coś do wszamania, zawsze zielona nadzieja 
a jak coś, to pod ręką fatamorgana


z przyjemnością polecam - Malina M*

jeśli podobał Ci się ten wpis
to wejdź     i zagłosuj

sobota, 14 września 2013

GDZIEŚ TAM

za lasem, za czasem,
za dziesiątą górą przeznaczenia
mieszka szczęście






.
na jednym oddechu, na jednym uśmiechu,
w czapce niewidce, bez lampy Alladyna,
samotnie gonimy szczęście

w siedmiomilowych butach,
na przełaj, przez ciemny las





.
gdzieś tam gwiazdy świecą, gdzieś ptaki, do tęczy, hen, lecą
oglądamy niebo w przydrożnej kałuży
stąpając twardo po ziemi

pod butem czterolistna koniczyna
byle prędzej - stoliczku nakryj się







.
jeszcze kilka zdarzeń, jeszcze kilka marzeń
oddech na moment, zapach drzewa, prawdziwe życie
i znowu szaleńczy maraton

miłość nie dostrzeżona, odrzucona wiara,
nadzieja zgubiona w pośpiechu





.
gdzieś tam, za lasem, gdzieś tam, za czasem
jest inny czas, jest inny las
tylko czy my potrafmy
zdjąć siedmiomilowe buty ?



gdzieś tam - jest tutaj
kiedyś tam - jest teraz

przegapione szczęście nie ma czasu przyszłego


do zamyślenia polecam - Malina M*

jeśli podobał Ci się ten wpis
to wejdź     i zagłosuj

poniedziałek, 9 września 2013

ZEMSTA WEDŁUG MALINY M*

Skoro Naród cały, z zapałem wielkim, czytał Fredrę to i ja zapraszam swoich Przyjaciół na wspólne czytanie i oglądanie com w hołdzie Mistrzowi, z wielkim mozołem,  zmajstrowała.
Z pełnym uszanowaniem tekstu Aleksandra hrabiego Fredry.
Scenografia w oparciu o najnowszej materiały filmoteki polskiej.

Udział biorą:
Jan Vincent, Monika, Premier, Prezes, Govino, Stefan
Grzegorz, Antoni, Zizu, Becia , Elżusia, Enfant Terrible


 * 

SCENA PIERWSZA - akt pierwszy
Jan Vincent, Monika



Jan Vincent - zniecierpliwiony natarczywością

Ot, co powiesz, wszystko głupio. 
Ten mankament nic nie znaczy:
Wszak i u niej, co w ukryciu,
Bóg to tylko wiedzieć raczy;
I nikt pewnie się nie spyta,
Byle tylko w dalszym życiu
Między nami była kwita

 * 


SCENA DRUGA - akt pierwszy
Prezes - monolog




Prezes - z determinacją wskazuje na pałac

Kota przedam, pis zastawię,
Donalda stąd wykurzę;
Będzie potem o tej sprawie
Na wołowej pisał skórze.
Lecz tajemne moje wieści,
Jeśli wszystkie z prawdą zgodne,
Tym, czym teraz serce pieści,
Najboleśniej go ubodnę.


 * 


SCENA DRUGA - akt drugi
Prezes, Antoni




Prezes - czytając wyrok komisji śledczej 

Co los spuści, przyjąć trzeba:
Niech się dzieje wola nieba.

Antoni - w dzikim zapale

Ha! - to Donald wisieć będzie.
Niech się dzieje wola nieba,
Z nią się zawsze zgadzać trzeba.


 * 


SCENA TRZECIA - akt pierwszy
Premier - monolog


Premier - zmęczony czwartą kadencją mruży wilcze oczy

Ja z nim w zgodzie? - Mocium panie,
Wprzódy słońce w miejscu stanie!
Wprzódy w morzu wyschnie woda,
Nim tu u nas będzie zgoda !


 * 


SCENA TRZECIA - akt drugi
Premier, Govino, Stefan



Premier - z uśmiechem na ustach jęczy w duchu

Diabeł nadał tryumf taki !
Coraz głębiej włażę w biédę.
W moim jeńcu mam rywala 
Przykro z bliska, gorzej z dala 
Tamten zamknie, ten zastrzeli 
A bodaj cię diabli wzięli !

Stefan -  głos dobiega zza sceny

Hej ! Donaldzie ! daj gwintówkę,
Niechaj strącę tę makówkę. 


 * 


SCENA CZWARTA - akt pierwszy
Zizu, Becia




Zizu - zdesperowany 

Więcej władzy 
! Tylko tyle !
Co za koncept, u kaduka !
Pannom w głowie władzy tyle,
Bo dziś każda władzy szuka.
To dziś modne, wdzięczne, ładne,
Co zabójcze, co szkaradne ! 
Dawniej młoda panieneczka
Mile rzekła kochankowi:
„Daj mi, luby, kanareczka” 
A dziś każda swemu powié:
„Jeśli nie chcesz mojej zguby,
Więcej władzy ! daj mi, luby!”


 * 


SCENA PIĄTA - akt pierwszy
Enfant Terrible





Enfant - śpiewa na antykościelną nutę

Ha ! hultaje, precz mi z drogi,
Bo na miazgę was rozgniotę 
Nie zostanie jednej nogi 
A mam diablą dziś ochotę !
Wielu was tam? chodź tu który !
Nie wylezie żaden z dziury ?
O wy łotry! o wy tchórze !
Jutro cały zakon zburzę.

 * 


EPILOG
Premier, Prezes, Grzegorek, Elżusia
Sufler - podpowiada z ukrycia

Czy nie byłoby sposobu,
Ustąpiwszy ze stron obu,
Zapomniawszy przeszłe szkody,
Do sąsiedzkiej wrócić zgody?




Wszyscy - robią dobrą minę do złej gry

Niech się dzieje wola nieba,
Z nią się zawsze zgadzać trzeba.



z przyjemnością polecam - Malina M*

jeśli podobał Ci się ten wpis
to wejdź     i zagłosuj




  PS  


Po przeczytaniu komentarzy
z przyjemnością umieszczam tu link do filmu, w którym możemy zobaczyć Andrzeja - Art Klatera, odtwarzającego postać Cześnika




To prawdziwa frajda zobaczyć Andrzeja w tej roli ...
zresztą, nie tylko w tej


wtorek, 3 września 2013

CUD MIÓD

architektioniczny cymes
Tylko popatrzcie - historyczny projekt pałacyku, rysowany w 1873 roku.
Autentyczny, stary projekt z podpisami architekta i z pieczęciami na okładkach. Pięknie rysowane elewacje no i oczywiście rzuty.




To elewacja boczna z fantazyjną wieżą południową .
Na zdjęciu poniżej elewacja paradna, ogrodowa. W centralnej części elewacja ma ryzalit, czyli występ. Detale ryzalitu są bardzo ozdobne, podobnie jak detale wieżyczki.







.
cudowne, odręczne rysunki,
datowane - september 1873




.
Tak architekt w 1873 roku rozplanował willę.
Zauważcie, że już wtedy planowano pokój kąpielowy przy pokoju sypialnym państwa. Blisko pokoju kominkowego, żeby zapewnić błogie ciepełko pani domu. Był też ogólny badzimmetr a przy nim miejsce ustronne co to piechotą się chodzi. Na planie miejsce to przypomina naszą sławojkę, czyli wychodek z serduszkiem (patrz powyżej klatki schodowej). Były schody dla służby, łączące piętro z parterem. Widać jak funkcjonowało ogrzewanie. Do niedawna był jeszcze ponoć jeden z narożnych rzeźbionych kaflowych pieców.

W mojej pracy takie dokumenty to prawdziwy "biały kruk".
Spotykam setki materiałów ikonograficznych, planów, map, starych pocztówek i obrazów ale są to wszystko fotografie i rysunki istniejących obiektów a tu - projekt czegoś, co MIAŁO dopiero powstać !!! ...
No, najsłodszy miód na serce architekta.

Nie wiem, czy pałacyk kiedykolwiek dokładnie tak wyglądał, jak go zaprojektowano na trzech pierwszych rysunkach.




.
To najlepiej zachowany fragment obiektu.
Detal z pewnością jest pierwotny ale teraz willa ma paskudny dach, kryty papą a na dokładkę, w miejscu romantycznych lukarenek, socrealistyczne lukarny. Prześliczne, kute, koronkowe balustrady, zwieńczające mansard, walają się smętnie na strychu, delikatne, świetliste, ugrowe odcienie elewacji zostały zaciapane agresywnymi farbami emulsyjnymi - obraz nędzy i rozpaczy.






.
Dobrze, że detal na elewacji w większości ocalał w stanie pozwalającym na wykonane zabiegów konserwacji. W zasadzie niewiele trzeba odtwarzać. Gorzej z profilami ciągnionymi to znaczy gzymsami i obramieniami okien. O balkonach to już nawet szkoda mówić.




.
Drewno zupełnie przegniło. Winowajcę widać jak na dłoni. Niebo romantycznie przegląda się w balkonowej kałuży a woda drąży cegły i niszczy płytę i zżera gzymsy ... eeech, do bani z takim romantyzmem

Do wojny willa była bogatą rezydencją podmiejską. Dzisiaj to piękny pałacyk w obrębie miasta, a dokładnie mówiąc Jeleniej Góry. Po wojnie w pałacyku (willi) mieściła się szkoła podstawowa a potem jakieś jednostki oświatowe. Dość długo niszczała. W końcu zakupił ją prywatny inwestor z przeznaczeniem na pensjonat.




.
Będzie to "Pensjonat Pod Białymi Orłami"
strzegą go przecież te wspaniałe ptaszyska.

Dzięki Bogu poprzednim użytkownikom zabrakło pieniędzy na wymianę stolarki i takim sposobem ocalały panoramiczne okna z giętymi szybami. Prawdziwy rarytas, dzisiaj niewiele takich się zachowało.




Gięta stolarka okienna to jeszcze mały pikuś ale gięte szyby !
Tak zwane szyby panoramiczne, trzeba było w tamtych czasach specjalnie zamawiać i specjalnie wykonywać. Tylko niektórych bogaczy stać było na coś takiego. Właściwie to nie dziwię się tak pięknej stolarce bo przez okna było co podziwiać. Za tymi wieżowymi rozciągał się przepiękny widok na łagodne wzniesienia Karkonoszy.




.
Przez inne okna oglądać można było fosę albo park.
Zwykle takie panoramiczne, gięte szyby spotykało się w witrynach ekskluzywnych sklepów a tu - proszę, w podmiejskiej willi .    

Ocalały kryształowe, ornamentowe, szybki w zabytkowych drzwiach i piękne, barwione kobaltem szkło. Na niewielkiej, przeszklonej werandzie dawały niezwykły efekt, takiego trochę nierealnego, niebieskawego światła a właściwie błękitnej poświaty.




.
Oprócz detalu i stolarki zewnętrznej ocalały zabytkowe wnętrza. Stare drzwi , stare parkiety a nawet stare drewniane okiennice. Wnętrza, pomimo zniszczenia zachowały swój niepowtarzalny klimat.





.
I jeszcze ta klatka schodowa !!! Cudna !
Niestety, chociaż tak urokliwa to jednak chodzi się po niej kiepsko. Cóż, w dawnych wiekach państwo tylko z parteru na piętro a z piwnicy przeważnie służba po krętych schodach na poddasze biegała.
Teraz to ma być ekskluzywny pensjonat, gwiazdki i wymagający goście.




.
Na szczęście przy klatce schodowej przed samą wojną umieszczono wychodki, wychodki wyburzyć się dało, bez szkody dla obiektu, i w tym miejscu zaprojektowałam szklaną windę, wilk syty i owca cała, znaczy się Inwestor zadowolony, niepełnosprawni goście mają dostęp a Konserwator Zabytków nie dostał zawału ...
w końcu wychodki były wtórne.

Najbardziej tajemnicze są zawsze w takich obiektach poddasza.




.
Nie tylko piękne więźby ale także porzucone skarby.
Tutaj znalazły się nie tylko stare drzwi ale prawie wszystkie elementy pięknej kutej balustrady, która pierwotnie zwieńczony był mansardowy dach. Widać je w głębi, oparte o komin. Dzięki takim skarbom udało mi się przywrócić pierwotny wygląd dachu.

 A TERAZ MOJE RYSUNKI
Wykonałam je w komputerze 135 lat później !
.
Każda kreska zapisana jest "matematycznie" w technicznym programie auto-cad. Niestety, w dzisiejszych czasach romantyczne szkice nie wystarczają. Nie ma lekko !




.
Pierwszy rysunek to inwentaryzacja elewacji
(zrzut z ekranu mojego komputera).
W oczy rzucają się szczególnie brzydkie lukarny dachowe, które ktoś niezbyt umiejętnie wykonał w miejscu fantazyjnych lukarenek, które zachowały się jeszcze po wojnie. Papa na dachu, czego rysunek nie pokazuje jest tak paskudna, że woła o pomstę do nieba. Na domiar złego udaje dachówkę w buraczanym kolorze.





.
Drugi rysunek (ten powyżej) to już projekt tej samej elewacji.
Na tym rysunku widać jak zmieniłam obecny wygląd pałacyku
Z wielką radością zlikwidowałam socjalistyczny, papowy dach i zaproponowałam pokrycie z dwukolorowego łupka - jak na historycznym projekcie. Teraz można taki dostać. Paskudne, socrealistyczne lukarny zmieniłam według starego rysunku. Piękna kuta balustrada, odnaleziona na strychu, też znalazła swoje miejsce w zwieńczeniu mansardu.

Na obydwu rysunkach zostawiłam nasz znaczek firmowy. Na rysunku drugim jest też mój odręczny podpis.




.
We wnętrzu udało mi się zachować historyczny układ
no i oczywiście cudowną klatkę schodową.
Rzutów obiektu nie pokażę, bo nie wiem, czy właściciel by sobie tego życzył. Pokażę przekrój. Popatrzcie na rysunek - obok klatki, w miejscu dawnych wychodków, jest winda. Współczesna, cała przeszklona.




.
I jeszcze, zgodnie z tradycją, pokażę więźbę dachową.
Dobrze widać przenikanie elementów na rozczłonkowanej bryle obiektu.




.
Pensjonat ma piękne położenie.
Otacza go stary park i fosa. Nie ma tam wody, teraz to zalesiona skarpa z kamiennymi schodami. Przed wejściem głównym jest jednak paskudny, pusty, wyasfaltowany plac (ten czerwony prostokąt). Pod placem wybudowano po wojnie najazdowy bunkier na skład opału.. Musiałam sobie jakoś z tym paskudztwem poradzić.






.
Pensjonat miał być ekskluzywny i miał mieć spa.
Trudna sprawa, bo nie chciałam dzielić i niszczyć historycznych pomieszczeń. W końcu sposób znalazłam - pod placem wejściowym, w tym betonowym bunkrze na węgiel, zaprojektowałam podziemne spa. Żeby doświetlić wnętrze wymyśliłam fontannę. To ten ozdobny element, który "oprawiłam" w eliptyczny placyk rekreacyjny z amfiteatralnie ustawionymi ławkami. Tak jakoś, przyszło mi do głowy. Ciekawe, czy to zrealizują. W każdym razie mają zamiar.
Fontanna znajdzie się nad bunkrem, dokładnie w miejscu, gdzie zaprojektowałam wannę jacuzzi. To będzie szklana kopuła w suficie, kopuła ta, od zewnątrz, znajdzie się w centrum fontanny i będzie po niej spływała woda ... Siedząc w wannie można będzie, przez strumienie spływającej wody, widzieć niebo. Nocą fontanna będzie podświetlona. Mam nadzieję ...

 A teraz trochę zagadkowe zdjęcie :


 .
Gdyby ktoś nie wiedział co to jest, to informuję:
to jest baza kolumny, kompletnie zniszczona.
Teraz "moje" cudo tak właśnie wygląda.

Kiedyś opublikuję tę samą kolumnę po konserwacji .

z przyjemnością polecam - Malina M*

jeśli podobał Ci się ten wpis
to wejdź     i zagłosuj