A FIGĘ !
wcale ci nie dam, bo niegrzeczne jesteś ! To upały, to burze i nawałnice ! Harcerzy ewakuują, drogi spływają do rzek, wczasowicze w odwrocie, a w morzu, zamiast plażowiczów, sinice pływają ... i jeszcze ten pyton ! że nie wspomnę o polityce ... No co ty sobie wyobrażasz ? hę !!!
Za karę nie róży kwiat dostaniesz,
a kwiecie czosnku ... o !
Że śmierdzi ?! ale za to smak ma, jak mawiał kiedyś mój Dziadziu ...
Jest prosto z grządki, a do tego z mojego obiektywu - musi ci wystarczyć.
.
Kiedyś nie takie lato, jak latoś, bywało. Nie takie !
W czasach gdy byłam dziecięciem lato było najpiękniejsze na świecie ! ... Zwłaszcza nad wodą. A jeszcze jak Tatko na ręce wziął, albo pływać uczył w naszym basenie - pełnia szczęścia, mucha nie siada !
.
I morze było najpiękniejsze na świecie ! ...
Koniec lat 50-tych, ech. woda w morzu taka czysta, braciszek raczkował w piaseczku, a ja biegałam sobie z wiaderkiem i weloniaste meduzy łowiłam, i zielone rybki łowiłam też ... a łopatki to używałam głównie do nasypywaniu piasku na głowę braciszka, a co - podła byłam !
.
Sopot też był najpiękniejszy na świecie ! ...
Czas płynął, nam latek przybywało, a lato coraz fajniejsze się stawało, o !
.
To były czasy ! Kto miał łopatkę i wiaderko ten rządził. Wzbudzał respekt nawet jeśli był straszliwym zmarzlakiem i maruderem.
.
Jeździliśmy co roku do cioci Zosi, nazywanej przez wszystkich w rodzinie Lasią. Nikt się specjalnie nie zastanawiał, skąd takie imię. Lasia, to była Lasia i już. Może to zdrobnienie od Laszki ? Może ...
W ogrodzie Lasi
Na zdjęciu Lasia, siostra mojej babci Walerii i Stasiu - wąsaty brat Babci. Stoją też moi Rodzice i braciszek. Ta dziewusia to nie ja, to moja kuzynka Aśka. Ja byłam starsza o całe trzy lata i ważniejsze rzeczy miałam do roboty niż pozowanie do zdjęć z małolatami.
Ciocia mieszkała nad samym morzem, biegaliśmy więc na plażę boso i w samych kąpielówkach. Dróżka przez ogródek, przecięcie promenady i już wejście na dziką plażę. Na plaży suszyły się sieci i pełno było czarnych muszli. Ciocia była bardzo kochana, łagodna, taka nie na dzisiejszy świat. Wszystkie dzieci wprost Ją uwielbiały i nie da się ukryć, wyłaziły Jej na głowę, a Ona, ze stoickim spokojem, zgadzała się na zasypane piaskiem schody, wiaderka w wannie, hodowlę rybek i meduz w szafliku. Wynosiła nam na plażę gotowany bób i chleb z cukrem, no i kupowała lody na patyku. U Lasi można było wszystko. Z Rodzicami to nie było już tak słodko: łopatka na schodach - srrrru, na lody szlabanik.
.
Na plaży genderowo -
braciszek i ja w takich samych majtkach.
Biegaliśmy po plaży do upadłego i najchętniej wpadaliśmy z impetem w te sieci. Nic to, że można się było w sieci zaplątać. Gra była warta świeczki, bo w sieciach pełno było płaskich, czarnych muszli, każde z nas chciało jako pierwsze znaleźć żywą "szczeżuję". Nasłuchaliśmy się opowiadań o meduzach i szczeżujach to nic dziwnego że nawet perła nam się marzyła.
Nie znaleźliśmy nigdy nic żywego, ani perłowego, za to nasze największe sieciowe szaleństwa zakończyły się złamaną nogą braciszka, ojjj ! i moim karnym wyjazdem na kolonię. Do Pucka. Wrrrrrrrr !
.
Taki
był Sopot końca lat pięćdziesiątych.
Wakacyjny lipiec, środek sezonu, a tu plaże puste i czyste. Jak się dobrze przypatrzeć, to znajome budowle w oddali majaczą i molo widać, i kosze na strzeżonej plaży. Mamcia Danusia w uroczej "kombinacji". Jakie czasy, takie bikini ... Kto dzisiaj wie, co to "kombinacja"? kojarzy się z podatkami, polityką i różnymi rzeczami, w żadnym razie z wdzięczną spódniczką i równie wdzięczną "górą" Tak, tak, kiedyś nie nosiło się biustonoszy, tylko "góry", kiedyś nawet majtek się nie nosiło, tylko "damskie niewymowne"
.
Stare molo - z paniami w eleganckich sukienkach i butach na szpilkach, z panami w garniturach ... Kocham tamten, stary Sopot. Urokliwe domki wzdłuż promenady, kręcone lody od Włocha, elegancki Monciak, Algę, delikatesy pachnące świeżo mieloną kawą, nugaty w małej cukierence, najlepsze na świecie. Wspominam te nugaty, jak moja Mamcia bezowe torciki z cukierni Maćkówki w Złoczowie. Tego smaku się nie zapomina. Tęsknię za tamtym starym i za smażalnią śledzi, koło domu Lasi i za jedynymi na świecie bułkami szwedkami, i za łamańcami z makiem. Dzisiaj zjadłabym nawet irysowe mordoklejki, kupowane w kiosku koło domu cioci. Ech !
*
Trochę później, to już najpiękniejszy na świecie był Kołobrzeg ! ...
.
Plaża, dzika plaża, ośrodek niedaleko amfiteatru, port, latarnia, Aleja Róż, Morskie Oko z najpiękniejszym na świecie zapachem kawy i bajaderką ... Młodość, młodość, młodość ... Wiatr we włosach, różowe okulary i mini.
Ech lato, wspaniałe jesteś ...
może jednak dam ci tę różę
Zostań, bo już w lesie
jesień grzyby niesie ...
*
*
z przyjemnością polecam Malina M *
Lato dam ci różę
OdpowiedzUsuńZostań dłużej
właśnie się rozochociło na całego :)
Usuńpozdrawiam Andrzejku ...
Wtedy lato oznaczało beztroskę pod każdym względem : ukwiecona łąka (a potem sianokosy i zapach siana), żniwa, pastwisko i różne zabawy podczas pasienia krów, kino objazdowe , zabawy w remizie strażackiej , wesela, także pożary chałup krytych strzechą ... Nad morze czy w góry to dopiero w szkole średniej, ale i tak uroczo było. Bo nie było internetu , komórek...
OdpowiedzUsuńano nie było pożer5aczy czasu, gry i zabawy były takie realne i realne były za3iązywane przyjaźnie na śmierć i życie ..
Usuńa jak cudownie czytało się na kocu książki ... pomijam Anię z Zielonego wzgórza, która towarzyszyła mi zawsze ale zaprzyjaźniłam się na lata z Perełką Paragonem i Mandżaro. Te WAKACYJNE KSIĄŻKOWE PRZYGODY ZOSTAŁY MI NA DŁUUUUGO wyobrażasz sobie, że Pana Samochodzika czytałam sobie dla przyjemności, po raz nie wiem który, w pracy ... książkę miałam w szufladzie, jak pracownia pustoszała to ja myk - ptyś i książka ... 15 minut i relaks absolutny :)
Odległy czas ... moi dziadkowie nigdy nie byli nad morzem, w czasie letnim najwięcej pracy w polu i tyle ich było, ile pierogów z jagodami się najedli i kwaśnego mleka napili. Ja pamiętam już inne "nad morzem", to z lat 80-tych, kolorowe punkami. Dawno nie byłam nad Bałtykiem :)
OdpowiedzUsuńOch, ja już też bardzo dawno ... ze względu na zdrowie Mamci przykolegowałam się do Dusznik :)
Usuńoooooj Świechno - pierogi z jagodami, kwaśne mleko ... miód na moje serce. Pierogi tak mi sie zamarzyły, że zrobię, ale skąd teraz wziąć PRAWDZIWE kwaśne mleko ????
w latach 80-tych to już nie miałam wakacji tylko urlopy , spędzałam je jednak nie jak stateczna pracownica ale ciągle jako "studentka" nadal na studenckich pielgrzymkach ... morze przez lata osiemdziesiąte kojarzyłomi się ze Stocznią i "wydarzeniami" potem przeprosiłam się z Sopotem ale to już było inne miasto, piękne ale ...
Malinko, jednak szczęściary z nas bo obecnie dzikich plaż już prawie nie ma. Kto ich nie zaznał nie wie co stracił. A my wiemy:))
OdpowiedzUsuńLato nie da się ubłagać, pędzi jak szalone. I po co?
Nie wiem Bet po co pędzi jak głupie ...
Usuńjesień cudna jest, ale to już tylko jesień,
mimozami zwiędłość przypomina ...
Masz rację, szczęściary z nas.
A wiesz, ostatnio brat zadzwonił znad morza:
- przywieźć wam coś ?
- tak, przywieź muszelkę, taką prawdziwą
Znalazł na plaży,
przypomniała mi tamte skarby z dzieciństwa
Tak sobie myślę;że
OdpowiedzUsuńani lato, ani zima
nikomu nie dogodzi;
gdy byliśmy młodzi;
to dopiero była frajda;
wystarczyła z masłem pajda;
a teraz każdy grymasi;
ciągle mu coś nie pasi.
Zapytajcie cwaniary Basi;
najpierw plaża w Ustroniu Morskim;
a teraz pobyt nad jeziorem włoskim;
to się nazywa -żyć a nie umierać...
wystarczy emerytury do "kupy" ciułać.
Muszę nadrobić stracone czasy młodości,
przepełnione nudą, harówą i... kłosowych ości.
Właziły te ości z kłosów zbóż, gdzie popadnie;
wreszcie nadeszła pora, już nie na pasanie [krów]
a na... rozpasanie. O!
starczyła z cukrem kromka
Usuńi w proszku oranżada
na trawie w kropki biedronka
chrabąszczy całe stada
:)
Witaj Aniu.
OdpowiedzUsuńA ja na to jak na lato, aczkolwiek lubię czosnek, ele w wyrobach wędliniarskich.
Za Twoimi wspomnieniami przepadam.
Pozdrawiam i zapraszam do siebie.
Michał
RADOSNA NOWINA.
UsuńPANI ANNA WRACA DO ZDROWIA !
W HOŁDZIE DLA PANI ANNY !
A. T
Michałku - lubię studzieninę z czosnkim i pieprzem ... i faszerowaną kapustę, i wiejską czosnkową kiełbasę, taką prawdziwą, kruchutką ... eeech ...
UsuńPANIE A.T. - SERDECZNIE DZIĘKUJĘ
UsuńTREN O PRZYJAŻNI
OdpowiedzUsuń{część pierwsza}.
Dozgonna przyjażń ?
Pewnie nie to słowo.
Odszedł przedwcześnie.
Pozostała tęsknota i codzienna pamięć.
Pamiętają go mój syn, córka, małżonka.
W przekazie wnukom obecny.
Przyjażń ponad dozgonna.
Podobny był do drabiniastego wozu.
Plecak na stelażu, w tamtych latach dziwota,
Łóżko polowe doń przypięte, to dla swojej Małżonki.
Kocioł aluminiowy z trójnogiem i mnóstwo garów,
grzmiały jak dzwonki na szyjach, na górskim wypasie,
szwajcarskich krów.
Na plecaku zwinięte namiot i koce,
podobne do końskiego chomąta.
Latarka potężna, długa jak kij bejsbolowy.
Apteczka z czerwonym krzyżem.
Podobny do ciężkiego pociągowego konia bretońskiego.
Krępy, przysadzisty, czworokątna twarz,
Rozłożysty w ramionach.
Z filcowym kapeluszem na głowie,
typu napoleońskiego, z setkami
znaczków z wypraw rajdowych po górach.
Z nim wyprawy rajdowe w rzewnej pamięci.
Kroczył nieśpiesznie i zawsze jako ostatni ,
a jeśli ktoś już skonany i ledwie dyszący,
przywieszał sobie jego plecak na szyję z przodu
i parł jak czołg na turystycznym szlaku.
Na biwaku rozkładał trójnóg, podwieszal kocioł,
rozpalał pod nim ognisko, napełniał wodą
z pobliskiego źródełka, z plecaka wydobywał
główkę kapusty, pomidory, cebulę, czosnek, przyprawy,
mięsne konserwy i ziemniaki.
Gotował obiad rajdowy.
Szlak rajdowy i słońce ogniste.
Szum lasu i powiew wiatru.
Dal bezkresna.
Zapraszał skinieniem dłoni.
Wręczał gar z płonącą ogniem zupą,
ziejącą pieprzem, przyprawami
i serdecznością bezmierną.
A. T
Te przejmujące wspomnienia skopiuję przeniosę w calości na kresowy blog, znajdę tylko odpowiednie zdjęcia ...
Usuńtu będą w komentarzach a tam w notce
------------------
Od wczoraj, w tvn24 o godzinie 17 można obejrzeć wspomnienia Powstańców Warszawskich. Cykl rozmów prowadzony będzie aż do sierpnia, bardzo warto oglądać.
Kochana!
OdpowiedzUsuńWzruszyłam się tym postem, zdjęciami- dziękuję za wspomnień czar:)
A u nas grzybów brak, przed chwilką wróciłam z lasu.
Pozdrawiam pięknie i zapraszam do mnie:)
TREN O PRZYJAŻNI.
OdpowiedzUsuń{część druga}
To było dokładnie sześćdziesiąt lat wstecz.
Lipiec. To było dzisiaj.
Rajd w okolicach Wisły. Pierwsza z Nim górska wyprawa.
Byliśmy młodzi radośni no i bez doświadczenia rajdowego.
Słońce chyliło się ku zachodowi.
Czerwony szlak. W dole rozbłysły miejskie budynki.
Tam schronisko, upragniona kolacja, piwo i odpoczynek.
W radosnym uniesieniu wszystkich zmiotło z górskiej tropy.
Popędziliśmy na przełaj, w dół w krzaki, w kamienie.
Nie wiedzieliśmy, że niżej skalne urwisko i zatrata.
Pęd rozbawionych straceńców.
A On ryczał po niemiecku, po sląsku i czystą polszczyzną.
Wzywał do opamiętania.
Najłaskawsze słowa to wracajcie durnie, kretyni i bałwani.
Pewnie słyszalny na dole w mieście.
Stanąłem jak wryty. Chwyciłem żonę za rękę.
Posłusznie i pokornie wróciliśmy na ścieżkę.
On wprzągł się ponownie w swój drabiniasty plecak,
szwargocąc coś do siebie po niemiecku,
człapiąc ostatni za zgrają bałwanów.
Byłem obok, słyszałem. Zawsze byłem obok.
A On wierny i niezawodny.
Jeszcze wiele rajdowych trop przemierzyliśmy razem.
Grał na olbrzymiej trąbie w orkiestrze zakładowej.
Też człapał ostatni.
Zapytałem, dlaczego nie emigrujesz do lepszego świata ?
Tu moja śląska ojcowizna, nie przywykłem być wyrobnikiem.
Odpowiedział.
Swoje miasto znał do ostatniego kamienia,
A jego miasta już nie było.
Zrujnowane w wojennej pożodze do tła.
Odbudowane w innym wystroju.
Był miejskim przewodnikiem, oprowadzał niemieckich
wygnańców wskrzeszając im znane, ale już nie istniejące
uliczki, ich domy, bliskie sercu zakamarki.
Biegły w niemieckim, śląskim, polskim i czeskim językach.
Oczytany i znawca polskiej literatury i polskiej historii.
Jego najbliżsi walczyli w powstaniach śląskich.
A. T
"To było dokładnie sześćdziesiąt lat wstecz.
UsuńLipiec." i piwo !!
A gdzieś ty chłopie 60 lat temu wstecz tzn w 1958 r i do tego w lipcu "w górskich schronisku" napotkał piwo? A do tego zimne?
Kulturę picia schłodzonych napojów przyszła do nas wraz Coca Cola i chłodniami w sklepach. W maju 1973 r. uruchomiono rozlewnię w Browarze Górnośląskim w Zabrzu, a w kwietniu w Browarach Tyskich. 25 maja 1976 r.a i "przy sposobności"zaczęto i schładzać piwa
A kto powiedział nieszczęsny lewacki rzepie,
Usuńnie mający odwagi podpisać się,
a przecież rozpoznawalny twój styl.
że używaliśmy schroniskowego piwa ?
Brać rajdowska, a tam i browarska, miała sposoby na dobre piwo.
Moja ponowna rada nie nurzaj się w lewackim rynsztoku.
a jak widzę to lubisz i śmierdzisz lewackością.
A. T
Wieśku - kompletnie nie rozumiem dlaczego w tak NIEGRZECZNY sposób atakujesz Pana A.T. ...
UsuńJAK MYŚLISZ? - może chcielibyśmy spokojnie przeczytać i delektować się opisem przyjażni, to hołd dla PRZYJACIELA ...
Twoje zaczepki na temat piwa mają się nijak do treści komentarza, Historia naszego piwa nie zaczyna się od Browarów Tyskich... w Świdnicy zaczyna się już od Piastów, a słynne piwo świdnickie chłodziło się w lochach, loszkach, czy piwniczkach, a we Wrocławiu z zimnego piwa słynęły piwnice choćby Piwnica Świdnicka ... i zimne się pijało ... picie zimnych napojów w upał to nie wymysł amerykański ...
Pisałam ci grzecznie, że to nie blog polityczny i nie chcę tu niegrzecznych, politycznych zaczepek, skoro nie rozumiesz to komentarz usunęłam
Bezinteresowna zawiść i impotencja twórcza
Usuńhaniebnym motywem już wcześniej znanym.
Zdecydowane potępienie i wywalanie na zbity pysk złośliwców przez Panią i Pani Przyjaciół
jedynym jak się okazało skutecznym sposobem obrony
tego szlachetnego klimatu na Pani stronie.
Bezinteresowna zawiść brata się z sadyzmem,
a mianowicie znajdowanie przyjemności w zadawaniu cierpień fizycznych lub psychicznych.
A. T
WIEŚKU - mam polityczny blog, stworzony specjalnie, by TO MIEJSCE odpolitycznić, wiesz o tamtym blogu więc kolejny raz PROSZĘ - nie wprowadzaj mi tu polityki
Usuńjeśli da ci to satysfakcję to przyznam - jak to wyżej ładnie określiłeś - padło mi na głowę
Usuń----------------
komentarze tego typu co ostatnie z 10.05 i 10.19, usuwam stąd i będę usuwała
ŚWIĄTKOWIE PRZYDROŻNI.
OdpowiedzUsuńNa drodze spotkałem
dwóch świątków drewnianych.
Na kłodzie drewnianej siedzieli.
Było południe.
Słońce żarem płonęło.
Owce na łące beczały.
Na krzyżu przydrożnym
Chrystus cierpiał samotny.
Milczeli świątki drewniane.
Myślami po górach błądzili.
Może ojczenasz. Może zdrowaś.
Może się modlili.
A może czekali na wędrowca,
z flaszką wody.
Byli spragnieni.
A. T
z podziękowaniem:
UsuńOCZY PEŁNE NIEBA
przydrożna, ubożuchna, kapliczka
w niej zapomniany czeka Chrystus
Wiek mija za wiekiem, cierń wrasta za cierniem.
Ktoś zostawił tu serce, ktoś warkocz złoty,
ktoś łzy porozrzucał, jak białe dmuchawce.
A potem odszedł, cząstkę nieba zabrał se sobą
i pytanie: dlaczego zbyt mało mnie kochasz ?
Na brzegu serca przysiadło sumienie ...
odejdzie stąd lekkie, jak pióro dmuchawca
Przydrożna, ubożuchna, kapliczka.
Zgarbiona staruszka, z naręczem grzechów,
ubrana w śmieszny, wiekowy kapelusz,
co się przekrzywił, tak jakoś, na opak
Serce jak drzwi ma, szeroko otwarte.
Wiatr porywa modlitwy, jak wstążki,
fruną do nieba, a potem spadają chlebem
i przysiadają na pomarszczonej dłoni.
Chrystus o oczach pełnych nieba
nie przestaje czekać ...
"To upały, to burze i nawałnice !"
OdpowiedzUsuńNormalka
Moze ktoś znów w Sejmie zamówił "mszę w intencji deszczu ?"
/jak drzewiej, a tamta zakończyła się powodzią/
i zapomniał dodać,jak to u nas "warunki brzegowe"np czas i ilość opadów.
Teraz wniósł jakże modną "poprawkę do poprawki",która w trybie błyskawicznym została "uchwalona" i przekazana "gdzie trzeba i komu trzeba",znów bez szczegółów.No i mamy to co mamy !!
Tylko złośliwa opozycja ,totalna oczywiście, śmie twierdzić
"tak nam zasr...i ten kraj iz w niebiesiech zarządzono spłukiwanie"
,widząc iż "suwerenowi" tyłka nie chce się ruszyć, od grilla,by posprzątać.
Historycznie, bo nam nigdy się nie chciało i liczyliśmy na opiekę boska!
Teraz tylko czekać aż w świątyniach całego kraju zabrzmi nasz "drugi Hymn"
"Łojczyzne zafajdaną,racz posprzątać Panie!!"
Znow dzialam!
OdpowiedzUsuńnareszcie !!!!!!
UsuńBardzo serdecznie dziękuję za życzenia
ja znowu Jantoni
za zdrówkiem w pogoni
:)
Masz piękne wspomnienia Malinko, pielęgnuj je jak najdłużej bo nic Ci ich nie odbierze...
OdpowiedzUsuńRacja Karolino tego ani rdza, ani mól ....
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńA ja Tobie, Malinko, daję różę za ten chałwowy tekst.
Pozdrawiam serdecznie.
Grycelko = nie ma jak chałwiasta róża !!!
Usuńtak słodko pachnie ...
Wszystkiego najlepszego w Dniu Imienin Aniu
OdpowiedzUsuńMałgorzata
Małgosiu - z całego serca dziękuję za pamięć ...
UsuńMalinko,śliczna,cudowna maleńka kobietko..Kocham Cię dziko i wściekle! Ty nawet nie wyobrażasz sobie,jak jesteś cudowną kobietką..Trafiło mnie,zakochałem się nieszczęśliwie..Ale lepiej tak,jak wcale..Kochana,kochana,kochana!
OdpowiedzUsuńWpuściłeś się w maliny jak Platforma Malinę.
Usuń---- Jadzia
Waszku - Ty jak zwykle ...
Usuńto i ja jak zwykle :)
jaka tam Jadzia ?!
Usuńżadna Jadzia, tylko 185.108... stały troll, biedaczek - opluwaczek
Biedny, zamiast tworzyć coś własnego od dawna przyłazi tu niechciany i "ma satysfakcję" ... satysfakcję na własną miarę drobnego opluwaczka
a co mi tam skoro musi, bo się udusi, niech lezie :)
BRZEŻAŃSKA
OdpowiedzUsuńNEKROPOLIA
Obeliski. Krzyże.
Rozpięte ramiona.
Osierocone kamienie w pochodzie ku żywym.
Wołanie o pamięć.
Na cmentarnych alejach zranione Anioły.
Głucha cisza i pustka.
W dnie zaduszne nie płoną ognie.
Łzy deszczowe. Gorzkie. Opłakują
samotne kamienie.
Nieczytelne napisy. Odgaduję słowa.
Rozpacz zmarłych zaklęta w kamieniach,
Moją rozpaczą.
Wróciłem po osierocone kamienie. Padnięte krzyże.
Nie pozwolę wdeptać w ziemię.
Przede mną ciężka droga.
Odpocznę chwilę.
Usiądź obok proszę.
Jesteś taka piękna.
Wiatr rozplata warkocze.
Do wiatrowego serca tuli.
Ja nie przytulę.
Nie mam serca.
Moje serce niosłem na dłoni.
Płonęło dziecięcą radością.
Wypaliło się miłością do tych
których kochałem i do Ciebie.
Opłakuję święte kamienie.
Oczy nie mają łez.
Wykrzykuję rozpacz zmarłych.
Nie mam krzyku.
Wziąłem garść łez ze stawu.
Krzyk od zranionego ptaka.
Kilka promieni od słońca.
Opłakałem święte kamienie.
Wykrzyczałem rozpacz zmarłych.
Rozgrzałem dłonie.
Wymacałem zatarte napisy.
Brajlem odczytałem słowa,
„Cichą prośbę zmarłych o pamięć”.
Wzwaliłem krzyże na plecy.
Święte kamienie ująłem w dłonie.
Wsparły ramiona Anioły.
Powędrowaliśmy na podniebne łąki.
Przed chatę sędziwego Boga.
Zamiótł wiatr cmentarną pustkę.
Wymarłą ziemię zabrali obcy.
Posiali nienawiść.
A.T.
jaki przejmujący wiersz ...
Usuńdo glębi, do dna serca, do istoty pamięci ...
a dzisiaj słowa:
"Opłakuję święte kamienie.
Oczy nie mają łez.
Wykrzykuję rozpacz zmarłych.
Nie mam krzyku."
jakże na czasie ...
NOSTALGIA.
OdpowiedzUsuńPOŻEGNANIE BRZEŻAŃSKICH HARCERZY.
JESZCZE SŁYCHAĆ KROKI.
DEFILADA
OSTATNIA.
ODESZLI
NA DRUGĄ STRONĘ
TĘCZY.
DZIEWCZĘTA I CHLOPCY.
BRZEŻAŃSCY HARCERZE.
PAMIĘĆ O NICH.
RZEWNA PAMIĘĆ
O ICH WYCHOWAWCY
PROFESORZE HARCMISTRZU,
WŁADYSŁAWIE JANOWSKIM.
BYŁ Z NIMI W BRZEŻANACH.
BYŁ Z NIMI
W ICH DOROSŁYM ŻYCIU.
NIE OPUŚCIŁ ICH
DO OSTATNICH SWOICH DNI.
SZLACHETNY POTOMNY BRZEŻAŃSKIEGO HARCERZA
PODAROWAŁ DWA PROPORCE RĘCZNIE ZDOBIONE.
ZNAJDĄ SIĘ W MUZEUM. TO LATA TRZYDZIESTE
UBIEGLEGO WIEKU. RELIKWIE PAMIĘCI.
A. T
a pamięć Panie A.T.PRZECHOWA TE RELIKWIE I JESZCZE WIĘCEJ TAK DŁUGO , JAK DŁUGO BĘDĄ TACY LUDZIE JAK PAN ...
UsuńCudne zdjęcia. Nastrojów letnich pełne.
OdpowiedzUsuńEwo - zajrzałam na Twój blog
Usuńhttp://poprostupsychologia.blogspot.com/
arcyciekawy ! coś dla mnie ... wiesz, po cichu przyznam, że psychologia to był kiedyś mój konik.
Zajrzałam do zakładki o Tobie - Podziwiam dorobek!