poniedziałek, 4 czerwca 2018

O NODZE

KU PRZESTRODZE

o czym że dumać na świdnickim bruku ? ...
jak to o czym ? W moim przypadku o głupocie, o głupocie takich jak ja ...
ooo !!!! zaiste wielka to głupota



i nic jej nie osłodzi ...


Ale od początku. Zachorowałam ... no niby nic takiego każdemu zachorować się zdarza, tyle że mnie musi koniecznie nietypowo. Ot zwykła rana na nodze, już to miałam, już przerabiałam. Kiedyś. Trzy lata leczenia. Podobno gdyby to nie było na żyle a na tętnicy nigdy by się nie zagoiło. To nawet bardziej angiologiczny niż dermatologiczny problem, zresztą u mnie to dziedziczne Mamcia też ma ranę. Potem miałam długo spokój, aż do zeszłego roku, do zawału Mamci, W ferworze walki o Mamci zdrowie zapomniałam o swoim, ciągle w biegu, ciągle na nogach. Zaczęły puchnąć, jakieś plamy się pojawiały, ale zupełnie bagatelizowałam i tak wiele miesięcy, aż pewnego dnia, kiedy mocno podpuchły, pyk ! skóra pękła nad żyłą, otworzyła się rana ... ojjj, będzie źle, pomyślałam, ale zastosowałam opatrunki ze srebra, potem propolis. Nawet się zaczęło goić. Do czasu. Jak mawiał mój profesor - dobrze żarło i zdechło.

Reasumując - mam straszliwe kłopoty z nogą, obeszło się bez szpitala ale była czerwona, granatowa i dwa razy grubsza ... od rany otwartej nad żyłą wdało się bardzo mocne zapalenie, antybiotyki mam teraz jak dla słonia i jeszcze potrójny encorton ... I jeszcze mam inne leki, już pewnie świecę ... Pracuję i piszę "w szpagacie" - jedna noga na ziemi, druga na wersalce.

Wiem - to wymagało wcześniejszej interwencji, ale jak zwykle, myślałam, że samo przejdzie ... lekarz który mi zaaplikował kurację jest doskonałym lekarzem, pracuje na klinice dermatologicznej, przy okazji ma też duże angiologiczne doświadczenie ... Wypytałam go dokładnie - w szpitalu nic więcej by nie zrobili. Już dwa tygodnie się leczę i jest lepiej, przynajmniej śpię, noga wróciła do normalnych rozmiarów i granatowa już nie jest ... oj, przy tym dostałam uczulenia bo sobie zaaplikowałam zbyt dużą dawkę propolisu. Niby uczulona nie jestem, ale jak mi doktor wytłumaczył, przy stanie zapalnym i otwartej ranie propolis zupełnie inaczej wchłania się do organizmu. Cudna byłam - miałam nogi i ręce jak indycze jajo a tak swędziały, że ze spania i pracy nici ... ale przeszło :) ...

Oj tam, oj tam - KONIEC JĘCZENIA !!!




A przy okazji dumania, ku pocieszeniu mojego lekko (???) durnowatego serducha mały spacerek po świdnickim Rynku, zwanym czasem perłą dolnośląskiego  baroku. Oczywiście spaceruję i oglądam projektowane przeze mnie elewacje  rynkowych kamienic ... jest ratusz, jest teatr i ... "większa połowa" kamienic. Boże ! tyle lat pracy ! w tym roku stuknie 40 !



.
Zaczynam od rynkowego serca, czyli dawnego ratusza. Mój ci on jest, za wyjątkiem ratuszowej wieży. Wieża do konkurencji przynależy.



.
Tu moja cud barokowa jajecznica w pełnej krasie. Lubię jajecznicę, lubię barok, a wściekły ugier to chyba najbardziej dla baroku charakterystyczny kolor. Taki budynek był pierwotnie, taki jest teraz, nie moja jajeczna wina ! 
A że spacer na kanapie wirtualny, siłą rzeczy, wspomogłam się wirtualną rzeczywistością, czyli zdjęciami z netu (podpisałam które).




.
Na tej oto panoramie zaznaczyłam sobie wszystkie, oprócz tego, co w środeczku, po bokach 23. Barok, renesans, secesja, współczesna (wrrr) wielka płyta ... do wyboru, do koloru, co kto lubi.

A - środeczek - blok śeódrynkowy
B - pierzeja północna - historycznie pierzeja owocowa.
C - pierzeja wschodnia - historycznie pierzeja maślana.
D - pierzeja południowa - historycznie pierzeja zbożowa.
E - pierzeja zachodnia - historycznie pierzeja defiladowa.

Dla ułatwienia wprowadziłam oznaczenia na zdjęciu. Środeczek już był.




.
Dołożę jeszcze świdnicki teatr. Teatr jest dwuczęściowy - oliwkowe foyer i malinowo-jajeczna reszta. To kolor malinowy ? niee - to róż pompejański.

*

B - pierzeja północna 
historycznie - pierzeja owocowa.




Ta szara kamienica była pierwsza. To Rynek 4.




W projekcie i przez pierwsze lata była oliwkowa.
Potem "wzięła i zdechła" na szaro ...


Elewacje opracowaliśmy w latach 90-tych, przy okazji projektu całego budynku. Zmienialiśmy wtedy Szkołę Muzyczną na Bank PKO. Czy ktoś jeszcze pamięta, że w Świdnicy była tam szkoła muzyczna ?  Przy okazji tej elewacji dowiedziałam się co to "akroteriony"  Co to ? - ano, to piękna ozdoba attyki. Szkoła dawno już tych ozdób nie miała, ale na podstawie starych zdjęć dało się odtworzyć, są wyrzeźbione w piaskowcu. Czwórka to jedyny budynek w Rynku, jaki przyszło nam potraktować całościowo, czyli razem z wnętrzem. To pierwszy bank który w życiu projektowałam. Z kosmosu były dla mnie wtedy takie terminy jak "pomieszczenie specjalne" czy "listwowanie skarbca". A przy okazji - pierwszy raz podpisywałam wtedy klauzulę o zachowaniu tajemnicy.

Dalej, to już nie pamiętam, jak to szło w kolejności. W tej samej pierzei, co bank, trafiło nam się jeszcze pięć kamienic - Rynek 3, 7, 8, 10, 11.

Teraz ot - taki przykład na czym polega praca przy elewacji:



kamienica Pod Złotą Koroną - przed ...


I ta sama - po ...
 na moich zdjęciach


"Moja elewacja" - to oczywiście jest skrót myślowy. Przecież nie ja sama opracowałam projekty. Renowacja zabytkowej elewacji to nie tylko dobór koloru i pomalowanie, to tak, ale dopiero na koniec. Przy takim projekcie pracuje cały zespół, oprócz architekta konstruktor i bardzo często historyk sztuki. Prace czysto projektowe poprzedzają badania, studia materiałów historycznych, zwłaszcza ikonograficznych, też badania na obiekcie tynków. Przy okazji można trafić na taki na przykład cymesik:





Futurystyczna wizja świdnickiego rynku z 1910 roku.
dla mnie odlot !

Czasem architekt z uprawnieniami konserwatorskim wystarczy, ale w większości wypadków trzeba do tęgo tęższej historycznie głowy i większej w tej materii wiedzy, no i doświadczenia. Nawiasem mówiąc współpraca z historykami to to dla mnie kopalnia wiedzy. Nie da się porównać z wiedza książkowa. Trzeba dotknąć ręką, żeby potem samemu rozpoznać, że zaprawa wapienna ...

Przepiękne są świdnickie kamienice. Jak to ze starymi kamienicami bywa zwykle są "pod czymś". Ta wyżej pod koroną, ale w tej rynkowej pierzei jest jeszcze jedna "z atrybutem"- Pod Złotym Chłopkiem, też nasza:





W północnej pierzei mamy jeszcze dwie kamienice: Rynek 10 i Rynek 11:




Jedna piękna, secesyjna, a druga (wrrr) wielka płyta. Zastosowaliśmy w niej nietypowy dla płyty kolor i drobne zabiegi w postaci jasnych opasek okiennych, profilowanych gzymsów, charakterystycznego profilowanego elementu o eliptycznym kształcie. Zamieściliśmy też w zwieńczeniu, na jasnym, eliptycznym polu, datę remontu. Różni się od sąsiedniej wielkiej płyty ? ... jest chociaż trochę kamieniczkowata ?


*

C - pierzeja wschodnia 
historycznie - pierzeja maślana.  


Biedniutko ! ! ! Tylko 3 kamienice są tutaj nasze. Te na zdjęciu poniżej.



 .
Ta narożna, największa, to jedna z ostatnich. Pisałam już o niej na blogu.



Nie tak dawno "zeszła" z mojego komputera


*

D - pierzeja południowa 
historycznie - pierzeja zbożowa.


Tu najwięcej moich kamieniczek. Dobrze zachowują kolory, bo wprawdzie pierzeja jest południowa, ale elewacje północne. Słońce, jeśli już bywa, to zwykle mocno zawstydzone i szybko zmyka na zachód.




Najpierw pokażę trzy kamieniczki - Rynek 19, Rynek 20 i Rynek 21.




Jest Pod Bazyliszkiem




.
Jest Pod Merkurym




.
 a może raczej Pod Łódeczką ?




Jest też "pod niczym" co nie znaczy, że do niczego ...
1903 rok i cudnie wybarwiony klinkier




.
Idziemy dalej. Na tym zdjęciu wszystkie sześć, jak jeden mąż, są moje. Najciekawsze są dwie ostatnie. Zacznę od renesansowej - Rynek 26.




Pod Złotym Okrętem

Kamienica szczególna, malowana techniką laserunkową, pokazującą nierówności starego tynku. Do tego dochodzi przepięknie konserwowany kamienny portal i renesansowy detal, ze złoconym okrętem i ornamentem okuciowym. Obok renesansowej kamienicy, barokowa - Rynek 25




25, czyli Pałac Hochbergów, 

Te moje stare robocze zdjęcia, nie dorównują internetowym, ale to jest pamiątka. Pokazując pierzeję nie sposób nie wspomnieć o ostatniej mojej kamieniczce Rynek 29 - Pod Złotą Gęsią. Na zdjęciu powiększyłam detal.




Najpierw myślałam, że to złota kaczka, jak się rodzaj ptaka wyjaśnił, to nazwałam kamienicę "Pod Królową Gęsią Nóżką" ...  a co ? nie wolno ?!
Oj tam, oj tam, jaki znowu plagiat ?!


*

 E - pierzeja zachodnia 
historycznie pierzeja defiladowa.


Biedniutko, biedniutkooo ! Tylko jedna kamienica moja. Pod Hermesem.



Ale za to jaka kamienica !!!



Niechcący wyszła mi prawie neverending story.  Wiem, wiem, prawie robi różnicę. Pisałam kilka dni z nogą na kanapie. Miała być tylko panorama, ale tak jakoś mnie naszły wspomnienia i ... poleciałoooooo ! 

A co z przestrogą ? No cóż, właśnie wypraktykowałam na sobie - jest demokracja, można się zachować jak ten osiołek tyle, że ... trzeba mieć do tego na prawdę końskie zdrowie ...

I wężykiem !!!
*


                      polecam spacer po Świdnicy - Malina M *                        
strona liiil   

58 komentarzy:

  1. Malino - zapytam; czy nie czkało Ci się za bardzo przed Bożym Ciałem???
    bo wówczas, to ja bezustannie Ciebie wspominałam. Oj,jak bardzo byś mi się przydała do opracowania koncepcji ołtarza na Boże Ciało. Jak bardzo żałowałam, że nie posiadam takich zdolności jak Ty. Pocieszałam się jedynie myślą, że Ty masz więcej za co dziękować Bogu, zaś mnie mniej dano to mniej będą ode mnie wymagać :)
    Cudeńka tworzysz, oj - cudeńka. Tylko podziwiać i zazdrościć, że się tego nie potrafi. .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) byłam i widziałam Twój ołtarz Basiu - bardzo mi się podobał ... patrzyłam okiem wiary i okiem zawodowym
      Ciebie wypatrzyłam - aaale młódka!

      Usuń
    2. Malino > mnie Twoje oko i rada była bardzo potrzebna w trakcie "tworzenia", to dlatego miałam Ciebie na myśli i Twoje talenty.
      Mnie Bozia tym nie obdarzyła,ale zadanie przede mną postawiła takie, które przerosło moje możliwości. Za niecałe 5 lat zgłoszę się do Ciebie po...koncepcję :)
      a teraz chucham i dmucham na Twoją nogę,aby czym prędzej sie wygoiła i...pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Malinko, mam nadzieję, że Twoja kończyna zdrowieje. Bez nogi przecież - ani rusz!
    Futurystyczna wizja świdnickiego rynku z 1910 roku została zrealizowana w niemieckim mieście Wuppertal. Tam istnieje od 1901 i działa sprawnie do dziś wiszący tramwaj zwany Schwebebahn. A więc, wizjoner planował skopiowanie konstrukcji już istniejącej w innym mieście?
    Twoje kamieniczki są zachwycające i w ogóle, dorobek zawodowy imponujący!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aaa - nie wiedziałam o tramwaju z Wuppertalu ... możliwe że do fotomontażu akurat elementy tego skopiował.
      Matuniu - jak ja mało wiem ... no nie mam pojęcia jak w 1910 roku takie fotomontaże się robiło, przecież to nie rysunek, chociaż fragment rysunkowy też jest. Może się wycinało z różnych zdjęć, naklejało na podstawowe, dorysowywało a potem robiło zdjęcie tej kompozycji ?
      Dzięki za komplement Bet :)

      Usuń
  3. Przeczytałam tchem jednym. Wspaniała robota, moja mama była zafascynowana budownictwem, ale nie dane jej było dokończenie studiów na ten temat ... za to do dzisiaj, gdy idziemy jakąś starówką, zadziera wysoko głowę i docenia wszystkie te szczegół o których piszesz a które ludzi zazwyczaj mało obchodzą. Serce rośnie, gdy nasz Dolny Śląsk pięknieje :-)

    Ja skręciłam sobie o parę razy za dużo nogę w kostce i teraz, gdy zbliża się lato jedna stopa dostaje mi obrzęku limfatycznego, na razie małego, ale natychmiast zaczynam panikować. Wracaj do zdrowia i dbaj o siebie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. piękna jest nasza kraina Świechno ...
      pozdrów ode mnie Mamę, pewnie jest w moim wieku :)
      ---------
      potwierdza się - co za dużo to niezdrowo...
      obrzęk limfatyczny to przykra rzecz, trzeba jakoś z tym żyć ale ograniczenia przeszkadzają ... zawsze jednak można się pocieszyć - to tylko obrzęk limfatyczny
      A wiesz - ja właściwie to zafascynowałam się budownictwem dopiero po studiach, jak zaczęłam pracę, dopiero wtedy dostrzegłam piękno zabytkowych budowli, jak sama weszłam, dotknęłam ... wtedy z miłości do zabytków poszłam na studia podyplomowe. Normalne studia to w zasadzie był przypadek, Chciałam być reżyserem, albo chirurgiem. Reżyser odpadł, bo albo się jest wybitnym albo wcale. Chirurg odpadł, bo fizykę znałam tylko w zakresie szkoły to by nie wystarczyło. Kochałam matematykę, język polski i rysunek - jedyne połączenie tych przedmiotów to architektura :)

      Usuń
    2. O kurcze, o takim toku kariery nie słyszałam. Moja mama ma w tym roku 64 lata, dalej jest czynna zawodowo i ja też nie bardzo wyobrażam ją sobie na emeryturze. Za nowinkami technicznymi zna się lepiej niż niejeden trzydziestolatek.

      Jeśli chodzi o obrzęk, po prostu żeby nie było gorzej, trzeba dbać. Co ciekawe zupełnie nodze nie przeszkadza długie chodzenie po górach, za to nie znosi bezruchu połączonego z wysoką temperaturą.

      Niestety u mnie matematyka na poziomie rozwielitki, z mojej własnej winy. I już chyba tego nie nadrobimy ... oczywiście bardzo mi wstyd z tego powodu :-)

      Usuń
    3. pewnie Świechno z limfatycznym krążeniem jest tak, jak z tym "innym". Kiedyś moja mamcia leczyła się we Wrocławiu, na Poniatowskiego, Trafiła tam na angiologię właśnie przez kłopoty z krążeniem. Moja mamcia jest bardzo „kontaktowa” zaprzyjaźniła się z przemiłą i bardzo mądrą Panią Profesor, Pani pochodziła z Kowla więc serce i charakter miała otwarty, kresowy. Przysiadała na mamci łóżku i rozmawiałyśmy. O WSZYSTKIM, o chorobie też, chociaż najmniej . Dużo się wtedy dowiedziałam. W przypadku krążenia chodzenie to wbrew pozorom dobra rzecz ! chodzenie i tak zwane polegiwanie. Leżenie plackiem wcale tak dobre nie jest a najgorsze jest stanie. Sprawdziłam na sobie. Po nieprzespanej nocy przy projekcie, albo nawet po dwóch takich nocach, nogi robiły się jak balony … położenie do łóżka mniej dawało niż spacer, dopóki nie wyszłam z domu szanse na pozbycie się opuchlizny były nikłe. Może u Ciebie, przy krążeniu limfatycznym jest podobnie ?

      Usuń
    4. Pewnie tak właśnie jest. I to się dobrze składa, bo mogę bezkarnie iść tu i tam. Jestem po jednych egzaminach, czekam na kolejne, pomiędzy może wybiorę się w polskie góry, bo przyjechałam z odpowiednimi butami w walizkach, a mój Kraciasty podąży za mną z Wyspy już za kilka dni.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  4. Aniu moja droga Bardzo się ciesze ,że obejrzałam twoje prace.Ja już niestety naocznie tego nie obejrzę i dlatego jestem tak wdzięczna Tobie,że piszesz tego pięknego bloga i mogę to obejrzeć.Zawsze mówilam do "Szefa wszystkich szefow"Spraw abym mogła miec dobrą głowe .Mogę nie mieć ani rak ani nog abym głowe miała w porzadku.Ale okazuje się ,że nam jest wszystko potrzebne i jak coś choruje jest nie dobrze.Aniu ja nie mogę chodzić i poruszam się tylko za pomocą dwóch kul,pomyśl o mnie a zaraz się poczujesz lepiej.Wracaj do zdrowia i nie mazgaj się pisz dużo czytaj i dabj o siebie.Pozdrawiam całą twoją piekną rodzinę i ściskam najbardziej to małe cudo i mamcię.Bądzcie wszyscy zdrowi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Halinko - moja rodzinka, zwłaszcza Mamcia pozdrawia z całej siły !!!
      coś nie mogę wpisać dłuższego komentarza, dziwne, przed "chwilą" mogłam, za jakiś czas spróbuję

      Usuń
    2. Halinko – głowę to Ty masz !!! zawsze czytam Twoje wpisy na FB i na Twoim blogu … teraz kłopot mam z komentowaniem, wpadam tylko i wypadam, ale zawsze podziwiam. Tak pięknie piszesz o swoich Bramkach. Bardzo się cieszę Kochana z naszej przyjaźni. Jest PRAWDZIWA … i cieszę się, że dane mi było poznać Twoją Rodzinę. A wiesz – skopiowałam kiedyś Twoją starą rodzinną fotografię, jest w wirtualnym kuferku razem z moimi

      Usuń
  5. Witaj Aniu.
    Wracaj nam do zdrowia, albowiem nogi w Twoim fachu są niezbędne.
    Trzymam kciuki.
    W Świdnicy byłem, zwiedzałem i podziwiałem.
    Pozdrawiam i zapraszam.
    Michał

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Michałku, kolego po fachu, ja podziwiam Twoje strony, niezbyt ode mnie daleko ale prawie nie znam. Odkrywasz przede mną piękny świat

      Usuń
  6. Dbaj o siebie, Haniu! Pamiętaj, że i ty jesteś Mamci potrzebna!
    Trzymam kciuki za szybkie wygojenie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tetryku – obie jesteśmy sobie potrzebne najbardziej na świecie.
      Noga się wygoiła. Rana była coraz mniejsza, coraz mniejsza, potem przestała ropieć, potem był tylko czerwony strupek, a potem … zaczęło się goić na dobre, strupek zmienił się w swastykę, w końcu w literę S, a potem - pa, pa

      Usuń
  7. Wspaniałą wykonałaś robotę w tym mieście. To musi być niesamowite uczucie spacerować tymi ślicznymi ulicami i oglądać swoje dzieła. Oczywiście pamiętam, że nie tylko Ty masz zasługi, że pracowaliście w zespole, ale i tak to Twoje dzieła, bo jest w nich Twój udział. A poza tym zdrowiej i już nie choruj. A tak w ogóle nie myślalam, że Świdnica to taka perełka architektoniczna. Jaka tam zresztą perełka - perła ogromniasta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię patrzeć na swoją pracę, obiekty to jakby moje dzieci. Moim marzeniem było kiedyś operować w zaprojektowanej przez siebie sali operacyjnej albo zabiegowej. Oczywiście na drugie studia nie poszłam, medycyny nie skończyłam, ale kiedy jestem w zaprojektowanej przez siebie przychodni to sobie myślę - wrr od tej sali zabiegowej jak najdalej !

      Usuń
  8. Najważniejsze, że z nogą już jest lepiej. Można mieć uczulenie nas propolis. Mój kolega pszczelarz takie ma i pracuje w rękawiczkach, a jak zapomni je założyć , to skóra na rekach łuszczy się i jest czerwona.
    Te dzieła - arcydzieła stanowią Twój Haniu pomnik. . Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hi, hi, Tomciu, uczciwszy uszy, w takim razie pomników mi nasiało więcej niż teraz „co niektórym” i szczęściem „moje” kontrowersji nie wzbudzają.
      Dobrze, że na miodzik uczulona nie jestem, wcinam aż mi się uszy trzęsą

      Usuń
  9. Przepięknie Rzad Pis, tę Swidnicę podniósł z ruin.Tylko dlaczego skwer obok, a nie R$ynek, nosi nazwę im. Lecha Kaczyńskiego?
    PS
    Juz dawno pisałem jak to w "świecie" na obiektach poddanych renowacji umieszcza się tablice z nazwiskami "renowatorów"/nawet w tzw bramach/
    U nas to tabu?
    Zdrowia życzę.Gdyby to było kolano posądzał bym Cie o "solidarność"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Się śmiej Wieśku – pewien prezes pan był w Świdnicy z wizytą, obiecywał na zebraniu, że jakieś pieniądze na podniesienie z ruiny tego pięknego miasta trzeba dać, wtedy ktoś, z jego zwolenników, nie wytrzymał wstał i zapytał – czy prezes Rynek widział ? Na tablice szansy niet … ja bym się w życiu nie upomniała, a mała szansa, żeby ktoś wpadł na pomysł

      Usuń
  10. Malinko, nie daj się! Noga się jeszcze przyda.
    Zdrówka ☺ ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo – dziękuję Andrzejku … zdrowieję
      nie oddam nogi bez walki, jakom Malina M

      Usuń
  11. POZDRAWIAM ANIU♥♥..wpadłam tylko na chwilkę.Zdrowiej kochana .♥♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Danuśka – tęsknię za Twoimi wpisami na blogu, tęsknię za wierszykami i nalewką z pigwy … WRÓĆ DANUŚKA, fejs, to fejs, ale spotkania na blogu to jest to. Na Twoim jest ciepło, domowo, pachnie i chce się tam wracać ♥

      Usuń
  12. Witaj Malinko! Waszek-włbrzyszanin pozdrawia sąsiadkę-świdniczankę Malinkę! A hoj!
    Ło matulu ma jedyna,toż Ty Malinko już niedługo przekształcisz Świdnicę w jakieś miasto-perłę,gdzie tylko w kapciach można będzie wejść..
    Teraz taka ciekawostka dla tych,którzy lubią historię..
    Otóż najsłynniejszy lotnik z okresu 1_szej wojny światowej,baron von Richthoven,zwany"Czerwonym Baronem",pochodził właśnie ze Świdnicy,o czym całkiem niedawno się dowiedziałem..Nie znam adresu,ale na pewno prawdopododobnie jest tam na kamienicy jakaś tablica pamiątkowa. W
    Wiesz może,Malinko?
    Malinko,zdrowia dla Ciebie i Twej Mamusi-Danusi!
    Jak to jest,że ludzie dobrzy chorują,a dranie mają się całkiem dobrze..no jak??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Waszku - Czerwony Baron urodził się we Wrocławiu, w Świdnicy zamieszkał. Rodzinna willa Richthoffenów znajduje się na ulicy Sikorskiego (dokładnie numer 19) . To znana postać w Świdnicy, co jakiś czas miasto postanawia się promować postacią tego lotnika I wojny, a że to Niemiec więc budzi sprzeciw niektórych. Część radnych chce, część wprost przeciwnie. Podejrzewam miasto się nie dogada. Ale replikę samolotu czasem na świdnickim rynku można podziwiać. Specjalnie dla Ciebie umieszczę tu zdjęcie (z netu, bo własnego nie mam)

      Usuń
  13. Piękna jest ta Świdnica i zdjęcia piękne.
    Niech Ci ta noga nie będzie kulą:)

    Pozdrowionka z życzeniami zdrowia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie dziękuję Wojtku :)
      zdrowie już prawie było ale się skończyło ...
      czyli... jak nie urok, to półpasiec

      A Świdnica ciągle pięknieje

      Usuń
  14. Czerwone okulary11 czerwca 2018 22:26

    Chyba powinnaś porozmawiać z tym lekarzem, który pracuje na klinice i uświadomić mu, że to może być śmiertelnie niebezpieczne, zwłaszcza dla pacjentów, którzy nie są przyzwyczajeni do wychodzenia na dach. To się może skończyć tragedią!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ proszę Czerwonych Okularów – „pan Doktor który pracuje na klinice” jest panem rozgarniętym, pan Doktor jest w stanie odróżnić groźne kompletne zidiocenie od niewinnej choroby wrzodowej podudzia
      Proszę Czerwonych Okularów - śmiertelnie niebezpieczeństwo pan Doktor wyeliminował na wstępie

      Usuń
  15. Anno jesteś wielka !!!!!!!!!!!

    macham wieczorowo z Podlasia - Dośka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak już, to gruba … :)
      Dosiu – jak miło znowu Ciebie tu zobaczyć. Pięknie tam u Was na Podlasiu, pewnie najpiękniej właśnie teraz. Pozdrawiam wieczorową porą

      Usuń
  16. Cudowne są te kamieniczki... Aż się rozmarzyłam. Współczuję z powodu nogi. Mam nadzieję, że wydarzenie to nie będzie miało żadnych konsekwencji

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Bogu konsekwencji krążeniowych nie ma, muszę tylko trochę więcej na siebie uważać. Niestety są konsekwencje osłabienia organizmu tak długą chorobą - przyplątał mi się półpasiec ... wrrrrrr
      ----------
      Serdecznie pozdrawiam :)

      Usuń
  17. Malinko,moja cudowna,śliczna kobietko..Kocham Cię bezgranicznie i beznadziejnie,niestety..Cokokolwiek bym nie powiedział,to nie odda mej miłości,maleńka Ty moja..Gdziekolwiek jesteś to wiedz,że gdzieś tam daleko jest ktoś,kto Cię kocha ponad życie,kto marzy i spać przez Ciebie nie może..Kochana,kochana,kochana!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Waszku - obejrzyj cud samolot Czerwonego Barona :)
      Czerwień była barwą elitarnego oddziału pruskiej kawalerii Pułku Ułanów Cesarza Aleksandra III w którym to służył Manfred von Richthofen (RED BARON) na początku wojny. Osiągnął w sumie 80 zwycięstw powietrznych. 21 kwietnia 1918 roku zginął podczas lotu bojowego.

      Usuń
  18. Nigdy nie bylam w Świdnicy, ale teraz chetnie bym ja zwiedzila. Dziekuje za wspanialy spacer po rynku. Zdrowia zycze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grażynko - to piękne i przyjazne miasto, zabytki się zaxhowały bo miasto zawsze miało szczęście do Konserwatora Zabytków ... od kiedy pamiętam
      DZIĘKUJĘ ZA ŻYCZENIA I POZDRAWIAM

      Usuń
  19. HANIU!
    MAM NADZIEJĘ, ŻE JUŻ LEPIEJ Z TWOJA NOGĄ.
    ŻYCZĘ CI DUŻO ZDROWIA.

    MAM NADZIEJĘ, ŻE KIEDYŚ POZNAM TWOJE PIĘKNE MIASTO I WTEDY CHCIAŁABYM PO KOLEI OGLĄDAĆ KAŻDĄ Z KAMIENIC, KTÓRYM DAŁAŚ NOWE ZYCIE I PRZYWRÓCIŁAŚ JE DO DAWNEJ ŚWIETNOŚCI.
    SERDECZNIE POZDRAWIAM:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. SERDECZNIE POZDRAWIAM KOCHANA LUSIU :) powoli wracam na blogi , noga się prawie zagoiła i to prawie w zasadzie nie robi różnicy, niestety po nodze przylazł półpasiec , ale skoro przylazł to pewnie prędzej, czy później polezie , tylko jeszcze sporo mi krwi napsuje

      Usuń
  20. Zawsze mnie intryguje program komputerowy, którym się posługujesz w pracy. Bardzo bym chciała taki opanować, choć podejrzewam, że on sam nie wystarcza - trzeba mieć jeszcze fachową wiedzę architektoniczną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Frau Be – używam od lat 90-tych programu Auto-Cad, to program rysunkowy , tyle, że inżynierski, nie graficzny. Program wektorowy, każdy wprowadzony element jest określony „matematycznie” współrzędnymi . Dla zabawy można rysować „z myszy” tak rysuje się formy detali z podłożonych zdjęć ale potem i tak skaluje do właściwych wielkości. To, co nie jest zabawą zawsze określa się matematycznie na zasadzie ; odsuń o X, wydłuż o X. Rozciągnij o ….. i tak dalej … malowanie czy kreskowanie też wykonuje się na obszarze zamkniętym odcinkami ,czy polilinią, obszar ma też swoje parametry. Program niby wydaje się skomplikowany, ale jest prosty, tylko wprawy trzeba nabrać. Pamiętam pierwszy kurs obsługi Auto-Cada … Zapisaliśmy się z Wspólnikiem na kurs na wydziale Mechanicznym Politechniki Wrocławskiej, akurat tam był. Oczywiście mechanicy patrzą na architektów jak na tumanki i … tym razem trochę racji w tym ich patrzeniu było. Po kilku godzinach wykładu siedliśmy do komputerów , wszyscy zaczęli ćwiczenia a my wstyd powiedzieć … asystent podszedł i pyta – czego państwo nie wiedzą ? a my na to – jak włączyć komputer …

      Usuń
  21. O architekturze i renowacji nie mam pojęcia, więc mogłam tylko podziwiać i zazdrościć, że Ty potrafisz przywracać piękno. Co do nogi, to życzę skutecznego wyleczenia i szybkiego powrotu do pełnej sprawności. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iwonko – od kuchni architektury i renowacji są tacy jak ja kucharze … Ciebie zapraszamy do salonu, niech wysmażone przez nas dania cieszą Twoje podniebienie …

      Usuń
  22. Jak to mówię w takich sytuacjach: Fiu, fiu. Takie renowacje przeprowadzać to dopiero jest sztuka. Podobają mi się zarówno same budynki jak i nazwy kolorów jakie w nich przeważają. To też jest sztuka wymyślić takie nazwy. :)

    Dzięki za odwiedziny na mojej stronie z wierszami. Z tego co pamiętam ten wiersz o Japonii w ,,promieniowaniu" napisałem po tym jak zobaczyłem okładkę płyty polskiej grupy muzycznej Luxtorpeda. Trochę dopisałem od siebie elementów i powstała taka historia.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piotrze, to zwykły zawód, tyle, że kocham ten swój zawód
      Cieszę się, że trafiłam na Twoją poetycką stronę. Już się tam zagnieździłam. Młody człowiek „zarażony” poezją – wielki szacun !

      Usuń
  23. ZAPOMNIANA PAMIĘĆ.
    NEKROPOLJA BRZEŻAŃSKA.
    GROBOWIEC RODZINY URZĘDOWSKICH.
    ...
    Zachowanie resztek materialnej
    pamięci o Brzeżanach, a w szczególności
    o cmentarnych nadgrobnych obeliskach aktualne.
    Brzeżany miejscem szczególnym.
    Tam zew tajemny dawnej świetności.
    Na grobli wciąż gra orkiestra pułkowa.
    Słychać kroki gimnazjalistów i harcerzy
    brzeżańskich, gwar i śmiech na ulicach.
    Wieczorem płoną latarnie gazowe.
    Ksiądz proboszcz Adam Łańcucki w farnym
    kościele odprawia msze dziękczynne.
    Garnizon 51 pułku piechoty strzelców
    kresowych powraca z manewrów,
    z entuzjazmem witany przez mieszkańców miasta.
    Szmer wody przy młynie.
    Szczebiot i rozmowy jaskółek na urwistych
    brzegach stawu. Nasze domy rodzinne
    z wieczorną modlitwą naszych rodziców.
    Tam nasze lata szczęśliwe. a póżniej tragedje
    bestialskich ukraińskich mordów i sybiryjskie
    zesłania. Tam pamięć tamtych czasów.
    Odwiedzający Cmentarz Brzeżański z zadumą i nostalgią
    odcyfrowują zatarte imiona i nazwiska,
    przywołujące pamięć imienną tam spoczywających.
    Wiele imion i nazwisk, a również miejsca ich pochówku
    zatarł czas i nienawiść złoczyńców.
    Na Brzeżańskiej Nekropolji Grobowiec
    Rodziny Urzędowskich.
    Jego stan wymaga renowacji.
    W tym miejscu pochowany znamienity
    Inżynier Miejski Jan Wilhelm Rapf i Doktor
    Stefan Biliński.
    Jan Wilhelm Rapf pochodził z austryjackej rodziny, która
    wraz z setką innych, z nadania cesarza Franciszka 1,
    prybyłi w 1834 roku do Sanoka celem germanizacji
    ziem polskich. W krótkim czasie ich dzieci
    przeistoczyły się w polskich patriotów.
    Pan Doktor Stefan Biliński Ordynator Brzeżańskiego
    Szpitala, kapitan rezerwy, harcmistrz, podczas okupacji
    żołnierz armii krajowej, w dniu 26 lutego 1944 roku
    podstępnie zamordowany przez ukraińskiego
    zwyrodnialca.
    Uroczystości pogrzebowe Doktora
    Stefana Bilińskiego przeistoczyły się w protest
    Społeczności Brzeżańskiej.
    Trumnę z ciałem Doktora nieśli na swoich
    ramionach Brzeżańscy Harcerze - Gimnazjaliści,
    między innymi Witold Rapf syn Wilhelma.
    Doktora Stefana Bilińskiego pochowano w Grobowcu
    Urzędowskich na Brzeżańskiej Nekropolji.
    Czas zatarł ślady i miejsce pochówku Pana Jana
    Wilhelma Rapfa i Pana Doktora Stefana Bilińskiego.
    Nie potwierdzono Ich Pamięci
    stosownymi tablicami.
    Świadkowie tamtych tragicznych czasów odeszli.
    Zabrali ze sobą Pamięć.
    i tak oto wołanie o Ich Zmartwychwstanie.
    Nie byłem na tym pogrzebie, ani też
    nie byłem uczniem Brzeżańskiego Gimnazjum,
    Moją szkołą syberyjskie zesłanie.
    Zdążyłem jeszcze zapytać Panią A.K.
    czy pamięta gdzie pochowani są Panowie
    Wilhelm Rapf i Stefan Biliński ?
    Potwierdziła, że w Grobowcu Urzędowskich.
    Pani A.K. była uczennicą Gimnazjum
    w Brzeżanach i harcerką.
    Uczestniczyła w 1937 roku w święceniu
    popiersia Rydza Śmigłego i Sztandaru Gimnazjum.
    Jej przyszły Małżonek B.K. w warcie honorowej.
    Pani A.K. odeszła.
    Pozostała po Niej wdzięczna pamięć,
    Przypomniała i zachowała dla potomnych imiona i nazwiska
    uczestników uroczystości święcenia sztandaru
    Gimnazjum w Brzeżanach.
    Najbliżsi potomni Rodziny Rapfów,
    również potwierdzają, ze Wilhelm Rapf został
    pochowany w Grobowcu Urzędowskich.
    Pan Wilhelm był Małżonkiem
    Pani Zofji z domu Urzędowskiej.
    Zmarł w sierpniu w Brzeżanach w roku 1940.
    Dostał żylnego zakrzepu krwi.
    W Brzeżanach nie było żadnej pomocy lekarskiej.
    Pożoga wojenna wymiotła wszystkich medyków.
    Renowacja Grobowca Urzędowskich wymaga
    stosownych środków finansowych
    oraz umieszczenia dwóch
    imiennych tabliczek dla Pana Jana Wilhelma Rapfa i dla
    Pana Doktora Stefana Bilińskiego.
    A. T.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie A. T., moja rodzina również znała państwa Bilińskich, a pani Bilińska była chrzestną mojego taty. Może to rodzina? Zwłaszcza, że odległość niewielka...

      Usuń
    2. SZANOWNA PANI FRAU BE !
      W materiałach o ludobójstwie Polskiej
      Ludności na Kresach dokonanego przez ukraińskich
      oprawców, zebranych przez Pana Siekierkę z Wrocławia
      pokazany kondukt żałobny na ulicach Brzeżan.
      Trumnę na swoich ramionach niosą gimnazjaliści
      brzeżańscy. To pożegnanie Pana Doktora Stefana Bilińskiego. Wielebny Ksiądz Proboszcz odbudowanej Fary Brzeżańskiej odnalazł Grobowiec Rodziny Urzędowskich.
      Wymaga niedużej naprawy i rzędu tysiąca złotych wsparcia.
      A.T

      Usuń
    3. Małżonka Pana Doktora Stefana
      Bilińskiego ma na imię BOŻENA.
      A. T

      Usuń
    4. BRZEŻANY .... niedaleko Złoczowa ...
      mój świat, moja pamięć, moje Kresy ...
      miłość do tych stro wzięłam od swojej Mamcie , wzięłam jak piękny i delikatny kwiat, który rozwinął się i pachnie, zachwyca pięknem ... nie zwiędnie bo ofiarowałam następnym w rodzinie ... niech też tamten nasz świat pokochają

      Usuń
    5. JAKI TEN ŚWIAT JEST MAŁY !!! ... JA TEŻ KIEDYŚ NIESPODZIEWANIE W WIRTUALNYM ŚWIECIE SPOTKAŁAM ZNAJOME NAZWISKO ... od dzieciństwa słyszałam o najlepszych na świecie ciastkach od Maćkówki aż tu nagle, pewnego dnia spotkałam w wirtualnym świecie Pana Romana Maćkówkę ! TEGO Maćkówkę i dostałam nawet przepis na najlepsze na świecie napoleonki :) ... teraz przygotowuję biografię mojej rodziny, do książki, którą pisze Pan Roman o Złoczowie

      Usuń
    6. BRZEŻAŃCZYKOM,
      KTÓRYCH NIE ZNAŁEM.

      Na starych fotografiach postacie,
      których nie znałem.
      Poszedłem do domu po drabinę.
      Dolny koniec oparłem o brzeg stawu.
      Górny o krawędź nieba.
      Na niebiańskiej łące chatka pod strzechą.
      Drzwi otwarte. Zapukałem. Wszedłem.
      Dobry Bóg przy kominku spożywał wieczerzę.
      Gwiezdny pył omaszczony wiatrem.
      Zapytałem sędziwego Boga. Czy pamięta
      Tych, których nie znałem, z Utraconego Miasta ?
      Bóg spojrzał przez okno na Miasto.
      Staw. Wzgórza. Lasy. Doliny.
      Ulice płonące latarniami. Cmentarne krzyże. Obeliski.
      Otarł łzę rękawem.
      Odniosłem drabinę do domu.
      Ale mego domu już nie było.
      Na starych fotografiach Postacie, których nie znałem.
      Idą ulicami Miasta. Śmiech. Gwar.
      Śpieszą do swoich domów.
      Wpatruję się w ich twarze.
      Ocieram łzy rękawem.

      A.T

      Usuń
  24. Robi wrażenie. To trochę jak w moim rodzinnym mieście - piękne kamienice, ale zaniedbane przez wiele, wiele lat. Jakieś 15 lat temu zaczęły się renowacje. Dziś stare miasto wygląda ślicznie - dzięki takim ludziom jak Ty. Taka różnica, że nasza Malina jest facetem - moim kolegą z podwórka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serce się uśmiecha jak pięknieją nasze miasta, dostają rumieńców i kolorów ... a ja pamiętam czasy, kiedy wolno nam bylo tylko szary, beżowy, kremowy ... wszystko nijakie i sprane.
      Proszę pozdrów Kolegę ode mnie. Żyjemy w ciekawych dla architektów czasach, jest nam dana możliwość wskrzeszania tego, co zdawało się bezpowrotnie minęło

      Usuń