10 LUTEGO 1940 ROKU
BEZDROŻA TAJGI.
Niewiarygodne, a jednak przemierzałem z Mamą.
Groza tamtych dni spadła na ramiona mego pokolenia.
Kresowa dola.
Szczęśliwe lata trzydzieste. Brzeżany.
Ukraińskie mordy. Deportacja na Sybir.
Za wiele jak na jedno pokolenie.
.
SYBERIA.
Zniewolone istnienie. Złoczyńcy uczynili z niej narzędzie tortur.
Zatarli jej piękno. Kolczastymi drutami gułagów opletli jej bezkresy.
Szumiącą tajgę przemienili w więzienne zaścianki,
Cmentarzyska zesłańców.
.
10 LUTY 1940 ROK.
Pod płozami skrzypi śnieg. Wczesny świt. Na lewo lotnisko.
Na maszcie nie powiewa biało - czerwony rękaw.
Skręt na prawo. Droga Złoczów - Brzeżany.
Na saniach Mama. Ojciec. Brat.
Nieprzytomny chłopiec. zemdlał.
Zabili jego psa. Luksa.
Siostra gimnazjalistka na stancji w Brzeżanach.
Dziewczynka ma szesnaście lat.
Mama rozpacza. Co będzie z tym dzieckiem ?
Ojciec pociesza. Pójdzie na Siółko do swoich ciotek.
Przetrwa.
Na rozdrożu Brzeżany - Potutory. Stoi siostra. Czeka na mrozie.
Ktoś poinformował o deportacji. Wybrała swój los.
Drogę krzyżową. Z Edenu na Sybir. Ileż serca. Ileż poświęcenia.
Ambitna. Wytrwała. Z Sybiru wróciła.
Potutory.
Załadunek do towarowych wagonów. Żelazny piecyk na środku.
„Burżujka”. Prycze. Sanitarny otwór w rogu. Zaryglowane okna.
Na oknach kraty. Siarczysty mróz. Wagon przepełniony. Duszno.
Piecyk rozpalony do czerwoności. W wiadrze wrząca woda.
Pociąg rusza. Metaliczny daleki grzmot.
.
Parowóz zamiast do przodu – gwałtownie cofa.
Uderza w pierwszy wagon. Bufory sprężają się.
Następny wagon przyjmuje cios. Przekazuje dalej.
Nasz wagon na końcu. Przybliża się łoskot. Narastający.
Uderzenie.
Rozżarzony piecyk przymocowany do podłogi.
Z otwartych drzwiczek wypada żar.
Wiadro z wrzątkiem przewraca się.
Rozdzierające krzyki. Ktoś poparzony.
Ktoś zwalony na podłogę. Na pryczę.
Ściśnięte bufory rozprężają się.
Fala uderzeń wraca do lokomotywy.
Gwałtowne szarpnięcie. Pociąg rusza.
Kilka tygodni w drodze.
Ochrona odblokowała jedno okno. Można otwierać.
Mroźne świeże powietrze wpada do wagonu. Pociąg mknie.
Telegraficzne słupy odmierzają wiorsty. Wciąż lasy i lasy.
To tajga.
Którejś nocy na postoju gwałtownie odsunięto drzwi wagonu.
Rozkaz ruskiego bojca: Wygrużajtieś ! Na peronie szpaler sołdatow.
Bagnety na sztorc. Zesłańców objuczonych tobołami.
Wyprowadzają przed dworzec. Niezliczone ilości sań zaprzężonych
w pojedyńcze konie. Dziwne ciężarowe samochody, z pionowymi
długimi beczkami przy kabinie. Promieniowały ciepłem.
Kondukt zesłańców podąża w nieznane.
Jedziemy saniami. Śnieżna droga przetarta.
Mijamy nieliczne wsie. Puste. Domki z drewnianych bali na zakładkę.
Trzy okienka. Wybite szyby. Wyrwane drzwi. Wiatr trzaska okiennicami.
Wygnańcy z przerażeniem wpatrują się w trzewia
porzuconych ludzkich siedlisk.
Autor: A.T
Warto poznać historię tamtych strasznych dni, opowiadaną przez Człowieka, który Tajgę przemierzył i na własnej skórze poczuł, i na własne oczy zobaczył ... Warto też czytać przejmujące wiersze Pana A.T.
Ja tylko tutaj spróbowałam zilustrować tekst.
Zamiast Tajgi błękitnej, zasypane śniegiem, sudeckie lasy ... też piękne.
*
to ludzie ludziom
zgotowali ten los
*
z zamyśleniem polecam - Malina M *
Haniu, pozwól,ze do naszego Kresowiaka A.T. teraz się zwrócę.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałem w okresie stanu wojennego całą niemalże literaturę martyrologiczną związana z gułagami, z Syberia , Workutą, Kołymą. Sołżenicyn, Szarłamow, Grudziński, Wańkowicz, ale przede wszystkim Beata Obertyńska i jej ("W domu niewoli " oraz "Powrót z domu niewoli") najbardziej utkwiła mi w pamięci. Dlatego pańska relacja , choć wierszowana i bardzo oszczędna , trafia do mojej wyobraźni i do serca tak, jak szczegółowe , dramatyczne wspomnienia Beaty Obertyńskiej. Z ogromnym szacunkiem pozostaję - Tomasz
Oczywiście Tomku - to jest post Pana A.T, ...
Usuńja czytałam od początku komentarze, ale dopiero teraz odpowiadam, chociaż właściwie to odpowiadam z mieszanymi uczuciami, nie ja tym razem gospodynią jestem więc, może nie powinnam w tej roli ? ...
-------------
Trafia Tomciu do nas, do bardzo wielu trafoa ....
nie w ilości słów a w treści sedno, jakże często poezja bywa syntezą ...
Bliski sercu Panie Profesorze! Panie Tomaszu!
UsuńCzas zatoczył krąg.
Gułagowe peerelowskie przeżycia Pańskiego
pokolenia w splocie z syberyjską gehenną
mego pokolenia. Totalitaryzm takie ma oblicze.
Nakazem Tych, którzy padli
z rąk oprawców jest przekazanie pamięci o Nich.
Pamięci już zapomnianej.
W swoich esejach Pan to uczynił.
Los Panu sprzyjał bowiem jako Pedagog
przekazał tę pamięć następnemu pokoleniu.
Moi kresowi Profesorowie podobnie jak Pan,
swoim uczniom tak i mnie i też swoim uczniom
przekazali zasady nawigacji w tym niełatwym świecie.
Przywołuje Pan nazwiska i imiona piewców
gułagowskiej, syberyjskiej gehenny.
Wskrzesza Panią Beatę Obertyńską.
z JEJ WSTRZĄSAJĄCYMI OPOWIEŚCIAMI O LOSACH
MEGO POKOLENIA.
Honor bezkresny za Pańskie dobre słowa.
Moje serce przepełnione radosną wdzięcznością
Pani Annie za jej dar serca.
A.T
Tomku, popatrz - jak różnych ludzi spotykamy w naszych blogowych domach ...
Usuńech, tak mi się pomyślało, gdy czytałam słowa Pana A.T skierowane do ciebie - jest człowiek i jest Człowiek ... popatrz, z jakim szacunkiem Pan A.T, zwraca się do nas,z jakim szacunkiem tytułuje Ciebie Profesorem, jak wielką kulturę ma Pan A.T. ...
Pamiętasz - nie tak dawno , pewien nasz "adwersarz" z pogardą nazwał Ciebie profesjonalnym belfrem ... adwersarz siebie za elitę uważa ...
- człowiek i Człowiek ...
- kultura i Kultura
--------
to tak na marginesie
Panie Adamie, to dla mnie zaszczyt. Takie wspomnienia chłonąłem od dziecka, bowiem wojenne losy mojej rodziny oraz innych znajomych rodziców były towarzyszyły naszemu wychowaniu , gdy w długie zimowe wieczory przy lampie naftowej, przy kaflowym piecu zbierali się u nas gospodarze i opowieściom nie było końca , a nasze ,młode uszy i umysły chłonęły wszystko jak gąbka. Dlatego tak cenne sa dla mnie te wspomnienia dziś.
UsuńPiszę na "gorąco" i to "były" nie potrzebne
UsuńSzanowny Panie Profesorze!
UsuńRzewna pamięć w moim sercu
o Profesorach sposobiących mnie
do startu w życie. Pańskie serce
goreje, podobnie jak ich,
dla swoich uczni estymą.
Nadzieja, że Pańskie życzliwe słowa
padłyby z ich ust.
A. T
Serce stygnie z samego czytania,wyobrażam ten mróz i głód.Okropne życie.Moja rodzina na szczęście nie doznała tragicznych wątków wojny.Przeżyli wszyscy bliscy.Ale też przeszli swoje.Wiersze Pana A.T.są wyjątkowe.Pozdrawiam Serdecznie.
OdpowiedzUsuńSerce stygnie Danuśka - ujęłaś to nad wyraz trafnie ...
UsuńPani, Pani Danusiu dobrym duchem.
UsuńJest Pani zawsze obok. Wsparciem.
A. T
Bardzo Dziękuję i Pozdrawiam,lekturę zostawiam na niedzielne popołudnie:)
UsuńJestem pokoleniem już powojennym, którego rodzice wyczekiwali zesłanych, uwięzionych. Pamiętam łzy szczęścia z powrotu ...
OdpowiedzUsuńWarszawa ciągle zniszczona, mieszkań mało ale co tam... jakoś się pomieścimy. Tak było. Wujkowie i ciotki... wracali. Wieści się rozchodziły.... Każdy chciał zobaczyć, przywitać ...
AT! Poruszasz pokłady pamięci. Dziękuję:)
Od naszych "przyjaciół" też wracali, ale był to już rok 1956.
UsuńEwciu - dzięki za te wspomnienia ... kropla do kropli, łza do łzy, wspomnienie do wspomnienia ... odtwarzamy historię, by zachowała tamten czas w prawdzie i żeby kurz pamięci nie pokrył zbyt grubą warstwą ....
UsuńW Pani bratniej wrażliwej duszy
Usuńjest miejsce i zrozumienie dla
pamięci o trudnych czasach.
Pan Profesor Tomasz odkrył dla mnie
prozę i poezję Pani Beaty Obertyńskiej,
zesłanki Sybiru. Opisuje tamtą gehennę.
Prawa autorskie surowe. Przedruk zabroniony.
Jej opis słowny i poetycki arcydziełem.
Każdy Pani odzew radosnie oczekiwany.
A. T
Pomyślcie oni czyli Rosjanie przeszli to samo
OdpowiedzUsuńByło i to dość długo w "radzieckim prawie" wysiedlenie na 30 wiorst.W praktyce wyglądało to tak"dali ci wyrok"Pod dom podjechał "gruzowik" ciężarówką .ładowali cały twój dobytek i jazda za miasto Na 30 wiorstwie wywalali cie z samochodu z całym dobytkiem i "pajechali"
I było to obojętnie w jakiej porze roku deszcz nie deszcz mróz nie mróz'Radz sobie dalej sam .Twoja sprawa.Niektórzy "radzili sobie"przy pomocy "dobrych ludzi" niektórzy nie.
Pamiętajmy tez iż w Gułagach trzymani byli nie tylko Polacy ale i "obywatele CCCP rożnych to narodowości i była ich większość.
Pamiętajmy tez iż nasi rodacy przeżyli wysiedlenia na Syberię dzięki radzie i pomocy miejscowych,wolnych i "osadzonych"
Pisze to bo przyszły czasy, iz na silę szukamy sobie wrogów.prowadzimy nową historyczna politykę wmawiając to myśmy cierpieli oni nie To my byliśmy najlepsi.A tamci to "swołocz"
Jesli ma być "prawie i sprawiedliwie na szale wagi rozliczeń i ludzkiego losu,cierpienia kładźmy "po równo"
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńEwciu - czytałam komentarz w poczcie, szkoda, że usunęłaś ...
Usuńtak, to prawda, że miejscowi pomagali zesłańcom, wiem to z rodzinnych opowiadań, od tych, którzy wrócili ...
Usuńwróciło małżeństwo Adam i Janka (ciocia i wujek) Adam pracował w kopalni ołowiu, Janka w lesie. Gdy w kopalni odkryto radiostację, Adam, jako jedyny inżynier automatycznie skazany został na śmierć. Janka dowiedziała się o wyroku. Do końca zsyłki uważała go za zmarłego. przetrwała dzięki pomocy i naszych, i właśnie "ichnich" Związała się tam z Polakiem, który uratował jej życie, gdy na zapalenie płuc umierała. Wróciła do Polski z dzieckiem ale tylko z dzieckiem, na stałe z tamtym zesłańcem wiązać się nie chciała. Dopiero po jakimś czasie okazało się, że Adam jednak żyje,. Pokochał dziecko jak swoje i nawet do końca życia przy tej córce był. Pamiętam strzępy opowiadań Adama, wtedy byłam niedużą dziewczynką. Co wtedy umknęło, dopowiedziała mi Mamcia
UsuńTo prawda, Pani Ewo, miejscowi, choć nieliczni
Usuńwspółczuli polskim zesłańcom.
Płacili ceną życia.
Requiem.
Pani Wakar zginęła w gułagu, W rosyjskim obozie
koncentracyjnym za litość nad polskimi wygnańcami.
Sybir.
Żywnościowe racje mizerne. brak odzieży i obuwia.
Wyniszczająca praca, głód rujnują zdrowie.
Po wiosennych roztopach komary i meszki. Życie nieznośne.
Wygnańcy umierają. Śmierć wybawieniem.
Od wiosny do jesieni tajga tonie w błotach.
Zasysające topiele. Od Janczeru w głąb tajgi
chodniki z drewnianych bali,
opartych na słupach wbitych w grzęzawisko,
wielokilometrowej długości. Jedyna możliwość
dotarcia do miejsca wyrębu. Pod koniec lata
zatrzęsienie grzybów, jagód. Zagłodzeni wygnańcy
zbierają grzyby. Gotują. Jedzą. Nie wszyscy rozróżniają,
który grzyb jadalny, a który trujący. Umierają w mękach.
Pomocy lekarskiej nie ma. Na nie wysokim wzgórzu
poza posiołkiem nieduży cmentarz. Z dnia na dzień
większy i większy. Prawosławni raz w roku
obchodzą dzień Pamięci Zmarłych.
Na groby przynoszą jedzenie. Częstują.
Okrągłe zawinięte po obrzeżu placki,
wypełnione ziemniakami lub serem - „szańgi”.
W cylindrycznych pojemnikach z kory brzozowej,
tuiskach, kwas lub braga. Schodzili się tam głodni wygnańcy.
Ale znak krzyża wykonywali inaczej niż prawosławni.
Krzywo patrzyli na nich miejscowi.
Jesień zaczęła się wcześnie. Wilgoć. Deszcz.
Ulewa, albo mżawka. Zimno. Na zboczu obok cmentarza
kartoflane pole rosyjskiej artieli - zrzeszenia rolnego.
Kolektywnie wykopywali ziemniaki dla swojej stołówki.
Dla przedszkola. Kopali niechlujnie. Zostawiali znaczną
część w ziemi. Mama wypatrzyła te ziemniaki.
Zwróciła się do Pani Wakar z zapytaniem, czy Polacy mogą
jeszcze raz przekopać kartoflisko ? Pani Wakar zgodziła się.
Była zarządcą. Polskie kobiety ustawiły się w rząd.
Z nimi dzieci. Rząd kobiet na szerokość zagonu.
W rękach łopaty. Deszcz. Zimno. Pole długie.
Dzieci i kobiety przemoknięte. Pani Wakar w drzwiach czasowni.
Ogołocona kaplica bez drzwi i krzyża na dachu,
na skraju cmentarza. Schroniła się od deszczu. Jestem z Mamą.
Niedaleko od Pani Wakar.
C.D. NIŻEJ
A.T
Przekopujemy kartoflisko piędź za piędzią.
UsuńPrzetrząsamy każdy kawałek wykopanej ziemi.
Są ziemniaki… !!!
Dzieci zbierają. Szpaler wpół zgiętych kobiet
powoli przesuwa się do przodu. Deszcz leje.
Syberyjska jesień. Zimno. Ziemia przestała być ziemią.
Jest błotem.
Przelewa się między palcami. W błocie ziemniaki.
Jest ich wiele. Połyskują w błotnej mazi.
Są nadzieją na przetrwanie zimy. Uratują od głodowej śmierci.
Wszystkie, co do jednego będą wydarte z błota.
Nieszczęśnicy nie czują zimna. Prą do przodu w ulewie.
Ziemniak za ziemniakiem do worka. Ręce, twarze, ubrania
ociekają błotem. Nic to. Skazańcy prą do przodu.
Nie ma odwrotu. Taki ich los. Pani Wakar wstrząśnięta.
Wzniosła ręce do nieba.
Boże ! wskrzyczała.
Dlaczego pozwalasz gnębić tych ludzi !?
Dlaczego ?!
Wołanie Pani Wakar grzmiało nad kartofliskiem.
Rosyjska kobieta wzywała Boga.
Bóg o nas zapomniał.
Rosyjska Kobieta błagała o litość. Zesłańcy parli do przodu.
W błocie, w ulewie. Słyszeli wołanie Pani Wakar.
Kopali ziemniaki.
Ktoś doniósł na Panią Wakar.
Przyszli przed świtem.
Uderzenie kolbą w drzwi.
„Odkrywaj !”
Przepierzenie z desek. Słyszymy.
„Wy ariestowany za sodiejstwije
wragam naroda. Sobirajtieś !”
Wyprowadzili.
Deszcz. Zimno. Syberyjska jesień. Wsadzili na konia.
Po błotnych drogach tajgi mogą przejść tylko konie.
Konwojenci w nieprzemakalnych płaszcz pałatkach,
z kapturami. Wsiedli na konie. Ruszyli w stronę Koczowa.
Pani Wakar w kufajce, watowanych spodniach.
Walenki z kaloszami. Czapka uszanka na głowie.
Bez okrycia od deszczu. Przemoknie. Przemarznie. Zachoruje.
Nic to. Jest wrogiem ludu. Jej miejsce w gułagu.
Bracia Wakar na dworze. Obok Mama i ja.
Odwróciła głowę. Pomachała ręką.
Pożegnanie.
Na zawsze.
A.T
"... to ludzie ludziom zgotowali ten los ..." - pokręcona jest ta nasza polityka. Jeszcze niecały rok wcześniej, bo do rozpoczęcia II WŚ, komunistów zsyłano do obozów pracy w Berezie Kartuskiej, skąd niektórzy już nie wracali.
OdpowiedzUsuńPochodzę z rodziny "zaplutych karłów reakcji", więc wiersz pana AT przemawia do mnie szczególnie, na szczęście z bliskiej mi rodziny nikt nie trafił na Sybir. Pamiętam jednak jak w rytm piosenek/hymnów "Międzynarodówki", czy "Budujemy nowy dom" odbudowywaliśmy Warszawę. Pamiętam pochody 1 Majowe (na które nie chodziłem), i wrogów publicznych, do których należałem. Pamiętam też jak śpiewałem "A mury runą, runą, runą i pogrzebią stary świat".
Mury runęły, ale stary świat ma się dobrze, i nadal szukamy sobie wrogów, znaleźliśmy ich na Ukrainie, w Gruzji, i w pozostałych b. republikach ZSRR.
"... to ludzie ludziom zgotowali ten los ..." ???
mój Pradziadzio Franciszek pracował w złoczowskim sądzie, jego córka Wanda też, mieszkali razem, jako że Wanda starsza już nieco, ale panną była. Jednej nocy wywieźli, za co ? kto w sądzie pracował ten wróg straszliwy i straszliwie zapluty karzeł. Mój Dziadu ocalał, bo akurat wtedy nie było go w domu, potem się ukrywał, też przecież w sądzie pracował.
UsuńSerdecznie dziękuję Panie Andrzeju
Usuńza odzew. Pański ogląd świata
nadzieją, że nie wszystko stracone.
Uścisk dłoni na niniejszym pobojowisku
otuchą.
A. T
Aż nadto znam te opowieści z ust bliskich... Tylko przez Syberię nie przeszli, reszta taka sama...
OdpowiedzUsuńPani Frau Be!
UsuńIronia losu. Rechot historji.
Wydawałoby się, że uniknięcie zesłania
na Sybir darem losu.
A w przypadku wielu kresowiaków
zesłanie syberyjskie uchroniło
od zamordowania ich przez ukraińskich zboczeńców.
A. T
Właśnie, właśnie!...
Usuńano, tak
UsuńChory jestem od takich tematów. Zwłaszcza po przeprowadzeniu wywiadów z mieszkańcami wsi o której piszę. Temat drugiej wojny zamknąłem z ulgą, bo jednak co innego czytać a co innego poruszać wspomnienia żywych ludzi i ich emocje, o rozstrzelanym ojcu...
OdpowiedzUsuńDżwigając ciężar znakomitego własnego blogu
Usuńzaszczytem Pańskie odwiedziny.
Zna Pan cenę wskrzeszania pamięci
zapomnianych maryjnych kapliczek, pobojowisk.
Zdrowia życzę Panie Redemenesie II
A.T
a to przecież okruchy naszej historji,
Do usr smierci będziemy się tak "rozliczać" a niekiedy rozdrapywać rany których nie odnieśliśmy.
OdpowiedzUsuńZnałem /i dalej znam niektórych/ ludzi o ktorych w książkach pisano,pieśni śpiewają a na ich bohaterstwie dziś dupki robią kariery i ci ludzie "od wielkiego dzwonu"wspominali "ten czas" i własne cierpienia
Ale to robili bez dzisiejszego tragicznego zaśpiewu.Ze ich krzywdzono Bo wiedzieli co robią,na co i jakie mogą ich spotkać represje I to nie tylko z trak brunatnych,czerwonych ale swojskiego chowu"rodaków"
Dzis jeno płacz,krzyk i martyrologia i zdrowe byki pod pomnikami w pocztach sztandarowych i defiladach./Pełniących role kombatantów/I czczenie "Żołnierzy Wyklętych" ktorych wtedy ich dziadowie /bo nie oni/nie poparli logistycznie a na ktorych masowo donoszono do UB.
No i kasa która się zbija gdy sady orzekną o bohaterstwie tamtych.
Po kasę polecieli o kasę wystąpili członkowie rodzin i Ognia i Burego i wielu innych "zrehabilitowanych"
Kanalie robią szmal i kariery na ich bohaterstwie i męczeństwie czy poświeceniu
Rozne "Ozony"Wszechpolaki i reszta faszyzującej dorodnej kibolskiej młodzieży I to też sobie trzeba powiedzieć
Jednocześnie ci z zasługami, a to nie maja na lekarstwa,zdychają w samotności, w lub Domach Opieki dla niektórych "brakuje krzeseł" w czas oficjalnych uroczystości, lub na nie nie sa zaproszeni a Prezydent nawet potrafi odmówić, nie podpisać/choć lubi podpisywać/kolejnego awansu dla nich.
Cholera z tym wreszcie "cały naród walczył z okupantem" gdy tak naprawdę walczyło tylko i około 10 % populacji.
Kanalie wylazły i sieja nam w kraju nienawiść dla swych niecnych celów.A my musimy nie o nich bie o sobie ale pomyśleć ze naszym wnukom wnukom naszych wnuków przyszło będzie, dalej żyć tu w Polsce z takimi samymi sąsiadami
Wiec dla nich zacznijmy mówić prawdę jak to było a nie tylko Matko Boska jak nas bili bo temu "biciu" wielokrotnie sami sobie byliśmy winni.
I taka jest to prawda o naszej historii a nie "polityka historyczna"
I powiedzmy sobie szczerze.Większość dziś żyjących nie słuchała nie chciała słuchać opowieści naszych przodków kiedy oni od "wielkiego dzwonu" cos tam wspomnieli.
Powiedzmy sobie .Puszczaliśmy to mimo uszu.Bo i takie sa "prawa młodości"
Dzis gremialny płacz i wspominki.Dzis nagle zbiorowa pamięć i "krzywda"
A obok za ścianą niekiedy "kombatant" rocznik 1920 nie ma co do gara włożyć nie ma na lekarstwa.
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńPrzeszły mnie dreszcze podczas czytania. Taka oszczędność w słowach, a tak wiele emocji przekazanych.
Pozdrawiam serdecznie.
To tylko pamięć Pani alEllo !.
UsuńObudzona z uśpienia złą marą
przeżytą na jawie.
A. T
to więcej, niż pamięć
Usuńto świadectwo
dla nas, "późnych wnuków"
i przestroga
....
Do kopalni złota w Udarnoje
OdpowiedzUsuńPolscy zesłańcy podążali kilka kilometrów.
W podziemnej sztolni skazaniec otrzymywał świecę,
ręczny młot i kilof. Narzędzia do pozyskiwania złotonośnych
kamieni. Waląc młotem i kilofem w skalną ścianę kruszył ją.
Ubrany we własną odzież zmagał się ze skałą półleżąc w wyrobisku.
Woda skapywała na katorżnika. W ustach kamienny pył.
Skąpy dopływ powietrza.
Przemoczony i spocony wykuwał nieszczęsne gramy złota.
Zapłatą kilku kromek chleba. Szychta dwanaście godzin w głodzie.
W domu głodne dzieci. Chora żona.
Po szychcie w mrozie niewolnik podąża do swego domu.
Odległego od kopalni kilka kilometrów.
Przemoknięta odzież kamienieje na mrozie.
Brnie w lodowym pancerzu z nadzieją, że tym razem nie zamarznie.
Ze zgrozą witają go domownicy.
Oczekiwanie aż łachmany odmarzną.
Zbyt wczesne ich zdejmowanie grozi zniszczeniem odzienia.
Mizerny posiłek i sen.
Sen kamienny. Sen martwy.
Domownicy nacierają odzież nieszczęśnika resztkami jadalnego
oleju i roztopionymi świecami.
Ludzki hołd dla cierpienia skazańca.
Gest współczucia i bezsilnej rozpaczy.
Wczesnym świtem skazaniec
wraca krzyżową drogą do katorżniczej sztolni.
Ile dni jeszcze wytrzyma ?
A.T
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńWieśku - stop !
Usuńnie zgadzam się na obrażanie Pana A.T.
..
Panie Wiesławie.
OdpowiedzUsuńChora Żona katorżnika zesłańca zmarła.
Jej miejsce wiecznego spoczynku, obok innych
polskich zamęczonych zesłańców w miejscowości
Udarnoje nad rzeką Gramatucha. Cmentarz pochłonęła tajga.
Jej wnuczka po siedemdziesięciu latach odnalazła
to cmentarzysko. W tej wyprawie mój skromny udział
a relacje z pierwszej ręki.
Czwórka dzieci zamęczonej Polki
zdane na los. Ich Ojciec powołany do Polskiego Wojska.
Szczegółowe losy tej Rodziny w promowanej obecnie
książce. Wcześniej zwracał Pan uwagę na cierpienie
Rosjan. Ma Pan rację upominając się również o pamięć
ich cierpienie.
Znam losy Ślązaków z łapanki wywożonych do kopalń
w Donbasie. To nie mniejsza gehenna niż Sybir.
A. T
.
Widzę, przeczytał Pan zanim usunęłam.
UsuńDziękuję za odpowiedź ...
Kiedy omawialiśmy na lekcjach w klasach maturalnych literaturę obozową (tę dotycząca sowieckich łagrów i niemieckich obozów koncentracyjnych), dość często w dyskusjach pojawiały się próby porównania skali zbrodni sowieckich i niemieckich. Pamiętam, że jedna z uczennic powiedziała: "To tak, jak byśmy próbowali udowodnić, że śmierć przez rozstrzelanie jest lepsza od tej przez powieszenie. Obie są okrutne". Wiesiek ma swoje wyobrażenie o cierpieniu zesłańców na podstawie relacji rodzinnych, A.T. swoje. Nie można licytować się w sprawie okropności przeżytych przez jednych czy drugich katorżników. Należy dyskutować, ale bez obrażania wzajemnego.
UsuńWitaj Haniu.
OdpowiedzUsuńCiekawe, a zarazem smutne są Twoje wspomnienia.
Moja rodzina nie ma takich z wyjątkiem Katynia, bo ucierpiała u Niemców - wywózka na robot, śmierć dziadka w KL Dora...
Pozdrawiam serdecznie.
Michał
oj Michałku - wspomnień Twoich pewnie by na niejeden wpis starczyła
UsuńJest jednak Tomaszu "ta różnica"
OdpowiedzUsuńNiemcy podobno kulturalny naród,podobno wolny z entuzjazmem spełniali wole Hitlera ludzi traktując jak brojlery
W Treblince tej prawdziwej i szybkiej fabryce smierci,życie ludzi .całego transportu trwało, kilka godzin.
Wysadzili z wagonów,biegiem do baraku gdzie należało się rozebrać oddać kosztowności/i po dostaniu mydełka/ biegiem do "łaźni" komory gazowej gdzie więźniów duszono spalinami.A trwało to do 30 minut.Potem trupy na wagoniki i do krematorium.Gdy tamci się palili do komory gazowej wchodziła następna partia.
Teraz Rosjanie,ponoć barbarzyńcy hołota a tak prawdę powiedziawszy zniewolony naród.Po całym kraju Gułagi obozy pracy gdzie katorżnicy z całego CCCP + "inostrancy " wykuwali "lepsza przyszłość"
I tak "wykuwali" swoi i obcy Jak tam było wiemy Wykańczała praca i mizerne jadło oraz pomoc medyczna.Wiemy
Teraz cos o Katyniu Miednoje ,Starobielsku.
Obozy jenieckie.I mało kto wie iz w tych obozach NKWD prowadziło "robotę polityczna" więźniowie pisali ankiety i opracowania polityczne/pewno gdzies one sa w przepastnych archiwach.
Popatrz na kalendarium ile to trwało.
Tych co nie rokowali nadziei,nie udało sie przekonać,przekabacić wciągnięto na listy z osobista adnotacja Berii o ich przydatności i losie przedstawiono Stalinowi z sugestia "zniszczyć" wrogów bo beda na wolności dalej przeciw nam knuli/a jest to teraz do zobaczenia/Stalin wyraził zgodę.I już dalej wiemy
Ale śmierć tych ludzi była niejako "dobrowolna".Byc może nie wiedzieli czym ta niezłomność się skończy .Ale nikt ich ie gazował nie rozstrzeliwał, zaraz po przybyciu do obozu
A teraz cos z "polskiego piekiełka"
Trzeba się modlić aby Rosjanie nie oddali tych akt, gdzie zeznania i wyznania więźniów i by nie wpadły w łapy IPN.
Jesli do dziś trwają spory był agentem nie był zaczęłyby się podparte "materiałem"pytania Tamci zostali rozstrzelania ty przeżyłeś bo...i tu "przecieki"
I niech to będzie i mój przyczynek do historii.
PS
Z rozmów z "katorżnikami" wiem jeszcze iż praca poza obozem to była "kanadą"Pozwalała coś tam zdobyć.cos zakombinować oraz na handel wymienny miedzy więźniami,miejscowymi a strażnikami.
Były przypadki,/i to liczne/ iż więźniom w kolumnie prowadzonej miedzy polami kołchozowymi,gdzie rosły.ziemniaki,buraki,marchew celowo pozwolono "urywać" się na te pola by "kradli"
Jedyny warunek podzielić się ze strażnikami i byle "naczalstwo nie widziało"
Kopanie złota i to samorodków/bo tylko się je "wykuwa"/.to chwycenie Pana Boga za nogi.Jakie możliwości kradzieży dorobienia sobie.poprawienia bytu.
Istotnie chorzy, starzy, niedołężni itp mieli przechlapane.Przecież istniała w całych Sowietach zasada "Nie pracujesz nie jesz"
Ja uważam iz juz czas, najwyższy czas, przestać opłakiwać a dla pokolenia, które jest, które przyjdzie pokazywać solidarność ludzi katorżników wszystkich nacji.Bo i byli tam ludzie dobrzy i pomocni którzy pomogli przetrwać.I to im się należy pamięć
Bo inaczej będziemy znów obchodzić kolejne miesięcznice oparte o kłamliwe i wydumane wnioski "o zamachu" dlatego tez wszystko "naciągane i płaczliwe "tak mnie razi.Bo jest to "polityka historyczna"złożona z prawd półprawd niedopowiedzeń i przeinaczeń.
I nikogo nie zamierzałem ani zamierzam obrazić
AT dziękuje za zdanie "Ojciec powołany do Polskiego Wojska"
Bo teraz wmawia sie nam iż do Wojska Polskiego w Rosji stawiali się sami ochotnicy i dzieli.
Ci co poszli "do Andersa" to cacy a ci co "do Berlinga" to be.
I wytłumacz idiotom ,iz w "ten czas bez papierka powołania" nikt z miejscowości w której przebywał nie mógł się ruszyć Bo.
I to ten "papierek" decydował iz jeden dostał go wcześniej wiec musiał iść "do Andersa" a opóźnieni "do Berlinga"
A Jesli Juz t6o wspomnijcie tez losy Gen Jaruzelskiego Tez katorżnika i tez on swego Ojca tam stracił.Kto dziś to pamięta i przypomina.
OdpowiedzUsuńKto się użala?
A przecież jesteśmy i prawi i sprawiedliwi a żądzą nami tez sami "prawi i sprawiedliwi"Nieprawdaż?
AT
OdpowiedzUsuń"kartoflane pole rosyjskiej artieli - zrzeszenia rolnego.
Kolektywnie wykopywali ziemniaki dla swojej stołówki.
Dla przedszkola. Kopali niechlujnie. Zostawiali znaczną
część w ziemi".
Niechlujnie, bo niechlujni?
Nie, kochany, to było celoowe i przemyślane.
Pozostawiony ziemniak był niczyj a wykopany po pierwszych przymrozkach zawierał w sobie skrobie w postaci mączki z której i chleb się wypiekło i placki.I niczym to nie groziło, takie wykopywanie.Bo pola zimą nikt nie pilnował.Bo one zostały pominięte celowo dla całego kołchozu Na cięższe czasy ...zimy
I nie dziw się ze"Ktoś doniósł na Panią Wakar."
Bo ona "okradała miejscowych"i chciała mieć "na zapas"i do tego dla siebie
A miejscowi by przeżyć,podkradali z kołchozowych pol tyle ile w danym dniu było im potrzebne, do życia.Dzień w dzień.A tamto było ich zimowym zapasem.Bo bez tego ech.
A skąd to wiem? Z opowiadania.
Z opowiadania zesłańca, który tez pracował przy wykopie ziemniaków i jak to u nas zbierali starannie wszystkie.I za to został zrugany przez brygadzistę."Ot durak" zakopuj coś uzbierał bo co MY będziemy jedli zimą?
To stad powiedzenie "przywykniesz /do sposobu i umiejętności radzenia sobie miejscowych/ przeżyjesz.nie przywykniesz umrzesz"
Niestety nasi niekiedy nie potrafili przywyknąć i ginęli Ci co pozostali przeżyli "przywykli" i przystosowali się
Ot taka "selekcja naturalna".Jak w przyrodzie Gorzkie to, ale prawdziwe
A ja zatrzymam się i pomilczę zatrzymam się pi popatrzę jak stają pociągi pełne ludzi w mroźny dzień niosąc syberyjskie przeznaczenie...
OdpowiedzUsuńJak przelewa się przez zamieć czas historii, ból zesłanego życia... Czasem brak słów by ogarnąć tę niedole... i Ja zawsze pochyle głowę nad bohaterami czasów...
Panie Damianie !
UsuńWracanie pamięcią do wydarzeń syberyjskiej
gehenny to rozdzierający niemy krzyk duszy.
słyszalny dla wrażliwych.
Niewiarygodne, ale to się zdarzyło.
Niewiarygodne, ale za jakie grzechy
los wzwalił na plecy bliskim naszemu
sercu postaciom krzyż pokutny ?
Nie udżwignęli. Padli na syberyjskich bezdrożach.
Pamięć o nich.
EPITAFIUM
MĘCZENNIKOM SYBIRU
NADEJDZIE SĄDNY DZIEŃ.
OPRAWCY STANĄ PRZED BOGIEM
ŚWIADOMI WYRZĄDZONYCH KRZYWD.
USŁYSZĄ OSĄD OFIAR,
KRZYK ICH MĘKI.
ZAKATOWANI NA SYBERII OPUSZCZA SWE
GROBY.
DZIECI. KOBIEYY. MĘŻCZYZNI. STARCY.
SPOJRZĄ W OCZY MORDERCÓW.
WSTANĄ ANIOŁOWIE.
ICH SZATY POKRYTE KIREM.
WEJDĄ W KONDUKT ŻAŁOBNY.
ZLICZĄ ZMARŁYCH.
WIELKI BOŻE…!
ZAWOŁAJĄ :
LICZYMY ! WCIĄŻ LICZYMY !!
A NIE WIDAĆ KOŃCA MARSZU GOLGOTY ?!
NIE LICZCIE,
ODRZEKNIE BÓG.
UMIERAŁEM Z KAŻDYM Z NICH.
ZNAM WSZYSTKICH.
A. T
Pan A.T. - Damian
Usuńrozmowa Poety do Poetą ...
WIERSZ PANA DAMIANA
UsuńZatrzymam się,
Popatrzę,
Jak stają pociągi,
Pełne ludzi w mroźny dzień.
Niosąc syberyjskie
przeznaczenie.
Jak przelewa się
przez zamieć
Czas historii,
Ból zesłanego życia.
Czasem brak słów,
By ogarnąć tę niedolę.
I ja zawsze pochyle głowę
Nad bohaterami czasów.
a to fragment wiersza Damiana,
Usuńten fragment bardzo lubię :
*
Nie patrz oczami świata
lecz idź tam gdzie wiedzie serce,
a dotrzesz tam gdzie
wypełnisz się miłością
*
...
http://www.radiolatki.hekko.pl/
Usuńwe wtorki i czwartki, od 20 do 22 Damian prowadzi audycje w internetowych "radiolatkach" - warto posłuchać , jest piosenka, jest poezja
EPITAFIUM FILOZOFICZNE
UsuńPANA DAMIANA.
W zaułku cmentarza
pod siwą brzozą
gorzką herbatę popija czas
Wspomina wszystkich którzy tu leżą
odpoczywają od życiowych ran...
Żołnierzy co krew przelali
na polach bitew i chwały
Tych co zapisali swoją pamięć
w encyklopediach narodu i miast
sławnych ,uczonych, pisarzy ...
Poglaszcze nagrobki, szare kamienie
zwyczajnych obywateli bez znaczenia
Tych co normalnie żyli i umarli
patrząc dumnie w oczy sumienia
Kolejna zima rok okrywa
bielą cichego wybaczenia
bo każdy ma swój czas
na życie, na żniwa
i gest nawrócenia...
Każdy ma czas by się zatrzymać
by nie gnać na oślep przed siebie
Bo ma życie by być człowiekiem
Patrzeć dobrymi duszy oczyma
dzielić się sobą jak chleba okruchem
być sobą , wolnym jak ptaki na niebie
A kiedy czas zatrzyma serca bicie
staje się chwila dla wszystkich ukryta
by stać się aniołem
co wyrwał się z ramion życia....
PRZEMAWIA TALENTEM I MĄDROŚCIĄ.
A.T
PANIE DAMIANIE!
UsuńZafascynowany Pańskim Epitafium Filozoficznym
uszło mojej pamięci zapytanie Go o zgodę
na przedruk na stronę Pani Anny.
A więc czynię to teraz z przeprosinami.
Czy Epitafium Filozoficzne może pozostać,
tutaj czy też poproszę Panią Annę o
usunięcie Pańskiego wiersza ?
A. T
Oczywiście zgoda jest . Jeśli moje wiersze otwierają czyjesc serce nie mogę bronić posiadania klucza... Zresztą zawsze mi miło kiedy moje wiersze tu goszczą
UsuńTen wiersz
Usuńjak znaleziony pieniążek,
przeistoczony w talisman.
A. T
KLUCZ I TALIZMAN ...
Usuńod siebie dodam uśmiech
A Pani czuwa Pani ANNO!
OdpowiedzUsuńPANI WIERSZ UKOJENIEM. A. T
Jak mam opisać tamten świat ?
ulice, które są, a ich nie ma i okna
których światło jest tylko wspomnieniem.
poważnego żyda z poważnymi pejsami
wesoły kapelusik grzecznej dziewczynki
i buciki, co odliczają kroki do szczęścia.
Jak mam opisać tamto szczęście ?
małą zazulkę, co na duże zazule
przyfrunęła zdziwiona ich pięknem,
zachód słońca na woroniakach
sady wiśniowe, jak panny niewinne
i jary, co wojny zapomnieć nie mogą.
Jak mam opisać tamten dom ?
dziewczynkę ze śmieszną kokardą
lalkę z warkoczem i konia z siodłem
co zbyt duże dla małej dziewczynki.
Jak mam opisać tamtą radość ?
smak ciastek, najlepszych, od maćkówki
zapach książek u zuckerkandla.
zegarek z cyferblatem i śmieszne binokle
pannę, co spiekła raka, westchnienie ułana
i zakochane drzewa na kempie
Jak mam opisać tamten czas ?
niebo, co na przekór losowi błękitne
srebrne cygara, pachnące fosforem.
kromkę chleba z cebulą i płonące getto
i królika rafała, co oczy miał czerwone
i poszedł pod nóż w czasie głodu.
Jak mam opisać tamten ból ?
pospieszne rozliczenie z młodością
kilka sprzętów, listy, kilka pamiątek.
śpiew kanarka, co oszukał wojnę
szum deszczu, miarowy stukot kół
i mgłę, co rozstaniem na serce opada.
Jak mam opisać tamten Złoczów …
NIE UDAŁO MI SIĘ JESZCZE OPISAĆ ...
Usuńale ciągle piszę
MADONNA BRZEŻAŃSKA.
OdpowiedzUsuńMadonnę Brzeżańską spotkałem na zesłaniu syberyjskim.
Nie wróciła. Zatraciła się w tajdze.
Jan Kogut zmarł z głodu. Deportowany na Sybir.
Miał majątek w Zamostach, tuż przy grobli w Brzeżanach.
Wywieziony wraz z żoną, Młodą kobietą z dzieckiem urodzonym
w drodze na Sybir.
Bezbronny wobec przemocy.
Oprawcy wpadli do domu o świcie. Kazali się zbierać.
Był przerażony. Ubrał żonę. Siebie. Nie wiedział jakie rzeczy brać ze sobą.
Zawinął do koca figurkę Świętej Panienki.
Gipsowa. Półmetrowa. Rozmalowana. Złożone do modlitwy ręce.
Takie figurki widujemy w kościołach i na odpustach. Podobna
Madonna w kapliczce obok kościoła farnego w Brzeżanach.
Jechali z nami w jednym wagonie. Dzielili ten sam los. Przemarzł. Kaszlał.
Wygnańcy współczuli. Dali jakieś ciepłe rzeczy do okrycia, Ubrania się.
Dzielili się żywnością. Miał Świętą Panienkę. Jedyny znak
chrześcijańskiego kultu. Szanowali. Miał odwagę przemycić
Matkę Boską.
Oprawcy zabraniali brać krzyżyki. Biblie. Śpiewniki. Posiadaczy tych rzeczy
wyprowadzali z wagonu. Nie wracali.
W Janczer Pan Kogut nie stawił się do wyrębu lasu.
Miał sześćdziesiąt pięć lat. Stary. Chory. Oprawcy uznali, że symuluje.
Nie dostał żywnościowych racji. Jego Żona też bez przydziału żywności.
„Kto nie rabotajet tot nie jest”. Hasło bolszewików.
Oprawcy litościwi. Przyznali prowiant dziecku. Kubek zupy z dietskiego sada.
Pół litra dziennie. Każdego ranka Kogutowa przybiegała do przedszkola
z garnuszkiem. Kucharka nalewała pół litra zupy. Gorącej. Pachnącej.
Kogutowa zwierzęco głodna. Biegła do domu. Upijała łyczek.
Póżniej drugi. Póżniej trzeci. Resztę zostawiała dziecku.
Skazańcy widzieli. Współczuli. Wszyscy byli głodni, ale nie tak.
Litowali się. Znosili do ich domu mizerne kawałeczki chleba.
Trochę kaszy jaglanej. Kogutowa rozpaczała.
Zima. Siarczysty mróz. W okolicznej tajdze drzewa pękają od mrozu.
Przyszedł do naszego mieszkania. Przyniósł w zawiniątku Madonnę.
Postawił na stole. Odwinął okrycie.
Bolejąca Madonna na stole. zatopiona w modlitwie.
Mama postawiła przed starym, schorowanym człowiekiem
miskę z kaszą jaglaną. Porcja na pięć osób. Nasz dzienny przydział.
Miska stała przed Panem Kogutem. Był głodny. Bardzo głodny.
Wziął łyżkę wyciosaną z drzewa i podzielił kaszę na sześć części.
Swoją mizerną działkę zjadł. Odsunął miskę. Na nic namowy,
ażeby zjadł całą kaszę. Dostał kawałeczek chleba i herbatę.
Bez cukru. Nawar z liści jagodowych. Nie znaliśmy cukru.
Chleb zjadł. Herbatę wypił. Ogrzał się. Odpoczywał.
Burżujka rozpalona do czerwoności. Pan Kogut rozgrzewał nogi,
Wyciągnięte tuż przy piecyku, Owinięte szmatami.
Kawałki gumy zamiast butów. z opony samochodowej.
Przewiązane sznurkami.
C.D. NIŻEJ
A. T
Ojciec wyciągnął spod pryczy swoje buty. Proszę ubrać rzekł.
OdpowiedzUsuńMiał zapasowe. Łapcie. Pan Kogut rozgrzewał nogi.
Milczał. Myślami w Brzeżanach. Synowie. Córki. Żona. Rodzinny dom.
Łany pszenicy. Staw. Słońce. Szczebiot i rozmowy jaskółek.
Mama rozwiązała sznurki. Zdjęła gumowe korytka. szmaty.
Owinęła stopy onucami. Naciągnęła buty. Pan Kogut milczał.
Rozgrzewał nogi. Na odchodnym powiedział :
„Za waszą łaskę chcę wam podarować Madonnę”.
Milczenie. Na stole Madonna zatopiona w modlitwie.
Przed nami chory, głodny człowiek. W Jego domu głodne małe dziecko.
Zrozpaczona Żona. Bez nadziei. Bez ratunku.
Na stole kawałek chleba z naszego dziennego przydziału.
Też jesteśmy głodni, ale mniej.
Mama zawinęła madonnę wraz z kawałkiem chleba.
Włożyła w ręce Pana Koguta.
Powiedziała: Prosimy przychodzić do nas zawsze. Codziennie.
Będziemy czekali. Zanosiła do ich domu trochę chleba. trochę kaszy.
Pan Kogut umierał z głodu.
Madonna na stoliku obok. Zatopiona w modlitwie. Ręce zwarte w bólu.
Wygnańcy obok. nieprzytomny. Głowa na poduszce.
Ktoś litościwy podarował.
Ręce na kocu.
Czegoś szukają.
zatrzymały się.
Odnalazły chleb,
Tego chleba tu nie ma.
Wkłada do ust.
Przeżuwa chleb.
Tego chleba tu nie ma.
Zacicha.
Ręce opadają.
Odszedł.
Madonna obok. Zatopiona w modlitwie.
Mama zamknęła oczy męczennika.
Kobiety umyły zesłańca. Złożyły do trumny.
ich twarze ?!
Staruszki. Wycieńczone głodem. Pracą ponad siły. W łachmanach.
W porywie serca przyniosły resztki odzieży. Ktoś koszulę. Ktoś spodnie.
Ktoś inną część bielizny. Przechodzone. Załatane. Czyste. Ostatni dar.
Ubrały. Stałem obok Mamy. Dziecku osiem lat. Świadek męczeństwa.
Kurza ślepota. Szkorbut. Ręce. Nogi w strupach.
To komary. Meszki. Żywcem zżerają do póżnej jesieni. Zim wytchnieniem.
Dziecko głodne. W łachmanach. Przeżyje. Wróci. Opowie.
Trumna z sosnowych surowych desek. Pachną żywicą.
W rękach krzyżyk wyciosany z brzozowej gałęzi. Rozświetlony bielą.
Zaciśnięte palce.
Spoczął na prawosławnym cmentarzu. Na skłonie góry. W tajdze.
Madonna Brzeżańska nie wróciła z zesłania.
A. T
Została z nimi,
Usuńbo jakże inaczej ?!
Ktoś sukienkę zgrzebną zacerował
ktoś płaszcz utkał z tęsknoty
ktoś perły wplótł - okruszki chleba
ktoś nad głową koronę zawiesił
z łez dwunastu
Została z nimi
bo jakże inaczej …
TO SIĘ ZDARZYŁO PANI ANNO
OdpowiedzUsuń10 LUTEGO 1940 ROKU
Oprawcy przyszli nocą.
Bagnety na sztorc.
Przy bramie psy.
Luks. Kardasz. Azor.
Nie wpuszczą. Nie cofną się.
Ujadają. Skowyczą. Szczekają.
Szczerzą kły. Z nimi noc.
Bitewna wrzawa.
Strzały rozpruły ogniem
Ciemną noc.
I cisza
Luks ! Mój luks !
Krzyk rozpaczy dziecka
przebił serce nocy.
Umarła ciemna noc,
Krwawiąc świtem.
Brama.
Ostatnia reduta padła.
Bronili psy.
Eden spłonął.
Droga na Sybir przed nami.
A.T
dla Luxa od mojego Wiarusa:
Usuń*
Moje psie serce jest tak wielkie,
jak wielki jest twój ludzki świat .
Oddam ci moje psie serce
za jeden uśmiech, za ciepło dłoni,
za okruszyny z pańskiego stołu
ja - twój cień, twój wierny pies.
I pójdę, gdzie ty pójdziesz,
i wrócę, kiedy zechcesz wrócić,
mój cień pobiegnie za tobą
nawet, gdy mnie już nie zechcesz
A jeśli twój cień odejdzie za kres
to ja, najwierniejszy z wiernych,
wezmę psie serce i pójdę hen, hen,
aż do krainy wiecznych łowów
ja, cień - twój wierny pies
ja, pies - twój wierny cień
*
POSŁOWIE.
OdpowiedzUsuńWIERSZ PANA DAMIANA HOŁDEM
WYGNAŃCOM SYBIRU.
Zatrzymam się,
Popatrzę,
Jak stają pociągi,
Pełne ludzi w mroźny dzień.
Niosąc syberyjskie
przeznaczenie.
Jak przelewa się
przez zamieć
Czas historii,
Ból zesłanego życia.
Czasem brak słów,
By ogarnąć tę niedolę.
I ja zawsze pochyle głowę
Nad bohaterami czasów.
SŁOWA WZRUSZENIA NIEDOLĄ ZESŁAŃCÓW
ZASADNE.
WRAŻLIWI NIE ZAPOMINAJĄ.
PRZEŚMIEWNYM BÓG ODEBRAŁ SUMIENIE.
DZIĘKUJĘ PANI ANNO ZA PORYW SERCA.
PAN PROFESOR TOMASZ WSKRZESIŁ PAMIĘĆ O PANI
BEACIE OBERTYŃSKIEJ,
NAPISAŁ: "... ale przede wszystkim Beata Obertyńska i jej "W domu niewoli " oraz "Powrót z domu niewoli") najbardziej utkwiła mi w pamięci.".
FRAGMENTY W INTERNECIE.
TAM TEŻ JEJ WIERSZE O ZIEMI PRZEKLĘTEJ.
WRAŻLIWYM SYBERYJSKĄ BIBLIĄ.
OPOWIEŚCI NIE DO PODUSZKI.
WDZIĘCZNOŚĆ BEZMIERNA WRAŻLIWYM
ZA SŁOWA WZRUSZEŃ.
A. T
„Suplikacje” Beaty Obertyńskiej:
UsuńOd głodu,
od pochodów,
od deszczu,
od wszy,
od powietrza na wichrze
w skos prutego twarzą,
od ognia – kiedy nocą odejść
ci go karzą,
od tajgi, co do kolan moczarem
namaka,
od urwanej podeszwy,
od skradzionego chlebaka
wybaw nas, Panie!
Od tundry twarzą w niebo leżącej
na wznak,
od zmory białych nocy,
od komarzych młak,
od nagłych a niespodzianych
wymarszów ponocnych,
od świtów ołowianych
i zmroków popielnych
Święty Boże,
Święty Mocny,
Święty a Nieśmiertelny,
Wybaw nas, Panie!
...
i jeszcze jeden fragment:
UsuńTajga… Wilgocią obrzękły mech
I krzaki uklękłe w moczarze…
Nie wiem, za jaką winę i grzech
Bóg im tu rosnąć każe…
Nie wiem, pod wagą jakich win
ci ludzie zmięci i szarzy
znad smugi świeżo kładzionych szyn
nie wznoszą ziemistych twarzy…
Tuż obok, wbity w mokry chaszcz,
ogieniek rudo pełga…
…Gdzieniegdzie jeszcze wojskowy płaszcz
i czapka. Już bez orzełka.
(...)
Panie A.T..Chciałbym tylko zwrócić taką króciutką uwagę..Straszne były wspomnienia z Sybiru,to nie ulega wątpliwości.. Ale tak ogólnie..Wie Pan,czytałem wiele na temat Sybiraków,jak również na temat więżniów obozów KC konctroljentlager np Auschwitz Oświęcim.Jaka różnica? Otóż Rosjanie traktowali Polaków w miarę jako tako,nawet nieraz z szacunkiem,natomiast dla Niemców Polak więzień to był *szajc dreck" czyli worek gówna..Tak sobie myślę..Gdyby SS-mani byli na Syberii.to NIKT by stamtąd nie wrócił..
OdpowiedzUsuńTo wyżej to ja,m_16 Waszek,a hoj,Malinko kochana!!!
OdpowiedzUsuńA hoj Panie Waszku !
UsuńBrakowało Pana.
Pańskiej serdeczności.
a. t
Waszku - A hoj
Usuńa czytałeś u Danuśki wierszyki,
które o Tobie napisałyśmy ?
Nie..ale już zawijam kiecę i lecę!!!
UsuńZajrzałam na bloga pana AT, mnóstwo wzruszających postów. Tu u ciebie Malino dziś też bardzo nostalgicznie. Wspomnienia to żywe świadectwo naszych przeżyć. Czasem lepiej by było, żeby gdzieś uleciały.
OdpowiedzUsuńJeśli iskra Boża w opisie przeżyć,
UsuńPłomieniem Pani odzew Pani Iwono !.
a.t
cieszę się Iwonko, że tam zajrzałaś ...
Usuńto szczególne dla mnie miejsce
Odpowiem tu. SPOKO to znany awanturnik blogowy, czasami wpada do mnie aby wyrazić swoje niezadowolenie z treści przekazywanych w moich notkach. ;) Dopóki nie używa inwektyw cierpliwie odpowiadam na jego komentarze. Na szczęście jego wizyty są rzadkie :)
OdpowiedzUsuńOdnośnie treści Twojej notki. Ostatnio miałem okazję oglądać, bodajże na HBO, wzruszający film o człowieku, który uciekł z łagru i przemierzył niemal całą Syberię na dzikim koniu. Mróz dawało się odczuć nawet przez ekran telewizora. Jeśli nie przekręcam film miał tytuł „Szaman”
Pozdrawiam ;)
Asmodeuszu - bardzo wojowniczy ten SPOKO, wyzywał mnie od kapusiów i donosicieli, ciskał się, że pewnie skasuję te jego komentarze ... biedny człowiek, skasowałam tylko obelgi rzucone na Wałęsę, a reszta, co mi tam ... w końcu przyszedł i sam pokasował, widać zawstydził się własnych słów ... ot bohater i damski bokser
UsuńMyśli przekazywane na Pańskim blogu
OdpowiedzUsuńPanie Asmodeuszu,
to sygnały z przestrzeni kosmicznej,
z tamtej rozwiniętej cywilizacji.
pełne niepokoju o nasze losy.
Sygnały skierowane do wrażliwych i myślących.
Pełne serdeczności i dobrej woli,
z nadzieją na dobre i mądre słowa odzewu.
A w życiu, jak to w życiu.
Nie wiadomo dlaczego i po co zgrzyt w odbiorze.
Zwichnięte geny. Bez ratunku.
I nie dziwota,
że czcigodny Wyspiański RYKNĄŁ:
"..MIAŁEŚ CHAMIE..."
a.t
Przepraszam,Malinko,ale jeszcze muszę wrzucić do kosza,bo akurat mam to na sercu..Pytanie..dlaczego jest tak wielu ludzi,którzy nie śpią,nie żyją normalnie,ale kombinują,jak temu drugiemu człowiekowi przepierdolić życie..No jaaak?m-16Waszek
OdpowiedzUsuńnie wiem Waszku dlaczego ... nie wiem ..
Usuńale wiem, że gdzieś tam każde zło równoważy się dobrem
a nawet, że tego dobra jest dużo, dużo więcej ...
Pewnie już czas Pani Anno!
OdpowiedzUsuńOgnisko wspomnień wypalone.
Pamięć spełniona.
Wrażliwi znak pokoju przekazali.
Wspomnienia dziecka O syberyjskim zesłaniu,
chronionego tam przez Mamę, Ojca, Siostrę, Brata,
to tylko relacja dziecka.
Dziecko przeświadczone o swej nieśmiertelności,
dotknięte nagle przemocą i śmiercią bliskich,
nie jest w stanie przekazać grozy
unicestwienia. Swego też.
Przekaz dziecka o tamtych czasach nie pełny
Groza stonowana ufnością w dobroć świata.
Jeśli wrażliwi pragną poznać druzgocącą prawdę
o syberyjskiej gehennie to wiersze i proza
Pani Beaty Obertyńskiej. Prawda krwią pisana.
Panią Obertyńską odkrył dla mnie
Pan Profesor Tomasz.
I nic w tym dziwnego. Pedagog z plejady
tych Pedagogów, których znamy, którzy
sposobili nas do startu w życie.
A. T
OGNISKO TLIĆ SIĘ TUTAJ BĘDZIE
UsuńI WCIĄŻ WRACAĆ BĘDZIEMY DO WSPOMNIEŃ ...
JA TYLKO MOGĘ BARDZO SERDECZNIE PODZIĘKOWAĆ, ŻE TO OGNISKO ZAPŁONĘŁO WŁAŚNIE TUTAJ, W MOIM DOMU... GRZALIŚMY PRZY NIM SERCA I PAMIĘĆ ... I MYŚLĘ KAŻDY ISKIERKĘ WYNOSIŁ DLA SIEBIE i iskierkę siebie zostawiał...
To było wyjątkowe spotkanie przy ognisku. "wokół Tajga błękitna, Tajga piękna jak sen" z tą melodią otwierałam ten wpis, brzmiały mi w uszach słowa tęsknej piosenki, piosenki o wyruszaniu w drogę. Poznaliśmy syberyjską drogę dziecka ...
drogę, która się tam nie skończyła, bo miała wpływ na całe życie. My tylko jesteśmy słuchaczami, my tylko możemy się "zaczytać"...
dorzucę drzazgę do ogniska , niech skry polecą w górę - cieszmy się, piękne spotkanie ...
UsuńNie wiem, Panie A.T. dlaczego zwróciłem sie do Pana "Panie Adamie", może dlatego, że jest Pan przeciwieństwem często tu pokazującego sie inżyniera o tych samych inicjałach, z którym spierałem sie. Bedę jednak posługiwał sie Pańskimi inicjałami. Poruszony tak wielkim sentymentem do Brzeżan (czemu sie nie dziwię), skorzystałem z internetowych możliwości i przeniosłem sie tam. Jak widzę, to kresowe miasteczko ma rzeszę swoich miłośników, do których z checia dołączam. Pozdrawiam, Tomasz
UsuńA to przecież nie ma aż tak wielkiego
Usuńznaczenia. Osobiście w moim sercu zabłąkana
nostalgia.
Żal, że adwersarze, nie ukrywam,
z iskrą jednak talentu,
za spalonymi przez siebie mostami.
A BRZEŻANY ?
Panie Profesorze!
Przecież należy Pan do plejady
Profesorów Brzeżańskiego Gimnazjum,
prawda w innym czasie, ale z takim
samym gorejącym, patriotycznym sercem.
Niewiarygodne, jak wysoki był poziom
intelektualny tamtejszego Gimnazjum.
Religijna tolerancja i talent uczni,
a ich poetyckie utwory równe znamienitym.
Czas zaciera ślady szczytnych uniesień
rozpłomienianych tamtejszymi Profesorami
i wielka radość, że w szeregu z Nimi
kroczy Pan, Panie Profesorze.
Radość bezmierna i honor,
że pragnie Pan wpleść się
w pamięć o Brzeżanach.
PAMIĘĆ O BRZEŻANACH.
Chciałbym się wpleść w szmer fal
Brzeżańskiego stawu, Wieczorny rechot żab.
Chciałbym się wpleść w zaprawę murów
Brzeżańskiego zamku.
Poczuć ciężar historii na ramionach.
Chciałbym się wpleść w miłość mego psa przybłędy.
Witał każdego ranka zmartwiony,
dlaczego tak długo śpię ?
Chciałbym się wpleść w warkocze babiego lata.
polecieć z biegiem Złotej Lipy aż do Dniestru.
Zachłystność się zapachem łąk. Swoim istnieniem.
Chciałbym się wpleść w modlitwę mojej Mamy,
w farnym kościele w Brzeżanach. Polecieć do nieba.
Zapytać sędziwego Boga jak się czuje ?
Chciałbym się wpleść w wiersze Brzeżańskich poetów.
Opowiadać ptakom ich tęsknoty.
Chciałbym się wpleść w mury gimnazjum w Brzeżanach.
Powiedzieć Profesorom, że będę za nimi tęsknił,
Chociaż ich nie znałem.
Chciałbym się wpleść w krzak gorejący.
W gorejącą pamięć o Brzeżanach.
A. T
Aby kielkujące słowa przeistoczyły się
Usuńw jażń - Panie Profesorze!
Będzie czas na opowieść o odbudowie
Fary Brzeżańskiej. O Gimnazjum.
O utraconym dziedzictwie.
Domyślam się wdzięcznego słuchacza.
A. T
Z przyjemnością :-)))
Usuńa ja z przyjemnością czytam ....
UsuńMoja Mamcia zawsze mi powtarza - Haniu,nie masz szczęścia do różnych rzeczy ale masz wyjątkowe szczęście do ludzi ...
OdpowiedzUsuńTo prawda Pani Anno!
OdpowiedzUsuńNa Pani stronie,
nieśmiały dotyk dłoni wrażliwych postaci,
zwiera się w uścisk przyjażni.
A. T
i to jest najpiękniejsza, najjaśniejsza strona wirtualnego świata
UsuńMalinko,Twoja Mamusia ma absolutną rację!!!
OdpowiedzUsuńano Waszku - ma
UsuńPANI ANNO !
OdpowiedzUsuńPROSZĘ RÓWNIEŻ PRZYJŚĆ W SUKURS.
PANIE DAMIANIE!
Zafascynowany Pańskim Epitafium Filozoficznym
uszło mojej pamięci zapytanie Go o zgodę
na przedruk na stronę Pani Anny.
A więc czynię to teraz z przeprosinami.Czy Epitafium Filozoficzne może pozostać,
tutaj czy też poproszę Panią Annę o
usunięcie Pańskiego wiersza ?
A. T
gdybym była Damianem bardzo bym się ucieszyła :)
Usuńw związku z prośbą już zapytałam Damiana, jak tylko odczyta pocztę i odpowie zaraz tu dam znać.
Pozdrawiam niedzielnie ...
Oczywiście się ucieszyłem - ( już wyżej napisałem) pozdrawiam wszystkich (Haniu - dziękuję też Tobie za cytowanie fragmentu mego wiersza:) )
UsuńBo Damian też świetne wiersze pisze i jest poetą , choc bardzo, bardzo skromnym
UsuńDamianie, wiesz jak bardzo lubię Twoją poezję ...
Usuńwiersze jak ptaki przysiadają na moim parapecie, a ja karmię je radością i uśmiechem ... ile to już lat ...
Tomku - pamiętasz, to już siedem, lat jak zostaliśmy grupą Przyjaciół ...
UsuńByło nas więcej wtedy, ale Ty, Damian, Bożenka i ja dotrwaliśmy razem do dzisiaj
Malinko,kocham Cię dziko,wściekle i absolutnie! Nie podpisuję się,ale Malinka wie,o kogo chodzi..
OdpowiedzUsuńMalinko,przepraszam Cię..Ale i tak Ciebie kocham..Taki los mój,nieszczęsny..
OdpowiedzUsuńPrzepraszam Cię,Malinko..Ale są granice ludzkiej wytrzymałości..A i tak jesteś kochana!
OdpowiedzUsuń