sobota, 29 czerwca 2013

ODRZUTOWIEC

za dwadzieścia groszy

cztery skrzydła i dwa śmigła
i nadzieja, że pofrunie do gwiazd


.
zezowate szczęście małej dziewczynki
jedno oko na maroko, drugie oko na nos

marzenia jak kropki biedronki
co właśnie do nieba poleciała,
po kawałek chleba, z cukrem


.
a nosek leci ... leci ... leci ...
dwadzieścia groszy szczęścia
i cały dziecięcy świat

i radość jak liść zielony,
i miłość jak kolorowy parasol

odrzutowiec za dwadzieścia groszy
dzieciństwo które nie ma ceny
kapitał na całe życie


                               *


Te cudowne zdjęcia Ewy Ozonki
przypomniały mi moje dzieciństwo - dziękuję Ewciu.


z przyjemnością polecam - Malina M*


Ta notka promowana jest w liiil
jeśli podobał Ci się ten wpis to uśmiecham się
kliknij     wejdź na stronę i zagłosuj

czwartek, 27 czerwca 2013

KRZYWYM OKIEM

z lotu ptaka i z żabiej perspektywy,
jak by na nią nie patrzeć - nie trzyma pionu !
Krzywa Wieża w Ząbkowicach Śląskich.

Nasza własna. 
Powiem nawet, że w jakimś sensie moja
bo wiele tygodni spędziłam ślęcząc nad projektem renowacji
tego wyjątkowego zabytku.


.
Ząbkowicka Krzywa Wieża
to rzadki przykład wolno stojącej, gotyckiej dzwonnicy.

Nie jest do końca wyjaśnione jej pierwotne przeznaczenie.
Istnieje hipoteza, że są to pozostałości innej, nieznanej budowli lub - co bardziej prawdopodobne - fragment wieży lub baszty murów obronnych najprawdopodobniej z II połowy XIII wieku lub początku wieku XIV.



W czternastym wieku w Ząbkowicach nastąpiło przesunięcie murów obronnych i powiększenie obszaru miasta. Wtedy to, prawdopodopodobnie z dawnej baszty, postanowiono zrobić dzwonnicę kościoła parafialnego.
Rok 1413 przyjmuje się jako datę  zakończenia budowy dzwonnicy obiektu

Pod koniec XVI wieku, dokładnie w 1598 roku,
wieża pochyliła się.

Odchyliła się od pionu o około 1.00 metr.
Prawdopodobnie miały na to wpływ ruchy tektoniczne w pobliskim Bardzie albo też też znaczny ciężar wieży.
Proces pochylania się wieży jest ciągłym procesem i trwa nieprzerwanie do dzisiaj. Kiedy opracowaliśmy dokumentację było to okoła 1.90m.Taka deformacja powoduje zróżnicowane obciążenie gruntu , co sprzyja dalszemu nierównomiernemu osiadaniu obiektu. Proces jest jednak na tyle powolny, że nie stanowi zagrożenia stabilności.



W 1858 roku, kiedy to całe miasto objął wielki pożar, wieża uległa znacznemu zniszczeniu, szczególnie w części szczytowej. Spłonął wtedy hełm. W rezultacie władze pruskie postanowiły wieżę rozebrać.
Na szczęście władze miejskie były innego zdania i po długotrwałych zabiegach obiekt odbudowano. Dawne zwieńczenie  zastąpiono attyką w kształcie jaskółczych ogonów.

W takim mniej więcej kształcie przetrwała do dzisiaj.



Na tym zdjęciu wyraźnie widać, która część została nadbudowana po pożarze. Stan techniczny niższych, starszych partii jest przerażający. Nie wystarczyło zabezpieczenie i wzmocnienie cegieł, nie wystarczyły uzupełnienia preparatem powstałym z mieszanki specjalnej masy z pyłem ceglanym. Trzeba było część cegieł wymienić na cegły o podobnym wyglądzie. Pochodziły z rozbiórek obiektów z tego samego okresu.

Popatrzcie teraz na przekrój wieży.



Wysokość Krzywej Wieży to około 34 metry,
obecne odchylenie od pionu około 1,9 metra.
Mury Wieży mają nieprawdopodobną grubość. W dolnej, kamiennej, partii, na poziomie lochu, grubość ściany przekracza 3,7 metra i jest większa niż szerokość pomieszczenia.

Wchodzimy do wieży ...
Najpierw niska przybudówka. Jest póżniesza niż Wieża.
Niegdyś do wieży wchodziło się przez ganek, prawdopodobnie połączony z murami. Mury przesunięto a ganek, zbytnio przeciążony, zawalił się. Na elewacji widać ślad po zamurowanym otworze. Póżniej wybudowano to właśnie wejście z kręconą klatką schodową.



Wąskie, kręcone, kamienne schody
prowadzą wprost na poziom pierwszy Wieży.

POZIOM PIERWSZY
Sklepiona krzyżowo izba. Niewielkie pomieszczenie ograniczone kamiennymi ścianami o grubości ponad 3 metry.


.
W podłodze drewniana klapa, wejście do lochu głodowego.
Ten loch to pozostałość z pierwszej fazy budowy. Patrzę i myślę o nieszczęśnikach, którym przyszło tam dokonać żywota. Loch jest częściowo zagruzowany ale w projekcie przewidzieliśmy oczyszczenie.

POZIOM DRUGI
Jesteśmy na poziomie właściwej dzwonnicy.
Pod stopami drewniana podłoga ale jest ona ułożona na zasypce wypełniającej grube, gotyckie, kamienne, sklepienie.
Tu zaczyna się konstrukcja wsporcza pod dzwony. Potężna drewniana konstrukcja. Na wcześniejszym przekroju widać, że chociaż wieża jest mocno pochylona to konstrukcja wyrażnie trzyma pion.


.
Żeby dostać się wyżej wchodzimy na wąskie, ceglane schody.
Klatka schodowa niczym tunel.
Kto by pomyślał, że schody mieszczą się w grubości muru. Stopnie ceglane są bardzo wysokie a stopnice  drewniane obluzowane.
Oj, nie są to schody dla puszystych  !



.
Popatrzcie tylko na te piękne, wielkie, gotyckie cegły.
Na tym poziomie mury się pocieniają, mają już tylko trochę ponad
2 metry. Wąskie okienka w murach doświetlają mroczne wnętrze. W razie czego mogły służyć do obrony, jako otwory strzelnicze.

POZIOM TRZECI
Ty razem trochę szersza ale za to jeszcze bardziej, stroma klatka drewniana. Drabiniasta. No i już na zewnątrz ściany. Patrzę w górę i wydaje mi się, że ma milion schodów.


.
Idziesz ... idziesz ... idziesz ... serce dęba staje, oczy pot zalewa, wapienny pył unosi się w powietrzu , pachnie wilgoć i stare drewno.
Uuuu – zaraz gacek nietoperz wyfrunie albo pajęczyna spadnie na głowę ! Ojjj - jak ja się boję pająków !


.
Przy okazji widać ząb czasu. Pod pozornie dobrą powierzchnią znajdują się siedliska larw owadów, które to zdrowe drewno w mączkę drzewną zamieniają. Oj Licho liszej powinności nie zaniechało !
Teraz siedzi w loszku głodowym zamknięte i po nocach wyje do księżyca. A księżyc wysokoooo.

POZIOM CZWARTY
Tutaj piękne ostrołucznie sklepione okna wieżowe. Pomyślane jako podwójne, tak zwane biforia z piaskowcową kolumienką po śwrodku.


.
Po drodze machina, oczy z zachwytu wyłażą, no może trochę bardziej ze zmęczenia, niż z zachwytu. Co to jest ? To skomplikowana konstrukcja wsporcza dzwonów. Kiedyś biły na trogę, wzywały do modlitwy oznajmiały wielkie wydarzenia.




POZIOM PIĄTY
Jeszcze tylko zakręt na schodach, drewniane schody skrzypią niemiłosiernie a w dół lepiej nie spoglądać !
Na poszczególnych poziomach Wieży znajdują się drewnian, nagie stropy. Ich belki opierają się na ścianach i częściowo na konstrukcji wsporczej dzwonów.


.
Jesteśmy na najwyższym poziomie, pod samym hełmem.
Piękna i potężna więźba. Modelowa, można się uczyć konstrukcji Krokwie opierają się jednym końcem na murłatach a drugim, za pośrednictwem jętek, na płatwiach. Murłaty podparte są rzędami przyściennych słupó z mieczami. Płatwie, podpierające jętki, spoczywają na słupach opartych na belkach stropowych.



.
No proszę, ręka mojego Braciszka - corpus delicti, dowód na to, że przez czas jakiś w naszych rękach los tej wieży się znajdował. Od nas w jakimś stopniu zależało jak się ją uratuje.

Teraz jeszcze tylko  wąski wyłaz.
Podnosisz ciężkie drzwi i w końcu oddychasz, oddychasz !
Przez chwilę mrużysz oczy.


.
Dookoła architektoniczny cud.
Ceglana attyka, w formie jaskółczych ogonów, można sobie podejść , można nawet głowę przez taki ogonek wychylić. W dole wieże kościołów i ludziki jak mróweczki. Panorama Ząbkowic.
W oddali pokryte śniegiem góry ...




.
Im wyżej dach tym  świat na dole ciekawszy się wydaje ...
A pod ręką stare cegły, duże i porowate. Można dotknąć i poczuć wapienny pył zwietrzałej zaprawy. Była tu całe wieki.

Nad nami blaszany hełm.



              Podnoszę głowę ... do nieba blisko !

Co kryje złocona czasza ?
Może średniowieczne mapy? może akt lokacyjny i miejskie pieczęci ?
a może opisy wypraw wojennych ?



Czasza miedziana, repusowana, grubo pokryta złotem.
Nad nią Krzyż o finezyjnych kształtach, misternie nabijany ćwiekami.
1858 rok. Ej - to w kuli raczej ukryto plany przebudowy, może złote denary i miedziaki kupców a może złote obrączki i szkaplerze ?
Szczelnie zamknięta kula zazdrośnie strzeże tajemnicy dawnych mieszkańców grodu .

Lubię tajemnice.

Od czasu gdy robiłam projekt i te zdjęcia upłynęło prawie siedem lat.
Teraz wieża jest już odrestaurowana.




To nie jest moje zdjęcie. Nawet nie wiem czyje.
Oczywiście, jak zwykle, brakuje mi czasu by pojechać i porządnie udokumentować sobie owoce naszej pracy. Ale wszystko jeszcze przede mną. Niedługo to zdjęcie wymienię na własne, też robione nocą.

Bo nocą, z tej wieży,
wyjątkowo jest blisko do gwiazd.


z przyjemnością polecam - Malina M*


Ta notka promowana jest w liiil
jeśli podobał Ci się ten wpis to uśmiecham się
kliknij     wejdź na stronę i zagłosuj

poniedziałek, 24 czerwca 2013

MAŁE BIAŁE

puchate i wąsate
lubię fotografować małe koty



.
lubię koty,
lubię gdy są zdziwione albo wojownicze



.
lubię koty
lubię kiedy się bawią i kiedy śpią


.
nie da się ukryć
czasem w oczach kota odbija się
cały świat


niestety nie mam kota ...
nooo, może mam ! ale ten mój kot
nie ma wąsów, ani futra, ani oczu
w których czasem odbija się
cały świat

;o)



.
Specjalnie dla Bet
oczy trochę mniej zimne

;o)


piątek, 21 czerwca 2013

ZAPISANE W STARYCH KSIĘGACH

Tych książek nie zobaczycie nigdzie indziej.
Schowane w przepastnych szafach, w miejscu, gdzie chyba były od zawsze, mają po kilkaset lat.




Nie widziałam ich zbyt wiele, może kilkanaście.
Te które zobaczyłam są niezwykle cenne i piękne.
Ilekroć w czasie pracy napotykam coś tak fascynującego zaraz chwytam za obiektyw i chwilo trwaj – zamykam piękno.




.
Oprawne w skórę tłoczoną a czasem złoconą.
Oprawne w czasem złocony pergamin. Zapinane ozdobnymi klamrami.
Delikatnie, niemal z czułością, dotykam pożółkłych kart,
są zupełnie inne niż dzisiejsze, stary papier, barwione i złocone brzegi, i ten zapach tajemnicy.



.
Kilkaset lat temu ktoś, tak jak ja teraz, przewracał te kartki.
Czego szukał w tej mądrej księdze ? wskazówek jak żyć ? dokąd iść ? jakich dokonać wyborów ?



.
Co myślał biorąc do ręki Biblię?
jak spotkać człowieka ? jak spotkać Boga ?
jak rozczytać, co jest między dobrem a złem ?

Ta biblia pochodzi z roku 1749,
wyraźna data widnieje na samym dole strony tytułowej.
Jednak złocona, pergaminowa okładka może być dużo wcześniejsza, nawet szesnastowieczna.




.
Co głosi napis skreślony inkaustem na karcie, ponad trzysta lat temu ?
to pytanie dla mnie bez odpowiedzi … ale czy odpowiedź jest tu najważniejsza.



.
A to już inna księga - kancjonał.
Inna księga, w zupełnie innym miejscu.
Cudnie oprawna, przechowywana jak skarb najcenniejszy.



.
Jest bardzo stara. O wiele starsza od poprzedniej.
Może nawet pochodzić z czternastego albo piętnastego wieku.




.
Wiele miesięcy, a może i lat, mnisi pochylali się nad kartami tej księgi.
Z benedyktyńską cierpliwością wypisywali ręcznie łacińskie słowa,
rysowali pięciolinie, a właściwie czterolinie i nuty, zdobili miniaturami i misternym ornamentem. Ten roślinny ornament wokół tekstu to tak zwana bordiura. Tutaj wyjątkowo piękna.

Na chwałę Boga Najwyższego.



.
Oj, ręka zadrży, gdy można to cacko dotknąć.
Właściwie to dzisiaj już nie można, bo trafiło do muzeum.

Precyzja iluminacji tej starej księgi wprawia w zachwyt !  Popatrzcie na miniaturę - w tle widoczne są nawet miniaturowe owce i wilk.




.
Wprawdzie ślepawa jestem nieco ale na tej pięknej, roślinnej bordiurze wypatrzyłam zielonego ptaka. Ciekawe, jakiego ptaka mnich narysował ?


Minęły wieki.


Teraz my słowa w księgach odczytujemy z miłością.
Czerpiemy z nich prawdy i wiedzę i wiarę.
Ot, choćby z biblijnej "Księgi Mądrości" :

        Mądrość jest wspaniała i niewiędnąca:
        ci łatwo ją dostrzegą, którzy ją miłują,
        i ci ją znajdą, którzy jej szukają,
        uprzedza bowiem tych, co jej pragną,
        wpierw dając się im poznać.





        Kto dla niej wstanie o świcie, ten się nie natrudzi,
        znajdzie ją bowiem siedzącą u drzwi swoich.





        O niej rozmyślać to szczyt roztropności,
        a kto z jej powodu nie śpi, wnet się trosk pozbędzie:
        sama bowiem obchodzi i szuka tych, co są jej godni,
        objawia się im łaskawie na drogach
        i popiera wszystkie ich zamysły


Tyle cytatu.

                                        *


Od dzieciństwa kochałam książki, pochłaniałam książki, wydeptałam kilometry do biblioteki bo książek na wyciągnięcie ręki wtedy nie było. U mnie w domu nie tylko czytało się książki, u nas rozmawiało się o książkach, na co dzień. O bohaterach, o postawach, o historii.
Pewnie dlatego w mojej pracy, w której spotykam ciągle przedmioty sprzed wieków, szczególne miejsce zajmują księgi.

Takie jak te, ukryte dla ludzkiego oka.



z przyjemnością polecam - Malina M*


Ta notka promowana jest w liiil
jeśli podobał Ci się ten wpis to uśmiecham się 
kliknij     wejdź na stronę i zagłosuj

środa, 19 czerwca 2013

I ZMAJSTROWAŁO LICHO

dobrze mu poszło
a pomógł czas, ogień i woda





no proszę, gdzie znalazły się belki więźby
i nie tylko więźby, także belki stropowe i schody,


      
fruuuu - z góry na samiuteńki dół.



.
Żeby na górę się dostać taką klatką to by trzeba skrzydeł anielskich.
Na szczęście budynek ogromny i są w nim inne schody. Ale i tak nie ma lekko. To, co wredne licho zmajstrowało, trzeba dokładnie zinwentaryzować. Nie tylko sfotografować, wymierzyć też.




A na górze drzewa zniszczony strych porastają,


          


Nie powiem, drzewko cudne tylko dlaczego na murze ???
może mu się coś ze skałą pomyliło.

Dobrze, że na innej części budynku więźba, a właściwie to jej fragmenty ocalały na tyle, że można było odtworzyć konstrukcję całej.





tak wyglądają rzuty odtwarzanej więźby dachowej.


.
na pierwszym elementy nośne więźby, na drugim widoczne są krokwie.





To, co teraz pokazuję, to rysunki płaskie i modelowe, w przestrzeni.
Na niektórych założona jest faktura i światło więc, mniej więcej, pokazują jak będzie. Rysunki na czarnym tle to zrzut z mojego ekranu, tak wygląda w trakcie, gdy rysuję projekt.




.
na korytarzach więźba jest jeszcze niezbyt skomplikowana





gorzej, gdy przychodzi przenikanie dachu z daszkami wieżyczek, tu kończą się żarty a zaczynają schody



.
przenikania elementów w różnych płaszczyznach





romantycznych wieżyczek na obiekcie nasiało, więc za piękno trzeba płacić, z jednej strony zachwyt a z drugiej niewąska łamigłówka





I jeszcze na koniec poglądowe rysunki
budowania modelu więźby w przestrzeni.


bez pokrycia dachowego i z pokryciem

.
To, co powyżej, to wstępne przymiarki odtworzenia kształtu, taki model wykonany na mapie geodezyjnej. Dokładne modele wykonuje się potem na podstawie gotowych rzutów i przekrojów.





wydaje się się że to takie sobie sobie rysuneczki ,
dziecięca układanka z patyczków





a jednak to tylko faza rysowania w przestrzeni,
bez tych schematów trudno się poruszać w tak skomplikowanej materii

Te wizualizacje, ze światłem i cieniem, rysował mój bratanek Krzysiu, zwany prze mnie Misiem. Misiu jest konstruktorem ale do architektury i zabytków ma i oko i rękę - moja krew




.
Tym razem licho majstrowało
w przepięknym budynku sokołowskiego Sanatorium.




.
A tak to już ja majstrowałam w komputerze,
żeby chociać trochę naprawić lisze wredne majstrowanie.
Pracowałam jak ta mrówa bo rysowanie ceglanych elewacji to żmudna robota i trzeba benedyktyńskiej cierpliwości do tych wszystkich ceglanych cacuszek i detali.

Lubię rysować elewacje.


z przyjemnością polecam - Malina M*


Ta notka promowana jest w liiil
jeśli podobał Ci się ten wpis to uśmiecham się 
kliknij     wejdź na stronę i zagłosuj