MALTRETUJĘ KOŚCIÓŁ
a nie, nie, nic z tych rzeczy, żadnych takich, ja maltretuję kościół z małej litery, czyli budynek, czyli fachowo określając "obiekt sakralny"
Wierzcie mi - mam co maltretować, a ogrom maltretowania od początku mnie przerażał. Chyba jajo zniosę zanim to skończę. Kościół wyjątkowo piękny, pod wezwaniem mojej Patronki, a miasto bardzo przyjazne, chociaż dawna nazwa, nomen, omen - Frankenstain.
Kościół olbrzymi, w większości z cegły, w większości gotycki, chociaż neogotyku też, ku mojemu utrapieniu, niewąsko mu nasiało. Kapliczki, wieżyczki, sterczynki, koroneczki, kwiatuszki, ufffff ...
Projekt ambitny, bo renowacja elewacji, z wyłączeniem prezbiterium, które już wyremontowane. Zaczynałam od inwentaryzacji elewacji. Miałam dość dobre własne zdjęcia i trochę z historycznej strony, przydały mi się szczególnie te, zrobione bez skrótów perspektywicznych. Kolega brata obiecał zdjęcia zrobić dronem ale, przy moim dzikim szczęściu, dron mu się zepsuł, jak nie urok, to .... Tak więc musiałam poradzić sobie bez współczesnych zdobyczy techniki. Brat wymierzył mi bardzo dokładnie, co wymierzyć się dało, bo miernik laserowy do samego szczytu nie sięga, przynajmniej nasz miernik. Tutaj musiałam zaprząc geometrię i ... liczenie cegieł. Pojedyncze nic nie dadzą, nawet jeśli wiem jakie cegły i jaka zaprawa. Zbyt duży błąd. Braciszek wymierzył więc dokładnie duże próbki ceglane, tym sposobem interpolując wynik z pojedynczych cegieł i z wymierzonymi próbkami mozolnie dochodziłam do celu. Noooo, nie da się ukryć, mało przy tym dochodzeniu nie padłam.
.
Pierwsze próby - tragedia, czarna rozpacz ! Moje zdjęcia mają dość sporą rozdzielczość, napakowałam w rysunek ile się dało (tu widać tylko część). Auto-cad chodzi z prędkością światła i co chwilę regeneruje rysunek ... Ratunku ! Cierpliwości !!!
.
Już
trochę lepiej - powoli, powoli dochodzę do określenia bryły. Cegły mi
się mienią w oczach, więc sobie na zdjęciach oznaczam kolorem co
dziesiątą warstwę (takie próbki mi braciszek wymierzył) łatwiej mi się tak
liczy. Jak ustalę obrys, zabiorę się za wstawianie detali ...
.
Zaczynam od detali najprostszych. Dobrze mi to na samopoczucie robi :) Zdjęcie w zasadzie bez skrótu, przeskalowane. Mała korekta z wymiarami zdjętymi na obiekcie i będzie ! Niestety, takich "żartów" niewiele, za to "schodów" !!! lepiej nie mówić.
A teraz, żeby tak czarno nie było, to przerywnik - nieco koloru i przy okazji ciekawostka, kto lubi niech poczyta sobie.
Cegła gotycka - prawdziwa, duża , porowata, ręcznie formowana. Obok, po lewej stronie, jej o kilka wieków starsza siostra - cegła neogotycka. Raczej na przyrodnie siostry wyglądają, różnice na dwa kilometry są widoczne. Kształt, wielkość, struktura, kolor, spoina.
A teraz proszę cegły, niech się nam cegła osobiście przedstawi !
OK - to małe, widoczne w murze, to jest moja, czyli cegły, główka, to duże - wozówka. Mam jeszcze podstawę, ale że skromna jestem, to nie pokazuję ... o ! Możecie sobie, co najwyżej, moje wiązanie pooglądać.
Wiązaniem nazywany jest układ cegieł w murze. Właściwie to nawet częściej niż wiązanie, mówi się - wątek. Tutaj dobrze widoczny jest wątek gotycki. Układ cegieł - główka, wozówka, główka wozówka ... następny rząd tak samo, tylko naprzemiennie. Tworzy to dość charakterystyczny, ozdobny wzór. W literaturze takie wiązanie nazywane jest wątkiem gotyckim, polskim. Z bardziej znanych gotyckich jest jeszcze krzyżykowe, weneckie. Tam idzie rząd główek, rząd wozówek ale w co drugiej warstwie wozówek pojawia się główka i daje to ozdobne, zazębiające się krzyżyki. Wiązanie neogotyckie, choćby to widoczne z boku na poprzednim zdjęciu, jest prostym wiązaniem, rząd główek, rząd wozówek, rząd główek, rząd wozówek ...bez żadnego "weneckiego cudowania".
Jeszcze parę słów o prawdziwej gotyckiej spoinie. Specjalnie pokazałam tu fragment muru z wbudowaną płytą epitafijną. Płyta wyrzeźbiona jest w piaskowcu, widać że średniowieczna spoina jest zbliżona do niej kolorem. Nic dziwnego, wykonana przecież z wapna i piasku. Czasami ma jeszcze kurze białka. Białko to dobre i mocne spoiwo. Na zdjęciach widać ciekawą rzecz - charakterystyczną dla gotyckich spoin czarną kreskę przez środek - to nacięcie spoiny. Spoiny były wtedy bardzo szerokie, nacięcie w jakimś stopniu niwelowało skurcz materiału. Tylko gotyckie spoiny takie kreski mają, możemy wiec mieć pewność, że te widoczne są piętnastowieczne i nikt ich później nie "poprawiał". Może i nam uda się ochronić. Istnieją na to dobre sposoby.
Wiem, przynudzam, ale bardzo lubię takie smaczki i ciekawostki, tego się akurat nie uczyłam na studiach, to poznawałam już potem, współpracując z historykami sztuki, albo przegryzając się przez ich badania.
.
Tak wyglądają załączniki graficzne do badań. To rozwarstwienie murów, czyli określenie ich wieku, taka metryka. Co ja bym bez tego zrobiła ?!
Kiedyś, dawno, dawno temu trafiło mi się współpracować przy projekcie z moim Profesorem od średniowiecza. Ale frajda ! Pan opracowywał część historyczną do naszego projektu rewaloryzacji kwartału urbanistycznego starego miasta. Pasjonat ! Oczywiście profesor, nie kwartał. Biegaliśmy z Nim po tych świdnickich, średniowiecznych piwnicach i loszkach, a On przekazywał nam swoją "wiedzę tajemną" Teraz z zamkniętymi oczami, dotykiem, potrafię rozpoznać średniowieczną spoinę. Nic dziwnego, że tu się nad tą spoiną rozpływam - zostało mi z tamtych lat.
A teraz - pa, pa gotyk !
Czas na "neo" - szaleństwo form i ceglanych kształtów !
.
Koroneczki, kwiateczki, czapeczki, kształteczki i ... dobrze widoczny styk starego z nowym. Ja tam to stare okrutnie kocham, ale rzecz gustu. Nowe do starego formą się odwołuje. Ten trójkątny szczyt to gotycka wimperga, kwiatuszki, to gotyckie żabki, inaczej nazywane czołgankami, okna ... no nie, stop ! nie zamęczę Was na amen.
.
Typowe dla neogotyku detale, na pęczki takich oglądamy w kościółkach, kościołach, katedrach, ale co innego oglądać i podziwiać, a co innego rysować. Tu podziw zastępuje czasem złość - łuk w prostą, to wiadomo, ale elipsa w prostą, ustawioną skośnie, to już ojjjj ! o krzywej koszowej wolę nie mówić ... Jedna krzywa w drugą płynnie przechodzić musi i nie ma zmiłuj, oszukaństwo natychmiast wylezie. A tu jeszcze ściany, gadziny, pod kątem ustawione i w skrócie te cudeńka rysować trzeba. Kwiatuszek pędzlem, to mały pikuś, ale w inżynierskim programie już z kwiatkiem nieco gorzej ... maltretować go trzeba.
.
Tu znowu widać jak stare przenika się z nowym, no, prawie nowym. Pod koniec osiemnastego stulecia ten gotycki kościół przeszedł gruntowną renowację. To właśnie wtedy wielkie, gotyckie, ostrołuczne okna dostały nowy, neogotycki wystrój. Glify okienne pokryto tynkiem i pomalowano, obrzeża glifów wykończono "w ząbki" nową cegłą, a otwory wypełniono maswerkami z barwionych cegieł i witrażami.
Okna na rysunku prezentują się dość dobrze.
Dlaczego tak na fiołkowo ? Ano, chciałam pokazać jak pracuję. Kolorowe linie na czarnym tle auto-cada różnie się "świecą" różnie też, pomimo nadanych grubości, je widać. Do różnych celów różnych kolorów używam. Ten akurat, w przypadku tak dużego obiektu "zaświecił mi się" najlepiej i przy dużych kontrastach najmniej męczył oczy. To jest kolorek roboczy, oczywiście drukuje się na czarno.
.
Fruuu - inwentaryzacja gotowa ! pokonałam "gada" ! czas teraz na właściwe projektowanie. Zaczynam od malowania plansz. Już sobie przygotowałam warstwy i kolory. Na razie pomalowałam tynki, kamień , cokół i pokrytą miedzią wieżyczkę. Mniej więcej wyszło tak:
Elewacja południowa, jeszcze bez cegły.
Elewacja północna jeszcze bez cegły, ale już z fakturą dachu
Cegła będzie pokazana umownie. Detale podmalowane na kolor cegły, ale bez kreskowania. Zakreskowałam tylko pokrywy przypór.
.
Pierwsza próba z samymi spoinami, w kolorze cegły. Fatalnie wyszło. Na ekranie to jeszcze, jeszcze, ale po wydrukowaniu wygląda jak sprane majtki :) raczej w takim obiekcie nie uchodzi.
.
Kolejna próba, tu niezbyt naturalna, ale na wydruku nieco lepsza. Wzór cegły tutaj, na czarnym tle, się świeci na białym przy drukowaniu rozmywa się. Stanowczo to nie jest to ! W końcu powierzchnię cegły zamalowałam kolorem. Spoinę nałożyłam na kolor czarną kreską. Tak już zostanie. Tak najlepiej prezentuje się na wydruku.
Niestety, nie da rady pokazać tu ostatecznych kolorowych elewacji, zbyt jest gęsty wzór czarną kreską, wszystko się zlewa. Cienkie linie w rzeczywistości są niczym mgiełka, mają grubość 0.05mm. Przy konwertowaniu do PDF, na tak małym obszarze, wydają się grube i zupełnie zniekształcają obraz. Szkoda, wydrukowane wyglądają całkiem nieźle. Pokażę tu tylko fragmenty, niestety zniekształcone.
Kolejna próba, tu niezbyt naturalna, ale na wydruku nieco lepsza. Wzór cegły tutaj, na czarnym tle, się świeci na białym przy drukowaniu rozmywa się. Stanowczo to nie jest to ! W końcu powierzchnię cegły zamalowałam kolorem. Spoinę nałożyłam na kolor czarną kreską. Tak już zostanie. Tak najlepiej prezentuje się na wydruku.
Niestety, nie da rady pokazać tu ostatecznych kolorowych elewacji, zbyt jest gęsty wzór czarną kreską, wszystko się zlewa. Cienkie linie w rzeczywistości są niczym mgiełka, mają grubość 0.05mm. Przy konwertowaniu do PDF, na tak małym obszarze, wydają się grube i zupełnie zniekształcają obraz. Szkoda, wydrukowane wyglądają całkiem nieźle. Pokażę tu tylko fragmenty, niestety zniekształcone.
.
Teraz już będzie z górki, bo wcześniej przegryzłam się przez materiały historyczne i dostępne badania odremontowanej części. Wiem czego chcę, a przynajmniej wydaje mi się, że wiem. Czy dobrze wiem okaże się przy uzgodnieniu projektu z Konserwatorem Zabytków. Do tego jednak droga jeszcze bardzo daleka. Tym razem nie przez męką, a przez "część opisową. Muszę dokładnie i precyzyjnie, z podaniem środków i materiałów i sposobu opisać jak konserwować rodzaje cegły, detale ceglane, detale kamienne i tynki. Czym odsolić, czym wzmocnić, jak zabezpieczyć, czym uzupełnić ubytki, jakie spoiny zastosować, Ot choćby takie cudo:
.
Co z tym fantem zrobić na rysunku dokładnie nie pokażę, muszę opisać. Nie śmiejcie się - wyrwanie paprotki sprawy nie załatwia, pod paprotką niezły pasztet. Elewacja północna - mech, glony, sól, nieszczęsne kwiecie i łzy ! Do paprotki to ja jeszcze wystarczę, do glonów soli i wygryzionych zębów też, ale kiedy w murze pojawia się większa rysa, niby niewinna, ale niebezpiecznie pokazująca, że "inni szatani są tu czynni" do akcji musi wkroczyć mój Braciszek, to już konstrukcyjna działka. Oj tam, oj tam i tak konsultować ze mną musi, bo materia wyjątkowo delikatna i wzmacniając paradoksalnie można osłabić. Co dwie głowy, to nie jedna. Każde doświadczenie jest tu na wagę złota, upsss - na wagę historycznej cegły.
Na koniec 2w1
.
Kto zgadnie co tam, zza smętnych murów kościoła, radośnie wyziera ?
Na jednym zdjęciu dwa "moje" zabytki - dawno temu maltretowana Krzywa Wieża i maltretowany teraz kościół. Koło siebie stoją. I powiem Wam - wieża, chociaż słynna, do maltretowania dużo łatwiejsza była ...
No kłaniam się nisko! takie smaczki i szczegóły to super sprawa. Mój dziadek był malarzem pokojowym jeszcze przed wojną i też korzystał z naturalnych składników przy remontowaniu mieszkań...
OdpowiedzUsuń:) wbrew pozorom te naturalne wcale gorsze od syntetycznych nie są
UsuńRaczej trudno to nazwać maltretowaniem obiektu sakralnego, skoro to dla jego dobra. Maltretowaną jest raczej Malinka, mordująca się z inwentaryzacją, autocadem, opisami etc.,ba, ale skoro to robi i chyba na dodatek chyba lubi to może i ona maltretowaną nie jest. Gratuluję pasji i dziękuję podwójnie.
OdpowiedzUsuńRaz, za podzielenie się z nami pasją projektowania odnowy zabytku, dwa, za to, że może jeszcze uda się go zobaczyć po konserwacji. Pozdrawiam młodszą koleżankę z wrocławskiej uczelni!
oooo - to dopiero zagwozdka ! Kto mi tu taki przemiły komentarz wpisał? Czy znam? a może Kolega młodszy ???
UsuńMOŻE SIĘ DOWIEM ... pobiegłam na profil i dowiedziałam się jednego - autor KAPITALNYCH ZDJĘĆ mój obiektyw, przy obiektywie Kolegi to szara myszka, upss, raczej szczurek :)
Witaj Aniu.
OdpowiedzUsuńOoooo, jestem pod wrażenie. Zwłaszcza, że ten kościół niedawno zwiedzałem i parę zdjęć zrobiłem.
Jednak układów murarskich nie brakuje. Neogotyk, to krzyżykowo kowadełkowy. Na przyporach główkowy, a i pospolity by się znalazł.
No to masz zapier.... Ale fajnie wychodzi.
Pozdrawiam serdecznie.
Michał
Podziwiałam Twoje zdjęcia Michałku, zdjęcia innych realizacji - też! Gdybyś kilka dni wcześniej pokazał, to bym ukradła do projektu :)"wisiałbyś" u mnie w punkcie "opis stanu zachowania" :)
UsuńAno mam, a właściwie mogę powiedzieć - miałam
pozdrawiam serdecznie Kolegę po fachu
Nooo... Podobno Malbork kurzymi jajami stoi!
OdpowiedzUsuńAno stoi, stoi ... ii stał będzie jeszcze baaardzo dlugo
UsuńCho...cho...cho, to jest to, co zapewne lubi Malina. Nie tylko talent tu wyziera ale też i anielska cierpliwość. O nie! to nie na moje zdrowie; nie dałabym rady tak się maltretować.
OdpowiedzUsuńzatem tylko podziwiam i pozdrawiam :)
o tak - to jest to, co tygrys z powyłamywanymi zębami, czyli ja, lubi najbardziej :)
Usuńpowiem Ci Basiu, że ta moja pasja daje mi mnóstwo satysfakcji i ... mało pieniędzy. Jak już wlezę na ten zabytek, to Braciszek musi mnie do porządku doprowadzać - Hania, my zaraz kary umowne zapłacimy, weź się ! Moi koledzy dwa projekty a ja jeden to naturalne że oni na plusie a ja na debecie, ale co tam
Podziwiam to, co robisz;D
OdpowiedzUsuńDziękuję za uznanie :) Wiesz Misiu, ja bardzo się cieszę, jak ktoś te moje "zabytkowe" czyta, a już ja przebrnie do końca ...!
UsuńI to jest torcik naszej Malinki
OdpowiedzUsuńCegły ,kamienie i tynki
Pomiędzy nimi kolorki masy
Cienkie niteczki, jak koroneczki
Nasza Malinka o tym wie
Tort malinowy to się zje
A z Cegieł torcik jaki funduje
To dla serducha niech się raduje♥♥♥..Pozdrawiam serdecznie ,zauroczona jak zawsze PEREŁKĄ.
ach jak ja lubię takie pieczenie !
Usuńpomieszać cegły, dodać kamienie
i wapna szczyptą sypnąć gdzie trzeba
patrzeć jak rośnie – w górę, do nieba
:)
Kapitalny opis pracy "odnowiciela" - a człowiek podziwia nie wiedzac ile pracy i pasji za tym się kryje.To wielkie szczęście gdy praca jest pasja, radoscia. powodzenia Malgosia.
OdpowiedzUsuńtak ładnie Małgosiu mnie nazwałaś ... jak miło przeczytać, że jest się odnowicielem ... DZIĘKUJĘ
UsuńHaneczko kochana, Twoje blogi sa wyjatkowe; w kazdym slowie wyczuwa sie pasje ich tworzenia. Masz szczegolny dar przekazywania swoim czytelnikom tego wszystkiego, co w Twoim zyciu najwazniejsze. Obdarzasz nas swoimi emocjami, pokazujesz, ile pasji i uczucia wnosisz w swoja prace i jak bardzo wazna jest dla Ciebie Rodzina. To wartosci, jakie w naszych czasach bywaja przezytkiem.
OdpowiedzUsuńDZIEKUJE CI HANIU za to, co nam dajesz
i za odwiedziny, sle serdecznosci,
Alenka :)
Zaczerwieniłam się Alenko niczym dojrzała malina :)
UsuńSerdecznie ziękuję. Wiesz jak bardzo się ucieszyłam gdy natrafiłam na Twój blog, tyle czasu widziałam tylko "brak dostępu"
Szczerze podziwiam szanowną autorkę.Dziękuje choc się na architekturze zupełnie nie znam wiem tylko czy coś jest piękne czy brzydkie To wszystko przeczytałam i bardzo się zainteresowalam.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńooo Halinko - cieszę się, że przebrnęłaś :) ja czasem nie mam opamiętania, post ma być krótki, a wychodzi jak zwykle ..
UsuńWidzę, że lubisz AutoCADa. Fakt, dla biegle posługującego się tym narzędziem, nie ma lepszego - przynajmniej jeśli projektuje się w 2D, co niewielu już dziś potrafi.
OdpowiedzUsuńA wyobraź sobie, że to wszystko miałabyś wymodelować w 3D... Koszmar.
to moje narzędzie pracy od lat 90-tych, nie pamiętam już która wersja. W 3D to ja tylko domki jednorodzinne albo obiekty, które odd zera projektuję, ufff - cierpię, jak mam w 3d i zwykle proszę bratanka - on jest specem :)
UsuńJa się nie znam na tych sprawach
OdpowiedzUsuńi stąd pisania obawa.
zapraszam na sprawy "inne"
Usuńwspomnieniowo - rodzinne
:)
OCH MALINKO JA JA KOCHAM TE TWOJE POSTY. TO NAJWSPANIALSZE OPOWIADANIA, KTÓRE CZYTA SIĘ JEDNYM TCHEM. WSZYSTKO CO TWORZYSZ, TWORZYSZ Z WIELKĄ MIŁOŚCIĄ I W SWOJE PRACE WKŁADASZ SERCE. POPRZEZ SWOJE POSTY UCZYSZ NAS SPOJRZENIA NA ARCHITEKTURĘ I NA TO CO ZOSTAŁO ZBUDOWANE KILKA WIEKÓW TEMU.
OdpowiedzUsuńHANIU, BARDZO DZIĘKUJĘ.
SERDECZNIE POZDRAWIAM:)