a szanujący się mieszczuch co robi, gdy w sercu maj ?
no, co robi ?
Szanujący się mieszczuch zaczyna marzyć o jednym. Ech, wyrwać się z zamkniętego pudełka, nabrać w płuca powietrza ! oddychać ! oddychać ! Usiąść na kawałeczku trawy i niech tam nawet gad użre ! na zdrowie !
Tak było, jest i będzie. Lata lecą, czasy się zmieniają ale szanujący się mieszczuch wcale. Bo majówki Kochaneńcy, to wcale nie nasz wymysł.
Na majówki jeździło się już od niepamiętnych czasów. Najlepiej do wód.
Na tym urokliwym, przedwojennym, zdjęciu moja Mamusia, mała wesoła dziewczynka, zażywa świeżego powietrza na rodzinnej majówce. U wód. A ta wielka szumiąca woda to wodospad Zarwanica niedaleko Złoczowa.
Ech - piękne były wtedy majowe Kresy ... zwłaszcza gdy sady zakwitły.
.
Bywało, że takim powozem do tych "wód" się jechało
Fiakier na koźle, latarnia wypucowana, panie z parasolkami a panowie w kapeluszach. I koniecznie hmmm, suknie prosto od modystki ! To dopiero były wymysły i fanaberie. Szkoda, że jeszcze w krynolinach i we frakach na tę łąkę nie jechali … w sam raz na krowie placki. A tenisówki, spodenki i wyciągnięty sweter to nie łaska ? Pełen luz, a nie takie tam sukieneczki w kropeczki i majteczki po samą szyję. Upss, przesadziłam – po szyję nie, ale czy przypadkiem po kolana to już nie jestem pewna.
Lata lecą, czasy się zmieniają a szanujący się mieszczuch wcale. Bo jak już te wody mu się nudzić zaczynały to innych rozrywek majowych szukać zaczynał. Rodzinnych, ma się rozumieć. A co się wtedy robiło, gdy rodzinną rozrywkę znaleźć się chciało ?
.
Ano, moi kochani, wtedy: się zamawiało furmankę u gospodarza,
się pakowało na furę z całym dobytkiem i dobrodziejstwem inwentarza,
się wyruszało w plener, na wieś, do lasu, nad rzekę, gdziekolwiek, byle dalej od rozgrzanych murów miasta. Jak to się dzisiaj mówi (brrrr) - jakiś trawing, jakiś kocing a nawet jakiś łomżing. Lata lecą, czasy się zmieniają a szanujący się mieszczuch wcale. Szanujący się mieszczuch na majówce jeść musi ! skąd niby te dzisiejsze grillowania ?
Takie, na przykład, śniadanko na trawie.
Ach, te koszyki pełne wałówki. Nigdzie przecież tak chlebuś nie smakuje jak pod sosnami. Nigdzie pieczeń tak nie pachnie. Zupełnie jak dzisiaj. Tylko wąsów dzisiaj jak na lekarstwo. Ale im smakuje !!! Przedwojenna kiełbasa do dzisiejszej całkiem podobna. Przynajmniej na oko. A może nie ? Może się mylę ? może to nie kiełbasa, może to tylko przedwojenny salcesonik ? Ten pan w ciemnym garniturze to mój Dziadziu, obok dziewczynka z wielką kokardą to moja Mamusia Danusia a obok niej Babcia.
.
Obiad to była sprawa skomplikowana. Obiad się zamawiało w karczmie, u Żyda. U Żyda wiadomo - jedzenie pycha a i łomżing nie do pogardzenia. Dla wygody, przed obiadem, Żyd stół przed karczmę wystawiał i było wesoło. Nawet smaczne kąski dla psa gdzieś się znachodziły. Bo pies dla mieszczucha zawsze był bardzo ważny. Dzisiaj też.
.
Kocing rodzinny nad wodą. Pradziadzio Franciszek, ten, co zmarł później na Syberii, w najlepsze ogrywa swoje dwie córeczki. Córeczki niezbyt zmartwione, bo maj w głowie panien się maił ... a wiadomo - kto nie ma szczęścia w kartach, ten ma ... nooo, tego bożek Amor nie omija.
.
Tutaj, dla odmiany, trawing taki bardziej artystyczny.
Zdjęcie dużo wcześniejsze, z czasów gdy moi dziadkowie dopiero zaczynali nieśmiało myśleć o wspólnym życiu. A na zdjęciu cyganeria, lekko zbuntowana "młodzież" czyli panienki i kawalerowie, modnie ubrani, z nieodłącznym, modnym papierosem. I te instrumenty muzyczne ! Bo na trawingu zawsze się śpiewało. I na patriotyczną nutę, i na liryczną, i na niezbyt przyzwoitą też. Ciekawa tylko jestem jak grał ten patefon. Na baterie chyba nie był ??? Pewnie nakręcany na korbkę.
Ta szczuplutka pani, pierwsza od lewej, to moja Babcia,
po prawej Dziadziu i mała Danusia
Piękne były wtedy majowe Kresy ... zwłaszcza gdy wiśnie zakwitały. W Złoczowie wiśni w ogrodach zatrzęsienie. A dookoła Złoczowa jary i kwitnące sady. Woroniaki i Zazule. Na Woroniakach dziadziu pszczoły u gospodarza trzymał. U serdecznego przyjaciela z czasów wojny. Gdy przychodziła wiosna zabierał Danusię do Jasunia . Tam, na wsi, dla małej dziewczynki był raj. A jeszcze Jan, znaczy Jasunio miał dzieci w tym samym wieku. To dopiero się działo! biedne pszczoły ...
Niestety, te majówki na zdjęciach, to ostatnie takie szczęśliwe wycieczki. Minęło kilka miesięcy i mała dziewczynka z fotografii radośnie wołała biegając po ogrodzie – tatuś, tatuś, z nieba lecą srebrne cygara ! Cygara spadły, miały zapach fosforu. W proch zamieniły tamten świat. I nie było już powozu i stangreta, ani śmiesznych koronkowych parasolek, ani sukieneczek w kropki, ani majtek do kolan. I nie było Kresów. Została tęsknota. Wracam uparcie do tamtego świata. Do świata, który jest cząstką mnie. Jest coś takiego w mnie, że chociaż tu się urodziłam tam ciągnie mnie jakiś niewidzialny magnes. I tylko czasem tłucze mi się po głowie myśl uparta: żebyśmy tak tu i teraz potrafili docenić dary losu …
*
Ech majówka !
ptaki fruwają, chrząszcze brzmią w trzcinach
a szanujący się mieszczuch co robi, gdy w sercu maj ?
no, co robi ?
ano siedzi przy komputerze
i opisuje co robił drzewiej jego
szanujący się przodek
*
DZISIAJ DZIEŃ FLAGI
zapraszam serdecznie na mój blog polityczny:
z przyjemnością polecam Malina M *
strona liiil
DO ADAMA PALCZAKA
OdpowiedzUsuńLIST SPÓŻNIONY.
LIST SPÓŻNIONY.
PRZEPRASZAM ADAMIE.
KILKA WIERSZY DOSTAŁEM OD KOGOŚ.
SĄ PIĘKNE ADAMIE. SĄ PIĘKNE.
ŻABIE KONCERTY NA STAWIE.
GLOSY DZWONÓW Z FARNEGO.
TURKOT FURMANEK.
ZATĘSKNIŁEM ZA BRZEŻANAMI ADAMIE.
ZATĘSKNIŁEM.
GAZOWE LATARNIE NA ULICACH PŁONĄ.
WCIĄŻ PŁONĄ ADAMIE.
NA GROBLI DRZEMIĄ LIPY.
ZAKWITŁY KASZTANY.
BO TO WIOSNA ADAMIE.
JUŻ WIOSNA.
WIESZ ADAMIE.
ZGUBIŁEM SIĘ DZIECKIEM
NA ODPUŚCIE U BERNARDYNÓW.
WOŁAŁEM:
MAMO ! MAMO !
ODNALAZŁA MNIE MAMA.
BYŁEM SZCZĘŚLIWY.
ZGUBIŁEM SIĘ TEŻ ADAMIE
W TAJDZE NA ZESŁANIU.
WOŁAŁEM:
MAMO ! MAMO !
ŚMIAŁA SIĘ MAMA.
ZBIERAŁA NIEDALEKO JAGODY.
PILNOWAŁA MNIE MAMA,
ALE JUŻ ODESZŁA ADAMIE.
JUŻ ODESZŁA.
PAMIĘTASZ OSTATNI WRZESIEŃ
W BRZEŻANACH ?
BABIE LATO. SŁOŃCE.
UKRAIŃCY PRZYSZLI MNIE ZABIĆ.
BYŁEM DZIECKIEM.
ZA CO ?
SCHOWAŁA MNIE MAMA OBOK DOMU.
W STOŻKU KUKURYDZY.
KUKURYDZĘ SUSZY SIĘ NA ZAGATĘ.
WIESZ ADAMIE.
TRUDNO SIĘ UMIERA
GDY ŚWIECI SŁOŃCE.
JESZCZE TRUDNIEJ
NA OCZACH MAMY.
DO BRZEŻAN
WRACAM DZIECIĘCYM WSPOMNIENIEM.
WIATREM MKNĘ ULICAMI.
ZAPALAM GAZOWE LATARNIE.
POCIĄGAM ZA SZNURY DZWONÓW.
NIECH GRAJĄ ADAMIE.
NIECH GRAJĄ.
ALE BARDZO CICHO.
BO TO JUŻ WIECZÓR ADAMIE.
JUŻ WIECZÓR.
USIADŁEM NA GROBLI
PRZY STAWIE.
CZYTAM TWOJE WIERSZE.
TURKOT
SPÓŻNIONEJ FURMANKI.
ŻABIE KONCERTY W SZUWARACH.
ZA PLECAMI ZAMEK.
KOŚCIÓŁ FARNY. RYNEK.
NA LEWO SIÓŁKO.
WYNIOSLY BERNARDYN.
W DALI PO PRAWEJ DOLINA.
TAM DOM RODZINNY.
TEGO DOMU JUŻ NIE MA.
NIE MA ADAMIE.
WIESZ ADAMIE.
W NASZYM STAWIE USNĘŁO NIEBO.
ODPOCZYWA.
ZMĘCZONE UDŻWIGIEM GWIAZD.
W POŚWIACIE KSIĘŻYCA.
CZYTAM TWOJE WIERSZE.
SA PIĘKNE ADAMIE. SĄ PIĘKNE
NIEBIAŃSKI LISTONOSZU
DORĘCZ
ADAMOWI PALCZAKOWI
LIST SPÓŻNIONY.
PAMIĘĆ
O NIM
I
TĘSKNOTA
ZA
BRZEŻANAMI.
A. T
{Adam Palczak poeta brzeżański}
Brzeżany ...
Usuńjak to blisko Złoczowa
jak to blisko serca
jak to daleko ...
Chryste, ileż to razy Brzeżany gościły na ustach moich bliskich...! Z Brzeżan pochodziła chyba jedna z moich ciotek...
Usuńgóra z górą niekoniecznie ale KRESOWIANKA Z KRESOWIANKĄ to już zejść się musi ... inaczej być chyba nie może :-) dopiero haniafly na Brzeżany zareagowała a teraz Ty ... ech - posiało nas po świecie
Usuńale się cieszę Frau Be, że do mnie trafiłaś ...
ciekawość, jaką drogą, podżera mnie niczym stonka ziemniaczana ...
może od Ewci Ozonki ???
Tak, od Ozonki.
UsuńWiesz, jak mi rozdzierają serce takie blogi?
a jaki Twój blog jest piękny ...
Usuńech - czytam i czytać nie mogę skończyć ...
Witaj Haniu.
OdpowiedzUsuńDzisiaj takich majówek już nie ma...
Dlatego zapraszam do mnie na majówkowy spływ kajakowy.
Pozdrawiam serdecznie.
Michał
ano nie ma ale grille są ... u mnie na balkonie zapach taki, że :-))) sąsiedzi na drugim balkonie pieką chyba pstrągi albo co, chętnie bym podkradła
UsuńLECĘ do cię Michałku na ten spływ ale do kajaka nie wsiądę , marny by był los tego, co by ze mną płynąć miał ;-)
Choruję na tę samą chorobę... na Dziedzictwo Kresów. Jestem tylko i aż spadkobierczynią... Mój tato tam się urodził, ale nie pamięta dawnego życia, był zbyt mały, gdy Banderowcy zamienili im wyrok śmierci na wygnanie. Babcia, Dziadek, Cioteczki, Wujciowie... całe moje szczęśliwe dzieciństwo znaczone były takimi zdjęciami jak Twoje... i opowieściami, nazwami, ukraińskimi słowami... Poodchodzili wszyscy, których kochałam, a ja nie mogę przestać za nimi tęsknić. Spisałam wspomnienia, wplotłam w nie stare zdjęcia... I wracam, wciąż wracam do tego świata, w którym i nazwa Złoczów padała, choć nie pamiętam, kogo znajomego tam mieli...
OdpowiedzUsuńi ja spisałam i wplotłam i ciągle jeszcze wplatam ... a wiesz - jedna moja ciocia-babcia ma 100 lat mieszka w Olsztynie i codziennie przymusowo rozmawia z moją mamcią przez telefon. Umysł ma jasny i często jeszcze coś dopowiada, czego nie wiemy. Kresy to piekielnie zaraźliwa choroba, przenoszona drogą sercową. Ludzie z Kresów tacy trochę specyficzni są ale tę specyfikę strasznie łatwo pokochać. Wcale się nie dziwię tej ich straszliwej tęsknocie ... a że była najprawdziwsza to nam ją w jakiś sposób przekazali. Teraz jest inaczej z młodymi ale my nie rośliśmy w oderwania , byliśmy jak te gąbki. Dlatego jak raz wirusa się złapało to na zawsze. I MASZ RACJĘ - JESTEŚMY TYLKO I AŻ SPADKOBIERCZYNIAMI ... tak sobie myślę, że kiedyś TYLKO ale z upływem czasu coraz bardziej AŻ....
UsuńDla mnie to AŻ rośnie z dnia na dzień.
Usuń:-) widocznie mamy serca po kresowej stronie
UsuńPAMIĘĆ O ZŁOCZOWIE NIE PEŁNA
OdpowiedzUsuńBEZ WIERSZA PANI ANNY. A. T
MIŁOŚĆ ANNA BARAN
Jak mam opisać tamten świat ?
ulice, które są, a ich nie ma i okna
których światło jest tylko wspomnieniem.
poważnego żyda z poważnymi pejsami
wesoły kapelusik grzecznej dziewczynki
i buciki, co odliczają kroki do szczęścia.
Jak mam opisać tamto szczęście ?
małą zazulkę, co na duże zazule
przyfrunęła zdziwiona ich pięknem,
zachód słońca na woroniakach
sady wiśniowe, jak panny niewinne
i jary, co wojny zapomnieć nie mogą.
Jak mam opisać tamten dom ?
dziewczynkę ze śmieszną kokardą
lalkę z warkoczem i konia z siodłem
co zbyt duże dla małej dziewczynki.
Jak mam opisać tamtą radość ?
smak ciastek, najlepszych, od maćkówki
zapach książek u zuckerkandla.
zegarek z cyferblatem i śmieszne binokle
pannę, co spiekła raka, westchnienie ułana
i zakochane drzewa na kempie
Jak mam opisać tamten czas ?
niebo, co na przekór losowi błękitne
srebrne cygara, pachnące fosforem.
kromkę chleba z cebulą i płonące getto
i królika rafała, co oczy miał czerwone
i poszedł pod nóż w czasie głodu.
Jak mam opisać tamten ból ?
pospieszne rozliczenie z młodością
kilka sprzętów, listy, kilka pamiątek.
śpiew kanarka, co oszukał wojnę
szum deszczu, miarowy stukot kół
i mgłę, co rozstaniem na serce opada.
Jak mam opisać tamten Złoczów …
DZIĘKUJĘ :-)
UsuńUbóstwiam te historie, są cudowne :)
OdpowiedzUsuńa ja uwielbiam opowiadać, gaduła ze mnie straszna, powtarzam się ale co tam ... opowiadam ...
UsuńTak, pięknie napisane. I jakby weselej ludzie umieli żyć.
OdpowiedzUsuńa wiesz, że umieli weselej ...
Usuńjakoś tak bardziej potrafili z życia wydłubać szczęśliwe chwile jak rodzynku z ciasta ... może bardziej niż nam im tych rodzynek się chciało , dlatego widzieli, czego my nie widzimy ... może więcej zła zaznali i dlatego okruszyna radości wydawała im się całą kromką ?
Uwielbiam takie wspomnienia. Moja rodzina warszawska, tak miłych wspomnień nie ma. Chociaż wypady pod Warszawę też były. Ktoś miał gdzieś dom letniskowy, gdzie rodzina się spotykała... Są nawet zdjęcia. I chyba tylko one zostały. Po wojnie ... po wojnie był już inny Świat.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Tak Ewciu, po wojnie był już inny świat ...
Usuńale też pamiętam wyprawy z kocem nad rzekę, oranżadę, herbatniki bure petity, irysy mordoklejki, pierniki Katarzynki i lody Pingwin. Jajka na twardo pod gołym niebem smakowały nieziemsko ... cała reszta też :-)))
Kto tego nie pamięta?
UsuńDziadek przeniósł się z Warszawy, do podwarszawskiego Józefowa. Stamtąd blisko nad Świder:))) Ile wspomnień wiąże się z tą rzeką. Ile wspomnień....
JA CHODZIŁAM NAD BYSTRZYCĘ ... zimna ale czysta , nawet dało się kąpać :-)
UsuńPrzeminęło,,, i wciąż boli,,,bardzo boli..i ni jak nie można się zakorzenić tu, na zachodzie...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ..
Mój dziadziu nigdy się nie zakorzenił ... dopiero po śmierci babci przestał spoglądać na walizki i zaczął myśleć, że jego miejsce jest tu, gdzie babci grób ....
UsuńJak Ty potrafisz to opisać! A jakie zdjęcia piękne!
OdpowiedzUsuńech...
kocham te swoje zdjęcia i kocham o nich opowiadać :-))
UsuńCóż mogę dodać? Tylko uśmiech spod Bratka ...
OdpowiedzUsuńuśmiech spod Bratka to bardzo wiele ... uśmiech przestaje być modny a tak bardzo do szczęścia jest nam potrzebny ... oczywiście ten szczery i prawdziwy ...
Usuńza uśmiech, uśmiech oddaję :-))
Dziękuję, za możliwość wspomnień,
OdpowiedzUsuńnie mam takich zdjęć!
a ja korzystam z tego, że moja mamcia była pies na fotografie i jęczała jak potępieniec , żeby jej cioteczki swoje pamiątki oddały, a, że cioteczki mamcię wyjątkowo lubiły to dawały :-)
UsuńPrzepraszam, panI Haniu, że zaburzę radosny nastrój swoją inżynierską ścisłością. Modystka, to kobieta zajmująca się wytwarzaniem damskich kapeluszy, nie sukien. W czasach mojego dzieciństwa (wiem, że jestem od Pani duuużo starszy) to pojęcie bylo w normalnym użyciu. A, co do majówek... W moich czasach studenckich (1965 - 1971) mieliśmy zwyczaj zbierać się w koleżeńskiej grupie i jeździć na pierwszomajówkę, zamiast na niemal obowiązkowy w tamtych czasach pochód. Właśnie na takiej pierwszomajówce przedstawiłem moim przyjaciołom moją ówczesną kandydatkę, a obecnie całkiem pełnoprawną żonę. Wczoraj, aby tradycję podtrzymać, razem z żoną odwiedziliśmy mojego mieszkającego poza Warszawą szkolnego przyjaciela i jego żone, także uczestników tych dawnych pierwszomajówek.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam w majowym nastroju.
adam
WIELKI SŁOWNIK W. DOROSZEWSKIEGO.
Usuń"MODYSTKA - KOBIETA TRUDNIĄCA SIĘ ZAWODOWO
ROBIENIEM, SPRZEDAŻĄ KAPELUSZY DAMSKICH,
DAWNIEJ TAKŻE SZYCIEM UBIORÓW DAMSKICH"
A. T
@A. T.
UsuńO wiele lepsza i znacznie obszerniejsza definicja słowa "modystka" jest w Wikipedii. Słownik firmowany przez prof. Doroszewskiego, opracowany przez spory zespół, niekiedy bywa zawodny. Moja kresowa ciocia używała drugiego podanego w Wikipedii słowa, mianowicie "modniarka". Ja sama, jako osoba dość wiekowa, świetnie pamiętam, że w pracowni modystki wytwarzane były tylko damskie kapelusze, ozdoby do nich oraz woalki. Zresztą raz nawet sama skorzystałam z usług przedstawicielki tego zawodu.
SŁOWNIK JĘZYKA POLSKIEGO
UsuńMonumentalny projekt Witolda Doroszewskiego obejmuje dwa wieki rozwoju polszczyzny – od połowy XVIII do połowy XX stulecia. Wszystkie podane w nim przykłady to autentyczne cytaty ze źródeł pisanych (literatury pięknej, literatury naukowej i fachowej, pism, gazet codziennych itp.) od okresu oświecenia do roku 1968.
{cytat z Literatura i aktualnosci. Doroszewski dla wszystkich.
2012. 10. 29. KULTURAONLINE.PL]
PANI KAZIMIERA DOBROWOLSKA BYŁA MODYSTKĄ BRZEŻAŃSKĄ.
WYRABIAŁA MODNE DAMSKIE KAPELUSZE, A TEZ UBIERAŁA
BRZEŻAŃSKIE PRZECUDOWNE DAMY
DOM MODY W BRZEŻANACH JEJ WŁASNOŚCIĄ.
A W MOICH ZBIORACH WDZIĘCZNA PAMIĘĆ O NIEJ.
NA STRONIE PANI ANNY KLIMAT SZCZEGÓLNY.
MISTERIUM WTAJEMNICZONYCH.
WSTĘP WOLNY DLA WRAŻLIWYCH.
A. T
P.S. WSZYSTKIE PODANE W NIM PRZYKŁADY TO AUTENTYCZNE CYTATY...
odpowiem po kolei
Usuń----------------------
panie inżynierze Adamie - "trafiony, zatopiony"
można teraz zjeść żabę
------------------------
A.T. - świetna riposta
zwięzła celna i prosta
-------------------------
EVO - i ja korzystałam z usług modystki :-)
kapeluszy wprawdzie nie nosiłam ale berety jak najbardziej, dodatki do sukienek i płaszczy też. Ale to było już w naszych czasach. W naszych czasach modystki zajmowały się tym, o czym w Wiki napisano. Doroszewski ma jednak rację, przed wojną modystka na Kresach, to była trochę szersza instytucja, taki salon najnowszej mody, przynajmniej tak było w przedwojennym Lwowie i Złoczowie. Ludzie Doroszewskiego nie mogli o tym nie wiedzieć.
Moja babcia zmarła jak byłam malutka ale jej siostry, czyli moje "cioteczki" (tak naprawdę cioteczne babcie) w zastępstwie wbijały mi do głowy "co każda kobieta wiedzieć powinna". A o modzie, według cioteczek, wiedzieć powinna dużo.
Na zdjęciu w powozie siedzi akurat moja cioteczka Kajka, ze swoimi znajomymi. Kajka wprawdzie trzech mężów miała ale dzieci nie. Całą wiedzę o kobiecości przelewała więc na mnie. Mieszkała w Warszawie jeszcze przed wojną, po wojnie też. Jeździłam do Niej często i godzinami rozmawiałyśmy. Wycyganiłam od niej to zdjęcie kiedy opowiadała mi o tej sukience w groszki. Sukienka była przywieziona ze Lwowa, miała ponoć specjalny fason i specjalny żabot. Jak twierdziła cioteczka były sukienki normalne i takie na specjalne okazje i na bardzo specjalne okazje . Po te na bardzo specjalne okazje "panie z towarzystwa raz do roku udawały się do modystki, do Lwowa" W nas takie terminy, jak „panie z towarzystwa” które to się „udawały” wywołują uśmiech ale taki był wtedy mieszczański świat. Stroje od modystki były specyficzne, musiały mieć coś specjalnego, choćby specjalnie wymyślone guziki, czy żabot albo kołnierzyk. Jak przypatrzysz się dobrze to takie właśnie guziki ma przy sukience przyjaciółka cioteczki. Mojego pradziadzie Franciszka na lwowskie modystki dla ośmiu córek raczej stać niebyło, chociaż bardzo dobrze zarabiał. Kajka jednak mogła sobie pozwolić nawet kilka razy do roku na wyprawę do modystki, zwłaszcza jak mieszkała w Warszawie. Mąż Kajci pracował w MSZ więc żona ministerialnego urzędnika miała „święty obowiązek wyglądać”.
Do ślubu moja babcia Waleria też miała strój od modystki, nie tylko toczek i dodatki ale też i całą suknię.
Opowiadam o tamtym świecie językiem moich cioteczek.
A.T. to doskonale rozumie, bo to Jego świat. Możesz wierzyć
--------------
A.T. - o brzeżańskiej modystce nie słyszałam
z przyjemnością się dowiedziałam :-)
haniafly pewnie słyszała ... ale ten nasz świat mały
PANIE MODYSTKI KRESOWE. RZEWNY JUŻ ZAPOMNIANY ŚWIAT.
UsuńPEWNIE STAMTĄD ZACZERPNIĘTA DEFINICJA PANA WITOLDA
DOROSZEWSKIEGO.
I ZNÓW WSKRZESIŁA PANI TAMTEN CZAS.
BEZIMIENNA FOTOGRAFJA. PIĘKNA SZLACHETNA DAMA
SKŁADA OFIARĘ PIENIĘŻNĄ NA OKAZJĘ POŚWIĘCENIA
SZTANDARU GIMNAZJUM BRZEŻAŃSKIEGO. ROK 1937.
ODNALAZŁEM UCZENNICĘ, KTÓRA BYŁA OBECNA PRZY TEJ
UROCZYSTOŚCI. PANI ANNA KOLLBEK..
PAMIĘTAŁA PANIĄ KAZIMIERĘ DOBROWOLSKĄ.
MAMA PANI ANNY, PANI KAPITANOWA BYŁA
STROJONA W DOMU MODY PANI KAZIMIERY..
MODYSTKA BRZEŻAŃSKA
PAMIĘĆ..NIEGASNĄCA..
PANI KAZIMIERA DOBROWOLSKA.
A. T
.
REQUIEM
OdpowiedzUsuńBRZEŻAŃSKIEJ NEKROPOLII.
OBELISKI. ROZPIĘTE RAMIONA.
OSIEROCONE KAMIENIE W POCHODZIE KU ŻYWYM.
WOŁANIE O PAMIĘĆ.
NA CMENTARNYCH ALEJACH ZRANIONE ANIOŁY.
GŁUCHA CISZA I PUSTKA.
W DNIE ZADUSZNE NIE PŁONĄ OGNIE.
ŁZY DESZCZOWE. GORZKIE.
OPŁAKUJĄ SAMOTNE KAMIENIE.
NIECZYTELNE NAPISY. ODGADUJĘ SŁOWA.
ROZPACZ ZMARŁYCH ZAKLĘTA W KAMIENIACH,
MOJĄ ROZPACZĄ.
WRÓCIŁEM PO OSIEROCONE KAMIENIE.
PADNIĘTE KRZYŻE.
NIE POZWOLĘ WDEPTAĆ W ZIEMIĘ.
PRZEDE MNĄ CIĘŻKA DROGA.
ODPOCZNĘ CHWILĘ. USIĄDŻ OBOK PROSZĘ.
JESTEŚ TAKA PIĘKNA. WIATR ROZPLATA WARKOCZE.
TULI DO WIATROWEGO SERCA.
JA NIE PRZYTULĘ. NIE MAM SERCA.
MOJE SERCE NIOSŁEM NA DŁONI.
PŁONĘŁO DZIECIĘCĄ RADOŚCIĄ.
WYPALIŁO SIĘ MIŁOŚCIĄ DO TYCH,
KTÓRYCH KOCHAŁEM I DO CIEBIE.
OPŁAKUJĘ ŚWIĘTE KAMIENIE.
OCZY NIE MAJĄ ŁEZ.
WYKRZYKUJĘ ROZPACZ ZMARŁYCH.
NIE MAM KRZYKU.
WZIĄŁEM GARŚĆ ŁEZ ZE STAWU,
KRZYK OD ZRANIONEGO PTAKA.
KILKA PROMIENI OD SŁOŃCA.
OPŁAKAŁEM KAMIENIE.
WYKRZYCZAŁEM ROZPACZ ZMARŁYCH.
ROZGRZAŁEM DŁONIE.
WYMACAŁEM ZATARTE NAPISY.
BRAJLEM ODCZYTAŁEM SŁOWA :
CICHĄ PROŚBĘ ZMARŁYCH O PAMIĘĆ.
WZWALIŁEM KRZYŻE NA PLECY.
ŚWIĘTE KAMIENIE UJĄŁEM W DŁONIE.
WSPARŁY RAMIONA ANIOŁY,
POWĘDROWALIŚMY
NA PODNIEBNE ŁĄKI,
PRZED CHATĘ SĘDZIWEGO BOGA.
ZAMIÓTŁ WIATR CMENTARNĄ PUSTKĘ.
WYMARŁĄ ZIEMIĘ ZABRALI OBCY.
POSIALI NIENAWIŚĆ.
a. t
dzisiaj smutny dzień ...
UsuńREQUIEM DLA PROFESORA ...
odchodzą wielcy duchem tego świata
a nienawiść zostaje ....
Ale Aniu zrobiłaś mi wielka frajdę swoim wpisem...Wyłączyłam czas teraźniejszy na przeszły,,Jak ja się ubawiłam z Twoja rodzinką::))Pięknie opisałaś wspomnienia,fotki niesamowite.Ja pamiętam ,jak miałam 8 lat ,nasza mamusia z babcią zawsze wypiekały ciasta na 1 *-maja,to było fajne radosne świętowanie...Braliśmy koce ,rzeka była kilkanaście metrów od domu..jedzenie i picie..I siedzieliśmy nad rzeką do popołudnia późnego..Cała wieś prawie się schodziła,było wesoło ...Potem wieczorem na potańcówkę szli dorośli do świetlicy::))My niestety do 20.godz.mogliśmy przez okna zaglądać::)))a potem do domu spać::)) Jaka ja byłam zła ,że z mamusią nie mogłam zostać i wypić z bufetu lemoniady ::)))Ale za to wieczorem z dzieciakami bawiliśmy się w chowanego..i krzyczeliśmy, majówka...majówka...♥Co to za czasy ♥Pozdrawiam cieplutko majowo ::))))
OdpowiedzUsuńPanu A.T .odpisałam u Krysi..SERDECZNIE DZIĘKUJĘ♥
Danuśka - piękne jest nasze życie skoro tyle radości dają nam wspomnienia ... byłyśmy biedne, ciuchy były jakie były, rower był jeden na całe podwórko ale cieszyc to się umieliśmy i dzielić też ... były marzenia , teraz tak często młodym brakuje sensu życia.
UsuńA pamiętasz zabawy ? w niewidzialną rękę ? śniadania podkładane pod drzwi ubogim staruszkom albo te babcie przeprowadzane przez jezdnię, teraz pewnie by nas młodzi wyśmiali ale ile było z tego powodu do dumy ... pomijam staruszki, które pewnie bardziej cieszyły się z naszej radości niż z tego przeprowadzania ...
Piękne i wielce nostalgiczne archiwum... Podziękować:)
OdpowiedzUsuńEj Wachmistrzeńku , bo też i ja z jakowejś nostalgicznej materyi utkana jestem
UsuńOch, ale się rozmarzyłam. Wspaniale nam zaprezentowałaś dawne majówki. Pięknie wtedy było. Ludzie żyli razem, miło radośnie. Aż ciepło bije od tych fotografii.
OdpowiedzUsuńDziwny jest ten świat. Jak nie wojna, to... postęp techniczny. Wiesz, czasami tak sobie myślę, że zbyt szybko tiochnika poszła do przodu, i to w każdej dziedzinie życia.
Lubię Internet, nawet bardzo, wszak to skarbnica wiedzy. Jednak trzeba przyznać, że z jego powodu - w dużej mierze - ludzie przestają się ze sobą spotykać - w taki sposób jak na Twoich archiwalnych zdjęciach.
Dziękuję za miłe odwiedziny! Pozdrawiam wiosennie bardzo, bo akurat wróciłam z majowego lasu. Halszka
Jak nie wojna, to... postęp techniczny.
Usuńjak nie urok, to ... przemarsz wojsk
mawiały moje cioteczki :-)
--------------------
rację masz Halszuniu , szkoda że doba ma 24, bo gdyby tak symetrycznie 42 miała to by i internet, i kocing, i trawing też ... a łomżing to by ostatecznie można było odpuścić ;-)
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńA inny mieszczuch, gdy poczuje maj, natychmiast staje swoim autem w korkach. :)))
Z majowym pozdrowieniem!
z majowym i strażackim :-))))
Usuńdzisiaj Pani Koleżanko Twoje święto więc na to konto, zeby godnie uczcić KOLEŻANKĘ CHAŁWIANKĘ zjadłam sobie dwie chałwy - calutkie ... i nie mam żadnych wyrzutów sumienia
święto, to święto
Mam wrażenie, że "co kraj to obyczaj".
OdpowiedzUsuńW Warszawie, modystka, to osoba "od kapeluszy". Chociaż w dawnych książkach, spotkać można określenie bliskie Twojemu, Malinko. Zatem , nie tylko kapelusze.
:)))
tak to Ewciu stare z nowym się przeplata ...
Usuńza mną to stare jakoś tak ciągle chodzi , i chodzi, i chodzi ....
Nie tylko za Tobą. Tylko o tym nie piszę.
Usuńto fajny mamy klub :-)
UsuńW RODZINNYCH ARCHIWACH BRZEŻAŃCZYKÓW
OdpowiedzUsuńSETKI FOTOGRAFJI.
WIĘKSZOŚĆ BEZIMIENNA.
WIDZIAŁEM TE FOTOGRAFJE.
BÓL SERCA.
ZXAPYTAŁEM SĘDZIWEGO BOGA
CZY ICH PAMIĘTA ?
BRZEŻAŃCZYKOM,
KTÓRYCH NIE ZNAŁEM.
NA STARYCH FOTOGRAFIACH POSTACIE,
KTÓRYCH NIE ZNAŁEM.
POSZEDŁEM DO DOMU PO DRABINĘ.
DOLNY KONIEC OPARŁEM O BRZEG STAWU.
GÓRNY O KRAWĘDŹ NIEBA.
NA NIEBIAŃSKIEJ ŁĄCE CHATKA POD STRZECHĄ.
DRZWI OTWARTE. ZAPUKAŁEM. WSZEDŁEM.
DOBRY BÓG PRZY KOMINKU SPOŻYWAŁ WIECZERZĘ.
GWIEZDNY PYŁ OMASZCZONY WIATREM.
ZAPYTAŁEM SĘDZIWEGO BOGA. CZY PAMIĘTA TYCH,
KTÓRYCH NIE ZNAŁEM, Z UTRACONEGO MIASTA ?
BÓG SPOJRZAŁ PRZEZ OKNO NA MIASTO.
STAW. WZGÓRZA. LASY. DOLINY.
ULICE PŁONĄCE LATARNIAMI.
CMENTARNE KRZYŻE. OBELISKI.
OTARŁ ŁZĘ RĘKAWEM.
ODNIOSŁEM DRABINĘ DO DOMU.
ALE MEGO DOMU JUŻ NIE BYŁO.
NA STARYCH FOTOGRAFIACH POSTACIE,
KTÓRYCH NIE ZNAŁEM. IDĄ ULICAMI MIASTA.
ŚMIECH. GWAR. ŚPIESZĄ DO SWOICH DOMÓW.
WPATRUJĘ SIĘ W ICH TWARZE.
OCIERAM ŁZY RĘKAWEM.
A. T
PIĘKNY WIERSZ
Usuńsłowa rozsypane jak stare fotografie,układają się w tamten świat ...
świat znany i nieznany, zapamiętany, albo tylko wyobrażony ...
Dobry Bóg patrzy z uśmiechem, układamy fotografie ,
przeganiamy niepamięć precz
Haniu Kochana!
OdpowiedzUsuńStęskniona, pierwsze wpadam do Ciebie. Gapię się w każde Twoje cenne zdjęcie.
Ogromne podziękowania dla Pani Danusi, że z takim zacięciem zgromadziła te wszystkie piękne zdjęcia. Doskonale wiedziała co robi. Z rozrzewnieniem czytam Twoje wspomnienia. Jak zwykle są bardzo piękne.
Pozdrowienia dla Ciebie i dla Pani Danusi:)*
Pozdrowienia przekazałam i masz wzajemny uśmiech od Danusi :-)
UsuńBrakowało Ciebie Lusiu ale się cieszę że odpoczęłaś, nabrałaś sił no i zdjęcia przywiozłaś ... to będzie uczta
Trawing,kocing,łomżing i muzyczka,co więcej do szczęścia potrzebne??
OdpowiedzUsuńjeszcze" musowo" trochę chałwingu Waszku ...
Usuńmówi ci to Chałwianka z krwi i kości
Aniu fajną zrobiłaś Komorowskiemu ulotkę, teraz ulotka biega po całym FB Widziałam, że Szejnfeld powiesił na swojej tablicy, PO też powiesiła i to różne oddziały, sporo osób udostępnia i podaje dalej. Jak to mówią dziennikarze:zażarło! Możesz być dumna, że masz taki wkład w kampanię.
OdpowiedzUsuńUcieszyłam się jak ta durna , faktycznie powiesili i trochę osób przekazywało dalej ..
Usuńa na profilu popierającym Prezydenta sama powiesiłam i potem biegałam zobaczyć, czy "działa" . Ja jestem z tych, co nie czekają na mannę tylko uważam że jeśli mogę coś zrobić to robię. Mogę mało to robię choćby ulotkę. Żeby mój kandydat wiedział, że jestem, że popieram. Jestem poza tym w honorowym komitecie poparcia, można było się zgłosić to z wielką przyjemnością się zgłosiłam
CUKIER KRZEPI - NAJSŁYNNIEJSZY
OdpowiedzUsuńPRZEDWOJENNY SLOGAN REKLAMOWY.
MÓJ GŁOS WYBORCZY PANI ANNY BARAN
RÓWNY INWENCJA TAMTEMU
NAGRODĄ PANU MELCHIOROWI WAŃKOWICZOWI
PIĘĆ TYSIĘCY ÓWCZESNYCH ZŁOTYCH {ROK 1931}.
A NAGRODĄ PANI ANNY ?
A. T
ilu rzeczy jeszcze nie wiem ...
UsuńUWIELBIAM WAŃKOWICZA a z tym cukrem to jakoś mi umknęło ...
A ja Aniu zrobiłam klik , na ulotkę Twoją .Ale nie zaświtało mi w głowie by ją zabrać dalej.Wybacz wypalonej blondynie nietakt☺☺Ostatnio słabo myślę:)Ale trzymam kciuki za P.Broniewskiego::))buzaiki...
OdpowiedzUsuńALEŻ DANUŚKA - JA JESTEM POLITYCZNY ZWIERZ ... BARDZO CHCĘ MOJEMU KANDYDATOWI POMÓC dlatego tak latam z wywalonym językiem ... i powiem Ci baaardzo się ucieszyłam, że kliknęłaś na TAK :-)))
Usuń------------------------
A POZA TYM - MASZ BARDZO PRZYJACIELSKIE SERDUCHO I DUŻĄ ODWAGĘ CYWILNĄ ... to już nie w związku z prezydentem :-)
PANI DANUSIU !
OdpowiedzUsuńŻYCZĘ NIEUSTAJĄCEGO ZDROWIA
I PODZIWIAM PANI ŻYCZLIWE I MĄDRE KOMENTARZE.
WIERSZE BRONIEWSKIEGO..PAMIĘTAM ZE SZKOLNYCH LAT,
A KCIUKI PANI TRZYMA ZA POSTAĆ GODNĄ SZACUNKU.
A. T
i ja Danuśce życzę ...sporo nas życzących ,
Usuńjednym słowem "KUPĄ WASZMOŚCIOWIE" a jak tak wespół w zespół to życzenie się spełni - nie ma siły, żeby się nie spełniło :-))))))))))
Jak ja uwielbiam takie stare zdjęcia! :)
OdpowiedzUsuńWITAJ NEMEZIS - CHYBA PRZYWĘDROWALAŚ OD DANUŚKI ...
Usuńbardzo się cieszę :-)
bardzo fajny wpis ;) uwielbiam stare zdjęcia i różne takie opowieści ;)
OdpowiedzUsuń