Strony

wtorek, 7 lutego 2017

TO SIĘ ZDARZYŁO PANI ANNO


10 LUTEGO 1940 ROKU


BEZDROŻA TAJGI.
Niewiarygodne, a jednak przemierzałem z Mamą.
Groza tamtych dni spadła na ramiona mego pokolenia.
Kresowa dola.

Szczęśliwe lata trzydzieste. Brzeżany.
Ukraińskie mordy. Deportacja na Sybir.
Za wiele jak na jedno pokolenie.





.
SYBERIA.
Zniewolone istnienie. Złoczyńcy uczynili z niej narzędzie tortur.
Zatarli jej piękno. Kolczastymi drutami gułagów opletli jej bezkresy.
Szumiącą tajgę przemienili w więzienne zaścianki,
Cmentarzyska zesłańców.



.
10 LUTY 1940 ROK.
Pod płozami skrzypi śnieg. Wczesny świt. Na lewo lotnisko.
Na maszcie nie powiewa biało - czerwony rękaw.
Skręt na prawo. Droga Złoczów - Brzeżany.
Na saniach Mama. Ojciec. Brat.
Nieprzytomny chłopiec. zemdlał.
Zabili jego psa. Luksa.

Siostra gimnazjalistka na stancji w Brzeżanach.
Dziewczynka ma szesnaście lat.
Mama rozpacza. Co będzie z tym dzieckiem ?
Ojciec pociesza. Pójdzie na Siółko do swoich ciotek.
Przetrwa.

Na rozdrożu Brzeżany - Potutory. Stoi siostra. Czeka na mrozie.
Ktoś poinformował o deportacji. Wybrała swój los.
Drogę krzyżową. Z Edenu na Sybir. Ileż serca. Ileż poświęcenia.
Ambitna. Wytrwała. Z Sybiru wróciła.

Potutory.
Załadunek do towarowych wagonów. Żelazny piecyk na środku.
„Burżujka”. Prycze. Sanitarny otwór w rogu. Zaryglowane okna.
Na oknach kraty. Siarczysty mróz. Wagon przepełniony. Duszno.
Piecyk rozpalony do czerwoności. W wiadrze wrząca woda.
Pociąg rusza. Metaliczny daleki grzmot.




.
Parowóz zamiast do przodu – gwałtownie cofa.
Uderza w pierwszy wagon. Bufory sprężają się.
Następny wagon przyjmuje cios. Przekazuje dalej.
Nasz wagon na końcu. Przybliża się łoskot. Narastający.
Uderzenie.

Rozżarzony piecyk przymocowany do podłogi.
Z otwartych drzwiczek wypada żar.
Wiadro z wrzątkiem przewraca się.
Rozdzierające krzyki. Ktoś poparzony.
Ktoś zwalony na podłogę. Na pryczę.
Ściśnięte bufory rozprężają się.
Fala uderzeń wraca do lokomotywy.
Gwałtowne szarpnięcie. Pociąg rusza.


.
Kilka tygodni w drodze.
Ochrona odblokowała jedno okno. Można otwierać.
Mroźne świeże powietrze wpada do wagonu. Pociąg mknie.
Telegraficzne słupy odmierzają wiorsty. Wciąż lasy i lasy.
To tajga.

Którejś nocy na postoju gwałtownie odsunięto drzwi wagonu.
Rozkaz ruskiego bojca: Wygrużajtieś ! Na peronie szpaler sołdatow.
Bagnety na sztorc. Zesłańców objuczonych tobołami.
Wyprowadzają przed dworzec. Niezliczone ilości sań zaprzężonych
w pojedyńcze konie. Dziwne ciężarowe samochody, z pionowymi
długimi beczkami przy kabinie. Promieniowały ciepłem.
Kondukt zesłańców podąża w nieznane.

Jedziemy saniami. Śnieżna droga przetarta.
Mijamy nieliczne wsie. Puste. Domki z drewnianych bali na zakładkę.
Trzy okienka. Wybite szyby. Wyrwane drzwi. Wiatr trzaska okiennicami.
Wygnańcy z przerażeniem wpatrują się w trzewia
porzuconych ludzkich siedlisk.

Autor: A.T



Warto poznać historię tamtych strasznych dni, opowiadaną przez Człowieka, który Tajgę przemierzył i na własnej skórze poczuł, i na własne oczy zobaczył ... Warto też czytać przejmujące wiersze Pana A.T.




Ja tylko tutaj spróbowałam zilustrować tekst.
Zamiast Tajgi błękitnej, zasypane śniegiem, sudeckie lasy ... też piękne.


*



to ludzie ludziom
zgotowali ten los


*


                         z zamyśleniem polecam - Malina M *                        
 
strona liiil  
 

102 komentarze:

  1. Haniu, pozwól,ze do naszego Kresowiaka A.T. teraz się zwrócę.
    Przeczytałem w okresie stanu wojennego całą niemalże literaturę martyrologiczną związana z gułagami, z Syberia , Workutą, Kołymą. Sołżenicyn, Szarłamow, Grudziński, Wańkowicz, ale przede wszystkim Beata Obertyńska i jej ("W domu niewoli " oraz "Powrót z domu niewoli") najbardziej utkwiła mi w pamięci. Dlatego pańska relacja , choć wierszowana i bardzo oszczędna , trafia do mojej wyobraźni i do serca tak, jak szczegółowe , dramatyczne wspomnienia Beaty Obertyńskiej. Z ogromnym szacunkiem pozostaję - Tomasz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście Tomku - to jest post Pana A.T, ...
      ja czytałam od początku komentarze, ale dopiero teraz odpowiadam, chociaż właściwie to odpowiadam z mieszanymi uczuciami, nie ja tym razem gospodynią jestem więc, może nie powinnam w tej roli ? ...
      -------------
      Trafia Tomciu do nas, do bardzo wielu trafoa ....
      nie w ilości słów a w treści sedno, jakże często poezja bywa syntezą ...

      Usuń
    2. Bliski sercu Panie Profesorze! Panie Tomaszu!
      Czas zatoczył krąg.
      Gułagowe peerelowskie przeżycia Pańskiego
      pokolenia w splocie z syberyjską gehenną
      mego pokolenia. Totalitaryzm takie ma oblicze.
      Nakazem Tych, którzy padli
      z rąk oprawców jest przekazanie pamięci o Nich.
      Pamięci już zapomnianej.
      W swoich esejach Pan to uczynił.
      Los Panu sprzyjał bowiem jako Pedagog
      przekazał tę pamięć następnemu pokoleniu.
      Moi kresowi Profesorowie podobnie jak Pan,
      swoim uczniom tak i mnie i też swoim uczniom
      przekazali zasady nawigacji w tym niełatwym świecie.
      Przywołuje Pan nazwiska i imiona piewców
      gułagowskiej, syberyjskiej gehenny.
      Wskrzesza Panią Beatę Obertyńską.
      z JEJ WSTRZĄSAJĄCYMI OPOWIEŚCIAMI O LOSACH
      MEGO POKOLENIA.
      Honor bezkresny za Pańskie dobre słowa.
      Moje serce przepełnione radosną wdzięcznością
      Pani Annie za jej dar serca.

      A.T

      Usuń
    3. Tomku, popatrz - jak różnych ludzi spotykamy w naszych blogowych domach ...
      ech, tak mi się pomyślało, gdy czytałam słowa Pana A.T skierowane do ciebie - jest człowiek i jest Człowiek ... popatrz, z jakim szacunkiem Pan A.T, zwraca się do nas,z jakim szacunkiem tytułuje Ciebie Profesorem, jak wielką kulturę ma Pan A.T. ...
      Pamiętasz - nie tak dawno , pewien nasz "adwersarz" z pogardą nazwał Ciebie profesjonalnym belfrem ... adwersarz siebie za elitę uważa ...
      - człowiek i Człowiek ...
      - kultura i Kultura
      --------
      to tak na marginesie

      Usuń
    4. Panie Adamie, to dla mnie zaszczyt. Takie wspomnienia chłonąłem od dziecka, bowiem wojenne losy mojej rodziny oraz innych znajomych rodziców były towarzyszyły naszemu wychowaniu , gdy w długie zimowe wieczory przy lampie naftowej, przy kaflowym piecu zbierali się u nas gospodarze i opowieściom nie było końca , a nasze ,młode uszy i umysły chłonęły wszystko jak gąbka. Dlatego tak cenne sa dla mnie te wspomnienia dziś.

      Usuń
    5. Piszę na "gorąco" i to "były" nie potrzebne

      Usuń
    6. Szanowny Panie Profesorze!

      Rzewna pamięć w moim sercu
      o Profesorach sposobiących mnie
      do startu w życie. Pańskie serce
      goreje, podobnie jak ich,
      dla swoich uczni estymą.
      Nadzieja, że Pańskie życzliwe słowa
      padłyby z ich ust.

      A. T

      Usuń
  2. Serce stygnie z samego czytania,wyobrażam ten mróz i głód.Okropne życie.Moja rodzina na szczęście nie doznała tragicznych wątków wojny.Przeżyli wszyscy bliscy.Ale też przeszli swoje.Wiersze Pana A.T.są wyjątkowe.Pozdrawiam Serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serce stygnie Danuśka - ujęłaś to nad wyraz trafnie ...

      Usuń
    2. Pani, Pani Danusiu dobrym duchem.
      Jest Pani zawsze obok. Wsparciem.
      A. T

      Usuń
    3. Bardzo Dziękuję i Pozdrawiam,lekturę zostawiam na niedzielne popołudnie:)

      Usuń
  3. Jestem pokoleniem już powojennym, którego rodzice wyczekiwali zesłanych, uwięzionych. Pamiętam łzy szczęścia z powrotu ...
    Warszawa ciągle zniszczona, mieszkań mało ale co tam... jakoś się pomieścimy. Tak było. Wujkowie i ciotki... wracali. Wieści się rozchodziły.... Każdy chciał zobaczyć, przywitać ...
    AT! Poruszasz pokłady pamięci. Dziękuję:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od naszych "przyjaciół" też wracali, ale był to już rok 1956.

      Usuń
    2. Ewciu - dzięki za te wspomnienia ... kropla do kropli, łza do łzy, wspomnienie do wspomnienia ... odtwarzamy historię, by zachowała tamten czas w prawdzie i żeby kurz pamięci nie pokrył zbyt grubą warstwą ....

      Usuń
    3. W Pani bratniej wrażliwej duszy
      jest miejsce i zrozumienie dla
      pamięci o trudnych czasach.
      Pan Profesor Tomasz odkrył dla mnie
      prozę i poezję Pani Beaty Obertyńskiej,
      zesłanki Sybiru. Opisuje tamtą gehennę.
      Prawa autorskie surowe. Przedruk zabroniony.
      Jej opis słowny i poetycki arcydziełem.
      Każdy Pani odzew radosnie oczekiwany.
      A. T

      Usuń
  4. Pomyślcie oni czyli Rosjanie przeszli to samo
    Było i to dość długo w "radzieckim prawie" wysiedlenie na 30 wiorst.W praktyce wyglądało to tak"dali ci wyrok"Pod dom podjechał "gruzowik" ciężarówką .ładowali cały twój dobytek i jazda za miasto Na 30 wiorstwie wywalali cie z samochodu z całym dobytkiem i "pajechali"
    I było to obojętnie w jakiej porze roku deszcz nie deszcz mróz nie mróz'Radz sobie dalej sam .Twoja sprawa.Niektórzy "radzili sobie"przy pomocy "dobrych ludzi" niektórzy nie.
    Pamiętajmy tez iż w Gułagach trzymani byli nie tylko Polacy ale i "obywatele CCCP rożnych to narodowości i była ich większość.
    Pamiętajmy tez iż nasi rodacy przeżyli wysiedlenia na Syberię dzięki radzie i pomocy miejscowych,wolnych i "osadzonych"
    Pisze to bo przyszły czasy, iz na silę szukamy sobie wrogów.prowadzimy nową historyczna politykę wmawiając to myśmy cierpieli oni nie To my byliśmy najlepsi.A tamci to "swołocz"
    Jesli ma być "prawie i sprawiedliwie na szale wagi rozliczeń i ludzkiego losu,cierpienia kładźmy "po równo"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Ewciu - czytałam komentarz w poczcie, szkoda, że usunęłaś ...

      Usuń
    3. tak, to prawda, że miejscowi pomagali zesłańcom, wiem to z rodzinnych opowiadań, od tych, którzy wrócili ...

      Usuń
    4. wróciło małżeństwo Adam i Janka (ciocia i wujek) Adam pracował w kopalni ołowiu, Janka w lesie. Gdy w kopalni odkryto radiostację, Adam, jako jedyny inżynier automatycznie skazany został na śmierć. Janka dowiedziała się o wyroku. Do końca zsyłki uważała go za zmarłego. przetrwała dzięki pomocy i naszych, i właśnie "ichnich" Związała się tam z Polakiem, który uratował jej życie, gdy na zapalenie płuc umierała. Wróciła do Polski z dzieckiem ale tylko z dzieckiem, na stałe z tamtym zesłańcem wiązać się nie chciała. Dopiero po jakimś czasie okazało się, że Adam jednak żyje,. Pokochał dziecko jak swoje i nawet do końca życia przy tej córce był. Pamiętam strzępy opowiadań Adama, wtedy byłam niedużą dziewczynką. Co wtedy umknęło, dopowiedziała mi Mamcia

      Usuń
    5. To prawda, Pani Ewo, miejscowi, choć nieliczni
      współczuli polskim zesłańcom.
      Płacili ceną życia.

      Requiem.
      Pani Wakar zginęła w gułagu, W rosyjskim obozie
      koncentracyjnym za litość nad polskimi wygnańcami.
      Sybir.
      Żywnościowe racje mizerne. brak odzieży i obuwia.
      Wyniszczająca praca, głód rujnują zdrowie.
      Po wiosennych roztopach komary i meszki. Życie nieznośne.
      Wygnańcy umierają. Śmierć wybawieniem.
      Od wiosny do jesieni tajga tonie w błotach.
      Zasysające topiele. Od Janczeru w głąb tajgi
      chodniki z drewnianych bali,
      opartych na słupach wbitych w grzęzawisko,
      wielokilometrowej długości. Jedyna możliwość
      dotarcia do miejsca wyrębu. Pod koniec lata
      zatrzęsienie grzybów, jagód. Zagłodzeni wygnańcy
      zbierają grzyby. Gotują. Jedzą. Nie wszyscy rozróżniają,
      który grzyb jadalny, a który trujący. Umierają w mękach.
      Pomocy lekarskiej nie ma. Na nie wysokim wzgórzu
      poza posiołkiem nieduży cmentarz. Z dnia na dzień
      większy i większy. Prawosławni raz w roku
      obchodzą dzień Pamięci Zmarłych.
      Na groby przynoszą jedzenie. Częstują.
      Okrągłe zawinięte po obrzeżu placki,
      wypełnione ziemniakami lub serem - „szańgi”.
      W cylindrycznych pojemnikach z kory brzozowej,
      tuiskach, kwas lub braga. Schodzili się tam głodni wygnańcy.
      Ale znak krzyża wykonywali inaczej niż prawosławni.
      Krzywo patrzyli na nich miejscowi.
      Jesień zaczęła się wcześnie. Wilgoć. Deszcz.
      Ulewa, albo mżawka. Zimno. Na zboczu obok cmentarza
      kartoflane pole rosyjskiej artieli - zrzeszenia rolnego.
      Kolektywnie wykopywali ziemniaki dla swojej stołówki.
      Dla przedszkola. Kopali niechlujnie. Zostawiali znaczną
      część w ziemi. Mama wypatrzyła te ziemniaki.
      Zwróciła się do Pani Wakar z zapytaniem, czy Polacy mogą
      jeszcze raz przekopać kartoflisko ? Pani Wakar zgodziła się.
      Była zarządcą. Polskie kobiety ustawiły się w rząd.
      Z nimi dzieci. Rząd kobiet na szerokość zagonu.
      W rękach łopaty. Deszcz. Zimno. Pole długie.
      Dzieci i kobiety przemoknięte. Pani Wakar w drzwiach czasowni.
      Ogołocona kaplica bez drzwi i krzyża na dachu,
      na skraju cmentarza. Schroniła się od deszczu. Jestem z Mamą.
      Niedaleko od Pani Wakar.
      C.D. NIŻEJ
      A.T

      Usuń
    6. Przekopujemy kartoflisko piędź za piędzią.
      Przetrząsamy każdy kawałek wykopanej ziemi.
      Są ziemniaki… !!!
      Dzieci zbierają. Szpaler wpół zgiętych kobiet
      powoli przesuwa się do przodu. Deszcz leje.
      Syberyjska jesień. Zimno. Ziemia przestała być ziemią.
      Jest błotem.
      Przelewa się między palcami. W błocie ziemniaki.
      Jest ich wiele. Połyskują w błotnej mazi.
      Są nadzieją na przetrwanie zimy. Uratują od głodowej śmierci.
      Wszystkie, co do jednego będą wydarte z błota.
      Nieszczęśnicy nie czują zimna. Prą do przodu w ulewie.
      Ziemniak za ziemniakiem do worka. Ręce, twarze, ubrania
      ociekają błotem. Nic to. Skazańcy prą do przodu.
      Nie ma odwrotu. Taki ich los. Pani Wakar wstrząśnięta.
      Wzniosła ręce do nieba.
      Boże ! wskrzyczała.
      Dlaczego pozwalasz gnębić tych ludzi !?
      Dlaczego ?!
      Wołanie Pani Wakar grzmiało nad kartofliskiem.
      Rosyjska kobieta wzywała Boga.
      Bóg o nas zapomniał.
      Rosyjska Kobieta błagała o litość. Zesłańcy parli do przodu.
      W błocie, w ulewie. Słyszeli wołanie Pani Wakar.
      Kopali ziemniaki.
      Ktoś doniósł na Panią Wakar.
      Przyszli przed świtem.
      Uderzenie kolbą w drzwi.
      „Odkrywaj !”
      Przepierzenie z desek. Słyszymy.
      „Wy ariestowany za sodiejstwije
      wragam naroda. Sobirajtieś !”
      Wyprowadzili.
      Deszcz. Zimno. Syberyjska jesień. Wsadzili na konia.
      Po błotnych drogach tajgi mogą przejść tylko konie.
      Konwojenci w nieprzemakalnych płaszcz pałatkach,
      z kapturami. Wsiedli na konie. Ruszyli w stronę Koczowa.
      Pani Wakar w kufajce, watowanych spodniach.
      Walenki z kaloszami. Czapka uszanka na głowie.
      Bez okrycia od deszczu. Przemoknie. Przemarznie. Zachoruje.
      Nic to. Jest wrogiem ludu. Jej miejsce w gułagu.
      Bracia Wakar na dworze. Obok Mama i ja.
      Odwróciła głowę. Pomachała ręką.
      Pożegnanie.
      Na zawsze.

      A.T

      Usuń
  5. "... to ludzie ludziom zgotowali ten los ..." - pokręcona jest ta nasza polityka. Jeszcze niecały rok wcześniej, bo do rozpoczęcia II WŚ, komunistów zsyłano do obozów pracy w Berezie Kartuskiej, skąd niektórzy już nie wracali.
    Pochodzę z rodziny "zaplutych karłów reakcji", więc wiersz pana AT przemawia do mnie szczególnie, na szczęście z bliskiej mi rodziny nikt nie trafił na Sybir. Pamiętam jednak jak w rytm piosenek/hymnów "Międzynarodówki", czy "Budujemy nowy dom" odbudowywaliśmy Warszawę. Pamiętam pochody 1 Majowe (na które nie chodziłem), i wrogów publicznych, do których należałem. Pamiętam też jak śpiewałem "A mury runą, runą, runą i pogrzebią stary świat".
    Mury runęły, ale stary świat ma się dobrze, i nadal szukamy sobie wrogów, znaleźliśmy ich na Ukrainie, w Gruzji, i w pozostałych b. republikach ZSRR.
    "... to ludzie ludziom zgotowali ten los ..." ???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mój Pradziadzio Franciszek pracował w złoczowskim sądzie, jego córka Wanda też, mieszkali razem, jako że Wanda starsza już nieco, ale panną była. Jednej nocy wywieźli, za co ? kto w sądzie pracował ten wróg straszliwy i straszliwie zapluty karzeł. Mój Dziadu ocalał, bo akurat wtedy nie było go w domu, potem się ukrywał, też przecież w sądzie pracował.

      Usuń
    2. Serdecznie dziękuję Panie Andrzeju
      za odzew. Pański ogląd świata
      nadzieją, że nie wszystko stracone.
      Uścisk dłoni na niniejszym pobojowisku
      otuchą.
      A. T

      Usuń
  6. Aż nadto znam te opowieści z ust bliskich... Tylko przez Syberię nie przeszli, reszta taka sama...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Frau Be!
      Ironia losu. Rechot historji.
      Wydawałoby się, że uniknięcie zesłania
      na Sybir darem losu.
      A w przypadku wielu kresowiaków
      zesłanie syberyjskie uchroniło
      od zamordowania ich przez ukraińskich zboczeńców.

      A. T

      Usuń
    2. Właśnie, właśnie!...

      Usuń
  7. Chory jestem od takich tematów. Zwłaszcza po przeprowadzeniu wywiadów z mieszkańcami wsi o której piszę. Temat drugiej wojny zamknąłem z ulgą, bo jednak co innego czytać a co innego poruszać wspomnienia żywych ludzi i ich emocje, o rozstrzelanym ojcu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dżwigając ciężar znakomitego własnego blogu
      zaszczytem Pańskie odwiedziny.
      Zna Pan cenę wskrzeszania pamięci
      zapomnianych maryjnych kapliczek, pobojowisk.
      Zdrowia życzę Panie Redemenesie II
      A.T
      a to przecież okruchy naszej historji,

      Usuń
  8. Do usr smierci będziemy się tak "rozliczać" a niekiedy rozdrapywać rany których nie odnieśliśmy.
    Znałem /i dalej znam niektórych/ ludzi o ktorych w książkach pisano,pieśni śpiewają a na ich bohaterstwie dziś dupki robią kariery i ci ludzie "od wielkiego dzwonu"wspominali "ten czas" i własne cierpienia
    Ale to robili bez dzisiejszego tragicznego zaśpiewu.Ze ich krzywdzono Bo wiedzieli co robią,na co i jakie mogą ich spotkać represje I to nie tylko z trak brunatnych,czerwonych ale swojskiego chowu"rodaków"
    Dzis jeno płacz,krzyk i martyrologia i zdrowe byki pod pomnikami w pocztach sztandarowych i defiladach./Pełniących role kombatantów/I czczenie "Żołnierzy Wyklętych" ktorych wtedy ich dziadowie /bo nie oni/nie poparli logistycznie a na ktorych masowo donoszono do UB.
    No i kasa która się zbija gdy sady orzekną o bohaterstwie tamtych.
    Po kasę polecieli o kasę wystąpili członkowie rodzin i Ognia i Burego i wielu innych "zrehabilitowanych"
    Kanalie robią szmal i kariery na ich bohaterstwie i męczeństwie czy poświeceniu
    Rozne "Ozony"Wszechpolaki i reszta faszyzującej dorodnej kibolskiej młodzieży I to też sobie trzeba powiedzieć
    Jednocześnie ci z zasługami, a to nie maja na lekarstwa,zdychają w samotności, w lub Domach Opieki dla niektórych "brakuje krzeseł" w czas oficjalnych uroczystości, lub na nie nie sa zaproszeni a Prezydent nawet potrafi odmówić, nie podpisać/choć lubi podpisywać/kolejnego awansu dla nich.
    Cholera z tym wreszcie "cały naród walczył z okupantem" gdy tak naprawdę walczyło tylko i około 10 % populacji.
    Kanalie wylazły i sieja nam w kraju nienawiść dla swych niecnych celów.A my musimy nie o nich bie o sobie ale pomyśleć ze naszym wnukom wnukom naszych wnuków przyszło będzie, dalej żyć tu w Polsce z takimi samymi sąsiadami
    Wiec dla nich zacznijmy mówić prawdę jak to było a nie tylko Matko Boska jak nas bili bo temu "biciu" wielokrotnie sami sobie byliśmy winni.
    I taka jest to prawda o naszej historii a nie "polityka historyczna"
    I powiedzmy sobie szczerze.Większość dziś żyjących nie słuchała nie chciała słuchać opowieści naszych przodków kiedy oni od "wielkiego dzwonu" cos tam wspomnieli.
    Powiedzmy sobie .Puszczaliśmy to mimo uszu.Bo i takie sa "prawa młodości"
    Dzis gremialny płacz i wspominki.Dzis nagle zbiorowa pamięć i "krzywda"
    A obok za ścianą niekiedy "kombatant" rocznik 1920 nie ma co do gara włożyć nie ma na lekarstwa.

    OdpowiedzUsuń
  9. Klik dobry:)
    Przeszły mnie dreszcze podczas czytania. Taka oszczędność w słowach, a tak wiele emocji przekazanych.

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tylko pamięć Pani alEllo !.
      Obudzona z uśpienia złą marą
      przeżytą na jawie.

      A. T

      Usuń
    2. to więcej, niż pamięć
      to świadectwo
      dla nas, "późnych wnuków"
      i przestroga
      ....

      Usuń
  10. Do kopalni złota w Udarnoje
    Polscy zesłańcy podążali kilka kilometrów.
    W podziemnej sztolni skazaniec otrzymywał świecę,
    ręczny młot i kilof. Narzędzia do pozyskiwania złotonośnych
    kamieni. Waląc młotem i kilofem w skalną ścianę kruszył ją.
    Ubrany we własną odzież zmagał się ze skałą półleżąc w wyrobisku.
    Woda skapywała na katorżnika. W ustach kamienny pył.
    Skąpy dopływ powietrza.
    Przemoczony i spocony wykuwał nieszczęsne gramy złota.
    Zapłatą kilku kromek chleba. Szychta dwanaście godzin w głodzie.
    W domu głodne dzieci. Chora żona.
    Po szychcie w mrozie niewolnik podąża do swego domu.
    Odległego od kopalni kilka kilometrów.
    Przemoknięta odzież kamienieje na mrozie.
    Brnie w lodowym pancerzu z nadzieją, że tym razem nie zamarznie.
    Ze zgrozą witają go domownicy.
    Oczekiwanie aż łachmany odmarzną.
    Zbyt wczesne ich zdejmowanie grozi zniszczeniem odzienia.
    Mizerny posiłek i sen.
    Sen kamienny. Sen martwy.
    Domownicy nacierają odzież nieszczęśnika resztkami jadalnego
    oleju i roztopionymi świecami.
    Ludzki hołd dla cierpienia skazańca.
    Gest współczucia i bezsilnej rozpaczy.
    Wczesnym świtem skazaniec
    wraca krzyżową drogą do katorżniczej sztolni.
    Ile dni jeszcze wytrzyma ?

    A.T

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wieśku - stop !
      nie zgadzam się na obrażanie Pana A.T.
      ..

      Usuń
  12. Panie Wiesławie.
    Chora Żona katorżnika zesłańca zmarła.
    Jej miejsce wiecznego spoczynku, obok innych
    polskich zamęczonych zesłańców w miejscowości
    Udarnoje nad rzeką Gramatucha. Cmentarz pochłonęła tajga.
    Jej wnuczka po siedemdziesięciu latach odnalazła
    to cmentarzysko. W tej wyprawie mój skromny udział
    a relacje z pierwszej ręki.
    Czwórka dzieci zamęczonej Polki
    zdane na los. Ich Ojciec powołany do Polskiego Wojska.
    Szczegółowe losy tej Rodziny w promowanej obecnie
    książce. Wcześniej zwracał Pan uwagę na cierpienie
    Rosjan. Ma Pan rację upominając się również o pamięć
    ich cierpienie.
    Znam losy Ślązaków z łapanki wywożonych do kopalń
    w Donbasie. To nie mniejsza gehenna niż Sybir.
    A. T

    .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, przeczytał Pan zanim usunęłam.
      Dziękuję za odpowiedź ...

      Usuń
    2. Kiedy omawialiśmy na lekcjach w klasach maturalnych literaturę obozową (tę dotycząca sowieckich łagrów i niemieckich obozów koncentracyjnych), dość często w dyskusjach pojawiały się próby porównania skali zbrodni sowieckich i niemieckich. Pamiętam, że jedna z uczennic powiedziała: "To tak, jak byśmy próbowali udowodnić, że śmierć przez rozstrzelanie jest lepsza od tej przez powieszenie. Obie są okrutne". Wiesiek ma swoje wyobrażenie o cierpieniu zesłańców na podstawie relacji rodzinnych, A.T. swoje. Nie można licytować się w sprawie okropności przeżytych przez jednych czy drugich katorżników. Należy dyskutować, ale bez obrażania wzajemnego.

      Usuń
  13. Witaj Haniu.
    Ciekawe, a zarazem smutne są Twoje wspomnienia.
    Moja rodzina nie ma takich z wyjątkiem Katynia, bo ucierpiała u Niemców - wywózka na robot, śmierć dziadka w KL Dora...
    Pozdrawiam serdecznie.
    Michał

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj Michałku - wspomnień Twoich pewnie by na niejeden wpis starczyła

      Usuń
  14. Jest jednak Tomaszu "ta różnica"
    Niemcy podobno kulturalny naród,podobno wolny z entuzjazmem spełniali wole Hitlera ludzi traktując jak brojlery
    W Treblince tej prawdziwej i szybkiej fabryce smierci,życie ludzi .całego transportu trwało, kilka godzin.
    Wysadzili z wagonów,biegiem do baraku gdzie należało się rozebrać oddać kosztowności/i po dostaniu mydełka/ biegiem do "łaźni" komory gazowej gdzie więźniów duszono spalinami.A trwało to do 30 minut.Potem trupy na wagoniki i do krematorium.Gdy tamci się palili do komory gazowej wchodziła następna partia.
    Teraz Rosjanie,ponoć barbarzyńcy hołota a tak prawdę powiedziawszy zniewolony naród.Po całym kraju Gułagi obozy pracy gdzie katorżnicy z całego CCCP + "inostrancy " wykuwali "lepsza przyszłość"
    I tak "wykuwali" swoi i obcy Jak tam było wiemy Wykańczała praca i mizerne jadło oraz pomoc medyczna.Wiemy
    Teraz cos o Katyniu Miednoje ,Starobielsku.
    Obozy jenieckie.I mało kto wie iz w tych obozach NKWD prowadziło "robotę polityczna" więźniowie pisali ankiety i opracowania polityczne/pewno gdzies one sa w przepastnych archiwach.
    Popatrz na kalendarium ile to trwało.
    Tych co nie rokowali nadziei,nie udało sie przekonać,przekabacić wciągnięto na listy z osobista adnotacja Berii o ich przydatności i losie przedstawiono Stalinowi z sugestia "zniszczyć" wrogów bo beda na wolności dalej przeciw nam knuli/a jest to teraz do zobaczenia/Stalin wyraził zgodę.I już dalej wiemy
    Ale śmierć tych ludzi była niejako "dobrowolna".Byc może nie wiedzieli czym ta niezłomność się skończy .Ale nikt ich ie gazował nie rozstrzeliwał, zaraz po przybyciu do obozu
    A teraz cos z "polskiego piekiełka"
    Trzeba się modlić aby Rosjanie nie oddali tych akt, gdzie zeznania i wyznania więźniów i by nie wpadły w łapy IPN.
    Jesli do dziś trwają spory był agentem nie był zaczęłyby się podparte "materiałem"pytania Tamci zostali rozstrzelania ty przeżyłeś bo...i tu "przecieki"
    I niech to będzie i mój przyczynek do historii.
    PS
    Z rozmów z "katorżnikami" wiem jeszcze iż praca poza obozem to była "kanadą"Pozwalała coś tam zdobyć.cos zakombinować oraz na handel wymienny miedzy więźniami,miejscowymi a strażnikami.
    Były przypadki,/i to liczne/ iż więźniom w kolumnie prowadzonej miedzy polami kołchozowymi,gdzie rosły.ziemniaki,buraki,marchew celowo pozwolono "urywać" się na te pola by "kradli"
    Jedyny warunek podzielić się ze strażnikami i byle "naczalstwo nie widziało"
    Kopanie złota i to samorodków/bo tylko się je "wykuwa"/.to chwycenie Pana Boga za nogi.Jakie możliwości kradzieży dorobienia sobie.poprawienia bytu.
    Istotnie chorzy, starzy, niedołężni itp mieli przechlapane.Przecież istniała w całych Sowietach zasada "Nie pracujesz nie jesz"
    Ja uważam iz juz czas, najwyższy czas, przestać opłakiwać a dla pokolenia, które jest, które przyjdzie pokazywać solidarność ludzi katorżników wszystkich nacji.Bo i byli tam ludzie dobrzy i pomocni którzy pomogli przetrwać.I to im się należy pamięć
    Bo inaczej będziemy znów obchodzić kolejne miesięcznice oparte o kłamliwe i wydumane wnioski "o zamachu" dlatego tez wszystko "naciągane i płaczliwe "tak mnie razi.Bo jest to "polityka historyczna"złożona z prawd półprawd niedopowiedzeń i przeinaczeń.
    I nikogo nie zamierzałem ani zamierzam obrazić
    AT dziękuje za zdanie "Ojciec powołany do Polskiego Wojska"
    Bo teraz wmawia sie nam iż do Wojska Polskiego w Rosji stawiali się sami ochotnicy i dzieli.
    Ci co poszli "do Andersa" to cacy a ci co "do Berlinga" to be.
    I wytłumacz idiotom ,iz w "ten czas bez papierka powołania" nikt z miejscowości w której przebywał nie mógł się ruszyć Bo.
    I to ten "papierek" decydował iz jeden dostał go wcześniej wiec musiał iść "do Andersa" a opóźnieni "do Berlinga"

    OdpowiedzUsuń
  15. A Jesli Juz t6o wspomnijcie tez losy Gen Jaruzelskiego Tez katorżnika i tez on swego Ojca tam stracił.Kto dziś to pamięta i przypomina.
    Kto się użala?
    A przecież jesteśmy i prawi i sprawiedliwi a żądzą nami tez sami "prawi i sprawiedliwi"Nieprawdaż?

    OdpowiedzUsuń
  16. AT
    "kartoflane pole rosyjskiej artieli - zrzeszenia rolnego.
    Kolektywnie wykopywali ziemniaki dla swojej stołówki.
    Dla przedszkola. Kopali niechlujnie. Zostawiali znaczną
    część w ziemi".
    Niechlujnie, bo niechlujni?
    Nie, kochany, to było celoowe i przemyślane.
    Pozostawiony ziemniak był niczyj a wykopany po pierwszych przymrozkach zawierał w sobie skrobie w postaci mączki z której i chleb się wypiekło i placki.I niczym to nie groziło, takie wykopywanie.Bo pola zimą nikt nie pilnował.Bo one zostały pominięte celowo dla całego kołchozu Na cięższe czasy ...zimy
    I nie dziw się ze"Ktoś doniósł na Panią Wakar."
    Bo ona "okradała miejscowych"i chciała mieć "na zapas"i do tego dla siebie
    A miejscowi by przeżyć,podkradali z kołchozowych pol tyle ile w danym dniu było im potrzebne, do życia.Dzień w dzień.A tamto było ich zimowym zapasem.Bo bez tego ech.
    A skąd to wiem? Z opowiadania.
    Z opowiadania zesłańca, który tez pracował przy wykopie ziemniaków i jak to u nas zbierali starannie wszystkie.I za to został zrugany przez brygadzistę."Ot durak" zakopuj coś uzbierał bo co MY będziemy jedli zimą?
    To stad powiedzenie "przywykniesz /do sposobu i umiejętności radzenia sobie miejscowych/ przeżyjesz.nie przywykniesz umrzesz"
    Niestety nasi niekiedy nie potrafili przywyknąć i ginęli Ci co pozostali przeżyli "przywykli" i przystosowali się
    Ot taka "selekcja naturalna".Jak w przyrodzie Gorzkie to, ale prawdziwe

    OdpowiedzUsuń
  17. A ja zatrzymam się i pomilczę zatrzymam się pi popatrzę jak stają pociągi pełne ludzi w mroźny dzień niosąc syberyjskie przeznaczenie...
    Jak przelewa się przez zamieć czas historii, ból zesłanego życia... Czasem brak słów by ogarnąć tę niedole... i Ja zawsze pochyle głowę nad bohaterami czasów...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Damianie !
      Wracanie pamięcią do wydarzeń syberyjskiej
      gehenny to rozdzierający niemy krzyk duszy.
      słyszalny dla wrażliwych.
      Niewiarygodne, ale to się zdarzyło.
      Niewiarygodne, ale za jakie grzechy
      los wzwalił na plecy bliskim naszemu
      sercu postaciom krzyż pokutny ?
      Nie udżwignęli. Padli na syberyjskich bezdrożach.
      Pamięć o nich.

      EPITAFIUM
      MĘCZENNIKOM SYBIRU

      NADEJDZIE SĄDNY DZIEŃ.
      OPRAWCY STANĄ PRZED BOGIEM
      ŚWIADOMI WYRZĄDZONYCH KRZYWD.
      USŁYSZĄ OSĄD OFIAR,
      KRZYK ICH MĘKI.
      ZAKATOWANI NA SYBERII OPUSZCZA SWE
      GROBY.
      DZIECI. KOBIEYY. MĘŻCZYZNI. STARCY.
      SPOJRZĄ W OCZY MORDERCÓW.
      WSTANĄ ANIOŁOWIE.
      ICH SZATY POKRYTE KIREM.
      WEJDĄ W KONDUKT ŻAŁOBNY.
      ZLICZĄ ZMARŁYCH.
      WIELKI BOŻE…!
      ZAWOŁAJĄ :
      LICZYMY ! WCIĄŻ LICZYMY !!
      A NIE WIDAĆ KOŃCA MARSZU GOLGOTY ?!
      NIE LICZCIE,
      ODRZEKNIE BÓG.
      UMIERAŁEM Z KAŻDYM Z NICH.
      ZNAM WSZYSTKICH.

      A. T

      Usuń
    2. Pan A.T. - Damian
      rozmowa Poety do Poetą ...

      Usuń
    3. WIERSZ PANA DAMIANA

      Zatrzymam się,
      Popatrzę,
      Jak stają pociągi,
      Pełne ludzi w mroźny dzień.
      Niosąc syberyjskie
      przeznaczenie.
      Jak przelewa się
      przez zamieć
      Czas historii,
      Ból zesłanego życia.
      Czasem brak słów,
      By ogarnąć tę niedolę.
      I ja zawsze pochyle głowę
      Nad bohaterami czasów.

      Usuń
    4. a to fragment wiersza Damiana,
      ten fragment bardzo lubię :
      *
      Nie patrz oczami świata
      lecz idź tam gdzie wiedzie serce,
      a dotrzesz tam gdzie
      wypełnisz się miłością
      *
      ...

      Usuń
    5. http://www.radiolatki.hekko.pl/

      we wtorki i czwartki, od 20 do 22 Damian prowadzi audycje w internetowych "radiolatkach" - warto posłuchać , jest piosenka, jest poezja

      Usuń
    6. EPITAFIUM FILOZOFICZNE
      PANA DAMIANA.

      W zaułku cmentarza
      pod siwą brzozą
      gorzką herbatę popija czas
      Wspomina wszystkich którzy tu leżą
      odpoczywają od życiowych ran...

      Żołnierzy co krew przelali
      na polach bitew i chwały
      Tych co zapisali swoją pamięć
      w encyklopediach narodu i miast
      sławnych ,uczonych, pisarzy ...

      Poglaszcze nagrobki, szare kamienie
      zwyczajnych obywateli bez znaczenia
      Tych co normalnie żyli i umarli
      patrząc dumnie w oczy sumienia

      Kolejna zima rok okrywa
      bielą cichego wybaczenia
      bo każdy ma swój czas
      na życie, na żniwa
      i gest nawrócenia...

      Każdy ma czas by się zatrzymać
      by nie gnać na oślep przed siebie
      Bo ma życie by być człowiekiem
      Patrzeć dobrymi duszy oczyma
      dzielić się sobą jak chleba okruchem
      być sobą , wolnym jak ptaki na niebie

      A kiedy czas zatrzyma serca bicie
      staje się chwila dla wszystkich ukryta
      by stać się aniołem
      co wyrwał się z ramion życia....

      PRZEMAWIA TALENTEM I MĄDROŚCIĄ.
      A.T

      Usuń
    7. PANIE DAMIANIE!
      Zafascynowany Pańskim Epitafium Filozoficznym
      uszło mojej pamięci zapytanie Go o zgodę
      na przedruk na stronę Pani Anny.
      A więc czynię to teraz z przeprosinami.
      Czy Epitafium Filozoficzne może pozostać,
      tutaj czy też poproszę Panią Annę o
      usunięcie Pańskiego wiersza ?

      A. T

      Usuń
    8. Oczywiście zgoda jest . Jeśli moje wiersze otwierają czyjesc serce nie mogę bronić posiadania klucza... Zresztą zawsze mi miło kiedy moje wiersze tu goszczą

      Usuń
    9. Ten wiersz
      jak znaleziony pieniążek,
      przeistoczony w talisman.

      A. T

      Usuń
    10. KLUCZ I TALIZMAN ...
      od siebie dodam uśmiech

      Usuń
  18. A Pani czuwa Pani ANNO!

    PANI WIERSZ UKOJENIEM. A. T

    Jak mam opisać tamten świat ?
    ulice, które są, a ich nie ma i okna
    których światło jest tylko wspomnieniem.
    poważnego żyda z poważnymi pejsami
    wesoły kapelusik grzecznej dziewczynki
    i buciki, co odliczają kroki do szczęścia.

    Jak mam opisać tamto szczęście ?
    małą zazulkę, co na duże zazule
    przyfrunęła zdziwiona ich pięknem,
    zachód słońca na woroniakach
    sady wiśniowe, jak panny niewinne
    i jary, co wojny zapomnieć nie mogą.

    Jak mam opisać tamten dom ?
    dziewczynkę ze śmieszną kokardą
    lalkę z warkoczem i konia z siodłem
    co zbyt duże dla małej dziewczynki.

    Jak mam opisać tamtą radość ?
    smak ciastek, najlepszych, od maćkówki
    zapach książek u zuckerkandla.
    zegarek z cyferblatem i śmieszne binokle
    pannę, co spiekła raka, westchnienie ułana
    i zakochane drzewa na kempie

    Jak mam opisać tamten czas ?
    niebo, co na przekór losowi błękitne
    srebrne cygara, pachnące fosforem.
    kromkę chleba z cebulą i płonące getto
    i królika rafała, co oczy miał czerwone
    i poszedł pod nóż w czasie głodu.

    Jak mam opisać tamten ból ?
    pospieszne rozliczenie z młodością
    kilka sprzętów, listy, kilka pamiątek.
    śpiew kanarka, co oszukał wojnę
    szum deszczu, miarowy stukot kół
    i mgłę, co rozstaniem na serce opada.

    Jak mam opisać tamten Złoczów …

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. NIE UDAŁO MI SIĘ JESZCZE OPISAĆ ...
      ale ciągle piszę

      Usuń
  19. MADONNA BRZEŻAŃSKA.
    Madonnę Brzeżańską spotkałem na zesłaniu syberyjskim.
    Nie wróciła. Zatraciła się w tajdze.

    Jan Kogut zmarł z głodu. Deportowany na Sybir.
    Miał majątek w Zamostach, tuż przy grobli w Brzeżanach.
    Wywieziony wraz z żoną, Młodą kobietą z dzieckiem urodzonym
    w drodze na Sybir.
    Bezbronny wobec przemocy.
    Oprawcy wpadli do domu o świcie. Kazali się zbierać.
    Był przerażony. Ubrał żonę. Siebie. Nie wiedział jakie rzeczy brać ze sobą.
    Zawinął do koca figurkę Świętej Panienki.
    Gipsowa. Półmetrowa. Rozmalowana. Złożone do modlitwy ręce.
    Takie figurki widujemy w kościołach i na odpustach. Podobna
    Madonna w kapliczce obok kościoła farnego w Brzeżanach.
    Jechali z nami w jednym wagonie. Dzielili ten sam los. Przemarzł. Kaszlał.
    Wygnańcy współczuli. Dali jakieś ciepłe rzeczy do okrycia, Ubrania się.
    Dzielili się żywnością. Miał Świętą Panienkę. Jedyny znak
    chrześcijańskiego kultu. Szanowali. Miał odwagę przemycić
    Matkę Boską.
    Oprawcy zabraniali brać krzyżyki. Biblie. Śpiewniki. Posiadaczy tych rzeczy
    wyprowadzali z wagonu. Nie wracali.
    W Janczer Pan Kogut nie stawił się do wyrębu lasu.
    Miał sześćdziesiąt pięć lat. Stary. Chory. Oprawcy uznali, że symuluje.
    Nie dostał żywnościowych racji. Jego Żona też bez przydziału żywności.
    „Kto nie rabotajet tot nie jest”. Hasło bolszewików.
    Oprawcy litościwi. Przyznali prowiant dziecku. Kubek zupy z dietskiego sada.
    Pół litra dziennie. Każdego ranka Kogutowa przybiegała do przedszkola
    z garnuszkiem. Kucharka nalewała pół litra zupy. Gorącej. Pachnącej.
    Kogutowa zwierzęco głodna. Biegła do domu. Upijała łyczek.
    Póżniej drugi. Póżniej trzeci. Resztę zostawiała dziecku.
    Skazańcy widzieli. Współczuli. Wszyscy byli głodni, ale nie tak.
    Litowali się. Znosili do ich domu mizerne kawałeczki chleba.
    Trochę kaszy jaglanej. Kogutowa rozpaczała.
    Zima. Siarczysty mróz. W okolicznej tajdze drzewa pękają od mrozu.
    Przyszedł do naszego mieszkania. Przyniósł w zawiniątku Madonnę.
    Postawił na stole. Odwinął okrycie.
    Bolejąca Madonna na stole. zatopiona w modlitwie.
    Mama postawiła przed starym, schorowanym człowiekiem
    miskę z kaszą jaglaną. Porcja na pięć osób. Nasz dzienny przydział.
    Miska stała przed Panem Kogutem. Był głodny. Bardzo głodny.
    Wziął łyżkę wyciosaną z drzewa i podzielił kaszę na sześć części.
    Swoją mizerną działkę zjadł. Odsunął miskę. Na nic namowy,
    ażeby zjadł całą kaszę. Dostał kawałeczek chleba i herbatę.
    Bez cukru. Nawar z liści jagodowych. Nie znaliśmy cukru.
    Chleb zjadł. Herbatę wypił. Ogrzał się. Odpoczywał.
    Burżujka rozpalona do czerwoności. Pan Kogut rozgrzewał nogi,
    Wyciągnięte tuż przy piecyku, Owinięte szmatami.
    Kawałki gumy zamiast butów. z opony samochodowej.
    Przewiązane sznurkami.
    C.D. NIŻEJ
    A. T

    OdpowiedzUsuń
  20. Ojciec wyciągnął spod pryczy swoje buty. Proszę ubrać rzekł.
    Miał zapasowe. Łapcie. Pan Kogut rozgrzewał nogi.
    Milczał. Myślami w Brzeżanach. Synowie. Córki. Żona. Rodzinny dom.
    Łany pszenicy. Staw. Słońce. Szczebiot i rozmowy jaskółek.
    Mama rozwiązała sznurki. Zdjęła gumowe korytka. szmaty.
    Owinęła stopy onucami. Naciągnęła buty. Pan Kogut milczał.
    Rozgrzewał nogi. Na odchodnym powiedział :
    „Za waszą łaskę chcę wam podarować Madonnę”.
    Milczenie. Na stole Madonna zatopiona w modlitwie.
    Przed nami chory, głodny człowiek. W Jego domu głodne małe dziecko.
    Zrozpaczona Żona. Bez nadziei. Bez ratunku.
    Na stole kawałek chleba z naszego dziennego przydziału.
    Też jesteśmy głodni, ale mniej.
    Mama zawinęła madonnę wraz z kawałkiem chleba.
    Włożyła w ręce Pana Koguta.
    Powiedziała: Prosimy przychodzić do nas zawsze. Codziennie.
    Będziemy czekali. Zanosiła do ich domu trochę chleba. trochę kaszy.
    Pan Kogut umierał z głodu.
    Madonna na stoliku obok. Zatopiona w modlitwie. Ręce zwarte w bólu.
    Wygnańcy obok. nieprzytomny. Głowa na poduszce.
    Ktoś litościwy podarował.
    Ręce na kocu.
    Czegoś szukają.
    zatrzymały się.
    Odnalazły chleb,
    Tego chleba tu nie ma.
    Wkłada do ust.
    Przeżuwa chleb.
    Tego chleba tu nie ma.
    Zacicha.
    Ręce opadają.
    Odszedł.
    Madonna obok. Zatopiona w modlitwie.
    Mama zamknęła oczy męczennika.
    Kobiety umyły zesłańca. Złożyły do trumny.
    ich twarze ?!
    Staruszki. Wycieńczone głodem. Pracą ponad siły. W łachmanach.
    W porywie serca przyniosły resztki odzieży. Ktoś koszulę. Ktoś spodnie.
    Ktoś inną część bielizny. Przechodzone. Załatane. Czyste. Ostatni dar.
    Ubrały. Stałem obok Mamy. Dziecku osiem lat. Świadek męczeństwa.
    Kurza ślepota. Szkorbut. Ręce. Nogi w strupach.
    To komary. Meszki. Żywcem zżerają do póżnej jesieni. Zim wytchnieniem.
    Dziecko głodne. W łachmanach. Przeżyje. Wróci. Opowie.
    Trumna z sosnowych surowych desek. Pachną żywicą.
    W rękach krzyżyk wyciosany z brzozowej gałęzi. Rozświetlony bielą.
    Zaciśnięte palce.
    Spoczął na prawosławnym cmentarzu. Na skłonie góry. W tajdze.
    Madonna Brzeżańska nie wróciła z zesłania.

    A. T

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Została z nimi,
      bo jakże inaczej ?!

      Ktoś sukienkę zgrzebną zacerował
      ktoś płaszcz utkał z tęsknoty
      ktoś perły wplótł - okruszki chleba
      ktoś nad głową koronę zawiesił
      z łez dwunastu

      Została z nimi
      bo jakże inaczej …

      Usuń
  21. TO SIĘ ZDARZYŁO PANI ANNO
    10 LUTEGO 1940 ROKU

    Oprawcy przyszli nocą.
    Bagnety na sztorc.
    Przy bramie psy.
    Luks. Kardasz. Azor.
    Nie wpuszczą. Nie cofną się.
    Ujadają. Skowyczą. Szczekają.
    Szczerzą kły. Z nimi noc.
    Bitewna wrzawa.
    Strzały rozpruły ogniem
    Ciemną noc.
    I cisza
    Luks ! Mój luks !
    Krzyk rozpaczy dziecka
    przebił serce nocy.
    Umarła ciemna noc,
    Krwawiąc świtem.
    Brama.
    Ostatnia reduta padła.
    Bronili psy.
    Eden spłonął.
    Droga na Sybir przed nami.

    A.T

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dla Luxa od mojego Wiarusa:

      *
      Moje psie serce jest tak wielkie,
      jak wielki jest twój ludzki świat .

      Oddam ci moje psie serce
      za jeden uśmiech, za ciepło dłoni,
      za okruszyny z pańskiego stołu
      ja - twój cień, twój wierny pies.

      I pójdę, gdzie ty pójdziesz,
      i wrócę, kiedy zechcesz wrócić,
      mój cień pobiegnie za tobą
      nawet, gdy mnie już nie zechcesz

      A jeśli twój cień odejdzie za kres
      to ja, najwierniejszy z wiernych,
      wezmę psie serce i pójdę hen, hen,
      aż do krainy wiecznych łowów

      ja, cień - twój wierny pies
      ja, pies - twój wierny cień
      *

      Usuń
  22. POSŁOWIE.

    WIERSZ PANA DAMIANA HOŁDEM
    WYGNAŃCOM SYBIRU.

    Zatrzymam się,
    Popatrzę,
    Jak stają pociągi,
    Pełne ludzi w mroźny dzień.
    Niosąc syberyjskie
    przeznaczenie.
    Jak przelewa się
    przez zamieć
    Czas historii,
    Ból zesłanego życia.
    Czasem brak słów,
    By ogarnąć tę niedolę.
    I ja zawsze pochyle głowę
    Nad bohaterami czasów.

    SŁOWA WZRUSZENIA NIEDOLĄ ZESŁAŃCÓW
    ZASADNE.
    WRAŻLIWI NIE ZAPOMINAJĄ.
    PRZEŚMIEWNYM BÓG ODEBRAŁ SUMIENIE.

    DZIĘKUJĘ PANI ANNO ZA PORYW SERCA.

    PAN PROFESOR TOMASZ WSKRZESIŁ PAMIĘĆ O PANI
    BEACIE OBERTYŃSKIEJ,
    NAPISAŁ: "... ale przede wszystkim Beata Obertyńska i jej "W domu niewoli " oraz "Powrót z domu niewoli") najbardziej utkwiła mi w pamięci.".
    FRAGMENTY W INTERNECIE.
    TAM TEŻ JEJ WIERSZE O ZIEMI PRZEKLĘTEJ.
    WRAŻLIWYM SYBERYJSKĄ BIBLIĄ.
    OPOWIEŚCI NIE DO PODUSZKI.
    WDZIĘCZNOŚĆ BEZMIERNA WRAŻLIWYM
    ZA SŁOWA WZRUSZEŃ.

    A. T

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. „Suplikacje” Beaty Obertyńskiej:

      Od głodu,
      od pochodów,
      od deszczu,
      od wszy,
      od powietrza na wichrze
      w skos prutego twarzą,
      od ognia – kiedy nocą odejść
      ci go karzą,
      od tajgi, co do kolan moczarem
      namaka,
      od urwanej podeszwy,
      od skradzionego chlebaka
      wybaw nas, Panie!

      Od tundry twarzą w niebo leżącej
      na wznak,
      od zmory białych nocy,
      od komarzych młak,
      od nagłych a niespodzianych
      wymarszów ponocnych,
      od świtów ołowianych
      i zmroków popielnych
      Święty Boże,
      Święty Mocny,
      Święty a Nieśmiertelny,
      Wybaw nas, Panie!
      ...

      Usuń
    2. i jeszcze jeden fragment:

      Tajga… Wilgocią obrzękły mech
      I krzaki uklękłe w moczarze…
      Nie wiem, za jaką winę i grzech
      Bóg im tu rosnąć każe…

      Nie wiem, pod wagą jakich win
      ci ludzie zmięci i szarzy
      znad smugi świeżo kładzionych szyn
      nie wznoszą ziemistych twarzy…

      Tuż obok, wbity w mokry chaszcz,
      ogieniek rudo pełga…
      …Gdzieniegdzie jeszcze wojskowy płaszcz
      i czapka. Już bez orzełka.
      (...)

      Usuń
  23. Panie A.T..Chciałbym tylko zwrócić taką króciutką uwagę..Straszne były wspomnienia z Sybiru,to nie ulega wątpliwości.. Ale tak ogólnie..Wie Pan,czytałem wiele na temat Sybiraków,jak również na temat więżniów obozów KC konctroljentlager np Auschwitz Oświęcim.Jaka różnica? Otóż Rosjanie traktowali Polaków w miarę jako tako,nawet nieraz z szacunkiem,natomiast dla Niemców Polak więzień to był *szajc dreck" czyli worek gówna..Tak sobie myślę..Gdyby SS-mani byli na Syberii.to NIKT by stamtąd nie wrócił..

    OdpowiedzUsuń
  24. To wyżej to ja,m_16 Waszek,a hoj,Malinko kochana!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A hoj Panie Waszku !
      Brakowało Pana.
      Pańskiej serdeczności.

      a. t

      Usuń
    2. Waszku - A hoj
      a czytałeś u Danuśki wierszyki,
      które o Tobie napisałyśmy ?

      Usuń
    3. Nie..ale już zawijam kiecę i lecę!!!

      Usuń
  25. Zajrzałam na bloga pana AT, mnóstwo wzruszających postów. Tu u ciebie Malino dziś też bardzo nostalgicznie. Wspomnienia to żywe świadectwo naszych przeżyć. Czasem lepiej by było, żeby gdzieś uleciały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli iskra Boża w opisie przeżyć,
      Płomieniem Pani odzew Pani Iwono !.

      a.t

      Usuń
    2. cieszę się Iwonko, że tam zajrzałaś ...
      to szczególne dla mnie miejsce

      Usuń
  26. Odpowiem tu. SPOKO to znany awanturnik blogowy, czasami wpada do mnie aby wyrazić swoje niezadowolenie z treści przekazywanych w moich notkach. ;) Dopóki nie używa inwektyw cierpliwie odpowiadam na jego komentarze. Na szczęście jego wizyty są rzadkie :)

    Odnośnie treści Twojej notki. Ostatnio miałem okazję oglądać, bodajże na HBO, wzruszający film o człowieku, który uciekł z łagru i przemierzył niemal całą Syberię na dzikim koniu. Mróz dawało się odczuć nawet przez ekran telewizora. Jeśli nie przekręcam film miał tytuł „Szaman”

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asmodeuszu - bardzo wojowniczy ten SPOKO, wyzywał mnie od kapusiów i donosicieli, ciskał się, że pewnie skasuję te jego komentarze ... biedny człowiek, skasowałam tylko obelgi rzucone na Wałęsę, a reszta, co mi tam ... w końcu przyszedł i sam pokasował, widać zawstydził się własnych słów ... ot bohater i damski bokser

      Usuń
  27. Myśli przekazywane na Pańskim blogu
    Panie Asmodeuszu,
    to sygnały z przestrzeni kosmicznej,
    z tamtej rozwiniętej cywilizacji.
    pełne niepokoju o nasze losy.
    Sygnały skierowane do wrażliwych i myślących.
    Pełne serdeczności i dobrej woli,
    z nadzieją na dobre i mądre słowa odzewu.
    A w życiu, jak to w życiu.
    Nie wiadomo dlaczego i po co zgrzyt w odbiorze.
    Zwichnięte geny. Bez ratunku.
    I nie dziwota,
    że czcigodny Wyspiański RYKNĄŁ:
    "..MIAŁEŚ CHAMIE..."

    a.t

    OdpowiedzUsuń
  28. Przepraszam,Malinko,ale jeszcze muszę wrzucić do kosza,bo akurat mam to na sercu..Pytanie..dlaczego jest tak wielu ludzi,którzy nie śpią,nie żyją normalnie,ale kombinują,jak temu drugiemu człowiekowi przepierdolić życie..No jaaak?m-16Waszek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie wiem Waszku dlaczego ... nie wiem ..
      ale wiem, że gdzieś tam każde zło równoważy się dobrem
      a nawet, że tego dobra jest dużo, dużo więcej ...

      Usuń
  29. Pewnie już czas Pani Anno!
    Ognisko wspomnień wypalone.
    Pamięć spełniona.
    Wrażliwi znak pokoju przekazali.
    Wspomnienia dziecka O syberyjskim zesłaniu,
    chronionego tam przez Mamę, Ojca, Siostrę, Brata,
    to tylko relacja dziecka.
    Dziecko przeświadczone o swej nieśmiertelności,
    dotknięte nagle przemocą i śmiercią bliskich,
    nie jest w stanie przekazać grozy
    unicestwienia. Swego też.
    Przekaz dziecka o tamtych czasach nie pełny
    Groza stonowana ufnością w dobroć świata.
    Jeśli wrażliwi pragną poznać druzgocącą prawdę
    o syberyjskiej gehennie to wiersze i proza
    Pani Beaty Obertyńskiej. Prawda krwią pisana.
    Panią Obertyńską odkrył dla mnie
    Pan Profesor Tomasz.
    I nic w tym dziwnego. Pedagog z plejady
    tych Pedagogów, których znamy, którzy
    sposobili nas do startu w życie.

    A. T

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OGNISKO TLIĆ SIĘ TUTAJ BĘDZIE
      I WCIĄŻ WRACAĆ BĘDZIEMY DO WSPOMNIEŃ ...

      JA TYLKO MOGĘ BARDZO SERDECZNIE PODZIĘKOWAĆ, ŻE TO OGNISKO ZAPŁONĘŁO WŁAŚNIE TUTAJ, W MOIM DOMU... GRZALIŚMY PRZY NIM SERCA I PAMIĘĆ ... I MYŚLĘ KAŻDY ISKIERKĘ WYNOSIŁ DLA SIEBIE i iskierkę siebie zostawiał...
      To było wyjątkowe spotkanie przy ognisku. "wokół Tajga błękitna, Tajga piękna jak sen" z tą melodią otwierałam ten wpis, brzmiały mi w uszach słowa tęsknej piosenki, piosenki o wyruszaniu w drogę. Poznaliśmy syberyjską drogę dziecka ...
      drogę, która się tam nie skończyła, bo miała wpływ na całe życie. My tylko jesteśmy słuchaczami, my tylko możemy się "zaczytać"...

      Usuń
    2. dorzucę drzazgę do ogniska , niech skry polecą w górę - cieszmy się, piękne spotkanie ...

      Usuń
    3. Nie wiem, Panie A.T. dlaczego zwróciłem sie do Pana "Panie Adamie", może dlatego, że jest Pan przeciwieństwem często tu pokazującego sie inżyniera o tych samych inicjałach, z którym spierałem sie. Bedę jednak posługiwał sie Pańskimi inicjałami. Poruszony tak wielkim sentymentem do Brzeżan (czemu sie nie dziwię), skorzystałem z internetowych możliwości i przeniosłem sie tam. Jak widzę, to kresowe miasteczko ma rzeszę swoich miłośników, do których z checia dołączam. Pozdrawiam, Tomasz

      Usuń
    4. A to przecież nie ma aż tak wielkiego
      znaczenia. Osobiście w moim sercu zabłąkana
      nostalgia.
      Żal, że adwersarze, nie ukrywam,
      z iskrą jednak talentu,
      za spalonymi przez siebie mostami.

      A BRZEŻANY ?

      Panie Profesorze!
      Przecież należy Pan do plejady
      Profesorów Brzeżańskiego Gimnazjum,
      prawda w innym czasie, ale z takim
      samym gorejącym, patriotycznym sercem.
      Niewiarygodne, jak wysoki był poziom
      intelektualny tamtejszego Gimnazjum.
      Religijna tolerancja i talent uczni,
      a ich poetyckie utwory równe znamienitym.
      Czas zaciera ślady szczytnych uniesień
      rozpłomienianych tamtejszymi Profesorami
      i wielka radość, że w szeregu z Nimi
      kroczy Pan, Panie Profesorze.
      Radość bezmierna i honor,
      że pragnie Pan wpleść się
      w pamięć o Brzeżanach.

      PAMIĘĆ O BRZEŻANACH.

      Chciałbym się wpleść w szmer fal
      Brzeżańskiego stawu, Wieczorny rechot żab.
      Chciałbym się wpleść w zaprawę murów
      Brzeżańskiego zamku.
      Poczuć ciężar historii na ramionach.
      Chciałbym się wpleść w miłość mego psa przybłędy.
      Witał każdego ranka zmartwiony,
      dlaczego tak długo śpię ?
      Chciałbym się wpleść w warkocze babiego lata.
      polecieć z biegiem Złotej Lipy aż do Dniestru.
      Zachłystność się zapachem łąk. Swoim istnieniem.
      Chciałbym się wpleść w modlitwę mojej Mamy,
      w farnym kościele w Brzeżanach. Polecieć do nieba.
      Zapytać sędziwego Boga jak się czuje ?
      Chciałbym się wpleść w wiersze Brzeżańskich poetów.
      Opowiadać ptakom ich tęsknoty.
      Chciałbym się wpleść w mury gimnazjum w Brzeżanach.
      Powiedzieć Profesorom, że będę za nimi tęsknił,
      Chociaż ich nie znałem.
      Chciałbym się wpleść w krzak gorejący.
      W gorejącą pamięć o Brzeżanach.

      A. T

      Usuń
    5. Aby kielkujące słowa przeistoczyły się
      w jażń - Panie Profesorze!
      Będzie czas na opowieść o odbudowie
      Fary Brzeżańskiej. O Gimnazjum.
      O utraconym dziedzictwie.
      Domyślam się wdzięcznego słuchacza.

      A. T

      Usuń
    6. Z przyjemnością :-)))

      Usuń
    7. a ja z przyjemnością czytam ....

      Usuń
  30. Moja Mamcia zawsze mi powtarza - Haniu,nie masz szczęścia do różnych rzeczy ale masz wyjątkowe szczęście do ludzi ...

    OdpowiedzUsuń
  31. To prawda Pani Anno!
    Na Pani stronie,
    nieśmiały dotyk dłoni wrażliwych postaci,
    zwiera się w uścisk przyjażni.

    A. T

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i to jest najpiękniejsza, najjaśniejsza strona wirtualnego świata

      Usuń
  32. Malinko,Twoja Mamusia ma absolutną rację!!!

    OdpowiedzUsuń
  33. PANI ANNO !
    PROSZĘ RÓWNIEŻ PRZYJŚĆ W SUKURS.

    PANIE DAMIANIE!
    Zafascynowany Pańskim Epitafium Filozoficznym
    uszło mojej pamięci zapytanie Go o zgodę
    na przedruk na stronę Pani Anny.
    A więc czynię to teraz z przeprosinami.Czy Epitafium Filozoficzne może pozostać,
    tutaj czy też poproszę Panią Annę o
    usunięcie Pańskiego wiersza ?

    A. T

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. gdybym była Damianem bardzo bym się ucieszyła :)
      w związku z prośbą już zapytałam Damiana, jak tylko odczyta pocztę i odpowie zaraz tu dam znać.
      Pozdrawiam niedzielnie ...

      Usuń
    2. Oczywiście się ucieszyłem - ( już wyżej napisałem) pozdrawiam wszystkich (Haniu - dziękuję też Tobie za cytowanie fragmentu mego wiersza:) )

      Usuń
    3. Bo Damian też świetne wiersze pisze i jest poetą , choc bardzo, bardzo skromnym

      Usuń
    4. Damianie, wiesz jak bardzo lubię Twoją poezję ...
      wiersze jak ptaki przysiadają na moim parapecie, a ja karmię je radością i uśmiechem ... ile to już lat ...

      Usuń
    5. Tomku - pamiętasz, to już siedem, lat jak zostaliśmy grupą Przyjaciół ...
      Było nas więcej wtedy, ale Ty, Damian, Bożenka i ja dotrwaliśmy razem do dzisiaj

      Usuń
  34. Malinko,kocham Cię dziko,wściekle i absolutnie! Nie podpisuję się,ale Malinka wie,o kogo chodzi..

    OdpowiedzUsuń
  35. Malinko,przepraszam Cię..Ale i tak Ciebie kocham..Taki los mój,nieszczęsny..

    OdpowiedzUsuń
  36. Przepraszam Cię,Malinko..Ale są granice ludzkiej wytrzymałości..A i tak jesteś kochana!

    OdpowiedzUsuń