ODZEW - UZI
ooo - odzew niespodziewany i jakże miły !!! Ale zacznę od początku.
Pamiętacie mój dawny wpis *ZE SKRZYDEŁKAMI* ???
Był o jednej z najpiękniejszych kamienic świdnickiego Rynku, tej, na której to goło i wesoło mieszka sobie bożek Hermes, patron kupców i złodziei.
OPOWIEDZIAŁAM WTEDY TAKIE ZDARZENIE:
Był ciepły wiosenny poranek, słońce przecierało chmury a zdumieni mieszkańcy przecierali oczy, podnosili głowy do góry i zaczynali się śmiać - na kopule dumnie stał Hermes, ale już nie był goły, Hermes na pupie miał śliczne czerwone majtki, damskie desusy. Wszyscy zachodzili w głowę, skąd te niewymowne tam się wzięły ???! Po cichu się wydało, to weseli chłopcy, alpiniści, w nocy na kopułę poleźli i majtki założyli - hmm, jakim to cudem zrobili jest tajemnicą, bo przecież nie przez głowę! Dopiero władze problem miały - jak tu Hermesowi gatki zdjąć ?!! Wozem pożarowym i owszem, ale jaki obciach dla poważnych strażaków ! a do tego środek Rynku i dziesiątki gapiów ! Cóż - rady nie było, honor, honorem, a gatki ściągnąć trzeba było i już ! Jeszcze wiele lat od tego zdarzenia ludzie się znacząco uśmiechali pokazując na wesołego skrzydlatego patrona kupców i złodziei.
Wpis sobie wisiał spokojnie na blogu aż tu nagle, po dwóch latach, pojawił się pod wpisem komentarz. I to jaki !!! Odwiedził mnie szczególny Gość.
OTO, CO NAPISAŁ :
Gacie na Hermesie, jeden z moich ulubionych numerów, była ciepła majowa noc 1999 rok. Akcje planowałem około dwóch tygodni, rozpoznanie obiektu, zabezpieczenia, wydajność patroli itp. Na kopułę wchodziłem dwukrotnie gdyż pierwotnie uszyte gacie były za małe, drugim razem wszystko już poszło doskonale. Widok na Świdnicę nocą był przepiękny, wtedy jeszcze nie było ratuszowej wieży. Oprócz gaci zostawiłem Hermesowi taśmę i ekspres, służyły do szybkiej ewakuacji. Cała akcja trwało około 12 minut, gacie na Hermesie w blasku reflektorów wyglądały świetnie. Przyszedłem jeszcze rano popatrzyć na swoje dzieło, wmieszałem się w tłum i delektowałem się akcja strażaków. A wszystko to na pożegnanie dzieciństwa, następnego dnia wyjechałem z miasta
Pozdrawiam UZI
*
.
Wystrój barokowy, wnętrza wcześniejsze, renesansowe, piwnice gotyckie. Przed renowacją elewacja była szaro-bura, obgryziona i wcale nie rzucała się w oczy. Po renowacji dostała pierwotną, barokową koszulkę, w ostrej barokowej czerwieni, z kontrastowym białym detalem. Wystrój częściowo jest odrestaurowany in situ, a częściowo odtworzony. Trzeba było detale zdjąć bardzo delikatnie, bo rozsypywały się w ręku, a potem odtworzyć w zaprawie sztukatorskiej. Kamienne, uszakowe obramienia okienne były zaciapane farbami emulsyjnymi i zupełnie nie było widać, że kamień. Teraz popatrzcie - stary piaskowiec pięknie eksponuje się na mocno czerwonym tle i dodaje dostojeństwa całej elewacji.
*
Nie znam Uziego, ale sprawił mi swoim komentarzem ogromną radość !
A skoro już w tej Świdnicy jesteśmy, to popatrzmy okiem Skrzydlatego Chłopca na jej piękny Rynek, na przebogate mieszczańskie kamienice. Wybrałam dla Was dwie, ma się rozumieć, obydwie "moje".
A skoro już w tej Świdnicy jesteśmy, to popatrzmy okiem Skrzydlatego Chłopca na jej piękny Rynek, na przebogate mieszczańskie kamienice. Wybrałam dla Was dwie, ma się rozumieć, obydwie "moje".
CHŁOPEK I ZŁOTA KORONA
Chłopek oczywiście też złoty, jakże by inaczej.
Złotą jeszcze Świdnica ma gęś, koguta, złoty żaglowiec i bazyliszka, upss, bazyliszek już nie złoty. Opowiem o wszystkich, ale przy następnej okazji.
.
Rynek 7 i Rynek 8. Na te kamienice od wieków spogląda sobie Hermes. On z lotu ptaka, a ja to tak raczej z żabiej perspektywy, i żeby nie było - żaba trzeźwa, tylko z fantazją.
Rynek 7 i Rynek 8. Na te kamienice od wieków spogląda sobie Hermes. On z lotu ptaka, a ja to tak raczej z żabiej perspektywy, i żeby nie było - żaba trzeźwa, tylko z fantazją.
.
Chłopek, jak to chłopek, piękny jest, ale kamienny portal, nad którym stoi, to prawdziwe dzieło sztuki z czasów manieryzmu. Reliefy i płaskorzeźby wskazują na wyjątkowe dłuto Mistrza. Niestety, bezimiennego. Kamienica jest w większości renesansowa ale ma gotyckie, sklepione piwnice.
Oczywiście, tak jak większość świdnickich kamienic i ten dom ma swoją historię. Jak wieść gminna niesie miał w nim ponoć zamieszkiwać cesarski dowódca - Albrecht von Wallenstein. Był rok 1633, a Świdnica oblegana przez wojska cesarskie, pod dowództwem Wallensteina. Dnia 6 lipca, dla wsparcia obrońców miasta, przybyły pod Świdnicę posiłki, czyli armia szwedzko-sasko-brandenburska. Armia rozłożyła się obozem w pobliskich wioskach. Wallenstein nakazał usypanie szańców na wzgórzu Kuhberg (Krowia Góra, wzniesienie przy ulicy Bystrzyckiej). Do walki pomiędzy wrogimi armiami jednak nie doszło, przeciwnie, zawarto zawieszenie broni na cztery tygodnie. Podczas jego ratyfikacji, na Zielonym Polu, opodal Świdnicy, został śmiertelnie zraniony, strzałem z pistoletu, książę Ulrich, następca tronu duńskiego. Przewieziono go do Świdnicy, gdzie najbliższej nocy zmarł. W wyniku zawartego rozejmu Wallenstein zajął miasto. Nastał zły czas dla miasta. Głód i zaraza, przywleczona przez wojska cesarskie, spowodowały w mieście śmierć około siedemnastu tysięcy osób. Życie miasta płynęło jednak dalej. W 1739 roku w Domu Pod Złotym Chłopkiem otworzył księgarnię Jan Jakub Korn.
Chłopek, jak to chłopek, piękny jest, ale kamienny portal, nad którym stoi, to prawdziwe dzieło sztuki z czasów manieryzmu. Reliefy i płaskorzeźby wskazują na wyjątkowe dłuto Mistrza. Niestety, bezimiennego. Kamienica jest w większości renesansowa ale ma gotyckie, sklepione piwnice.
Oczywiście, tak jak większość świdnickich kamienic i ten dom ma swoją historię. Jak wieść gminna niesie miał w nim ponoć zamieszkiwać cesarski dowódca - Albrecht von Wallenstein. Był rok 1633, a Świdnica oblegana przez wojska cesarskie, pod dowództwem Wallensteina. Dnia 6 lipca, dla wsparcia obrońców miasta, przybyły pod Świdnicę posiłki, czyli armia szwedzko-sasko-brandenburska. Armia rozłożyła się obozem w pobliskich wioskach. Wallenstein nakazał usypanie szańców na wzgórzu Kuhberg (Krowia Góra, wzniesienie przy ulicy Bystrzyckiej). Do walki pomiędzy wrogimi armiami jednak nie doszło, przeciwnie, zawarto zawieszenie broni na cztery tygodnie. Podczas jego ratyfikacji, na Zielonym Polu, opodal Świdnicy, został śmiertelnie zraniony, strzałem z pistoletu, książę Ulrich, następca tronu duńskiego. Przewieziono go do Świdnicy, gdzie najbliższej nocy zmarł. W wyniku zawartego rozejmu Wallenstein zajął miasto. Nastał zły czas dla miasta. Głód i zaraza, przywleczona przez wojska cesarskie, spowodowały w mieście śmierć około siedemnastu tysięcy osób. Życie miasta płynęło jednak dalej. W 1739 roku w Domu Pod Złotym Chłopkiem otworzył księgarnię Jan Jakub Korn.
**Drzwi te mają być
otwarte dla przyjaciela a zamknięte dla wroga**
głosi
łacińska inskrypcja nad wejściem.
Właściwie jak się dobrze przypatrzeć to nie jest taki zwykły sobie chłopek, to
bogaty mieszczanin, tak bogaty, że kamienicą w samym środku Rynku mógł
się pochwalić. I to jeszcze z szeroką, pięcioosiową fasadą.
Właściciel tej czerwonej kamienicy pochwalić się mógł jeszcze
bardziej ! !
I fasada okazała, i wystrój przepychem barokowym olśniewa.
I fasada okazała, i wystrój przepychem barokowym olśniewa.
.
Wystrój barokowy, wnętrza wcześniejsze, renesansowe, piwnice gotyckie. Przed renowacją elewacja była szaro-bura, obgryziona i wcale nie rzucała się w oczy. Po renowacji dostała pierwotną, barokową koszulkę, w ostrej barokowej czerwieni, z kontrastowym białym detalem. Wystrój częściowo jest odrestaurowany in situ, a częściowo odtworzony. Trzeba było detale zdjąć bardzo delikatnie, bo rozsypywały się w ręku, a potem odtworzyć w zaprawie sztukatorskiej. Kamienne, uszakowe obramienia okienne były zaciapane farbami emulsyjnymi i zupełnie nie było widać, że kamień. Teraz popatrzcie - stary piaskowiec pięknie eksponuje się na mocno czerwonym tle i dodaje dostojeństwa całej elewacji.
.
Długi czas kamienica ta pełniła funkcję paradnego hotelu dla
zamożnych kupców i obieżyświatów. Wcześniej, w pierwszej połowie osiemnastego wieku, miała tu siedzibę świdnicka poczta polowa.
Kamienice świdnickie to prawdziwe perełki i miód na serce projektanta. Straciłam rachubę, ile ich przeszło przez nasze ręce. Ciekawą przygodą i doświadczeniem, była dla nas kamienica dawnej Szkoły Muzycznej, czyli Rynek 4. Zaprojektowaliśmy w niej bank, pierwszy bank z prawdziwego zdarzenia w moim życiu. Ech - kiedy to było. Prawdziwą szkołą były dla mnie jednak piwnice. Świdnica, serce Księstwa Świdnicko-Jaworskiego, miasto bogate, słynące z produkcji przedniego piwa, rozwijało się bardzo prężnie. Mieszczanie byli bogaci i bogate domy stawiali, zaczynając od piwnic. Miasto spłonęło w wielkim pożarze, ale piwnice ocalały. Świdnickie średniowieczne piwnice to kopalnia historycznej wiedzy, nie ustępują w niczym słynnym piwnicom wrocławskim.
.
Udało się namówić inwestora na odtworzenie aż trzech akroterionów, wieńczących niegdyś attykę. Niestety, nie udało się namówić wykonawcy na przestrzeganie reżimów technologicznych. Farba zbyt szybko została położona na świeży tynk i w efekcie nasza piękna, elegancka, oliwkowa kamienica bankowa z czasem zdechła na szaro. Wykonawca przysięgał, że ponownie pomaluje, ale i tak wszyscy wiedzieli, że na bank, Bank jak już rozpocznie działalność, to do malowania wracał nie będzie.
Współczesna Świdnica, pod względem podejścia do historycznego dziedzictwa, na prawdę miała szczęście. Gdy tylko okres słusznie miniony odszedł w niebyt, Miasto ruszyło do porządkowania, a zaczęło na prawdę z głową, czyli od opracowania "Studium Historycznego Starego Miasta". Obszar w obrębie starych murów miejskich podzielony został na kwartały urbanistyczne. Każdy kwartał opracowany historycznie, architektonicznie i perspektywicznie. Braliśmy, jako biuro, udział w opracowaniu Studium. Potem trafiły nam się jeszcze projekty dwóch historycznych kwartałów. Pamiętam nawet, że prezentowaliśmy te prace w Sejmie. Jako wzór dla innych miast.
Tamte dokumentacje to było dla nas bardzo ciekawe doświadczenie. W ramach opracowania kwartału są na przykład badania archeologiczne. Poznałam wtedy co to artefakt i oglądałam rzymskie skorupy z okresu wędrówki ludów. Dowiedziałam się też, że dla archeologów szczególnie cennym wykopaliskiem są, uczciwszy uszy, wychodki, wiele rzeczy do takich wychodków zostało wyrzuconych i dzięki temu wieki przetrwało. Oprócz archeologicznych, robi się też badania historyczne, projekty architektoniczno-urbanistyczne, opracowanie terenu, z zaprojektowaniem obsługi komunikacyjnej, podziału na działki, oczywiście z odwołaniem do podziałów historycznych. I jeszcze żmudną część prawno-własnościową. Opowiadam o tym, bo przypadła nam wtedy w udziale współpraca z historykami, mieliśmy stworzyć z nimi zespół. Jeszcze na świeżo miałam w pamięci czasy uczelni. I ja, i mój wspólnik architekt, też, a tu nagle się okazało, że w zespole mamy same sławy, na czele z naszym profesorem, TYM profesorem ! Noooo - pomodliłam się chyba ze cztery razy przed pierwszy spotkaniem. Co innego w Katedrze Historii Sztuki, co innego w projektowym zespole, na "równych" prawach. Wtedy nauczyłam się chyba najwięcej. Profesor to pasjonat. Dzielił się z nami swoją wiedzą a my, nie ukrywam jak te gąbki, chłonęliśmy wszystko, co mówił, a jeszcze bardziej to, co pokazywał. Tak na prawdę dopiero wtedy dowiedzieliśmy się co to takiego ta chronologia, co historyczne rozwarstwienie murów, co badania stratygraficzne. Wiedza tajemna. Ganialiśmy we trójkę po tych piwnicach, a Profesor pokazywał, uczył rozpoznawania wieku muru po kształcie cegieł, po wiązaniach, po zaprawie. Palcami rozpoznawałam co zaprawa wapienna, uczyłam się jej koloru. I jeszcze wielu rzeczy się uczyłam ...
KONIEC, znowu się rozgadałam.
Na pamiątkę zostawię tu sobie dzisiejszy komentarz z FB
.
Dotyczył poprzedniej notki. Sprawił mi ogromną radość :-) ! Dziękuję ...
*
Kamienice świdnickie to prawdziwe perełki i miód na serce projektanta. Straciłam rachubę, ile ich przeszło przez nasze ręce. Ciekawą przygodą i doświadczeniem, była dla nas kamienica dawnej Szkoły Muzycznej, czyli Rynek 4. Zaprojektowaliśmy w niej bank, pierwszy bank z prawdziwego zdarzenia w moim życiu. Ech - kiedy to było. Prawdziwą szkołą były dla mnie jednak piwnice. Świdnica, serce Księstwa Świdnicko-Jaworskiego, miasto bogate, słynące z produkcji przedniego piwa, rozwijało się bardzo prężnie. Mieszczanie byli bogaci i bogate domy stawiali, zaczynając od piwnic. Miasto spłonęło w wielkim pożarze, ale piwnice ocalały. Świdnickie średniowieczne piwnice to kopalnia historycznej wiedzy, nie ustępują w niczym słynnym piwnicom wrocławskim.
.
Rzut kamieniem od Hermesa,
"nasze" kamienice - Rynek 3 i Rynek 4
.
Odtworzony kamienny akroterion.
Współczesna Świdnica, pod względem podejścia do historycznego dziedzictwa, na prawdę miała szczęście. Gdy tylko okres słusznie miniony odszedł w niebyt, Miasto ruszyło do porządkowania, a zaczęło na prawdę z głową, czyli od opracowania "Studium Historycznego Starego Miasta". Obszar w obrębie starych murów miejskich podzielony został na kwartały urbanistyczne. Każdy kwartał opracowany historycznie, architektonicznie i perspektywicznie. Braliśmy, jako biuro, udział w opracowaniu Studium. Potem trafiły nam się jeszcze projekty dwóch historycznych kwartałów. Pamiętam nawet, że prezentowaliśmy te prace w Sejmie. Jako wzór dla innych miast.
Tamte dokumentacje to było dla nas bardzo ciekawe doświadczenie. W ramach opracowania kwartału są na przykład badania archeologiczne. Poznałam wtedy co to artefakt i oglądałam rzymskie skorupy z okresu wędrówki ludów. Dowiedziałam się też, że dla archeologów szczególnie cennym wykopaliskiem są, uczciwszy uszy, wychodki, wiele rzeczy do takich wychodków zostało wyrzuconych i dzięki temu wieki przetrwało. Oprócz archeologicznych, robi się też badania historyczne, projekty architektoniczno-urbanistyczne, opracowanie terenu, z zaprojektowaniem obsługi komunikacyjnej, podziału na działki, oczywiście z odwołaniem do podziałów historycznych. I jeszcze żmudną część prawno-własnościową. Opowiadam o tym, bo przypadła nam wtedy w udziale współpraca z historykami, mieliśmy stworzyć z nimi zespół. Jeszcze na świeżo miałam w pamięci czasy uczelni. I ja, i mój wspólnik architekt, też, a tu nagle się okazało, że w zespole mamy same sławy, na czele z naszym profesorem, TYM profesorem ! Noooo - pomodliłam się chyba ze cztery razy przed pierwszy spotkaniem. Co innego w Katedrze Historii Sztuki, co innego w projektowym zespole, na "równych" prawach. Wtedy nauczyłam się chyba najwięcej. Profesor to pasjonat. Dzielił się z nami swoją wiedzą a my, nie ukrywam jak te gąbki, chłonęliśmy wszystko, co mówił, a jeszcze bardziej to, co pokazywał. Tak na prawdę dopiero wtedy dowiedzieliśmy się co to takiego ta chronologia, co historyczne rozwarstwienie murów, co badania stratygraficzne. Wiedza tajemna. Ganialiśmy we trójkę po tych piwnicach, a Profesor pokazywał, uczył rozpoznawania wieku muru po kształcie cegieł, po wiązaniach, po zaprawie. Palcami rozpoznawałam co zaprawa wapienna, uczyłam się jej koloru. I jeszcze wielu rzeczy się uczyłam ...
KONIEC, znowu się rozgadałam.
*
Na pamiątkę zostawię tu sobie dzisiejszy komentarz z FB
.
Dotyczył poprzedniej notki. Sprawił mi ogromną radość :-) ! Dziękuję ...
*
z przyjemnością polecam Malina M *
a ja poproszę więcej zdjęć tego ślicznego rynku, O!
OdpowiedzUsuńZ wielką chęcią :-) będą te wymienione : gś, statek, bazyliszek ale jeszcze inne też, pokażę też "swój" Pałac Hochbergów, czy blok śródrynkowy z Muzeum Dawnego Kupiectwa i z teatrem ... jeszcze mam tego na wiele wpisów ...
Usuńwiekowa już jestem Stokrotko :-)
Co za zbieg okoliczności ,mam sąsiadów ze Świdnicy ,mówili że mieszkają na rynku w kamienicy .Ale nie wiem w której, zapytam przy okazji o numer::))Piękny Rynek i zabawna historia z majtkami::)) Młodzi mają świetne pomysły.Powinno się, coś nieraz wydążyć na wesoło::))Ludzie będą mieli o czym mówić::))Popatrzyłam na kamienice i zaraz Toruń stanął mi przed oczami.Na Starówce każda kamieniczka jest inna,niesamowite piękno::)))Z tego co czytam ,to Świdnica ma ciekawą historię::))Pozdrawiam Aniu..
OdpowiedzUsuńNoooo Danuśka - to z czym ja do gościa !!!! Toruń to cacko. A wiesz, że w naszej konserwacji zabytków jest tak zwana "TORUŃSKA SZKOŁA" WSZYSCY HISTORYCY, Z KTÓRYMI PRACUJĘ WŁAŚNIE TAM KOŃCZYLI STUDIA. KOLEGA PROWADZI TAM NAWET ZAJĘCIA ZE STUDENTAMI. SUPER (caps)tylko kłopoty mam z telefonem, mury uczelni takie potężne, że zasięgu przeważnie nie ma :-)
UsuńPowiem Ci Aniu ,że mogłam chodzić uliczkami Torunia codziennie ,nigdy nie odczułam zmęczenia i przesytu::))Tęsknie za moim miastem::))Niedługo odwiedzę::))
Usuńwierzę, że tęsknisz ... człowiek jak kot , przywiązuje się do miejsc ... ja tęsknię za swoją starą ulicą, za drzewami, co na niej rosy, za wielkim klonem na podwórku ... czasem tam wracam ale to już inna ulica, inne podwórko
UsuńNo i pięknie Trochę wiedzy nam maluczkim przyda się, w epoce schamienia i brzydoty ,jest jak znalazł.
OdpowiedzUsuńA teraz coś, do Twojego ogródka
"Dowiedziałam się też, że dla archeologów szczególnie cennym wykopaliskiem są, uczciwszy uszy, wychodki, wiele rzeczy do takich wychodków zostało wyrzuconych i dzięki temu wieki przetrwało. "
Wyrzuconych ? A po co ?
Wszak nikt nie biegnie "tam" z czymś w reku aby.. coś wyrzucić.
To wszystko znalezione po wiekach,wpadło, zostało zgubione "panom co tam mieli, w kieszeniach" paniom, kolczyki grzebienie ,zapinki i guziki.ect
Byc może gdy przenoszono taka 'sławojkę"/od gen Sławoja nazwaną ale to było znacznie później/z powodu zapełnienia, dołu ,coś tam, coś tam przed przysypaniem go ziemią, dorzucono.
Pisze ze znawstwem tematu, jako "archeolog praktyczny" bo w wojsku w latrynie straciłem niezbędnik "nóż ,łyżka ,widelec" a do tego mój kolega pasjonat życia "prostego" ma chatę w górach, gdzie śpi się na siennikach wypchanych słoma ,/zawsze owsiana/ dom opalany "trociniakiem"/kto wie dziś jakie to ustrojstwo/światło zapewniają lampy naftowe,a biega "za potrzebą" do wygódki, na uboczu.Co przy minus 20 daje ekstremalne przyjemności.
I tam to, w noc sylwestrową, spędzaną w/w chałupie udał się jeden z kolegów, by po godzinie stwierdzić "nie mam komórki" zgubiłem, w śniegu.
Stara a znana metoda pszczół, mówi, "zadzwonić na nią"
No i jest dzwoni tylko ze "z wygódki"
I pytanie, leży na desce obok, czy.No cholera ,wpadła ,dzwoni i jeszcze świeci.
A ze leżała "na twardym" a kolega ja "nie przykrył" Pytanie wyciągasz czy zostawiasz dla potomnych.Droga podobno była, wiec wyciągnęliśmy.
Nawet nie była upaprana !
Sam tam tez nóż "posiałem", bo mi wypadł z kieszeni a kolega wiedząc, iz to dar jednego z "cichociemnych" gdy wiosna wybierał wygódkę/bo on to potem ekologicznie na grządki wywala/odnalazł,wyczyścił i zwrócił.
Taka to wg mnie historia artefaktów ze 'sraczy"
Pytanie czy współcześni nie wywalali niepotrzebnych a uszkodzonych przedmiotów do rozmyślnie wykopanych dołów.Przeznaczonych na te cele ?
Wiem ze do dołów z "wapnem gaszonym" wrzucano wszytko co zostało z kuchni kości,skorupki jaj czy padle zwierzęta.Podobno to poprawiało jakość,wapna
PS
Wyjątek bym zrobił do latryn wojskowych /np tych w Przemyślu/ gdzie oprócz oporządzenia i fajek, sprzączek i guzików, znajdowano setki butelek po trunkach.
Ale to zrozumiane Gdzie żołnierz ma spokój ?W latrynie! Gdzie żołnierz może spokojnie wypić, z dala od oczu"przełożonych ?" W latrynie!
A co zrobić z pusta butelką, by nie zostać "nakryty ?"
Wyrzucić "pod się"
I tak urodziła sie, poważna teoria, archeologów.
Wieśku - na sławojce to poległo pół mojej grupy ... wiesz , jak się na wykłady nie chodzi to potem ... szczęściem szłam na końcu, ktoś wcześniej już doszedł co to takiego, też bym bohatersko poległa :-)
Usuń- pan student nie wie ?
- pan student przyjdzie do poprawki, jak się dowie .
---------------
moja pierwsza delegacja w życiu była do wsi Wilków Wielki na pomiary "suchego" wychodka przy szkole podstawowej. rozrysowałam pięknie przybytek i podpisałam WC. Mój szef popatrzył na mnie zza okularów i zapytał
- a koleżanka wie co znaczy WC
- koleżanka zrobiła zdziwione oczęta i się zarumieniała a pan wytłumaczył: Water Closed , closed to koleżanka ma a gdzie water ??? tak to na tumanka wyszłam
------------
najdziwniejszą sławojkę spotkałam na Woroniakach, koło Złoczowa. Sławojka była bardzo czysta tylko miała jeden mankament, brakowało tylnej ściany ... jak ze śmiechem twierdzili gospodarze od tyłu każdy taki sam :-)
a z tą archeologiczną teorią to serio, zakładów oczyszczania przecież nie było, doły co jakiś czas się zasypywało, przedtem wyrzucano tam zbędne rzeczy, głównie potłuczone skorupy naczyń.
UsuńNie dziwi nic !
UsuńNa pewnej promocji wódki zwanej "Trisz Divinis" z polska "Trojanka Litewska" zachwalanej, przez pewnego brodatego młodziana, o wyglądzie intelektualisty,powiedziałem, znam, znam To nalewka zachwalana przez M Wańkowicza w książce "Ziele na kraterze" Usłyszałem ,a kto to ten Wańkowicz.Rece opadają
Dla Ciebie w zw z wystąpieniem Beci p,o Premiera podrzucam znów aktualne /przepraszam za brak związku z tematem "felietonu"/
Kazimierz Przerwa-Tetmajer: „Patryota” wiersz z 1898 roku.
Takie to dzisiejsze ...narodowe i patriotyczne
"W zdrowym ciele zdrowa dusza!
Hoc! Hoc! Hopsa! tylko śmiało!
Jeszcze Polska nie zginęła!
Co się stało, to się stało!
Jak Bóg da, to odbierzewa!
Hulaj dusza bez kontusza!
Huha! Vivat "patryota"!
Rozum, wiedza, talent, praca
U nas, bratku, nie popłaca!
Postęp i cywilizacja
W kąt, gdy wchodzi do gry nacya!
I "guanem" wnet dostanie
Kto nie z nami, mocium panie,
Bo jest jedna tylko cnota,
Byś był, wasze, "patryota"!
Możesz kpem być i cymbałem,
Możesz dureń być siarczysty,
Byleś z mocą i zapałem
Kraj miłował macierzysty!
Co się stało, odstać może!
Jedno, drugie, trzecie morze...
Huha! Hopsa! Każdą nową
Myśl witamy krzyżem pańskim
Precz z geniuszem Europy
Farmazońskim i szatańskim!
My o jedno tylko szlemy
Modły k niebu z naszej chaty:
By nam buty mogły śmierdzieć,
Jak śmierdziały przed stu laty!"
Gdzieś tam jakiś Francuz wściekł się
– Bęc! Już sterczy na indeksie!
Ojciec święty siedzi w Rzymie,
Na plebanii ksiądz Walenty
– Wara, chłystku, mi tu wnosić
Swoje "ludzkie dokumenty"!
Londyn, Berlin i Warszawa
Niech Ci krzyczy: Sława! Sława!
Chociaż wiem, jak ci zależy,
Abyś u mnie był przyjęty,
Ja ci domu nie otworzę
Nie dla takiej on hołoty!
U mnie w duszy cnota leży
– Vivat skromność "patrioty"!
Hoc ha! Hopsa! Byle zdrowo,
Zdrowa dusza - zdrowe ciało!
Niechaj śmierdzi, jak śmierdziało,
Byle tylko narodowo!
Wolę polskie g... w polu
Niż fiołki w Neapolu!
Swojsko, polsko, po naszemu,
Hoc! Hoc! Hopsa!
Tak jak wtedy,
Gdy nas naprzód tłukły Szwedy,
Potem Niemcy i Moskale
– Hoc! Hoc! Hopsa! Doskonale!
Po swojemu! Po staremu!
Lepiej dostać w łeb w kontuszu,
Niż we fraku natrzeć uszu!
Niechaj żyje stara cnota!
Daj nam dalej kisnąć Boże!
Jedno, drugie, trzecie morze
– Vivat "prawy patryota"!...
O mamciuuuuu droga - ten też drugiego sortu !!!!
Usuńjak tak dalej pójdzie, to niedługo w pierwszym zostanie tylko Jarosław Marek Rymkiewicz, piewca żubrów i prezesa ...
Witaj haniu.
OdpowiedzUsuńZwiedałem i podziwiałem świdnickie kamienice i nie tylko. Muzeum, katedrę, Kościół Pokoju, etc... Muszę przyznać, że robi wrażenie. Twój wpis, to taka miła retrospekcja.
Pozdrawiam serdecznie.
Michał
Świdnica Michałku piękna jest, zwłaszcza Rynek ma piękny, no i Katedra i Kościół Pokoju i pozostałości Zamku Piastów. jEST PAŁAC OPATÓW CYSTERSKICH, SĄ FORTYFIKACJE. Praca jest ciekawa ale czasem natrafić można na takie kolczaste jeże ... projektowałam kiedyś budynek wielorodzinny, dosyć spory, z wykorzystaniem części starych piwnic, Budynek "wyłaził trochę" poza obrys piwnic a wszystko to siedziało na fortyfikacjach ... to możesz sobie wyobrazić .... Inwestor przeszarżował z finansami, skończyło się na samym projekcie, i kawałku parteru
UsuńA ja poproszę, żebyś się jak najczęściej rozgadywała, bo czyta się te gawędy z prawdziwą przyjemnością. A jak jeszcze jakiś UZI wystrzeli, to ho, ho!
OdpowiedzUsuńTetryku - kiedyś się rozgadam i opowiem historię książęcego błazna Jakuba Tao. Ród Świdnickich Piastów wygasł za sprawą tegoż błazna. Na placu Świętej Małgorzaty(dawniej Lenina) znajduje się Krzyż Pokutny Jakuba Tao. Zgodnie z legendą, zresztą potwierdzaną przez niektórych historyków, błazen w trakcie zabawy ranił kamieniem małego księcia Bolka III, Bolko zmarł. LINIA PIASTÓW ŚWIDNICKICH WYGASŁA ... opowiem kiedyś dokładniej i przy okazji pokażę Mauzoleum Piastów Ślaskich w Krzeszowie. Tam wszyscy spoczywają. Mauzoleum przy Bazylice Łaski to prawdziwa perła baroku.
UsuńJeszcze o pałacu nie zdążyłem sie wypowiedzieć , a tu Hania nowością nas oczarowała. Teraz tylko zaznaczam , ze przeczytałem , a skomentuje potem
OdpowiedzUsuńDziękuję Tomciu - zapracowany człowieku :-)
Usuńto wszystko spokojnie na Ciebie zaczeka ...
Pozdrawiam serdecznie i muszę Ci powiedzieć, że kochaneczki upatrzyły sobie moje szpakowe drzewo :-) tylko otworzę okno a tu bzzzzzzzz i jak helikopter któraś wpada i zaraz się zabiera a to za szarlotkę, a to za chleb z cukrem ...
ŚWIDNICA TO PIĘKNE MIASTO. KAMIENICE MNIE URZEKŁY. ZROBILIŚCIE ŚWIETNĄ ROBOTĘ. ODZYSKAŁY DAWNY BLASK. AŻ TRUDNO MI UWIERZYĆ, ŻE JESZCZE GO NIE POZNAŁAM. CZAS TO ZMIENIĆ.
OdpowiedzUsuńSERDECZNIE POZDRAWIAM:)
Cieszę się Lusiu, że już wróciłaś, wypoczęta, naładowana energią i optymizmem ... no i oczywiście pewnie z niezwykłym trofeum ... ech, Twój obiektyw nie próżnował :-)
UsuńTeż jestem zachwycona. Opowieściami? Historią? Wszystkim:)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Dziękuję Ewciu za życzliwość i ciepło ...
Usuńi ja pozdrawiam bardzo serdecznie :-)
Haniu jak zawsze uwielbiam czytać twe zapiski choćby nie wiem jakie były długie :) umiesz ożywić historie... Wielkie dzięki ci za to...
OdpowiedzUsuń:-) bo sama ździebko historyczna już jestem ... i wierz mi - z samego rana muszę ożywiać się kawką, mniej niż 3 łyżeczki nie wchodzi w rachubę :-)
Usuń