czwartek, 2 maja 2019

WITAJ MAJ





WITAJCIE MAJÓWKI

ptaki fruwają, chrząszcze brzmią w trzcinach
a szanujący się mieszczuch co robi, gdy w sercu maj ?
no, co robi ?

Szanujący się mieszczuch zaczyna marzyć o jednym. Ech, wyrwać się z zamkniętego pudełka, nabrać w płuca powietrza ! oddychać ! oddychać ! Usiąść na kawałeczku trawy i niech tam nawet gad użre ! na zdrowie ! Tak było, jest i będzie. Lata lecą, czasy się zmieniają ale szanujący się mieszczuch wcale. Bo majówki Kochaneńcy, to wcale nie nasz wymysł. Na majówki jeździło się już od niepamiętnych czasów. Najlepiej do wód !




Na tym urokliwym, przedwojennym, zdjęciu moja Mamusia, mała wesoła dziewczynka, zażywa świeżego powietrza na rodzinnej majówce.  U wód. A ta wielka szumiąca woda to wodospad Zarwanica niedaleko Złoczowa. Ech - piękne były wtedy majowe Kresy ... zwłaszcza gdy sady zakwitły.




.
Bywało, że takim powozem do tych "wód" się jechało
Fiakier na koźle, latarnia wypucowana, panie z parasolkami a panowie w kapeluszach. I koniecznie hmmm, suknie prosto od modystki ! To dopiero były wymysły i fanaberie. Szkoda, że jeszcze w krynolinach i we frakach na tę łąkę nie jechali … w sam raz na krowie placki. A tenisówki, spodenki i wyciągnięty sweter to nie łaska ? Pełen luz, a nie takie tam sukieneczki w kropeczki i majteczki po samą szyję. Upss, przesadziłam – po szyję nie, ale czy przypadkiem po kolana to już nie jestem pewna.
Lata lecą, czasy się zmieniają a szanujący się mieszczuch wcale. Bo jak już te wody mu się nudzić zaczynały to innych rozrywek majowych szukać zaczynał. Rodzinnych, ma się rozumieć. A co się wtedy robiło, gdy rodzinną rozrywkę znaleźć się chciało ?






.
Ano, moi kochani, wtedy:
się zamawiało furmankę u gospodarza, się pakowało na furę z całym dobytkiem i dobrodziejstwem inwentarza, się wyruszało w plener, na wieś, do lasu, nad rzekę, gdziekolwiek, byle jak najdalej od rozgrzanych murów miasta. Jak to się dzisiaj mówi (brrrr) - jakiś TRAWING, jakiś KOCING, a nawet jakiś ŁOMŻING ... Lata lecą, czasy się zmieniają, a szanujący się mieszczuch wcale. Szanujący się mieszczuch na majówce jeść musi ! skąd niby te dzisiejsze grillowania ?



Takie, na przykład, śniadanko na trawie. Może majowe, może sierpniowe. Ach, te koszyki pełne wałówki. Nigdzie przecież tak chlebuś nie smakuje jak pod sosnami. Nigdzie pieczeń tak nie pachnie. Zupełnie jak dzisiaj. Tylko wąsów dzisiaj jak na lekarstwo. Ale im smakuje !!! Przedwojenna kiełbasa do dzisiejszej całkiem podobna. Przynajmniej na oko. A może nie ? Może się mylę ? może to nie kiełbasa, a przedwojenny salcesonik ? 

Ten pan w ciemnym garniturze to mój Dziadziu, obok mała dziewczynka z wielką kokardą, to moja Mamcia Danusia, a obok niej Babcia Waleria.



Obiad to była sprawa skomplikowana. Obiad się zamawiało w karczmie, u  zaprzyjaźnionego Żyda. U Żyda wiadomo - jedzenie pycha a i łomżing nie do pogardzenia. Dla wygody stół się przed karczmę wystawiało i było wesoło. Nawet smaczne kąski dla psa się znachodziły. Bo pies dla mieszczucha zawsze był bardzo ważny. Dzisiaj też.



.
Kocing rodzinny nad wodą. Pradziadzio Franciszek, ten, co zmarł później na Syberii, w najlepsze ogrywa swoje dwie córeczki. Córeczki niezbyt są zmartwione, bo maj w głowie panien się maił ... a wiadomo - kto nie ma szczęścia w kartach, ten ma ... nooo, tego bożek Amor nie omija.






.
Tutaj, dla odmiany, trawing, taki bardziej artystyczny trawing.
Zdjęcie z czasów gdy moi dziadkowie dopiero zaczynali nieśmiało myśleć o wspólnym życiu. A na zdjęciu cyganeria, lekko zbuntowana "młodzież" czyli panienki i kawalerowie - modnie ubrani, z nieodłącznym, modnym papierosem. I te instrumenty muzyczne ! Bo na trawingu to zawsze się śpiewało. I na patriotyczną nutę, i na liryczną, i na niezbyt przyzwoitą też. Gitary, mandolina, patefon na korbkę. Pełnia szczęścia !



Ta szczuplutka pani, pierwsza od lewej, to moja Babcia,
po prawej Dziadziu i mała Danusia

Piękne były wtedy majowe Kresy ... zwłaszcza gdy wiśnie zakwitały. W Złoczowie wiśni w ogrodach zatrzęsienie. A dookoła Złoczowa jary i kwitnące sady. Woroniaki i Zazule. Na Woroniakach dziadziu pszczoły u gospodarza trzymał. U serdecznego przyjaciela z czasów wojny. Gdy przychodziła wiosna zabierał Danusię do Jasunia . Tam, na wsi, dla małej dziewczynki był raj. A jeszcze Jan, znaczy Jasunio miał dzieci w tym samym wieku. To dopiero się działo! biedne pszczoły ...

Niestety, te majówki na zdjęciach, to ostatnie takie szczęśliwe wycieczki. Minęło kilka miesięcy i mała dziewczynka z fotografii radośnie wołała biegając po ogrodzie – tatuś, tatuś, z nieba lecą srebrne cygara ! Cygara spadły, miały zapach fosforu. W proch zamieniły tamten świat. I nie było już powozu i stangreta, ani śmiesznych koronkowych parasolek, ani sukieneczek w kropki, ani majtek do kolan. I nie było Kresów. Została tęsknota. Wracam uparcie do tamtego świata. Do świata, który jest cząstką mnie. Jest coś takiego w mnie, że chociaż tu się urodziłam tam ciągnie mnie jakiś niewidzialny magnes …


*

Ech majówka !
ptaki fruwają, chrząszcze brzmią w trzcinach
a szanujący się mieszczuch co robi, gdy w sercu maj ?
no, co robi ?

ano siedzi przy komputerze
i opisuje co robił drzewiej jego
szanujący się przodek



                       z przyjemnością polecam  Malina M *                          

strona liiil  

19 komentarzy:

  1. Klik dobry:)
    Dołączam do tych dawnych majóerk uwiecznionych na cudnych czarno-białych fotografiach. Nie mam już sukni w groszki z białym żabotem, ale mój kapelusik jak najbardziej ujdzie w tym zacnym towarzystwie. :)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Errata.
      MAJÓWEK miało być, a nie majóerk.

      Usuń
  2. Witaj Aniu.
    Fajne to były czasy i kawał historii.
    To se ne vrati. Czas płynie i obyczaje się zmieniają i nie ma już zaprzyjaźnionych żydowskich karczmarzy.
    Lubię fotografie czarno-białe.
    Pozdrawiam majowo.
    Michał

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowne wspomnienia...Aż łezka nostalgii za dzieciństwem się kręci w oku...

    OdpowiedzUsuń
  4. Moja mama wspominała potańcówki na rynku i beztroskę majowych wycieczek :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. A Pan Tuwim wszystko to opisał wierszem
    "A polski bez jak pachniał w maju
    w Alejach i w Ogrodzie Saskim,
    W koszach na rogu i w tramwaju,
    Gdy z Bielan wracał lud warszawski!
    Szofer nim maił swą taksówkę
    Frajerów wioząc na majówkę,
    Na trafkie, pifko i muzykie;
    Gnał na sto jeden, na rezykie;
    A wiózł śmietankie towarzyskie:
    Kuchtę Walercię, tę ze Śliskiej,
    Burakoszczaka z Czerniakowskiej
    i Józia Gwizdalskiego z Wolskiej.
    Byli spocone i zziajane
    I wszystka trzech w drebiezgi pjane,
    I jak jechali bez Pułaskie,
    Fordziak w latarnię wyrżnął z trzaskiem,
    I przebiegł (tyż pod gazem krzynkie)
    Flimon szarpany za podpinkie.
    Szofer czarował go natralnie,
    Że on zapychał leguralnie
    I "Niech ja skonam, niech ja skonam
    (Zawsze dwa razy! rzecz stwierdzona),
    Skoro jeżeli znakiem tego
    Nie jest to wina bzu danego,"

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeczytałam; łezkę uroniłam; westchnęłam - ech życie! jakże różny los pisany każdemu.
    pozdrawiam majowo :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak te czasy się zmieniają, ludzie się zmieniają a maj ciągle ten sam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Malinko,jesteś absolutnie i bezwzlędnie wspaniała!
    Kocham Cię straszecznie!

    OdpowiedzUsuń
  9. POŻEGNANIE TAMTEGO ŚWIATA.
    Pamięć o utraconym Mieście.
    Fragmenty zdarzeń. Budynków. Ulic.
    Koncerty orkiestry pułkowej na grobli.
    Mój pies przybłęda. zastrzelony w czasie deportacji na Sybir.
    Fotografie z dawnych lat.
    Zmartwychwstały świat, w którym żyliśmy.
    Postacie światłe, bliskie sercu.
    Nie znałem Ich. Tęsknię za Nimi.
    Przemawiają, kroczą ulicami miasta.
    To już senne widziadła.
    Znów jestem razem z gęsiami Mamy. Szczypały po nogach.
    Mądrymi kaczkami.
    W przestworzach orły i jaszczębie,
    podkradałi Mamie kury.
    Wiewiórki na drzewach przy lotnisku.
    Żabie koncerty w szuwarach na stawie.
    Na rynku Oficerowie w galowych mundurach,
    z szablami u boku,
    Prowadzą pod rękę piękne Damy.
    Chciałem być oficerem.
    Z piersią pełną, jak oni, orderów.
    To byli oficerowie 51 pułku piechoty.
    Nie wiedziałem jeszcze, że któregoś, najbliższego
    wrześniowego dnia, będą krwawili i ginęli pod iłżą.
    Będą mordowani przez ukraińskich zbrodniarzy,
    Nie wiedziałem, że osierocą swoich bliskich i nas,
    że staniemy się bezbronnymi ofiarami
    zwyrodniałych ukraińskich morderców,
    oraz stalinowskich i faszystowsko - niemieckich satrapów,
    którzy przeistoczyli nas w niewolników,
    porywanych do katorżniczych prac na Syberji
    i w niemieckich zaściankach.

    A.T

    OdpowiedzUsuń
  10. Moją współczesną majówkę opisałem TUTAJ.
    Haniu, wyliczyłaś święta wg dat - 1, 2, 3 maja.
    1 i 3 maja to święta historyczne. 2 już powoli wpisuje się w historię, mija bowiem 15 lat od jego ustanowienia.
    Ale i kolejny dzień według mnie wymaga zapisania go do panteonu ważnych dni. Dla jednych wystarczającym powodem będzie Dzień Strażaka, dla innych jest to międzynarodowy Dzień Gwiezdnych Wojen.
    Dla mnie to tylko a może aż - rocznica ślubu!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Pięknie opisałaś Aniu rodzinną majówkę ,co to były za czasy..Z przyjemnością popatrzyłam na fotografie Twojej Sagi Rodzinnej♥ Szkoda ,że przeminęło..ale czasu nie cofniemy.My na obczyźnie ,mogliśmy jedynie popatrzeć w TV co się dzieje w Polsce..w tych dniach.Pozdrawiam cieplutko♥♥

    OdpowiedzUsuń
  12. Pięknie, że masz takie zdjęcia, absolutnie rozumiem Twój sentyment. Ja z kolei na trzecim zdjęciu dostrzegłam ciemną postać spracowanej chłopki i pomyślałam sobie ciepło o niej. To nie mój rejon, ale właśnie ktoś taki mógłby być moim przodkiem. Lata grzebania w ziemi, a zdjęcia jedynie przypadkowe. I te przekonania głoszone z ambon, żeby nie przodować w pysze próbując zmienić swój los, bo Bóg wiedział najlepiej gdzie poumieszczać ludzi ...

    OdpowiedzUsuń
  13. CIEPŁO POZDRAWIAM PANI ŚWIECHNO.

    REQUIEM MOJEJ MAMIE.
    Rynek. Ratusz z zegarem.
    Sklep żydowski ubogi.
    Handel prosty. Wymienny. Masło. Mleko. Śmietana.
    Nafta. Cukier. Zapałki. Kilka groszy do ręki.
    Oszczędzała Mama. Grosz do grosza zbierała
    W świecie groszowym. Z niegroszowymi problemami.
    Cieszyła się Mama porannym słońcem.
    Bezkresnym łanem pszenicy. Miłością gęsi i kaczek.
    Swoim światem groszowym
    Z niegroszowymi problemami.
    Póżny sen. Wczesny świt. Widły. Gnój.
    Letni skwar. Słota. Mróz.
    Sybir w nagrodę.
    Chłopska dola Mamy w świecie groszowym
    Z niegroszowymi problemami.
    Na rozstaju dróg krzyż kamienny biały.
    Jabłoń płonie wiosną.
    Miałem Mamę niegroszową,
    Ale Ona o tym nie wiedziała.
    A.T

    OdpowiedzUsuń
  14. Piękna rodzinna sielanka. Nikt wtedy nie wspominał też o pieprzonych kleszczach, które dzisiaj są problemem.

    OdpowiedzUsuń
  15. Nawet sobie nie wyobrażasz jak się wzruszyłam. Mój ojciec był warszawiakiem, matka pochodziła z Wielkopolski,więc o Kresach wiedzieli z książek tak jak ja. Dlatego serdecznie dziękuję, za te sentymentalną podróż, tak pięknie zilustrowaną cennymi zdjęciami. Uściski dla Ciebie i "dziewczynki z kokardą".

    OdpowiedzUsuń
  16. Trochę mi z tym nie do twarzy,
    ale lubię i pomarzyć.

    OdpowiedzUsuń
  17. Lepiej nie być ćwokiem,
    Lepić z Nowym Rokiem.
    Ilość tu nieliczna
    Chociaż koniec stycznia.

    OdpowiedzUsuń