czasem bywa zakurzone, a czasem
szczęście zakłada berecik ...
NIBY SZARA
CODZIENNOŚĆ
CODZIENNOŚĆ
Najbardziej lubię nasze poranki. Pachnąca kawa, która stawia nas na nogi. Oczywiście Mamci to ja robię taką cieniuuutką, z jednej łyżeczki, rozpuszczalnej. Ech, popatrzcie, jak herbata ten kawowy cud wygląda. Sobie robię z trzech łyżeczek, gorzką, mocną i czarną jak diabeł. Potem do tej cieniutkiej dodaję dwie łyżeczki miodu. Do mojej tylko kropelkę. Wyobraźnią los nas obie szczodrze obdarował, więc wyobrażamy sobie, że ten złocisty miód z Tomka pasieki pochodzi i że tomkowe kochaneczki zbierały go gdzieś niedaleko nasze ukochanej Sieniawy, a potem myśli na Kresy fruną, ech, żeby tak jeszcze koło Złoczowa fruwały. Zaraz jednak wracamy do rzeczywistości i na pusty talerzyk rogaliki trafiają, a czasem maślane bułeczki. Wczorajsze, ma się rozumieć. Wyczaiłyśmy, że te wczorajsze, smaczniejsze i biec do sklepu, przed śniadaniem, nie trzeba. Czas na moment staje w miejscu, żadnych wrednych telefonów, żadnych problemów, żadnych spraw do załatwienia na wczoraj. Wiem, zaraz czas ruszy z kopyta, zaraz wpadnę w wir pracy i obowiązków, zaraz zacznie się kołowrót, ale teraz ten poranny, kawowy czas jest tylko nasz ...
Takie spojrzenie też lubię ...
- Hania, a co tam jest na szafce ? co tam jest ?
- noooo, na szafce, proszę Mamci, jest kurz ...
Robię dobrą minę do złej gry, jeszcze ten kurz, biedaczek, tam pobędzie. Pierwszeństwo mają gary na kuchence i to, co w garnkach i na talerzach znaleźć się ma. Chwilowo kurz musi ustąpić pierwszeństwa projektom. Nie da rady, oba samce, marudzenie nie pomoże, więc nikt nie marudzi.
Oooo, to też lubię !!! Lubię babcią być ...
Lubię bardzo być teściową ! że cioteczną ? a jakie to ma znaczenie ?
jak się ma co (Kogo) się chce, to się lubi do utraty tchu, a jakże !
BERECIK
Nawet berecik lubię. Co to takiego ten berecik ?
Ano "berecik" to takie moje powiedzonko, dość u mnie mocno stosowane.
Kiedyś słyszałam taki dowcip: Idzie babcia z wnuczkiem, wnuczek radośnie podskakuje, na plecach niesie wielki tornister, a na głowie ma śmieszny berecik z antenką. Wnuczek niesforny jest , nagle wyrywa się babci i wbiega na jezdnię. Ostry pisk hamulców, w ostatniej chwili przechodzący obok mężczyzna wpada na jezdnię i obaj z wnusiem lądują dosłownie o centymetry za samochodem. Przerażona babcia wbiega na jezdnię, podnosi wnusia, zbiera rozrzucone książki, w końcu rozgląda się dookoła i z wyrzutem patrzy na mężczyznę - a berecik ?!!!
Bereciki to u mnie na porządku dziennym. Po ostatniej po chorobie takie miałam zaległości, że rąk by się z dziesięć przydało, a głowy ze trzy. To już nie cud, miód i chałwa, to armagedon ! Trzy projekty jednocześnie i wszystkie trzy do tyłu. Po chorobie nocka projektowa to niej to, co tygrysy lubią najbardziej, ale jak się nie ma , co się lubi, to się lubi, co się ma. Zagryzam zęby piszczę a lezę. Do rana udaje mi się skończyć ten pierwszy.
Do wieczora, cudem jakimś, ogarniam ten drugi i wysyłam na branże, bo ten gagatek wielobranżowy jest. Ufff !!! Gotowe. Zachwycona sama sobą dzwonię do braciszka :
- Wituś, pierwszy wysłałam do inwestora i wrzuciłam na serwer,
drugi wysłałam branżowcom, masz na serwerze wszystko,
możesz teraz spokojnie robić konstrukcję
- a zadzwoniłaś do konserwatora, w sprawie trzeciego ?!
No nieeeeee ! Tu następuje moja długa tyrada, zakończona "delikatnym" odłożeniem słuchawki. Wychodzę z pokoju, a moja Mamcia :
- i co ??? berecik był ?!!
- był ! odpowiadam i śmiejemy się obie ...
Bereciki też lubię. Mam najlepszego na świecie brata, a że czasem, jak to facet, marudzić musi, trudno, marudzi. Jest na to rada - nie przejmować się i zwyczajnie polubić braterskie marudzenie. A jak by co, to przecież w zanadrzu też mam, całkiem niezły, siostrzany ... berecik.
Na koniec lubię się uśmiechnąć
Melduję posłusznie, że tym razem bez berecika,
ale za to z podwójnym podbródkiem.
hmm - tego, akurat, nie lubię !
*
z przyjemnością polecam Malina M *
Ślicznie Haniu wyglądasz i Mamcia Danusia , i Oleńka księżniczka i bratankową Synową tez pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńwszystkie dziewczyny uśmiech posyłają ...
Usuńpo takim komplemencie pokraśnieje nawet Oleńka :)
Malinko, przynam się bez bicia. Nigdy w życiu nie piłam kawy! Pod żadną postacią. Moim grzechem jest za to herbata z trzema łyżczkami cukru. ::)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie Was obie!
O Matuniu - Wilmo - ja bez kawy jak bez powietrza ... pewnie dlatego, że niskociśnieniowiec jestem. Herbatę piję bez cukru. Ech, kiedyś słodziłam mocno i herbatę i kawę ale chodziłam na pielgrzymki a tam, kawa bez cukru, herbata bez cukru a zupa z gwiazdami ... teraz bez cukru przypomina mi młode lata.
UsuńAnula u mnie też kurzu ,nie powiem ile ,bo nie uwierzysz::))Na ścianę komina w holu kleją się cegiełki,dalej na ściany deski boazerii ,nowe schody...robota idzie aż ściany się trzęsą::))))I nie wiem czy na święta zdążę ..Tak ,że z kurzem na spokojnie ☺☺..Pani Danusia jak zawsze PIĘKNA.Młoda mama szczęśliwa.Wnusia Twoja Aniu jest piękna.Jaka ona już duża♥♥
OdpowiedzUsuńA Ty moja kochana w tym kapeluszniku powalisz nie jednego rycerza::))))Też
podobny u mnie wisi ☺Bardzo Ci do twarzy w nim"")Dobrze ,że już maraton zakończony w pracy...A ja piję kawę z jednej czubatej łyżeczki,1 łyżeczka miodu.Ogólnie mało płynów piję,tak mam od młodych lat,im goręcej ,tym mniej płynu..Jak zimno ,mogę wypić 1 kubek herbatki i to mi wystarcza::)) Ale zajadam codziennie dużą ilość owoców,może dlatego nie muszę tyle pić::)Twoja kawa, zrobiła by ze mnie galaretkę ha ha ha ...Oj trzęsłabym się po niej .Pozdrawiam cieplutko.Miłego wieczorku::))
nooo Danuśka , jak nic rycerz się wywali , ale chyba ... ze śmiechu :)
UsuńKurz nasz wróg, ale przecież nie będzie nami rządził, "temu kurzu" mówimy stanowcze NIE , jak przyjdzie czas to już my mu pokażemy gdzie jego miejsce ... a paszoł
I ja też Haniu uśmiecham eis do każdej z Was z osobna, a szczególnie szeroko do tej małej Oleńki - księżniczki, jak ją nazwał Damian. Koniecznie zmniejsz sposób parzenia kawy dla siebie; lepiej wypić do południa dwie filiżanki (z jednej czubatej łyżeczki) niż za jednym razem taka "brzytwę". I nie kropelkę miodu do niej, tylko co najmniej łyżeczkę. Moje pszczoły już się uwijają , a w Sieniawie mój szwagier też dopinguje swoje dziewczyny do zbierania miodu.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńo - to może ja kiedyś miód Twojego Szwagra jadłam ????
Usuńale świat jest mały... Sieniawski miód jest fantastyczny. ostatnio, jak przywieźliśmy słoik, to w nagrodę dostawało się po łyżeczce. Niech żyje miodzik, niech żyją kochaneczki
Puchatka Malina
ale mi sie napisało : "eis" zamiast "się"
OdpowiedzUsuń:))) KAŻDA Z NAS, Z OSOBNA, DO CIEBIE EIS UŚMIECHA :)
UsuńWitaj Haniu.
OdpowiedzUsuńMiłe wspomnienia, a w tym kapeluszy wyglądasz jak prawdziwa zakapiorka bieszczadzka. Miód z Tomka pasieki, to sam miód. Może go kiedys spróbuję.
Pozdrawiam serdecznie.
Michał
DZIĘKUJĘ MICHAŁKU, TO PRAWDZIWY KOMPLEMENT,
UsuńPOCHWALĘ SIĘ ALENCE I JĘDRUSIOWI
Naprawdę kawa z jednej łyżeczki jest cieniutka? Pytam, bo ja piję z jednej płaskiej i pół na pół z mlekiem. Moja przyjaciółka twierdzi, że to nie jest kawa, tylko napój o smaku kawowym :)
OdpowiedzUsuńFrau - ja już lepiej zamilczę "na temat" musiałabym chyba przytaknąć Twojej przyjaciółce ...
Usuńale napój kawowy też pyszny jest! ja uwielbiam kawowy tort bezowy i tort makowy z masa kawową ... niestety z tego uwielbiania nic dobrego nie wynika, bo powiem po cichu - to dobro nie w rozum idzie, tylko w bioderka :-(
Mam trochę podobnie i trochę inaczej. Nie lubię ciast, więc te mam z głowy. Natomiast sprzedałabym się za bezy i bitą śmietanę. Dam radę każdej ilości! Wspomniany przez Ciebie tort bezowy to po prostu szałówa!
UsuńOch, Malinko - w stylizacji kowbojskiej zachwycisz największego twardziela! Choć trzeba przyznać, że konkurencja na pozostałych zdjęciach jest duża...
OdpowiedzUsuńJa też lubię wzbogacić aromat kawy odrobiną miodu!
o, rycerski Tetryku - z zachwycaniem w moim wieku to już nie całkiem ten, tego, ale jakże milo czyta się takie słowa ...
UsuńCud malina z ciebie dziewczyna :-)
OdpowiedzUsuńZa to poczucie humoru wiele serdeczności przesyłam ;-)
Cudowne z was kobietki...
Pozdrawiam wiosennie :-)
Krysiu - wszystkie trzy pozdrawiamy bardzo, bardzo serdecznie :)
UsuńWspaniałe te wasze wspólne z Mamcią chwile. Miałam namiastkę bo kilka minionych dni spędziłam u mojej Mamusi. A rzadko się widujemy, bo mieszka dośc daleko.... Na co dzień też pierwsze minuty dnia poświęcam na "posiaduszki z kawą" i dobudzenie się. Podobnie jak Ty Haniu, po chorobie wpadłam w wir roboty, co to sama nijak się nie chce zrobić. Zatem i Tobie i mnie mówię: do dzieła. I dbajmy o zdrowie!
OdpowiedzUsuńDo dzieła Pani Koleżanko :) naprzód marsz !!! precz z maruderami , niech żyje ... co niech żyje ??? no nie wiem, z tego rozpędu i pędu do pracy zapomniałam ..
UsuńPozdrawiam serdecznie ... tak lubię, jak ktoś mówi "mamusia " ...
Witam Was serdecznie Dziewczyny, Twoją Mamę i Ciebie !
OdpowiedzUsuńParę dni mnie nie było. Od 19.03.2017 godziny 01:07 przebywałem, zupełnie przypadkowo.
Rozpoznanie: SO1 Otwarta rana głowy. Pacjenta przywieziono do kliniki po urazie głowy podczas przechodzenia z fotela na tapczan. Kompletnie nie wiem jak to się stalo. Pamiętam, że wygasiłem telewizor i komputer i miałem się położyć spać. Znalazła mnie dyżurna pielęgniarka, która zajrzała by sprawdzić czy już śpię. Siedziałem na tapczanie cały zakrwawiony . Takie to życie staruszka. Ale to nie ważne. Jestem zmęczony wiekiem i stanem zdrowia
Myślę, że jako komentarz będzie pasował wiersz. Zdziwi Was że uwielbiam poezję jednej z ulubionych mych poetek Pawlikowskiej - Jasnorzewskiej
Babcia na wiosnę
Niebo włożyło turban obłoczny z jaskółką,
Jabłonie stoją w wielkich kapeluszach z kwiatów
Szeptania-pogłaskania lecą z pyłem kwiatów
Omijając twarz moją jako liść pożółkłą.
Lipy stroją się w jedwab zielony i nowy,
Jak biżuteria szczęścia płoną sznury kwiatów
Pocałunki żeglują na muzyce kwiatów
Mijając moją szyję w szaliku włóczkowym.
Zamknę najszczelniej serce przed śpiewem słowika
I pójdę przez gąszcz kwitnień, rozkwitów, kwiatów,
Przez chmury całowanych, kołysanych kwiatów,
Nie śmiąc przypiąć do piersi fijołka czy storczyka.
Pod modną parasolką świat w śmiechu się trzęsie.
Patrzy zabójczym okiem zza bukietu kwiatów,
Ma we krwi wszystkie wonie, wszystkie gwiazdy światów,
I ma mnie, jak bezwiedną, zimną łzę na rzęs
Twoje zdjęcie w kapeluszu wywołało u mnie "wspomnień car" i na przykład melodię, które grała i śpiewała mi moja Mama: "W starych nutach Babuni walc zachował się ten......" albo "Graj piękny cyganie........"
Każdy ukłon kapeluszem przez mężczyznę miał swoje znaczenie. Zdjęcie kapelusza z głowy i przyłożenie go do piersi oznaczał wyrazy szacunku i sympatii.
Wyobraźcie sobie Panie, że jestem w kapeluszu i tak się Wam kłaniam. Mirek
WYOBRAŻAMY SOBIE ...
UsuńDŻENTELMEN Z SERCEM I JESZCZE W KAPELUSZU ... są jeszcze tacy i świat przez nich jradośniej się uśmiecha
od nas mój ulubiony wiersz Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej
**
WSZYSTKO, CO BĘDĘ MIAŁA
Będę miała gronostaje i lisy,
kapelusze duże i obłoczne,
tylko jeszcze podumam, poczekam,
tylko jeszcze na chwilę odpocznę.
Będę miała w pozłacanej obroży,
malutkiego bonończyka na sznurku,
tylko jeszcze popatrzę, posłucham,
jak się kłócą wróble na podwórku,
jak się pająk – spuszczany po ręku –
cienkiej nitki mocno, mocno czepia,
jak wieczorem z pnia grubej akacji
patrzą sowy krągłe, krasne ślepia.
Będę miała błyszczące lakierki –
małe – ledwo się zmieszczą na dłoni –
i ogromny sapiący samochód,
co pojedzie z siłą dwustu koni.
Będę miała walansjeny, koronki,
przezroczyste batysty i tiule,
tylko jeszcze raz cichutko przeliczę
te podarte cztery biedne koszule;
te, przez które, jak przez siatkę przejrzystą,
przebłyskuje z każdym ruchem skóra,
że ja nawet sama nigdy nie wiem,
gdzie się kończy koronka, gdzie dziura;
...
**
pięknie brzmi śpiewany
Piękne zdjęcia wielopokoleniowe i ... kapelusz.
OdpowiedzUsuńŚwietna anegdotka z berecikiem, znam ją w nieco innej wersji - też fajnej.
Pozdrawiam wiosennie :))
Jolu - kapelusz kupowany z przymrużeniem oka jako pamiątka z ... Dusznik :)
UsuńOpowieści i dowcipy o "strasznych teściowych" nie dotyczą chyba tych ciotecznych. I tu tkwi Twoja przewaga nad innymi!
OdpowiedzUsuńSmacznych kaw o poranku też nikt Ci nie zabierze więc niech żyją ulubione chwile:))
stanowczo tych ciotecznych nie dotyczą :) zresztą straszne teściowe to mit, a przynajmniej ja takich nie spotkałam :)
UsuńNo nie..no nie..Ja się zabiję!!! Malinka kowbojka??? Oj ludzie,trzymajcie mnie! Koniec świata!
OdpowiedzUsuńWaszku - kowbojka, jak kowbojka, ale gdybym tak, wzorem niektórych rodeo wymyśliła ????
UsuńHaneczko kochana, jakie Wy sliczne dziewczyny jestescie! :) :)
OdpowiedzUsuńPrzytulam bardzo, bardzo mocno :)
Dobrze, że wróciłaś Alenko ...
Usuńpuk, puk ... otwarte - wchodzę do bukowego z radością
Ładnie Ci w tym kapeluszu i z tym podbródkiem też ;)
OdpowiedzUsuńUcałowania dla obu pań :)
kapelusze, zwłaszcza takie obłoczne, uwielbiałam od zawsze, niestety nie nosiłam z powodu wzrostu
Usuńa co do podbródków , to - precz z podbródkami, ale niech żyje chałwa :)
Z jakim podbródkiem?!!! To tylko takie niefortnne ułożenie głowy. Hania jest jeszcze o wiele za młoda, aby posiadać te dwie najpiękniejsze rzeczy zawodowych matron - jeden podbródek i... drugi podbródek!
OdpowiedzUsuńCo do tematu wiodącego Twego postu. W przerwach między małżeństwami pomieswzkiwałem u śp. Mamy (ciepły piec, cichy kąt...). Poranna kawa była naszym codziennym rytuałem, wraz z rodzinnymi ploteczkami i planami na bieżący dzień.
Babcią była też rewelacyjną, a jej pogodny uśmiech powalał nawet dzielnicowego (za komuny byłem wrabiany w różne takie...).
buziulki
Notorycznie już, Haniu, przepraszam za literówki!
UsuńKlaterku - witaj w klubie, ja notorycznie spóŹniam się ze wszystkim ... jak widać, zwłaszcza z komentowaniem
Usuńa niech mnie, być powalanym dzielnicowym to jest to :)))
UsuńEch, uwielbiam być za młoda na bycie matroną... jest demokracja każdy uwielbiać może, co mu się tylko zamarzy, nawet jeśli to z rzeczywistością ma niewiele wspólnego ...
Cześć!
OdpowiedzUsuńJeszcze rewolwer Ci dać i Dziki Zachód jak nic! Świetny kapelusz. Wiem, że umiesz cudeńka robić komputerowo to i nie dziwię się kapeluszowi.
Ulubioną siostrę M.Samozwaniec też lubię;)
Pozdrawiam:)
Kawy pić nie mogę, za to herbatę....
Usuń:)))
kapelusz tym razem nie komputerowy, jak najbardziej prawdziwy, wyczaiłam go w Dusznikach i tak dla fantazji kupiłam ... do zdjęcia może być :) do chodzenia na ulicę to już bym się nie odważyła
Usuńherbatę też piję mocną i bez cukru ...
UsuńBardzo ładna opowieść.
OdpowiedzUsuńCo do wycinania drzew na osiedlach to nie jest to żaden pomysł Szyszki. Wycina się co najmniej od lat dwudziestu z prostego powodu. Jest mniej sprzątania za które to Spółdzielnie chcą płacić jak najmniej. Niepotrzebnie wylewa się tyle politycznych pomyj.
Zazdrosna jestem okropnie Tak długo musiałam kursorem zjeżdzać aby sie wpisac.Moje kochane Damy jestescie pierwsza klasa Obie piekne i mądre a ,że cos z tam z pracą do tylu - nie szkodzi byłe by się berecik nie zgubił.Aniu kochana piękne to malenstwo i teściowa z ciebie Gites nie to co ja.Bo ja sobie zarzucam to i owo niestety,Obiecuje poprawe ale coś mi kiepsko idzie.Mam nadzieję ,ze sie wszyscy doczekamy lepszych czasow jeszcze.......... bardzo mi zależy Zdrowia i miłości pod każdą postacią życzę moje kochane.
OdpowiedzUsuń