i niby nic na niej szczególnego
Wilno rok 1939
A historia ? Historię zacznę od mamy Janki, czyli od Kazimiery, siostry mojego Dziadzia. Kazia urodziła się w Złoczowie ale niezbyt długo przyszło jej mieszkać w rodzinnym mieście. Była śliczną dziewczyną, jej uroda zwracała uwagę nie tylko młodych chłopców. Miała szesnaście lat kiedy na zabój zakochał się w niej stateczny "dorosły" mężczyzna. Zakochał się na tyle, że nie zwracając uwagi na wiek panny poprosił o jej rękę. Panna poczuła się zaszczycona i zalotnika przyjęła a rodzice panny spokojnie oddali mu rękę córki.
.
Tu jeszcze szczęśliwa rodzina, Kazia z mężem i ich trójka dzieci: Janka, Edek i Irena. O Edku opowiadałam już wcześniej. Zginął w Powstaniu Warszawskim, nie wyszedł nigdy z kanału. Kazia do końca życia nie przestała na niego czekać.
.
Edek i Janka. Ostatnie zdjęcie rodzeństwa. Kto by pomyślał, że wkrótce jego czeka czeka śmierć w kanale a ją zsyłka na Syberię. Taki młody chłopak ! ech, patrzę na zdjęcie, taki podobny do mojego brata.
Ale wracam do początku historii Janki. W Jarosławiu stacjonowało polskie wojsko, tam Janeczka poznała Adama, przystojnego oficera. To była wielka i szalona miłość, potem uroczysty, wojskowy ślub i droga pod szablami. Kiedy jednostka Adama przeniosła się do Wilna, cała rodzina tam zamieszkała. Janka i Adam doczekali się dwóch ślicznych córeczek Zosi i Basi. Kazia niestety w 1941 została wdową.
Wilno, rok 1944
Wojna trwała ale życie rodzinne toczyło się w miarę normalnie. Przyszedł rok 1944. Kiedy właśnie, z wielką radością, oczekiwali na trzecie dziecko, po którejś z akcji Adam, wpadł w łapy NKWD. Były tortury ale nie wydał nikogo. Wtedy złapali Jankę i z niej chcieli zeznania wydusić. Nie zdradziła, enkawudzista w szale wściekłości rzucił ją na ziemię, zaczął kopać i deptać po brzuchu. Zabił dziecko. Adam został skazany na 25 lat zsyłki na Syberię, Janka "tylko" na 15 lat. Proces był wyjątkowo szybki, przed wywiezieniem na Sybir więzienie na miejscu. I jeszcze coś strasznego - los dzieci ! w wyroku postanowienie, że zostaną oddane do domu dziecka. Kazia, samotna wdowa, była przerażona ale głowy nie straciła. Druga córka, Irena, mieszkała wtedy ze swoim mężem w Odessie. Zaalarmowani natychmiast przyjechali do Wilna. Załatwili migiem fałszywe dokumenty i jako własne, adoptowane dzieci, wywieźli dziewczynki w głąb Polski. Kazia dotarła do nich trochę później, zaraz po wywiezieniu Janki i Adama na Syberię.
Wywieźli ich oddzielnie. W nieludzkich warunkach, w załadowanych do granic wagonach bydlęcych, jechali tygodniami, stłoczeni, bez światła, powietrza, tylko dziura, w wiadomym celu, wycięta w podłodze wagonu.
Jeśli ktoś po drodze umierał to trup jechał dalej z żywymi.
Adam
Adam trafił do kopalni ołowiu, Janka do lasu, zbierać żywicę.
Pewnego dnia w kopalni więźniowie zorganizowali bunt, bunt stłumiono a poziemna radiostacja trafiła w łapy bolszewików. No cóż, Adam zanim został oficerem był inżynierem elektrykiem, jedynym w tej kopalni, za radiostację obwiniono więc Adama - dostał karę śmierci. Tajnymi kanałami przesłał Jance list w którym się pożegnał na zawsze.
Minęły długie lata, nadeszły lata 50-te, Janka pracowała w lesie w strasznych warunkach, było tak zimno, że oddech zamarzał, przyszło skrajnie wyczerpanie i przyplątało się zapalenie płuc, zbliżał się koniec. Życie zawdzięcza Janka pewnemu zesłańcowi, który przygarnął ją nieprzytomną a potem leczył czym mógł i karmił czym mógł , odejmując sobie od ust. Została z nim, wtedy urodziła się Irusia, imienniczka młozzej siostry Janki. Janka cały czas myślała tylko o jednym - wrócić do Polski, do córeczek i do mamy. Gdy w końcu stało się to możliwe przyszła nieoczekiwana wiadomość, jak grom z jasnego nieba - Adam żyje !!! . Cuda czasem się zdarzają, czasem takim cudem jest amnestia.
Do Kraju wyruszyli w trójkę, Janka, Zesłaniec i Irusia. Przy granicy Janka rozstała się z owym Zesłańcem, tak jak to sobie na samym początku obiecali. Byli ze sobą w tym koszmarnym czasie ale przecież on wiedział, że cały czas opłakiwała śmierć ukochanego Adama.
W domu na Jankę czekał Adam, cudem ocalony przez amnestię. Adam pokochał Irusię jak własną córkę i wychował ją z miłością tak, jak własne córki. W starszym wieku, po śmierci Janki, to właśnie z Irką zamieszkał i pomagał jej wychowywać wnuki.
.
Te czasy to już ja dobrze pamiętam bo Irusia to prawie moja rówieśnica, odrobinę tylko starsza. Z tych czasów pochodzi właśnie to zdjęcie. Stoimy tu, od prawej: moja Babcia, Mamusia ze mną, Dziadziu, Tatuś z braciszkiem no i Ciocia Janka z Irusią. Do Janki mówiłam ciociu bo to przecież siostrzenica mojego Dziadzia. Zdjęcie zrobił nam wujek Adam.
.
A tu, na moście pozujemy w trójkę:
ja, Hania, mój braciszek Witek i kuzynka Irusia.
Wojna to straszne słowo. Wojna porozrzucała rodziny po świecie
Ot choćby popatrzcie na to zdjęcie - dwie kuzynki "Złoczowianki" jedna urodzona na Syberii, druga na Ziemiach Odzyskanych, obie sercem z dalekich Kresów. Obie, jak większość ludzi stamtąd, silnie związane z rodziną, z jej losami i pogmatwaną historią.
Ech, dziwnymi drogami chadzają losy ludzi ...
chociaż straszne są to jednak drogi miłości.
*
Dzięki Przyjaciołom zapukałam sobie do głowy. Koniec użalania się nad sobą. Znowu piszę.
OdpowiedzUsuńI PISZ!
UsuńPozdrawiam!
Haniu - i tak trzymaj bądź sobą. -ogromnie się z tego cieszę!
UsuńHaniu - Pisz, pisz i pamiętaj bądź sobą:) cieszę się że jesteś
Usuńpiszę , mam nadzięję, że troll nie wróci, przecież zyczenia mu już złożyłam :-)
UsuńHej, Malinko ! Wielka Buźka ! Jesteś Dama Najprawdziwsza. i się nie poddajesz :) Jestem zachwycona i Twoją determinacją i rodzinnym wpisem.... a teraz lecę się " zaadresować, zeby nie być tu za aninima :)
OdpowiedzUsuńWiedźma z Wyspy.
Ależ nie jesteś anomiwa droga Wiedźminko, postaram się umieścić u Was prostą instrukcję dla Ciebie - serdeczne pozdrowienia dla całej WYSPY i wszystkich Tambylców
UsuńJesteś Damą, nie da się ukryć!
OdpowiedzUsuńTetryku - nawet nie wiesz jak miły sercu komplement mi powiedziałeś :-)
UsuńPiękna opowieść -dobrze, że wróciłaś!!
OdpowiedzUsuńDziękuję Misiu, cieszę się, że czytasz ....:-)
UsuńHistoria przecudna w sam raz na scenariusz filmowy. Film o miłości i szacunku. Wielki szacunek dla Zesłańca! Wielki! Podziwiam jak sprawnie poruszasz się w kwestii koligacji rodzinnych. Ja jestem upośledzona na tym punkcie i moja wyobraźnia zatrzymuje się na etapie kuzynostwa. Dalej już się "nie łapię"...
OdpowiedzUsuńPukanie do swojej głowy zazwyczaj się przydaje. Też to stosuję dość często.
To witaj w klubie Bet. Ponoć kto puka będzie mu otworzone. Wiesz, to moja Mamusia dba, żeby rodzina się znała i kontaktowała , to ona nam do głowy te wszystkie koligacje tłukła. Zresztą nie tylko ze strony jej rodziny, ze strony rodziny mojego Tatusia też. Teraz wnuki ćwoczy ale powiem Ci dają się ćwiczyć i chętnie słuchają i dawnych opowieści i tego kto jest kto, kto właśnie zaq mąż wyszedł, kto wyjechał. Ciężko przy tak dużej rodzinie zapamiętać. Śmiałam się z bratanka, który w szkole miał za zadanie wypisać genealogię swojej rodziny. Jak przyjechał, żeby Babcia, czyli moja mamusia, mu podyktowała to mu poradziłam - Misiu, bieri papier toaletowy, bo zwykła kartka za krótka.
UsuńMam ciągle niedosyt ,czytając te rodzinne historie,,są tak piękne,,bo prawdziwe i te fotografie !!!
OdpowiedzUsuńPrzecudne ...te piękne kobiety na artystycznych fotografiach...Doskonałe ,,czułe ..Dziękuję Haniu ..pozdrawiam serdecznie..
a ja się przyznam Zosiu, że mogę bez końca słuchać jak moja Mamusia opowiada, wspomina też sobie ze swoimi kuzynkami przez telefon, czasem dowiaduję się nowych historii. Wiesz teraz jest możliwość skanowania zdjęć. Te których nie mamy w swoim albumie Danusia wyprasza i wędrują do nas drogą meilową.
UsuńJak dobrze, ze opisujesz historie swojej rodziny! I na dodatek masz przepiekne zdjecia! Moze i ja powinnam sie wziac za opisanie historii rodzinnych? Bo to tez przeciez kamyczek do ogrodka historii naszego kraju. Oj, poplatane te losy naszych przodkow bardzo!
OdpowiedzUsuńI to jest niezła koncepcja...
Usuńno jasne Sobiegrajko, oj ciekawa jestem Twoich opowieści ... A wiesz - przez monment pomyślałam : SOBIEGRAJKA - kto to ? ale wiesz, zmęczona byłam, za moment mnie olśniło. Fajnie, że wpisałaś komentarz :-)
UsuńI o to chodzi :)) Dziękuję Ci bardzo za historię i za to, że jesteś!
OdpowiedzUsuńMissi - a ja Tobie... Czytam wszystkie Twoje notki bo dostaję w poczcie meilowej, przyznam bez bicia, że jak przeczytam to do Ciebie wpadam z opóźnieniem . Masz bardzo ciekawe rozważania
UsuńŻe wojna to niszczycielskie zło, wie każdy. Jednak takie historie konkretnych osób ukazują najlepiej, jaki to wielki regres chociażby dla kraju i narodu. Operuje się liczbami zabitych, może także tych, ze złamanym życiem. Jednak nie zawsze jest moment na refleksję, że za tymi liczbami stoją niezwykli ludzie, którzy stanowili wielkie, nieodzyskiwalne bogactwo.
OdpowiedzUsuńliczby działają na wyobraźnie ale tylko jako masa, ogrom, liczby wywołują zgrozę czasem przerażenie ale to tragedia pojedynczego człowieka wywołuje łzy wzruszenia i trafia do serca
Usuńniesamowita historia...
OdpowiedzUsuńbardzo pogmatwana ... pokazuje jak wojna wymagała od tych ludzi przekraczania siebie
UsuńJak zawsze pięknie zatrzymujesz czas! Bardzo lobię tu przychodzić i z Tobą wspominać:)
OdpowiedzUsuńa ja lubię czytać Twoje wiersze są jak motyle czasem barwne wesołe a czasem jednokolorowe purpurowe błękitne albo jak śnieg białe
UsuńBez końca mogę czytać historie Twojej rodziny...
OdpowiedzUsuńMateriał na scenariusz filmowy.
Pozdrawiam serdecznie:)
Lusiu - ja gaduła jestem, uwielbiam słuchać a potem powtarzać ...
UsuńNiesamowite jak się ludzkie losy splatają w zawirowaniach historii. I u nas była Irka, wywieziona z głębi Rosji jako swoja, a wspomnienia bydlęcych wagonów, wracają jak żywe u tych, co tego doświadczyli. W tym mój siedmioletni wówczas ojciec. Bardzo mi są bliskie opisane przez Ciebie Malinko historie. Piękne zdjęcia! Jak dobrze, że tak wiele ich się w Twojej rodzinie zachowało! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZnaczy Yuko - jesteśmy tej samej maści ... z tych, co to się w korcu maku ...
UsuńI oby takie czasy już nigdy nie powróciły. Wojna i normalne życie? Jak? ech.
OdpowiedzUsuńMżawko - w człowieku jest tyle optymizmu, radości życia, chęci kochania , że jak ta trawa - zdeptany patrzy w słońce i odrasta. W czasie wojny rodziły się dzieci, ludzie kochali się byli szczęśliwi wbrew cierpieniu i śmirci
UsuńHistoria i życie - gratuluję !!.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Lubię czytać Twoje rodzinne historie Piotrze, poznając historie rodziny ui podejście do tych historii poznaje się człowieka
UsuńHaneczko, takie historie mnie zniewalają.Naczytałem się i nasłuchałem w okresie stanu wojennego i...potrafiłem wczuć się w położenie tych ofiar terroru sowieckiego. najbardziej sugestywne były dla mnie wspomnienia Beaty Obertyńskiej "W domu niewoli" i "Powrót z domu niewoli". Niestety, obie książeczki utknęły gdzieś w trakcie pożyczania, a ja zapomniałem, komu je pożyczyłem. Ciesze się, że zmieniłaś postanowienie.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTomku, to całkiem jak ja , miałam dwie małe książeczki kupowane w stanie wojennym spod głębokiej lady. Takie o nakładzie 3000, obie profesora Kazimierza Dąbrowskiego. Jedną z nich "Dezintegracja pozytywna" profesor podpisał mi w bardzo miły sposób. Niestety książki "poszły spacerować" czyli pożyczyłam i nie wróciły. Ech - Danusia miała Rapsodię Świdnicką podpisaną przez Grabskiego " na pamiątkę spotkania w cieniu bazyliki" też gdzieś tam książka ta "sobie spaceruje" Tak to z poczytnymi książkami bywa.
UsuńGOLGOTA SYBERYJSKA MEGO POKOLENIA BOLESNĄ RANĄ MOJĄ I TYCH KTÓRZY RAZEM ZE MNĄ TEJ TRAGEDJI DOŚWIADCZYLI. ODDAJE PANI HOŁD ICH PAMIĘCI. WZRUSZENIE I WDZIĘCZNOŚĆ.
OdpowiedzUsuńEPITAFIUM
MĘCZENNIKOM SYBIRU
NADEJDZIE SĄDNY DZIEŃ.
OPRAWCY STANĄ PRZED BOGIEM
ŚWIADOMI WYRZĄDZONYCH KRZYWD.
USŁYSZĄ OSĄD OFIAR,
KRZYK ICH MĘKI.
ZAKATOWANI NA SYBERII OPUSZCZA SWE
GROBY.
DZIECI. KOBIEYY. MĘŻCZYZNI. STARCY.
SPOJRZĄ W OCZY MORDERCÓW.
WSTANĄ ANIOŁOWIE.
ICH SZATY POKRYTE KIREM.
WEJDĄ W KONDUKT ŻAŁOBNY.
ZLICZĄ ZMARŁYCH.
WIELKI BOŻE…!
ZAWOŁAJĄ :
LICZYMY ! WCIĄŻ LICZYMY !!
A NIE WIDAĆ KOŃCA MARSZU GOLGOTY ?!
NIE LICZCIE,
ODRZEKNIE BÓG.
UMIERAŁEM Z KAŻDYM Z NICH.
ZNAM WSZYSTKICH.
A. T
tak A.T. Bóg zna ich wszystkich a oni poznali Jego w tamtej strasznej godzinie i z Jego imieniem umierali chociaż pewnie to imię w każdym sercu brzmiało inaczej ....
UsuńWyczytałem, wypatrzyłem wszystko.
OdpowiedzUsuńDziękuję i cieszę się, że znów jesteś z nami.
wiedziałam, że kiedyś wrócę ale nie myślałam, że tak szybko ... cieszę się
UsuńHaniu, pod poprzednim wpisem umieściłam dwa komentarze,
OdpowiedzUsuńco będzie, jak tu będzie tak samo?
Już mi się nie chce wpisywać kolejnych, ale ten wpis jest tak piękny -
tekst i stare fotografie, że przynajmniej kilka słów muszę napisać....
Frapująca, niecodzienna, zarazem piękna
i zarazem zatrważająca historia rodzin w obliczu wojny...
Losy wielu rodzin polskich były podobne.
Jedni przetrwali, drudzy zginęli i jedynie pozostali w pamięci i na fotografiach,
które wzbogacają archiwum rodzinne.
Realistyczny i piękny przekaz .
Dobranoc - Krysia
Krysiu - ukazały się chociaż po czasie bo moderowałam komentarze. Cieszę się jak moje opowiadanie poruszy jedną małą strunę w sercu ... inie tam też się pewnie cieszą
UsuńGdy dzień jest Pochmurny, deszczowy , Brakuje Ci słońca Na niebie pamiętaj , Że ja zawsze i wszędzie Schowany mam uśmiech ❤ DLA CIEBIE ❤
OdpowiedzUsuńAgatuszko - jesteś tak ciepłą i szczerą osobą, że Twój uśmiech musi przyciągać słońce
UsuńBardzo lubię stare historie rodzinne a jak jeszcze ubogacone są starymi fotografiami to prawdziwa uczta przeczytałam od deski do deski piękna recenzja na film dokumentalny serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńwiesz , moje historie i moje wpisy nie mają sensu bez fotografii. Uciekłam z WP jak się okazało, że nie mogę mieć swojego szablonu ani sobie poukładać.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTak ja mam na Wp tez bloga ale nie jestem usatysfakcjonowana szablonów osiem i co tu wybrać? blog ,,O WSZYSTKIM'' http://pamietnikg.bloog.pl/ZAPRASZAM SERDECZNIE POZDRAWIAM
UsuńIlekroć sięgamy w przeszłość to zawsze wojny, dramaty, i trupy. Czy to się kiedyś skończy?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Andrzej Rawicz (Anzai)
mam nadzieję, że skończy się na naszym pokoleniu ale tak do samego końca to nie jestem przekonana. Pewnie, że opowiadamy te tragiczne historie bo te były przekazywane najczęściej ale wesołych też nie brakuje, przynajmniej w mojej rodzinie przy tak ekscentrycznych cioteczkach.
UsuńWitaj Haniu!
OdpowiedzUsuńJak zwykle kolejna ciekawa historia z rodzinnej sagi. Masz recht do pisania rodzinnych opowieści.
Pozdrawiam serdecznie.
Michał
a Ty do zabytków i życiowych opowieżci. I te i te bardzo lybię czytać
UsuńA Wy, czy macie jakieś wasze, specyficzne sposoby aby polubieć waszą pracę i to co robicie?
Usuńwiesz Wieśku ja lubię swoją pracę, chociaż na początku to jej nienawidziłam. Co kawałek to jeż albo góra nie do przebycia a ja jak ten tuman. Ale z czasem nauczyłam się i jeże poszły spacerować a góry się spłaszczyły. Przyszedł moment kiedy doszłam do wniosku, że wiem jak to się robi i od tego momentu zamiast myśleć o sobie zaczęłam myśleć o obiektach, którym służę i poszłooooo . Podobnie ma chyba lekarz, na początku boi się pacjentów ale jak zdobędzie doświadczenie to każdy wyleczony pacjent daje radość. Wiesz, moja praca jest ciężka i bardzo odpowiedzialna, czasem zarywam noce, popołudnia czy wieczory, czasem siedzę na takich dłgach i debetach, że nikt by nie uwierzył, czasem zaliczam nawet awantury ale jak skończę projekt to zapominam co złe i cieszy mnie każda uratowana cegła. Lubię patrzeć na te "moje" obiekty. Wiesz - mam sporo prawdziwie moich, to znaczy zaprojektowanych teraz od początku do końca ,no i wybudowanych, ale jednak bardziej cieszą mnie te stare, uratowane. Po drodze pokochałam historię, tak jakoś samo przyszło. Nie mam sposobu na to, żeby praca się podobała - no może jeden, wkładać w nią serce, ale to już cecha osobowości. Ja zawsze wkładałam serce, nawet na początku gdy tej pracy nie lubiłam, w biurze byłam stale pod kreską a szef prawił mi kazania o kwartalnym przerobie. On swoje a ja swoje, czyli dopieszczałam jak umiałam.
UsuńAniu! chyle czoła nad Tobą.Dzięki Tobie sama też zainteresowałam się swoja rodziną.Ale gdzie mi do Ciebie.Twoja historia rodziny jest przez Ciebie pięknie udokumentowana.Tyle pamiątek się zachowało,tyle pięknych zdjeć.Tylko pozazdroscic.Aniu moja dobra wrozko ,jesteś dla mnie bardzo kims ważnym.Teraz kiedy ,nie mogę juz życ jak lubiłam.Dzieki twoim postom przenoszę się w ten lepszy świat ten który tak pięknie opisujesz.Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńHalinko masz cudowne zdjęcia , pokazujesz czasem i przyznam wprawiają mnie w zachwyt. Śledzę i klikam laki. jedno nawet skopiowałam, żeby się lepiej przypatrzyć
UsuńMalinko,zawsze Ci zazdrościłem,że dysponujesz tak wspaniałą faktoriografią swej rodziny..Pisałaś kiedyś,że to dzięki Twej Matuli,Pani Danusi,która wydziargiwała kiedyś wszelkie pamiątki o rodzinie..Ja z dawnych czasów mam tylko zdjęcie mojego dziadka,który zmarł już w czasie wojny..Moja Matula zawsze płakała,kiedy pokazywała zdjęcie..Ech,życie,życie..
OdpowiedzUsuńWażne Waszku, żeby nie zapomnieć ... czy zdjęcie jedno, czy dziesięć te same łzy Matuli i ta sama miłość
UsuńPiękna historia...Ty to masz talent do pisania...Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńto nie talent ... to ich życie ...
UsuńPozdrawiam serdecznie
ANNIE
OdpowiedzUsuń...PRZEDE MNĄ CIĘŻKA DROGA.
ODPOCZNĘ CHWILĘ.
USIĄDŻ OBOK PROSZĘ.
JESTEŚ TAKA PIĘKNA.
WIATR ROZPLATA WARKOCZE.
TULI
DO WIATROWEGO SERCA.
JA NIE PRZYTULĘ.
NIE MAM SERCA.
MOJE SERCE NIOSŁEM NA DŁONI.
PŁONĘŁO DZIECIĘCĄ RADOŚCIĄ.
WYPALIŁO SIĘ MIŁOŚCIĄ
DO TYCH KTÓRYCH KOCHAŁEM
I DO CIEBIE...
FRAGMENT.
A. T
DEDYKOWANE A.T.
Usuńw ciepłym zakątku serca
śpi jeszcze tamten wiatr
i śpiewa tamten ptak
niesiesz okruch serca
jak wtedy, na ciepłej dłoni
bezbronny wobec zła
a jedna niezniszczalny
*
Anonimowy,widzę,że kochasz Malinkę. Ja też..Wobec tego musimy stoczyć pojedynek,termin do ustalenia.
OdpowiedzUsuńBLISKI SERCU PANIE WASZKU ! MOJE ZAUROCZENIE PANIĄ ANNĄ OJCOWSKIE. PAN NATOMIAST NALEŻY DO PLEJADY RYCERZY OKRĄGŁEGO STOŁU CHRONIĄCYCH PANIĄ ANNĘ OD WSZELAKICH NAPAŚCI. OSTRY MIECZ W PANA DŁONIACH - I DOBRZE - KU PRZESTRODZE TROILOM..
UsuńA. T
a jednak Panowie - świat jest piękny ! ...
Usuńzostawiam Wam dwa najpiękniejsze uśmiechy
Pardon,A.T Wyglupiłem się..Ale Malinka już mnie rozgrzeszyła,opłatek połknałem. Jest dobrze!!
UsuńWłaśniede przed chilunią obejarzem na TV tekst o Straży Miejskiej My za tych durniów,jako podatnicy,PŁACIMY.! A durnie są i spijają nasze podatki. Jebut twaju mać!
OdpowiedzUsuńno i kto tu się nie ugryzł w język ? co ?
Usuń;o)
Malinko,pardon..Ugryzam się..AŁŁAAA..!!!
Usuńi jak tu się nie ucieszyć ???
UsuńMalinko, pod poprzednią notką napisałam komentarz, lecz się nie pojawił.
OdpowiedzUsuńCieszy mnie kontynuacja wspomnień Twojej rodziny. Jak dobrze, że są również zachowane stare fotografie.
Pozdrawiam.
Majko - moderowałam komentarze ale ŻADNEGO nie usunęłam, sprawdzę może schował się w spamie ... ech czasem piszemy a to w kosmos ... strasznie mi szkoda bo każdy komentarz to radość
UsuńNo i wspaniale, że się nie poddałaś:-)
OdpowiedzUsuńWspaniałe historie opisane w tak ciekawy sposób chętnie się czyta.
Zastanawia mnie, dlaczego ja z tego okresu mam tak mało pamiątek. Być może były, ale zapodziały się gdzieś w czasie przeprowadzek..
Dzięki za cudny post i dużo serdeczności:-) B&S
U nas też by się pewnie posiały gdyby nie pasja moje Mamusi. Zastanawiałam się skąd u Niej taka wielka miłość do rodziny do jej historii . Może stąd, że była jedynaczką i tęskniła do sióstr i braci ciotecznych może stąd, że rodzice dali Jej ogromnie dużo miłości, może stąd że Babcia zmarła mając 56 lat więc Mamusia szukała jej w siostrach. Skąd ja mam to wiadomo - dziedziczne
UsuńZapewne coś w tym jest. Moi Rodzice pochodzą z wielodzietnych rodzin. U Mamusi było 9-cioro dzieci a u Tatusia 10-cioro. Dopiero od kilku lat ciocia (siostra Mamusi) "tworzy" drzewo. Szuka wszędzie wszystkich połączeń i bardzo dużo już znalazła. Wygląda to bardzo ciekawie, ale ciocia ma obecnie 93 lata:-) Ciekawe, kto po niej obejmie tę pasję.
UsuńSerdeczności:-) B&S
Haniu, dziękuję za niebieski wierszyk, bardzo miły...Zapromuję wieczorem, teraz muszę znowu odnaleźć się w codzienności. . . Byłam przez chwilę tylko w moim "niebieskim" blogu i sprawdziłam pocztę...
OdpowiedzUsuńWaszek przejął się strażą miejską, widać ją na każdym kroku, dopóki mogą zbierać mandaty..., wieczorem ich nie ma, a policjantów to już wcale na ulicach nie widać..., moim zdaniem powinni być widoczni, bo dużo tałatajstwa się kręci... Pozdrawiam - Krysia
Krysiu - bardzo spodobał mi się Twój wpis , ten piękny wiersz i nagle ot tak przyszła mi ochota opisać ... a wiesz co ? w tym moim wierszyku opisałam Twój szablon . Zamknęłam oczy i pomyślałam z czym mi się kojarzy
UsuńPoruszająca opowieść. Aż łezka się w oku zakręciła.Dobrze,że udało im się przetrwać zsyłkę,że odnaleźli siebie. Wspaniale,że opiasałaś tę historię. Ocaliłaś ją od zapomnienia.
OdpowiedzUsuńSerdeczności.
Wiesz , często i tych moich Sybirakach myślę, czasem zapomnę rękawiczek, czy zmarznę w nogi i zaczynam biadolić, wtedy przypominają mi się oni ... -50 stopni i straszliwy głód i jeszcze straszliwsza tęsknota. Ech w życiu powinniśmi nieustannie dziękować, że nas to nie spotkało ... przecież to byli tacy sami lusdzie jak my ...
UsuńJak zwykle u Ciebie, Haniu, piękna opowieść rodzinna i kawał polskiej historii.
OdpowiedzUsuńściskam
Witaj Klaterku - cieszę się że czytasz te moje rodzinne historie
UsuńPiękna, wzruszająca historia!:)
OdpowiedzUsuńA ciocia Janka- cudna kobieta:))) ...rzeczywiście można by film nakręcić.
pozdrawia Tania:)
Taką właśnie Ją zapamiętałam Taniu. Zawsze była bardzo elegancka, nawet w bardzo biednych czasach.
UsuńMalinko... historia jak z książki, jak z filmu... Straszna, ale i piękna, wzruszająca. Cieszę się, że miała swoje szczęśliwe zakończenie i Janka z Adamem znów stanowili rodzinę!
OdpowiedzUsuńWiesz, miłość jest zarażliwa ... ich dzieci też zbudowały szczęśliwe rodziny
UsuńBędę powtarzała to , co napisali poprzednicy. Piękna kobieta i piękna niebanalna historia życia i miłości.
OdpowiedzUsuńJestem już :)
Pa:)
Ewcia - jak dobrze, że wróciłaś .. pusto było bez Ciebie
UsuńJutro coś "stworzę". Dziś jestem zaplatana w przeróżne- podróżne pozostałości . Obiad sam się nie chciał zrobić, zakupy też.
UsuńPa:)
Pierwszy raz wpadam tutaj z wizytą i co widzę ?? Piękny blog, piękna historia, piękni ludzie. Zazdroszczę Ci wiedzy o swoich przodkach, ja takiej nie posiadam:) Edek i Janka byli naprawdę piękni u Twojej kuzynki Irenki widzę ich geny:) Pozdrawiam, na pewno będę tu wracać:))
OdpowiedzUsuńoch, byłam u Ciebie, fantasyczny blog a przepisy !!!! miód i chałwa. Wiesz , Twój nick skojarzył mi się z dzieciństwem. Zawsze mówiło się u nas na przypiecku. To taka część węglowej kuchni, w której znajdowała się rura, czyli piekarnik. Przypiecek to miejsce nad rurą, zwykle ciepłe. Tam w naszej kuchni stał zawsze śmieszny czerwony, blaszany czajnik a w nim zaparzona kawa zbożowa. Pamiętam smak śniadań z dzieciństwa. Wieliki garnuszek kawy zbożowej i chleb ze smalcem u skwarkami
UsuńJuż niedługo ranek więc będzie krótko, bo jeszcze mam w planie odwiedzić Tomka...
OdpowiedzUsuńJak ten czas szybko leci... Sobotę i niedzielę będę miała wypełnione od rana do nocy...
Kiedy się wyśpię , tego nie wiem... Haniu, do rana jeszcze trochę czasu,
zatem życzę jeszcze miłych snów i pozdrawiam p. Danusię .
Obiecuję , zapromuję ,ale nie teraz - Krysia
Krysiu - a co z Ciebie taka nocna sówka ??? Sowa mądry ptak ale snu nocnego dzienna drzemka nie zastąpi. Uważaj dziewczyno na zdrowie, ta wiosna wbrew pozorom, dla zdrowotności zbyt łaskawa nie jest. Wirusy dobrze się mają i atakują jak wściekłe, a nasze organizmy, zdziwione brakiem zimy tez zbyt silne nie są. Pozdrawiam serdecznie. Odpoczywaj i sił nabieraj :-)
UsuńNiesamowita, wspaniale opowiedziana i zilustrowana historia. Dla mnie, to najlepszy dowód, że warto żyć, że życie, choć przeplatane tragediami i ciężkimi momentami, jest piękne. Arcyciekawe, przez co piękne. Nie bardzo wiem, co jeszcze dodać, więc dziękuję, że dzielisz się tym pięknem.
OdpowiedzUsuńo tak !!! warto żyć i warto za życie dziękować , trzeba też dziękować, jedni Bogu, inni losowi, że nam zostało oszczędzone to co ich spotykało. Każdy czas niesie swoje troski ale tamten był niewyobrażalny. To przestroga i o tym powinniśmy czasem pomyśleć. Pewniej jest inna strona , w tych czasach wielu ludziom , którym dany jest pokój nie jest dana taka miłość. Może jest jakaś sprawiedliwość i gdzieś się to równoważy ... jeden tęski zgłodu a dla drugie głód byłby wybawieniem ... tak to jest
UsuńHaniu, mam tak wypełniony dzień , że na komputer nie mam czasu.
OdpowiedzUsuńCiągłe się dokształcam, bo mi się wydaje, że za mało wiem... Codzienność też jest czasochłonna. Zdarza się , że do komputera zaglądam po 22 h. Dziwię się , jak radziłam sobie z wpisami w trzydziestu blogach jednocześnie... Teraz na dwa, ledwo co, starcza sił...
Dawno dość nie odwiedziłam Bożenki i Danusi , o Alence też pamiętam...
Spróbuję zapromować . Miłej niedzieli - Krysia
Bożenkę czytam ale nie za każdym razem wpisuję komentarz. Z Danuśką mam stały kontakt na fb a u Alenki wstyd przyznać, dawno nie byłam, podobnie u Graszy. A wiesz, że ja często "kukam" na tamte Twoje blogi. Ech - ten czas , ciągle go brakuje ... wiosna, życie, dom , rodzina ... ale dziękować Bogu to wszystko jest nam dane :o)
UsuńDiękuję za promocję w liiil , zdziwiłam się że głosy wzrosły, patrzę a to Ty :o)
Wróciłem,Malinko..Zawsze tak robię..Po raz pierwszy to czytam,koment wrzucam ewentualnie i hajda na inne blogi. Ale do Ciebie ZAWSZE wracam..Po to,aby już dokładnie przeczytać,nieraz kilka razy..i zadumać się..Jak Ty to robisz,Malinko? No JAK???
OdpowiedzUsuńDziękuję Waszku :o)
UsuńJ/w..głupek jestem i nie zrozumiałem,że jesteś Czarodziejką. No i styąd to wszystko..
OdpowiedzUsuńcha ! jestem nawet czarownicą Waszku ;o)
Usuńi po cichutku powiem, że trzeba dzieciom wiązać czerwone kokardki bo uroki rzucam ..
a wiesz - tak na prawdę, jak byłam bardzo malutka, to moja Babcia mrugała okiem, uśmiechała się znacząco i .... wiązała mni czerwoną kokardkę na rączce, miała mnie strzec przed złym spojrzeniem. Ustrzegła bo mam wyjątkowe szczęście do ludzi. A może to nie kokardka ???
NOSTALGIA KRESOWA W PANI SERCU. GŁĘBOKIE TEZ WSPÓŁCZUCIE DLA LOSU KRESOWEGO POKOLENIA. W MIASTECZKACH BLISKICH NASZEMU SERCU ZŁOCZOWIE, BRZEŻANACH, TARNOPOLU I W WIELU INNYCH WSPANIAŁYCH POZOSTAWILIŚMY NASZE KULTURALNE DZIEDZICTWO..
OdpowiedzUsuńREQUIEM
BRZEŻAŃSKIEMU
GIMNAZJUM
PAMIĘĆ
O GIMNAZJUM W BRZEŻANACH.
POŚWIĘCENIE SZTANDARU.
POPIERSIE EDWARDA RYDZA ŚMIGŁEGO.
BRĄZ I MARMUR DŁUTA
JANA MALETY Z WARSZAWY.
ZAPOMNIANEGO RZEŻBIARZA.
TELEFON SĘDZIWEJ PANI.
„…WSKRZESIŁ PAN
MOJE LATA DZIEWCZĘCE.
GIMNAZJUM W BRZEŻANACH.
ŚWIĘCIŁAM ZE WSZYSTKIMI SZTANDAR.
PAMIĘTAM PROFESORÓW.
W MOIM SERCU
PŁONIE WDZIĘCZNOŚC
DLA PANA…”
WDZIĘCZNOŚĆ ?!
PEWNIE NIE TO SŁOWO.
OSTATNI PŁOMIEŃ PAMIĘCI,
DRGA NA WIETRZE BEZBRONNY.
KOGO ZAPYTASZ GDY ZGAŚNIE ?
NIE UCZYŁEM SIĘ W GIMNAZJUM
W BRZEŻANACH.
MOJĄ SZKOŁĄ SYBIR.
TĘSKNIĘ ZA PROFESORAMI
BRZEŻAŃSKIEGO
GIMNAZJUM,
CHOCIAŻ ICH NIE ZNAŁEM.
BUDYNEK NA WYNIOSŁYM WZGÓRZU.
PAMIĘĆ O GIMNAZJUM W BRZEŻANACH.
OSTATNI PŁOMIEŃ PAMIĘCI
DRGA NA WIETRZE BEZBRONNY.
KOGO ZAPYTASZ
GDY ZGAŚNIE ?
A. T
Zadedykowałam Tobie A.T.
Usuńpo przeczytaniu poprzedniego Twojego komentarza
*
w ciepłym zakątku serca
śpi jeszcze tamten wiatr
i śpiewa tamten ptak
niesiesz okruch serca
jak wtedy, na ciepłej dłoni
bezbronny wobec zła
a jedna niezniszczalny
*
A.T.-SALUTO!!!
UsuńUWAGA:
OdpowiedzUsuńw moich narzędziach, na lewym pasku, umieściłam szary kwadrat z czerwonym znakiem zapytania. Jeśli kliknąć w ten kwadrat to otworzy się instrukcja jak komentować bez logowania w google. Instrukcję przygotowałam po kobiecemu, czyli jest kawa na ławę.
TEN SPOSÓB KOMENTOWANIA JEST PRAKTYCZNIEJSZY, NIŻ WYBÓR OPCJI "ANONIMOWY" komentowanie jako "anomnimowy" jest niezbyt dobre zwłaszcza, gdy wywiąże się dyskusja albo kiedy szukamy odpowiedzi na własny komentarz. A poza tym czasem ANONIMOWY automatycznie jest wrzucany do spamu i wtedy komentarz pojawi się dopiero jak sprawdzę spam.
Opcja, którą podałam wcale nie jest bardziej pracochłonna -
zapraszam i zachęcam
Piękna historia, lubię Twoje opowiadania rodzinne, czytając je przenoszę się do innego świata. Ściskam i nie daj się trollom!
OdpowiedzUsuńHo,ho,Malinka wiele potrafi..
Usuńpróbuję się nie dać ale ...
UsuńMalinko,Wesołych Świąt dla Ciebie i całej rodzinki,a zwłaszcza przede wszystkim dla Twej Mamusi Danusi. Pomyślności dla wszystkich z Bractwa Życzliwego Bratka! To życzę ja,pólkownik(tak mnie szefowa Malinka mianowała,przepraszam,jesli tak ktoś chce to i dymisję złożę..) Baczność! Do stołu świątecznego przystąp! Rozejść się!!!
OdpowiedzUsuń??????????? TO JUŻ ?
UsuńA o "diablikach słyszała" ?
OdpowiedzUsuńpewnie, że słyszała Ewciu
UsuńHaniu, nie zawsze mam czas wchodzić do liiil, albo cos się dzieje, dzwoni telefon lub ktoś dobija się do drzwi...
OdpowiedzUsuńMoja Siostrzyczko, miło, że pamiętasz o starych blogach,
Dawno w wielu z nich nie byłam...
Od pewnego czasu wiele mniej czasu poświęcam na komputer...
Są tego przeróżne przyczyny.
Będę musiała się wkrótce zmobilizować i zadzwonić do Ciebie, to sobie porozmawiamy,
bo nie można o wszystkim gawędzić na forum...
A jest, o czym opowiadać.
Znowu po północy trafiłam do Ciebie, ale wychodzę z założenia,
że lepiej późno niż wcale. O tej porze nie pozostaje nic innego ,
jak cichutko zanucić Ci kołysankę , by dobrze się Tobie spało...Już nucę ....
Zaraz jeszcze na krótko wpadnę do Tomka i też wybiorę się
w senne rejony...
Dzięki za wsparcie w Niebieskim... Tomek do nas dołączył...
Będzie raźniej ... Buziaki - Krysia
pewnie, że jest o czym Krysiu :-) jak takie dwie, jak my, dorwą się do telefonu to uuuuuuuuch ... Nie miałam wątpliwości, że Tomcio dołączy bo przecież prawdziwa z nas hultajska trójeczka ;-)
UsuńJeszcze na momencik...
OdpowiedzUsuńRzuciłam okiem na tekst przed wyjściem...
Bardzo spodobały mi się słowa, którymi zakończyłaś tę piękną relację -
"Ech, dziwnymi drogami chadzają losy ludzi ...
chociaż straszne są to jednak drogi miłości."
Może przez to , że straszne, to może właśnie dlatego są to drogi , które doprowadzają do nieustającej o nich pamięci... Krystyna
może jest w tym jakaś sprawiedliwość dziejowa ... strasznie dużo cierpienia ale też dużo miłości a ta nie wszystkim jest dana ...
UsuńWzruszyła mnie Twoja historia, i jakże przypomina historię i mojej rodziny, wielu polskich rodzin. Słowo 'wojna' budzi we mnie strach; oby nie stanęła w poprzek naszych losów. Bardzo serdecznie pozdrawiam;-))
OdpowiedzUsuńoby nie stanęła ale pokój nikomu na zawsze nie jest dany ... wszystko zdarzyć się może. Takie historie , jak ta, kiedyś były przestrogą teraz tylko wspomnieniem a historia kołem się toczy, ludzie kołem głupieją i demony budzą się gdy zbyt długo spokój ...
UsuńBlue,po następnej wojnie czlowiek,który ocaleje,będzie całował ślad stóp innego ocalałego człowieka....
OdpowiedzUsuńo tak Waszku ... zwłaszcza, że teraz plije na ślady drugiego człowieka
UsuńMalinko,patrzę na zdjęcie Janki..Co za przecudna kobietka!!! Takie na sybir??? Nie masz pojęcia,jak strasznie nienawidzę tych różnych komunistów,faszystów itp,itd!!!
OdpowiedzUsuńbrrrrrrrr - jak najdalel od komunistów, faszystów, nacjinalistów i podobnych im ....
Usuń------------------
A Janka była piękna nawet jak się postarzała. Wiesz - kuzynki mojej Mamusi, każda na swój sposób, mają to coś ....
Malinko,zawsze byłem zdania,że piękna kobieta będzie ZAWSZE piękna..Nawet w trumnie..
UsuńJak zwykle m_16 brak ogłady a co gorsza rozumu, ciekawe opracowanie Malino
UsuńJestem tu dłuższą chwilę... Przeczytałam z zainteresowanie jeszcze raz...
OdpowiedzUsuńŻycie gotuje rożne niespodzianki... Tych dwoje zesłańców spotkało się ponownie jak w bajce...
"Żyli długo i szczęśliwie..." Dzisiaj u nas bardzo ciepło. Wiosna zajrzała do okien...Haniu, co u Ciebie? Miałam zamiar coś napisać, ale nie wyrobię... Zamykam komputer... Czy to prawda, ze premier Tusk powiedział, ze 1 września dzieci nie pójdą do szkoły? Takie sensacje rozpowiadają.... Tego nie słyszałam, póki co , do września jeszcze kilka miesięcy...
Dobranoc - Krysia
Krysiu - rozumiem, że dziennikarze usiłują prać mózgi ale trzeba z dystansem ... Tusk powiedział, że musimy poważnie podchodzić do sytuacji, która jest na świecie, że powinniśmy umacniać nasz e sojusze wojskowe i wzmacniać związek z Unią bo Unia jeśli się rozpadnie i sami zostaniemy to na serio we wrześniu możemy zamiast problemu czy dzieci dostaną podrecznik za darmo mieć problem czy pójdą do szkoły. A masz wątpliwości, czy gdybyśmy teraz w Unii nie byli tylko sami to by Putin po nas łapy nie wyciagał ? przecież ich republiką byliśmy ?
Usuńniesamowita historia...
OdpowiedzUsuńjak wiele historii naszych rodzin ... dobrze jest je zachować w pamięci i przekazać dalej. Ja ilustruję te swoje historie zdjęciami, żeby były dla Was wiarygodne
UsuńWASZKU - niechcący wykasowałam Twój komentarz, kombinowałam co to za przerwa w komentarzach bo ja też tak widziałam. Chciałam wykasować co innego, tamto skopiowałam przed wykasowaniem ale kliknęłam w Twój omyłkowo i frrrrrrrrr PRZEPRASZAM
OdpowiedzUsuńNe ma problema,Malinko! To przecież tylko Prima-Aprilis!-:)))
Usuńdoszłam, co to było i teraz jest ok, ktoś omyłkowo wpisał komentarz z bardzo długą spacją, pewnie mysz mu poleciała. W miejscu spacji pokazywała nam się pusta przestrzeń. mnie czasem też tak mysz leci przy komentarzach, tylko uważam :-)
UsuńSympatyczna Malinko.
OdpowiedzUsuńDawno już u Ciebie nie byłem i nie czytałem tak pięknych opowiadań. Jednak na samym wstępie, wiedząc że w roku 1941 w Wilnie byli Rosjanie a od grudnia Niemcy, sądzę, że pomyliłaś datę w opisie zdjęcia, na którym jest polski oficer w mundurze? Sprawdź to i odpisz. Pa
odpisuję od razu:
Usuńna fb już rozmawiałam na ten temat ale zajęłam się czym innym i mi umknęło. Na tym zdjęciu, na odwrocie nie ma daty ale są opisane osoby, stąd dedukowałam po latach tej małej dziewczynki, wiesz w przypadku takiej małej i niezbyt wyraźnego zdjęcia 2 lata to można się pomylić, zasugerowała mnie też żałoba Kazimiery, w 41 zmarł Bronisław, jej mąż ... ale przecież mogły się obie starsze panie na czarno ubrać z jakiegoś powodu, nie będę się upierała, pewnie macie rację. W rodzinie mówiło się, że to Janka w 41 POSZŁAM TYM TROPEM :o)
Haniu, nie mam wątpliwości, co by było...Nadal sytuacja niepewna... Kończę już posiedzenie... Dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy. Miłych snów - Krysia
OdpowiedzUsuńHaniu, dzięki za wizytę, przykro, że nie udało się wpisać komentarza, niestety nic się nie da zmienić, wyjaśniłam u siebie... Tak to może być wina przeglądarki, też z niej wczoraj korzystałam, bo tak jakoś się ustawiło i może to, że nie dało się wprowadzić ostatniego wpisu, w tym jest przyczyna... Teraz zajmę się domowymi sprawami... Buziaki - Krysia
OdpowiedzUsuńTo znowu ja....
OdpowiedzUsuńHaniu, odpowiedziałam w Niebieskim w sprawie blogów...
Teraz jestem , by powiedzieć Dobranoc....
Dziś przyjrzałam się dłużej tym uroczym dzieciaczkom i dłużej porozmawiałam z tą śliczną dziewczynką , której na imię Hania... Pa! - Krysia
Zakręcona Kaczka przyszła z rewizytą. Cudne zdjęcia, a historia smutna - tak jak i Moich... Trzeba pamiętać. Ja staram się cieszyć się nawet z tego, że mój los jakże inny, łatwiejszy :) Serdecznie pozdrawiam, Beata Z Wystarczająco PL
OdpowiedzUsuńPisz jak najwięcej,cudowne są te historie i cudowni ludzie,którzy o nich opowiadają z pokolenia na pokolenie, dzięki temu wszyscy z tych fotografii żyją i póki będą takie opowieści będą żyć dalej. Gorąco pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń