JAK ULANY
Tęsknią za nim ładne pannyi czekają i wzdychają och i ach ...
.
ooch ! aaaach !!! za mundurem panny sznurem, a już panny z mojej rodziny to kurcgalopkiem, jak za panią matką ... Nie wierzycie ? to proszę bardzo - rodzinny POCZET PANIEN, panien, co to jak w dym, poszły za mundurem i wyszły za kawalera w mundurze. Bo wtedy mili moi, panienka ochoczo serce, wianek i rękę oddawała temu, co za Ojczyznę. Mundur dla panny wielki honor oznaczał. Przy okazji prezentacji panien odbędzie się, a jakże, parada rodzinnych mundurów - a co, parady w modzie !
PANNA WALERIA
Jak panna Walercia poznała Romualda, a było to pod koniec lat 20-tych, nie nosił już munduru, ani polskiego, ani tego ze zdjęcia wyżej.
Najstarszy mundur jaki mam w rodzinnej "fototece". Galicja, Złoczów, zabór austriacki, armia c.k. austro-węgierska, szeregowiec Romuald pozuje do fotografii dla swojej Mamy. Ma 18 lat.
Życie biegnie dalej, przynosi upragnioną wolność. Zawadiacki Romek zostaje saperem w polskim wojsku. Jest rok 1920, a przed nim całe życie. Kilka lat później, moja Babcia Waleria pokochała tego odważnego i wesołego chłopaka. Wiedziała, że gotów będzie "swój życia los na stos, na stos" Umierała ze strachu, gdy jako dowódca podziemnej grupy organizował w domu zebrania, pod samym nosem NKWD, umierała ze strachu, gdy granaty przewoził w wózeczku dla lalek i na takie akcje zabierał małą Danusię, umierała ze strachu, gdy go zabrali do obozu w Kowlu. Był saperem. Saper myli się tylko raz więc drżała o jego życie. Nie pomylił się. Całe dzieciństwo słuchałam wojennych opowieści Romualda, mojego kochanego Dziadzia ...
PANNA HELENA
i jej Stanisław - w mundurze
Helenka romantyczny miała ślub, biały długi welon, przystojny oficer a pod kościołem szpaler ze skrzyżowanych szabel ... a potem przyszły listy polowe, tęsknota. Przyszło wyzwolenie i wyrok śmierci za AK. więzienie w Rawiczu, twierdza w Modlinie. Chciała kogoś przekupić, sprzedała wszystko, ale ten ktoś oszukał. Gdy się dowiedziała coś w mózgu pękło. Zmarła. Więźniów partyzanci wyzwolili, przynieśli jednak wiadomość - Hela nie żyje. Usiadł pod ścianą, nie chciał uciekać. Został tak długo, aż ktoś zabrał go do szpitala. Wypuścili go sądząc, że zwariował. Doszedł do siebie. Miał zostać moim chrzestnym, ale ktoś doniósł, przypomnieli sobie o nim i znowu zawisła nad nim kara śmierci. Musiał się więc ukrywać. nigdy się już nie ożenił. Był cudownym człowiekiem.
PANNA KAZIMIERA
PANNA GIZELA
siostra mojej Babci, de domo Zielińska
Gizela wcześnie wyszła za mąż . Taka była dumna, że jej Piotra odznaczyli Medalem Niepodległości. Wspaniały był, nosił na rękach. Nie nacieszyła się zbyt długo swoim mężem ... Przyszła druga wojna, Piotr, żołnierz AK, walczył jak wszyscy. Poszedł do partyzantki, do Puszczy Kozienickiej. "Maszerują chłopcy, maszerują, karabiny mokną szary strój, a przed nimi drzewa salutują, bo za naszą Polskę idą w bój". Piękna i mądra, i bardzo samodzielna. Mąż w partyzantce, a ona sama, z małymi dziećmi. Nie poddawała się, żadne jęki, kwęki, czy żale za przeszłością. Nakładała elegancki kapelusz, elegancko przerobioną starą sukienkę i śmiało patrzyła w przyszłość. Dała sobie radę.
*
To by było na tyle panien Zielińskich, i tak nieźle - na osiem sióstr połowa mundurowa. Brat takiego towarzystwa Stanisław Zieliński siłą rzeczy musiał być mundurowy i za nim wzdychało panieńskie serce, a jakże !
PANNA STEFANIA
i jej Stanisław - w mundurze
(starszy brat mojej babci)
Stasiu, rodzynek w całym uroczym babińcu. Serce Stefanii niepodzielnie należało do tego przystojnego oficera. Ona też umierała ze strachu, gdy gdy go zesłali. Był gdzieś tam, na dalekiej Syberii. Wiadomości dostawała niezwykle rzadko, w końcu przywykła, że brak wiadomości to dobra wiadomość. Odetchnęła gdy przyszły wieści z Iraku. Jeszcze bardziej odetchnęła, gdy z Iraku dotarły wieści, że spotkali się obaj - jej mąż Stasiu i ich syn Zbyszek.
Na tym zdjęciu obaj w wojsku, w Iraku.
Ech - ten sam mundur.
Ech - ten sam mundur.
A potem Nadszedł rok 1944 i Monte Cassino. Walczyli obaj. Ojciec, Stanisław Kazimierz- porucznik, 6 Baon Sanitarny, 5 Kresowa Dywizja Piechoty. Syn, Stanisław Zbigniew - kapral podchorąży 11 Baon Łączności, 2 Korpus Polski. Długie lata czekała na męża, potem znowu czekała na syna.O baj przeżyli to piekło. Obaj po wojnie znaleźli się z naszymi Siłami Zbrojnymi w Londynie. Ojciec wrócił do Polski, Syn pozostał w Anglii i w końcu wyemigrował do Stanów.
PANNA STELLA
siostrzenica panny Stefanii
i jej Zbigniew - w mundurze
(syn Stanisława)
Tak, tak - mamy Stelli i Zbyszka były rodzonymi siostrami, a na dodatek Zbyszek był synem męża ciotki Steli, bliżej już nie można było, no kocią łapę się nie dało, więc sprawa małżeństwa oparła się o Watykan
Zbyszek po przyjeździe do Anglii rozpoczął cywilne studia.
Panna Stella, oddała Zbysiowi serce zaraz po wojnie, poszła więc tylko za wspomnieniem tamtego munduru. Zbyszek nie mógł wrócić do Ojczyzny poszła za nim na obczyznę.
*
Tak było z pannami po kądzieli a teraz zabieram się za panny po mieczu, bo w rodzinie mojego Dziadzia też mundury ... mundury ... mundury ...
PANNA EUGENIA
piękna Złoczowianka
i jej Leopold - w mundurze
(młodszy Brat mojego Dziadzia)
Leopold, zwany przez wszystkich Bolkiem. Legionista.
Pięknie mu było w mundurze ! Młodziutka panna Eugenia zbyt długo jednak mundurem Leopolda się nie nacieszyła. Umarła przy urodzeniu pierwszego syna. Miała dziewiętnaście lat. Z obrazem Gieni i synka przemierzył Leopold pół świata. Walczył pod Tobrukiem, zdobywał Asyż, walczył pod Monte Cassino. Nie miał już potem żadnych dzieci. Zawsze uważał mnie za swoją ukochaną wnuczkę. Podobnie jak mój Dziadziu przekazał mi swoją historię zwłaszcza wojenne opowieści.
PANNA JANECZKA
siostrzenica mojego Dziadzia
*
ŚWIĘTO
ŻOŁNIERZA POLSKIEGO
obchodziliśmy wczoraj, stąd te moje żołnierskie rodzinne wspomnienia ... stąd i za sprawą mojego Dziadzia, Dlaczego akurat jego ? ano dlatego, że Dziadziu Romuald walczył o wolność pod generałem Szeptyckim.
O generale wspominał bardzo często, a właśnie rozkazem Ministra Spraw Wojskowych gen. broni Stanisława Szeptyckiego (nr 126 z dnia 4 sierpnia 1923 roku) zostało ustanowione Święto Żołnierza Polskiego. W rocznicę wiekopomnego rozgromienia nawały bolszewickiej pod Warszawą.
Warto wiedzieć
Mój Dziadziu miał 24 lata, gdy dostał odznakę.
Podpisał generał Szeptycki.
Nam los podarował życie w pokoju.
Podziwiajmy mundury do utraty tchu
ale już tylko na starych fotografiach
i uroczystych paradach ...
*
z przyjemnością polecam Malina M *
Witaj Aniu.
OdpowiedzUsuńFajne wspomnienia rodzinne.
Za mundurem panny sznurem.
Pozdrawiam i zapraszam.
Michał
Witaj Michałku - ja lubię Twoje opowiadania o zabytkacja ... masz rękę oko i nosa do wypatrzenia arcyciekawych
UsuńAle z Ciebie szczęściara, że udało Ci sie zachowac tyle dla współczesności.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
To nie ja, to moja Mamcia, zdjęcia i rodzinne pamiątki to jej pasja i umiłowanie. A wiesz - moja Babcia zmarła bardzo młodo, niewiele po pięćdziesiątce, Mamcia "przykolegowała się" więc do Babci sióstr, od każdej słuchała opowieści i wyciągała rodzinne fotografie ... teraz u nas rodzinne archiwum
UsuńMój Tato miał grupowe zdjęcie, jak był w kawalerii; ale gdzieś się zapodziało. Za to mam zdjęcie "mojego wojskowego" składającego przysięgę.
OdpowiedzUsuńAle byłam dumna...teraz nucę sobie inną piosenkę, ... „Tych lat nie odda nikt” .
ja byłam tylko na jednej przysiędze, mojego braciszka, był w poczcie sztandarowym bo wysoki :) po przysiędze była grochówka dla rodzin, poszłyśmy 3 - mamcia, bratowa i ja :)
Usuńjakiś ważny wojskowy spytał mamci czy "ten XXX" to nasza rodzina, mamcia skwapliwie potwierdziła, od tej chwili pan wojskowy cały był w uśmiechach, a ja nie mogłam pojąć z czego on tak się cieszy, że ma przed sobą rodzinę tak wrażego elementu, jak "ten XXX" ksiądz na dokładkę ....
niedługo się wyjaśniło - u nas była jednostka, której dowódcą był "ten XXX" ma się rozumieć, nie ksiadz, lecz pułkownik :) ...
i tak dzięki zbieżności nazwisk mój braciszek uniknął pewnie wielu niezbyt miłych rzeczy :)
Jak ktoś napisał
OdpowiedzUsuń"W całej przyrodzie pretendenci wszelkiej maści starają się o podziw tych, na których względach im zależy. Ludzie się dopracowali całych grup, które również chętnie prezentują swoją przewagę. Noszą więc stosowne przebrania, zdobienia, oznaki wreszcie. Wszystko, aby ogół popadał w podziw.Polacy w mundurach to fasoniarze, znani z tego od zarania.
Fachowcy /ci co maja do czynienia i z mundurem i Regulaminem/ wprawnym okiem dostrzegą odstępstwa od tego, co tak tępione jest w wojsku "indywidualizm w ubiorze"
Bo cos nie zapięte lub nie odpięte a ta "odznaka" nie tu i tak jak Regulamin nakazuje.
Żandarmeria już na to ma oko,Oj ma. Kobiety już nie, bo piszczą z zachwytu.
I o to chodzi, o to chodzi.Drogie Panie
oj tam, oj tam, Drogi Panie - już my WIEMY o co nam chodzi :)
UsuńSzalenie lubię te rodzinne opowieści Hani. Można na ich podstawie napisać sagę, a scenariusz do filmu lub serialu gotowy
OdpowiedzUsuńEch Tomku - coraz częściej do wspomnień wracam ... może się starzeję, chociaż właściwie ja chyba zawsze lubiłam historie i wspomnienia, w domu się śmiali, że my z braciszkiem to przeciwieństwa - on na zachód i w przyszłość, ja na wschód i w przeszłość :)
UsuńGorejąca pamięć o Postaciach
OdpowiedzUsuńtak niezwykle zwykłych.
A. T
PANI ANNO !
OdpowiedzUsuńPRZYWOŁYWANIE PRZEZ PANIĄ
PAMIĘCI O TYCH SZLACHETNYCH POSTACIACH,
TO ŁASKA ICH ZMARTWYCHWSTANIA.
EPITAFIUM
BOHATEROM 51 PUŁKU PIECHOTY Z BRZEŻAN.
Umierałeś
W bitwach za Ojczyznę.
Padłeś pod Iłżą.
Mordowany :
Przez ukraińskich zbrodniarzy,
bolszewickich i niemiecko - faszystowskich oprawców
w gułagach, w Oświęcimiach,
na zesłaniach syberyjskich.
Padłeś pod Monte Cassino,
na polach Lenino,
Na innych już zapomnianych pobojowiskach.
Umierałem z Tobą.
Przekazałem Pamięć.
Zmartwychwstałeś.
Pamięć imienną i bezimienną.
Pamięć w dębach szumiącą,
Na sztandarach i w kamieniach zaklętą.
Żarliwą modlitwą na ołtarze wyniesioną.
Przekazałem Pamięć.
Zwykłą ludzką pamięć,
W sercu krwawiącą.
A. T
nie odpowiedziałam na komentarz pod poprzednią notką - na stronie poetyckiej (Pana, nie mojej) rzeczywiście setka przekroczona i to dla mnie ogromna radość !!!
Usuńjest nowy wpis i fotograficzna niespodzianka - zapraszam serdecznie
Och, jak dobrze, że mundury mamy "do podziwiania" i wzdychania nad romantyczną stroną miłości umundurowanych. I na parady!
OdpowiedzUsuńNa szczęście nie stykamy się z mundurem w akcji wojennej.
Pięknym Paniom i ich żołnierzom pokłon z uszanowaniem.
Pokłon, pamięć, szacunek i miłość ...
Usuńi dla nas Bet nauka i przestroga - nigdy więcej krwi na mundurach . nigdy więcej wojennych łez ... najwyżej łzy tęsknoty za tymi, co akurat w wojsku i bez przepustki :)
Piękna galeria !! ;o)
OdpowiedzUsuńdziękuję Gordyjko
Usuńustawiłam te swoje panny w szeregu i dałam komendę - odlicz !
Nie sądziłem,
OdpowiedzUsuńŻe znów będę miał ukochanego psa.
W Brzeżanach przybiegł do mnie pies Przybłęda.
To było nad stawem. Wypasałem gęsi i kaczki.
Mama miała psa, Brat miał psa, a ja nie miałem psa.
Te psy ich kochały psią miłością, a na mnie
szczerzyły kły gdy chciałem przytulić.
Cierpiałem z tego powodu. Gęsi mnie gryzły,
Kaczki ledwie tolerowały. Czułem się osamotniony.
Marzyłem o psie, takim ukochanym obrońcą,
Takim do obejmowania i obcałowywania.
Dobry Bóg wysłuchał. Zesłał mi psa.
Przybiegł do mnie nad Brzeżańskim Stawem.
Trochę kundel, trochę wilczur z bernardynem
spleciony. Większy od Mamy, gdy stawał
na tylne łapy, ażeby Ją obcałować.
Przyjazny dla byka i krów.
dla psów Mamy i Brata,
A dla mnie kochanym objawieniem,
Najwierniejszym aniołem stróżem.
Warczał grożnie na syczących gęsiorów,
na osoby krzywo na mnie spozierających,
na wyprawach z Mamą, na handel wymienny
do żydowskich sklepów w Mieście.
Szczerzył kły na byka fukającego grożnie.
Woził mnie na wózku będąc moim koniem.
Nie odstępował na krok.
codziennie czekał na mnie rano,
zmartwiony, że tak długo spię.
Zaprzęgałem go codziennie w uprząż
sprzączkami i klamrami zdobioną,
nie szczędząc obejmowania i obcałowywania
potężnego psiego ryja, z papami
i czarnym mokrym nosem włącznie.
Wybredny to był jednak koń.
Obrażał się i kładł się na plecy,
jeśli obejmowanie i obcałowywanie
wydawały się pobieżne.
Wylewne przepraszanie przyjmował nieśpiesznie.
a jego chytre, przymrużone oczy
i rozmachany żaglowaty ogon,
zdradzały wymuszanie przeprosin.
Długotrwałe głaskanie po brzuszku,
i chlaśnięcie swoim mokrym jęzorem - łopatą
po mojej twarzy
wieńczyły przeprosiny.
A.T
C.D.
OdpowiedzUsuńTruchtem biegł mój koń wspaniały, zmierzając
do sklepu państwa Kotasów przy lotnisku,
a tam smakołyki dzielone sprawiedliwie,
na kredyt Mamy i Taty kupowane.
Wyprawy do śródmieścia z jajkami, bańkami mleka,
śmietany na wózku przez konia ciagnione.
Sery w ogromne liście zawinięte,
z nadzieją na dobry grosz.
Handel wymienny w żydowskim sklepie
przy ratuszu. Nafta, Sól, Cukier, Zapałki.
Trochę rybek marynowanych dla Mamy.
i kilka cukierkow dla mnie, dzielone
sprawiedliwie z koniem.
Oszczędzała Mama, grosz do grosza zbierała.
Żydowski sklep.
zapach śledzi, kiszonej kapusty, ogórków,
przemieszany z wonią cukierków i czekolady,
Ekstazą ulatującą w niebo.
Po handlu msza w Farnym Kościele, odprawiana
przez wielebnego Księdza Adama Łancuckiego.
Wyśpiewywała Mama hymny dziękczynne, a koń
zniecierpliwiony gotów był wjechać z wózkiem
do kościoła. Spieszyła się Mama.
Powrót z koniem do domu traktem złoczowskim,
przed lotniskiem skręt w lewo,
polna droga obrośnięta leszczyną,
a z oddali ryk krów, rżenie koni, donośne gęganie gęsi,
szczekanie Maminego psa,
To przywitanie Mamy.
Szybkie dojenie krów, obrządzanie stajni,
zasypywanie karmy dla zwierząt.
Obiad w pośpiechu przyrzadzony, zwykle
kartofle, mamałyga i cos tam jeszcze.
A graska, łopata lub sierp już czekały.
Bo nikt inny za Mamę pracy nie wykona.
Chłopska dola mamy.
REQUIEM MOJEJ MAMIE.
Rynek. Ratusz z zegarem.
Sklep żydowski ubogi.
Handel prosty. Wymienny. Masło. Mleko. Śmietana.
Nafta. Cukier. Zapałki. Kilka groszy do ręki.
Oszczędzała Mama. Grosz do grosza zbierała
W świecie groszowym, z nie groszowymi problemami.
Cieszyła się Mama porannym słońcem.
Bezkresnym łanem pszenicy. Miłością gęsi i kaczek.
Swoim światem groszowym,
z nie groszowymi problemami.
Póżny sen. Wczesny świt. Widły. Gnój.
Letni skwar. Słota. Mróz.
Sybir w nagrodę.
Chłopska dola Mamy w świecie groszowym
z nie groszowymi problemami.
Na rozstaju dróg krzyż kamienny biały.
Jabłoń płonie wiosną.
Miałem Mamę nie groszową,
Ale Ona o tym nie wiedziała.
A. T
te wszystkie Postaci, te miejsca żyją i żyć będą jak to pięknie określił poeta "dopokąd idę" ... ich już nie ma ale są, można pod przymkniętymi powiekami przywołać obraz można w pamięci poczuć zapach ... można wyobraźnią usłyszeć ... trzeba tylko otworzć zakładkę w sercu ...
UsuńZnalazłam zdjęcia z Brzeżan , niesyety - schowałam je, żeby się w komputerze nie zgubiły .... niestety, bardzo dobrze schowałam, nawet przed sobą ... ale znajdę ! wtedt piękny wiersz dostanie oprawę
UsuńByła jeszcze odznaka tzw. żołnierska, bardziej masywna z Pogonią Litewską na tle szerokiego równoramiennego krzyża. W owych czasach wszystko było albo oficerskie, albo żołnierskie. Dziadek ułan ochotniczego 10 Pułku Litewskiego – szwadron karabinów maszynowych. Dotarł aż nad Dniepr. Potem ranny w prawe płuco pod Baranowiczami wrócił do domu z pamiątkową odznaką Dywizji Litewsko-Białoruskiej, brązowym Krzyżem Walecznych i raną postrzałową. Służba była ciężka, bo czasy były nielekkie. Przez wiele dni nie schodziło się z siodła. A to w natarciu, a to w odwrocie. Na szczęście była jodyna, gencjana i tzw. felczer.
OdpowiedzUsuńTak teraz sobie patrzę na zdjęcie grupowe pułku zrobione w Trokach na tle ściany domku karaimskiego z trzema oknami. Jedynymi osobami w galowych mundurach i wypolerowanych oficerkach jest rotmistrz Reliszko i jego chyba zastępcy. Mundury szyte na miarę z srebrnymi zawijasami pod szyją tzw.legionowe. U rotmistrza binokl na oku. Reszta kilkudziesięciu żołnierzy w szarych mundurach strzeleckich. Jakaś mieszanina mundurów rosyjskich, niemieckich i austriackich, ale czapki na bakier, wypolerowane guziki i zuchwałe miny.
Po masowym rozwiązywaniu pułków ochotniczych, dziadek na krótko wrócił do domu na ojcowiznę, ale dla niego już gospodarstwa nie było, bo zajął starszy brat – takie było prawo. Ale jak to mówią miał fach w ręku, bo był maszynistą kolejowym jeszcze z czasów zaborczych. Więc woził Piłsudskiego salonką z Dw.Gdańskiego w Warszawie do Poznania na Powszechną Wystawę Krajową w 1929 roku. Znał adiutanta Wieniawę – Dłogoszowskiego nomen omen też Bolesław. "Dzwoniąc szablą od progu idzie piękny Bolek, ulubieniec Cezara i bożyszcze Polek" - pisał o nim Antoni Słonimski. "
A wracając do dziadka, w tym okresie poznał swoją przyszłą żonę i z pewnością była to zasługa munduru kolejowego i do tego jeszcze białe rękawiczki na co dzień, bo taki był regulamin. Babcia często te rękawiczki wspominała.
Mam nadzieję, że Pani Malina wybaczy mi osobiste akcenty, ale nie było napisane w tytule
o jaki mundur chodzi ….
aka ciekawa historia ... ech ułani - malowane dzieci ! w piosence ... rzeczywistość malowała okrutne obrazy wojny. Pamiętam, jak moje cioteczki wspominały ułanów. W Złoczowie, na Kempie, często można było ułana spotkać, ale który to był pułk, to niestety nie wiem ... u mnie w rodzinie ułana nie było :( ... jeden tylko kochał się w cioteczce Zosi, ale ta akurat za mundurem nie poszła :)
UsuńSzkoda, że nie można w komentarzach umieszczać zdjęć, te, o których Pan pisze muszą być bardzo interesujące.
-----
a co do białych rękawiczek - Dziadziu wspominał, że w wojsku austriackim czasem dostawali do jedzenia ... pokrzywy, musieli jeść je, jak wiele innych rzeczy, w białych rękawiczkach
u nas biegun gorrrrrąca ...
OdpowiedzUsuńna dobry tydzień zasłyszany wczoraj dowcip:
idą dwie mrówki po pustyni
- masz coś do picia ?
- mam
- ooo !a co masz?
- oranżadę w proszku
:) na czasie,
w domu zabrakło mi właśnie wody mineralnej
Ech, jacy to chlopcy,
OdpowiedzUsuńmundur mi nie obcy.
jak te dziewczyny z animuszem
Usuńnosiłam często kapelusze
:)
Za miundurem...
OdpowiedzUsuń...przyznac musze,
OdpowiedzUsuńkazda Pani z kapeluszem.
taka tradycja rodzinna
Usuńże kapelusz mieć winna !
Nie wiedzialem ze zobacze
OdpowiedzUsuńtez zolnierskie owijacze.
Trochę ostatnio "wymiękłam" i zaniedbałam blogi... Dawno mnie tu nie było, więc wpadłam, rozejrzałam się, poczytałam i zatrzymuję się na tym wpisie. Cudowny! Takie zdjęcia i takie historie kocham - patrzę na obce twarze, a przez łzy widzę swoich ukochanych bliskich, których już nie ma i miejsc, za którymi tęsknili do końca życia... Zostały po nich tylko fotografie i moja tęsknota. Tutaj wiara w życie pozagrobowe bardzo by mi się przydała...
OdpowiedzUsuń