toć jego winy nie ma w tym
wszystkiemu winna tamta pani
że poszedł za nią tak jak w dym.
śpiewał niegdyś Bułat Okudżawa ...
*
I czegóż chcieć ode mnie, że ja jak w dym za wąsami ?!
wszak miłość do wąsów zapisaną mam w genach ...
Moi dwaj kresowi Pradziadkowie, Jan i Franciszek, nosili wąsy.
Piękne, długie, sumiaste wąsiska.
To Pradziadek Jan, około 1880 roku.
Wąsy pradziadka Jana są poważne i dostojne.
Bo też poważny i dostojny był ów Jan. Kto by pomyślał patrząc na zdjęcie, że będzie ojcem trzynaściorga dzieci. Nie można powiedzieć, że ojcem szczęśliwym. Z trzynaściorga dzieci los oszczędził tylko dwóch synów i dwie córki. W owym czasie, gdy przychodziła epidemia szkarlatyny, rodzice chowali jedno dziecko, wracali z pogrzebu a już następne było chore. Żona Jana, Prababcia Agnieszka, wypłakała za dziećmi swoje piękne oczy.
Surowym ojcem był Jan. Dla córek delikatny i uważający, do synów miał ciężką, ojcowską rękę. Bo też rozbisurmanionych miał tych synalków. Mój Dziadziu Romek i jego brat Bolek to były dwa niespokojne duchy. Na miejscu usiedzieć pięć minut to było coś ponad ich siły. Jak już się zakochali to obaj na raz i obaj w tej samej pięknej córce miejscowego popa. Ech, tłumaczył Jan chłopiętom do rozumu ale nic z tego, co wieczór zabierali mandoliny i gnali pod okno popadii wygrywać serenady. W końcu Pop nie wytrzymał i Jan musiał konkretnych argumentów użyć w celu przetłumaczenia co wypada a czego w żadnym wypadku robić nie należy. Argumenty na długo nie wystarczyły bo chłopcy postanowili zabrać się trym razem za Żydów. W Złoczowie sporo ich mieszkało chłopcy więc kolegowali się z nimi a przyjaźniąc poznawali zwyczaje. Niektórych zrozumieć w żaden sposób nie potrafili. Jakoś tak jesienią Żydzi zbierali się na swoje święto, tak zwane kuczki. Świętowali w oddalonym nieco od centrum domu. Zgodnie ze zwyczajem dom miał otwór w dachu. Chłopcy dobrze wiedzieli co jest zakazane więc o pomysł na psikusa zbyt starać się nie musieli, takie pomysły same lęgły im się w głowach., Zaraz po obiedzie udali się do rzeźnika i tam wycyganili słoik świńskiej krwi. Zdobyli wielką dynię, wycięli otwór i wydrążyli miąższ. Gdy tylko się ściemniło zaopatrzeni w dynię, słoik z krwią, świeczkę i sznurek wdrapali się na dach domu. Jak tylko Żydzi rozpoczęli modły chłopcy wlali do środka dyni krew, zapalili świeczkę i powolutku, przez dziurę w dachu, zaczęli spuszczać dynię na sznurku. Niestety, sznurek się urwał i dynia grzmotnęła na sam środek stołu. Krew bryzgała na wszystkie strony ! Nooo - to możecie sobie wyobrazić, co się potem działo ! ! ! Niezwykle spokojny człowiek, jakim był Pradziadek Jan, sprał na kwaśne jabłko obu delikwentów. To był niestety jedyny sposób, żeby w ich młodzieńcze głowy wtłoczyć poszanowanie cudzych religii i zwyczajów. Wtłoczył chyba dobrze, co pokazało późniejsze życie. A obaj chłopcy do końca życia wspominali jakie to im tatko lanie sprawił.
*
A to pradziadek Franciszek.
Wąsy Franciszka są wesołe, tak, jak jego oczy.
Pradziadek Franciszek doczekał się ośmiu córek i dwóch synów. Panował w swojej rodzinie niczym patriarcha, uwielbiany przez żonę i córki. Rano pracował w Sądzie na te swoje szczęścia a potem, potem szedł do kasyna, na preferansa. Uważał córki za ósmy cud świata i bardzo się musieli kawalerowie postarać, by te cuda zdobyć. Fakt - moje babcie kresowianki były fantastyczne.
.
Wąsy Franciszka były bardzo zadbane, zwykle zakręcone do góry, jak na tym zdjęciu. Był jednak okres w życiu Franciszka, kiedy wspaniałe wąsy zostały, o zgrozo, zgolone ! Ukochaną córką Franciszka była Zofia. Zosi było wolno więcej niż innym, a że duszę panienka nie tylko romantyczną, ale i psotną miała, to pewnego popołudnia, kiedy Franciszek smacznie zasnął na fotelu, Zosieńka wzięła wielkie nożyczki Prababci Ludwiki, zakradła się cichutko na palcach i ciaaaach - ucięła jeden franciszkowy wąs. Ojjj się działo ! Szlaban na randki na całe dwa miesiące !
.
Nie zgolił wąsów nawet kiedy wywieźli go na Syberię. Zresztą niedługo tam pożył. Umarł patrząc na zdjęcie swojej Ludwisi i ukochanych ośmiu córek. Zdjęcie wróciło, przeżyło Franciszka i jego wąsy.
*
Wspaniałych miałam Pradziadków. Wspaniałe mieli Pradziadkowie wąsy.
Obaj byli byli szarmanccy, z szacunkiem do kobiet, tacy prawdziwi mężczyźni na dobre i złe czasy. Prawdziwa podpora dla kobiety.
A wszystko, jako żywo, przez te wąsy !
Takie wąsy spotkać na swojej drodze to szczęście ...
Czy można się dziwić, że słabość do wąsów
mam zapisaną w genach ...
*
z przyjemnością polecam Malina M *
jeśli podobał Ci się ten wpis
to wejdź na liiil i zagłosuj
Witaj Haniu!
OdpowiedzUsuńKolejna ciekawa historia rodzinna. No i te wąsy...
Moi pradziadkowie i dziadkowie też je nosili.
Pozdrawiam serdecznie.
Michał
Pozdrawiam Michałku - witaj w gronie tych z wąsatymi genami :-)
UsuńHIHIHI...MAM SŁODKĄ TAJEMNICĘ. ZAWSZE PODOBALI MI SIĘ PANOWIE Z WĄSAMI...
OdpowiedzUsuńNIESTETY.........MOJE WIELKIE SZCZĘŚCIE NIE MA WĄSÓW.
HANIU, ŻYCZĘ POGODNEJ, SPOKOJNEJ NIEDZIELI, MIŁEGO ŚWIĘTOWANIA:)
Wiesz - moje pierwsze wielkie szczęście miało wąsy :-) oczywiście nie takie dorodne ale i tak nieziemsko mi się podobały :-))))
UsuńW tamtych czasach chyba wszyscy panowie nosili wąsy... Czyż nie tak?
OdpowiedzUsuńPodoba mi się stwierdzenie, że wąsy były wesołe:)))
BET - witam pyzę -kluseczkę :-)))) to do poprzedniego komentarza
Usuńhm - co ma wisieć nie utonie , teraz to ja jestem dwojga imion: pyza-kluseczka
----------------------
a pewnie, że wesołe :-))))))
Chyba wcięło fotografię pradziadka Jana?
OdpowiedzUsuńFajnych miałaś pradziadków... A z trzynaściorga rodzeństwa mojej babci po mieczu ja mogłem poznać tylko najstarszą i najmłodszą - i jeszcze jednego raz ponoć widziałem, bardzo małym dzieckiem będąc...
Wiesz - ja z rodzeństwa Babci (po kądzieli) znałam osobiście cztery cioteczki (nigdy bym się nie ośmieliła wypowiedzieć przy nich słowa babcia) jedna z nich żyje i niedługo skończy 100 lat, to ta najmniejsza, która na zdjęciu stoi na stołeczku
UsuńZ rodzeństwa Dziadzia (po kądzieli) znałam osobiście tylko Bolka, jego brata.
Po mieczu niestety nie poznałam nikogo a i Dziadkowie zmarli gdy byłam bardzo maleńka.
JAN KOGUT ZMARŁ Z GŁODU. DEPORTOWANY NA SYBIR.
OdpowiedzUsuńMIAŁ MAJĄTEK W ZAMOSTACH. BRZEŻANY. WYWIEZIONY WRAZ Z ŻONĄ,
MŁODĄ KOBIETĄ Z DZIECKIEM, URODZONYM W DRODZE NA SYBIR.
BEZBRONNY WOBEC PRZEMOCY. OPRAWCY WPADLI DO DOMU.
KAZALI SIĘ ZBIERAĆ. BYŁ PRZERAŻONY. UBRAŁ ŻONĘ. SIEBIE.
NIE WIEDZIAŁ JAKIE RZECZY BRAĆ ZE SOBĄ. ZAWINĄŁ DO KOCA
FIGURKĘ ŚWIĘTEJ PANIENKI. GIPSOWA. PÓŁMETROWA. ROZMALOWANA.
ZŁOŻONE DO MODLITWY RĘCE. TAKIE FIGURKI WIDUJEMY
W KOŚCIOŁACH I NA ODPUSTACH.
JECHALI Z NAMI W JEDNYM WAGONIE. DZIELILI TEN SAM LOS.
PRZEMARZŁ. KASZLAŁ. WYGNAŃCY WSPÓŁCZULI. DZIELILI SIĘ.
DALI JAKIEŚ CIEPŁE RZECZY DO OKRYCIA, UBRANIA.
DZIELILI TEŻ SIĘ ŻYWNOŚCIĄ. MIAŁ ŚWIĘTĄ PANIENKĘ.
JEDYNY ZNAK CHRZEŚCIJAŃSKIEGO KULTU. SZANOWALI.
MIAŁ ODWAGĘ PRZEMYCIĆ MATKĘ BOSKĄ. OPRAWCY ZABRANIALI
BRAĆ KRZYŻYKI. BIBLIE. ŚPIEWNIKI. POSIADACZY TYCH RZECZY
WYPROWADZALI Z WAGONU. NIE WRACALI.
W JANCZER PAN KOGUT NIE STAWIŁ SIĘ DO WYRĘBU LASU.
MIAŁ SZEŚĆDZIESIĄT PIĘĆ LAT. STARY. CHORY CZŁOWIEK.
OPRAWCY UZNALI, ŻE SYMULUJE. NIE DOSTAŁ ŻYWNOŚCIOWYCH RACJI.
JEGO ŻONA TEŻ BEZ PRZYDZIAŁU ŻYWNOŚCI.
„KTO NIE RABOTAJET TOT NIE JEST”.
OPRAWCY LITOŚCIWI. PRZYZNALI PROWIANT DZIECKU.
KUBEK ZUPY Z DIETSKIEGO SADA. PÓŁ LITRA DZIENNIE.
KAŻDEGO RANKA KOGUTOWA PRZYBIEGAŁA DO PRZEDSZKOLA
Z GARNUSZKIEM. KUCHARKA NALEWAŁA PÓŁ LITRA ZUPY.
GORĄCEJ. PACHNĄCEJ. KOGUTOWA ZWIERZĘCO GŁODNA.
BIEGŁA DO DOMU. UPIJAŁA ŁYCZEK. PÓŻNIEJ DRUGI. PÓŻNIEJ TRZECI.
RESZTĘ ZOSTAWIAŁA DZIECKU. SKAZAŃCY WIDZIELI. WSPÓŁCZULI.
WSZYSCY BYLI GŁODNI, ALE NIE TAK. LITOWALI SIĘ.
ZNOSILI DO ICH DOMU MIZERNE KAWAŁECZKI CHLEBA.
TROCHĘ KASZY JAGLANEJ. KOGUTOWA ROZPACZAŁA.
ZIMA.
PRZYSZEDŁ DO NASZEGO MIESZKANIA. PRZYNIÓSŁ W
ZAWINIĄTKU MADONNĘ. POSTAWIŁ NA STOLE. ODWINĄŁ OKRYCIE.
BOLEJĄCA MADONNA NA STOLE. ZATOPIONA W MODLITWIE.
MAMA POSTAWIŁA PRZED STARYM SCHOROWANYM CZŁOWIEKIEM
MISKĘ Z KASZĄ JAGLANĄ. PORCJA NA PIĘĆ OSÓB. NASZ
DZIENNY PRZYDZIAŁ. MISKA STAŁA PRZED PANEM KOGUTEM.
BYŁ GŁODNY. BARDZO GŁODNY. WZIĄŁ ŁYŻKĘ I PODZIELIŁ KASZĘ
NA SZEŚĆ CZĘŚCI. SWOJĄ MIZERNĄ DZIAŁKĘ ZJADŁ.
ODSUNĄŁ MISKĘ. NA NIC NAMOWY, AŻEBY ZJADŁ CAŁĄ KASZĘ.
DOSTAŁ KAWAŁECZEK CHLEBA I HERBATĘ. BEZ CUKRU.
NAWAR Z LIŚCI JAGODOWYCH. NIE ZNALIŚMY CUKRU. CHLEB
ZJADŁ. HERBATĘ WYPIŁ. OGRZAŁ SIĘ. ODPOCZYWAŁ.
BURŻUJKA ROZPALONA DO CZERWONOŚCI. PAN KOGUT
ROZGRZEWAŁ NOGI WYCIĄGNIĘTE TUŻ PRZY PIECYKU
NOGI OWINIĘTE SZMATAMI. KAWAŁKI GUMY ZAMIAST BUTÓW.
Z OPONY SAMOCHODOWEJ. PRZYWIĄZANE SZNURKAMI.
OJCIEC WYCIĄGNĄŁ SPOD PRYCZY SWOJE BUTY.
PROSZĘ UBRAĆ. RZEKŁ. MIAŁ ZAPASOWE. ŁAPCIE.
PAN KOGUT ROZGRZEWAŁ NOGI. MILCZAŁ.
MYŚLAMI W EDENIE. SYNOWIE. CÓRKI. ŻONA. RODZINNY DOM.
ŁANY PSZENICY. STAW. SŁOŃCE. ROZMOWY JASKÓŁEK.
MAMA ROZWIĄZAŁA SZNURKI. ZDJĘŁA GUMOWE KORYTKA. SZMATY.
OWINĘŁA STOPY ONUCAMI. NACIĄGNĘŁA BUTY. PAN KOGUT MILCZAŁ.
A. T
...................
UsuńROZGRZEWAŁ NOGI. NA ODCHODNYM POWIEDZIAŁ :
OdpowiedzUsuń„ZA WASZĄ ŁASKĘ CHCĘ WAM PODAROWAĆ MADONNĘ”.
MILCZENIE.
NA STOLE MADONNA ZATOPIONA W MODLITWIE. PRZED NAMI CHORY,
GŁODNY CZŁOWIEK. W JEGO DOMU GŁODNE MAŁE DZIECKO.
ZROZPACZONA ŻONA. BEZ NADZIEI. BEZ RATUNKU.
NA STOLE KAWAŁEK CHLEBA. Z NASZEGO DZIENNEGO PRZYDZIAŁU.
TEŻ JESTEŚMY GŁODNI, ALE MNIEJ. MAMA ZAWINĘŁA MADONNĘ
WRAZ Z KAWAŁKIEM CHLEBA. WŁOŻYŁA W RĘCE PANA KOGUTA.
POWIEDZIAŁA : „PROSIMY PRZYCHODZIĆ DO NAS ZAWSZE. CODZIENNIE.
BĘDZIEMY CZEKALI”. ZANOSIŁA DO ICH DOMU TROCHĘ CHLEBA.
TROCHĘ KASZY.
PAN KOGUT UMIERAŁ.
MADONNA NA STOLIKU OBOK. ZATOPIONA W MODLITWIE.
RĘCE ZWARTE W BÓLU. WYGNAŃCY OBOK. NIEPRZYTOMNY.
GŁOWA NA PODUSZCE. KTOŚ LITOŚCIWY PODAROWAŁ.
RĘCE NA KOCU. CZEGOŚ SZUKAJĄ. ZATRZYMAŁY SIĘ.
ODNALAZŁY CHLEB,
TEGO CHLEBA TU NIE MA.
WKŁADA DO UST.
PRZEŻUWA CHLEB.
TEGO CHLEBA TU NIE MA.
ZACICHA.
RĘCE OPADAJĄ.
ODSZEDŁ.
MADONNA OBOK. ZATOPIONA W MODLITWIE.
MAMA ZAMKNĘŁA OCZY MĘCZENNIKA. KOBIETY UMYŁY ZESŁAŃCA.
ZŁOŻYŁY DO TRUMNY. ICH TWARZE ?!
STARUSZKI.
WYCIEŃCZONE GŁODEM. PRACĄ PONAD SIŁY. W ŁACHMANACH.
W PORYWIE SERCA PRZYNIOSŁY RESZTKI ODZIEŻY.
KTOŚ KOSZULĘ. KTOŚ SPODNIE. KTOŚ INNĄ CZĘŚĆ BIELIZNY.
PRZECHODZONE. ZAŁATANE. CZYSTE. OSTATNI DAR.
UBRAŁY.
STAŁEM OBOK MAMY.
DZIECKO.
SIEDEM LAT.
ŚWIADEK MĘCZEŃSTWA.
KURZA ŚLEPOTA. SZKORBUT.
RĘCE. NOGI W STRUPACH.
TO KOMARY. MESZKI.
ŻYWCEM ZŻERAJĄ.
DO PÓŻNEJ JESIENI.
ZIMĄ WYTCHNIENIE.
DZIECKO GŁODNE.
W ŁACHMANACH.
PRZEŻYJE.
WRÓCI.
OPOWIE.
A. T
ludzie którzy poznali co głód wiedzą jak wiele wart jest chleb ...
Usuńu mnie zawsze z czcią traktowało się chleb, gdy kromka spadła na ziemię to się podnosiło, całowało i kładło na stole ... tak pamiętam od dzieciństwa . Nigdy nie wyrzucało się chleba . Mamusia gdy rozpoczynała bochenek odwracała go i robiła nożem znak Krzyża. Teraz tyle chleba wala się po śmietnikach ... to ciężki grzech
TE DWA POWYŻSZE WPISY PAMIĘCI PANA FRANCISZKA.
OdpowiedzUsuńA.T
przeczytałam ze łzami, ze ściśniętym gardłem ... Syberia ... ilu ich tam zostało w tej nieludzkiej ziemi wśród okruchów ludzkiego serca. Grzani ciepłem miłości, karmieni miłością , ubierani w w okruchy miłości .. ludzie którzy potrafili się dzieliś sobą swoim bólem, swoją miłością ostatnią okruszyną chleba odjętą od ust i ofiarowaną. Tam nie dawało się tego, co zbywało tam ratowało się czyjeś życie kosztem własnego. Tam siedmioletni chłopiec poznawał gorycz cierpienia i okrucieństwo świata, tam poznawał czy jest prawdziwa miłość, tam poznał jak wiele waży okruszyna chleba położona na wyciągniętej ręce .....
UsuńWPATRUJE SIĘ W ORYGINALNĄ FOTOGRAFJĘ
OdpowiedzUsuńPANA JANA KOGUTA,
JEGO SUMIASTE WĄSY
JAK U PANA FRANCISZKA.
ICH TRAGICZNE LOSY TEZ PODOBNE
A. T
tak bardzo podobne ... Franciszek miał przy sobie córkę to ona ratowała go jak mogła ...
UsuńWydaje mi się Haneczko, że są mężczyźni ,którym wąsy pasują i są tacy, którzy wąsów nie powinni nosić (ja zaliczam się do tych drugich, choć w przedstawieniach miałem przyklejane wąsy i zaraz wyglądałem o 20 lat starzej). Twoi pradziadkowie uśmiechają się teraz z góry, widząc, jak ich opisujesz. Pozdrawiam i ślę chałwę z orzechami, Tomasz
OdpowiedzUsuńTomciu - wiesz, ja kiedyś miałam na chwilę wąsy, które kolega pożyczył ze szkolnego kabaretu, żeby przygotować się do roli. No nie powiem - całkiem, całkiem wyglądałam w tych wąsach jak dla żartu je sobie przykleiłam ....
UsuńPrzepiękne 2 historie z zycia wzięte, piękne opwieści :-)
OdpowiedzUsuńA Dziadkowie wspaniali :-)
Dziękuję Krysiu. Kocham swoich Dziadków :-)
Usuńbez wąsów też bym ich kochała ... ale co wąsy, to wąsy ...
Mój wujek też miał takie wąsy i też pochodził z kresów. Nigdy wąsów nie zgolił.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
coś widać było takiego magicznego w tych kresowych wąsach, że się panowie do nich przywiązywali a paniom się podobały ...
UsuńZawsze sobie popłaczę czytając Twoje rodzinne opowieści...piękne ..Pozdrawiam Haniu..
OdpowiedzUsuńZosiu a ja zawsze tak się cieszę kiedy tu zawitasz dlatego podrzucam Ci na fb linki ... to takie zaproszenia
UsuńWasy jak sie patrzy. Wiele znaczace, i wiele mowiace... jak wynika z Twoich ciekawych, rodzinnych opowiesci. Moi Dziadowie tez przez cale zycie nosili sumiaste wasiska. Pamietam nawet jak je podkrecali.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie oraz dziekuje za mile wizyty! Halszka
Halszuniu - piękny masz ten fotograficzny blog ... bardzo mi jest szkoda tego drugiego ... ech - może jeszcze wrócisz tam ???
UsuńJa też mam wąsy, takie od maszynki, na przepisaną długość i czekam na kogoś z rodziny, kto tak ciepło opisze dziadka nie pomijając jego wąsów. Czy muszę wcześniej umrzeć?
OdpowiedzUsuńW żadnym wypadku nie zalecam umierania Tatulu wąsy to przecież oznaka żywotności i optymizmu. Skoro wąsaty jesteś to chcesz, nie chcesz musisz roztoczyć opiekę nad rodziną i być podporą. Prawdziwą, nie padającą :-) Tak więc wyboru nie masz - będziesz żył długo :-)))))
UsuńTo racjonalne. Kupuję i dziekuję
UsuńWitam Hanię...
OdpowiedzUsuńJuż kiedyś to czytałam , tu czy w poprzednim blogu, wpisywałam się , ale jeszcze raz skomentuję -
Nie ma jak wąsy i panien pląsy!
Wąsy jak raki wywołują rumieńce,
panny z zapałem plotą z mirty wieńce...
Mój dziadek też maił wąsy jak trzeba,
teraz z radością spogląda na ,mnie z nieba...
Pozdrawiam, zaganiana - Krysia
O mojej miłości do wąsów czytałaś bo jest to zaiste miłość wielka, godna opowiadania ;-)) ale te dwie historie z wąsami związane są nowe ...
UsuńNapisałam ten post pod wpływem jakiejś telewizyjnej informacji o kuczkach, usłyszałam i natychmiast stanął mi przed oczami mój Dziadziu i JEGO BRAT I TE ICH OPOWIEŚCI O SUROWYM TATKU .... niestety innych zdjęć do ilustracji nie miałam więc wytargałam te , które już na poprzednim blogu pokazywałam
Dzień dobry
OdpowiedzUsuńW kawalerskich czasach, przez wiele lat miałem wąsy. Jednak mojej ukochanej wąsy przeszkadzały więc je zgoliłem i od tej pory szedłem przez życie bez wąsów.
Ile razy w późniejszych latach przyszło mi do głowy ponowne zapuszczenie, tyle razy moja ukochana (stała się ona później narzeczoną, następnie żoną) skutecznie mnie od tego odwodziła.
Po rozstaniu z żoną, przez krótki czas była możliwość zapuszczenia wąsów, jednak moja obecna ukochana też nie lubi wąsów, więc wygląda na to, że chyba już ich nie zapuszczę :(
Nie ukrywajmy, mężczyźni WSZYSTKO robią po to aby zrobić wrażenie na płci pięknej a obecnie wąsy są passe...
Pozdrawiam
Krzysztof z Gdańska
Może i passe ale ja tam jestem indywidualistka i co wąsy to wąsy ...
Usuńtak po cichu powiem, że nigdy mi u ukochanego nie przeszkadzały i byłam bardzo zawiedziona kiedy zgolił :-))))
Malinko,zapuszczam wąsy,co ogłaszam wszem i wobec!-:)))
UsuńO Wani ciąg dalszy..
OdpowiedzUsuńA pasowało by mu wszystko
Już wszystko prędzej niż ten traf,
Że w cyrku złapie go artystka
Na linie tańcząc pośród braw.
-----Bułat Okudżawa-----
Wspaniałe są te Twoje rodzinne opowieści,Malinko..Po prostu wspaniałe,trochę śmieszne,trochę smutne,jak to w życiu..
Gdzie są chłopcy z tamtych lat,z taaakimi wąsami?
a może ktoś wie jaki tytuł ma ta ballada ?
Usuńw żaden sposób nie mogę sobie przypomnieć
gdy w pierwszym geście powitania
Usuńnad głową wzniosła białą dłoń
wciągnęło Wanię pożądanie
bez reszty w swą przepastną toń
Marusię swą porzucił najpierw
a potem co-o noc, aż do dnia
z artystka szalał w chińskiej knajpie
a ta Marusia z żalu schła
A Wania tamtej na stół ciskał
medu-uzy i trzech smakach drób
nie wiedząc nic, że ta artystka
wciąż wodę z mózgu robi mu
bo nie wierzymy w czas kochania
że mi-iłość biedy przyda nam
ech Wania, Wania, biedny wania
no spójrz - po linie idziesz sam
TO MOJA ULUBIONA BALLADA , może gdzieś się wkradł błąd bo z pamięci pisałam ale wiesz , ja ciągle ją sobie śpiewam, często przy zmywaniu talerzy i kiedy dochodzę do : medu-uuzy to Danusia nie wytrzymuje i woła - zostaw w końcu te biedaczki w spokoju :-))))
WANIA MOROZOW.
UsuńBUŁAT OKUDŻAWA.
A. T
Dzień dobry
Usuń"Piesienka pro Wańku Morozowa" jest ciekawa nie tylko ze względu na słowa przetłumaczone z rosyjskiego na polski ale również ze względu na podteksty, które (niestety) były zrozumiałe wyłącznie dla Rosjan z owych czasów...
Jakiś czas temu przeczytałem artykuł, którego autor poddał analizie m.in. piosenkę dla Wańki Morozowa. Pozwolę sobie zacytować fragment, może poniższe informacje przydadzą się podczas śpiewania piosenki :))
"Oto niewinna, zdawałoby się, piosenka o Wańce Morozowie, który chodził do cyrku na Starym placu i tam zakochał się w cyrkówce, nabrałaby zupełnie innego sensu, gdyby tłumacz wiedział o tym, że na znanym wszystkim moskwiczanom i wielu Rosjanom "Starym placu" w centrum Moskwy - nigdy nie było cyrku. Był natomiast inny "cyrk" (właśnie w cudzysłowie) czyli Dom Partii (komunistycznej oczywiście). Właśnie to partia była tą, w której tak zakochał się symboliczny Wańka - prosty chłop, którego obietnicami i nawoływaniem swą "białą dłonią" tak urzekła".
Pozdrawiam
Krzysztof z Gdańska
p.s. Bułat Okudżawa jest również MOIM ukochanym bardem :)
UsuńKrzysztof z Gdańska
O tym nie wiedziałam Krzysztofie - no to już wiem. Nie jestem zaskoczona bo przecież Okudżawa pisał z podtekstami ... inne odczytywaliśmy a ten - do tego potrzebna taka wiedza jak Twoja. MY JESTEŚMY Z POKOLENIA , KTÓRE POTRZEBOWAŁO BARDÓW, POTRZEBOWAŁO ICH PIEŚNI NIE TYLKO MELODII a jak już słowa i muzyka splatały się tak, jak u Okudżawy to kochaliśmy ich z całego serca . Ech, zobowiązałam mojego bratanka, który pięknie gra na gitarze, żeby kiedyś, kiedy mnie zabraknie, zagrał mi na pożegnanie Modlitwę Bułata ... obiecał ale czy spełni ?
UsuńBUŁAT OKUDŻAWA BYŁ PEWNIE OSTATNIM ROSYJSKIM BARDEM WSPÓŁCZUJĄCYM NIEDOLI I CIERPIENIU SWOICH RODAKÓW. KOCHAŁ TEZ I NASZ KRAJ. TUTAJ DOZNAWAŁ LUDZKIEGO ZROZUMIENIA I ŻYCZLIWOŚCI. JEGO PIEŚNI NAPEŁNIONE BÓLEM. POZOSTAJĄ W SERCU.
UsuńWARTO JE SŁUCHAĆ W ORYGINALE.
TŁUMACZENIE WAŃKI MOROZOWA ODLEGŁE OD ORYGINAŁU.
PODTEKST NIE UCHWYTNY.
A. T
W wolnej chwili posłuchajcie zapisów koncertów pamięci Bułata Okudżawy, które odbywają się co roku w Pieriediełkino pod Moskwą (w domu Bułata)
UsuńПамяти Б.Окуджавы Переделкино
Większość wykonawców śpiewa po rosyjsku (co jest zrozumiałe) ale zdarzają się też wykonania pieśni Bułata w innych językach.
Pozdrawiam
Krzysztof z Gdańska
Ale był też Władimir Wysocki,o którym tu zapomnieliśmy..A byli może inni,mniej znani..Pamiętajmy o ogrodach..
UsuńKrzysztofie z Gdańska,ale nas tu rozjaśniłeś,bo byliśmy ciemni jak tabaka w rogu..To nie ironia,to stwierdzenie faktu..
UsuńDziękuję za dobre słowo :)
UsuńA tak przy okazji, posłuchaj koncertów w Pieriediełkino, naprawdę ładnie śpiewają.
Kilka lat temu (o ile pamiętam) byli nawet goście z Polski śpiewający piosenki Bułata w naszym języku.
Ja wpisuję w wyszukiwarce Памяти Б.Окуджавы Переделкино i z reguły wychodzą mi strony z koncertami.
Pozdrawiam
Krzysztof z Gdańska
p.s. jedyne (znane mi) popiersie Bułata Okudżawy w Polsce znajduje się w Kielcach, w alei sław (jest tam również popiersie W. Wysockiego)
Dobrze wiedzieć..Odwiedzę.
UsuńTata mial krótki wąsik "na hitlerka', taki był widać wówczas w wojsku modny i taki do końca życia trzymal przycinając uważnie nożyczkami i dogalając brzytwą.
OdpowiedzUsuńZawsze mnie ciekawiło, czy te wąsy podkręcały się same, czy im pomagano jakimiś pomadami, czy czymś?
Pięknie piszesz o swej rodzinie... Jak zawsze.
same to one niestety nie chciały ... ponoć zaczesywało się jakoś specjalnie a i siatki do spania były , takie jak dla pań na włosy. Jak się w tym spało to sobie nie wyobrażam ale czewgo się nie robi dla piękność ???? przecież i w rękawiczkach się sypiało, żeby dłonie białe i delikatne były ... moda to moda , uroda zwykle za nią podąża :-)))
UsuńNo jak to Kobietka-Malinka..no jak to..
UsuńPANI NA POZÓR BEZTROSKIE OPOWIEŚCI - DOGORYWAJĄCĄ KRESOWĄ PAMIĘCIĄ
OdpowiedzUsuńKILKA SŁÓW, KILKA FOTOGRAFJI, A TO PRZECIEŻ EPOKA. NIE PROSTY LOS. NIE ŁATWO ZMIERZYĆ SIĘ Z REALJAMI TAMTYCH CZASÓW. PEWNIE JEST PANI Z TYCH CORAZ BARDZIEJ NIELICZNYCH, ROZUMIEJĄCYCH I WSPÓŁCZUJĄCYCH DOLI I NIEDOLI POSTACI ŻYJĄCYCH W TAMTYCH CZASACH. NA KRESACH. SWOJĄ TAM OBECNOŚĆ ZAZNACZYLI CIĘŻKIM CODZIENNYM TRUDEM, OKRUCHAMI RADOŚCI I SZCZĘŚCIA. NIE SKARŻYLI SIĘ BO I KOMU ?
ICH ROZPACZ WOBEC OKRUCIEŃSTW LOSU .KOJONA ŁZAMI.
TRWALI,
NIE MIELI WYBORU. UKRAIŃSKIE MORDY I SYBIR NAGRODĄ ZA ICH SZLACHETNOŚĆ I TRUD.
A W PANI SERCU PAMIĘĆ.
MOJA WDZIĘCZNOŚĆ DLA PANI.
EPITAFIUM
MĘCZENNIKOM SYBIRU
NADEJDZIE SĄDNY DZIEŃ.
OPRAWCY STANĄ PRZED BOGIEM
ŚWIADOMI WYRZĄDZONYCH KRZYWD.
USŁYSZĄ OSĄD OFIAR,
KRZYK ICH MĘKI.
ZAKATOWANI NA SYBERII OPUSZCZA SWE
GROBY.
DZIECI. KOBIEYY. MĘŻCZYZNI. STARCY.
SPOJRZĄ W OCZY MORDERCÓW.
WSTANĄ ANIOŁOWIE.
ICH SZATY POKRYTE KIREM.
WEJDĄ W KONDUKT ŻAŁOBNY.
ZLICZĄ ZMARŁYCH.
WIELKI BOŻE…!
ZAWOŁAJĄ :
LICZYMY ! WCIĄŻ LICZYMY !!
A NIE WIDAĆ KOŃCA MARSZU GOLGOTY ?!
NIE LICZCIE,
ODRZEKNIE BÓG.
UMIERAŁEM Z KAŻDYM Z NICH.
ZNAM WSZYSTKICH.
A. T
A. T . .
dobrze odczytałeś A.T. tę pozorną beztroskę. Z opowiadać moich dziadków wyczytywałam głównie miłość i wielką tęsknotę . Z jaką miłością opowiadali obaj o swoim ojcu Janie, to nie były opowiadania bitych dzieci, to były opowiadania chłopców , którym w oczach zapalały się ogniki czułości kiedy wypowiadali "a tatko sprał nas na kwaśne jabłko" słuchałam i myślałam - o Boże, co oni by teraz dali za to, że tak ich sprał ... żeby ten świat wrócił .... ale ten świat dla nikogo z nich wrócić nie mógł
UsuńDzień dobry
UsuńMalinko, oglądając zdjęcia widzę duże podobieństwo. Zwłaszcza pradziadek Franciszek; taki sam uśmiech i rysy twarzy (oczywiście bez wąsów) :)))
Pozdrawiam
Krzysztof z Gdańska
'Miłość bez zazdrości to jak Polak bez wąsa." - Kazimierz Władysław Wóycicki
OdpowiedzUsuń"Prawdziwy tata jest jak mama, tyle że wąsata.".
"Pocałunek bez wąsa jest jak jajko bez soli (przysłowie hiszpańskie)".
To tyle, Haniu.
ściskam
och Klaerku - to we mnie jak nic musi być domieszka hiszpańskiej krwi :-)
UsuńNieźle się roztyłaś na tej POlitycznej gierce.
Usuńnieźle schamiałeś na tym pispartyjnym szkoleniu
Usuńdialogi na 4 nogi, wrrrrrrr....
UsuńAniu mój dziadzio miał wąsy ,ale takie jak miał Hitler hihihihi..krótkie ..Zawsze go podglądałam jak palił papierosa ,"sporty"wypalał go aż do końca ,przez to miał na dole żółte wąsiska::)))Mój mąż tez ma wąsy i niewyobrażanym sobie ,gdyby ich nie miał ...Jakoś tak łyso by było....""))))A Twój dziadzio to zacny pan z wąsikiem ::))))Historyjka chłopaków mnie ubawiła...::)))
OdpowiedzUsuńPonoć jak facet ma wąs pod nosem ,to świadczy o jego mocnym charakterze::)))Ile w tym prawdy>>??Pozdrawiam Anulka...
Dzięki Danuśka - historyjka zawsze mnie bawi, ilekroć ją sobie przypomnę ... już widzę jak chłopaki potulnie schylają głowiny i nadstawiają "co trzeba"
UsuńZ prawdziwą przyjemnością przeczytałam. Uwielbiam wspomnienia, zwłaszcza te, które pośród rodzinnych anegdotek spotkać można. A i zdjęcia cudne.
OdpowiedzUsuńŻałuję bardzo, że Pradziadkowych (za wyjątkiem jednego, jedynego uzyskanego dopiero przed paru laty) ani Dziadkowych w moim rodzinnym archiwum nie ma. Zostały gdzieś za wschodnią granicą :(
Oj Marysiu - ile wspomnień, zdjęć ile serca i miłości zostało za tą granicą ....
UsuńWITAM SERDECZNIE :-)))
Miałżem ja ongi w temacie wąsów przemyśleń nieskąpo, a i przyznaję, żem ich tu wkleić próbował, za sposobnością się dowiadując, że komentarz jeno 4 096 znaków pomieścić może... Chciał, nie chciał... przyjdzie mi do dawniejszego swego pisania zaprosić:
OdpowiedzUsuńhttp://wachmistrz.blog.onet.pl/2007/02/11/was-a-sprawa-polska/
Kłaniam nisko:)
WACHMISTRZEŃKU - BYŁAM, CZYTAŁAM, ZACHWYCIŁAM SIĘ I CHYBA skopiuję tu , dla czytających, chociaż fragment .. żeby nie było - uprzedzam :-)
UsuńZ pełnem błogosławieństwem mojem:))
UsuńKłaniam nisko:)
WRAZ Z ODEJŚCIEM BUŁATA OKUDŻAWY ZAKOŃCZYŁA SIĘ EPOKA BARDÓW..
OdpowiedzUsuńWSPÓŁCZUJĄCYCH NIEDOLI I CIERPIENIU ICH UJARZMIONYCH RODAKÓW.
W NASZYM KRAJU BUŁAT OKUDŻAWA ODNAJDYWAŁ UKOJENIE. PRZYJAŻŃ I ZROZUMIENIE. JEGO PIESNI WYRAZISTE W ORYGINALE. TŁUMACZENIE WAŃKI MOROZOWA ODLEGŁE OD ORYGINAŁU. PODTEKST NIE WYCZUWALNY.
A. T
Tak..ON był u nas wówczas niby powiew nadchodzącej wolności..
Usuńwtedy kochaliśmy Bułata ... jak widać kochamy i teraz ...
UsuńBułat był w Polsce..Dawno temu.. Polscy artyści urządzili Mu WSPANIAŁY BENEFIS! Jego piosenki w polskim tłumaczeniu,a On siedział sobie skromnie gdzieś z boku i tylko się uśmiechał..Gdzieś tak chyba rok później zmarł..CZEŚĆ JEGO PAMIĘCI!!
OdpowiedzUsuńSą LUDZIE,o których można powiedzieć,że są SERCEM tego świata..Taki był BUŁAT..
UsuńP.S oglądałem ten reportaż w TV..Wiele bym dał,aby móc jeszcze raz..
Usuńjak dobrze, że świat ma wielkie serce i wielu tak cudownych ludzi może w nim pomieścić :-)
Usuńnie oglądałam i strasznie żałuję , ale mam nadzieję powtórzą
UsuńBUŁAT OKUDŻAWA ZACZĄŁ
OdpowiedzUsuńKOMPONOWAĆ SWOJE PIOSENKI
POD KONIEC LAT PIĘDZIESIĄTYCH.
POZORNIE PRZYPADKOWO.
PEWNEGO WIECZORU KU UCIESZE PRZYJACIÓŁ,
MŁODYCH MOSKIEWSKICH POETOW,
WYKONAL NA PIERWSZY LEPSZY MOTYW
SPOD RĘKI, ŻARTOBLIWY WIERSZ - PIOSENKĘ
O WAŃCE MOROZOWIE I O CYRKÓWCE,
SPACERUJĄCEJ PO LINIE I WZNOSZĄCEJ
NAD GŁOWĄ BIAŁĄ DŁON.
PIOSENKĘ PRZYJĘTO
Z BURZLIWĄ OWACJĄ I APLAUZEM,
TO SPOWODOWAŁO, ŻE OKUDŻAWA
NA PRZESTRZENI KILKU NASTEPNYCH
DNI SKOMPONOWAŁ JESZCZE KILKA.
NATURALNA SZCZEROŚĆ I ŁATWOŚĆ
POWSTAWANIA TYCH PIEŚNI BYŁO
TEZ ZASKOCZENIEM DLA AUTORA.
PÓŻNIEJ OKUDZAWA NIE RAZ POWTARZAŁ,
ŻE NAJSZCZĘŚLIWSZYM W JEGO ŻYCIU
DNIEM BYŁ TEN, W KTÓRYM STWIERDZIŁ,
ZE MOŻE TWORZYĆ PIEŚNI.
[Lew Sziłow „ Poeta i pieśniarz”]
A WIĘC PODTEKST POLITYCZNY TO JUŻ INNY TEMAT.
A. T
Wielcy Ludzie nigdy nie wiedzą,jak są WIELCY!!!
UsuńNa ostatnim koncercie ku pamięci Bułata Okudżawy w Pieriediełkino (2014) jeden z uczestników opowiadał kapitalną historię związaną z Bułatem, jego piosenkami i odbiorem wśród słuchaczy (m. in. funkcjonariuszy KGB).
UsuńW tym kraju nie dało się uciec od "systemu", wszyscy w nim tkwili, więc podtekst polityczny musiał być bardzo dobrze zakamuflowany i zrozumiały tylko dla znających kontekst i aluzje.
Pozdrawiam
Krzysztof z Gdańska
p.s. Niekiedy, np w "piosence amerykańskiego żołnierza" ten podtekst był tak oczywisty, że nawet ja (w czasie głębokiej komuny) go widziałem
Krzysztofie,funkcjonariusze UB hurtem kochali BUŁATA!
UsuńNie funkcjonariusze UB też!
UsuńMoże po prostu tematy Jego piosenek docierały do wszystkich (wrażliwych) ludzi...
Krzysztof z Gdańska
p.s. jedyne, co mnie łączyło z byłym prezydentem Lechem Kaczyńskim jest to, że on TEŻ lubił piosenki Bułata Okudżawy :)
Krzysztofie,poważnie? Nie wiedziałem..Inna perspektywa..Ale tak po chamsku i wogóle..
UsuńNo i patrzcie,co się dzieje..Miało być o wąsach Pradziadzia Malinki ,a skończyło się na Bułacie Okudżawie..Ale Malinka sama już na wstępie wywołała ten temat!
OdpowiedzUsuńbo wbrew pozorom oba te tematy łączy parę rzeczy ... po pierwsze moje uwielbienie, po drugie patriotyczne podteksty, po trzecie podtrzymywanie na duchyu w czasach mrocznych, po czwarte ... ech po czwarte to moi pradziadkowie musieli mieć dusze romantyczne ... nawet jak, z pełnym uszanowaniem, prali swoje latorośle:-)
UsuńBALLADA WAŃKA MOROZOW ZOSTAŁA TAK ENTUZJASTYCZNIE PRZYJĘTA, A TO WŁAŚNIE Z POWODU BARDZO CZYTELNEGO PODTEKSTU POLITYCZNEGO. MŁODZI MOSKIEWSCY POECI ODCZYTALI GO W TYTULE.
OdpowiedzUsuńOTO WAŃCE,
[ WAŃKA - IMIĘ - UOSOBIENIEM RUSKIEGO CZŁOWIEKA}
AUTOR PRZYPIĄŁ NAZWISKO "MOROZOW" KOJARZONE W ZSRR Z NAZWISKIEM
ROZSŁAWIONEGO PRZEZ KOMUNISTYCZNĄ PROPAGANDĘ DWUNASTOLATKA PAWLIKA MOROZOWA, KTÓRY ZADENUNCJOWAŁ WŁASNEGO OJCA. STAJĄC SIĘ SŁUGUSEM TAMTEGO SYSTEMU.
{p.s. po upadku ZSRR okazało się, ze Pawlik Morozow
nie był donosicielem}.
A. T
a wiesz - przypomniało mi się coś, bez związku ale opowiem. ...
UsuńU nas stacjonowały wojska radziecki, na młodych żołnierzy mówiliśmy "WAŃKI" pełno tych Waniek było , "wisieli" na sztachetach ogrodzenia i tęsknie patrzyli na ten nasz świat. Byłam dzieckiem, czasem zbliżaliśmy się do ogrodzenia i handlowaliśmy czym się dało, kapsle albo blaszane pudełka po kremie Nivea za landrynki albo za ich Biełki, czekoladowe cukierki, czekolady to my na oczy raczej nie oglądaliśmy więc hadnelek odchodził na całego. Za jedną Biełkę garść kapsli do gry w cymbergaja. Tydzień się takie kapsle na ulicy zbierało. Ej - gdyby nasi rodzice o tym wiedzieli to jak nic - na kwaśne jabłko :-)
Zawsze mi było szkoda tych chłopców . daleko od domu, daleko od mamy i co z tego, że Biełki mieli... tak sobie to myślałam jako mała dziewczynka ... dopiero potem dowiedziałam się kto i co ...ale wspomnie z zakazanych wypraw z dzieciństwa zostało w pamięci