cztery skrzydła i dwa śmigła
i nadzieja, że pofrunie do gwiazd
.
zezowate szczęście małej dziewczynki
jedno oko na maroko, drugie oko na nos
marzenia jak kropki biedronki
co właśnie do nieba poleciała,
po kawałek chleba, z cukrem
.
a nosek leci ... leci ... leci ...
dwadzieścia groszy szczęścia
i cały dziecięcy świat
i radość jak liść zielony,
i miłość jak kolorowy parasol
odrzutowiec za dwadzieścia groszy
dzieciństwo które nie ma ceny
kapitał na całe życie
*
Te cudowne zdjęcia Ewy Ozonki
przypomniały mi moje dzieciństwo - dziękuję Ewciu.
z przyjemnością polecam - Malina M*
Ta notka promowana jest w liiil
jeśli podobał Ci się ten wpis to uśmiecham się
Mnie się ten wiersz bardzo podoba!
OdpowiedzUsuńOd zawsze Twoje wiersze robiły wrażenie.
Też przyklejałam sobie na nosie klonowe "helikoptery" :)
Pozdrawiam:)
a mnie zauroczyły Twoje zdjęcia :-)
UsuńWIESZ EWCIU - TE ZDJĘCIA MI SIĘ PRZYŚNIŁY ... na moim podwórku rosły wielkie klony ... to symbol mojego dzieciństwa
UsuńTakie klony rosną teraz koło moich okien:) Zimą tego się nie czuje, ale od wiosny...
UsuńPozdrawiam:)
no to ja będę pierwszy! pozdrawiam serdecznie Złoczowiankę
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Rycerza Romana
Usuńi znowu zostałem wyprzedzony, ale drugie miejsce pozycja też się liczy
OdpowiedzUsuńRomanie - czy to Ty ?
UsuńLiczy:) Jak nic!
OdpowiedzUsuńJAK NIC !
UsuńTe nasionka przyklejało się do nosa. Wystarczy przełamać w połowie i rozdłubać troszkę skrzydełka, nasadzić na nos i gotowe! Śmiechu co nie miara.
OdpowiedzUsuńHI, HI O TYM PISAŁAM ... ZEZA SIĘ OD PATRZENIA NA NOS DOSTAWAŁO ;O)
Usuńtak, to ja Rycerz w malinach skrył się w maliniaku i testuje maliny
OdpowiedzUsuńi jak ? ... dużo kolców ?
UsuńRomanie - dopiero się tutaj urządzam
UsuńHaniu wystarczy upiec biszkopt przełożyć kremem z budyniu i masła +cukier puder..Na wierzch biszkopt i ja robię kruszonkę z obkrojonych boków z resztą masy Potem polewę czekoladową na leciutko ubity wierzch..Moja polewa troszkę nie wyszła ,powinna być gęściejsza.Jak polewa zastygnie wkładamy pestki z dyni lub migdały już pokrojone na cieniutkie części są w sklepie w torebkach.Bardzo smaczny...
OdpowiedzUsuńJa pamiętam jak robiliśmy z klonowych liści spódniczki i na nos klony naklejaliśmy ...Było dużo śmiechu..Lubie klony jesienią kiedy liście żółte i wiosna kiedy są świeżutkie zielone::))).Pozdrawiam Ciebie i Panią Danusię.
DZięki Danuśka, zrobię takiego jeża-zwierza na imieniny
UsuńHaniu, uwielbiam Twoje wiersze...
OdpowiedzUsuńTeż biegałam z klonowymi noskami i czereśniami, które uchodziły za kolczyki...
Masz założone KATEGORIE!
Świetnie, teraz łatwo można odszukać konkretnego posta.
Pozdrawiam:)
założyłam Lusiu - słicham zawsze rad madrych ludzi i wychodzi mi to na dobre
UsuńHaniu ot zapomniałam o najważniejszym ........Jęzor z galaretki lub skórka z rzodkiewki lub z pomidorka ,marchewki ważne by było na czerwono ::::))))) nos- dwie rodzynki a oczka z musli::))) Nie widać wyraźnie ....Miłego wieczorku...zabieraj się do roboty ::)))))
OdpowiedzUsuńDANUŚKA - jeża0-zwierza zrobię na bank, a jęzoe będzie miał jak marzenie ;-)
UsuńPrzeczytałam, co kto napisał w komentarzach. Danusia, kremem z budyniu i masła, przypomniała mi moje dzieciństwo...Moja Mamusia robiła torty z takim właśnie kremem, dlatego nie uznaję kremu ze śmietany. jedna warstwa była kawowa lub kakaowa, druga cytrynowa, a następna z konfitury, najczęściej wiśniowej, biszkopt był skrapiany alkoholem, a tort - pyszności.
OdpowiedzUsuńPrezentowane tu zdjęcia ładne. Jaka szkoda, że nie udaje się odwiedzić wszystkich blogów, nawet tych polecanych...
Haniu, biedroneczki, Boże krówki to cud malutki na Matce Ziemi. idę do promocji... Do usłyszenia - Krysia
oj pamiętam Krysiu - biedroneczko, biedroneczko poleć do nieba, przynieś mi kawałek chleba ...
Usuńkiedyś u mnie w domu na biedronki mówił się zazulki, mój Dziadziu do mnie mówił Zazulciu
Ech..i ja pamiętam te śmieszne klonowo-noskowe zabawy...lub puszczanie samolocików przy mocniejszym wietrze...Takie helikopterki, jak je nazwała Ozonka:):):) Szkoda,że dzisiaj maluchy rezygnują z takich spontanicznych zabaw na świeżym powietrzu...Komputery , tablety i cała reszta wypełniają im czas...A ja do dzisiaj z nostalgią wspominam domek na rozłożystej lipie u babci...Przesiadywaliśmy tam z bratem całymi dniami, obserwując z ukrycia przechodzących pod lipą ludzi..Gdy udało nam się ich z znienacka wystraszyć, mieliśmy radochę na całego:):) Pozdrawiam wieczornie Haniu i dziękuję za wycieczkę w lata dzieciństwa:):)
OdpowiedzUsuńDzisiejsze czasy, dały dzieciakom komputery i tablety, odbierając w zamian wyobraźnię. To niesprawiedliwe. Dla dzieci niesprawiedliwe. W dorosłym życiu będzie tylko gorzej.
UsuńPozdrawiam:)
to prawda - zawsze jest coś za coś, my nie mieliśmy tego, co dzisiejsze dzieci ale one nie będą miały tego co nam było dane, dla nich taki nosek nigdy nie będzie ani helikopterem ani odrzutowcem a boża krówka nie poleci do nieba bo przecież wiele z nich nawet nie widziało żywej biedronki
UsuńHaniu na kolce nie zwracam uwagę, zachwycam się Malinką :)
OdpowiedzUsuńjak zawsze Romanie jesteś bardzo rycerski :-)
UsuńI ja pamiętam tę wspaniałe zabawy z "odrzutowcem". Dziękuję za przypomnienie, Haniu. Ech, to dzieciństwo! Ech, te nasze czasy! Było wspaniale, niech mi nikt nie mówi, że było inaczej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie oraz dziękuję za miłe słówko uznania dla moich impresji pierwszego dnia lata. Zwłaszcza za tego "potForka" ;) Miłej niedzieli życzę! Halszka
BYŁO WSPANIALEEEEE !!
UsuńByły też dmuchawce-latawce,w które się dmuchało i wokół pełno było drobnego pierza.
OdpowiedzUsuńByły! I teraz są, lecz nikt się nimi nie bawi;)
UsuńPozdrawiam:)
dla mnie dmuchawiec to była zaczarowana lampa, puffff i ogniki rozlatywały się po świecie a ja sobie wyobrażałam, że siadają na polach albo łąkach a w nocy świecą tym, którzy się zgubili ...
UsuńAch, klonowe noski, to nasze czasy, dokładnie pamiętam, mam nawet takie zdjęcie z klonowym noskiem. A czereśnie chciałam dziś mojemu trzylatkowi założyć, jak kolczyki, ale zupełnie nie wiedział, czego od niego chcę, wolał zaraz zjeść;) pozdrawiam serdecznie Haniamrok
OdpowiedzUsuńteż bywałam czereśniową damą ;-)
UsuńO! Weszłam w "Pic na wodę" a jestem na "Odrzutowcu".
OdpowiedzUsuńAle to dobrze, bo tu jest pięknie. Na picu może tak nie być.
:)))
Pozdrawiam serdecznie.
oj - to ja pisząc pic nacisnęłam omyłkowo opublikuj ... jeszcze pic nie jest gotowy ale - nie taki straszny pic jak go malują hi, hi,
UsuńOj, chciałabym takim odrzutowcem polecieć. Serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńChwilowo Twój blog Haniu, właśnie ten znikł, nie było żadnego wpisu .Weszłam z Liil. strona jest...Juz nie wiem co się dzieje ....Ostatnio sporo blogów znika ..Chyba chcą nas wywalić całkowicie bo nie wychodzą na swoje.....Pozdrawiam Haniu ...
OdpowiedzUsuńA gdzie wpis "Pic na wodę " U mnie się wyświetla a wpisu niet!!!!.............
OdpowiedzUsuńDanuśka - to mój błąd, zaczęłam pisać i zamiast zapisz kliknęłam opublikuj, potem cofnęłam ale się wyświetliło, jak skończę i opublikuję to się mam nadzieję naprawi :-)
UsuńHaniu, powtórzę za Danką...Gdzie jest wpis "Pic na wodę"?
OdpowiedzUsuńJeszcze nie jest skończony , oj za szybko klikam ;-(((
UsuńWpadłam zobaczyć , czy dziś malinach kłująco, czy pachnąco, a co zastaję ? Jest klonowo...
OdpowiedzUsuńHaniu, pieszczotliwie Ciebie dziadziuś nazywał.
A biedronki są szczególnie miłe...
Komara i muchę pacnie się czymkolwiek a biedronki nie. Niech sobie stworzonko żyje jak najdłużej.
Czy ta sympatia do biedronek z powodu czerwonej sukienki w kropeczki?
Przed spaniem pozdrawiam ciebie biedronkowo. . . Krysia
Przepraszam za Ciebie z malej litery, wcisnęłam shift, ale nie zadziałało i w " w malinach" gdzieś przepadło... Pa!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ten wiersz i ujmuje mnie jego tytuł - odrzutowiec :
OdpowiedzUsuń