sobota, 22 sierpnia 2015

GRASZ W ZIELONE ?

gram !!! masz zielone ??? … mam !
i to jeszcze jakie smakowite !!! prawdziwe … pachnące … kuszące …





          
Wąż, łakomczuszek, mnie podkusił i już zrywałam owoc ale szkoda mi się zrobiło tego cudnego meszku i robaczka. Zachwyciłam się tym darem natury i tylko ślad moich palców świadczy o planowaniu przestępstwa  …
No i cóż – nie będę Ewą, nie poznam co dzisiaj dobre a co złe …
Zostanę z własną, niemodną hierarchią wartości … i dobrze !
A gruszeczka sobie dojrzeje … hmm - a jeśli to pigwa ?



*

Grasz w zielone ? ... gram !
Masz zielone ??? … mam !!!

Dobrze jest mieć zielone, dobrze jest mieć odrobinę szczęścia !
Jak mawiał mój matematyk, co drugi głupi ma szczęście, więc nie dziwota, że tym razem zielone na mnie trafiło. Szkoda tylko, że podwójne zielone. Bo żeby pierwsze zielone szczęście oznaczało, to nie powiem.

A było to tak :
kupiłam sobie zielone, ogrodowe, krzesełko. Takie lekkie i ażurowe.
Wydedukowałam, że lepiej mi będzie siedzieć godzinami przy komputerze na takim ażurowym i "mięciutkim". Krzesełka dwa, do pary, przytargałam do domu i sama sobie jedno zmontowałam. Prezentowało się nawet ładnie, ciemnozielone w moim oliwkowo zielonym pokoju. Zadowolona z siebie ustawiłam krzesełko przy stoliku komputerowym i radośnie z całym impetem siadłam ...  no i trrrrrach, buuuum, huk !!!! krzesełko niezbyt uważnie skręcone się rozkręciło, złamało, a ja z całą siłą grzmotnęłam na podłogę .... ojjjjj grzmotnęłam nieszczęśliwie, bo poleciałam na plecy. Pal sześć niezbyt szlachetną część pleców ale za krzesełkiem stała ława, głową walnęłam z całej siły o brzeg tejże i gdyby poskładane na niej projekty nie zamortyzowały uderzenia, to pewnie bym dzisiaj tu nie pisała.



 Pani Ziemia zrobiła sobie USG 
na zdjęciu maleńkie Zielone Szczęście

.
Dobrze jest mieć zielone, dobrze mieć odrobinę szczęścia !
Jak walnęłam w głowę to ciemno mi się w oczętach zrobiło, gwiazdy zobaczyłam i nie były to wcale gwiazdy zielone ! No, czarna rozpacz ! Leżę i kwiczę i próbuję, czy cała jestem ... W czarnej rozpaczy zielone zaświtało - chyba cała ! ale wstać niestety nie da rady, okruszek to ja nie jestem, nogi zaklinowały się pod komputerowym stolikiem, pod kolanami mam połamane krzesło, które wbija się w nogę i w żaden sposób nie daje się wyciągnąć. I jeszcze ta ława pod głową ! Bądź tu mądry i pisz wiersze, a jeszcze wykombinuj, jak ustawić swój środek ciężkości, żeby wstać. Nikt mi pomóc nie mógł, bo o tej porze w domu tylko Mamcia i ja a Mamcia przykuta do łóżka, bo ma skrzep. Oczywiście przyleciała do mnie przerażona i chciała mi pomagać, no tylko tego brakowało !!! Kombinowałam jak koń pod górę ale, że w zielone gram i zielone szczęście mam, to jakoś w końcu wykombinowałam. Opierając się na jednej nodze, na tej w którą nie wbijało się krzesło, przewróciłam się na przód a potem na czworakach dotarłam do wersalki ... zresztą zielonej wersalki. Byłam uratowana ! Jeszcze tylko musiałam przeboleć ogromniaste siniaki i naciągnięte ścięgno. Potem był szlaban na komputer i nieoczekiwane wakacje, musiałam przeleżeć kilka dni w łóżku bo się zapalenie żyły przyplątało. Ale się w końcu odplątało no i jestem !

Grasz w zielone ? - gram !
Masz zielone ? - mam !
i całe szczęście !!!
jak mawiał mój matematyk (...)
reszta jest milczeniem



*


                  z przyjemnością zielone polecam  Malina M *                   

strona liiil  
 

piątek, 7 sierpnia 2015

PÓŁ ŻARTEM

ćwierć na serio, czasem od niechcenia
jak w sieć łapię w obiektyw ulotne wrażenia



.
Zapach pomarańczy ... gorzki zapach ziemi ...




.
To tylko żart, mrugnięcie powieką ... juro skoro świt wrócę ...





.
Czarna kawa ze szczyptą kardamonu ... Cynamonowe Wzgórze.





.
Samotny jeździec z głową w chmurach ...
Don Kichot to, czy może Romeo od czarnych owiec ?


 .
Za chmurą chmura, kosmiczna awantura ...
drony szaleją, chmury się śmieją



.
Budyń waniliowy z sokiem malinowym ... a gdzie jest malinowy król ?
siedzi sobie za chmurą i wylewa za kołnierz malinową naleweczkę




 .
Trochę mineralne to niebo ... oko tygrysie, czy może piasek pustyni ???



 .
Błękitna chwilo trwaj ... i trwaj ... i trwaj ...




.
Oj - groźnie się zrobiło ... coś się niebo się nachmurzyło ...


.
Farbkę do bielizny aniołowie zmieszali i do akwarelki dodali ....
pejzaż miał być liryczny ale wyszedł dynamiczny ... nieco



.
A teraz całkiem na serio - jutro będzie nowy dzień ...
znowu słońce zajdzie nad naszym zachwytem
będą pachniały rumianki i skoszona łąka ...


*

  
                       z przyjemnością polecam  Malina M *                          

strona liiil  

sobota, 1 sierpnia 2015

SIERPNIOWE SUPLIKACJE

od powietrza głodu, ognia, wojny ...
i od nienawiści zachowaj nas Panie

od przyjaciół, co udają, że nie widzą,
od wrogów, co przyzwoitość depczą
od naszej pogardy  i od tej najgorszej,
od obojętności, zachowaj nas Panie

i daj nam oczy, co widzą, gdy widzieć nie chcą
i ręce otwarte, gdy w pięść chcą się zacisnąć
i daj sumienie, co krzyczy, kiedy sny spokojne
i jeszcze pamięć daj o Nich ...



W GODZINĘ W
ZATRZYMAJMY SIĘ, BY ZŁOŻYĆ IM HOŁD
przystańmy, zastanowić się nad sobą



KUZYN EDEK
zdjęcie zrobione w sierpniu, tuż przed Powstaniem
Walczył ,wszedł do kanału i nigdy już nie wyszedł.
GLORIA VICTIS


Dla mnie to dzisiaj pamięć a dla Jego Matki ??! Siostra mojego Dziadzia do końca życia czekała, do końca wierzyła, że wróci ... dla Niej miłość nie zginęła pod pokrywą kanału, czas nigdy rany nie zabliźnił ... to jest niewyobrażalne ale takie są nasze matki.




.
A przecież był taki zwyczajny, jak my. Miał siostry, ciepły dom, ulubionego psa, zwykłe życie, przecież kochał i był kochany, a jednak poszedł,  nas stos rzucił to wszystko, co kochał, bo tak było trzeba, bo Matka-Ojczyzna była w potrzebie, bo tak mu sumienie kazało, a może honor, a może zwykła przyzwoitość, a może poszedł bo to był zryw, zew wolności ... wszedł do kanału, jak wchodzili wszyscy. Może wcale nie rozważał, czy wyjdzie, a może przeciwnie ? może musiał zwalczyć strach ? przemóc dziką i zachłanną chęć życia ? Był przecież taki młody ... 

Chwała tym, którzy wchodząc nie wiedzieli czy wyjdą !
chwała tym, którzy wchodzili, choć wiedzieli że nie wyjdą !
chwała tym, którzy robiąc rzeczy zwykłe robili rzeczy wielkie

Im chwała, a nam ?
Co my jesteśmy Im winni ?

Zastanówmy się nad sobą, na ile jesteśmy w stanie coś poświęcić dla ogółu, dla kogoś innego, na ile zrozumieliśmy tych, którzy to potrafili w stopniu najwyższym. Dzisiaj coraz więcej przed nami wyzwań. Ot, choćby uchodźcy.  To nie jest prosta sprawa, to nie jest łatwy wybór. To kosztuje. Nie, nie mówię o pieniądzach, to kosztuje czasem przekroczenie siebie, przekroczenie własnych uprzedzeń, przekroczenie własnego strachu.
Ale kto ma to zrobić jeśli nie my, którzy wiemy co znaczy być tragicznie zostawionym własnemu losowi. My mamy żal i pretensję, że wtedy zostaliśmy tak okrutnie sami a przecież ci, co nam mogli wtedy pomóc kalkulowali, rozważali, układali się i patrzyli ... Stali po drugiej stronie rzeki, po drugiej stronie granic. A teraz my. Stoimy po drugiej stronie morza. Pewnie, że to nieporównywalne, ale - kto jest wierny w małej rzeczy będzie i w wielkiej powiada Ewangelia. 

Tyle ludzi ucieka z samego dna piekła. Ktoś im musi pomóc. Wszystkim, nie tylko chrześcijanom. Taki sam strach, ból i głód czuje  dziecko muzułmańskie jak i chrześcijańskie. Boimy się obcych, no boimy się, taka bywa natura, ale strach i obawy można przezwyciężyć, można wyleźć ze skorupy. Wszystko może się zdarzyć, mogą się nie przystosować, może być tak, jak gdzieś tam jest ... może, ale nie musi, jak się na nich wypniemy to zdarzy się na pewno. O ironio - najbardziej przeciwni tej pomocy są ci, co teoretycznie, z zamkniętymi oczami, powinni pomagać, wszak nazywają siebie prawdziwymi katolikami, w przeciwieństwie do takich be katolików, jak ja. I co ? przyszła pierwsza próba. Padło - sprawdzam ! i ...  klapa na całej linii. Stanowczy sprzeciw, najpierw należy zająć się swoimi, jak swoim się odpowiednio byt poprawi, to potem można ratować życie innych. Przekalkulowali, przemyśleli wszystkie ewentualne własne straty i spokojnie za morzem stoją ... i patrzą ... Że Papież wołał, że apelował, że prosił, że o wielkim cmentarzysku mówił, co tam Papież, pechowo Unia powiedziała to samo, a oni diabła słuchać nie będą. Podobno ci uchodźcy to zagrożenie dla nas, dla naszych dzieci i wnuków. Z niedowierzaniem słuchałam tyrady, jaką wygłaszał w tej sprawie pan Gowin. Ej chłopie, pomyślałam sobie, dla naszych dzieci i wnuków największym zagrożeniem to możemy być my sami, jak je na egoistyczne potwory wychowamy. 

Podobno z nas miłosierni chrześcijanie ? dla kogo ? dla siebie ? dla swoich ? dla tych, co nam mogą tylko dać, nigdy zabrać ? Trochę interesownie egoistyczne to miłosierdzie.
Nie udawajmy, że nie widzimy. Bo nam tak wygodnie ? bo nam dobrze ? bo nasza chata z kraju. Dziękujmy Bogu że nam życie tylko takie wyzwania przyniosło. Oni, ci w 44-tym, nie byli inni od nas a jednak od Nich zażądano tak wiele. My tylko musimy wyzbyć się wygodnictwa, egoizmu i strachu o siebie. My tylko musimy zauważać trochę dalej, niż nasz czubek nosa, niż nasza bezpieczna granica ... Musimy ???  a może nam wszystko jedno, może od odwagi i sumienia to byli Oni, ci z 44-go, może już za nas całą normę wyrobili ? 

Jeśli teraz nie potrafimy rzeczy nie tak znowu wielkiej, to  nie wzruszajmy się Ich wielkością, nie lejmy łez, nie śpiewajmy tamtych piosenek, bo wszystko to psu na budę, niczego się od nich nie nauczyliśmy ...

Każdy ma wroga na miarę swojego czasu. Obyśmy nigdy nie stali się wrogami dla samych siebie. Im jesteśmy to przecież winni.


 *


zapraszam na nowy wpis do "kresowegodrzewa"


  
                            z refleksją polecam  Malina M *                               

strona liiil