i ja - najprawdziwsza pierwszoklasistka !
ależ byłam wtedy dumna i przejęta !
Bardzo czekałam, kiedy pójdę do szkoły. Dostałam tornister na szelkach, taki tekturowy, i worek na papciuszki, z wyszywanym muchomorkiem. Dostałam pióro ze stalówką, gumkę myszkę, kałamarz z atramentem no i kredki, piękne, dwupoziomowe, przyniósł mi je święty Mikołaj a ja schowałam, żeby do szkoły były nowe.
Lubię to zdjęcie, zawsze mnie śmieszy.
Ech, z wrażenia ja zrobiłam zeza w jedną stronę a moja koleżanka w przeciwną, czyli - jedna oko na Maroko, druga na Kaukaz Zdjęcie zostało zrobione na lekcji religii, nie potrafiliśmy jeszcze pisać, więc rysowaliśmy w takich wielkich blokach. Siedziałam w pierwszej ławce. Ja to ta dziewczynka po lewej stronie, co dumnie pokazuje tarczę. Spać nie mogłam jak tarczę dostałam. Szkoła nr 13 im. Janka Krasickiego, klasa 1B. Nareszcie byłam prawdziwą uczennicą.
Pamiętam swoją Panią z podstawówki, pamiętam nawet, że pierwszego września 1961 roku był upał, Pani przyszła do naszej klasy w czerwonej sukience z tafty. Od razu przypadła mi do serca.
Do szkoły miałam daleko, trzeba było przejść ruchliwe ulice i drewniany most na rzece ale tylko pierwszego dnia poszłam z rodzicami, potem otworzył się przede mną nowy świat samodzielności. Byłam zachwycona. Szkoła to była tysiąclatka, dzieci było tak dużo, że uczyliśmy się na dwie zmiany. Ech - jak cudownie wracało się do domu zimą , po zapadnięciu zmroku, jakim wspaniałym przeżyciem było przechodzenie przez most w czasie powodzi. Pamiętam swój pierwszy stopień w pierwszej klasie - dwója ze śpiewu. Dzieci śpiewały piosenkę a ja odpłynęłam w marzeniach udając że ławka to fortepian a ja to wielki Fryderyk o którym rodzice mi opowiadali. Noooo - wymarzony początek z konsekwencjami w domu;-). Dziękować Bogu nikt nie kazał mi śpiewać solo w celu poprawy stopnia ... taka kompromitacja mogłaby się żle skończyć. Kiedyś dzieci były ambitne i takie bardzo na serio, przejmowały się złym stopniem, ale to nie był wyścig szczurów. W jakimś sensie wtedy te stopnie dla nas były wyznacznikiem naszej dorosłości. Szkoła była ważnym punktem odniesienia w naszym dziecięcym świecie, byliśmy bardzo zżyci ze szkolą i ze sobą. Byliśmy tacy jacyś niewinni, naiwni, nie było w nas agresji raczej zachwyt bajkami, legendami, nie było walczących światów, były grzybki, królewny i rycerze. I wielkie bale w sali gimnastycznej. Oranżada i ciastka, Robinson i Dzieci z Bullerbyn.
Z jakim zapałem stawaliśmy się niewidzialną ręką albo zbieraliśmy dobre uczynki, albo w nocy, z krzykiem, budziliśmy się gdy burza złamała gałęzie drzewa, które dano nam pod opiekę. Ech - mój klonik jest dzisiaj ogromnym drzewem. Każde z nas chciało mieć najpiękniejszy zielnik, największą fasolę, wyhodowaną z ziarna albo najładniejszy szlaczek w zeszycie. Czasem rodzice pomagali dzieciom rysować te szlaczki ale moi nie chcieli ... ile wylałam dziecięcych łez, że moje krzywe i brzydkie, ale własne - odpowiadali i był koniec dyskusji. Nigdy też nie pamiętam, żeby ktoś ze mną odrabiał lekcje, jak chciałam iść na podwórko to lekcje musiały być zrobione i kropka. Piorunem mi szło z tego powodu . Krótkie pytanie: odrobiłaś ? odrobiłam. Wystarczyło. Tylko raz na początku dorosłego, szkolnego, życia rodzice wzięli mnie na bardzo poważną rozmowę i między innymi rzeczami wtłoczyli w moją dziecięcą główkę, że się nie kłamie, NIGDY, nawet gdyby miało boleć. Skutecznie, bo nie kłamałam i już. Hmmm - dopiero jako mocno dorosła nauczyłam się nieco naginać te zasady i jak mnie ktoś pyta o projekt, którego jeszcze nie skończyłam, to bez mrugnięciem oka łżę jak pies a potem w nocy przysiadam i do rana kłamstwo staje się prawdą "drukarka zaczyna działać" i jest gotowe.
.
Po czterech latach zmieniłam szkołę, bo pod moim domem wybudowali nową. Janka Krasickiego zamienił Karol Świerczewski. Na tym zdjęciu jestem już poważną piątoklasistką. Siedzę w czwartej ławce, to ta dziewczynka z czerwoną kropką na kołnierzyku, jeszcze wtedy nie byłam okularnicą.
Ech - łza się w oku kręci, kiedy patrzę na te moje szkolne koleżanki i kolegów. Miałam już wtedy swoją "paczkę" - dwóch kolegów i ja. Hultajska trójeczka kujonów. Takie szkolne przyjaźnie, a czasem nie tylko przyjaźnie, trwają bardzo długo. Nasza trójeczka oczywiście razem poszła do ogólniaka. Zgodnie wybraliśmy sobie klasę matematyczno-fizyczną. Zgodnie wybieraliśmy kółka zainteresowań i oczywiście zgodnie odrabialiśmy lekcje. Wypracowania czasem pisało się po dwa bo chłopaki lepsi byli z pozytywizmu a ja z romantyzmu. Ile razy dostawałam kartkę pod ławką: masz jabłonie ? i zaraz kartka z mojego zielnika wędrowała do Andrzeja ... masz chleba ? pisałam do Henia i zaraz pod ławkami wędrowała do mnie bułka z kiełbasą, Bułkę sobie zjadałam, jak się pani odwróciła ... taka byłam. Tacy byliśmy. Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Jak przyjaźń to na zawsze.
Co miało przetrwać, przetrwało do śmierci . Obydwaj chłopcy uśmiechają się do mnie z góry a ja czasem coś im tam opowiadam jak za dawnych dobrych czasów ...
Witaj szkoło, żegnaj szkoło ...
piękne były moje szkolne lata
*
z przyjemnością polecam Malina M *
jeśli podobał Ci się ten wpis
to wejdź na liiil
A wiesz, że ja też uważam biały kołnierzyk za symbol uczniowski? Nawet tarcza nie ma u mnie takiej rangi jak kołnierzyk:))) To taki akcent świadczący o szacunku do szkoły, nauki, pracy. Bluza dresowa z kapturem chyba tego nie wyraża... A może taka staroświecka jestem?
OdpowiedzUsuńja też staroświecka jestem - jasne, że to nie to
Usuńtoż i stosunek do nauki, obowiązków szkolnych i innych także samo luzacko-kapturowe są bardzo często.
Usuńbo życie potem też już jest inne Bet, szybkie i smakowane jak jedzenie w przydrożnych fastfoodach ... a kiedyś dom albo gospoda , albo restauracja ... z obrusem, porcelanowym albo fajansowym talerzem ... z zapachem i oczekiwanie a potem z delektowaniem się ... życie przeżywało się delektując tym co dawało a teraz byle więcej, byle szybciej, nie ważne co wiem, ważne jak marketingowo potrafię opakować brak wiedzy ... to się zaczyna w bluzie, czaderskim kolorowym stroju na lekcjach a potem jest brak szacunku do tych, co uczą, no bo brak przekonania, że to, czego uczą jest potrzebne. Teraz potrzebna jest wiedza jak skutecznie wziąć to co się oczywiście należy i czego jest się oczywiście wartym ... a o taką wiedzę to dbają nasze media i bardzo często rodzice w domu ...
UsuńWiedza o tym jak skutecznie dać odeszła razem z kołnierzykami i szacunkiem do starszych, którzy dają nam to czego nie mamy ...
Był przypinany do fartuszka.
OdpowiedzUsuńalbo przyszywany ... ech uczyłam się szycia na tych kołnierzykach, a dokładnie mówiąc nie szycia tylko prucia ...
UsuńNapiszę fachowo albo... fastrygowany.
Usuńfakt - fastrygowany ... oj to była dla mnie sztuka nauczyć się żeby było jak trzeba , bo jak fastryga wylazła to wstyd był a jak się nadpruła to zaraz pytania - i co znowu zrobiłaś ? znowu wojna na tornistry ? a tyle razy mówiłam !!!!
Usuńa wiesz - ze swoim kołnierzykiem to po jakimś czasie już sobie radziłam ale moi koledzy kompletnie nie - ciągle musiałam na ratunek - przyczepisz ?!!! do dzisiaj słyszę ten błagalny jęk. Cóż, im notorycznie obrywało się w domu za wojenki, mnie tylko czasem bo przecież dziewczynką byłam :-) dziewczynki się nie biją, to o dziewczyniki powinni się bić ;-) czyż nie ?
UsuńZ Pani felietonu wyłowiłem jedno zdanie: "Tacy byliśmy. Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Jak przyjaźń to na zawsze." Właśnie dziś umówiłem się ze swoim szkolnym przyjacielem, z którym dziś obchodzimy dokładnie pięćdziesiątą czwartą rocznicę znajomości na wspólny obiad w towarzystwie naszych małżonek (w obu przypadkach - pierwszych).
OdpowiedzUsuńTO WIELKIE SZCZĘŚCIE MÓC SPOTKAĆ PRZYJACIELA ...
Usuńja mogę tych moich już tylko duchowo ...
Tak, to rzeczywiście wielka radość. Spotykamy się średnio co dwa, trzy tygodnie. Nasze żony zaprzyjaźniły się również i teraz często organizują wspólne spotkania, nas nawet o zdanie nie pytając.
Usuń:-)))
UsuńTAK SOBIE MYŚLĘ, ŻE DAWNIEJ PRZYJAŹNIE BYŁY BARDZIEJ NA SERIO, MOŻE TO WYNIKAŁO Z TEGO, ŻE NASI RODZICE PRZYJAŹNILI SIĘ JESZCZE BARDZIEJ SERIO. ŻE W ICH CZASACH ZA PRZYJACIELA CZASEM ODDAWAŁO SIĘ STRASZNIE DUŻO ... TAK ICH UCZONO. pRZYJAŹŃ TO BYŁA OGROMNA WARTOŚĆ ... przyjaciela mierzyło się dokładnie tą samą miarą, co siebie, a nawet bardziej. czasami człowiek pozwalał na obrażanie siebie ale gdy obrażano przyjaciela to STOP ... dawniej jakoś tak wartości nie były względne . to nie było wszystko jedno znajomy kolega czy przyjaciel To przyjaźnie zostawały, wiedziałam, że ten ktoś stanie w mojej obronie, pomoże, nawet jeśli to będzie kosztowało, wiedziałam, że sama obronię i pomogę , nawet jeśli to będzie kosztowało ...
UsuńWzruszyłam się Aniu ,czytając widziałam siebie ,jak pociłam się ze strachu na historii ,matematyki,jak podjadałam bułki ,jak plamiłam kołnierzyk chłopaka który mi dokuczał siedział przede mną::))bibliotekę malutką ,kałamarze w ławkach ,kaflowy piec ...woźnego i kilku fajnych nauczycieli::)))Ogólnie żal ,że nie wraca te lata::) chciałabym chociaż na tydzień cofnąć się w te czasy::)))...Pozdrawiam cieplutko ...Ania już dwa tyg.chodzi do szkoły,teraz wirusa podłapała i kaszle ,smarcze,,,coś u nas w powietrzu krąży bo sporo ludzi choruje::))a pogoda piękna.Nie mogę kliknąć w Liil nie ma tego wpisu::*( zobaczę później
OdpowiedzUsuńDanuśka - ieszę się, że ze mną wspomniałaś ... to nasze najcieplejsze wspomnienia
Usuń------------------------
już liiil jest w porządku, jak pisałaś to ja jeszcze notki na liil nie umieściłam, nie było więc czego promować.
Witaj Haneczko! To najpiękniejsze wspomnienia. Tez pamiętam. Z I klasy szczególnie pamiętam ELEMENTARZ Falskiego . Chciałem zapromować notkę, ale w Liil zmienili zasady ,których nie rozumiem. Pozdrawiam, Tomasz
OdpowiedzUsuńale numer Tomku - to ja namieszałam, w liiil nic nie zmienili. Chciałam umieścić notkę ale Danusia zawołała mnie na program Lisa więc nie zdążyłam, dopiero teraz idę tam i patrzę a tam Ty już to zrobiłeś, kliknęłam żeby sprawdzić i ... sama siebie zapromowałam ,
UsuńWRACAM SAMOTNIE W TAMTE STRONY.
OdpowiedzUsuńW TAMTE CZASY.
TĘSKNIĘ ZA ELDORADO.
MIJAM DOM, PRZEJAZD KOLEJOWY.
TAM MIESZKAŁEM. BARDZO DAWNO.
TEN PRZEJAZD PAMIĘTA ZOSIĘ HORODYŃSKĄ.
KAŻDEGO RANKA GRZMIAŁ ŁOSKOTEM
KÓŁ PAROWOZU.
ZGRZYT HAMULCÓW. METALICZNY PISK.
PAROWÓZ ZAPIERA SIĘ O SZYNY. ISKRZY. ZWALNIA.
WAGONY NAPIERAJĄ NA SIEBIE.
GOTOWE STANĄĆ DĘBA.
RYK SYRENY WBIJA SIĘ W NIEBO.
DALEJ SKRĘT W LEWO. STACJA GŁUCHOŁAZY ZDRÓJ.
MIAROWY STUKOT KÓŁ UCICHA W DALI.
OPUSZCZONE SZLABANY WYŁANIAJĄ SIĘ Z KŁĘBÓW
DYMU I PARY.
W PORANNYM SŁOŃCU LŚNIĄ BIELĄ I CZERWIENIĄ.
I... DZIEWCZYNA.
OPARTA O ROWER.
WIATR ROZWIEWA WARKOCZ. ROZEŚMIANA.
NARODZINY WENUS.
ZA ROK LUB DWA MATURA.
UZYSKA TYTUŁ LEKARZA MEDYCYNY.
ZOSTANIE GINEKOLOGIEM.
DUMNY JESTEM Z TAMTEJ DZIEWCZYNY.
POZOSTAŁA W ELDORADO.
NIE MA JUŻ DAWNYCH SZLABANÓW.
NA PUSTYM PRZEJEŹDZIE STALOWE SZYNY
POWLEKŁA RDZA.
A MY WCIĄŻ SAMOTNIE POWRACAMY
W TAMTE STRONY. W TAMTE CZASY.
TĘSKNIMY. CZEGOŚ JEST ŻAL.
NASZE POWROTY TO POŻEGNANIA.
POŻEGNANIA.
NA POLNYCH DROGACH.
NA BRUKU TAMTEGO MIASTECZKA SZUKAMY
ŚLADÓW DZIEWCZĄT I CHŁOPCÓW,
Z KTÓRYMI DORASTALIŚMY
SPOSOBIĄC SIĘ DO STARTU W ŻYCIE.
W PRZEBRZMIAŁYM GWARZE SZKOLNYCH SAL
SZUKAMY SIEBIE, OBOK INNYCH.
BLISKICH NAM DZIEWCZĄT I CHŁOPCÓW.
ALE NAS I ICH JUŻ TAM NIE MA.
ELDORADO PRZEMINĘŁO.
TEGO JEST ŻAL.
POLSKIEGO UCZYŁA
PANI PROFESOR BILWIN.
JEJ LEKCJE NA POGRANICZU
MISTERIUM I POSIEDZENIA RADY
WTAJEMNICZONYCH SPOSOBIĄCYCH SIĘ
DO WYPRAWY W ODLEGŁE GALAKTYKI.
DO KLASY WCHODZIŁA W ZUPEŁNEJ CISZY.
SIADAŁA NA PODWYŻSZENIU. MILCZAŁA PRZEZ CHWILĘ.
PATRZYŁA PRZED SIEBIE...
PEWNIE ZBIERAŁA MYŚLI, AŻEBY JAK NAJPROŚCIEJ
PRZEKAZAĆ ZASADY NAWIGACJI
W ŻYCIOWYCH GWIAZDOZBIORACH.
OCZY PRZENIKLIWE. SMUTNE.
WPATRYWAŁA SIĘ W KAŻDEGO Z NAS.
PEWNIE SZUKAŁA ODPOWIEDZI NA PYTANIE:
„CZY DOTRZEMY DO CELU ?
CZY WRÓCIMY SZCZĘŚLIWIE ?”
KAŻDEMU Z AS
ŻYCZYŁA SZCZĘŚLIWEGO POWROTU.
WIEDZIELIŚMY O TYM.
SZEŚĆDZIESIĄT LAT NASZEGO LICEUM.
KWIATY ZASŁONIŁY DATY
ZIEMSKIEGO CZASOKRESU...
„PANI PROFESOR !
WRÓCILIŚMY !
WRÓCILIŚMY SZCZĘŚLIWIE...”
A. T
a Ona,
Usuńa PANI PROFESOR OD POLSKIEGO
czekała tam na Wasz szczęśliwy powrót
....
MOJEJ SZKOLE. WPIERW PODSTAWOWE, PÓŻNIEJ GIMNAZJUM I LICEUM, MOIM PROFESOROM. MOIM PRZYJACIOŁOM KOLEŻANKOM I KOLEGOM ZAWDZIĘCZAM WSZYSTKO TO CO OSIĄGNĄŁEM. DALI MI WIARĘ WE WŁASNE SIŁY. PEWNIE WZAJEMNIE. JA WRÓCIŁEM Z ZESŁANIA SYBERYJSKIEGO. ONI Z POŻOGI WOJENNEJ. Z ŻYDOWSKICH GETT, Z POWSTANIA WARSZAWSKIEGO, Z OŚWIECIMIA. PEWNIE DLATEGO CIESZYLIŚMY SIĘ WZAJEMNIE ZE SWEGO WSPÓLNEGO ISTNIENIA. I PRZEBYWANIA. A PROFESOROWIE SPOSOBIĄC NAS DO STARTU W ŻYCIE POŚWIĘCALI NAM CAŁE SWOJE JESTESTWO. SWOJĄ WIEDZĘ I DOBROĆ. ICH UDZIAŁEM SZLACHETNOŚĆ.
OdpowiedzUsuń[p. s. nadużyłem gościnności na pani stronie. pewnie nie zawsze na temat{
a. t
A.T - TE WSPOMNIENIA SĄ WIELKĄ WARTOŚCIĄ NIE TYLKO DLA MNIE, też dla wszystkich czytających. dla mnie to radość, że rto miejsce stało się miejscem w którym dzielisz się z nami niezwykłym życiem ... to nie film , nie fantazja, to prawdziwe życie.
Usuń------------------
KIEDYŚ BYŁO INACZEJ NIŻ TERAZ ludzie potrzebowali siebie nawzajem, brali i dawali wzajemnie największe wartoścvi, przede wszystkim w te wartości wierzyli i je mieli, bo podzielić można się tylko tym, co jest nasze ... nawet doświadczeniem i postrzeganiem świata ... kto zaznał głodu, bólu, trwogi ten chciał przyjaciela przed tym ochronić, kto wiedział jak znależź w sobie siłę uczył tego przyjaciela a poza tym człowiek skrzywdzony nie krzywdzi tylko chroni, no chyba, że chce zemsty ale to już inne zagadnienie ...
i jeszcze jest coś - człowiek potrzebuje człowieka , dzisiaj z przerażeniem patrzę jak mały człowiek już nie potrzebuje, woli grę komputerową ... to jak ma nauczyć się człowieczeństwa ? grę będzie przed złem chronił ? a jak mu źle będzie do gry się zwróci ? a może dojdzie do wniosku że sam sobie da radę ... a potem samobójstwo
A.T wzruszyłam się,jak zawsze czytam Pańskie wiersze::Piękne wspomnienia z lat młodości::)Pozdrawiam Serdecznie::)Aniu bądź dumna ,że możesz gościć Tak zacnego blogowicza jakim jest Pan A.T.☺
OdpowiedzUsuńi ja się wzruszam ... pewnie Danuśka, że JESTEM DUMNA ...
Usuńwiesz - zakładając bloga nawet nie marzyłam, że tyle WSPANIAŁYCH OSÓB tutaj trafi .... Dla WAS chce się pisać i opowiadać ... Was chce się czytać :-)))...
danuśka - u Ciebie w żaden sposób nie mogę nie tylko skomentować ale nawet odczytać inne komentarze. chcę wejść a tu tablica wyskakuje, że mam "polubić" jakieś lotto. Obojętnie jakiej przeglądarki użyję, próbowałam google, firefoxa i internet explorer - zawsze to samo :-((((((((((((((((((((((
UsuńPANI DANUSIU ! OCZYWIŚCIE NADUŻYWAM GOŚCINNOŚCI PANI ANNY SWYM STARCZYM GADULSTWEM.
OdpowiedzUsuńUSPRAWIEDLIWIENIEM MOJA RADOŚĆ Z ISTNIENIA I TALENTU PANI, PANI ANNY I TYCH SZLACHETNYCH, KTÓRZY MAJĄ CIERPLIWOŚĆ I WYROZUMIAŁOŚĆ..
A. T
jak to Pan nadużywa ????!!!
UsuńPan jest tu bardzo mile widzianym i oczekiwanym Gościem :-)))
POLSKIEGO UCZYŁA MNIE TEZ PANI PROFESOR MAŁECKA.
OdpowiedzUsuńWIECZNIE ZATABACZONA. PALIŁA SKRĘTY.
Z KIESZENI MARYNARKI WYDOBYWAŁA MACHORKĘ.
DO ZGIĘTEJ WPÓŁ BIBUŁKI WSYPYWAŁA SZCZYPTĘ.
ZWIJAŁA. Z LUBOŚCIĄ OBLIZYWAŁA SKRĘT.
DLA SZCZELNOŚCI. ZAPALAŁA.
Z ROZKOSZĄ ZACIĄGAŁA SIĘ. SŁUP DYMU
UNOSIŁ SIĘ NAD NIĄ. SZCZYPAŁO W OCZY.
MACHORKĘ PREPAROWAŁA SAMA.
BYŁA Z TEGO DUMNA.
W ZIMOWE I DESZCZOWE DNIE PALIŁA NA KORYTARZU.
W SZKOLE PODSTAWOWEJ. W GIMNAZJUM I LICEUM.
W CIEPŁE DNIE I LATEM PALIŁA NA DWORZE.
TRZYMAŁEM SIĘ Z DALEKA, KIEDY PALIŁA NA KORYTARZU.
Z POWODU GOREJĄCEJ MACHORKI.
ZATYKAŁO DECH. PODOBNA BYŁA DO PAROWOZU.
Z POWODU KŁĘBÓW DYMU I KAPELUSZA NA GŁOWIE.
ŚREDNIEGO WZROSTU. OWALNA TWARZ. WSPÓŁCZUJĄCE OCZY.
ZATROSKANE.
KOPCĄC SKRĘTA OBRACAŁA GŁOWĘ NA PRAWO I NA LEWO
WYSZUKUJĄC OFIARĘ DO DYSKUSJI.
ZWYKLE PADAŁO NA MNIE. BYŁEM W POBLIŻU.
CZEKAŁEM NA TE DYSKUSJE.
W SIÓDMEJ KLASIE KUPIŁEM HISTORIĘ FILOZOFII.
WŁADYSŁAWA TATARKIEWICZA.
PEWNIE POD ICH WPŁYWEM.
PAROWÓZ RUSZAŁ W MOJĄ STRONĘ.
UDAWAŁEM, ŻE STOJĘ JAK SŁUP SOLI, CZEKAJĄC NA TORTURY.
NIE DAWAŁA SIĘ ZWIEŚĆ.
ZAWSZE TO SAMO: CHCESZ CUKIERKA...?
Z KIESZENI,
A W NIEJ TEŻ TRZYMAŁA MACHORKĘ,
WYDOBYWAŁA KOLOROWY SZKLAK.
OTRZEPYWAŁA Z OKRUCHÓW TABAKI,
POCIERAJĄC O POŁY MARYNARKI.
WRĘCZAŁA, TRZYMAJĄC SZKLAK W PALCACH.
KANONY HIGIENY NARUSZAŁA U PODSTAW.
WKŁADAŁEM DO UST
PRZESIĄKNIĘTY SMAKIEM TABAKI CUKIEREK,
A Z KŁĘBÓW DYMU LEDWIE PRZEŚWITYWAŁA JEJ TWARZ.
WYGLĄDAŁA JAK DUCH.
GOREJĄCA MACHORKA SZCZYPAŁA W OCZY.
DZWONEK. PAROWÓZ ODJEŻDŻAŁ.
CHWYTAŁEM ŁAPCZYWIE RESZTKI ŚWIEŻEGO POWIETRZA.
WRACAŁEM DO ŻYCIA.
W CIEPŁE DNIE PANI PROFESOR PALIŁA NA DWORZE.
NIE BYŁA PODOBNA DO PAROWOZU.
CHCESZ CUKIERKA…? RYTUAŁ SIĘ POWTARZAŁ.
CIĄGNĘŁA DALEJ PRZERWANY TEMAT.
BARDZIEJ SŁUCHAŁA NIŻ MÓWIŁA. WCIĄGAŁA DO DYSKUSJI.
PYTAŁA O ZDANIE. WIEDZIAŁA WIĘCEJ,
DUŻO WIĘCEJ NIŻ TO CO BYŁO W PROGRAMIE NAUCZANIA.
SZANOWAŁA ODRĘBNE ZDANIE. PRZESTRZEGAŁA.
N I E C H L A P J Ę Z O R E M...
MÓWIŁA WIERSZE. ROZUMIAŁA ICH RYTM I ZAMYSŁ.
MÓWIŁA NATURALNIE, NA POZÓR OBOJĘTNIE.
MÓWIŁA I GŁOS ZANIKAŁ...
LITEWSKIE POLA ZAKWITAŁY GRYK, JAK ŚNIEG BIAŁĄ.
REJENT I ASESOR WIEDLI SWOJE SPORY.
JANKIEL GRAŁ SWÓJ NIEŚMIERTELNY KONCERT.
MÓWIŁA TEŻ SONETY KRYMSKIE.
OD STEPÓW AKERMANA CIĄGNĘŁO
GORYCZĄ BYLIN.
TĘSKNIŁEM ZA STEPAMI AKERMANA.
TO JUŻ BYŁO W GIMNAZJUM.
ZA PLACEM SPORTOWYM MAŁY PARK.
PANI PROFESOR JAK ZWYKLE KOPCIŁA.
ZAPACH DYMU INNY. PEWNIE DO MACHORKI
DODAŁA ZNANYCH TYLKO JEJ WONNYCH KORZENI.
ZACZĘŁA MÓWIĆ :
„DWUNASTU BRACI WIERZĄC W SNY
ZBADAŁO MUR OD MARZEŃ STRONY,
A POZA MUREM PŁAKAŁ GŁOS,
DZIEWCZĘCY GŁOS ZAPRZEPASZCZONY.
I POKOCHALI GŁOSU DŹWIĘK
I CHĘTNY DOMYSŁ O DZIEWCZYNIE.
I ZGADYWALI KSZTAŁTY UST PO TYM,
JAK ŚPIEW OD ŻALU GINIE…”
TO NIE BYŁ WIERSZ MICKIEWICZA.
TO NIE BYŁY SONETY KRYMSKIE.
TAKICH SŁÓW JESZCZE NIE SŁYSZAŁEM.
PRZEJMUJĄCYCH.
BYŁ TO WIERSZ LEŚMIANA O DZIEWCZYNIE.
MÓWIŁA DLA MNIE. SWEGO UCZNIA.
PEWNIE DOSZŁA DO WNIOSKU, ŻE NADSZEDŁ
CZAS WTAJEMNICZENIA.
W PROGRAMIE NAUCZANIA
TAKICH WIERSZY NIE BYŁO.
A.T
A.T. nie wiem jak to wyrazić ale powiem DZIĘKUJĘ ... najpiękniej jak potrafię DZIĘKUJĘ ZA TO WZRUSZENIE I ZA SZCZEROŚĆ ...czyta się jednym tchem a potem długo, długo pamięta ...
UsuńODZEW PANI, PANI DANUSI I INNYCH SZLACHETNYCH NA MOJE REFLEKSJE UKOJENIEM. WSPOMNIENIA O POSTACIACH, KTÓRYM ZAWDZIĘCZAM TAK WIELE - PISZĘ Z BÓLEM SERCA, ZE SKARGĄ - DLACZEGO PRZEMINĘLI ? DLACZEGO ICH UDZIAŁEM ZAPOMNIENIE ?
UsuńA. T
TE POSTACI JUŻ TU ŻYJĄ Ich cienie przechadzają się między wierszami i cieszą kiedy o Nich czytamy podziwiając ...
UsuńPiękne wspomnienia Haniu, Twoje i p. A. T.
OdpowiedzUsuńMam równie cieple wspomnienia z tego okresu o szkole, o nauczycielach i o koleżeństwie...
"Tych lat nie odda nikt..." , ale mamy je w głowach. Miałam wspaniałych nauczycieli w podstawówce i w ogólniaku... Do dziś utrzymuję znajomości z koleżankami i z kolegami z podstawówki i szkoły średniej. Z dwiema z pierwszej klasy podstawówki jestem blisko zaprzyjaźniona, cudowne są takie przyjaźnie, zawsze mamy, o czym rozmawiać.
A wiesz Haniu, miałam taki sam kołnierzyk "baby"... i wyposażenie tornistra takie jak Ty. Do szkoły miałam bardzo blisko, wolnym krokiem pięć minut...
Haniu, odpowiedziałam w Całej w niebieskim niebycie... Zaraz wejdę do liiil i kończę nocne posiedzenie... Dobranoc - Krysia
oj Krysiu nie odda ale te lata to nasz skarb i nikt też ich nie odbierze ... Moje koleżanki rozpierzchły się po świecie ale mam kontakt ... z nauczycielami :-)) często spotykam albo matematyka albo Panie od Polskiego, miałam je dwie i bardzo wiele do mojego życia wniosły, że nie wsponę o matematyku, który oprócz królowej nauk nauczył nas dystansu do siebie i zabawy przyjemności obcowania z dowcipem i humorem
UsuńWspomnienia, wspomnienia, kiedy to było ? :-)
OdpowiedzUsuńKrysiu - dla mnie to było przed wiekami a że do wieków jakoś jestem przyzwyczajona to nie jest źle ... wspomnienia jak wino im starsze tym lepsze ... a mech na butelce tylko im ważności dodaje :-)))
UsuńEch, Malino, Duszo Bratnia. Pod wszystkim podpisuję się czterema łapami, jeno nie pod kałamarzem, bo ja już miałam pióro wieczne, a niebawem nawet (!) długopis. Patrz jako to postęp techniczny:) Choć w pierwszej klasie długo pisaliśmy ołówkiem. Wpatruję się w Twoje zdjęcie z V klasy - na ścianie portret Kochanowskiego, a obok Słowacki - w mojej sali wisiały takie same :) I dekoracja z lewej - coś (chyba ) sercem warszawy. Pewnie Zamek Królewski, zburzony do szczętu. A może się mylę, może wtedy obowiązywał Pałac Kultury. A kołnierzyk ... cudne, nierozłączne wspomnienie z podstawówki. Moje robiła dla mnie oczywiście Babiśka. Na szydełku, "na twardo" wykrochmalone. Bardzo je lubiłam.
OdpowiedzUsuńJa też napisałam na blogu o swoim pierwszym 1 września i dałam zdjęcie naszej I klasy. Wspominam tez swoją pierwszą klasę której to ja byłam wychowawczynią.
Serdeczności Ci ślę prosto z serca, Beata z Wystarczająco PL.
no u mnie jakoś Pałac Kultury nie obowiązywał. za to hymn Zwiazku Radzieckiego i owszem. Się śpiewało obowiązkowo ale nadprogramowo to "Polak mały" odchodził na całego. Zawsze marzyłam o takim jak robiła Ci Babiśka. U mnie szydełkiem jakoś nikt się nie posługiwał. Babcia owszem, ale Bacia umarła jak miałam 4 lata. Moje kołnierzyki były płócienne i też na twardo ... ale ja tak chciałam korokowy a moja Mamusia nie miała pieniędzy, żeby mi kupić ... Idę czytać Twoje wspomnienia Pokrewna Duszo ... Ciebie to chyba dzieci kochają :-))))
UsuńPiękne wspomnienia:-) Aż łza się w oku kręci. I ja mam podobne choć "nieco" wcześniejsze. Ja rozpoczynałam pierwszy rok szkolny w 1950 roku tuż po przeprowadzce do Krakowa.
OdpowiedzUsuńSerdecznie ściskamy:-*) Barbara & Sylen
o to chyba nawet bardziej poważnym dziecięciem byłeś niż ja ... chłopcy z tamtych czasów bardzo serio od maleńkiego traktowali swoje "obowiązki" mężczyzny ... zawsze słyszałam, że " kiedyś to byli rycerscy, nie to, co teraz " ... chociaż pewnie wszyscy jako dzieci to słyszą, tak w celach wychowawczych :-)
UsuńWitaj Haniu!
OdpowiedzUsuńFajne zdjecia i miłe wspomnienia. Już po zdjęciach widać, ze wyrastała przyszła geniuszka.
Mnie na szczęście mundurki wszelakie ominęły i dopiero w LO musiałem chodzić w gajerku, granatowej czapce ze znaczkiem LO i z tarczą na rękawie...
Pozdrawiam serdecznie.
Michał
oj tam - raczej kujonka albo, jak się to dzisiaj modnie mówi, książkowa "mola" chociaż ta żeńska odmiana kojarzy mi się nie z malenką złotą ciemką a z papierem toaletowym ... cóż moda, to moda, jest ministra, dzisiaj słyszałam, że ma być "premiera" to mola w sam raz ...
UsuńTak pięknie i wprost "filmowo" opowiedzieli moi poprzednicy swoje wspomnienia ,że chyba mnie już nic dodac nic ująć.Cudowne opisy waszych pierwszych dni i Twoich szkolnych pierwszych dni Aniu sa dla mnie jak balsam na moją chora duszę.Mnie wyslali do szkoły w roku 1945 tuż zaraz po wojnie .Mialam 6 lat i bardzo płakałam.Chciałam byc w domu z mamą..Ale potem bardzo pokochałam tą swoja szkołę.Jeden z moich postów w moim blogu zadedykowałam swojej szkole.Szkole wspanialej w małym miasteczku gorniczym na Sląsku.Ukonczyło ją wielu wspaniałych ludzi znanych na calym świecie.Przytoczę jedno nazwisko Jan Mikolaj Gorecki -światowej sławy kompozytor.Mundurkow nie było były za to berety z emblematem szkoły.Wiele zabawnych wydarzeń wiazało się z tymi beretami.Póżniej kiedy rodzice już mieli pracę modne były mundurki a'la marynarskie.Ale nie wszystkich było na nie stać.Och co to był za czas.Pozdrawiam wszystkich przyjaciół Ani a Ciebie najgoręcej jak umię.Pieknie opisujesz swoje życie Aniu i rób to jak najczęściej.
OdpowiedzUsuńHalinko - muszę odnaleźć ten Twój wpis o szkole, muszę przeczytać a potem skopiuję link i tu przyniosę, może więcej naszych Przyjaciół przeczyta. Takie wspomnienia to cząstka nas , dzieląc się nimi dzielimy się sobą, otwieramy drzwi do naszego świata i poznajemy siebie wzajemnie .. nic to, że tylko wirtualnie ...
UsuńIle wspomnień , ile wzruszeń!
OdpowiedzUsuńTeż podobnie wszystko zapamiętałam. Mieszkałam w miejscu, gdzie wszystko bardzo szybko się zmieniało, zwłaszcza uczniowie. Wyburzano zrujnowane resztki budynków, w ich miejscu błyskawicznie rosły nowe. Dawni koledzy odchodzili, przychodzili nowi. W taki sam sposób i ja odeszłam. W pewnym stopniu, bo dojeżdżałam do szkoły ( a była to podstawówka).
Pa:)
TO EWCIU ŻYCIE NAUCZYŁO CIĘ MOBILNOŚCI ... JA TO TAKA BARDZIEJ POSIEDUSZCZA JESTEM I PRZYWIĄZUJĘ SIĘ DO LUDZI I DO MIEJSC JAK KOT ... fajnie, ale z odwiązywaniem to ciężko ...
UsuńBardzo fajne wspomnienia. Tym bardziej, że też zaczynałem 1 września 1961 r. Wszystko było prawie tak samo (wyposażenie tornistra, biały kołnierzyk, tarcza - później na gumce lub agrafce) tylko z lekcją religii chyba nie tak. Ja nie miałem w szkole, ale w sali katechetycznej przy kościele.Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńoooooooo - witam równolatka :-))) ta lekcja religii na moim zdjęciu też jest w salce katechetycznej ... szkoła była nowoczesna a ta salka zupełnie inna , z piecem i sklepieniami zamiast sufitu, tylko ławki były identyczne jak w szkole. Do salki szło się przez taki tajemniczy ciemny korytarz. lubiliśmy lekcje religii bo uczyła nas świetna, przesympatyczna młoda i wesoła siostra. A wiesz , do tej samej salki chodziłam kilkanaście lat później na spotkania akademickie i podziemny KIK.
UsuńNiestety nie mam miłych wspomnień i dlatego tylko :-)) i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPOZDRAWIAM PIOTRZE - ECH - KAŻDY Z NAS MA TE MIŁE WSPOMNIENIA Z INNEGO OKRESU - MOJE SĄ AKURAT Z TEGO ... tWOJE Z INNEGO BARDZO CHĘTNIE POCZYTAM ...
UsuńJako siedmiolatek, wysiadywałem w oknie i wyglądałem czy Dziadek, Rodzice i pięcioro mego Rodzeństwa wraca z "roboty"
OdpowiedzUsuńOkrucieństwo wojny we wrześniu 1939 roku poznałem mając sześć lat.. Przeżyłem morderstwo dokonywane na drogach polskich na na uciekinierach. przez lotnictwo niemieckie .Do dziś nie mogę o tym zapomnieć. Do dziś to są dla mnie najgorsze wspomnienia o których nie mogę zapomneć. Wiecie już kiedyś o tym pisałem, te ranne jęczące i płaczące konie, te wielkie jak groch ich łzy.. Byłem najmłodszy i pamiętam również to wyczekiwanie czy wszyscy wrócą z roboty.
Całe moje rodzeństwo, przez cały okres okupacji uczyło się na kompletach. Mnie uczyli Dziadek, Rodzice i starsze rodzeństwo. Uczyli mnie dobrze bo w 1945 roku zakwalifikowano mnie do szóstego oddziału
No i tak to się zaczęło, pamiętacie ?
Nauka
Julian Tuwim
Nauczyli mnie mnóstwa mądrości,
Logarytmów, wzorów i formułek,
Z kwadracików, trójkącików i kółek
Nauczali mnie nieskończoności.
Rozprawiali o "cudach przyrody",
Oglądałem różne tajemnice:
W jednym szkiełku "życie w kropli wody",
W innym zaś - "kanały na księżycu".
Mam tej wiedzy zapas nieskończony;
2piR i H2S04,
Jabłka, lampy, Crookesy i Newtony,
Azot, wodór, zmiany atmosfery.
Wiem o kuli, napełnionej lodem,
O bursztynie, gdy się go pociera...
Wiem, że ciało pogrążone w wodę
Traci tyle, ile... etcetera.
Ach, wiem jeszcze, że na drugiej półkuli
Słońce świeci, gdy u nas jest ciemno!
Różne rzeczy do głowy mi wkuli,
Tumanili nauką daremną.
I nic nie wiem, i nic nie rozumiem,
I wciąż wierzę biednymi zmysłami,
Że ci ludzie na drugiej półkuli
Muszą chodzić do góry nogami.
I do dziś mam taką szkolną trwogę:
Bóg mnie wyrwie - a stanę bez słowa!
- Panie Boże! Odpowiadać nie mogę,
Ja... wymawiam się, mnie boli głowa...
Trudna lekcja. Nie mogłem od razu.
Lecz nauczę się... po pewnym czasie...
Proszę! Zostaw mnie na drugie życie
Jak na drugi rok w tej samej klasie.
Pozdrawiam Mirek
GDZIE MOŻNA POCZYTAĆ O TYCH KONIACH ???
UsuńMirku - pamiętam ten wiersz ... pamiętam też, co moja Mamusia, prawie Twoja równolatka opowiadała o swojej wojennej nauce, też na tajnych spotkaniach z nauczycielami, też w domu, a trochę nawet w rosyjskiej szkole. Nauczyli Ją wspaniale języka polskiego i historii i innych przedmiotów oprócz matematyki, bomby leciały na głowę, jakoś nikt nie zastanowił się jak podstawy przekazać a matematyka bez podstaw to taka abstrakcja, że ... niestety, po wojnie w 45 roku poszła do szkoły najpierw w Gliwicach a potem w Brzegu ... przez cały ogólniak matematyka to była jej pięta achillesowa ale może dzięki temu jestem ja , no bo mój Tatuś był matematycznym asem i z wielkim zapałem 7 lat młodszej, ślicznej i romantycznej koleżance korepetycji udzielał ... chyba dobrze mu szło bo maturę spokojnie zdała a po maturze nie tylko serce ale i rękę korepetytorowi oddała - na zawsze.:-)))
MOJA SIOSTRA BYŁA UCZENNICĄ BRZEŻAŃSKIEGO GIMNAZJUM.
OdpowiedzUsuńNIE BYŁEM UCZNIEM TEGO GIMNAZJUM.
MOJĄ SZKOŁĄ SYBIR.
NADZORCY RANO PUKAJĄ DO DRZWI.
WYGANIAJĄ DO SZKOŁY. NAUKA OBOWIĄZKOWA. RUSYFIKACJA.
CZYTANIE I PISANIE OPANOWAŁEM SZYBKO.
NAUCZYCIELKA WYPYTYWAŁA CO RODZICE ROBIĄ. CO MÓWIĄ.
WIEDZIAŁEM KTO ZABIŁ MOJEGO PSA LUKSA.
NIE POMNIU. NIE ZNAJU. ODPOWIADAŁEM.
ŻYCZLIWEGO KONTAKTU NIE MA.
DZIECI RUSKICH ZESŁAŃCÓW ZACZEPNI.
WRODZY. OBELŻYWIE NAZYWAJĄ POLAKÓW FRYCAMI.
BIEŁOPOLAKAMI.
WSŁUCHIWAŁEM SIĘ W MELODIĘ JĘZYKA ROSYJSKIEGO.
RYTM WIERSZY. ICH TREŚĆ. ROSYJSKIE PIEŚNI LUDOWE.
ZADUMA. TĘSKNOTA. ZNIEWALAŁY SERCE.
WIERSZY UCZYŁEM SIĘ NA PAMIĘĆ.
RECYTOWAŁEM MAMIE NA WSPÓLNYCH WYPRAWACH DO TAJGI.
ZBIERALIŚMY GRZYBY. JAGODY. RATUNEK OD GŁODU.
POD KONIEC NAUKI W PIERWSZEJ KLASIE ZAPROPONOWAŁEM
NAUCZYCIELCE WYSŁUCHANIA FRAGMENTU WIERSZA PUSZKINA
W MOIM WYKONANIU. ZASKOCZENIE.
SKWAPLIWIE ZGODZIŁA SIĘ.
MÓWIŁEM :
„U ŁUKOMORJA DUB ZIELONYJ,
ZŁATAJA CEP NA DUBIE TOM.
I DNIOM I NOCZJU KOT UCZIONYJ
WSIE CHODIT PO CEPI KRUGOM.
IDIOT NA PRAWO PIEŚŃ ZAWODIT.
NA LEWO SKAZKI GOWORIT.
TAM CZUDIESA.
TAM LESZYJ BRODIT.
RUSAŁKA NA WIETWIACH SIDIT.
TAM NA NIEWIEDOMYCH DOROŻKACH
SLEDY NIEWIDANNYCH ZWIERIEJ.
IZBUSZKA TAM NA KURJICH NOŻKACH
STOIT BEZ OKON BEZ DWIERIEJ…”
MÓWIŁEM WIERSZ. MORZE ŁAGODNIE TOCZY FALE.
SŁOŃCE W NIEBIE. BIEGNĘ W STRONĘ DĘBU.
GRZĘZNĘ W PIASKU.
NIE JESTEM GŁODNY. NIE MA WYGNANIA.
MÓJ PIES LUKS GONI SZCZEKA.
POD DĘBEM
NA ZŁOTYM ŁAŃCUCHU PRZECHADZA SIĘ KOT UCZONY.
OPOWIADA BAJKI. ŚPIEWA.
DROGA DO ZACZAROWANEJ GĘSTWINY.
ŚLADY DZIWNYCH ZWIERZĄT.
W ZAROŚLACH MIGNĄŁ LEŚNY CZART
PODOBNY DO TEGO Z EDENU. Z FARNEGO KOŚCIOŁA.
POLANA. ZIELONA TRAWA. ŚPIEW SKOWRONKA.
ROZMOWY JASKÓŁEK.
IZDEBKA NA KURZYCH STOPKACH. BEZDRZWIOWA. BEZOKIENNA,
TAŃCZY.
CHATKA Z PIERNIKA WABI BIELĄ, CZERWIENIĄ.
BIEGNĘ PO TRAWIE. ROSA SCHŁADZA BOSE STOPY.
LUKS PĘDZI. SZCZEKA. WRÓCIŁEM DO EDENU.
NAUCZYCIELKA
PRZESTAŁA WYPYTYWAĆ O SPRAWY DOMOWE.
UŚMIECHAŁA SIĘ PRZYJAŻNIE. CZASAMI ZAPRASZAŁA DO SIEBIE.
CZĘSTOWAŁA SZAŃGAMI I HERBATĄ Z SAMOWARU.
Z CUKREM. PRAWDZIWYM. CUKIER ŁUPANY.
NIEFOREMNY BIAŁY KAMYCZEK.
NALEŻAŁO WŁOŻYĆ DO UST. ZAPIJAĆ HERBATĄ.
CUKIER TWARDY. Z OPOREM ROZPUSZCZA SIĘ.
HERBATA GORĄCA. NALANA DO TALERZYKA - PODSTAWKI
JUŻ NIE PARZY.
ROZCZYTYWAŁEM SIĘ
W ROSYJSKIEJ POEZJI. PROZIE.
PUSZKIN. TIUTCZEW. FIET. LERMONTOW. JERSZOW.
DOMYŚLAŁEM SIĘ , ŻE NIE MIELI NIC WSPÓLNEGO
Z MOIMI PRZEŚLADOWCAMI.
OTWIERALI BRAMY Z KATORŻNICZEGO ŚWIATA.
BYŁEM WOLNY.
{fragment z moich wspomnień "na bezdrożach tajgi"}
a. t
Boże - jakie przejmujące wspomnienia ...
Usuńkażde słowo ja prawdziwa i czysta kropla spada na serce ... takich wspomnień nie można tak sobie czytać ... nie da się ... takie wspomnienia otwierają zakładkę w sercu i zapisują tam ostrzeżenie - nigdy więcej takiego zła , nigdy więcej ...
PANI CZUWA. A W MOIM SERCU PANI WIERSZ "MIŁOŚĆ"
OdpowiedzUsuńA. T
a w moim ciągle tamten świat ...
UsuńWitaj Haniu z Malinowego Wzgórza Pod Szpakowym Drzewem !Ach witaj mi witaj! Ta mała Malinka mnie po prostu wzruszyła!! A wiesz,jeśli o mnie chodzi,to na inauguracji roku szkolnego byłem sam..Matula w pracy,ojciec,który miał ze mną pójść,wolał kolesiów i wódkę.. Ale to i dobrze! Nauczyłem się samodzielności,he,he..
OdpowiedzUsuńmój Tatuś był w pracy ale Mamusi dali urlop na ten dzień, pracowała wtedy w męskim towarzystwie a mężczyźni rozumieli co dziecko, co żona no i jak musi to musi - z dzieckiem idzie ....
Usuńno i Waszku miałam jeszcze Dziadzia ... też z nami poszedł i do dzisiaj pamiętam, że braciszek strasznie ryczał bo go nie chcieli wziąć tylko został u sąsiadki
OdpowiedzUsuńWszystkim, którzy polegli za swoje ideały - honor, ojczyznę i przyjaźń
Pośrodku krzyku rozpaczy i ciemności świata,
pomiędzy szczątkami ciał i wołaniem pomocy,
odurzeni przemocą, tracąc swe ideały,
my, oczekujemy końca tej brutalnej nocy
Dziś wciąż narzekamy a pogodę a to, że za grrąco a to, że za zimno. Właściwie to mamy praktycznie dwie: byle jakie lato i byle jaką zimę. Dziś przy temperaturze +30 narzekamy, że za gorąco, że nie da się żyć…… a kiedyś, jeszcze nie tak dawno temu, przed 80 – ciu laty to było normalne Wrzesień –piękny polski wrzesień-był miesiąem przełomowym a późnie, później babie lato (kto z Was pamięta babie lato ?) no i następnie złota polska jesień. Wstawiało się podwójne okna między nimi mech no i oczekiwanie na róz, który pęknie malował szyby no i śnieg. Później oczekiwanie na I gwiazdkę, pięknie udekorowana choinka a pod nią prezent.
Ale to już się nie wróci. Jak to było z tymi płacącymi końmi ?
Mieszkaliśmy obok dużego kompleksu koszar wojskowych. Ojciec służył w Dowództwie Okręgu Wojskowego. W tym okresie to znaczy w 1939 roku wpadał do domu „jak po ogień”. Ponieważ przy domu był a stajnia na wierzchowca więc Ojciec zakupił konia (który już nie podlegał służbie wojskowej) i umówili się, że maksimum po dwóch dniach od rozpoczęcia się wojny Mama z nami natychmiast wyjedziemy do rodziny mieszkającej na wsi aż w kieleckie. Jechaliśmy bocznymi drogami Drugiego dnia zatrzymaliśmy się u znajomego leśniczego
W lesie tym zatrzymał się również młodziutki oficer z kilkoma żołnierzami. Z tego potoku płynącego tą drogą wyciągali oni żołnierzy z rozbitych oddziałów.
Ja jak to każde dziecko w moim wieku kręciłem się między tymi żołnierzami. Kiedy Mama chciała mnie od nich zabrać poprosili by mnie zostawiła, że oni mnie dopilnują. Zostawiali mnie np. w lesie przy drodze żeby mnie widzieli i wiedzieli którędy mja wracać.
W pewnej chwili nadleciało kilka samolotów bardzo nisko, tak że było widać obsługę. Lecieli nad tą kolumną wozów, cały czas strzelającz karabinów maszynowych. Stałem przestraszonystrzałami, padającymi ludźmi i zwierzętami i wokół coraz więcej krwi. Po chwili doleciał do mnie jeden z żołnierzy złapał mnie na ręce wpadł ze mną w krzaki i leał ze mną aż te samoloty odleciały
Nie daleko w lesie była taka duża polana na której żołnierze trzymali swoje konie Było ich tam ponad dwadzieścia. Jeden z tyh jastrzębi latał nad tą polaną tak długo aż wszystkie poranił
Większość z nich była poraniona i nie miało żadnych szans przeżycia. Leżały i stękały tak jak cierpiący ludzie i płakały łzami wielkości grochu
Kilku z wyznaczonych żołnierzy oglądało je dokładnie następnie klękali przy ich głowach. Głaskali je, coś do nich mówili a następnie zasłaniali im oczy i skracali im zyie
Przykro mii, że umieściłem tu to swoje makabryczne przeżycie. Przeżycie sześcioletniego dziecka. Tak jestem „dzieckiem wojny” i większości tych strasznych przeżyć nie da się wymazać z pamięci . A szkoda, że nie można tego zrobić
Pozdrawiam Was serdecznie Mirek
Mirku - pozdrawiam serdecznie i z całego serca dziękuję za to, że chciałeś nam to tu przytoczyć ... bardzo przejmująca historia ... nie fikcja filmowa ale kawałek prawdziwego losu, prawdziwej osoby ...
Usuńmyślę, że nie tylko ja przeczytam ten komentarz ... myślę też że to jest dobre miejsce dla takich wspomnień i takich komentarzy ..
DZIĘKUJĘ MIRKU ... :-)
Moja Mamusia miała 5 lat jak wybuchła wojna. Jej wspomnienie z pierwszych dni wojny to - wyszła bawić się do ogrodu i nagle zaczęła wołać tatuś, tatuś, z nieba lecą srebrne cygara ... zapamiętała zapach wybuchu, za kilka dni powtarzało się ale potem to zapamiętała szczególnie ciężki nalot, jak wyszli z piwnicy to kawałki ludzi leżały dokoła i wisiały na drzewie , między leżącymi trupami i rannymi chodził znajomy ksiądz i pochylał się i nad naszymi i nad Niemcami ...
UsuńWSPOMNIENIA Z LAT DZIECINNYCH PANA MIRGALA WSTRZĄSAJĄCE. PANI MAMA MIAŁA PIĘĆ LAT. PAN MIRGAL I JA PO SZEŚĆ. NA NASZYCH OCZACH ZAWALIŁ SIĘ ŚWIAT. DZIECI ,ŚWIADKAMI ŚMIERCI NIEWINNYH KONI. LUDZI. BLISKICH. JAKĄ BOLEŚNIEJSZĄ TORTURĘ MOŻNA WYMYŚLIĆ. DZIECKU ? A JEDNAK MOŻNA I TO BEZKARNIE. POWINNIŚMY O TYM ZAPOMNIEĆ - BO TAK DAWNO TO BYŁO. WSPÓLNA EUROPA.. ZNIKNĘŁY GRANICE. BEZ PASZPORTU OTWARTY ŚWIAT. TYLE LAT BEZTROSKIEGO POKOJU I NAGLE NIEOPODAL POŻOGA WOJENNA. I WCIĄŻ TA SAMA PRZYCZYNA POGON ZA ZYSKIEM I WŁADZĄ GARSTKI OLIGARCHÓW, DEMOKRACJA. GODNE ZYCIE PROSTEGO CZŁOWIEKA BLEFEM.. JAK SIĘ OBRONIĆ PANI ANNO ?
UsuńPEWNIE ZADAWAĆ NIEPOKORNE PYTANIA MOŻNOWŁADCOM.
A. T
ŁACINY I LOGIKI UCZYŁ MNIE
OdpowiedzUsuńPROFESOR RUDOLF NAŁĘCKI.
SPOTKANIE. NA BEZDROŻACH LOSU.
W ELDORADO.
TRWAŁY ŚLAD W PAMIĘCI WYCHOWANKÓW.
NAUCZAŁ ŁACINY I LOGIKI,
PRZEDMIOTÓW TROCHĘ NA UBOCZU.
W TAMTYCH CZASACH.
WRZUCAŁ W MŁODZIEŃCZE ŁBY WIEDZĘ
O STAROŻYTNYM ŚWIECIE.
TAMTYM JĘZYKU. POEZJI.
CODZIENNIE PO GOSPODARSKU SPRAWDZAŁ
ILE UROBKU Z JEGO TRUDÓW.
WYMŁÓCAŁ
Z NASZEJ PAMIĘCI – SNOPÓW PSZENICY
SPODZIEWANY PLON.
CIĘŻKI TO BYŁ TRUD.
MIZERNE KŁOSY. NIELICZNE ZIARNA.
STRUDZONY WRACAŁ NA KATEDRĘ.
Z CZASEM SNOPY DORODNIALY
I ZIAREN OBFITSZY PLON.
PROFESOR NAGRADZAŁ DOBRYMI STOPNIAMI.
WSZCZEPIŁ NIEPOKÓJ.
TĘSKNOTĘ ZA TAMTYM ŚWIATEM.
POZOSTAWIONYM NA FORUM ROMANUM.
BYŁEM TAM.
WIELE LAT PÓŹNIEJ.
PROFESOR ODSZEDŁ,
A MY WCIĄŻ POSZUKUJEMY.
TAMTEGO ŚWIATA.
„RUDOLF NAŁĘCKI URODZIŁ SIĘ 03.01.1888 ROKU W WIEDNIU. BYŁ SYNEM LEŚNICZEGO. DZIECIŃSTWO SPĘDZIŁ W MIEJSCOWOŚCI TURKA KOŁO SAMBORA, GIMNAZJUM UKOŃCZYŁ W SAMBORZE, A STUDIA NA UNIWERSYTECIE LWOWSKIM Z FILOLOGII KLASYCZNEJ I FILOZOFII. W 1911 ROKU PRACĘ JAKO PROFESOR GIMNAZJUM ROZPOCZĄŁ W GIMNAZJACH LWOWSKICH DO 1926 ROKU. Z PRZERWĄ NA UDZIAŁ W OBRONIE LWOWA W LATACH 1918-1919 . JAKO ARTYLERZYSTA W POCIĄGU PANCERNYM IMIENIA LISA - KULI, GDZIE ZOSTAŁ RANNY I CZĘŚCIOWO UTRACIŁ SŁUCH WSKUTEK WYBUCHU DZIAŁA. ZOSTAŁ ODZNACZONY KRZYŻEM WALECZNYCH I ODZNAKĄ HONOROWĄ „ORLĘTA”. OD 1926-1936 ROKU PRACOWAŁ W GIMNAZJUM MĘSKIM W TARNOWSKICH GÓRACH, GDZIE OŻENIŁ SIĘ W 1930 ROKU Z MARIĄ SZYBOWSKĄ, RÓWNIEŻ PROFESORKĄ GIMNAZJALNĄ.
PO WYBUCHU II WOJNY ŚWIATOWEJ MIESZKAŁ W NOWYM SĄCZU PRACUJĄC W SZKOLE HANDLOWEJ, A NASTĘPNIE W NADLEŚNICTWIE STARY SĄCZ JAKO SEKRETARZ. W 1942 ROKU JEGO ŻONA ZOSTAŁA ARESZTOWANA PRZEZ GESTAPO I WYWIEZIONA DO AUSCHWITZ, GDZIE ZMARŁA.
PO WOJNIE OD 01.09.1945-1953 BYŁ NAUCZYCIELEM GIMNAZJALNYM W GŁUCHOŁAZACH. PRZESZEDŁ NA EMERYTURĘ.
ODSZEDŁ 09.12.1973 R.
A. T
Aniu nawet nie wiem jak to działa i co mam zrobić by tego nie było .Przykro mi bardzo ,brakuje mi Twoich wizyt::)))Ale rozumiem ,są pewne przeszkody ,na które nie mam siły::Może powinnam napisać o co chodzi z tym Lotto do blogera..
OdpowiedzUsuńSzanowny Panie A.T............Z ogromną przyjemnością czytam u Ani ,Pańskie wiersze,wspomnienia..proszę mi wierzyć .Ani sekundy nie pomyślałam ,że to nuda...Pisze Pan piękną historię życia ,prawdziwego życia.Piękne słowa ,szczere z serca płynące.Bardzo lubię Ani blog ,nie żałuję ani minutki..Ponieważ spotykam tu wspaniałe osoby...Za co Serdecznie Dziękuję::))))Pozdrawiam
DANUŚKA - ZROBIĘ ZRZUT Z EKRANU i umieszczę na googlach w naszej :grupie "CO TO" zobaczysz i może wydedukujesz a może blogujących grupowiczów zapytamy o radę ... co kilka głów to nie jedna
UsuńPANI DANUSIU ! PRZECIEŻ I PANI BLOG JEST PIĘKNY. GORYCZ BYLIN KRESOWYCH NA STRONIE PANI ANNY I STĄD TA NOSTALGIA. ZACHWYT PANI I MÓJ STRONĄ PANI ANNY. UZASADNIONY. UMIE PANI ANNA ZACHWYCAĆ SIĘ WRAŻLIWOŚCIĄ INNYCH A UŁOMNOŚĆ ZAWIŚCI JEJ OBCA. WIERSZE I OPISY
OdpowiedzUsuńPUBLIKOWANE NA STRONIE PANI ANNY TO FRAGMENTY WSPOMNIEŃ Z PRZEŻYTYCH LAT Z MOJĄ MAMĄ,, Z MOIM PSEM LUKSEM. TO BRZEŻANY. SYBIR SZCZĘŚLIWE SZKOLNE I STUDENCKIE LATA. TO TEŻ OPIS LOSÓW BRZEŻAŃCZYKÓW NA PODSTAWIE ICH ARCHIWALJÓW. WSPOMNIENIA O PROFESORACH TO WYJĄTKI Z OPRACOWANIA "POŻEGNANIE ELDORADO"
TAM SZKOLNE LATA MOJE I MOICH PRZYJACIÓŁ, START W ŻYCIE. WSZYSCY ZAINTERESOWANI TE OPRACOWANIA OTRZYMALI W DARZE. RADOŚCIĄ WDZIĘCZNOŚĆ OBDAROWANYCH. ZGROMADZONE FOTOGRAFJE, DOKUMENTY, OPRACOWANIA ZOSTANA PRZEKAZANE DO MUZEUM KRESOWEGO PANI BINISZEWSKIEJ W KUKLÓWCE POD WARSZAWĄ. NIE POKAZAŁEM SWOICH OPRACOWAŃ WE WŁASNYM BLOOGU Z PROZAICZNEJ PRZYCZYNY - PRZERASTA MNIE STRONA TECHNICZNA. NA STRONIE PANI ANNY TE FRAGMENTY ZNAJDUJĄ ZROZUMIENIE I ŻYCZLIWY ODDŻWIĘK. MAM NIEPOKÓJ CZY ABY NIE PRZYTŁACZAJĄ SWĄ OBJĘTOŚCIĄ WYPOWIEDZI GOSZCZĄCYCH TAM SZLACHETNYCH POSTACI. WDZIĘCZNOŚĆ MOJA DLA PANI ZA DOBRE SŁOWA. SŁOWA UZNANIA I ZROZUMIENIA OPRÓCZ WRAŻLIWOŚCI TO TEŻ GENIUSZ LUDZKI. NIE KAŻDEMU DANY.
A. T . .
A.T. - jeśli czymkolwiek przytłaczają to ogromem pokazanego, namacalnego cierpienia. każdy powinien "zostać przytłoczony" takimi wspomnieniem choćby po to by zastanowić się czym realnie jest wojna i by odczuł wdzięczność, że nam los oszczędza tego... dla nas te Twoje wspomnienia są wielką , na prawdę wielką wartością ....
UsuńPanie A.T-wielki szacun dla Pana!!!
OdpowiedzUsuńno to Waszku jesteśmy tej samej maści - też powiem WIELKI SZACUN
UsuńPozdradzam Pana A.T."")))
OdpowiedzUsuńAniu a zobacz teraz czy możesz wejść...Bo wypatrzyłam ,że miałam wstawiona blokadę ..W lipcu Tomek jak przyjechał to wstawił mi nowy program i powstawiał blokady,może teraz się uda ,bo je wyłączyłam...pozdrawiam ::))))
aaaaaaa - takie buty ... no to lecę sprawdzić
UsuńNo to przyjaźni szkolnej dozgonnej powinszować, bo to rzadki ptak...
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
tak Wachmistrzeńku - rzadki ... i zwykle nie ma barwnych piórek ani nie jest krzykliwy ...
UsuńPodczas lektury tekstów A.T nieraz łezka mi się w oku zakręciła..Powracają wspomnienia naszych bliżnich..
OdpowiedzUsuńtak Waszku - to wspaniałe, że A.T chce się z nami dzielić
UsuńDZIĘKUJĘ PANIE WASZKU ! DZIELNY, SZLACHETNY I WRAŻLIWY RYCERZU Z MALINOWEGO GAJU.
OdpowiedzUsuńA.T
no to Waszku zostałeś pasowany na RYCERZA Z MALINOWEGO GRODU ... nadaję co herb - czerwona malina na błękitnym polu w otoczeniu tomkowych kochaneczek :-)
UsuńPozwolę sobie dołączyć skromny pokłon pod adresem pana A.T. ....
OdpowiedzUsuńJAK WIDAĆ PANIE TETRYKU TO PANI ANNA WYZWALA W NAS SZLACHETNE PORYWY.. NIE MA WIĘKSZEJ RADOŚCI NIŻ DOBRE, ŻYCZLIWE I ODWZAJEMNIONE SŁOWO. SERDECZNIE DZIĘKUJĘ.
UsuńA. T
wiecie Panowie jak ja się cieszę, że jest u mnie taka przystań ... takie miejsce ...
UsuńBRZEŻAŃSKI POETA ADAM PALCZAK OBDZIELAŁ SWOICH PRZYJACIÓŁ WIERSZAMI. ODSZEDŁ POETA. ODESZLI JEGO BRZEŻAŃSCY PRZYJACIELE, A WRAZ Z NIMI I JEGO WIERSZE. ODNALAZŁEM KILKA.. PANIE WASZKU ! PANIE TETRYKU JEDEN DLA PANÓW KU PAMIĘCI.
OdpowiedzUsuńADAM PALCZAK
NIEUBŁAGANIE
PĘDZI CZAS
NIEUBŁAGANIE PĘDZI CZAS.
ZASTĘP NASZ CORAZ MNIEJSZY.
ŚMIERĆ POCHŁONĘŁA. WIELU Z NAS.
GARSTKA NA DZIEŃ DZISIEJSZY.
JESTEŚMY STARSI WIELE LAT
PRZEBYTYCH ŻYCIA DROGĄ.
ODLEGŁY TEN MŁODOŚCI ŚWIAT,
W KTÓRY WCIĄŻ MYŚLI WIODĄ.
NIE ŁATWO BYŁO ŻEGNAĆ NAM
RODZINNE DROGIE STRONY.
W
NIEZNANE KROCZYŁ KAŻDY SAM.
SWYM SMUTKIEM PRZYTŁOCZONY.
OBCY ZGARNĘLI WŁASNOŚĆ. DOM.
WSZYSTKO UCZUCIOM DROGIE.
GROBY. ŚWIĄTYNIE. PRACY PLON.
DOBYTEK NASZ UBOGI.
WYGNANI Z OJCÓW ZIEMI SWEJ
OKRUCIEŃSTW WOJNY CIOSEM.
SZLIŚMY CIERNIAMI DROGI TEJ
Z NOWYM NIEZNANYM LOSEM.
WIARĘ PRZETRWANIA BÓG NAM DAŁ.
SIŁĘ MŁODOŚCI SZKOŁA.
KAŻDY NAUKI DOBRE ZNAŁ.
Z UPOREM TRUD POKONAŁ.
WIELU PRZYJACIÓŁ W KLĘSKI DNI
NA SZLAKU TYM POLEGŁO.
PAMIĘĆ ICH OFIAR
TRWALE TKWI
WSPOMNIENIEM
PEŁNYM CIEPŁA.
NIECH WIĘC POGODNIE PŁYNIE CZAS.
RADOŚCI ZA PRZETRWANIE.
NIECH PRZYJAŹŃ KRZEPI
MIŁOŚĆ W NAS.
Z NADZIEJĄ
ZMARTWYCHWSTANIA.
AQ. T
Waszku i Tetryku - piękny prezent ...
UsuńHaniu, piękne te ostatnie komentarze, właściwie wszystkie... Jestem jeszcze w sieci, bo tak mi dzisiaj zeszło. Nie mogłam odszukać wcześniej zrobionego obrazka, zniknął jak zaczarowany, zajęło mi to dużo czasu. W dodatku nie mogłam normalnie wprowadzić wpisów, bo pojawiał się napis - strona sieci wygasła... Coś się w Google dzieje, może Rosjanie w tym palce maczali, bo jest tak od kilku dni albo może slaby był sygnał na kablówce? Chciałam u Ciebie wprowadzić obrazek, ale chyba zapomniałam , gdzie jest to miejsce do wpisywania i nic z tego nie wyszło, cały czas mi się dzisiaj jakaś niewidzialna ręka psociła...Podczas dziennego spotkani Z MOIM BRATEM I BRATOWĄ TEŻ WSPOMINALIŚMY LATA SZKOLNE (caps lock) i porównywaliśmy do czasów obecnych... Nasze pokolenie miało ciekawsze dzieciństwo niż to obecne z tabletami... U nas jutro, właściwie już dzisiaj, wielkie otwarcie nowej filharmonii, koncert ma trwać cztery godziny...najserdeczniej pozdrawiam - Krysia
OdpowiedzUsuńtak Krysiu - mój blog był zwykłym pokojem a teraz robi się prawdziwym salonem
UsuńKochana Malinko.. Nawet nie wiesz,jak bardzo jesteś kochana..
OdpowiedzUsuń:-))
UsuńWspaniale fotografie...Mam sentyment do takich zdjęć.Bardzo ciekawe komentarze,Pozdrowionka serdeczne zostawiam.Krystyna
OdpowiedzUsuńzawsze czekam na gości, na komentarze , mam niesamowite szczęście, że tylu wspaniałych ludzi tu trafia
UsuńWspaniała gnido polityczna, nie jęcz.
UsuńSPOTKANIE PO LATACH.
OdpowiedzUsuńCZYTAM WSPOMNIENIA O TAMTYCH CZASACH.
„POŻEGNANIE Z ELDORADO”.
NA STOLE FLASZKA WINA.
SERNIKI NA TALERZU. OTWARTE OKNA.
WIATR PORUSZA FIRANKAMI.
OPOWIADAM O PANI PROFESOR MAŁECKIEJ.
PANI PROFESOR BILWIN. ZOSI HORODYŃSKIEJ.
JANECZCE, JOANNIE POLHAJM. ZNANE I BLISKIE POSTACIE
OŻYWAJĄ W PAMIĘCI.
JESTEŚMY RAZEM Z NIMI W ELDORADO.
ZAWSZE TAM BĘDZIEMY.
DZIEWCZYNY Z ELDORADO.
W KAŻDEJ BYŁEM TROCHĘ ZAKOCHANY.
FOTOGRAFIE. CZESIA MA ICH WIELE.
WPATRUJĘ SIĘ W TWARZE DZIEWCZĄT.
KAŻDA INNA. KAŻDA PIĘKNA.
KTÓRA JEST NAJPIĘKNIEJSZA ? NIE ODGADNĘ.
KTÓRY KWIAT NA ŁĄCE JEST PIĘKNIEJSZY OD INNEGO ?
NIE ODGADNĘ.
WTOPIONE W ZIELEŃ TRAWY. BŁĘKIT NIEBA.
BLASK SŁOŃCA. W ŚPIEW PTAKÓW.
W POWIEW WIATRU.
SĄ PIĘKNEM ŚWIATA.
MINĘŁO WIELE LAT. BARDZO WIELE.
KTÓREGOŚ WIECZORU
ZADZWONIŁA ZOSIA HORODYŃSKA.
BĘDĘ W TAMTYCH STRONACH, SPOTKAJMY SIĘ.
TAMTO MIASTECZKO. ZNÓW JESTEŚMY RAZEM.
ZOSIA. STASIO. IRENA I JA.
NIE MA JASIA MARKUSZA. ODSZEDŁ. NA ZAWSZE.
W ELDORADO ZOSIA BYŁA NASZYM KOMPANEM.
CZWARTYM Z MUSZKIETERÓW.
ROZGADANA. ROZEŚMIANA. DŁUGI WARKOCZ.
NIE PODKOCHIWALIŚMY SIĘ W TEJ DZIEWCZYNIE.
NIE KOCHA SIĘ WIATRU. ON JEST.
NIE KOCHA SIĘ WODY I POWIETRZA.
ONE SĄ.
NIE KOCHA SIĘ ZIEMI. ONA JEST.
STĄPA SIĘ PO NIEJ.
ZOSIA BEZ WARKOCZA. OBCIĘŁA NA STUDIACH.
WCIĄŻ TE SAME OCZY ROZEŚMIANE.
ROZGADANA.
OBOK MÓJ DAWNY DOM NA KRASZEWSKIEGO.
W DOLE MIASTECZKO. WIEŻE KOŚCIOŁA FARNEGO.
SŁOŃCE. LATO.
TO JUŻ NIE JEST NASZE ELDORADO.
PRZEMINĘŁO. MIASTO ZAMARŁO.
KĄPIELISKO ZRÓWNANE Z ZIEMIĄ.
WPATRUJĘ SIĘ W TWARZ ZOSI.
SŁUCHAM JEJ OPOWIEŚCI.
WCIĄŻ WIDZĘ TAMTĄ DZIEWCZYNĘ.
DZIEWCZYNĘ Z ELDORADO. Z WARKOCZEM.
STAŁEM OBOK.
„CZEGOŚ JEST ŻAL” POWIEDZIAŁA.
TĘSKNIŁA ZA ELDORADO.
A. T
każdy z nas ma takie ELDORADO ...
Usuńdziewczyny gubią warkocze ale oczy wciąż mają takie same ... chłopcy tracą zadziorny uśmiech i śmieszny czub na głowie ale oczy ciągle takie same ... tylko w sercach więcej mają miłości i bólu i cierpienia , tylko ich ręce przywykły do innych gestów i coraz częściej układają w gest pożegnania ...
POŻEGNANIE PANI PROFESOR
OdpowiedzUsuńHELENY MAŁECKIEJ.
PANIĄ PROFESOR MAŁECKĄ
SPOTKAŁEM WIELE LAT PÓŹNIEJ.
ZOSIA HORODYŃSKA BYŁA NA TYM SPOTKANIU
Z MARYSIĄ GAŁĄZKĄ.
KTÓREŚLECIE LICEUM NASZEGO MIASTECZKA.
NA PLACU PROFESOROWIE W SZEREGU.
DZIEŃ SŁONECZNY. LATO.
PANI PROFESOR W KAPELUSZU. BEZ SKRĘTA W USTACH.
PO KOLEI PODCHODZIMY DO KAŻDEGO Z PROFESORÓW.
UŚCISKI. POWITANIA.
MOJA KOLEJ.
ZBLIŻYŁEM SIĘ DO PANI PROFESOR. PODAŁA DŁOŃ.
UJĄŁEM W SWOJE. UCAŁOWAŁEM.
JEJ RĘCE PACHNIAŁY MACHORKĄ.
WYPROSTOWAŁEM SIĘ.
PANI PROFESOR PATRZYŁA PYTAJĄCO.
NIE POZNAWAŁA.
TO JA !
WYMIENIŁEM NAZWISKO.
WCIĄŻ PATRZYŁA PYTAJĄCO.
„SYNU !
PEWNIE CIĘ W ŻYCIU SKRZYWDZIŁAM”
POWIEDZIAŁA ZE SMUTKIEM.
MIĘDZY NAMI BEZKRES NIEPAMIĘCI.
SZUKAŁEM SŁÓW POMOCNYCH
W PRZEBICIU SIĘ PRZEZ SZKLANY MUR ZAPOMNIENIA.
ZA TYM MUREM PANI PROFESOR.
ZAWDZIĘCZAŁEM JEJ WIELE. BARDZO WIELE.
PATRZYŁA. NIE POZNAWAŁA.
„PANI PROFESOR …! PRZECIEŻ MÓWIŁA PANI DLA MNIE
WIERSZ O DWUNASTU BRACIACH... LEŚMIANA !
O DZIEWCZYNIE …!”
POCIEPLAŁY JEJ OCZY.
PEWNIE DOTARŁY DO JEJ ŚWIADOMOŚCI
MOJE SŁOWA.
A MOŻE TO ŁZY I NIEMY SZLOCH W MOIM SERCU
SKŁONIŁY JĄ DO WYSZEPTANIA :
„SYNU...
MÓJ SYNU...”
A. T
piękne ...
UsuńPOŻEGNANIE PANI PROFESOR
OdpowiedzUsuńMARJI BILWIN.
W MOICH RĘKACH DOKUMENTY
POZOSTAWIONE PRZEZ PANIĄ PROFESOR BILWIN.
SPOTKANIE Z MARJĄ. INNY WYMIAR CZASU.
DOGONIŁEM GWIEZDNY PYŁ.
TAM PAMIĘĆ.
ŚWIADECTWO DOJRZAŁOŚCI Z FOTOGRAFIĄ.
DZIEWCZYNA MA DZIEWIĘTNAŚCIE LAT.
PIĘKNA. CUDOWNIE PIĘKNA.
A OCZY ? DLACZEGO SMUTNE ?
OCZY DZIECKA. BEZBRONNE.
WITAJ
MARJO. JADWIGO. KLIMENTYNO
WŚRÓD INNYCH DZIEWCZĄT Z ELDORADO.
METRYKA URODZENIA. PO ŁACINIE I TŁUMACZENIE.
MARJA: TO PO MAMIE.
JADWIGA: PO BABCI ZE STRONY MAMY.
KLEMENTYNA: PO BABCI ZE STRONY OJCA.
MIELNICA PODOLSKA. TAM DNIESTR.
EDEN. BYŁA TAM.
W KRAINIE MEGO DZIECIŃSTWA.
ZDJĘCIA. DYPLOMY. METRYKI URODZENIA
BLISKICH PANI PROFESOR.
LISTY ZESŁAŃCA SYBIRU I JEGO BABCI.
RELIKWIE. HISTORIA EDENU.
CHRONIŁA CAŁE ŻYCIE.
ODESZŁA.
POZOSTAŁY W ELDORADO. OSIEROCONE.
KTOŚ LITOŚCIWY PRZEKAZAŁ DO LICEUM.
CZEKAŁY WIELE LAT NA MNIE.
SPEŁNIŁO SIĘ PRZEZNACZENIE.
WPATRUĘ SIĘ W TWARZE JEJ BLISKICH
FOTOGRAFJE SIĘGAJĄCE XIX WIEKU.
KIM SĄ ?
PAMIĘĆ O NICH UNIÓSŁ GWIEZDNY PYŁ.
DOGONIŁEM GWIEZDNY PYŁ
TAM PAMIĘĆ.
„WIELKI UMYSŁ. WIELKIE SERCE.
WSPANIAŁA POLONISTKA.
UWIELBIANA PRZEZ WIELE POKOLEŃ UCZNIÓW.
HUMANISTKA W NAJPEŁNIEJSZYM UJĘCIU.
ZNAMIONOWAŁA PANIĄ PROFESOR BILWIN
GŁĘBOKA HUMANISTYCZNA KULTURA.
SUBTELNOŚĆ. WRAŻLIWOŚĆ.
OGROMNY TAKT PEDAGOGICZNY.
UMIŁOWANIE CZŁOWIEKA. ŻYCZLIWOŚĆ.
PRZYKŁADNA WPROST PRACOWITOŚĆ.
BEZINTERESOWNOŚĆ.
LEKCJE JĘZYKA POLSKIEGO DLA WIELU UCZNIÓW
PANI PROFESOR STANOWIĄ DO DZISIAJ
NIEZAPOMNIANE CHWILE NAJWYŻSZYCH WZRUSZEŃ.
STOSUNEK DO ŻYCIA I CZŁOWIEKA MIAŁA
WYBITNIE AFIRMATYWNY.
NIE BYŁO DLA NIEJ UCZNIÓW ZŁYCH I DOBRYCH.
ZDOLNYCH I SŁABYCH. KRNĄBRNYCH I GRZECZNYCH.
WSZYSTKICH TRAKTOWAŁA Z TĄ SAMĄ GŁĘBOKĄ
MIŁOŚCIĄ I TROSKĄ.
MIŁOŚCI DO POLSKIEGO SŁOWA.
DOROBKU NARODOWEJ KULTURY UCZYŁA NIE TYLKO
NA LEKCJACH...”
SŁOWA BEZIMIENNE.
A. T
{p.s. dokumenty i fotografie archiwalne pani profesor po jej odejściu znalazły się na śmietniku. ktoś litościwy je odnalazł i przekazał do liceum. w zbutwiałych teczkach leżały tam kilkanaście lat. znajdują się nadal w liceum w głuchołazach. ofoliowane, opisane. skatalogowane - uczyniłem to. a. t}
wiesz A.T. - czytam te wzruszające wspomnienia, myślę o swoich nauczycielach, którzy tak bardzo dużo dali mi w życiu ... czasem też spotykam swojego cudownego Matematyka, "Panie od Polskiego" dwie , z podstawówki i z ogólniaka ... tyle mamy sobie do powiedzenia .. my od losu dostaliśmy w tej dziedzinie o niebo więcej niż teraz dzieci. My kochaliśmy tych naszych nauczycieli a oni kochali nas , nikomu nie było wszystko jedno a teraz ...... pod tym względem jest coraz smutniej
UsuńAniu wyczyściłam ciasteczka,Wieniowi udało się wejść ,może teraz Tobie tez się uda::)))napisałam i coś w kosmos poleciało::))))Miłej nocki
OdpowiedzUsuńDanuśka - smacznego :-)))))
Usuńzawsze mnie w doskonały nastrój wprawiają te ciasteczka
Pamiętam ja też miałam fartuszek szkolny z białym kołnierzykiem pozdrawiam
OdpowiedzUsuńja tylko w podstawówce ... w ogólniaku mieliśmy mundurki granatowe , byłam strasznie dumna :-) POZDRAWIAM
UsuńDumna? gnido polityczna.
UsuńWitaj Haniu!
OdpowiedzUsuńWróciliśmy o 17-tej. Było cudownie. Dużo wrażeń i słońca.
Twoje zdjęcia darzę ogromnym sentymentem. Kocham je.
Bardzo dziękuję za pamięć.
Podróż trochę męcząca. Pędziliśmy do domu.
Życzę miłej, słonecznej niedzieli.
Pozdrawiam serdecznie:)
nareszcie - bardzo czekałam, chociaż, wiadomo, życzyłam wspaniałych wakacji ....
Usuńdobrze, że jesteś Lusiu
Witam Hanię i Jej Gości...
OdpowiedzUsuńSądziłam, że załapię się tu na nowy wpis...
Tu jeszcze króluje kołnierzyk...
z czasów szkolnych została mi sympatia do kołnierzyków, które urozmaicały i odświeżały sukienki. Przez pewien czas były niemodne, ale teraz znowu są na topie...
Milej niedzieli dla p. Danusi i Ciebie - Krysia
no niestety - ja się załapałam na nowy projekt ale pod warunkiem, że na cito ...
Usuńno to już wiesz dlaczego dopiero teraz tu jestem ... pozdrawiam
SĄ JESZCZE KRAJE, GDZIE CIERPIENIE PSA NIE OBOJĘTNE, GDZIE LOS PROSTEGO CZŁOWIEKA TROSKĄ RZĄDZĄCYCH.
OdpowiedzUsuńW TAKIM KRAJU MIESZKA PANI DANUSIA.. SKANDANITA.
KIM JEST DZIEWCZYNKA KTÓRA ZBACZA Z DROGI DO SZKOŁY - PODEJMUJĄC Z BRUKU CIĘŻKO ZRANIONE SZCZENIAKI - NIOSĄC JE DO KLINIKI. JAKĄ JEST SZKOŁA DO KTÓREJ UCZĘSZCZA - SKORO TAKĄ WRAŻLIWOŚĆ WYZWALA ? DZIEWCZYNKA MA NA IMIĘ ANIA. DZIECKIEM PANI DANUSI.
A. T
miłość i troska dla zwierząt to też osobowa cecha ... Anula ma to , DANUŚKA ZASZCZEPIŁA JEJ TO W DZIECIŃSTWIE ... OTWORZYŁA ANULCE OCZY A OCZY RAZ OTWARTE JUŻ ZAWSZE POTRAFIĄ PATRZEĆ Z MIŁOŚCIĄ
UsuńBardzo Dziękuję za piękne słowa ..Panu A.T..za uroczy wzruszający wiersz,i serdeczne komentarze.Jesteśmy rodziną bogatą w uczucia .Jeżeli na naszej drodze staje zbłąkane zwierzę ,lub człowiek ,który potrzebuje pomocy..Nigdy nie odmawiamy.Bo tak trzeba.Nasz córka od kiedy tylko zrozumiała ,że zwierzątka potrzebują miłości i szacunku,dobrego traktowania..Poznawała świat od podstaw.Wpoiła sobie piękny dar miłości.Popieramy ją w tym co robi,ukochała sobie konie...Ukochała sobie w przyszłości zawód..Od dziecka wie ,że zostanie lekarzem zwierząt..Dąży do tego ,ponad rok w obcym kraju odnalazła się całkowicie.Zero kłopotów z językiem .Jesteśmy z niej dumni...Ale wiemy jedno ,z dzieckiem trzeba rozmawiać ,szanować je,kochać ,rozwijać w dziecku zainteresowania ,nie obiecywać, a spełniać je...tworzyć ciepły kochany dom.W naszym domu nie ma bogactwa..W naszym domu jest miłość ,oddanie,radość i CHLEB NA STOLE...I tylko tego nam potrzeba...Szanujemy pracę ,to że jesteśmy w innym państwie ,nie znaczy ,że polecieliśmy na pieniądze.NIE....My tylko mieliśmy taką okazje skorzystać z lepszego życia..I to uczyniliśmy...Bo człowiek powinien podejmować pewne kroki.Iść do przodu.Szanuję swój kraj jakim jest Polska...ale teraz jestem tu i muszę szanować ten kraj ...Bo teraz jest tu mój dom...Jeżeli dziecku pokażemy dobre wartości ,to ono się odwzajemni...
OdpowiedzUsuńAniu Tobie tez Dziękuję.....Tak wzruszyłam się ,że dusi mnie w gardle::)))dopiero teraz weszłam na blogi...Aniu napisałam u mnie na Twój komentarz..Dobranoc::))
A TO JUŻ WRZESIEŃ PANI DANUSIU.
OdpowiedzUsuńDNIE DODAWANE DO DNI.
TYDZIEŃ DO TYGODNIA,
A TAM JUŻ PAŻDZIERNIK,
Z RESZTKAMI BABIEGO LATA.
KRÓTKIE DESZCZE.
NIE ŁZY.
PORANNE UMYCIE TWARZY.
A. T
P.S. KRAJ W KTÓRYM PANI JEST SZCZĘŚLIWA NIECH BĘDZIE WYRZUTEM SUMIENIA DLA OLIGARCHÓW I MOŻNOWŁADCÓW POZOSTAŁYCH.
JEŚLI MAJĄ SUMIENIE.
Panie A.T..Ci Możnowładcy powinni uczyć się od innych Możnowładców ,jak powinni traktować obywatela swojego kraju...Tak sobie mówię po swojemu ,że Rząd to taki nasz "rodzic"jak o nas dba tak ma...Zły rodzic dziecka przy sobie nie zatrzyma,tak samo z Rządem.Nie dbają ,to jest jak widać::) Ukłony::)
OdpowiedzUsuńPiękne wspomnienia. Ja swoją edukację rozpocząłem w 1945 roku. Nie mieliśmy bloków, zeszytów. Do szkoły chodziło się z tabliczką i rysikiem. Pani która nas uczyła była bardzo surowa. Za niewłaściwe zachowanie dostawało się linijką po dłoniach. Mimo wszystko wspomina asię ten czas beztroski z dużym sentymentem.
OdpowiedzUsuń