Dzisiaj chciałam Wam przedstawić piękne wiersze komentującego tutaj często A.T. A.T. pochodzi z Kresów a dokładnie z Brzeżan położonych o żabi skok od mojego ukochanego Złoczowa.
*
WIERSZ PIERWSZY
WEŹ MNIE ZA RĘKĘ
Weź mnie za rękę.
Drogą słoneczną, tęczową
zaprowadź do Brzeżan.
Na nieboskłonie turkot gromów.
Na furmance Bóg jedzie do młyna.
Zmiele zboże.
Rozda głodnym po kawałku chleba.
Dom rodzinny. Mama sypie ziarno kurom.
Gwar gęsi i kaczek.
Stoję obok, ale mnie tam nie ma.
Błądzę w krainie luster.
Odbicie stawu i miasta.
Tak trudno wracać w samotne dzieciństwo.
Krzyk gęsi. Gęgot radosny.
Szczypały po nogach.
Nie ma moich gęsi.
Szczekanie psa przybłędy
Pędzi na spotkanie.
Nie pogłaszczę.
Mama woła na śniadanie
Mamałyga z mlekiem.
Nie przyjdę.
Mnie tam już nie ma
A.T.
WIERSZ DRUGI
GŁODNA PAMIĘĆ.
Zmierzch.
Za oknem szaruga.
Błotną drogą brnie pamięć.
Kostur w dłoni żebraczy.
Otworzyłem drzwi na oścież.
Weszła cicho. Usiadła w kącie.
Nalałem zacierki do miski.
Wrzuciłem garść cukru.
Szczyptę soli do smaku.
Głodna pamięć przy stole.
O nic nie pytam.
Otworzyła mama drzwi na oścież.
Gwar gęsi i kaczek na dworze.
Słońce ogniste.
Biegnę drogą znajomą. Łany zbóż falują.
Przede mną mój Lux. Pies przybłęda.
Grobla. Siółko. Wyniosły Bernardyn.
Dalej kościół farny. Zamek.
Stary młyn. Dom rodzinny.
Na progu Mama. Sypie zboże kurom.
Głodna pamięć przy stole.
Dźwięk łyżki o talerz.
O nic
nie pytam.
A. T
których światło jest tylko wspomnieniem.
Poważnego Żyda z poważnymi pejsami
wesoły kapelusik grzecznej dziewczynki
i buciki, co odliczają kroki do szczęścia.
Jak mam opisać tamto szczęście ?
małą zazulkę, co na duże Zazule
przyfrunęła zdziwiona ich pięknem,
Zachód słońca na Woroniakach
sady wiśniowe, jak panny niewinne
i jary, co wojny zapomnieć nie mogą.
Jak mam opisać tamten dom ?
dziewczynkę ze śmieszną kokardą
lalkę z warkoczem i konia z siodłem,
co zbyt duże dla małej dziewczynki.
Jak mam opisać tamtą radość ?
smak ciastek, najlepszych, od Maćkówki
zapach książek u Zuckerkandla.
Zegarek z cyferblatem i śmieszne binokle
pannę, co spiekła raka, westchnienie ułana
i zakochane drzewa na Kempie
Jak mam opisać tamten czas ?
niebo, co na przekór losowi błękitne
srebrne cygara, pachnące fosforem.
Kromkę chleba z cebulą i płonące getto
i królika Rafała, co oczy miał czerwone
i poszedł pod nóż w czasie głodu.
Jak mam opisać tamten ból ?
pospieszne rozliczenie z młodością
kilka sprzętów, listy, kilka pamiątek.
Śpiew kanarka, co oszukał wojnę
szum deszczu, miarowy stukot kół
i mgłę, co rozstaniem na serce opada.
Jak mam opisać
tamten Złoczów …
JA
WEŹ MNIE ZA RĘKĘ
Weź mnie za rękę.
Drogą słoneczną, tęczową
zaprowadź do Brzeżan.
Na nieboskłonie turkot gromów.
Na furmance Bóg jedzie do młyna.
Zmiele zboże.
Rozda głodnym po kawałku chleba.
Dom rodzinny. Mama sypie ziarno kurom.
Gwar gęsi i kaczek.
Stoję obok, ale mnie tam nie ma.
Błądzę w krainie luster.
Odbicie stawu i miasta.
Tak trudno wracać w samotne dzieciństwo.
Krzyk gęsi. Gęgot radosny.
Szczypały po nogach.
Nie ma moich gęsi.
Szczekanie psa przybłędy
Pędzi na spotkanie.
Nie pogłaszczę.
Mama woła na śniadanie
Mamałyga z mlekiem.
Nie przyjdę.
Mnie tam już nie ma
A.T.
.
Te przedwojenne gąski to nie z Brzeżan.
To zdjęcie małej Danusi zrobione zostało na Woroniakach, niewielkiej wsi, położonej wśród jarów i kwitnących wiśniowych sadów, niedaleko Złoczowa. Mój Dziadziu trzymał tam, u gospodarza, pszczoły i często zabierał małą Danusię na wypady za Złoczów, na świeże powietrze.
Te przedwojenne gąski to nie z Brzeżan.
To zdjęcie małej Danusi zrobione zostało na Woroniakach, niewielkiej wsi, położonej wśród jarów i kwitnących wiśniowych sadów, niedaleko Złoczowa. Mój Dziadziu trzymał tam, u gospodarza, pszczoły i często zabierał małą Danusię na wypady za Złoczów, na świeże powietrze.
*
WIERSZ DRUGI
GŁODNA PAMIĘĆ.
Zmierzch.
Za oknem szaruga.
Błotną drogą brnie pamięć.
Kostur w dłoni żebraczy.
Otworzyłem drzwi na oścież.
Weszła cicho. Usiadła w kącie.
Nalałem zacierki do miski.
Wrzuciłem garść cukru.
Szczyptę soli do smaku.
Głodna pamięć przy stole.
O nic nie pytam.
Otworzyła mama drzwi na oścież.
Gwar gęsi i kaczek na dworze.
Słońce ogniste.
Biegnę drogą znajomą. Łany zbóż falują.
Przede mną mój Lux. Pies przybłęda.
Grobla. Siółko. Wyniosły Bernardyn.
Dalej kościół farny. Zamek.
Stary młyn. Dom rodzinny.
Na progu Mama. Sypie zboże kurom.
Głodna pamięć przy stole.
Dźwięk łyżki o talerz.
O nic
nie pytam.
A. T
Na koniec mój wiersz, który jest ilustracją starych zdjęć ze Złoczowa..
A.T. Zgodził się na publikację swoich wierszy pod warunkiem, że tu przypomnę mój wiersz o Kresach. No to przypominam:
A.T. Zgodził się na publikację swoich wierszy pod warunkiem, że tu przypomnę mój wiersz o Kresach. No to przypominam:
*
MÓJ WIERSZ
MIŁOŚĆ
Jak mam opisać tamten świat ?
ulice, które są, a ich nie ma i oknaktórych światło jest tylko wspomnieniem.
Poważnego Żyda z poważnymi pejsami
wesoły kapelusik grzecznej dziewczynki
i buciki, co odliczają kroki do szczęścia.
Jak mam opisać tamto szczęście ?
małą zazulkę, co na duże Zazule
przyfrunęła zdziwiona ich pięknem,
Zachód słońca na Woroniakach
sady wiśniowe, jak panny niewinne
i jary, co wojny zapomnieć nie mogą.
Jak mam opisać tamten dom ?
dziewczynkę ze śmieszną kokardą
lalkę z warkoczem i konia z siodłem,
co zbyt duże dla małej dziewczynki.
Jak mam opisać tamtą radość ?
smak ciastek, najlepszych, od Maćkówki
zapach książek u Zuckerkandla.
Zegarek z cyferblatem i śmieszne binokle
pannę, co spiekła raka, westchnienie ułana
i zakochane drzewa na Kempie
Jak mam opisać tamten czas ?
niebo, co na przekór losowi błękitne
srebrne cygara, pachnące fosforem.
Kromkę chleba z cebulą i płonące getto
i królika Rafała, co oczy miał czerwone
i poszedł pod nóż w czasie głodu.
Jak mam opisać tamten ból ?
pospieszne rozliczenie z młodością
kilka sprzętów, listy, kilka pamiątek.
Śpiew kanarka, co oszukał wojnę
szum deszczu, miarowy stukot kół
i mgłę, co rozstaniem na serce opada.
Jak mam opisać
tamten Złoczów …
JA
*
Piękne wspomnienia i wspaniale wyrażone tęsknoty...mamy ich wiele ,Czułe i liryczne wiersze...płakałam,przymierzając swoje tęsknoty...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie..
Tak Zosiu - wiersze A.T. SĄ BARDZO PRAWDZIWE I PRZEZ TO BARDZO PIĘKNE ... DOTYKAJĄ najdelikatniejszych strun ...
UsuńZastanawiam się czy nasze zdjęcia, fotografie naszych domów /bloków?/ też będą kiedyś budzić takie sentymentalne uczucia? Będą nasze wnuki tak pięknie je opisywać, wierszem?
OdpowiedzUsuńnie wiem Bet ... teraz zdjęcia są perfekcyjne ale trochę w nich więcej techniki a mniej serca.
UsuńTak sobie myślę - oby nasze wnuki nigdy nie musiały takich wierszy pisać ....
Pięknie i nostalgicznie.
OdpowiedzUsuńMiłej niedzieli życzę:-)
czasem taka nostalgia jest lekarstwem na smutek ...
UsuńPani Haniu, niezrażony Pani potępieniem z racji zacytowania przeze mnie hymnu ZSRR, tym razem dedykuję Pani fragment wiersza Juliana Tuwima, wpisujący się, jak myślę, w nastrój tamtych okolic.
OdpowiedzUsuń"Na stacji Chandra Unyńska
Gdzieś w mordobijskim powiecie,
Telegrafista Piotr Płaksin
Nie umiał grać na klarnecie.
Zdarzenie błahe na pozór,
Niewarte aż poematu,
Lecz w konsekwencjach się stało
Główną przyczyną dramatu.
Smutne jest życie... Zdradliwe...
Czasem z najbłahszej przyczyny
Splata się w cichą tragedię,
W ciężkie cierpienie - bez winy...
...Przez okno spojrzy się czasem
W szlak dróg żelaznych daleki,
Dłońmi się czoło podeprze
I łzami zajdą powieki
2
Otóż przy jednym z tych okien,
Przy aparacie Morsego,
Siedział Piotr Płaksin i - tęsknił,
A nikt nie wiedział, dlaczego.
Ani Iwan Paragrafow,
Kasjer na stacji, chłop z duszą
(Ten co się zeszłej jesieni
Żenić miał z panną Katiuszą).
Ani Włas Fomycz Zapojkin,
Technik, co ma już miesięcznie
Przeszło sto rubli (bo umie
Naczalstwu kłaniać się wdzięcznie).
Ani Ilja Słonomośkin,
Młodszy kontroler na stacji,
Co gwałtem chce do miejscowej
Wcisnąć się arystokracji.
Ani nareszcie nie wiedział
Sam pan naczelnik Rubleńko,
Prokofij Aleksandrowicz,
Co wypić lubił "maleńko".
A jeśli sam zawiadowca
- Figura znana w powiecie -
Nie wie, to chyba nikt więcej
Nie może wiedzieć na świecie!
3
A jednak były osoby,
Które wiedziały co nieco:
"Szersze lia fam" powiadały,
Czyli za sprawką kobiecą.
Wierzyć po prostu nie chciałem,
Choć ni Warwara Pawłówna
(Konduktorowa) mówiła,
Że to przyczyna jest główna.
Mówiła w wielkim sekrecie,
Że to jest oczywista:
Że się w kimś kocha na stacji
Piotr Płaksin, telegrafista...
..- Kogo? Tę Polkę z bufetu?!
Hospodi! Świat się przekręcił!
... A Płaksin siedział przy oknie
I tak jak zwykle się smęcił.
4
Na stacji Chandra Unyńska,
Gdzieś w mordobijskim powiecie,
Technik, Włas Fomycz Zapojkin,
Przepięknie grał na klarnecie.
Czasem tak smętnie, jak gdyby
Trafił go żal najstraszniejszy...
A wtedy grywał przeciągle:
"Ostatni dzionek dzisiejszy..."
...A pannie Jadzi z bufetu
Serce z wzruszenia aż mięknie,
Szeptał często: "Włas Fomycz,
Pan gra tak cudnie... tak pięknie..."
A technik wąsa podkręca
I oczkiem zdradnie jej miga:
"Jej-Bogu, głupstwo zupełne,
To dla was, panna Jadwiga!"
Ach, wzdycha Jadzia do grajka,
A grajek zwodnie jej kadzi,
I wzdycha jeszcze Piotr Płaksin
Do Jadzi ślicznej, do Jadzi...
5
...Sroży się mróz trzaskający,
Dreszczem przejmuje do kości,
Siedzi Piotr Płaksin i pisze,
List pisze o swej miłości.
Pisze Piotr Płaksin do Jadzi,
Że jej powiedzieć nie umie,
Więc błaga w liście chociażby:
Niechaj go Jadzia zrozumie!
Pisze, że kocha ją dawno,
Jeno powiedzieć jej nie śmiał,
O tajemnicę ją prosi,
Aby Włas Fomycz się nie śmiał.
Pisze serdecznie, miłośnie,
Że kocha, marzy, wspomina!
I łzy spadają na papier
Telegrafisty Płaksina.
6
..."Nie dla mnie pan, panie Płaksin,
Dla mnie Włas Fomycz, artysta
Z duszą poety marzącą.
A pan co? - Telegrafista!"
Czyta Piotr Płaksin i myśli:
"Po co ja komu na świecie!"
I myśli jeszcze: "Jak ślicznie
Włas Fomycz gra na klarnecie..."
7
Na stacji Chandra Unyńska,
Przy samym płocie cmentarnym,
Jest grób z tabliczką drewnianą,
Z krzyżykiem małym i czarnym...
A na tabliczce jest napis:
"Duszo pobożna i czysta,
Pomódl się... Leży w tym grobie
Piotr Płaksin, telegrafista""
adam
och Pnei Adamie - ten piękny, liryczny wiersz kojarzy mi się z dzieciństwem , to znaczy trochę starszym dzieciństwem a właściwie to już chyba z młodością. W szkole, oprócz namiętnego latania na kółko matematyczne, chodziłam jeszcze na kółko polonistyczne i teatralne a tam, co roku, przygotowywaliśmy się do konkursu recytatorskiego. Pamiętam kolegę ze starszej klasy. Bardzo chudy, bardzo wysoki, niezbyt urodziwy, pryszczaty, z rękami do samej ziemi i jeszcze kapkę ryżawy. Wybrał sobie ten właśnie wiersz. Jak dzisiaj pamiętam uwagę polonistki - ośmiozgłoskowiec trójakcentowy ... Ech - cudnie deklamował kolega . Wszyscy buzie otwieraliśmy zapominając o zgłoskach i akcentach. Nigdy nie zapomnę tej recytacji. Nigdy później podobnej nie słyszałam Czytam teraz ten wiersz i słyszę tego chłopaka.
UsuńW mojej szkole średniej naczelnym recytatorem był Tadeusz Jan Fredro-Boniecki, obecnie dzinnikarz, o zdumiewającej i pięknej zawodowej karierze (według http://www.sdp2.home.pl/biogram_fredro.html): "od 1967 - dziennikarz: publikacje w prasie codziennej, tygodnikach i miesięcznikach, m.in. w "Twórczości", "Poezji", "Miesięczniku Literackim", "Przeglądzie Katolickim", "Tygodniku Powszechnym", "Gazecie Wyborczej". Od 1976 Polskie Radio: Redakcja Publicystyki Kulturalnej, aż do czasu, gdy w stanie wojennym został wyrzucony z PR (1983); powrót do PR w latach 1993-2004. W latach osiemdziesiątych - współorganizator Przeglądu Katolickiego; w latach 1989-91 - współpraca z Rozgłośnią Polską Radia Wolna Europa. W latach 1991-93 Polska Agencja Prasowa.
OdpowiedzUsuńW twórczości dziennikarskiej zajmował się m.in. problematyką totalitaryzmu, mechanizmami transformacji środków masowego przekazu po upadku systemu totalitarnego. Jest znanym autorem książek i reportaży odsłaniających kulisy uprowadzenia i zamordowania ks. Jerzego Popiełuszki." Jego praca zawodowa była taka, jakie były jego recytacje, do dziś pamietam, a to już pół wieku, w pełni zaangażowane, bezkompromisowe, bardzo osobiste.
Poezja, pani Haniu, może być bronią, celną i skuteczną. W różnych sprawach, na przykład:
"Ale idę, jak żołnierz dalej,
Inny, dalszy, trudniejszy cel mam,
I jak stary Manlicher wali,
Wiersz mój gniewny,
Broń szybkostrzelna." (Broniewski)
adam
Ten specyficzny rodzaj broni, Panie Adamie, przynależny jest wyłącznie arcymistrzom strzeleckim. W rękach profanów zamiast salwy niestety mamy kapiszon i to żałosny.
UsuńTen rodzaj broni, zresztą jak każdy inny, to broń obosieczna. Czasem odwraca się przeciwko.
---------------------------
A co do tych konkursów to ja recytowałam najpierw Wielkich Romantyków, (patrząc wstecz to widzę, że zbyt dużo serca wkładałam i kompletna klapa była) potem Herberta. Herbert nieco był wówczas na indeksie, zwłaszcza niektóre wiersze. Szkolne lektury udawały , że takiego kogoś nie ma ale nasza polonistka pozwalała nam na absolutną wolność, tej broni można było używać w mojej szkole. Pozwoliłam sobie nawet napisać próbną maturę wybierając wolny temat "mój ulubiony poeta" Posłużyłam się właśnie wierszami będącymi na tamte czasy "zakamuflowaną bronią" I przeszło i nawet była piątka. A swoją drogą kiedyś było takie narzędzie na klasówkach jak "wolny temat" Można było napisać i dostać piątkę będąc kompletnym ignorantem w obowiązkowej części przedmiotu. Na maturze hi, hi, też wolny temat wybrałam - moja wizja Wesela. Jak moja, to moja, jak wizja to wizja i niech mi coś kto zrobi, jak nie zrobię ortograficznego błędu to temat absolutnie do obrony, nawet gdybym Wesela nie znała. Dzisiaj jest inaczej - testy.
no to ja zadedykuję mój ulubiony wiersz Herberta:
Usuń*
MAŁE SERCE
pocisk który wystrzeliłem
w czasie wielkiej wojny
obiegł kule ziemską
i trafił mnie w plecy
w momencie najmniej stosownym
gdy byłem już pewny
że zapomniałem wszystko
jego - moje winy
przecież tak jak inni
chciałem wymazać
twarze nienawiści
historia pocieszała
że walczyłem z przemocą
a Księga mówiła
- to on był Kainem
tyle lat cierpliwie
tyle lat daremnie
zmywałem wodą litości
sadzę krew obrazy
żeby szlachetne piękno
uroda istnienia
a może nawet dobro
miały we mnie dom
przecież tak jak wszyscy
pragnąłem powrócić
do zatoki dzieciństwa
do kraju niewinności
pocisk który wystrzeliłem
z broni małokalibrowej
wbrew prawom grawitacji
obiegł kulę ziemską
i trafił mnie w plecy
jakby chciał powiedzieć
- że nic nikomu
nie będzie darowane.
więc siedzę teraz samotny
na pniu ściętego drzewa
dokładnie w samym środku
zapomnianej bitwy
i snuję siwy pająk
gorzkie rozważania
o zbyt wielkiej pamięci
o zbyt małym sercu.
*
Wiersz Broniewskiego, którego tytułu nawet nie pamiętam, a którego fragment zacytowałem z pamięci, powstał na tle udziału Broniewskiego w wojnie polsko-bolszewickiej 1920, w czasie zanim Broniewski zaczął komunizować. Oczywiście udział w wojnie 1920 był pomijany w biografiach, które nam serwowano oficjalnie w czasach PRL'u.
UsuńPoruszyła Pani rzecz niezmiernie ważną "Na maturze hi, hi, też wolny temat wybrałam... ...dzisiaj jest inaczej - testy". Pokolenie, które obecnie powoli już schodzi ze sceny, w czasach swojej młodości jeszcze bywało uczone myślenia. Obecnie młode społeczeństwo jest wychowywane sztampowo, na konsumentów miałkiej intelektualnie rozrywki, na bezmyślnych (choć sprawnych) pracowników - wykonawców, na takie, proszę wybaczyć szczerośc - ludzkie bydło, które przyjmie każdy fałsz, byle odpowiednio podany.
Dlatego cenię sobie, pani Haniu, Pani felietony, bo wspominając dawne czasy, przypomina Pani, że dawniej inaczej bywało, że ludzi mieli zainteresowania, pasje, ideały, że kochali się i przyjaźnili się, że bywali gotowi do poświęceń "dla sprawy", że mieli wypracowany inny, stały system wartości.
adam
Piękny wiersz, pani Haniu. Do mnie przemawia wizja tej kuli, która obiegając świat, trafia w plecy. Ale czyż nie podobna myśl jest zawarta w początkowych frazach tego wiersza Broniewskiego:
Usuń"Nie głaskało mnie życie po głowie,
Nie pijałem ptasiego mleka,
No i dobrze! No i na zdrowie!
Tak wyrasta się na człowieka.
Byłem jeszcze maleńki szczeniak,
Kiedym wziął karabin do garsci,
Żeby w śmierci, w trwodze zniszczenia,
zaciąc usta i czoło zmarszczyć.
Nauczyło żołnierskiej krzepy,
Życie trudne, krwawe i liche,
Byłem wtedy jak szczeniak ślepy,
Na świat patrzył za mnie manlicher.
Dowiedziałem się o czym milczy,
Czarny Styr i zielony Stochód,
Gryzą ziemię moi najbliżsi,
Nawąchali się dosyć prochu.
Cóż im powiem w serdecznym słowie,
Gdy się młodość, jak cmentarz przyśni?
Nie głaskało mnie życie po głowie,
nie doszedłem tam, dokąd szliśmy!"
adam
Panie Adamie - nasze pokolenie zostało wychowało przez poprzednie, wojenne pokolenie. W tym wychowaniu, co wydaje się paradoksalne, pomogła mu bieda i tęsknota. To, za czy tęsknili, przekazali nam jako wartość największą. Tęskniąc za rzeczami wielkimi potrafili też się cieszyć małymi. Żyli pod permanentnym znakiem braku a brak wywołuje dążenie do uzyskania i mobilizację, wyzwala inteligencję, energie, pomysłowość. Tamto pokolenie uczyło nas, że po to Bóg dał dwie ręce i głowę, żeby ich używać a na głowę to manna nam nie spadnie. Dlatego nasze pokolenie potrafiło sobie poradzić i kiedy świat padał bo upsss - prąd wyłączyli to my zapalaliśmy świeczkę, albo drewienko o drewienko. Ale niestet,y to nasza wina wina, że źle wychowaliśmy nowe pokolenie, które po nas przyszło. Wmawialiśmy im, że są wszystkiego warci i im się należy. Teraz jak prądu niet to jest skandal, wina wszystkich świętych i czekanie na cud, albo że naprawią. Niestety, nam ciągle było brak więc młodym chcieliśmy to wynagrodzić a to wielki błąd. Księżniczka i książę to w bajce w życiu to oferma i lebioda o lewych rękach. Niestety - nasza wina a odbije się na pokoleniach. Kto może tłumaczy młodym ale to praca od podstaw. Trzeba zęby zaciąć i nie załamywać się tylko tłumaczyć, tłumaczyć, do znudzenia tłumaczyć a coś z tego zostanie
UsuńJak trafić na pana blog "adamie"
UsuńTak pasjonująco dyskutujecie , wnioskuję, że pana blog musi być ciekawy
Pani Meluzyno, dziękuję za ciepłe słowo. Ale ja blogu nie prowadzę. Udzielam się trochę nieśmiało na blogu pani Hani, bo kiedyś, gdy się przemówiliśmy, obiecałem jej, że się nie będę z nią wdawał w dyskusje, a także na blogach pani Krystyny, oraz pana Tomasza, którzy również tu bywają. Czasami też, ale to już zdecydowanie sporadycznie, pojawiam się na blogach rozmaitego lewactwa, z wyraźnym złośliwym zamiarem psucia im krwi. A na codzień oddaję się pełnieniu roli dziadka trójki wspaniałych, choć nieznośnych wnucząt oraz tytularnego sponsora działań artystycznych mojej ślubnej.
Usuńadam
Klik dobry :)
OdpowiedzUsuńMałe i wielkie tęsknoty też budują życie...
Pewnie każdy je ma, ale tylko niektórzy potrafią wyrażać. Największe dzieła literackie z tęsnoty powstawały...
Pozdrawiam serdecznie.
PS. Grafitowe @ poszły.
Grycelko - pędzę do tej @ kurcgalopkiem i już z góry DZIĘKUJĘ :-))) te Twoje grafitowe dziełóa to miód i chałwa na moje oczęta
Usuń-------------------
Małe i wielkie tęsknoty to napęd który do przodu popycha do marzeń do światła we mgle, do tego lepszego ... tylko nie można się zatracić w tej mgle , nie można zabrnąć tam, gdzie już światełka nie widać bo wtedy zostaje pesymizm ... a to już absolutna odwrotność tęsnoty
Nie lepiej Pendolino co rdzewieje? to dziełóa twej bandy i tęsnoty za łapówkami
UsuńNie obrabiałam, Malinko, tych zdjęć. Poszły w oryginale. Pomyślałam, że te, które Ci się spodobają, sama sobie wypoziomujesz czy przytniesz...
UsuńGRYCELKO - DOPIERO ODEBRAŁAM, mam przeinstalowany komputer i nową skrzynkę i coś mi się zawiesiło
UsuńZDJĘCIA - SĄ CUDOWNE I ZAPIERAJĄ DECH ... UWIELBIAM TAKIE
wiesz, chciałabym u siebie pokazać najpiękniejsze fotki moich przyjaciół oczywiście z adresami do Was ... ja podziwiam, niech moi komentujący też Was podziwiają .
trollu - masz jakiś kłopot ze sobą : filozof mówi, że nie ma w umyśle, czego nie było w zmyśle. Cha, kolejny raz mi tu sugerujesz łapownictwo to co? bierzesz w łapę ? Widać tak. Idż więc precz bo już ci pisałam, nie znoszę tchórzy, łapowników też.
UsuńNostalgia z wiekiem jej u mnie coraz więcej
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Oj tak Panie Antoni, u mnie też coraz więcej chociaż ja zawsze tak trochę byłam "do tyłu" ...
Usuńw moje rodzinie zawsze się śmiali, że jest dwoje różnych dzieci : mój brat do przodu i na zachód a ja do tyłu i na wschód ... życie trochę nam to wymieszało ale tylko trochę ....
Piękne te wasze wiersze, pełne nostalgii i tęsknoty. Ciebie tu trochę poznałam, nie wiem kim jest A.T. ale musi być wrażliwym , głębokim człowiekiem o pięknej duszy. Pozdrawiam was oboje. Następny wpis na moim blogu będzie dla was, tylko nie wiem kiedy bo jestem zapracowana.
OdpowiedzUsuńMeluzyno A.T. to pan o wielkiej kulturze, rycerski i z wielką klasa. To KTOŚ STAMTĄD w cały tego słowa znaczeniu. Pięknie pisze wiersze, piękni opowiada o tamtym świecie ... wiesz - chociaż się tam nie urodziłam to jest mój świat
Usuństrasznie jestem tego wpisu ciekawa ... podziwiam zacięcie do łaciny
UsuńA zdradzisz skąd takie zamiłowanie ???
Witaj Haniu!
OdpowiedzUsuńLubię czytać historię twojej rodziny. Bardzo ładne wiersze i takie od serca.
Pozdrawiam serdecznie i do siebie zapraszam.
Michał
PS. Od 9 lipca jestem w Walimiu i okolicach... Zawitam też do Zagórza Śl.
strasznie dawno u Ciebie nie byłam Michałku - posypuję siwą głowę popiołem i kurcgalopkiem gnam bo u Ciebie zawsze perełki, ech - widać zacięcie dziennikarza i pasję konserwatora
Usuń:o)))
ANNIE.
OdpowiedzUsuńPODZIĘKOWANIE.
JESTEŚ TAKA PIĘKNA.
WIATR ROZPLATA WARKOCZE.
DO WIATROWEGO SERCA TULI.
JA NIE PRZYTULĘ.
NIE MAM SERCA.
MOJE SERCE NIOSŁEM NA DŁONI.
PŁONĘŁO DZIECIĘCĄ RADOŚCIĄ.
WYPALIŁO SIĘ MIŁOŚCIĄ
DO TYCH, KTÓRYCH KOCHAŁEM
I DO CIEBIE.
A. T.
DZIĘKUJĘ ......
UsuńWracamy do wspomnień z dziecięcych lat z łezka w oku. Jesli zachowaqły się zdjecia, wspomnienia nabierają innego, bardziej materialnego wymiaru. Fantasrtcznie,że je spisujesz, ocalasz od zapomnienia! Serdeczności
OdpowiedzUsuńWracam coraz częściej i to nie tylko do tych dawnych, mojej Mamusi, do swoich też ... zwłaszcza teraz latem, gdy słońce i wakacje i szczęśliwy beztroski czas dzieciaków ... nie wiem jak teraz dzieciom jest nam było bardzo dobrze chociaż mieliśmy tylko kolorowe kamyki albo szkiełka, piłkę jedną na całe podwórko i jeden przechodni rower
UsuńMdłości zbierają na te twoje katolickie opowiastki, brrr
UsuńSawicka i Nowak takich nie drukują.
Adelko, biedaczko - to idż won tchórzliwa istoto i nie zanieczyszczaj tego miejsca
UsuńAdelko, skoro tutaj jesteś, znaczy,że Cię zainteresowały te "opowiastki". W przeciwnym razie przeszłabyś bez śladu. Ucz się dziewczyno, bo masz od kogo. Język piękny opowiada jakże piękne, prawdziwe historie.
UsuńMalinko chylę czoła nisko. Jesteś wielka! Serdeczności.
Malino i A.T. zapraszam do swojego skromnego bloga na wpis wam dedykowany.
OdpowiedzUsuńzaraz skorzystam z zaproszenia - dziękuję pięknie ...
Usuńprzy okazji dodam Twój blog Meluzyno do ulubionych
:o)
Masz rację Meluzyno - " Ars non habet osorem nisi ignorantem" Sztuka nie ma wrogów oprócz ignorantów: Oczywiście sztuka prawdziwa a nie jej namiastka , kicz, prowokacja albo substytut. Gemma gemmarum to w sztuce poezja. Z wybranych przez Ciebie wierszy najbardziej trafił do mnie pierwszy i ostatni. DZIĘKUJĘ ZA PIĘKNĄ DEDYKACJĘ
Usuńi jeszcze Ci tu odpowiem na zadane wyżej pytanie - Pan Adam jest "bezblogowy" spotyka się z nami na kilku blogach ale swojego nie ma
UsuńWZRUSZAJĄCA DEDYKACJA WIERSZAMI PISANA. WYRAZY WDZIĘCZNOŚCI. A. T
UsuńPANI MELUZYNIE.
UsuńSPOWIEDNIKU.
ZGRZESZYŁEM.
TĘSKNIĘ ZA EWĄ .
ZA JABŁONIĄ W RAJU.
NA POKUTĘ
WYZNACZ DZIESIĘĆ ZDROWASIEK.
JEDEN OJCZENASZ.
NA WSZELKI WYPADEK ,
AŻEBYM NIE MUSIAŁ
DO CIEBIE WRACAĆ.
DODAJ KILKA PSALMÓW.
ODMAWIAJĄC POKUTNE MODLITWY.
WCIĄŻ BĘDĘ TĘSKNIŁ ZA EWĄ.
ZA JABŁONIĄ W RAJU.
SPOWIEDNIKU.
NIE CHCĘ GRZESZYĆ.
PRZEMIEŃ MNIE W DRZEWO.
WYROSNĘ NAD RZEKĄ BIAŁĄ.
TAM
EWĘ SPOTKAŁEM.
A. T
TAJEMNICZY ŚWIAT PANI MELUZYNY PRZEPEŁNIONY ŁACINĄ ODZYWA SIĘ ECHEM,
OdpowiedzUsuńRZEWNYM WSPOMNIENIEM DALEKICH GIMNAZJALNYCH LAT. PAN PROFESOR RUDOLF NAŁĘCKI. NAUCZAŁ ŁACINY I LOGIKI.
PRZEDMIOTÓW TROCHĘ NA UBOCZU
W TAMTYCH CZASACH.
WRZUCAŁ W MŁODZIEŃCZE ŁBY
WIEDZĘ
O STAROŻYTNYM ŚWIECIE.
TAMTYM JĘZYKU.
POEZJI.
WSZCEPIŁ NIEPOKÓJ.
TĘSKNOTĘ
ZA TAMTYM ŚWIATEM
POZOSTAWIONYM NA FORUM ROMANUM..
BYŁEM TAM.
PROFESOR ODSZEDŁ.
WCIĄŻ TĘSKNIĘ
ZA TAMTYM ŚWIATEM.
A. T
mnie kojarzy się łacina z dzieciństwem, z moim kochanym Dziadziem ...
Usuńech - recytował nam długie fragmenty z łaciny i greki, słuchaliśmy nic nie rozumiejąc ale "melodia" była taka uroczysta, wzniosła i myślałam sobie, że o wielkich rzeczach.
Łaciona top też Msze mojego dzieciństwa, to zostało w mojej głowie do dzisiaj.
A Forum Romanum to czas studiów, młodości, zafascynowania tamtą sztuką ... ech śniło mi się, że spaceruję wokół stawu, przy naszej uczelni, po stawie pływają kaczki i "mówią" do mnie ave cezar ... Nie znam angielskiego, na studiach wybrałam włośki , żeby przybliżyć sobie te wszystkie historyczne , rzymskie terminy ... podobnie brzmią
W roku 1980 wybraliśmy się z Wandą w podróż przedślubną do Rzymu (w podróży poślubnej do tej pory nie byliśmy - wszystko przed nami). W niedzielę na przełomie lipca i sierpnia chcieliśmy pójść do kościoła, a trudno było wybrać jakikolwiek inny, niż Bazylika św. Piotra. Mieliśmy nadzieję, że trafimy na liturgię po polsku, bo takie informacje mieliśmy z Warszawy. Ale okazało się, że Msza św. po polsku była o wcześniejszej godzinie, więc chodziliśmy od ołtarza do ołtarza w tym olbrzymim kościele, przy których to ołtazrach różni księża prowadzili Msze św. w różnych językach. Zatrzymaliśmy się w końcu przy głównym ołtarzu, przy którym modlono się po włosku. Właśnie dlatego, że ten jezyk był najbliższy liturgii łacińskiej, którą oboje pamiętaliśmy z dzieciństwa. Chyba właśnie wtedy, gdy szedłem wzdłuż tej olbrzymiej światyni, w której modlono się równocześnie w kilku (kilkunastu) językach świata, zacząłem rozumieć uniwersalizm Kościoła.
Usuńadam
:-)
UsuńA.T. jeszcze nikt nigdy nie podarował mi wiersza. Jestem zaszczycona. Skopiowałam a jeśli pozwolisz to umieszczę w swoim wpisie na pamiątkę. Dziękuję
UsuńPANI BLOG - PANI MELUZYNO NIE WYŚWIETLIŁ MOJEGO PODZIĘKOWANIA.STĄD PROŚBA O PRZEBACZENIE PANI ANNY, ZA TO ŻE NA JEJ BLOOGU WYRAŻĘ PANI WDZIĘCZNOŚĆ ZA WSPANIAŁĄ DEDYKACJĘ.
UsuńPANI STRONA PRZEPOJONA MĄDROŚCIĄ TAMTEGO ŚWIATA PRZYWOŁUJE MŁODZIEŃCZE, GIMNAZJALNE LATA. W PRZYGRANICZNYM MIASTECKU ZAGUBIONYM WŚRÓD GÓR I LASÓW NAD RZEKĄ BIAŁĄ, W MIEJSKIM KINIE PRZEPEŁNIONYM PO BRZEGI
MÓWIŁEM "ELEGIĘ NA ŚMIERĆ WARYŃSKIEGO" WŁADYSŁAWA BRONIEWSKIEGO.. UMIERAŁEM WRAZ Z WARYŃSKIM, A PEWNIE CZYNIŁEM TO SUGESTYWNIE, BO I WIDOWNIA W MARTWEJ CISZY KONAŁA WRAZ ZE MNĄ. ZE SCENY ZSZEDŁEM ŻEGNANY. OWACJĄ.
JESZCZE DŁUGO PÓŻNIEJ .NIEZNAJOMI LUDZIE GRATULOWALI MOJEJ MAMIE EKSPRESJI SYNA. MOJA CHŁOPSKA ZAHAROWANA MAMA UKOŃCZYŁA W BRZEŻANACH ZALEDWIE KILKA KLAS. MIAŁA PIĘKNY GŁOS, DZIEWCZYNĄ ŚPIEWAŁA W CHÓRZE FARNEGO KOŚCIOŁA. NIE KSZTAŁCIŁA SWEGO GŁOSU, NIE ZOSTAŁA PRIMADONNĄ. TRAGICZNY CHŁOPSKI LOS JEJ UDZIAŁEM. GWAR GĘSI I KACZEK, WDZIĘCZNY WZDECH DOJONEJ KROWY, SZUM ŁANU PSZENICY JEJ POEZJĄ. A MIŁÓŚĆ DZIECKA I ZWIERZĄT DOMOWYCH NAGRODĄ.
REQUIEM MOJEJ MAMIE.
RYNEK.
RATUSZ Z ZEGAREM.
SKLEP ŻYDOWSKI UBOGI.
HANDEL PROSTY. WYMIENNY.
MASŁO. MLEKO. ŚMIETANA.
NAFTA. CUKIER. ZAPAŁKI.
KILKA GROSZY DO RĘKI.
OSZCZĘDZAŁA MAMA.
GROSZ DO GROSZA ZBIERAŁA
W ŚWIECIE GROSZOWYM,
Z NIEGROSZOWYMI PROBLEMAMI.
CIESZYŁA SIĘ MAMA
PORANNYM SŁOŃCEM.
BEZKRESNYM
ŁANEM PSZENICY.
MIŁOŚCIĄ GĘSI I KACZEK.
SWOIM ŚWIATEM GROSZOWYM
Z NIEGROSZOWYMI
PROBLEMAMI.
PÓŻNY SEN.
WCZESNY ŚWIT.
WIDŁY. GNÓJ.
LETNI SKWAR. SŁOTA. MRÓZ.
SYBIR W NAGRODĘ.
CHŁOPSKA DOLA MAMY
W ŚWIECIE GROSZOWYM
Z NIEGROSZOWYMI PROBLEMAMI.
NA ROZSTAJU DRÓG
KRZYŻ KAMIENNY BIAŁY.
JABŁOŃ PŁONIE WIOSNĄ.
MIAŁEM MAMĘ
NIEGROSZOWĄ,
ALE ONA
O TYM NIE WIEDZIAŁA.
A.T.
OCZYWIŚCIE PANI MELUZYNO - ZASZCZYTEM PUBLIKACJA MEGO WIERSZA NA PANI STRONIE. A. T
UsuńA.T. OPUBLIKOWAŁAM PANA WIERSZE, będzie to dla mnie radosną pamiątką naszej tu rozmowy
UsuńNie MOZESZ sobie przedstawic ile razy Ja ogladam stare fotografie , wsxystkie filmy nakrecone w Polsce. W nic przed wyjazdem do Polski Nie spie - a to juz 25 lat.Zona Stuka mi po czole ale za chwile mowi ze jeszcze takiego wariata patrioty w swoim zyciu Nie widzial a hshaha . Ze jak tak Dalej bede zyl z aktywizacja pamieci to I sklerozy Nie bedzie .Teraz! Kiedy realnie smierc zagladala do
OdpowiedzUsuńMoich OCZU szczegolnie wszystko przezywalem ale na szczescie wszystko idzie ku poprawie I mam nadzieje na wiosenny wyjazd do Polski I wtedy wszystkie zakatki z dziecinstwa raz jeszcze "pozamiatam " kamera I aparstem . Wiem ! Jestem SZALONY ale tego nikt mi Nie zabroni!A moze wlasnie to pomaga walczyc o zycie ?
(przeniesione z fb)
MASZ RAJE - TO POMAGA
UsuńHANIU,
OdpowiedzUsuńBARDZO LUBIĘ CZYTAĆ WSPOMNIENIA O TWOJEJ RODZINIE !!!!!
TE WSZYSTKIE CENNE, RODZINNE ZDJĘCIA TO PRAWDZIWY SKARB !!!!
POZDRAWIAM CIĘ BARDZO SERDECZNIE:)
Lusiu - te wszystkie zdjęcia zawdzięczam mojej Mamusi, to ona mnie zaraziła tym bakcylem, Bakcyl u nas się mnoży, dzieci są już też zarażone :o)
UsuńWzruszające.troche klimatem przypominają Ks. Twardowskiego
OdpowiedzUsuń(przeniesione z fb)
dziękuję :-) a właściwie to dziękujemy :-)
UsuńOch Aniu ...Piękne wiersze i wspomnienia w nim zapisane...Serce się rozdziera ,że nie wrócimy do tych dni,choć na chwilę.Chciałabym ,żeby raz w życiu człowiek mógł raz jeszcze cofnąć się w czasy dzieciństwa..
OdpowiedzUsuńMoje życie też było wiejskie
Dom z czerwonej cegły
Płoty drewniane a na nim wiszące dzbany
groszek pachnący z maciejką
Stara studnia drewniana z żurawiem
Jabłonie w sadzie łąka za miedzą
nurt rzeki spokojnej mosty drewniane
Lasy sosnowe aleje brzozowe
Zachody słońca na wschodnich zaułkach
Spokojna rodzina wrzaski radości dzieci z podwórka
Jaskółcze gniazda
Polne drogi donikąd....
dziadkowie kochani spracowani rolą
Matczyna troska o jutro swoich dzieci
Zapach landrynków kupione w sklepiku
Stodoła z sianem wóz drabiniasty
Konik powolny pług z czarną skibą
czysta zagroda i życie w niej rajskie
Niezapomniane .................::))))Tak było ,może dlatego mam w sobie tyle radosnej duszy,ubarwionej w kolorach tęczy...::)))buziaczki
tak Danuśka - NASZE DZIECIŃSTWO IDZIE ZA NAMI PRZEZ CAŁE ŻYCIE im jesteśmy starsi tym częściej i silniej wraca . Co byśmy dali teraz za lizaka , chleb z cukrem albo prawdziwe kwaśne mleko, nawet taki, w którym się muszki utopiły. Ale byśmy na skakance poskakały albo w klasy pograły :
Usuńaniołek fiołek
róża bez
konwalia wściekły pies.
Ja to mbym nawet w cymbergaja zagrała
:o)))
konwalia wściekły pies
meluzyno ty sie tak nie podniecaj i lepiej poszukaj prawdziwego polskiego blogu bo tu jest blog lemingów, tu lewactwo komentuje. Świętoszka malina promuje Elizę i usuwa nie wygodne komentarze
OdpowiedzUsuńpetronelo, chłopie - nie podniecaj się donosami , brzydko się bawisz, lepiej poucz się polskiego, będzie pożytek
Usuń"prawdziwy Polak" TEŻ POWINIE ZNAĆ ZASADY PISOWNI ...
bardzo brzydko się u mnie wpisałaś Petronelo. Mam oczy i rozum i wiem gdzie chcę bywać, "życzliwi" obgadujący" nie są mi do niczego potrzebni.
UsuńOj, głupoty gadasz, Petronelo. Wpisujesz się bez zrozumienia, w czym rzecz. Oczywiście, że tu lemingi grasują, a pani Hania jest zaślepioną zwolenniczką PO, ale ten blog nie jest o tym. Ten blog jest o Polsce, o rodzinie, o wartościach, o przyzwoitości, a to są pojęcia ponad aktualne podziały polityczne. Ja z panią Hanią z absolutną pewnością nie zgodzę się jeśli idzie o popieranie tej, czy innej partii,. ale bez zastanowienia powierzę jej swój portfel, bo wiem, że pod jej opieką uszczerbku nie zazna. Powierzę jej także swoje wnuczę, bo wiem, że go nie ukrzywdzi.
UsuńMyślisz płyciutko i byle jak, Petronelo.
adam
:-) Panie Adamie- dziękuję za to, co Pan napisał. Hmmm - ja z Panem też absolutnie zgodzić się nie mogę i pewnie byśmy mogli nawet się wzajemnie politycznie pomordować :-)
Usuńale faktycznie - tylko politycznie :-) w innych sprawach jesteśmy zupełnie jednej maści
chociaż , z tym wnuczęciem to by się mogło skończyć niezbyt dla wnuczęcia dobrze. Ja nie jestem babcią, u nas bociany całkiem się zbiesiły :-((( ale jak już te bociany wezmą się do roboty, jak należy, to ja będę te wnuki uwielbiała i pewne rozpaskudzę do granic możliwości ... a to jak wiemy nie jest najlepsze ...
ano - zobaczymy ... póki co kukuam, kukam i niiiic
DZIĘKUJĘ za odwiedziny i piękny wiersz Romana Brandstettera. Nie znam bliżej tego poety, z przyjemnością przeczytałam, rzeczywiście jest filozoficzny, religijny i głęboki.
OdpowiedzUsuńMeluzyno - skoro poezją u Ciebie rozmawiamy
Usuńodpowiem Ci tekstem Norwida:
*
Zniknie i przepełznie obfitość rozmaita.
Skarby i siły przewieją, ogóły całe zadrżą,
Z rzeczy świata tego zostaną tylko dwie,
Dwie tylko: poezja i dobroć... i więcej nic
Umiejętność nawet bez dwóch onych zbiednieje w papier.
Tak niebłahą są dwójcą te siostry dwie!.
*
Nikt już nie zdoła wziąć mnie za rękę i poprowadzić z powrotem do dni szczęśliwych mego dzieciństwa. Nikt z wyjątkiem Boga, który onegdaj jechał ze mną na furmance wypełnionej po same brzegi sianem, jakże pachnącym. A ja niemądry myślałem wówczas, że to całe pole dziadka, ten jego koń, ta jego kosa i ta cała stodoła przesiąknięta zapachem starego drewna i myszami to jedna wielka nuda. Wiele bym dzisiaj dał, aby jeszcze choćby tylko raz doświadczyć takiej nudy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ahoj
Ahoj Kapitanie
UsuńPięknie to napisałeś Wieniu ... bardzo pięknie ...
I jawiele bym dzisiaj dała by wziąć pod rękę mojego Dziadzia i wędrować w śnieżną noc ... a na dworze wirowały wielkie płatki śniegu, księżyc świecił jak zaczarowany a na jego tle majaczyła wysoka wieża kościoła ... a jak już doszliśmy to w wielkim pokoju choinka miała chyba z 5 metrów , pachniała najpiękniej na świecie, przy stole było wiele osób a my po dwóch stronach Dziadzia ... słuchałam o tym ,że takiej kutii jak w Złoczowie była to nie ma na całym świecie ... ahoj Kapitanie ...
Byłem tu parę dni temu i byłem pewien, ze się wpisałem, ale chyba nie zrobiłem tego tu, tylko w tym wpisie poświęconym Tatusiowi. Tu tym czasem rzeczywiście poetyckiego ducha wywołałaś Haneczko. Pozdrawiam, Tomasz
OdpowiedzUsuńTO WIERSZE A.T. tak na nas podziałały ... uwielbiam takie dyskusje ... duch poezji unosi się leciutko ... a tom duszek czasem bardzo poważny a czasem przekorny i nawet frywolny ale zawsze bardzo sympatyczny
UsuńPANI STRONA - PANI ANNO - CICHĄ RADOSNĄ PRZYSTANIĄ.
OdpowiedzUsuńSPOTKANIA ZE SZLACHETNYMI POSTACIAMI, Z KTÓRYMI MOŻNA
POMILCZEĆ O WSZYSTKIM.
I O KRESACH.
CHCIAŁBYM SIĘ WPLEŚĆ W KRZAK GOREJĄCY.
CHCIAŁBYM SIĘ WPLEŚĆ
W SZMER FAL
BRZEŻAŃSKIEGO STAWU,
WIECZORNY RECHOT ŻAB.
CHCIAŁBYM SIĘ WPLEŚĆ
W ZAPRAWĘ MURÓW
BRZEŻAŃSKIEGO ZAMKU.
POCZUĆ CIĘŻAR HISTORII
NA RAMIONACH.
CHCIAŁBYM SIĘ WPLEŚĆ
W MIŁOŚĆ
MEGO PSA PRZYBŁĘDY.
WITAŁ KAŻDEGO RANKA
ZMARTWIONY,
DLACZEGO TAK DŁUGO ŚPIĘ ?
CHCIAŁBYM SIĘ WPLEŚĆ
W WARKOCZE BABIEGO LATA.
POLECIEĆ Z BIEGIEM
ZŁOTEJ LIPY
AŻ DO DNIESTRU.
ZACHŁYSTNOŚĆ SIĘ
ZAPACHEM ŁĄK.
SWOIM ISTNIENIEM.
CHCIAŁBYM SIĘ WPLEŚĆ
W MODLITWĘ MOJEJ MAMY,
W FARNYM KOŚCIELE
W BRZEŻANACH.
POLECIEĆ DO NIEBA.
ZAPYTAĆ
SĘDZIWEGO BOGA
JAK SIĘ CZUJE.
CHCIAŁBYM SIĘ WPLEŚĆ
W WIERSZE
BRZEŻAŃSKICH POETÓW.
OPOWIADAĆ PTAKOM
ICH TĘSKNOTY.
CHCIAŁBYM SIĘ WPLEŚĆ W MURY
GIMNAZJUM W BRZEŻANACH.
POWIEDZIEĆ PROFESOROM
ŻE BĘDĘ
ZA NIMI TĘSKNIŁ,
CHOCIAŻ ICH
NIE ZNAŁEM.
CHCIAŁBYM SIĘ WPLEŚĆ
W KRZAK GOREJĄCY.
W GOREJĄCĄ PAMIĘĆ
O BRZEŻANACH.
A. T.
Tak A.T. - tu przychodzą ludzie z którymi można pomilczeć ... w dzisiejszych rozwrzeszczanych czasach milczenie poezją to coś bardzo cennego . Pokazać siebie od środka to wielka sztuka, zgiełk tej sztuce nie sprzyja ... trzeba przystanąć, zaczekać, wejść w ciszę, w poezję, jak w spokojne szerokie jezioro ... czysta woda jest przezroczysta , w spokojnej tafli można odbicie świata zobaczyć , w głębinie spotkać siebie i drugiego ...
UsuńODEBRANE DZIECIŃSTWO. ODEBRANA OJCZYZNA. PANI SŁOWA - PANI ANNO - PORUSZAJĄCE. PRAWDZIWE I PRZYWOŁUJĄ NIEZMIERNIE BOLESNE WSPOMNIENIA. ROK 1939 UKRAIŃSKIE MORDY, A 10 LUTY 1940 ROKU DEPORTACJA NA SYBIR. KRZYŻOWA GOLGOTA NASZYCH RODZICÓW I ICH DZIECI - NAS.
UsuńZRUJNOWANY ŚWIAT NASZEGO
SZCZĘŚLIWEGO DZIECIŃSTWA
PRZYWOŁUJE PANI NA SWOJEJ STRONIE.
SŁOWA WDZIĘCZNOŚCI TO ZA MAŁO.
KAZDE WSPOMNIENIE,
KAŻDY WIERSZ TO POŻEGNANIE EDENU.
POŻEGNANIE NASZEGO DZIECIŃSTWA.
A W BRZEŻANACH MIAŁEM PSA LUKSA. 10 LUTEGO 1940 ROKU ZASTRZELONY PRZEZ BOLSZEWICKICH OPRAWCÓW..
BRONIŁ LUDZKIE SZCZENIĘ.
REQUIEM MEMU PSU.
W BRZEŻAŃSKIM STAWIE
USNĘŁO NIEBO
ZMĘCZONE UDŻWIGIEM GWIAZD.
NAD BRZEŻAŃSKI STAW
PRZYBIEGŁ PIES PRZYBŁĘDA.
POLIZAŁ CHŁOPCU TWARZ.
ZAMIENILIŚMY SIĘ SERCAMI.
ODDAŁEM SWOJE LUDZKIE.
OTRZYMAŁEM PSIE.
MOJE SERCE SKOMLE.
WZYWA NAD STAWU BRZEG.
WOŁAM PSA PRZYBŁĘDĘ.
PODAROWAŁ SERCE.
PSIE.
A. T.
TO CHYBA NAJPIĘKNIEJSZY WIERSZ O WIERNOŚCI I PRZYJAŹNI JAKI CZYTAŁAM
UsuńPięknie piszesz o swojej rodzinie, o dawnych czasach.
OdpowiedzUsuńPrzeszłość przybiera przedziwne barwy,czasem takie, o których nie sposób napisać.
Moje takie właśnie są. Może kiedyś.....
Nie wpisywałam się u Ciebie ostatnio.... nie wiedziałam jak. Poruszające są Twoje wspomnienia, jak wszystkie tego rodzaju. Moje są nieco inne.
Pozdrawiam:)
tak Ewciu - przeszłość ma przedziwne barwy ... te barwy przechodzą przez filtr czasu to bardzo dziwny filtr , filtruje jak chce i ... piękniej jest kochać, niż pisać o miłości ale łatwiej jest pisać o cierpieniu niż cierpieć. Ale wszystko zamyka się w dziwnym kręgu. To nie jest tylko przeszłość, to przeszłość pomieszana z terażniejszością bo z tej przeszłości wynika jacy jesteśmy. Jedno nas zbudowało, jedno wzmocniło a inne pozostawiło gruzy nie do odbudowania.
UsuńNudy. Całkowity brak słów na k... - ch.... - pie.... - gó..... -- sku ..... - du.... - s..nie
Usuńjak u twojej belgijskiej przyjaciółki.
nie pochlebiaj sobie, żaden z ciebie prześmiewca tylko żałosny pospolity tchórz, co wstydzi się własnej twarzy i boi podpisać ... i takie coś portki nosi ???
UsuńCH...
UsuńDU.A
I KAMIENI KUPA
ach - taaaki język rozumiesz, no to odpowiem ci słowami naszej głowy państwa, byłego Pana Prezydenta - "spie...aj dziadu"
Usuńbędzie ok ?
Ha, okazuje się, że i w Pani ustach w określonej sytuacji śp. Lech Kaczyński może zostać klasykiem. A tym "Prześmiewcą" proszę się nie przejmować, to cienki Bolek. Nawet zakpić celnie nie umie.
Usuńadam
tym pożal się Boże "prześmiewcą" to ja się wcale nie przejmuję, czasem kasuję wypociny a czasem, jak tu, odbiję sobie piłeczkę.
Usuńtym razem to podał się na tacy ... fakt, facet inteligencją nie błyska, pewnie myśli, że inteligencja jest wprost proporcjonalna do ilości wyplutego jadu, no jak tak dowali, że biorę łapówy to wpada w samozachwyt ... eeech, żałosny facio z kompleksami
Aniu wieczorowa pora mówię DOBRANOC::)) oo Ewunia zawitała::))) lecę ją odwiedzić ::))))Piękne wiersze pana A.T...Ukłony.
OdpowiedzUsuńDanuśka - cieszę się, że Pan A.T. zawitał na Twoim blogu ... dobrze jest mieć wspólnych przyjaciół
OdpowiedzUsuńPOZDRAWIAM SERDECZNIE - zostawiam uśmiech, mały kawałek Ojczyzny
Dziękuje za tę podróż w czasie i przestrzeni; przeniosła mnie w inny, piękny świat dzieciństwa...
OdpowiedzUsuńświat naszego dzieciństwa jest piękny i czysty ... powinniśmy zawsze dziękować, że taki nam się trafił ... to coś, co niestety nie wszystkim jest dane ...
UsuńPOŻEGNANIE WIERSZOWEGO ELDORADO.
OdpowiedzUsuńPANI ANNA OTWIERA NOWA STRONĘ DZIECINNYCH WSPOMNIEŃ. TAM TEZ DALSZA NOSTALGIA ZA UTRACONYM DZIECIĘCYM EDENEM. BAŁTYCKIE WYPRAWY TAMTYCH LAT Z ISTOTAMI NAJUKOCHAŃSZYMI NA ŚWIECIE NAJSZCZĘŚLIWSZE W ŻYCIU. WIERSZOWA KRAINA ŻEGNANA ZE SMUTKIEM,
A WIERSZ PANI ANNY "MIŁOŚĆ" NIEUSTAJĄCYM WSPOMNIENIEM.
STRONY PANI ANNY PODRÓŻĄ OSIEROCONEJ DOROTKI DO KRAINY CZARNOKSIĘŻNIKA Z OZ. W SREBRNYCH PANTOFELKACH, PODAROWANYCH PRZEZ DOBRĄ CZARODZIEJKĘ. PO DRODZE SPOTYKA STRACHA NA WRÓBLE, MARZĄCEGO O ROZUMIE. ŻELAZNEGO DRWALA Z NADZIEJA NA POZYSKANIE SERCA I LWA MARZĄCEGO O SZCZYPCIE ODWAGI. ODNAJDUJĘ W TYCH TĘSKNOTACH I SIEBIE. BOLEJE NIEZMIERNIE ATAKAMI NA PANIĄ ANNĘ PRZEZ OSOBNIKÓW PRZEPOJONYCH NIEUZASADNIONĄ NIENAWIŚCIĄ I OCIEKAJĄCYCH EKSKREMENTAMI PODŁYCH SŁÓW, ŚCIGANYCH Z MOCY PRAWA.
NIENAWIŚĆ SIANA Z PREMEDYTACJA PRZEZ UZURPATORÓW DĄŻĄCYCH DO WŁADZY - POZNAŁEM JEJ MOC PODCZAS UKRAIŃSKICH MORDÓW, I TEŻ O ŚWICIE 10 LUTEGO 1940 ROKU KOŁATANIEM DO DRZWI PRZEZ BOLSZEWICKICH OPRAWCÓW.
PODĄŻAM Z PANIĄ ANNĄ W PODRÓŻY DO KRAINY OZ W POSZUKIWANIU ROZUMU. SERCA I SZCZYPTY ODWAGI W KARCZOWANIU NIENAWIŚCI.
A. T
Takie zdjęcia, wspomnienia sa piekne i zostają w sercu na zawsze....
OdpowiedzUsuńjak pieknie były wtedu ubrane kobiety..takie eleganckie:):
Miłego weekendu