Dom starców - przymusowe szczęście, czy może smutne getto ?
Kolejny tydzień otwieram komputer i wchodzę w świat starszych ludzi. Próbuję, na ile potrafię, ułożyć im życie w Wielkim Domu.
Stu pensjonariuszy, stu różnych ludzi z różnymi historiami, z różnymi charakterami. Taki dom musi być dla jednych azylem spokoju i schronieniem w samotności, którą wybrali świadomie i do której przywykli. Dla innych musi być namiastką życia w rodzinie, musi zastąpić bliskość dzieci czy uśmiech przyjaciela, o ile da się to czymkolwiek zastąpić. Jeszcze dla innych to ma być oddech po pracowitym życiu, miejsce radosnego czerpania tego, co życie nam daje. Są też tacy, dla których to ma być już tylko zapewnienie opieki w ich zamkniętym świecie, do którego dostępu nie mają nawet najbliżsi.
Niezmiernie trudno jest połączyć te światy w Wielkim Domu.
Domu, który wcześniej był szpitalem. Ten fakt z jednej strony ułatwia, bo pokoje duże, drzwi szerokie, korytarze przestrzenne, schody wygodne ... z drugiej strony utrudnia, bo piętno szpitala zawsze jakoś zostaje, choćby w takim koszarowym porządku, w układzie pomieszczeń.
Najpierw opowiem o obiekcie :
.
Dom został wybudowany w roku 1891
jako szpital katolickiej fundacji Sióstr Elżbietanek.
Tak właśnie wtedy wyglądał. Jednak tylko przez kilka lat funkcjonował w takim kształcie. Już w 1898 roku rozpoczęto rozbudowę. Najpierw dobudowana została kaplica Najświętszego Serca Jezusa, zajmująca lewe skrzydło szpitala. W 1914 roku dobudowano prawe skrzydło szpitala, tak, że tworzył on teraz literę C. W roku 1924 rozbudowano drugie piętro a 1936 nadbudowano piętro trzecie, ukryte w mansardowym dachu.
.
Szpital otrzymał taki wygląd..
Tak dotrwał do 1946 roku, kiedy to przeszedł na własność Skarbu Państwa. Trochę w nim pozmieniano, rozbudowano wejście, dobudowano część zabiegową
Obiekt mieści się w znanym uzdrowisku, na skraju parku zdrojowego.
Powietrze cudowne. Otwierasz okna widok na góry albo na parkowe alejki z ławeczkami. Wystarczy wyjść, przejść przez jezdnię i można wmieszać się w kolorowy tłum kuracjuszy, jak oni ponarzekać co boli, potęsknić za młodością. Można z ławeczki obserwować rozbrykane dzieciaki włażące do każdej fontanny. Można pójść do kawiarenki. Można wieczorem, z okna swojego pokoju, obserwować dziko zakochane pary przemykające cichcem do domów zdrojowych. Można posłuchać jak z parku dobiega muzyka, można zapomnieć o samotności, o bólu ... przynajmniej na chwilę.
.
Dom ma swój charakter, ma duszę, Chociaż stylem nie wyróżnia się od innych, uzdrowiskowych domów bardzo łatwo tu trafić.
Jak przed laty sygnaturka nad kaplicą zdaje się mówić - to tu !
Widać ją z daleka. Trudno się zgubić.
Mieszkańcy nie muszą się czuć wyobcowani czy jakoś specjalnie traktowani są cząstką normalnego świata. Nawet tabliczka nad drzwiami niczego specjalnego nie zasugeruje. STREFA SENIORA - tak będzie się, w przyszłości, nazywał ten piękny i wielki dom. Tak nazwał go Inwestor. Ja w duchu nadałam mu imię Wielki Dom i tak będę go nazywała.
.
Niestety, w takim stanie jest teraz obiekt.
Czas zrobił swoje a jeszcze dość długo dom stał pusty i niszczał. Dwa lata temu zrobiliśmy projekt zabezpieczenia dachu i renowacji elewacji. Zlikwidowałam paskudną, współczesną dobudówki do wejścia.
Dom otrzyma pierwotną formę i pierwotną kolorystykę. Delikatne odcienie błękitu. Historii stało się zadość
Projekt elewacji. frontowej.
Tak będzie wyglądał obiekt po remoncie. Przy żółtym, kamiennym cokole i czerwonej dachówce błękitne ściany wyglądają nieco bajkowo. Ucieszyłam się kiedy pod wierzchnią farbą pokazały się takie pierwotne kolory. Dom będzie wesoły, przynajmniej na pierwszy rzut oka.
A to już elewacja boczna z widokiem kaplicy.
Kaplica zakończona jest takim trochę niezwykłym, eliptycznym wykuszem. Wewnątrz pomieszczenie zajmuje dwie kondygnacje. Ma nawet prawdziwy, niewielki chór.
Tak wyglądała elewacja tylna w trakcie remontu dachu i wymiany pokrycia. To miejsce jest piękne i magiczne o każdej porze roku ale w zimie błękitna elewacja zaświeci jak bajkowy pałac. Czerwona, wesoła dachówka a na tle błękitnych ścian ozdobny detal, w kolorze zbliżonym do żółtego piaskowca, z którego zrobiony jest cokół. Na tle zieleni i letniego nieba to trochę zniknie ale na białym śniegu - będzie miodzio !
Stara więźba dachowa.
Ciekawy dość układ konstrukcyjnych elementów.
Tak wyglądała, gdy pierwszy raz pojechaliśmy tam mierzyć i robić dokumentacją fotograficzną.
Tradycyjnie pokazuję więźbę, bo mam ogromny sentyment do dawnych, zmyślnych konstrukcji ciesielskich. Lubię zapach starych strychów, zwłaszcza jak są nagrzane słońcem.
Nie pokażę rzutów kondygnacji. Jak Dom zostanie ukończony Inwestor sam go zareklamuje i pokaże tyle ile będzie chciał, nie pytałam więc pozostawię rozkład pomieszczeń w kategorii zawodowej tajemnicy. Czasem zbytnich szczegółów lepiej nie pokazywać.
Kuszą nie tego, co potrzeba.
Po zdjęciu istniejących dachówek i założeniu izolacyjnych folii wnętrze strychu wyglądało niesamowicie. Przede wszystkim ten specyficzny kolor drewna i fantastyczna widoczność każdego, najmniejszego detaliku. Przy sztucznym świetle nigdy tak się tego nie zobaczy. Czułam się niemal jak na filmie, gdzie artysta malarz ma swoją pracownię pod szklanym dachem, pod samymi chmurami.
***
Teraz siedzę nad projektem wnętrza. Kombinuję jak ułożyć to ich życie bezpiecznie a jednocześnie wygodnie i z odrobiną luksusu. Luksusu, który powinniśmy im podarować. Niech cieszą się wspomnieniami ale też życiem, które się jeszcze nie zamyka, które jeszcze tak wiele może dać.
Przede wszystkim mały własny mały świat.
Pokój, azyl, własny kąt. Ile osobowości tyle różnych rozwiązań .
Pokoje są duże i jasne. Najczęściej jedno lub dwuosobowe. Wbrew pozorom jedynki nie mają największego powodzenia. W dwójkach mieszkają małżeństwa albo ludzie, którzy nie znoszą samotności. W większości nie znoszą. Każdy pokój ma własną łazienkę, duże okno, przez które widać niebo z ptakami i góry, i park.
Są pokoje wygodnie urządzone, z telewizorem, telefonem, bujanym fotelem, lampą, dającą miłe delikatne światło. Są podręczne lodówki i biurka. Są też pokoje puste, takie, do których można przywieźć własne meble, własny telewizor, nawet własny telefon.
Coś dla ducha - piękna kaplica po Elżbietankach. Kaplica ma swoisty nastrój, półkoliste prezbiterium i chór. Jest w spokojnej części domu oddalona od gwaru. Można przyjść posiedzieć pomodlić się nawet w ciągu dnia. Obok kaplicy zakrystia kapelana. Kapelan to w Wielkim Domu prawie domownik.
Coś dla ciała - jedzonko pyszne być musi a najlepiej, żeby domowe przypominało. I zero tolerancji dla salmonelli czy gronkowca. Duża nowoczesna kuchnia spełnia najostrzejsze wymogi sanepidu. Sama kuchnia, w takiej kuchni, to mały pikuś, potrzebnych jest jeszcze wiele pomocniczych pomieszczeń i brudna przygotowalnia i zmywalnia i magazyny i szatnie i socjalne pomieszczenia pracowników. Połowę kondygnacji zajmuje. Podawanie jedzenia, w tym wielkim domu, też jest skomplikowane. Są przecież pensjonariusze chodzący i tacy, co nie opuszczają własnych pokoi. Niektórzy lubią towarzystwo i tylko w towarzystwie im smakuje a inni delektują się w samotności. Pensjonariusze chodzący i towarzyscy mają do dyspozycji jadalnię która, czasem pełni też funkcję kawiarenki. Z boku barek - można przyjść, usiąść, spotkać się choćby z rodziną, czy znajomymi, można zaprosić zapoznanych kuracjuszy. Dla pacjentów "pokojowych" na każdym piętrze jest kuchenka oddziałowa połączona z kuchnią dźwigiem. Wygodnie rozwozi się posiłki.
Piętra mają też części medyczne, gabinety lekarza i pielęgniarek. Ktoś musi cały czas czuwać nad pensjonariuszami, takie jest życie.
Do Wielkiego Domu wchodzi się jak do sanatorium. Obiekt miał dwie klatki teraz, dla bezpieczeństwa i wygody, dostał trzecią, szeroką, żelbetową usytuowaną tuż przy windzie i recepcji. A w recepcji można sobie kupić wodę mineralną i prasę codzienną, jakieś słodycze czy drobiazgi.
Na każdym piętrze jest patio, miejsce blisko schodów i windy. Będą tam stały wygodne kanapy. Tylko sobie usiąść i obserwować, kto wychodzi, kto przychodzi, do kogo przyszli, kto fatalny berecik ubrał a kto ma odlotowe adidasy. I poplotkować sobie tu można ile dusza zapragnie, a co !
Ruch to zdrowie a tego seniorom brak, nawet bardzo brak.
W naszym Wielkim Domu sporo miejsca służyć będzie temu właśnie celowi, jak w domu zdrojowym, czy w sanatorium. Będziemy tu mieli basen, siłownię a nawet dwie sauny. Będzie wielka sala do ćwiczeń rehabilitacyjnych. Będzie zaplecze dla terapeutów.
A kto może, to ruch na świeżym powietrzu. Kijki do ręki i w drogę !
Okolica kusi pięknem, oj, kusi ! Cisza, spokój, tylko rowerzyści przemykają. Wiosną na zboczu góry kwitną sosny, jesienią drzewa mienią się wszystkimi kolorami. Kapie złoto, płonie purpura - tylko brać, cieszyć się, smakować życie i dziękować za nie.
Latem zieleń we wszystkich odcieniach, od seledynu po ciemną, głęboką, butelkową. W stawie przegląda się świat, tyle ma do dania wszystkim nawet, a może zwłaszcza, seniorom. Oni mają czas. Nigdzie nie pędzą, nic im nie umyka. Mogą się delektować pięknem.
Na brak towarzystwa można się nie uskarżać.
W ostateczności kaczki dadzą się przekupić kawałkiem bułki a jak się rozgadają, jak kłapną dziobem ! od razu weselej na duszy się robi..
Czego więcej chcieć, woda, góry, po drodze piękny park zdrojowy a w parku ławeczki.. Może tylko bliskiej dłoni brakuje albo ciepłego spojrzenia, bliskiego uśmiechu.
Cały czas sobie myślę, co też mi wyjdzie z tego projektu, co zafunduję starszym ludziom, do których od zawsze mam wielki sentyment, których zwyczajnie lubię. Czy to będzie miejsce z szansą na odrobinę szczęścia, nawet jeśli jest to szczęście przymusowe ? Czy będzie to wystarczająco otwarty świat dla zamkniętych we własnym świecie ludzi?
Trzymajcie kciuki, żebym czegoś ważnego nie przegapiła, żeby przypadkiem, niechcący, nie wyszło mi smutne getto. Tego boję się najbardziej, nie przepisów czy wymogów. Od przepisów i wymogów mam głowę i doświadczenie do reszty potrzebne jest serce.
Ale czy moje wystarczy ?
z przyjemnością polecam Malina M*
Malina tak pięknie i obrazowo piszesz o tym miejscu,że zapisuję się w kolejkę na jakieś tam M x
OdpowiedzUsuńWiktorze - mrugnę okiem do właściciela ;-)
UsuńMalinko,ja też,ja też!-:)))
UsuńOj Haniu, już Ty zadbałaś, wyjdzie z tego prawdziwa perełka.
OdpowiedzUsuńCzytałam Twój post jak bajkę. To jednak nie bajka, to co tworzysz to rzeczywistość...
Haniu, bardzo dziękuję za ten przepiękny jak zawsze post.
Serdecznie pozdrawiam:)
oj to nie bajka - łamię sobie głowę już tyle dni i ciągle jeszcze coś i jeszcze coś ...
UsuńA co tu dużo gadać..Po prostu MALINKA! I wszysko jasne!--:)))
UsuńWielki Dom zapowiada się interesująco. Zdecydowanie lepsza jest nazwa wymyślona przez Ciebie. Strefa Seniora brzmi surowo / bo strefa to jakieś ograniczenie/ i piętnuje mieszkańców starością. Po co? Wielki Dom - ma w nazwie zapowiedź ciepła bo Dom z tym się kojarzy.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem kto jest inwestorem, bo chyba nie nasz NFZ:))))
Powodzenia w tworzeniu!
Wiesz Bet nazwę Strefa Senira wymyślił inwestor , podobno jaest taka młoda i modna . Inwestorem jest osoba prywatna. Inaczej pewnie bym nie robiła tego tematu bo NFZ obowiązuje przetarg o zamówieniach publicznych a w przetargach koszmar, wygrywa firma najtańsza, zwykle firma w teczcie, a potewm zaczynają się schody. Ten temat zlecił mi Pan, który obiekt, czyli szpital uzdrowiskowy, sobie kupił. Kiedyś robiłam temy Panu aptekę , apteka dobrze funkcjonuje Pan jest zadowolony więc jak tylko kupił to zaraz do nas się zwrócił o projekt.
UsuńObawiam się tylko, że bardzo niewielu seniorów będzie stać na ten przecudny Dom...
UsuńTak, nazwa jest modna i młoda ale czy Seniorom należy dawać modę zamiast ciepła?
A co ja mogę Bet ? ja mogę tylko w duchu nazwać Wielkim Domem. Przecież nie będę komuś zabierała radości z nazwania swojego obiektu. NMoże zasugeruję ale nie wiem, czy wypada. Sama jestem ciekawa ile to będzie kosztowało.
Usuń------------
Wiesz, co do nazwy - pierwszy w życiu robiłam dom starców wjeszcze w latach 90-tych, dla Włochów. Kupili sobie u nas wielki obiekt, współczesny, po szkole. Wtedy ja wybrałam im nazwę, którą ochoczo przyjęli "Casa di foglio d"Oro" Dom pod złotym liściem. U nas wtedy dopiero powstawały pierwsze prywatne domy. Byłam zauroczona tym, co opowiadali, jak to u nicgh wygląda. Tamten dom miał oprócz pokoi małe apartamenciki z kuchniami , miał też sklep aptekę u fryzjera. Niestety, zanim skończyli budowę zaczęło im brakować pieniędzu u sprzedali dom , ktoś coś tam budije ale nie wiem nawet co.
Malinko, oczywiście, że nie masz wpływu na postanowienia właściciela. Tak sobie tylko rozmawiamy na ten temat. Taki dom w wersji mini /ok 9 pensjonariuszek zwanych rezydentkami/ prowadzi moja koleżanka w Anglii. Dom nazywa się Rezydencja Pod Kasztanami.
UsuńNo przecież wiadomo..Malinka to jest FIRMA,nie tylko w interecie.
Usuńoj Bet - projektowałam kiedyś hotel, który nazwałam "pod Kasztanami" niestety w trakcie projektu inwestor zmienił na obcojęzyczną nazwę, nawet nie wiem co znaczy. Podobno modna
UsuńWiesz Haniu że jak coś zaczniesz robić to wychodzą tylko same Perełki::)))Piękne miejsce ,wspaniale opisałaś je i powiem Ci ,że gdyby mnie czekała starość samotna ,pędem poleciałabym w to miejsce ..Ale po remoncie,z pewnością zrobisz tu takie warunki dla staruszków,że będą żyć jak w raju...Taki Eden ,na stare lata można mieć..Tylko jeszcze personel miły i wyrozumiały ...I można życz i bujać się w fotelu...::))
OdpowiedzUsuń.................................Ja dzisiaj miałam sporo pracy ,pogoda piękna ,to dom pucowałam ,okna pomyłam nareszcie wszystkie::)) Taki dokładny porządek w całym domku zrobiłam ,bo kurz wszędzie wchodzi ,coraz bardziej podoba mi się ten dom ,ma w sobie taka duszę.Nie jest duży ,przytulny ..Fajnie nam się mieszka::)))Jutro robię na obiadek gołąbki i rosół z kurki ..Dostałam od sąsiada .Jego mama hoduje dla siebie ..I dzieci dostaję wałówkę ..I mnie się skapnęło hiihih.Bo mąż załatwia piwko z Polski od tirowca ..Fajny pan z Poznania co tydzień jest blisko nas.Bo tu przywozi towar.....I taka znajomość się wywiązała::))O co poprosimy to nam przywozi::))Haniu nie żałuję ::)))Jest nam tu dobrze::))Pozdrawiam cieplutko::)))Dobranoc idę zrobić klik::))) Jutro grabienie liści ,bo już dywany grube ::))na trawie
OJ Danuśka - to tylko czasem przymusowe szczęście, największy luksus nie zastąpi rodzinnego ciepła w najpodlejszych nawet warunkach. Mało kto potrafi znieść samotność taką bez rodziny i starych przyjaciół t. Gdzieś tam mam świadomość, że robioę co w mojej mocy ale starych drzew się nie przesadza ...
UsuńNo widzisz,Danuśka,no widzisz? Malinka nam zaś apetyu narobiła..Oj,nesforna Ona jest,niesforna..
UsuńZ wielkim zapałem
OdpowiedzUsuńto przeczytałem.
LW
z wielką radością zobaczyła Twój komentarz Jantoni :-)
UsuńWróciłeś !!!! kurcgalopkiem pędzę czytać.
Jak w bajce. Oby inwestorowi starczyło pieniążków.
OdpowiedzUsuńMyślę Jaskółeczko, że starczy. To nie jest jego pierwszy obiekt. Jak się kupuje taką krowę, to znaczy coś tak dużego, to nie w ciemno. Musiał dwieście razy tam i z powrotem przekalkulować.
UsuńBardzo mi się ten projekt podoba. I budynek też. Mam nadzieję, że kiedyś ujrzę końcowy efekt:)
UsuńMalinko,ja się piszę.Tylko czy 3 tys/m-c wystarczy? Oj,przypuszczam,że wątpię..
UsuńDzięki Malinko !!.
OdpowiedzUsuńSerdeczności
Serdeczności Piotrze - cieszę się, że nie zapominasz o moim blogu
UsuńMalinko,tyle tematów tu poruszyłaś..do którego się odnieść? Myślę..proszę mi nie przeszkadzać..
OdpowiedzUsuńoj tam, oj tam ... nie przeszkadzam chociaż ciekawość mnie podżera co tam wymyśliłeś Waszku ???
UsuńPięknie wszystko opisałaś i pokazałaś. Snujesz w wyobraźni plany na urządzenie tego domu. Planujesz wygody ostatnich lat życia starszym ludziom. Więźba dachowa, jak zwykle rozbudza moją wyobraźnię, bo zaraziłaś mnie jakąś chorobą, Tobie tylko znaną. Piękne miejsce, wspaniale usytuowane i z ogromnymi możliwościami. Jednak, no właśnie, nie wszystko od Ciebie zależy. Jak to miejsce zostanie wykorzystane zależy wyłącznie od zarządców tego domu i personelu. Obawiam się, że będzie to kolejne ponure miejsce, kolejna ponura przechowalnia starszych ludzi, "ubezwłasnowolnionych" przez personel. Tu nie wolno, tego nie rusz, nie dotykaj i takie tam utrudnienia życia. Poniszczą, zdewastują.... nie, nie pensjonariusze.... personel.
OdpowiedzUsuńSama wiesz najlepiej jak to wygląda w praktyce. Mam nadzieję, że Twój zapał udzieli się i innym. Mam też nadzieję, że ten dom będzie wyjątkowy, inny od powszechnie znanych. Że nie będzie więzieniem a przyjaznym dla wszystkich miejscem.
Pozdrawiam:)
Mam nadzieję, że zafunkcjonuje, to będzie prywatny dom , cudów nie ma jak się personel nie postara to pensjonariuszy nie ściągnie a każde wolne miejsce to strata. Widzę po prywatnych sanatoriach, czy pensjonatach. Personel jest odpowiednio wyszkolony do dogadzania. Pewnie, to smutne i cyniczne stwierdzenia że za pieniądze uprze4jmość działa ale tak niestety bywa. Pewnie, że nie zawsze. Są tacy, co zawód kochają i staruszków kochają i mają cierpliwość i coś w rodzaju powołania Takiego prsonelu życzę temu domowi i wszystkim jego mieszkańcom :-)
UsuńOJ coś mi się zdaje ze pomysł urządzenia "Domu Starców" czy jakby się on zwał,w pomieszczeniach, po byłym szpitalu...to zły pomysł.
OdpowiedzUsuńRozmawiałem kiedyś z Ordynatorem, który w jednym"zakonnym " szpitalu /przejętym przez państwo teraz oddanym zakonnikom/urządził był "Oddział Naczyniowy"
Czyli chorych na chorobę Bergera,przeszczepiali żyły,amputowali, to co było do obcięcia. itp itd.
I przekleństwem tego Oddziału były liczne zakażenia pooperacyjne. Rożne gronkowce i takie tam...draństwa ,co zagnieździły się w starych murach przez setki lat a i zmutowały i stały się odporne na wszystkie antybiotyki je zwalczające.
Powiedział mi wtedy.jedynym ratunkiem byłoby to spalić w cholerę Coz z tego kiedy to budynek zabytkowy i murowany o solidnych a grubych murach.Wiec robili co mogli,włącznie z lampami,komorami bakteriobójczymi.Z rożnym skutkiem.
I teraz pytanie Czy to "draństwo" dalej siedzi tam w murach,pomieszczeniach,zapleczu i czeka,by dopaść człowieka. A siedzi !!A człek z wiekiem mniej odpornym jest
Tak cholerstwo"czekało"w grobowcu Tutenchamona ,grobowcach Wawelu,czy prysznicach pewnego hotelu w USA gdzie był zwołany "Kongres Kombatantów"
Ja wiem iz teraz /bo tamto było dawno/ są skuteczniejsze metody zwalczania wirusów i bakterii,lepsze /może/sposoby wykrywania.Tyle, ze potrzeba je umieć i chcieć zastosować.I mieć na to środki.
Bo inaczej z pięknego zrobi się jeszcze piękniejsza umieralnia "z nieznanych nam przyczyn".
Wiec uprzejmie proszę nie traktować to jako"głos anty" lecz jako poradę Fachowa poradę człowieka co to z niejednego pieca chleb jadł i niejedno widział.
Dodatkowo warto by zrobić badania pomieszczeń/podłóg/choćby i były zrywane .Na zawartość.... rtęci.
Rtęci masowo wtedy używanej nie tylko w termometrach ale i np przyrządów do pomiaru ciśnienia krwi,czy w przyrządach laboratoryjnych.A tłukło się to wtedy masowo,bo ze szkła.a rtęć wiadomo "rozbiegała się"chowała w szpary i trudno ja było zebrać.
Wieśku - to podstawowa rzecz. Facet zanim kupił przeprowadzał takie badania. Szczęściem w tym obiekcie był szpital sanatoryjny i rehabilitacyjny , taka interna , bez sal operacyjnych , bez oddziałuu zakaźnego. Jeśli chodzi o tynki to stare, zabytkowe, zostały w całości po wojnie zbite, podobnie wymieniono wtedy drewniane stropy na masywne. Z badań wyszło że zagrożenia nie ma a i tak wymieniane będą wszystkie podłogi łącznie z wylewkami, wymieniane będą też tynki w pomieszczeniach, bo te socjalistyczne, z dużą ilością cementu są fatalne na starej cegle. Przy szpitalach sanepid bardzo zwraca teraz uwagę na skażenia. To samo jest w starych aptekach. Gorszą sprawę miałam na poddaszu, sufit pod drewnianymi stropami, a takie nad pokojami pozostały, zabezpiczony był pożarowo płytami azbestowymi. Też niezła polka, żeby toto bezpicznie usunąć. W to miejsce musiałam przewidzieć atestowany system z potrójnych płyt gkf do klasy odporności ogniowej REI 60 .
OdpowiedzUsuń------------------------------------
A wiesz - u nas był szpital rosyjski. To dopiero musiał być problem. Nie brałam się za to i podziwiałam kolegów że się odważyli. W szpitalu leczyli się żołnierze z różnych części ZSRR , przywlekli do tego szpitala rzeczywiście rozmaite bakterie, chorób, których my nie znamy. Tam rzeczywiście to siedziało w tynkach i ścianach a niektóre bakterie wiadomo, potrafią kilkaset lat. Nie wiem kto podjął się projektu. Nigdy bym takiej odpowiedzialności na siebie nie wzięła.
Przepraszam ze nie potrafię w ochach i achach zachwycać się położeniem czy "okolicznościami przyrody".
OdpowiedzUsuńJak widzę zamek to sie zastanawiam "jak oni to tam transportowali"
Jak widzę jego wnętrze to"jak oni tam żyli" jak to wszystko np jedzenie transportowali do sali jadalnej z kuchni która była w piwnicach czy na parterze,czy jedli zimne.A samo życie jak tam wyglądało.Wszystko to co nawet związane..... z fizjologia.
Dzieki temu wiem ze tak podziwiana na Wawelu tzw " komnaty Królowej Jadwigi" to dawne dworskie ...ustępy.
Jedni tu piszą jakie ładne widoki a ja się zastanawiam "jak Ona tam rozwiązała problem wind w ktorych, będą się mieściły, nie, nie wózki inwalidzkie ale...trumny.Jak rozwiązała sposób dyskretnego "usuwania"z przed oczu innych ,zwłok.Wszak tam umieralność z prostych przyczyn będzie większa.A wbrew pozorom "otwartość w tem temacie" nie jest wskazana.
Bo ktoś widząc taki transport pomyśl,i jak on a był młodszy to mnie "już czas"a całe piętro chodzi przygnębione I takie tam "ciekawostki" dla mnie a być może obrazoburcze dla innych.
Bo jak np oglądając Wawel taki jeden chce zobaczyć kuchnie królewskie i o zgrozo sr....
W Malborku eksponują .Byc może ze względu na zapadnie jaka tam miała być.Kuchni nie widziałem Nie pokazali.
W Wyszehradzie w pięknie restaurowanym zamku do oglądania "wszystko" i kuchnie /gdzie nawet zapach drewna sprokurowano pałac kilka polan/i sypialnie i ogromna balie w sypialni służącą do kąpieli./i tu Bies podszepnął,jak napełniali to wiadomo ale jak opróżniali/
No cóż "ma/zna, Bozia różne przypadki"Czasem upierdl....e
Wieśku, ja nie chcę ochów ani achów, ja napisałam jak siedzę i problem rozwiązuję. Trudny problem. Mam windę, dużą, osoby na wóżkach i na łóżkach wygodnie się przemieszczają. Nie mamy możliwości drugiej windy, zresztą i tak wiadomo by było skoro jedzie ktoś nogami do przodu. Transport odbywać się musi normalnum korytarzem i windą . OSOBĘ ZMARŁĄ PRZEWOZI SIĘ DO POMIESZCZENIA PRZY KAPLICY caps , oczywiście pracownicy Wielkiego Domu muszą wybrać dobry moment. Kaplica jest na uboczu, przynależne do niej pomieszczenia wydzielone są nawet korytarzem z funkcji moeszkalnych. Wyjście z tego korytarza jest w pobliżu windy , służby odbierające ciało nie szwendają się więc po całym domu. Styczność jest taka jaka musi, niestety. A co do klopików to tych akurat jest w Wielkim Domu jak psów. Każdy ma swój w pokoju a oprócz tego na każdej kondygnacji ogólny, na wszelki wypadek, przy jadalni, przy sali rehabilitacyjnej no i oczywiście przy basenie siłowni i saunach. Przy recepcji ogólny, dla odwiedzających. Personel ma swoje, osobno personek kuchni, osobno personel medyczny, osobno administracyjny. No i wszelkich brudowników i składzików porządkowych nasiałam co kawałek. Dom ma bardzo rozbudowane zaplecze, te wszystkie farfocle, których pensjonariusze nie widzą. A co do kuchni to są deźwigi brudne i czyste z kuchni przez wszystkie kondygnacje. Kuchnia bardzo jest rozbudowana, szkoda, że nie mogę pokazać - od komory przyjęć - cały technologiczny ciąg aż po odpadki i magazyn na próbki jedzenia, jak dla małych dzieci. Są osobne magazyny na sypkie, na owoce i warzywa, na napoje, na jaja i oczywiście chłodnia. kuchnia brudna do wstępnej obróbki i kuchnia czysta do właściwej - stamtąd na górę dźwigiem czystym. Z góry dźwigiem brugnym naczynia do zmywalni, zmywalnia połączona z wydawalnią ( w części czystej kuchni) za pomocś regału przelotowego. Umyte naczynia ze zmywalni idą do przelotowego regału a stamtąd bierze się podczas porcjowania w wydawalni . To tak krótko.
OdpowiedzUsuń---------
a skoro się interesujesz to kiedyś pokażę takie średniowieczne (?) albo renesansowe kamienne ustrojstwo, jakie się ukazało w pewnym zamku. Zamek prywatny, właściciel nie eksponuje. Toto jest w grubej ścianie i było przez wieki zamurowane. Zmyślny piaskowcowy sedesik
Och mnie nie chodziło "o ten projekt"
UsuńUsprawiedliwiałem swoja własna ciekawość i uperd..stwo"i i być może prywatny sposób patrzenia, z czysto komercyjnej strony./ten typ tak ma/
A chciałbym tez tak,widoki,kwiatuszki ogrody,pejzaże.itp.kontemplować
Ale co ja mam zrobić jak "tamto" tylko rejestruje /nawet aparatem fotograficznym/ a łeb w tym samym czasie o czymś innym myśli.
No sama powiedz jak można oglądając "po- rzymskie " wille baseny,amfiteatry,łaźnie i publiczne toalety, ba wyciągnięte z wykopalisk szklane puchary i karafki o delikatnej a złotej biżuterii nie wspomnę, nie pomyśleć.Nie powiedzieć.
Gdzieś ty był i w jakiej jaskini żył, mój rodaku i wszechpolaku, co dziś publicznie i z pogarda powiadasz o ich następcach "makaroniarze" a już o Chińczykach nie wspomnę.
Bo gdy oni...to my ? Ech. A dla nas, to oni "żółtki"
Wiec dobrze ze i Ty przybliżasz,że "siejesz" Czasami "perły miedzy wieprze"
WIEŚKU WŁASNA CIEKAWOŚĆ I DOCIEKLIWOŚĆ TO WŁAŚNIE COŚ BARDZO caps, twórczego w nas. Żeby samemu chcieć dobrze zbudować trzeba zachwycić się tym, co inni budowali. to jest ważne w takim zawodzie jak mój , inaczej zamiast twórczości jest produkcja, czasem świetna ale produkcja. Jeśli che się dotknąć zabytku to tylko z wielkim szacunkiem dla historii i tych, co ją tworzyli. Nie ja jako projektant jestem ważna tylko to co było, im bardziej potrafię ukryć własną ingerencję tym lepiej. Dla każdego architekta jego dzieło jest spełnieniem w zabytkach trzeba z takiego spełnienia umieć zrezygnować po to by właśnie pokazać, że przed nami nie tylko potop i mgła ale wręcz przeciwnie, przewyższający nas geniusz. Dlatego ja sobie działam dwutorowo i to i to.. Ale więcej zabytki. Zwykle na linii konserwator-architekt mocno iskrzy, założyłam że konserwator wie lepiej, nie będę ojca uczyła dzieci robić, dzięki temu mam doskonałą współpracę ze służbami konserwatorskimi, dostaję mnóstwo materiałów a zamiast wrzeszczeć że to ja, twórca , mam rację , mękolę czasem, żeby jakoś zgodę na pożarowe czy inne odstępstwa osiągnąć ... oj - się rozgadałam, pewnie dlatego, że dociekliwy jesteś :-)
UsuńWiesiu,a zburzyć i podpalić! A gdyby nie pomogło,to jeszcze raz zburzyć!-:)))
UsuńCholera !
UsuńTo może obrazoburcze, ale "niekiedy" skuteczne, jak przy pryszczycy, wybicie całego stada.
Głupi fakt, nie czyszczenia i dezynfekcji rur rozprowadzających ciepłą wodę w hotelu w USA i kilkunastu kombatantów "przeszło na tamta stronę tęczy" bo "choroba legionistów"/tak nawiasem ile naszych domów ma w instalacji ciepłej wody dezynfektory,a ile w urzędach i instytucjach tak popularna klimatyzacja ,dezynfekowana/
Dopóki nas to, osobiście, nie dotknie, lub skala zdarzeń nie jest masowa,jakoś nam tak to ,przechodzi bokiem.
A tak popularne "lofty"urządzane w pomieszczeniach pofabrycznych gdzie projektanci, bez wyobraźni, nie sprawdzili tego co przez wieki wlazło i wżarło się w mury.
Moze i wiedzą, ale dezaktywacja ,jest bardzo droga,czaso i pracochłonna Wiec ,sobie odpuszczają.
A ty wykupiwszy nowoczesne mieszkanie dziwisz się skąd tak nagle cała rodzina zapada na "dziwne choroby" A i lekarze 'zachodzą w głowę skąd np"rtęcica" u "przypadku".
Moze ,nie tak od razu, zburzyć czy podpalić, bo dziś chemia i innego rodzaju środki dezynfekcyjne,pozwalają zwalczać,dezaktywować, to co dawniej było nie możliwe.
Tyle ze to dodatkowe koszty i trzeba chcieć. Wiec wielu inwestorów celowo bagatelizuje A urzędy kontrolujące..przymykają oko.Bo nie maja np ..wymogów,określonych w...
To trzeba wiedzieć gdzieś zaczerpnąć wiedzy "u wiedzących" zanim podejmie się decyzje.Zakupu,lokalizacji,czy zmiany przeznaczenia.Z,Na.
Gdybym Ci napisał, iż zapadalność na choroby, lokatorów wyższych pieter w wieżowcach jest znacznie większa niż tych z parteru i położonych poniżej ,nie uwierzyłbyś.
A sprawa jest prosta."Efekt kominowy" czyli prądy powietrzne na klatkach schodowych zabierają, ze sobą bakterie, wirusy, które osadzają się potem na ścianach,poręczach drzwiach i "pchają się" do mieszkań.
Czyli na m kwadratowy ci wyżej maja więcej tego "cholerstwa" niż ci z dołu.
Taka to jest i nasza cena, złożona przeludnieniu i cywilizacji.
Wiec dlatego trułem Maline.
Za co przeprosiłem Oczywista oczywistość A czy to "trucie zostało mi wybaczone?"Nie wiem.Taki to ze mnie drań chodzący twardo po ziemi Ze szkoda oczywiście dla "innych okoliczności"
Piękne, ale czy będzie dostępne dla emeryta "starego portfela"?
OdpowiedzUsuńpodejrzewam, że w części będzie dostępna ale w jakiej tego nie wiem, to już nie ode mnie zależy
UsuńPoradzisz sobie ze wszystkim i wyjdzie na pewno wszystko dobrze i ten Wielki Dom będzie funkcjonował jak należy...................zdolna jesteś. .................pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDZIĘKUJĘ MARYSIU - bardzo mi zależy na tym Damu bo kocham starych ludzi. Od zawsze. Mam to po mojej Mamusi, Ona zawsze zwracała nam uwagę i tak jakoś weszło mi w krew
UsuńWielki,olbrzymi szacun.nasza Malinko!
UsuńTen dom jest przepiękny.
OdpowiedzUsuńJak zostanie odnowiony to będzie znakomicie służył starszym ludziom.
Pozwodzenia!
Miłej niedzieli życzę:)))
MIŁEJ NIEDZIELI JOLU - dziękuję, że wpadłaś do mnie, ja chciałam się u Ciebie wpisać ale kilka razy coś blokowało. Spróbuję dzisiaj, może w świąteczny dzień licho odpoczywa ?
UsuńPrzy największej Twej, Malino, zacności, staranności i trosce, dom ów będzie owym seniorom domem, jesli ludzie z sercem go będą prowadzili... Jeśli nie tacy je przejmą, to najurodziwsza nie pomoże budowla, najstaranniejsze wykończenie, choć cokolwiek może uratować ów park cudny, jako asylum swoiste...
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
Tak Wachmistrzeńku - napisałam o tym szczęściu, że jest przymusowe. Wiem, że każdy z tych ludzi luksus w moment by zamienił na odrobinę serca. To trzeci dom starców, którym się zajmuję. Napatrzyłam się sporo, przygotowując do tematu. Ludzie są tam różni, jakże często siedzą w pięknych fotelach, są zadbani, zdrowi , mają niby wszystko ale patrzą tępo w podłogę i nie czekają na nic , na nikogo. Spotkałam takich którzy chcą na tamtą stronę, tylko, żeby nie bolało. Są też ludzie towarzyscy, rozgadani absorbujący sobą otoczenie ale zauważyłam spojrzenie takiego człowieka, czas jakiś był sam patrzył z zazdrością na innych do których przychodzą w odwiedziny. Bardziej niż sauna poprawia zdrowie zwykłe pogłaskanie po policzku. Wiem, można podać komuś królewskie danie jak psu a można zwykły kawałek chleba jak królowi. Tylko serce jest do tego potrzebne. Dlatego zawsze będę uważala, że te domy to ostateczność, absolutna ostateczność . Najlepiej dają sobie w nich radę ludzie pozbawieni rodziny. Tych ludzi pewnie cieszy i dobre jedzenie i basenI PARK z ławeczką. Dla ludzi mających rodziny, jak by na to nie patrzeć, to zsyłka , luksusowa ale zszyłka.
UsuńJa mogę tylko zadbać o tę część przyziemną, o serce muszą zadbać inni i mam nadzieję, że tacy się tu znajdą.
Aniu!Przeczytałam wszystkie komentarze moich poprzednich czytelników.Z niektorymi się zgadzam,a niektorzy mnie zwyczajnie zniesmaczyli.Wiem ,że będzie to praca Twego życia.Napewno dasz z siebie wszystko.Mnie trochę brak takiego małego wykuszu,balkoniku,na parterze dla tych -co na wozkach.Mógł być prosty nawet balustrada mogla być z drzewa/taka jak u nas w naszym domu.Nie wiem czy by się to dało zrobic?Ale wiem jakie to przydatne dla osoby niechodzącej taki nawet mały balkonik.Pozdrawiam cię serdecznie -moja droga .Wiem,że jesteś bardzo zapracowana ale,ja tak czekam od Ciebie choć na jedno słowo.Duma z znajomosci z Tobadaje mi poczucie,że jeszcze zyję...........
OdpowiedzUsuńHalinko - niestety do obiektu zabytkowego, który na dodatek jest w rejestrze zabytków nie ma możliwości takiej dobudowy ale Dom ma trzy wejścia, trzecie wejście, przy windzie, prowadzi bezpośrednio na teren, bez żadnych schodów czy pochylni w tym miejscu teren tworzy coś w rodzaju tarasu, osłoniętego z jednej strony domem a z dwóch stron dość wysokimi skarpami, które jeszcze dodatkowo zostaną obsadzone żywopłotami z krzewów. To będzie zaciszne miejsce, osłonięte od wiatru, ciepłe, bo po słonecznej stronie a jednocześnie z cieniem, w którym można w gorące dni odpocząć.
UsuńHalinko,Malinka zaprojektuje WSZYSTKO! Ona nawet raj i piekło gotowa zaprojektować..Zdolna besyjka..t
UsuńMalinko,to smutne,co piszesz o starości.Będę pisał krótkimi zdaniami,bo rozwala mi połączenie i tekst idzie w niebyt.
OdpowiedzUsuńWiesz,przypomniała mi się historia mojej Matuli. Kiedy się dowiedziałemo śmierci siostry,to krew mi zmroziło. Dlaczego? Moja Matula miała wówczs 87 lat,a wiadomo,czym jest dla matki śmierć dziecka.. Ostry atak kamicy żółciowej i w przeciągu miesiąca miałem dwa pogrzeby..Dziwne,że jakoś to przeżyłem..
UsuńStrasznie smutne wspomnienia Waszku - miłość Siostry I Matuli pozwoliła Ci przeżyć teraz Obie tam, na niebieskich łąkach pilnuję, żebyś tu zbytnio nie nawywijał i uśmiechają się ... a Ty czujesz ciepło Ich uśmiechu
UsuńW to,że zrobisz z tego miejsca prawdziwy azyl dla samotnych, opuszczonych, czy porzuconych przez rodzinę staruszków, w ogóle nie wątpię...Masz na uwadze nie tylko piękno wnętrza, ale przede wszystkim jego funkcjonalność ,a co za tym idzie, dobro i jak najlepszy komfort życiowy jego przyszłych pensjonariuszy... Wątpię jednak w to, by ten uroczy dworek, był dostępny finansowo przeciętnemu emerytowi, czy renciście... Im większy luksus, tym większe koszty...
OdpowiedzUsuńPomijając jednak kwestie finansowe, które przecież nie są w Twojej gestii...robisz coś na prawdę pięknego...Gdybym miała do wyboru samotną starość, czy takie właśnie miejsce, zdecydowanie wybrałabym to drugie... W tak cudnym otoczeniu, ostatni etap podróży, z pewnością będzie przyjemniejszy i radośniejszy:)
Wiele pracy przed Tobą Haniu...Będę Ci wiernie kibicować i mam nadzieję,że wszyscy zobaczymy kiedyś końcowe efekty:)
Pozdrawiam ciepło z cudnym,jesiennym słoneczkiem w tle:)
Bożenko,Malinka wprowadziła dziś taki nostalgiczny temat..Ale nie martw się! Jeszcze pożyjemy!-:)))
UsuńWaszku ...mam nadzieję,że wiele jeszcze przed nami :):):) Wiesz co mnie jednak smuci? To,że takie domy w ogóle powstają...że tak wiele jest samotnych , odrzuconych nawet przez najbliższych osób, które w jesieni swego życia, na ciepło miłości liczyć nie mogą...Przeraża mnie to wszystko na tyle,że boję się myśleć o starości...Nie wiemy co nas czeka...Może to i lepiej? Łatwiej się żyje nadzieją na uśmiechnietą jesień:) Pozdrawiam ciepło:)
Usuńmnie smuci że powstają dla tych, którzy mają rodziny że czaem rodziny uspokajają swoje sumienia takim luksusem ... ale niestety - ten luksus czują tylko ci bez rodzin, ci z rodzinami obawiam się tego wszystkiego nie widzą ... cóż łzy czasem najpiękniejszy widok zasłonią
UsuńWitaj Haniu!
OdpowiedzUsuńDom ładny. Wiem, a nawet jestem pewien, ze zrobisz to dobrze.
Trzymam więc oba kciuki za całokształt.
Pozdrawiam serdecznie i do się zapraszam.
Michał
a ja Michałku wiem, że taki terapeuta jak Ty to by było szczęście dla tego domu
UsuńHaniu,serdeczna moja...Zawodowa robota ,jak robota ,,wykonasz perfekcyjnie jak zwykle...gdyby było inaczej ,to nie dostawała byś takich zleceń.
OdpowiedzUsuńNajbardziej ujmuje mnie i dotyka serca ,twoje podejście do ludzi..
Zawód ,zawodem,,,ale najważniejsze jest serce...jest to fundament pod twoją pracę..szczególnie przy takim obiekcie...
Jestem pewna ,że gdy skończysz ,,to twoje serce ,dobre i piękne,,będzie widać.
Powodzenia ,,serdeczna Haniu...
Dziękuję Zosiu, faktycznie to szczególny temat, temat, któr4y przeżywam. To zupełnie co innego nisz przedszkole, apteka, mujnia czy blok mieszkalny.
UsuńMalinko, już niczym nas nie zaskoczysz, jesteś po prostu perfekcyjna w swoim zawodzie i w słowie też Roman
OdpowiedzUsuńDziękyję Rycerzu Romanie ... lubię po prostu pisać o swojej pracy bo tę pracę lubię i tylko czasem się zastanawiam czy Was na amen nie zanudzam
Usuńprotestuję, gdybyś zanudzała nie komentował bym :) , który profil mam wybrać, kompletnie się w tym gubię. Pozdrawia normalny :)
UsuńROMANIE - wybierasz "nazwa, Adres URL" jako nazwę wpisujesz swój nick, a jado adres adres swojego bloga ... zaraz skomentuję jak Ty, zobaczysz jak wygląda
UsuńPRÓBA - skomentowałam z Rwoim podpisem
Usuńdruga PRÓBA, inny nick
Usuńjak naciśniesz jeden ze "swoich" nicków "Roman M " albo "rycerz Roman znajdziesz się na swoim blogu :-)
UsuńPiękny i pelen zadumy post o Wielkim Domu ,szacunek do starszych ludzi napawa pozytywna refleksja nad swoim życiem ,zbliza się listopad miesiąc zadumy pozdrawiam
OdpowiedzUsuńtak - miłość do dzieci i szacunek do starszych to esencja naszego życia ... bez tego kim jesteśmy ?
UsuńOdpowiem ci Malino. Wystarczy. Będzie pięknie. Serdeczności.
OdpowiedzUsuńoby Haniu ... oby !!!
UsuńPiękna okolica i faktycznie wyczuwa się tutaj duszyczkę toleranji....
OdpowiedzUsuńJeżeli można to już się tam zaloguje, bo czas na emeryturze to nie tylko starość ale czas dla siebie :)
Pozdrawiam
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
http://kadrowane.bloog.pl/
Pozdrawiam Asiu - myślę czasem o emeryturze, zwłaszcza jak brakuje godzin albo minut ale przyznam się, że się jej boję ... jak jasny gwint się boję ...
UsuńKochana Haniu,
OdpowiedzUsuńbyłam tutaj kilka razy...Wiem, powinnam zostawić ślad. Tak będę teraz czynić.
Wiem, że stworzysz prawdziwe arcydzieło....
Serdecznie pozdrawiam:)
ZOSTAWIŁAŚ lUSIU KOCHANA - ALE TO BYŁO NA POCZĄTKU KOMENTARZY ... cieszę się, że o mnie pamiętasz i tu przychodzisz ... widzę to w statystykacg :-)
UsuńPozdrawiam Haneczkę piękną dzieweczkę hej::)))...Hanus ja ostatnio nawet po głowie nie mam czasu się podrapać ..Ale odwaliłam coś co opisze u siebie ::))) jutro::)))buziaczki ślę "")
OdpowiedzUsuńczekam na to jutro Danuśkaq - bo jak Ty wymyślisz - to drżyjcie narody, będzie supeeer
UsuńMalinko - przecież ja zawsze do Ciebie zaglądam. Nawet jeśli nic nie mówię :)
OdpowiedzUsuńMissi - cieszę się bo bardzo Ciebie polubiłam . Uśmiech przesyłam do dalekiego Cieszyna. piękne są Twoje zdjęcia
UsuńHaneczko! Znowu arcydzieło! Styl prowadzenia Twojej opowieści o przedmiocie działań odnowicielki zabytków architektonicznych jest doskonały, niepowtarzalny, ale przede wszystkim przesycony miłością do tego, co robisz. I to udziela się czytelnikom. Tyle tutaj ciekawych punktów zaczepienia inspirujących do odrębnych tematów dyskusyjnych.
OdpowiedzUsuńDobrze, że poruszyłaś problem starości na wstępie.
Zastanawiam się czasem, gdzie czułbym się najlepiej na starość: przy którymś dziecku i wnukach, czy też w takim domu? Doprawdy, nie potrafię sobie odpowiedzieć . I dlatego boję się starości takiej, gdy będę zniedołężniały, z silnie rozwinięta demencją, skazany na pełną opiekę najbliższych, dla których będę... no - kłopotem, zmartwieniem, albo kimś przykrym, nieznośnym. Wtedy chciałbym mieszkać w takim domu, jak ten, który pokazałaś. Jeszcze raz dziękuję za pomoc. Tomasz
DZIĘKUJĘ TOMCIU ...
Usuńi ja się boję i ja nie wiem ... ale może lepiej nie myśleć bo sam wiesz - człowiek myśli, Pan Bóg kreśli ... będzie to, co ma być.
Witam.To jak o tym projekcie piszesz,ile wkładasz serca i własnej duszy jest już wartością dużą,więc jak mogłoby nie być wspaniałego efektu finalnego.Oby równie piękna była atmosfera i opieka w tym domu,ciepło i serce dla tych osób,które tam zamieszkają.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
mam taką nadzieję, że serce będzie wpisane odtąd w te mury, że zagnieździ się na stałe w tym Wielkim Domu
UsuńCiekawą rzecz zauważyłem Haniu. Polska jest generalnie uroczym zakątkiem ziemi. Pięknych malowniczych miejsc nie brakuje. Sam "odnalazłem" wiele całkiem przypadkowo podczas wycieczek "w nieznane" po Kaszubach.
OdpowiedzUsuńJednak jak czytam Twoje posty, to okazuje się, że miejsca przez Ciebie opisywane, chyba bym przeoczył. Takie są naturalne, piękne w swej prostocie i normalności. Trzeba naprawdę dużej wrażliwości, by dostrzec i docenić ich piękno.
Gdyby mi ktoś pokazał te zdjęcia, które Ty prezentujesz, zaliczyłbym te miejsca do takich właśnie - "normalnych".
Jednak później, gdy czytam Twój post - staje się rzecz niewiarygodna. Jak w hologramie - dopiero pod odpowiednim oświetleniem ukazuje się ich drugie oblicze - to prawdziwe, tajemnicze, piękne.
Haniu - robisz piękne zdjęcia. Inni robią równie piękne, a nieliczni piękniejsze.
Haniu - pięknie opowiadasz. Wielu tez potrafi tak pięknie mówić, znajdą się i tacy co beą to robili lepiej.
Ale nie spotkałem jeszcze nikogo, kto tak sensownie, z duszą potrafi te dwa żywioły połączyć.
A gdy jeszcze dodać umiejętność uzdrawiania, ba - wskrzeszania, to głowę dam, że dzisiaj nikt nie znajdzie drugiego takiego fenomenu,
Bo kiedyś, to był profesor Zin.
Bo ja Leszku kocham takie właśnie normalne, takie bliskie sercu. To jest mój świat, te wielkie i piękne są znane a te dopiero się odkrywają i są takie świeże.
UsuńWiesz - ja myślę obrazami dlatego mój blog bez zdcjęć wcale by nie miał sensu, Nigdy nie potrafię dopowiedzieć tak, kak dopowie zdjęcie ... a zdjęcie z komentarzem to zdjęcie z mojego punku widzenia. Lubię takie wyprawy do środka obrazu i słowa . Jak coś opisuję to widzę to, czuję zapach, słyszę szelest, jestem tam. Kocham podróżować w czasie i w przestrzeni, na inny kawałek świata, na inny kawałek historii albo w sam środek marzeń. W internecie to możliwe bo jest słowo i obraz.
Dziękuję Leszku za tak piękną recenzję.
Och - Zin to dla mnie niedościgniony wzór ... chciałabym chociaż w kilku procentach być jak ON
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńPosiadasz, Malino,niezwykły dar czynienia z naukowego-fachowego opracowania opowieści z nutą romantyczną i duszą. Nie spotkałam się jeszcze, by ktokolwiek w taki sposób opisywał sprawy fachowe związane ze swoim zawodem.
Pozdrawiam serdecznie.
chałwianki tak mają ... Grycelko - a kto fantastycznie pisał o strażakach ? chę ???
UsuńNo właśnie,Malinko..Przyganiał kocioł garnkowi..-:)))
UsuńWspaniałe połączenie fachowej kompetencji z piękną narracją.... Czyta się z wielką przyjemnością. Oczywiście trzymam kciuki i pozdrawiam serdecznie! Halszka
OdpowiedzUsuńJuż jako dziecko interesowałam się starymi ludźmi, lubiłam z nimi rozmawiać. Wzruszali mnie.
OdpowiedzUsuńRóżne są oblicza starości. a sama starość najczęściej nieprzyjemna. niektórzy nie mogą pogodzić się z procesem starzenia. Niedawno zastanawiałam się , jak czułabym się z pomarszczoną twarzą. na pewno nieluksusowo, chociaż u innych takie zmarszczki postrzegam pozytywnie, to jednak sama.... Mówią , że dom starców to zemsta rodziców za żłobek i coś w tym jest . Krystyna