Czarne chmury, ciemne tumany, a ja, jak to dziecko we mgle ...
tak pomyślałam sobie, kiedy pierwszy raz przeczytałam opracowanie konserwatorskie. Dotyczyło rzeźby. Z obrazami było jeszcze gorzej ! Co czwarte zdanie mina , kompletnie nie wiedziałam o czym mowa. Terminy dla mnie jak z księżyca.
Ale czas płynął, czarna magia nabierała kolorów, mgła coraz częściej opadała, a na jej miejsce pojawiał się podziw. Podziw dla ludzi, którzy umysłem, sercem i rękami dokonują cudów. Bo dla mnie to jak cuda. No popatrzcie tylko sami. Niewiarygodne, a jednak prawdziwe !!! Zdjęcia oczywiście nie są moje, zeskanowałam je sobie z konserwatorskiego opracowania. Chciałam, żebyście się też zachwycili. Szkoda, żeby takie "dowody" tylko spały w szufladzie. Patrzymy na odrestaurowany obraz i niby nic takiego nie widzimy, obraz, jak obraz, ale tylko do chwili, gdy zobaczymy jaki był jeszcze do niedawna.
DROGA KRZYŻOWA
STACJA TRZECIA
Oglądałam ten obraz wiele razy, wisiał na ścianie kościoła i prawie tam straszył. Właściwie to nic już na nim widać nie było. Że to stacja Drogi Krzyżowej można było wydedukować tylko z tego, że wisi między innymi obrazami, mniej zniszczonymi, inaczej ciężko by było. Na zdjęciu, przy dodaniu kontrastu, jeszcze coś prześwituje, ale w naturze - mgła.
Dociekliwa jestem z natury, ale w tym przypadku z dociekania wyszło mi tylko niezbicie, że Poirot ze mnie żaden, nie mówiąc już o Pannie Marple. Patrzyłam na biedaka i zastanawiałam się: co takiego mu się przydarzyło? mniejsza o dziury, ale dlaczego biedak tak wyblakł ? dlaczego te kolory "zdechły" całkowicie ? przecież w kościele nie ma aż tak mocnego światła, przecież stare farby są trwałe ? Niestety, bez wiedzy dedukcja prowadzi na manowce. Nic mylniejszego, niż to, do czego doszłam. Kolory wcale nie "zdechły". Pokazały się w całej krasie po konserwacji.
Możliwe ???
Możliwe.
Zdjęcia wyżej robione są "in situ" czyli na miejscu, w kościele, tam gdzie obraz wisiał przed i wisi po konserwacji. A teraz pokażę zdjęcia, robione w pracowni konserwatorskiej, po wyjęciu obrazu z ramy. Żeby lepiej można było porównać wykadrowałam zdjęcia. To, co oglądamy to jest dokładnie ten sam fragment obrazu. Przed i po.
*
Wystarczyło , że zaczęłam czytać opracowanie i od razu mi się rozjaśniło. Już wiedziałam, co biedakowi się przytrafiło. Mikroorganizmy !!! Farby nie padły, po prostu pokrył je biały nalot, w dodatku żywy. Pewnie dobrze tym organizmom było, skoro tak się mnożyły. Popatrzcie teraz na obraz przed konserwacją. Warstwa malarska jest tu zupełnie nieczytelna, w całości zasłonięta białawym nalotem mikroorganizmów. A jeszcze te rozdarcia i ubytki płótna podobrazia - koszmar !
KILKA SŁÓW O TYM
JAK KONSERWUJE SIĘ
OBRAZY
No to ruszamy z pokazaniem żmudnego i skomplikowanego procesu konserwacji. Na początek małe wyjaśnienie - obraz nie ma, jak to sobie myślałam, przodu i tyłu. Hhmm - wiedziałam, że moneta, czy medal, ma awers i rewers, z tego opracowania dowiedziałam się, że obraz ma
LICO i ODWROCIE. Dowiedziałam się też, że jest warstwa malarska i podobrazie. Warto czasem cię czasem dowiedzieć. Po co ? no po to, żeby wiedzieć.
BADANIE
Najpierw konserwator, zajmujący się obrazem, wykonuje tak zwaną kwerendę, czyli poszukuje wszelkich możliwych danych, ze wszelkich możliwych źródeł i określa wszelkie możliwe do określenia rzeczy: wiek obrazu, autora, warsztat i na koniec koleje losu obrazu, od powstania to teraz. O naszym obrazie wiadomo z badań, że jest późnobarokowy, powstał w osiemnastym wieku, najprawdopodobniej w warsztacie śląskim. Nie jest wiadome w jakich okolicznościach pojawił się w kościele. Nie jest też znany autor. W przeszłości obraz był już konserwowany. Efektem tej konserwacji było powleczenie odwrocia warstwą minii.
Następnie wykonuje się dokładną inwentaryzację fotograficzną obrazu i ocenia jego stan techniczny. Ten obraz, jak widać, był w stanie tragicznym. Pokrywający go welon mikroorganizmów, zabrudzeń i zniszczony, „oślepły” werniks sprawiały, że malowidło było niewidoczne. Widoczne były za to zniszczenia warstw malarskich: przetarcia, ubytki, złuszczenia, przebarwienia i zaplamienia. Podziurawione, zdegradowane płótno nie pełniło już funkcji nośnej dla malowidła – rozrywało się pod własnym ciężarem, cała powierzchnia była pofalowana.
Potem następują badania stratygraficzne i chemiczne. Do badania pobiera się niewielkie próbki. W maleńkim skrawku obrazu niewiele widać gołym okiem. Grubość poszczególnych warstw malarskich mierzy się w dziesiątych i setnych częściach milimetra. Dlatego trzeba gagatki dać pod mikroskop. Dopiero w wielokrotnym powiększeniu można dokładnie poznać stratygrafię obrazu – czyli rozróżnić poszczególne warstwy malarskie. Dzięki temu możemy poznać materialną budowę obrazu. Nasz obraz ma kilka warstw technologicznych, tworzących dwie warstwy chronologiczne: 1* - oryginalną i 2* - wtórną.
Tak oto się te warstwy układają:
1*- Werniks nałożony w grubej warstwie
1*- Warstwa malarska oryginalna w technice olejnej, nakładana grubo
1*- Warstwa zaprawy oryginalna, podbarwiana na kolor brunatny
1*- Oryginalne płótno lniane. Grube, o gęstym splocie
2* - Warstwa minii (wtórna), nałożona na odwrocie
Potem to już do akcji przystępuje chemik i bada czym posługiwał się artysta, tworząc kolejne warstwy dzieła, co stosował do zagruntowania płótna, jakich farb używał do malowania, jakim werniksem zabezpieczył obraz przed niszczeniem. Niestety, nawet mikroskop niewiele czasami pomaga. W świetle widzialnym kolor jest, jaki jest. Nic tu się nie da wykombinować. W sukurs badającemu przychodzi więc technika, a dokładniej promienie UV. Okazuje się, że światło ultrafioletowe bardzo rozszerza zakres informacji o strukturze obrazu, nie tylko o warstwach malarskich, ale też o podkładach, klajstrach, werniksach. No i wszelkie utajone mikroorganizmy świecą się na pomarańczowo, jak wściekłe !
.
To jest właśnie fotografia wykonana w świetle UV. Widać tu jeszcze warstwę niedoczyszczonego werniksu. To stary werniks, w opracowaniu nazywa się go oślepłym werniksem.
PRACE WSTĘPNE
Pierwszą czynnością, którą wykonał przy tym obrazie konserwator, było zabezpieczenie wykruszeń warstwy malarskiej, wokół uszkodzeń płótna, przez podklejenie tak zwaną bibułką japońską. Potem nastąpił demontaż obrazów z ramiaków. Okazało się, że ramiaki niestety są wadliwe.
OCZYSZCZANIE
Kolejnym zabiegiem, który musi wykonać konserwator, jest czyszczenie obrazu. Trzeba było usunąć wszelkie zabrudzenia: kurz, tłuszcz, mikroorganizmy którymi pokryte jest malowidło. Oczywiście nie przy pomocy wody i mydła. Do tego jest cała gama środków chemicznych. Mieszaninę dobiera się do każdego dzieła indywidualnie. Inną do czyszczenia, inną do zdejmowania warstwy werniksu. Tu lico obrazu oczyszczone zostało z zabrudzeń, oślepłego werniksu i przemalowań za pomocą mieszaniny: etanol + aceton + octan etylu. Oczyszczanie przebiegało wieloetapowo, a powierzchnia była neutralizowana terpentyną. Trzeba było też jeszcze doczyszczać niektóre fragmenty innym, specjalistycznym preparatem. Jednocześnie z oczyszczaniem sklejano rozdarte płótno podobrazia.
Na zdjęciu usuwanie chemiczne mikroorganizmów i nalotów pleśni z powierzchni obrazu a przy okazji dezynfekcja. Fragment obrazu już pięknie odsłonięty. Na odwrocie obrazu, nie wiadomo dlaczego, znajdowała się minia i to gruba warstwa. Usuwanie tej warstwy za pomocą skalpela widać na pierwszym zdjęciu (na samej górze,w popielatej ramce).
PRASOWANIE, DUBLAŻ I KONSOLIDACJA
To zabiegi, którym poddawany jest oczyszczony obraz
dublaż - podklejanie
konsolidacja - scalania warstw, łuszczących się płatków farby
Te tajemnicze zabiegi przeprowadza się na tajemniczym próżniowym stole dublażowym. To specjalny stół, zbudowany ze stali kwasoodpornej. Stół ma wbudowane grzałki, bo procesy konserwatorskie wykonuje się w podwyższonej temperaturze. Substancje konsolidujące wprowadza się do obrazu pod zmniejszonym ciśnieniem, do tego służy pompa próżniowa. Nie zawsze konserwatorzy dzieł sztuki stosują takie same substancje, jakich używali dawni artyści. Czasem stosuje się taki historycznie uzasadniony dublaż na klajster (klej z wody i mąki). Jednak klajster nie zawsze jest możliwy, bo łatwo podlega atakom mikrobiologicznym. Przy zwiększonym zagrożeniu korzysta się więc z materiałów nowej generacji. W przypadku naszego obrazu wykonano dublaż na masę woskowo - żywiczną. Obraz układano na stole próżniowym, licem w dół.
Fragment w trakcie konserwacji, po oczyszczeniu lica, sklejeniu rozdarć i uzupełnieniu ubytków płótna.
UZUPEŁNIANIE UBYTKÓW
Po impregnacji i prasowaniu obrazów na stole niskociśnieniowym można już uzupełnić ubytki zaprawy podbarwianym kitem emulsyjnym z dodatkiem pigmentów. Można też wkleić protezy płócienne i przystąpić do naprawy, oryginalnej substancji obrazu. Ubytki płócien na odwrociu uzupełnia się przez nałożenie warstwy masy papierowej, którą tworzy pulpa papierowa i odpowiednia zawiesina.
.
Obraz po oczyszczeniu, sklejeniu rozdarć i uzupełnieniu ubytków płótna.
KONSERWACJA ESTETYCZNA
Na koniec obrazy montuje się na prawidłowo wykonane blejtramy, nakłada werniks pośredni, uzupełnia warstwy malarskie odpowiednimi farbami olejnymi z domieszką terpentyny i werniksu. Trzeba tu mieć oko, rękę, wyjątkowe wyczucie koloru no i talent. Jeszcze tylko nałożenie ostatniej warstwy werniksu i ... koniec
FINIS CORONAT OPUS
MOŻEMY PODZIWIAĆ !
W całym tym procesie najbardziej tajemniczym określeniem była dla mnie: impregnacja na 3% klej króliczy. Przy najbliższej okazji dopytam konserwatora, co to zacz ten króliczy klej. I jeszcze dopytam co to oślepły werniks, już wolę nie dedukować. Jak się tego dowiem, to powiem.
NA KONIEC ZESTAWIŁAM:
.
Czarna magia ??? nie !
wiedza i talent.
*
z przyjemnością polecam Malina M *
Niesłychane po prostu, a przede wszystkim tak ciekawe to sprawy, że przeczytałam z zapartym tchem.
OdpowiedzUsuńMNIE TEN TEMAT zafrapował dlatego przebrnęłam powoli przez wszystkie miny, przy różnych okazjach o różne rzeczy pytałam, bo z samego czytania nic by nie było...
Usuńlubię wsadzać nos w takie sprawy :-)
Oj Szkoda ze jeszcze nie dodałaś /bo kto to wie ?/ ze to praca mozolna,niebezpieczna/środki chemiczne i to często z gatunku trucizn/,lub praca na wysokości kilku pieter, ruchomych rusztowań w pozycji"wymuszonej" na leżąco lub z rekami uniesionymi nad głowa.I tak, dzień w dzień, przez niekiedy, wiele lat,
OdpowiedzUsuńA mnie jest zal, a ja się dziwię, dlaczego obok odrestaurowanego dzieła,na ścianie nie wisi nazwisko tego/tych/co prace te prowadzili.Przecież to powód do dumy a zarazem reklama umiejętności.To ze pozostaje przy tym przebogata dokumentacja zdjęciowa z podaniem metod i użytych materiałów nie wątpię Ale to głeboko w szufladach "właścicieli"
Nigdzie nie spotkałem sie z taka "wiadomością"Dlaczego? Czy to nasze takie narodowe "nie chwalić się i bliźniego swego"
Jesli będziecie kiedyś na Węgrzech w miejscowości Ópusztaszer - /miejscowość i gmina w środkowych Węgrzech położona w dolinie Cisy na Wielkiej Nizinie Węgierskiej, w komitacie Csongrád./ zajrzyjcie do skansenu gdzie jest skansen historyczny, w którym następnie umieszczono panoramę przedstawiającą zajęcie Wielkiej Równiny Węgierskiej przez Węgrów pod wodzą Arpada. Panoramę namalował zespół malarzy węgierskich pod kierownictwem Arpada Fesztyego dla uczczenia tysiąclecia Węgier przypadającego w roku 1896. Do roku 1945 panorama była eksponowana w Budapeszcie. Uszkodzoną podczas działań wojennych panoramę konserwowali polscy specjaliści.
Polscy specjaliści którzy wprzód konserwowali Panoramę Racławicką I oni zostali uhonorowani przez Węgrów.Bo w budynku Panoramy wywieszona jest marmurowa tablica z ich nazwiskami + nazwisko /nawet/ tłumacza.
Podziękowanie za prace w obu językach,Węgierskim i polskim.Ładne?ładne
Czy ktoś spotkał się z takim przypadkiem, w Polsce?
ooo tak, praca mozolna, benedyktyńska a przy okazji można się rzeczywiście "nawdychać", to niestety "dobrodziejstwao inwentarza. Obraz to jeszcze pół biedy, ale polichromie , tam to dopiero tak jak piszesz, na wysokości, w pozycji leżącej, strach ... napatrzyłam się na te prace w Mauzoleum Piastów Śląskich... stąd zresztą znam Autorkę-Konserwatorkę. wIDZIAŁAM I PRACE, I OWOCE ... Mauzoleum też pokażę , bo tam i konserwator i architekt i nawet konstruktor mieli pełne ręce roboty ... a przy wspólnej pracy i kontaktach bardzo wiele od siebie można się nauczyć.
UsuńTakie podpisywanie autorskich dzieł to marzenie zapewne każdego konserwatora, architekta zresztą też. Nikt nie pamięta jednak o twórcach, kiedy dzieło zaczyna żyć własnym życie. Autorom niezbyt wypada się dopominać. Miałam znajomego architekta, starszego pana, pochodził z Rumunii, kiedyś, na wycieczce oprowadzał moich rodziców i pokazywał im domy, które przed wojną projektował, na każdym domu była tabliczka z jego nazwiskiem. tera i owszem jest tablica budowy i tam sobie można "siebie " zobaczyć , potem pa, pa ...
Malina M22 września 2016 18:35
UsuńO zesz w mordę!To trzeba zmienić, nawet metodą faktów dokonanych czy wymogiem wpisania do kroniki.Szacunek i pamięć,pamięć i szacunek do i dla ludzkiego znoju i umiejętności się należy.I tyle
Jestem za, gdyby co
:-) do kronik czasami nas wpisują
Usuń:-) a potem w wielkim poszanowaniu ... chowają księgi w przepastnych szufladach ...
Znakomita ilustracja fantastycznego dzieła ratunkowego!
OdpowiedzUsuńŚwietnie opowiadasz!
oj tam Tetryku, ja tylko trochę z naszego na polskie przetłumaczyłam i dodałam, czego się wcześniej dowiedziałam :-)
UsuńJestem pod wrażeniem: tak prosto i elegancko opowiedziałaś o skomplikowanym procesie konserwatorskim. Dużo nowych rzeczy się dowiedziałem. Dobra robota! Szczerze dziękuję.
OdpowiedzUsuńto cieszę się ogromnie :-) nie wiedziałam, czy temat zainteresuje bo jest taki specyficzny i specjalistyczny ... ja yo jestem pies na takie "coś" ale zdaję sobie sprawę, że zbytnio wdając się w szczegóły zaczyna się przynudzać ... skracałam się jak tylko mogłam a i tak jamnik wyszedł
UsuńSuper Mnie przydarzyło się też naprawianie zniszczonego obrazu.Był zalany w piwnicy i prawie zgnił.Ale jakoś rożnymi środkami przywrociłam mu trochę zycia.Nie jest piekny ale dla mnie jest pamiatka po młodym malarzu który był wtedy studentem ASP a teraz jest włascicielem bardzo prestiżowej galerii w Warszawie.Obraz cieszy moje oczy w moim pokoju.Trochę ukryty.Ale bardzo lubię na te maki patrzec.Szkoda ze dopiero dzisiaj przeczytałam twoje wskazówki no coz "po ptokach" ale i tak cenne.
OdpowiedzUsuńa wiesz Halinko mieliśmy kiedyś w domu piękny obraz a właściwie gobelin - głowa starego rybaka ... zawsze lubiłam patrzeć na ten obraz, pewnego razu moja Mamcia gobelin wyszorowała i ... padł biedaczek w całej rozciągłości, szkoda , przyjechał z dalekiego Złoczowa a tu mi Mamcia z miłości dogodziła jak małe dziecko kaczuszkom ...
UsuńAniu ,to ja tak załatwiłam wiekowy zegar,tarczę zegara wyszorowałam ajaksem ☺☺☺..bo była strasznie zaśniedziała..Zegar dostaliśmy w spadku ,stary przedwojenny ,pięknie wybija godziny.Ale zniszczyłam jego duszę.Dostało mi się od męża ☺ Kiedy spojrzałam na cyfry zegara,ledwie były widoczne☺☺..Znajoma pomogła nam,zabrała tarczę i odnowiła wszystko,ale to taka prowizorka...Tak to jest jak człowiek nie zna się na konserwacji cennych przedmiotów:)
Usuń:-) oj, biedna ta zegarowa dusza :-) ale to raczej tylko cząstka duszy, reszta nie ucierpiała więc zegar może z dumą dalej czynić swoją powinność
UsuńChylę czoła, nie tylko przed profesjonalizmem, ale też przed chęcią podzielenia się całym procesem konserwacji na łamach bloga. Mnie jeszcze ciekawi jak stary jest ten obraz. Strzelę - XVII w.?
OdpowiedzUsuńRademenesie - kapkę przestrzeliłeś, ale obraz nie kobieta , nie obrazi się :-) Malowidło pochodzi z XVIII wieku
UsuńWitaj Haniu.
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem. Lubię prace konserwatorskie i renowatorskie.
Szkoda, że to już se ne vrati.
Pozdrawiam serdecznie.
Michał
Witam KOLEGĘ PO FACHU ... VRATI, NE VRATI, ALE SERCE I TAK RADUJE :-)
UsuńPiękne wyniki!!!
OdpowiedzUsuńodpowiem, nie bez kozery,
Usuńnależą się ordery
Rzeczywiście cuda w połączeniu z talentem :) Az i moje lico pokraśniało :)
OdpowiedzUsuńto mamy komplet - bo moje oczęta zalśniły :-)))
UsuńTechnika czy nauka też mają w tym wszystkim nielichy udział. Ogólnie by zajmować się konserwacją zabytków samemu nie można się ,,konserwować" na zmiany w zawodzie na wszelakich płaszczyznach. Jak dla mnie to trochę jak z archeologią, to po prostu trzeba uwielbiać, by w czymś co nie przypomina zbytnio obrazu/rzeźby/zwierzęcia/człowieka itp. itd. zobaczyć coś, co wyzwala chęć do pracy, zmienienia tego czegoś w coś oszałamiającego.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem rząd doskonale wie o tym, tylko nie chce głośno mówić, że te pieniądze na 500+ będzie wyciągał z kieszeni podatników w różnych formach. Ba on wyciągnie je nawet od osób, którym potem da te pieniądze. Dałem sobie spokój z krytyką tego programu, jednak nadal jestem zdania, że lepiej dawać ludziom wędki niż ryby, ryba zgnije i nic z niej nie będzie, a wędką można złapać swoje ryby, może nie tak duże jak ta otrzymana od państwa, ale jednak.
Rząd patrząc na podobne działania na Węgrzech skąd ściągnięto pomysł podatku od hipermarketów mógł zauważyć zainteresowanie się ze strony KE tamtym projektem. Dlaczego więc nie skupiono się na punktach spornych w tamtych dokumentach, by nasz projekt ustawy był pozbawiony takich haczyków do których ktoś może mieć uwagi większe?
Rząd powinien raczej skupić się na odzyskiwaniu podatku od zachodnich firm działających w Polsce, które przykładowo po jakimś tam ustawowo określonym czasie zmienić nazwę, zostając jednak tym samym podmiotem, występującym jednak o zwolnienie z podatku na kolejne lata? Tak zrobił gigant kawowy zmieniając nazwę bodajże z Coffee Heaven na Costa Coffee. To samo tyczy się doprecyzowania przepisów dotyczących prowadzenia księgowości, by giganci nie szukali dziur w prawie do zwiększania zysków z jednoczesnym zmniejszeniem wpłat do budżetu państwa.
Pozdrawiam!
program jest tak pomyślany, by nie wypadało krytykować :-) sęk w tym, że pieniądze są jedne, dając bogatym na zbytek odbiera się biednym na to podstawowe rzeczy ...
Usuńcóż czas płynie i obnaża , tylko część ludzi otrzymała a oddadzą wszyscy i właśnie zaczynają się społeczne pytania. Rząd nie ma własnych pieniędzy, rząd nie daje, rząd tylko dzieli, więc dzielić powinien z głową. tu zadziałał populizm, ważniejsze szumne spełnienie obietnicy, niż myślenie ... skoro jednak obietnicę spełniło się tylko po części, bo nie wszystkie dzieci dostały, to może tę część należało społecznie sprawiedliwiej dobrać
Dlaczego nie poszedłem na studia konserwatorskie??? Tyle wspaniałych, zniszczonych dzieł miałem w ręku. Trzy obrazy odnawiałem, ale bez tej fachowej wiedzy. Dzięki Haniu za ten wykład
OdpowiedzUsuńTomciu, a po co Tobie konserwować, skoro Ty sam tworzysz własne dzieła ... i to jeszcze jaki masz talent !!!
UsuńAniu wlepiłam oczy w ekran i czytałam jednym tchem,przyznam ,że słownictwo czarnej magii mnie przerasta..Ale dowiedziałam się wspaniałych rzeczy na temat konserwacji obrazów.Boże kochany,ile tego jest,ile szkodliwych chemicznych związków .Jak bardzo konserwator musi mieć opanowaną rękę ,wyczucie,cierpliwość i zdrowe oczy ☺.Ale jak ratuje się, takie cuda dla potomnych,bo wiadoma rzecz ,że konserwator będzie ,tak długo pieścił swoją pracę ,aż na koniec wydobędzie z siebie oddech spełnienia ..I to jest to::) Aniu jestem pod wielkim wrażeniem .Pozdrawiam Serdecznie ,bogatsza w wiedzę.
OdpowiedzUsuńMam pytanie.Mam sporo olejnych obrazów ,wiekowych .Czym najlepiej zmywać zakurzone obrazy? ..Nie wiem ,czy nie niszczę kolorów ,bo czasami letnią wodą z mydłem ,przecieram delikatnie cały obraz.☺☺
Pozdrawiam .
Danuśka - Ty lepiej wodą i mydłem nie tykaj tych obrazów. Obiecuję, że jak spotkam się osobiście z którymś ze znajomych konserwatorów to zapytam o domowy sposób na własny użytek. Jak się dowiem, to zaraz Ci powiem. Może przy okazji i ktoś inny skorzysta.
UsuńA swoją drogą to Ty cicho siedzisz, a z Ciebie utalentowana "sztuka" - Twoje obrazy podziwiam na fejsie
Rany JuLEK!
OdpowiedzUsuńWIDZE TU OGROM PRACY I WIEDZE. KOMP MI SIAD!
a ja jak zobaczyłam to mi oczęta okrągłe się zrobiły , jak talerzyki ...
Usuńpodziwiałam, podziwiam i podziwiać będę pracę tych ludzi ...
HANIU,
OdpowiedzUsuńJESTEM POD WRAŻENIEM TWOJEGO POSTU. CZYTAM DRUGI RAZ. BARDZO DZIĘKUJĘ, BARDZO PRZYSTĘPNIE PRZEDSTAWIŁAŚ TRUDNY TEMAT.
CZASEM W KOMNACIE JAKIEGOŚ ZAMKU CZY PAŁACU ZAUWAŻAM PRACUJĄCYCH KONSERWATORÓW. LUBIĘ PRZYSTANĄĆ I POPATRZEĆ. WYKONUJĄ BARDZO CIĘŻKĄ I MOZOLNĄ PRACĘ. MAŁO TEGO MUSZĄ SIĘ ZNAĆ NA CHEMII, BIOLOGI, FIZYCE.
HANIU, DZISIAJ DOPIERO ODWIEDZAM TWÓJ BLOG PONIEWAŻ 5 DNI BYŁAM BEZ INTERNETU.
SERDECZNIE POZDRAWIAM:)
a mnie Lusiu zachwycił ten Twój post o parku świętego Andrzeja
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuń... aaa... jeśli już magia, to nie czarna, a jasna magia.
Pozdrawiam serdecznie.
powiem nawet - najjaśniejsza :-)))
UsuńMalinko,dzięki Tobie uwierzyłem w duchy.
OdpowiedzUsuńWaszku - a ja dzięki Tobie w dobroć serca ...
UsuńHANIU,
OdpowiedzUsuńJESZCZE RAZ BARDZO DZIĘKUJĘ ZA TEN POST.
JESTEM BOGATSZA W NOWE INFORMACJE.
CAŁUJĘ I SERDECZNIE POZDRAWIAM:)
Lusiu - cieszę się, jeśli te informacje do czegoś mogły się przydać ... trochę kombinowałam, bo opracowanie było szerokie i fachowe, a ja jakoś to musiałam z fachowego na nasze przetłumaczyć :-)
UsuńByłam pewna, że się tu wpisywałam ze swoim podziwem i teraz nie potrafię odnaleźć sama siebie i swego komentarza. Czyżby i mnie pokryła ta patyna? Pełna podziwu dla talentu i mrówczej pracy pozostawiam pozdrowienia i życzenia; pomyślności w takiej czarnej magii;
OdpowiedzUsuńdla tych ludzi nigdy dość podziwu, mają złote ręce ...
UsuńMalino -dzięki za wiadomość na moim blogu. Zaraz włączam telewizor.
OdpowiedzUsuńCieszę się i miło mi , że o mnie pamiętałaś i powiadomiłaś. Dzięki
program był niezwykle interesujący, pomyślałam, że warto sobie zobaczyć :-)
UsuńTak ! warto było zobaczyć. Nie wiedziałam że Konrad Krajewski jest arcybiskupem. Pamiętam że dwa lata temu gdy byliśmy na pielgrzymce w Rzymie, on odprawiał mszę św. w języku polskim w kaplicy J.P.II. Refleksje po obejrzeniu programu były obficie zrodzone łzami. Człowiek obdarzony urodą i wielkim sercem, a przy tym skromny i pełen odwagi i poświęcenia. Wiesz jaka czułam się po tym programie mała,bezużyteczna i jak bardzo przeżywałam swą nicość. Dostałam doła, czego efektem jest ostatnia notka. Szkoda, że nie mogę wskoczyć w jego buty; nie ten wiek, nie te talenta, nie ta odwaga, i nie to powołanie.
UsuńWiedza i to ogromna.
OdpowiedzUsuńA także mnóstwo talentu i artystycznego oka.
Ja podziwiam :)
Haniu - Ty jak zawsze potrafisz magicznie opowiadać nawet o tej benedyktyńskiej pracy konserwatora. Ale gdyby nie ci fanatyczni odnowiciele, wiele dzieł zaginęłoby bezpowrotnie. Dlatego doceniam ich zapał i trud, talent i zaangażowanie. Dziękuje za ten post jakże bardzo ważny.:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrzywracanie do "życia" obrazów czy innych dzieł plastycznych ciągle jest u nas, Haniu, ciągle sztuką niedocenianą. To niemal jak tworzenie nowego dzieła sztuki...
OdpowiedzUsuńściskam i niezmiennie zapraszam